We wtorek było bierzmowanie dzieciaków z mojego osiedla.
Natomiast kilka dni wcześniej...
Wiecie jak to jest pod koniec roku. Spora część klasy zajmowała się swoimi sprawami, a ja z kilkoma osobami rozmawiałem o ich możliwych wynikach z egzaminu. (Mieli dostać jakieś tam loginy, żeby mogli sobie za kilka dni sprawdzić).
Pukanie do drzwi, wchodzi katechetka. Prosi jednego z uczniów na korytarz. Zerkam na niego. Praktycznie niezauważalnie kręci głową, patrząc mi się prosto w oczy. Odmawiam.
- Ale proszę, tylko na 2 minutki.
Zerknąłem na niego przepraszająco i kazałem mu wyjść.
Po jakichś 30 sekundach rozległy się wrzaski katechetki.
Wyszedłem na korytarz w momencie, w którym chłopak dostał od niej w twarz z liścia.
Kazałem dwójce dzieciaków iść kolejno po dyrekcję i pielęgniarkę, a sam zająłem się chłopakiem.
No dobra, dobra. Ale co się stało?
Uderzony chłopak ma zły wpływ na kolegów. Pod ciężarem jego argumentacji dwie osoby z jego klasy zrezygnowały z bierzmowania i wiary w Boga.
A Katechetka nie może pozwolić na takie rzeczy.
Katechetka
Zakładając, że wiara w Boga jest dobra, a niewiara zła, to katechetka miała całkowitą słuszność. Z tym że nie każdy może się zgadzać z tymi założeniami.
OdpowiedzNie zgodzę się. Oba grunty są dobre, na swój sposób.
Odpowiedz@Xirdus: Bzdrua do sześcianu - NIE miała słuszności, nawet częściowej, bo NIC z różnicy poglądów nie uzasadnia przemocy fizycznej. Czy gdyby zamiast katechetki która uderzyła niewierzącego - było odwrotnie, bo on by stwierdził "że niewiara jest dobra" - to też byś pisał o "całkowitej słuszności"?
OdpowiedzNiestety nawiedzonych katechetek jest mnóstwo. Brat zauważył,że jego 7letnia córka płacze podczas wieczornego odmawiania pacierza. Po rozmowie okazało się, że katechetka nagadała im w szkole takich rzeczy, że dziecko boi się modlić ,bo Bóg ją na pewno ukarze, jeśli pomyli słowa 'Ojcze Nasz'
Odpowiedz@Dereszka: 1. A mnie zawsze zastanawiało, jak w ogóle w tej religii godzi się przekonanie o nieograniczonej-dobroci-boskiej-wyrozumiałości-ojcowskiej-miłości-pańskiemu-miłosierdziu-grzechów-odpuszczeniu - z wiarą w gniewne, mściwe bóstwo karzące srodze za życia i fundujące piekło po śmierci? 2. Psychika dziecka jest bardzo krucha. Religia robi jej więcej szkody niż pożytku. To już nie pierwszy przykład straszenia dzieci "kara boską" za byle przewinienie. Nie pojmuję, jak osoby niekompetentne, zdewociałe i tępe mogą w ogóle być dopuszczone do dzieci? O wykształceniu nie wspominam, bo takie babska, gdyby nawet skończyły całe studia pedagogiczne - i tak zrobią po swojemu.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 20 czerwca 2014 o 13:56
I znowu historia, w której trzeba się zdawać na "wydajemisie". Nie, żeby mi pasowało zachowanie baby, ale chyba nie słyszałeś rozmowy? I jak koleś zniechęcił innych do bierzmowania? Był u mnie w gimnazjum łepek, który - mimo, że wypisany - przychodził czasami na religię, rozwalał lekcje, obrażał wierzących, a inni robili z niego bohatera. Pojawiały się teksty typu "JP gwałcił dzieci, a ty jesteś biskupską zdzirą". I jeśli twój koleżka był tego samego sortu - jakoś się nie dziwię, że puściły nerwy. Tylko fajnie robi się ofiarę z jednej strony...
