Czas na kolejną historię. Jestem studentem, mieszam w innym mieście ze znajomymi no i wiadomo, rano trzeba coś zjeść a jako, że wszyscy mieszkańcy lubią świeże pieczywo, to właśnie ja podjąłem się codziennie rano wychodzenia do sklepu.
Chodziłem codziennie do tego samego sklepu niedaleko naszego osiedla, gdyż mieli tam dobre wyroby, bardzo często spotykałem tam chłopczyka na oko 5-6 lat, który nawet w upale chodził w długich spodniach i swetrach, co mnie dziwiło.
Chłopczyk zawsze siedział na krzesełku z siatką zakupów i rozmawiał z panią ekspedientką, był bardzo samodzielny oraz bardzo inteligentny jak na swój wiek, wiedział gdzie leżą jakie kraje, BA! Znał nawet niektóre stolice, potrafił co nieco po angielsku, dobrze liczył oraz potrafił pisać i czytać (No jak na ten wiek to byłem pod ogromnym wrażeniem).
Tak jak już napisałem widywałem go bardzo często przez długi okres, jednak od pewnego czasu nie widywałem go już wcale, na początku jakoś nie zwróciłem na to uwagi jednak jakoś niedawno zapytałem owej Pani Ekspedientki:
[Ja]: Przepraszam, nie wie Pani co stało się z tym chłopcem co tu tak często przychodził? Dawno go nie widziałem.
[PE]: Aa... Bardzo przykra sprawa...
[Ja]: To znaczy?
[PE]: Matka tego dzieciaka, bardzo porządna kobieta. Po śmierci Ojca dziecka znalazła sobie innego gacha, no i wszystko było w porządku, do póki ów Pan nie stracił pracy.. Zaczął się znęcać nad tą kobietą i biednym dzieckiem, dlatego też chodziło ubrane w długie ubranka, żeby nie było widać śladów.. Sąsiedzi nie reagowali. Kobietę zamykał w domu z dzieckiem na parę godzin, bez kluczy, czasem wracał po trzech dniach i dopiero mogli przyjść do sklepu po coś do jedzenia, a ona biedna co miała zrobić? Bała się gdzieś to zgłosić, bo groził jej że zakatuje małego..
Gdy sobie przypomniałem twarz tego dziecka, tego jak się uśmiechał i rozmawiał z nami w sklepie aż nie do uwierzenia jest, że przeżywając takie piekło w domu był jeszcze w stanie się uśmiechać...
Niestety Pani Ekspedientka nie chciała powiedzieć mi nic więcej, ale zainteresowałem się tą sprawą i dowiedziałem się, że pewnego dnia konkubent tak pobił matkę dziecka, że ta pojechała do szpitala, z którego już nie wróciła.. Konkubent został skazany (nie wiem na ile). Chłopczyk trafił pod opiekę siostry matki na drugim końcu Polski.
Jakim sku***synem, gnojkiem, niedorozwojem, aż zabrakło mi epitetów... Z drugiej strony gdzie była rodzina matki dziecka? Co robili sąsiedzi w czasie gdy ten katował ludzi? A jak pomyślę sobie, że tak inteligentne dziecko ma zniszczone dzieciństwo, zostało pozbawione matki, z licznymi bliznami i siniakami... A dalej potrafiło się uśmiechać i rozmawiać z innymi, OGROMNY SZACUNEK...
Mały osiedlowy sklepik
Tak między Bogiem, a prawdą, to nie wiemy czy po śmierci matki nadal się uśmiecha. Ja nie rozumiem za to zależnych i bezwolnych kobiet, które wiążą się z przemocowcami, a potem pozwalają na katowanie swoich dzieci i nie zgłaszają tego nigdzie, bo boją się, że bez "misiaczka" sobie w życiu nie poradzą. Facet z historii był piekielny, ale kobieta wcale nie mniej.
