Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia "przytargana" z długo weekendowego spotkania Bratanek kolegi po maturze postanowił sobie…

Historia "przytargana" z długo weekendowego spotkania

Bratanek kolegi po maturze postanowił sobie co nieco dorobić w wakacje i zaczął wertować ogłoszenia, w końcu znalazł coś co go zainteresowało mniej więcej w takim brzmieniu "potrzebna osoba z prawem jazdy kat.B i własnym samochodem. Doświadczenie nie wymagane".

Młodzian wysłał CV i został zaproszony na rozmowę na której dowiedział się, że oferta dotyczyła pracy gońca i zostanie "zatrudniony" na podstawie umowy cywilnoprawnej, w pracy ma się meldować na 9, odbierać przesyłki wychodzące i najpóźniej o 15 ma być z powrotem z przesyłkami przychodzącymi. Za te 6 godzin stawka wynosiła 60 zł. Pani rekrutująca podkreśliła, że 10 PLN brutto za godzinę to powinna być bardzo atrakcyjna stawka dla 19-latka.

W tym miejscu młody zapytał się Pani jak będzie rozliczany z kosztów użytkowania samochodu - czy to będzie "kilometrówka" czy będzie miał przywozić rachunki za paliwo i na tej podstawie będzie mu zwracane?
W tym miejscu usłyszał odpowiedź, która skłoniła go do rezygnacji z bardzo atrakcyjnej oferty dla 19 latka - Pani stwierdziła:
"jakby mieli zwracać koszty użytkowania samochodu, to by szukali osoby z doświadczeniem i dali służbowy samochód, by to ich taniej wyszło".

Jak to usłyszałem to mi się przypomniał dowcip jak to spółdzielnia szukała palacza do osiedlowej kotłowni - warunki świetne, ale jeden warunek - własny węgiel.

by Vege
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Draco
1 5

@Drill_Sergeant: Sierżancie, ale na taki plan potrzeba czasu. Tutaj chłopak miał pracować w wakacje, a to za mało na realizację biurowych intryg, bo dla biurowego środowiska byłby wciąż "obcy". Inteligentny goniec, jak ci co byli przed wojną i zaraz po niej, po prostu by tak układał trasy by spalać jak najmniej paliwa. Gońcy w dawnych czasach też zarabiali mało, ale potrafili kombinować i inwestować (np. w zakup roweru).

Odpowiedz
avatar Armagedon
-4 12

@Drill_Sergeant: Coś ci pogoda ostatnio nie służy raczej. Takiś zgryźliwy, że chyba potrzebujesz nieco maści na ból dupy.

Odpowiedz
avatar Chomiczek
3 7

Tacy ludzie wstydu nie mają.

Odpowiedz
avatar Draco
7 9

Przeczytałem historię kilka razy i tak myślę, że to jednak nie do końca mogła być taka chamska oferta pracy. Może po prostu się nie dogadali? Umowa cywilnoprawna, czyli pewnie praca na zlecenie, a to oznacza, że składki od pensji były mniejsze niż w przypadku umowy o pracę. Czyli powiedzmy z tych 60 zł dniówki miałby z 40-50 zł. Wiele mówi też nazwa stanowiska pracy. Goniec to nie to samo co kurier. Goniec to osoba zatrudniona w konkretnej firmie, która rozwozi ich listy i paczki, a potem przywozi przesyłki od nich od innych firm. Plusem posiadania gońca jest to, że przesyłki dochodzą tego samego dnia i jest dużo większa pewność, że nic złego się z nimi nie stanie. Myślę, że przez te 6 godzin pracy chłopak by po prostu był pod telefonem. Rano by porozwoził paczki do klientów, a na 15 przywiózł paczki przychodzące. Nie wiemy ile tych paczek było, ale myślę, że raczej skrzyneczka niż wielka kupa. Trzeba też wziąć pod uwagę reakcję pani z firmy. Jeżeli taniej by było dla nich dać samochód służbowy, to jednak tego paliwa na trasie spalałby niewiele. Czyli trasy krótkie i tylko np. dotyczące miejscowości i okolic. Tak więc podsumowując chłopak przez zbyt szybką reakcję i nie zapoznanie się z opisem obowiązków stracił okazję na zarobek w wakacje. A jego praca mogła wyglądać tak, że np. o 9 musi dostarczyć 10 przesyłek, czyli przy dobrym zaplanowaniu trasy jest to jeden kurs. Rozwożenie kończy o 11. Potem dostaje adresy miejsc z których ma odebrać przesyłki i tak samo przy rozsądnym zaplanowaniu trasy jest to jeden kurs. Zapewne też co dziennie nie było takiej samej ilości przesyłek i byłyby dni gdy kursy by były bardzo krótkie. Swoją drogą dziwna sprawa, że nie szukali gońca rowerowego, albo pieszego. Chociaż może mieli po prostu duże paczki, które na rowerze i w torbie by były ciężkie do rozwożenia.

Odpowiedz
avatar Vege
5 5

@Draco: Historia usłyszana i z ust kolegi brzmiało to tak jakby tamta firma szukała jelenia. Nie wiem jak u Ciebie w firmie, ale u mnie o ile uzyskanie zgody na użytkowanie prywatnego samochodu do celów służbowych na krótkich dystansach to czysta formalność, o tyle na dalsze trasy wymaga to już sporo zachodu - nota bene koszt użytkowania samochodu to nie tylko paliwo. A to że firma nie chce gońca na rowerze, motorowerze, motocyklu oznacza albo (tak jak napisałeś) że przesyłki są dużych gabarytów, albo że jest ich dużo.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 czerwca 2014 o 20:39

avatar Armagedon
7 7

@Vege: W sumie, to nie jest istotne jak są duże i ile jest tych przesyłek, tylko w ile punktów trzeba je zawieźć i z ilu odebrać, a także o której godzinie. Coś mi się wydaje, że jednak przez sześć godzin chłopaczek stale by jeździł, a nie siedział gdzieś i czekał.

Odpowiedz
avatar bazienka
2 4

najlepiej pracodawcom jeszcze dopłacać za możliwość "zdobycia doświadczenia"...

Odpowiedz
Udostępnij