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 19 czerwca 2014 o 20:10
@cija: Z tego co wiem, chłopak po prostu prowadził wymianę argumentów, które przekonały jego kolegów.
Odpowiedz@WywiadowkaWPiatek: Też uważam, że bierzmowanie i lekcje religii są bez sensu. Po prostu, po przyjrzeniu się szczegółom, zadziwiająco rzadko dostaje się za sam krzywy ryjek. Więc, jakich to argumentów użył w rozmowie z katechetką? :)
Odpowiedz@cija: Z katechetką? Nie, nie. Mówię o przekonywaniu kolegów.
Odpowiedz@cija: Ależ czego by on nie powiedział i nie zrobił, nauczyciel nie ma prawa reagować w taki sposób! Kobieta nie powinna pracować w żadnej placówce edukacyjnej bo się do tego nie nadaje. Mnie osobiście aż ciężko jest uwierzyć, że jakikolwiek nauczyciel mógł coś takiego zrobić...
Odpowiedz@cija: I cokolwiek miało by uzasadniać przemoc fizyczną?
Odpowiedz@chiacchierona: a czy ja powiedziałam, że ma prawo? Chodzi mi o inną rzecz. Podstaw sobie innego nauczyciela, nie wiem, wuefistę, polonistę, pedagoga. Byłaby dyskusja, dociekanie: co zrobił, jak to się stało, dlaczego uczeń ma tylko prawa a nauczyciel ma tylko obowiązki. Przy katechetkach nikogo nie interesują szczegóły. Jak jest, cytuję: "tylko chora psychicznie" "bić" "policja" "w spawie napaści" "dziecko" (bo 15-16 latek nie wie, co robi i mówi).
Odpowiedz@cija: Dla mnie, byłoby to tak samo oburzające i nie na miejscu gdyby kobieta uczyła geografii czy polskiego. Nauczyciel nie ma prawa tak reagować choćby nie wiem co.
Odpowiedz@chiacchierona: A jak dla mnie jeszcze bardziej oburzające jest, że zwyczajnie w świecie tłucze dzieci katechetka, osoba oddana Bogu, orędowniczka jego miłosierdzia, przedstawicielka zbawienia. Taka osoba jest agresywna i stwarza niebezpieczeństwo dla dzieci a wiele osób tym samym dzieciom wmawia, że katechetka to osoba, której mogą zaufać i która czyni dobro. Tak, wiem, to też człowiek, ale do tego zawodu nie powinni przyjmować osób z zaburzeniami osobowości czy jak to tam fachowo określić w terminologii schorzeń psychicznych. Może ktoś powinien pomyśleć nad testamni psychologicznymi przed przystąpieniem do wykonywania zawodu katechety? Serio mówię, czasem aż się o to prosi. Fanatycy won.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 czerwca 2014 o 23:32
@cija: ja jestem zdania, ze religia powinna odbywac sie w salkach katechetycznych- nie chcesz to nie chodz i proste, no i na pewno NIE w szkole na ocene...
OdpowiedzRozumiem, ze policja tez zostala wezwana w sprawie napasci, zaraz po tym jak powiadomiono rodzicow ucznia? Katechetka powinna wyleciec z wilczym biletem, a ty dostac nagane. "Zerknalem na niego przepraszajaco" dobre sobie. Trzeba bylo na katechetke tak zerknac.
Odpowiedz@Flecik: Ale za co ta nagana? Nie posłał dzieciaka do jakiejś obcej baby z ulicy tylko do jego nauczycielki. No chyba, że aż tyle się pozmieniało w polskich szkołach, że teraz trzeba uczniów przed nauczycielami chronić...
OdpowiedzTrochę ucięta ta historia. Dyrekcja lub Ty wezwaliście policję i zgłosiliście przestępstwo? Wypadałoby to napisać.
Odpowiedz@Face15372: Zrobiła to dyrekcja, a katechetka została zwolniona.
Odpowiedz@WywiadowkaWPiatek: Dyrekcja nie może zwolnić katechetki, wątpię też żeby zdążyły to zrobić w tydzień organy za to odpowiedzialne. Bez dowodów? Bez wyroku skazującego? Tuż przed końcem roku? Od dawna mówię, że to konto to fejk. Historie coraz bardziej wyssane z palca, a jeszcze tyle osób to łyknęło...