Odpowiedz@IPL: To fakt, zgadzam się z Tobą w stu procentach. Kobieta nie zadziałała nic chociaż sama sprowadziła go do domu. W dodatku opisuje że dziecko uśmiechało się tylko jak widywałem je w sklepie, czy gdzieś indziej to nie wiem, jednak on był już bity jak chodził do sklepu..
Odpowiedz@Kostek933: Nie zrobiła nic, tylko zakrywała go swoim własnym ciałem. Nie zrobiła nic... Jeśli nikt nie przeżył czegoś takiego to serio nic nie wie na ten temat... Matka, ona staje pomiędzy Tobą o Twoim... Ojcem?... raczej plemnikodawcą, przyjmuje Twoje ciosy na siebie. Pan Domu zaczyna ją dusić... Czemu nie odchodzi? Bo jak 30 lat temu uciekła po tym jak 1 raz ją pobił gdy była w ciąży (!) jej matka/ babcia dziecka, teściowa kata/ po kilku dniach odesłała ją do męża, bo przecież ona (babcia) też była bita, to normalne, jak to tak się rozwieść, z czego się utrzymają? Nie byliście w takiej sytuacji to nie wiecie co to jest. Łatwo się mówi stojąc z boku. Nie powiesz mi, że nie zauważyłeś, że on zawsze w długich rękawach i spodniach, czemu nie podeszłeś i nie pogadałeś? Czemu nie popytałeś sąsiadów? Sąsiedzi, oni nigdy nie słyszą, nie widzą, to porządna rodzina jest przecież!, ale plotkować to pierwsi. Oceniacie Matkę... Jeśli ona staje pomiędzy dzieckiem, a "ojcem" to jest aniołem... Historia, tradycja one wpływają na życie. Jak sobie dam radę z 2 dzieci? Myślicie, że to łatwe znaleźć pracę, odejść od kata. Nie, widzę to od przeszło 20 lat. Bo czasami jest dobrze, czasami kat kocha (?) (notabene dni bez awantur jest ciut więcej). Od dawna Matka słyszy, że do niczego się nie nadaje, bez niego nic nie znaczy. On wyprał jej mózg. A jej rodzina? Dawno temu ją skreślili, bo co by ludzie powiedzieli, bo im (wdowie z nastoletnim dzieckiem) przybyłoby do utrzymania Matka z własnym dzieckiem. To jest trudne, bardzo trudne. Łatwo jest oceniać Matkę, jechać po niej. Zamiast skupić całą swoją uwagę na kacie, to pytacie czemu Matka nie odeszła, jak ona mogła się zgadzać na takie traktowanie. Szkalujecie ją. To ona jest winna swojej śmierci, a nie tej ch.u. pier...lony, który ją zabił. A Wy o tym zapominacie. Ja moją Matkę kocham za to jak mnie broniła i dalej broni. I nie obwiniam ją za mój los, dzieciństwo, bo wiem, że zrobiła wszystko co mogła w swoich siłach by mnie bronić. Ona ma najgorzej, bo osoba którą pokochała stała się mordercą jej życia, jej marzeń, jej duszy. Osoba, która jej ślubowała szacunek i miłość, niszczy psychicznie i fizycznie ją i jej dzieci. Nie cały czas, ale zdarzają się kilka razy w roku epizody. Dla siebie nic bym katowi nie zrobiłam, ale dla Matki gotowa byłabym ją chronić (jej życie) za wszelką cenę. Nic nie jest czarno-białe, a tak łatwo oceniać.