Odpowiedz@UglyDream: Pytanie całkowicie poważne - czemu dyrekcja nie może zwolnić dyscyplinarnie własnej pracownicy? Nigdzie nie jest napisane, że jest to zakonnica, której rzeczywiście tak sobie sami zwolnić nie mogą. To nauczyciela biologii na ten przykład też nie można zwolnić dyscyplinarnie? Zabronione to jest? Katechetka niebędąca zakonnicą jest dokładnie tym samym, czym jest nauczyciel biologii, chemii, geografii czy wfu.
Odpowiedz@ampH: Nie ma znaczenia czy to jest zakonnica, ksiądz czy katechetka. Żeby ich zwolnić, biskup musi im cofnąć tzw misję do nauczania w szkole. Dyrektora wiążą umowy konkordatowe, oczywiście nie wprost, reszta jest w rozporządzeniach MEN. W każdym razie, to nie takie proste, jak z każdym innym nauczycielem. Zresztą zwolnienie dyscyplinarne nauczyciela też nie przebiega szybko, jeśli to mianowany. Najpierw komisja dyscyplinarna w KO, potem dyrektor. Są odstępstwa od tej zasady, ale to już jest poziom prokuratora/sądu, wtedy dyrektor wręcz musi zawiesić lub zwolnić. A konto fejk i notka też fejk, jak poprzednio. Gość chodzi do szkoły... jako uczeń zapewne.
Odpowiedz@Taczer: O ile mnie pamięć nie myli sami katecheci, jako ludzie świeccy, nie stają się obywatelami Watykanu, a tylko ich obowiązuje umowa konkordatowa. Próbowałem znaleźć jakieś informacje na ten temat, jakiś dowód, niestety nie znalazłem. Znalazłem jedynie informacje samych katechetów, że oni są zwykłymi ludźmi i podlegają dokładnie takim samym prawom jak inni nauczyciele, ponieważ nie są obywatelami Watykanu, jak księża czy zakonnicy. W tych opiniach jest również informacja, że nie mogą podać odpowiedniego przepisu ani z umowy ani żadnej uchwały, ponieważ zwyczajnie niczego takiego nie ma - są nauczycielami i tyle.
Odpowiedz@ampH: Katecheci może i są takimi samymi ludźmi jak pozostali nauczyciele, ale sprawa rozchodzi się o to, że nauczyciela (jakiegokolwiek) nie da się zwolnić w tydzień. W ustawie Karta Nauczyciela masz dokładnie wymienione (art. 23. i parę późniejszych oraz rozdział 10.) okoliczności w jakich można natychmiast zwolnić nauczyciela, a te okoliczności (prawomocny wyrok sądu, albo komisji dyscyplinarnej, etc.) w historii nie zaistniały. W wypadku nauczycieli religii dochodzi jeszcze cofnięcie skierowania o którym była mowa wcześniej.
Odpowiedz@notaras: Sorry ale kto i kiedy napisał, że została zwolniona w tydzień?
Odpowiedz@biala: Cytat z historii: "We wtorek było bierzmowanie dzieciaków z mojego osiedla. Natomiast kilka dni wcześniej..." i komentarz WywiadowkaWPiatek (pierwsza odpowiedź w tym wątku): "@Face15372: Zrobiła to dyrekcja, a katechetka została zwolniona." Data napisania historii to 19.06, więc wtorek o którym mowa we wstępie to 17.06. Kilka dni wcześniej, czyli nie więcej niż 10 (chociaż raczej z przedziału 2-5, bo na więcej mówi się zwykle tydzień), co daje nam najwyżej 12 dni wliczając weekendy (9 dni roboczych). Sąd na pewno nie uwinie się z wyrokiem. Od biedy można by uznać, że komisja dyscyplinarna dała radę w tydzień. Jednak taka komisja ma dwie instancje i co prawda nie wiem ile ma się czasu na odwołanie, ale na pewno jest to więcej niż 7 dni. Pozostaje jeszcze list do biskupa, ale ten raczej nie zwolniłby katechetki, bo tak (bez wcześniejszego zbadania sprawy, czy choćby wysłuchania stron). Zwłaszcza, że zbliża się Boże Ciało i bierzmowania w których to biskup aktywnie uczestniczy. W skrócie nikt nie jest się w stanie uwinąć z papierologią w terminach podanych przez autora historii.