Odpowiedz@niezbyt_mila: Ale brednie napisałaś. Nieszukanie pomocy nie jest żadnym bohaterstwem, tylko skrajną głupotą. Każda zależna i bierna kobieta twierdzi, że nic nie dało się zrobić, co oczywiście jest nieprawdą. Każdy ma w życiu to, na co sobie pozwoli i na co sobie sam zapracuje. Jak ktoś daje się bić i nie zgłasza tego nigdzie, to niech się nie dziwi, że sytuacja będzie się powtarzać. A już pozwalanie na bicie swojego dziecka, byle "misiaczek" nie odszedł i nie została w życiu sama, jest sk*rwysyńtwem do kwadratu.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 czerwca 2014 o 0:23
@niezbyt_mila: Chyba żartujesz. Anioł? Nazywasz kobietę, która ze strachu funduje swoim dzieciom piekło aniołem? Zabawne. Moja matka jest widocznie strasznie popaprana, bo odeszła od mojego ojca-alkoholika po tym jak JEDEN RAZ podniósł na mnie rękę. Wystarczyło, że jeden raz mnie walnął, żeby od niego uciekła. Przeszła przez piekło, bo przez długi czas jeszcze ją nachodził, groził i wybijał okna. Ale dzięki temu ja miałam normalne dzieciństwo, bo moja matka miała odwagę się postawić. Kobieta która pozwala facetowi lać swoje dziecko i tylko się na to gapi (i och, zasłania własnym ciałem... tia) to nie anioł. Nie jest wtedy lepsza od tego faceta i oboje są gówno warci.
Odpowiedz@niezbyt_mila: mimo, że w takiej sytuacji nie byłam, nikt mi nie wmówi, że kobieta pozwalająca na katowanie siebie i dziecka jest aniołem. Jasne ciężko znaleź pracę, jeśli kilka, kilkanaście lat było się na utrzymaniu partnera. Nigdy nie zrozumiem kobiet, chwytających się pierwszego lepszego psychola, byle by tylko rzucił parę groszy. Kobiet, które lubią być zależne w 100% od faceta.
OdpowiedzUzależnienie ofiary od sprawcy to temat rzeka. Tak na prawdę, nie można udzielić jednej odpowiedzi na to pytanie, bo każda kobieta jest inna, ma inną historię. Żeby nie mędrkować za bardzo, tylko z grubsza powiem, że takie kobiety, często nie znają innego życia (dziadek bił babkę, ojciec matkę, to znaczy, że to jest normalne), nie mają innych znajomych, przyjaciół, dlatego odchodząc od kata zostają zupełnie same, nie są samodzielne finansowo, co przy dzieciach jest dużym problemem. Ale też są uzależnione emocjonalnie, bo przemoc domowa to najczęściej błędne koło: od czułości, słodkich słówek (miesiąc miodowy) przez wzrastające napięcie do aktu agresji. Często, jeśli nie zawsze, przemocy fizycznej towarzyszy przemoc psychiczna, czyli wzbudzanie poczucia winy, obniżona samoocena... Ponadto takie kobiety nie wiedzą gdzie szukać pomocy i nie wierzą, że uda im się od tyrana uwolnić. To tak w wielkim skrócie. Nie chce ich bronić, bo z każdej sytuacji jest wyjście, a swoją biernością tylko szkodzą sobie i swoim dzieciom, ale przez lata bicia i poniżania, ciężko uwierzyć w to, że można inaczej. Mimo wszystko, takich kobiet nie nazywałabym aniołami. Taki przydomek nadałabym tym, które z tego układu, pomimo wszystko wychodzą i starają się stworzyć normalną rodzinę dla swoich dzieci.
OdpowiedzNiezbyt miła what are you pier*oling about?
Odpowiedz@IPL: "Niechby i bil czy pil, byleby byl". Tez tego nie rozumiem. Ale trudno to oceniac, bo nie wiemy, w jakim stopniu te kobiety sie boja.
Odpowiedz@niezbyt_mila: Zawsze próbuję zrozumieć kobiety, które dają się bić partnerom. Bo wiem, że uzależnienie, że strach, że nie ma często gdzie iść i do kogo się zwrócić o pomoc. Ale nigdy nie zrozumiem i nie wybaczę matce, która pozwala bić swoje dzieci i znęcać się nad nimi na różne sposoby (także psychicznie).