OdpowiedzZnajoma matki pracowała jako katechetka. Co ciekawe - sama jest ateistką, ale ma jakieś tam wykształcenie - kurs pedagogiczny czy coś w tym stylu, a pracy potrzebowała, był wakat, podjęła, wcale nie przeszkadzało jej, że nauczała tego, w co nie wierzy. Bodajże pracowała na umowę-zlecenie, bo szkoła nieduża, nijak by się z tego pełen etat nie uzbierał. I jakoś wcale mi się nie widzi, żeby dyrekcja nie mogła w takiej sytuacji rozwiązać umowy - a skoro na katechetów mogą trafiać takie "osoby z łapanki" to jakoś też nie widzę tu ani interwencji biskupa ani sprawy sądowej.
OdpowiedzCo by dzieciak nie powiedział, czego by nie zrobił i jakich emocji by to u katechetki nie wywołało: bić ucznia w twarz? I czy dokładnie wiadomo co chłopak powiedział i komu - to nie ma znaczenia - ona nie miała prawa uderzyć go ani w twarz ani nigdzie indziej. Kropka. Nauczyciel nie może bić uczniów!
Odpowiedz@AlexPlayer: Całkowicie się zgadzam. Przy całym stresie, jaki niesie ze sobą zawód nauczyciela, zawsze trzeba pamiętać o tym, że do czynienia ma się z nastolatkami, które czasami dość brutalnie sprawdzają, gdzie leżą granice. Uderzenie ucznia w twarz jest jednoznaczne z przyznaniem się do własnej słabości i niepewności. A to, że zrobiła coś takiego katechetka, dodaje całej historii dodatkowego, gorzkiego, smaczku.
Odpowiedz@AlexPlayer: "Co by dzieciak nie powiedział, czego by nie zrobił..." No, tu się akurat nie zgadzam. Oglądałam kiedyś wywiad z nauczycielem, który przyłożył uczniowi. Dość mocno. Krew się polała. Ale małolat sam się prosił. Na lekcji WF ubliżał temu nauczycielowi ordynarnym słowem, nie wykonywał poleceń, wyśmiewał i prowokował. Ostatecznie pierwszy uderzył wuefistę w trakcie utarczki słownej. W twarz. Z komentarzem "a ty mi możesz na ch*uj naskoczyć". No to mu wuefista - pan "zbudowany" i wysportowany - udowodnił, co kto komu może. Z roboty wyleciał, owszem. Ale powiedział, że nie żałuje i jeszcze raz zrobiłby to samo. A chłopaczek nie był już dzieckiem, miał jakieś 15 lat. A ja jestem całym sercem po stronie tego nauczyciela. I uważam, że żeby było sprawiedliwie - chłopaczek powinien również wylecieć ze szkoły. Ale nie wyleciał.
Odpowiedz1. Katecheta nie jest nauczycielem, 2. Katecheta nie podlega dyrektorowi placówki tylko pod kurię.
Odpowiedz@mikadorus: Aha, to jak nie nauczyciel i nie podlega dyrektorowi to może lać po twarzy uczniów? A poza tym katecheta to też nauczyciel bo NAUCZA i chyba uprawnienia pedagogiczne musi mieć.
Odpowiedz@mikadorus: To jest fakt, czy Twoim zdaniem tak powinno być? Dawno już temu skończyłam szkołę i nie wiem, jak to teraz wygląda, ale w mojej podstawówce katechetka uczyła też plastyki, więc albo podlegała dwóm szefom, albo jednak była nauczycielką podlegającą dyrektorowi szkoły. Pewnie wygląda to inaczej, jeśli katechetką jest zakonnica.
Odpowiedz@zlotareneta: Katechetą może być osoba świecka lub ksiądz/zakonnica, którzy na wydziale teologicznym skończą specjalizację nauczycielską. Takie mam informacje. Kiedyś to było inaczej, ale teraz w ogóle żeby uczyć czegokolwiek trzeba mieć wykształcenie wyższe - w tym wypadku teologiczne.
Odpowiedz@mikadorus: I to jest chore.
Odpowiedz@archeoziele: czemu?
Odpowiedz@AlexPlayer: Tyle to ja wiem. Dlatego zastanowiło mnie to stwierdzenie, że katechetka to nie nauczyciel i nie podlega dyrektorowi szkoły, tylko kurii. Z zakonnicą może tak faktycznie jest, nie wiem, nie znam się. Ale jeśli katechezę w szkole prowadzi osoba świecka, to chyba podlega jednak pod dyrekcję szkoły? Stąd moje pytanie @mikadorus.
Odpowiedz@zlotareneta: Nie powinno tak być, że ktoś uderza ucznia. Akurat uważam, że katecheza powinna być nauczana poza szkołą ew. poza lekcjami jak było kiedyś.
Odpowiedz@AlexPlayer: A skąd mi takie dyrdymały przypisujesz? Napisałem zupełnie co innego, a odnosiłem się do nazywania katechety nauczycielem, który nim do końca nie jest.
Odpowiedz@mikadorus: Jest nim w 100%.
Odpowiedz@AlexPlayer: To nie jest normalne, że katechetę odwołać może tylko biskup, ale pensje płaci mu państwo. Albo rybki albo akwarium.
Odpowiedz@mikadorus: a bzdura ewidentna - katecheta podlega dyrektorowi placówki i dyrektor może go zwolnic. Nie może jedynie zatrudnić katechety bez zgody kurii na jego osobę.
Odpowiedz@katem: Obawiam się, że nie masz racji. Aby dyrektor mógł zwolnić katechetę, najpierw kuria musi cofnąć jego skierowanie.
Odpowiedz@archeoziele: A możesz podać podstawę prawną, bo ja wyczytałem, że nauczyciel religii podpada pod Kartę Nauczyciela, więc dyrektor może go zwolnić tak jak każdego innego nauczyciela. Osobną sprawą jest to, że dowolnego nauczyciela zwolnić jest bardzo trudno. Można nawet powiedzieć, że nauczyciela religii zwolnić jest łatwiej niż dowolnego innego, bo oprócz zestawu standardowych środków mamy jeszcze cofnięcie skierowania, które załatwić jest pewnie najłatwiej i najszybciej.
OdpowiedzMam nadzieje, ze sprawa zgloszona na policji i w kuratorium. Gdyby nauczyciel-facet spoliczkowal dziewczyne,nikt nie zastanawialby sie pewnie nad zgloszeniem napasci fizycznej. Wkurza mnie, ze przemoc ze strony kobiet traktuje sie w tym kraju z przemruzeniem oka.
OdpowiedzZendra gdzie jesteś, siostra tradycję kultywuje, no pochwal ją
Odpowiedz@komentator555: Aleś złośliwy. :-P
Odpowiedz@komentator555: Pewnie się naradza z wilkołakiem jak tu was zaorać.
OdpowiedzTak już raz mnie zaorał. Ja oceny powiedzmy 30/34 (to było chyba coś o Meksykanach na plaży) a on -20/28, ale to ja leżałem zaorany i robiłem pod siebie
OdpowiedzPo dyrekcję i pielęgniarkę. A kto wezwał policję i zawiadomił rodziców? Czy dzieciak miał obdukcję?
Odpowiedz@didja: Obdukcję? Po liściu od kobiety? Kpina w czystej postaci. Jeszcze psychologa i psychiatrę mu przysłać, czy uszczerbku na zdrowiu psychicznym nie poniósł.
OdpowiedzA różowy jednorożec pomknął przez tęczę. Naprawdę wierzy ktoś w te bajki? Przecież od razu widać, że te historie pisze jakiś chłopczyk, który naoglądał się amerykańkich filmów o super cool wyluzowanych nauczycielach.