OdpowiedzNiestety jak napisała @crash_burn jest to temat rzeka. Dużo ludzi nie zdaje sobie sprawy, jak można być uzależnionym, jak bardzo można się bać. Z jednej strony boli, gdy bije, totalnie załamuje, gdy wyzywa, ale z biegiem czasu takie kobiety szukają winy w sobie, sądzą, że na to zasłużyły, że może gdyby byłyby lepsze... i tak w koło Macieju, a pan "miś" sobie korzysta. Bo to nie jest tak, że po tygodniu zaczyna bić, pić, zdradzać czy katować psychicznie - wiadomo, że każda kobieta uciekłaby, gdzie pieprz rośnie. Na początku jest jednak jak w bajce i stopniowo zaczyna się pogarszać, kobiety pamiętają tę jego "jasną" stronę i się zastanawiają, co poszło nie tak. Czy to ich wina? Czy może miał kiepskie dzieciństwo, bidulek? A może go jakaś skrzywdziła i to jest jedynie wołanie o pomoc? Oby żadna (i żaden) z Was czegoś takiego nie zaznała, bo każdy jest mądry teoretycznie, a gdy dochodzą uczucia i wręcz pranie mózgu przez partnera, to nagle się staje nie do przeskoczenia. Pozdrawiam, była ofiara "przemocowca", na szczęście bez dzieci.
OdpowiedzA ekspedientka wiedziała o wszystkim, ale czepiała się sąsiadów, że nigdzie nie zgłosili??
Odpowiedz@mariamasyna: Wiesz co? Nie wiem czy wiedziała, chyba niekoniecznie bo ona nie mieszka na tym osiedlu co my, więc mogła być nie wtajemniczona,
Odpowiedz@mariamasyna: Mysle, ze dowiedziala sie po calej akcji ze szpitalem.
Odpowiedz@mariamasyna: ja w wieku 5 lat zostalam nakryta na czytaniu bajki mlodszemu bratu, czytam odkad pamietam, pojecia nie mam ile lat czy miesiecy wstecz od tego zdarzenia sie nauczylam
Odpowiedza nie przyszło ci do głowy, że "jak na ten wiek" potrafił pisać i czytać, bo po prostu był starszy?
Odpowiedz@soraja: ja w "tym wieku" też potrafiłam pisać i czytać, więc to możliwe jest.
Odpowiedz@moodlishka: Ale wyznaczać kraję w wieku 5-6 lat? Trochę trudno.
OdpowiedzRzeczywiście porządna kobieta, znalazła sobie gacha (zabawnie to brzmi, w jednym zdaniu porządna i gach, ale nie ja to pierwszy napisałem) i pozwalała katować własne dziecko w zamian za bolca co noc i w imię miłości dla swojego kochania (i skończcie z tym gadać, że nie zgłosiła bo się bała, powinna się z nożem na niego rzucić jak bił JEJ DZIECKO, dla jego dobra zgłosić). Ładna patologia - morderca i kur## a nie matka
Odpowiedz@komentator555: Obawiam sie, ze przy obowiazujacym prawie wowczas Ona poszlaby do wiezienia za to, ze sposob obrony byl niewspolmierny.
OdpowiedzO a co się w prawie zmieniło? Wiesz, czasem lepiej iść do więzienia niż dać znęcać się wielokrotnie nad władnym dzieckiem. Ale skoro dla ciebie ważniejsza jest taka "wolność" (bycie bitym i pozwolenie na katowanie własnego dziecka) to ok, każdy ma swój system wartości
OdpowiedzZamykał ich na 3 dni? Wtedy policji nie mogli wezwać? Nie wpuścić z powrotem do swojego, jak przypuszczam, domu, do którego nie miał praw? (pewnie się wprowadził do jej małżeńskiego majątku)
OdpowiedzKiedyś widziałem eksperyment - czy przeprowadzony naprawdę, czy tylko "ustawiony" filmik, tego nie wiem. Wieczorem ktoś uchylił okno i zaczął w domu grać głośno na perkusji, 5-10 minut i było kilku sąsiadów i przyjechała policja. Kilka dni później w tym samym domu, też wieczór, uchylone okna. W domu płacząca kobieta na którą krzyczy facet, całość słychać na pół osiedla. Nie przyszedł nikt, nikt nie wezwał policji. Nikt nic nie słyszał...