OdpowiedzHeh, teraz wpadł jak śliwka w kompot, nie znając realiów szkolnictwa. Trochę mitomanów tutaj pisze.
Odpowiedz@Face15372: Jakich realiów?? Szkolnictwa?? Chłopie ja chodziłem do szkoły w latach 70-tych. Kierownik szkoły tłukł nas o byle co. Jak się w domu poskarżyłeś rodzicom to niektórzy ojcowie jeszcze potrafili poprawic paskiem. Teraz owszem bywają pier* nauczyciele ale rodzice są z gruntu nadopiekuńczy. Przez takie wychowanie nadopiekuńcze to państwo kiedyś zniknie z mapy, o ile dalej tak będzie. Nauka religii w szkole to dobra rzecz bo nie trzeba się popołudniami szwendać po cudzych chatach jak za moich czasów. A katechetka też była pier* i to zdrowo! Nie wspominając kierownika szkoły. Oj były ciekawe czasy...
Odpowiedz@Kosmos2: No popatrz, a ja kończyłam podstawówkę już w XXI wieku i nasz wychowawca miał taki wskaźnik od mapy, którym wymierzał kary chłopakom jak przeszkadzali w lekcji. Pod tablicą, przy wszystkich...
Odpowiedz@Kosmos2: A ja myślałam, że kiedyś katecheza odbywała się normalnie w kościołach, w salkach katechetycznych, a nie "po cudzych chatach". Sugerujesz, że uczęszczałeś na "tajne komplety religijne", bo "za komuny" religia była zakazana? Jeśli tak, to ZDROWO PRZEGINASZ!
OdpowiedzLudzie błagam Was. Bzdurna historia wyssana z palca, a Wy łykacie jak małpa kit i jeszcze się ekscytujecie. Takie rzeczy się nie dzieją. Żaden nauczyciel nie uderzy ucznia i to nie z tego powodu, że to niemoralne czy nieetyczne. Zwyczajnie troszczy się o siebie. Za przemoc fizyczną wobec ucznia grozi dyscyplinarka, prokurator, zakaz wykonywania zawodu i smród w papierach do końca życia. Żaden nauczyciel nie skreśli siebie przez jakiegoś smarkacza. A z innej beczki. Widzę, że nagonka na nauczycieli zrobiła swoje. "Cokolwiek by uczeń nie powiedział, nie zrobił - nikt nie ma prawa go uderzyć". Czyli rozumiem, że jeżeli uczeń powie do mnie "ty ku*wo" albo "wsadź sobie ten zeszyt w dupę", albo najpierw mnie zbluzga, a potem z drwiną powie: "no zrób mi coś, zobaczymy kto wygra" to mam spuścić głowę i pokornie wysłuchać? Bo obecnie nie mogę zrobić nic. Ewentualnie wpisać uwagę, którą wyśmieje serdecznie lub zadzwonić do matki, która albo nie odbiera telefonów ze szkoły, albo twierdzi, że to przeze mnie ten aniołek w domu zawsze grzeczny mnie zwyzywał. W moim gimnazjum uczeń uderzył nauczyciela w twarz. Nie z liścia, z pięści, aż się chłop nogami nakrył. Była policja, monitoring, rodzice i co? I jajco, dostał naganę czy inną bzdurę i buja się po szkole dumny z siebie, a matka i ojciec nie mogą patrzeć na nauczyciela, bo przez niego ich dziecko ma wyrok w dokumentach. Obecnie sami tworzycie sobie takie niewychowane pokolenie bezczelnych gnojów, które mają więcej praw niż obowiązków, a potem płaczecie, że na ulicach jest przemoc i bluzgi. Żeby było jasne - absolutnie nie popieram przemocy wobec uczniów. Ale obecnie nauczyciel nie ma żadnych praw i uczniowi nie może zrobić NIC. A dzieci i rodzice od pierwszej klasy są doskonale o tym fakcie uświadomieni i wykorzystują to jak mogą.
Odpowiedz@KaSza: A winę ponoszą prymitywni rodzice, którzy nie potrafią wychować dziecka. Bezstresowe wychowanie kurna jego mać.
OdpowiedzMasz absolutną rację, mam w rodzinie nauczycieli i wiem jak to, niestety, wygląda
Odpowiedz@KaSza: Jeżeli uczeń cię w ten sposób obrazi, lub uderzy, możesz podać go do sądu. Z tego co mi wiadomo była taka sprawa, wygrana przez nauczyciela, co trochę ostudziło resztę uczniowskiego towarzystwa. A drugą sprawą jest to, że to nauczyciel jest dorosły i to on w sytuacji ekstremalnej musi zachować zimną krew. Od siebie dodam, że jak ktoś pozwala dziecku wleźć sobie na głowę i nie umie sobie poradzić z uczniem czy z klasą, to nie powinien być nauczycielem. Uczy za wiele osób, które nie dość, że nie mają pojęcia o swoim przedmiocie, to sobie nie radzą zupełnie z opanowaniem klasy.
Odpowiedz@KaSza: Widzę, że pijesz do mojej wypowiedzi więc Ci odpowiem. Ja nie jestem ani fanką bezstresowego wychowania tudzież jego braku, nie podoba mi się to, że dzisiaj dzieci i młodzież traktuje się jak święte krowy, ale nic i nikt nie przekona mnie, że nauczyciel ma prawo uderzyć ucznia. Bo i co to da? Pokaże swoją słabość? Nauczy, że przemocą należy konflikty rozwiązywać? Jeżeli ktoś w ogóle dopuszcza do takiej sytuacji, że uczeń aż tak sobie z nim pozwala, nie powinien uczyć. Ewentualnie, powinien poszukać pomocy kogoś z kim wypracuje odpowiednie zachowania.
Odpowiedz@chiacchierona: Nie piję do Twojej wypowiedzi, nawet jej nie przeczytałam. Gdybyś zaś przeczytał moją do końca wiedziałbyś, że również nie popieram bicia uczniów ani w ogóle nikogo. Chodzi mi tylko o to, że obecnie nauczyciel ma związane ręce i metody, które mu się oferuje na niektóre przypadki nie działają. Jak mam opanować ucznia, który za swoje zachowanie trafił do sądu? Co Twoim zdaniem mogę zrobić? Wpisać uwagę? Absolutnie go to nie rusza. Wysłać do pedagoga, dyrektora? Zależy jaki ma dzień. Czasami pójdzie chętnie, bo lekcja zleci, a czasami powie, że nigdzie nie idzie. Mam go zaprowadzić? Naruszam nietykalność cielesną, o czym sam mnie informuje. Ma szlaban na wszystkie wycieczki, dyskoteki, wyjścia, kółka, dodatkowy wf i informatykę. Matka nie reaguje. A w sądzie co? Dostanie jakieś śmieszne upomnienie, bo jest nieletni, przekona się, że nikt mu nic nie zrobi i będzie jeszcze gorzej. Podaj mi więc dobry sposób na tego młodocianego bandytę, który nie waha się bić, kopać, bluzgać gorzej niż więźniowie. I nie chrzańcie wszyscy, że ktoś kto pozwala sobie na takie odzywki nie powinien uczyć, bo to jest żenujący argument. Potrafi w szkole przy wszystkich strzelić swojej matce w twarz, a ona pogrozi mu palcem i powie oj oj porozmawiamy w domku, to niby jak ja mam sobie z nim poradzić? Każdy jest mądry póki nie znajdzie się w klasie z takim typem.
Odpowiedz@chiacchierona: A co do szukania pomocy wierz mi, przeczytałam multum książek, byłam na wielu szkoleniach, na których padają piękne okrągłe słowa i porady, która sprawdzają się tylko w bajkach. Kiedy zaś zapytam konkretnie, co zrobić z takim uczniem, widzę wielkie oczy i słyszę wymijające porady, które można sobie w kieszeń wsadzić. Nikt nie poradzi sobie z niedobrym dzieckiem, jeśli nie potrafi zrobić tego rodzić. I tyle.
Odpowiedz@KaSza: niestety- takie jest chore prawo. Uczeń może sponiewierać nauczyciela ale nauczyciel nie ma prawa sponiewierać ucznia. I chyba dobrze, bo wdając się w pyskowkę na poziomie gnojka, automatycznie zrównałby się z nim poziomem. Jednak to nie jest tak, że nauczyciel jest zupełnie bezradny. W końcu ma status urzędnika państwowego, więc może z niego korzystać. Jeśli ani dyrekcja ani pedagog nie umie zrobić z gnojkiem i jego troskliwymi rodzicami porządku, nauczyciel zawsze może zglosić sprawę na policję a ta już równiutko do sądu rodzinnego. Tylko z tego statusu trzeba nie bać się korzystać.
OdpowiedzBiedny uczeń. On pewnie tylko zwyzywał ją od "k**ew" i "dziwek JP" (lub użył innych, popularnych pośród obecnych 16 latków epitetów. No ale przecież mamy bezstresowe wychowanie, więc gówniarzowi wolno wszytko, a nauczyciel (nie ważne czego uczy) to popychadło, które ma grzecznie znosić obelgi "młodzież". Uprzedzając pytania. 1. Jestem rodzicem. 2. Nie jestem wierzący. 3. Nigdy nie byłem nauczycielem.
Odpowiedzjak to? doszlo do pobicia ucznia w szkole przez nauczyciela? czy zawiadomiono policje/prokurature i rodziców ucznia?
OdpowiedzJeżeli historia nie jest zmyślona, to to niestety jest kolejny przypadek nieodpowiedniej osoby na nieodpowiednim miejscu. Niestety ten problem jest dość często spotykany w przypadku katechetek. Co ciekawe w przypadku katechetów chore akcje są na tyle rzadkie, że ja osobiście nigdy o takiej nie słyszałem. Jak wszyscy wiedzą jestem osobą wierzącą i zazwyczaj bronie Kościół przed durnymi atakami gimboateistów, ale akurat problemy z katechetkami to sprawa znana od lat. Problem najczęściej wynika z tego, że na katechetki idą dziewczyny zamknięte w sobie, popadające powoli w dewocje, samotne, nie posiadające innych znajomych niż z przykościelnych wspólnot. Z wiekiem doprowadza to najczęściej do staropanieństwa i podpadania coraz głębiej w dewocje, a czasem nawet w herezje. W czasie studiów miałem okazję rozmawiać z przyszłymi katechetkami i katechetkami w moim wieku. Przyznam, że czasem byłem przerażony tym jak mała jest ich wiedza i jakie dyrdymały opowiadają. Często wychodziło na to, że nie mają pojęcia nawet o tym co mówi Katechizm i nauczanie Kościoła. Wracając natomiast do historii. Dziwnym jest to, że katechetka uderzyła szesnastolatka z liścia. Naprawdę dziwna sprawa, bo katechetki najczęściej się już boją młodzieży w tym wieku. Dziwnym jest też, ze oficjalny powód to był gniew za to, że dwie osoby zrezygnowały z bierzmowania i wiary w Boga. Bo nawet wielu księży zachęca, by osoby które nie wierzą, lub mają wątpliwości NIE PRZYSTĘPOWAŁY do sakramentu Bierzmowania. Wynika to z troski o nich pod względem duchowym, ponieważ przy Bierzmowaniu świadomie i dobrowolnie potwierdzamy przyrzeczenia z chrztu, do tego dochodzi spowiedź. Jeżeli ktoś przyjmie te trzy sakramenty - pokuty, eucharystii i bierzmowania - fałszywie i nieszczerze to popełni świętokradztwo. Z drugiej strony, to słaba była wiara tych osób, skoro kolega kilkoma argumentami przekonał ich do niewiary w Boga. W każdym razie jeżeli katechetka uderzyła ucznia to powinna ponieść tego konsekwencje. Tylko przydał by się opis sytuacji z jej strony, bo nie wiadomo, czy chłopak przypadkiem jej nie obrażał.
OdpowiedzA zgłosiłeś ten fakt dyrektorowi szkoły? Oraz do kuratorium i kurii? W szkole rękoczyny wobec dzieci sa zabronione.
Odpowiedz