Odpowiedz@imhotep: Standard. Ja kiedys wezwalam policje do jednego z mieszkan w bloku, do ktorego wprowadzilam sie niewiele wczesniej. Siedze w pokoju i slysze wrzaski, wyzwiska (k*rwy etc.), halas, jakby ktos meblami rzucal i placz dziecka. Wypadlam na klatke schodowa - no nie przeslyszalam sie! Z racji tego, ze w porownaniu z sasiadem jestem dosc watla istota, nie odwazylam sie zejsc na dol. Policja przyjechala prawie natychmiast i lopatologicznie wytlumaczyla Panu, co o tym sadzi. Zastanawiam sie tylko, czy wczesniej tez takie rzeczy sie dzialy i czy ktos reagowal.
Odpowiedz@imhotep: A wiesz czemu tak się niestety dzieje? To nie chodzi już o jakieś brednie, że "mężczyzna może bić kobietę", czy "widocznie zasłużyła" które psycholodzy przypisują na siłę naszemu społeczeństwu. Tu chodzi o to, że w takich przypadkach, gdy sąsiedzi zgłosili to na policję to potem mieli sami kłopoty! Ofiara najczęściej wtedy broni swojego oprawcy, a wzywający musi się tłumaczyć policji, a potem oprawcy - który pewnie przyjdzie się zemścić. W normalnej sytuacji kobieta po takiej awanturze i pobiciu zgłasza się na policję. Jak tego nie zrobi i pozwala się bić dalej i co gorsza zamieniać też życie swoich dzieci w piekło, to mamy do czynienia z patologią. Przykład mojego znajomego. Widział jak facet szarpie kobietę na ulicy i ją wyzywa. Dosadnie kazał facetowi ją zostawić. Facet się na niego chciał rzucić, ale dostał od znajomego gazem po twarzy. Oczywiście co zrobiła bita kobieta? Zaczęła atakować znajomego bo jej faceta uszkodził. Chciała policję zawiadamiać. Znajomy tylko powiedział jej by się leczyła i odszedł.
Odpowiedz@Draco: Sama prawda. Mój kumpel jest policjantem i większość interwencji domowych kończy się na tym, że kobieta broni swojego "misia".
OdpowiedzŚmiechłem po przeczytaniu ostatniego akapitu. Autor dramatycznie pyta gdzie była rodzina matki dziecka i sąsiedzi. A ja pytam: co w tej sprawie zrobił papież i sekretarz generalny ONZ? Czy to przypadkiem nie matka powinna zapewnić dziecku bezpieczeństwo, na przykład poprzez ostrozniejsze dobieranie sobie partnerów? W kontekście tej historii dzieciak na śmierci takiej "matki" raczej zyska. P.S.1 Znam odpowiedź na jedno z pytań autora - rodzina matki jest na drugim końcu Polski. P.S.2 Denerwuje mnie maniera pisania rzeczowników pospolitych i przymiotników wielką literą. Czy to nieuctwo autora czy bezmyślna kalka z języków obcych?
OdpowiedzŚmiechłem? Zawsze myślałem, że jesteś laską... Ktoś tu napisał, że z powodów ekonomicznych - a przecież oblubieniec stracił pracę. A jak mamusia potrzebowała pełnego emocji i wrażeń związku to mogła. oszczędzić tych namiętnych uniesień synkowi. Cóż, sprowadziła menela, którego, jak widać, utrzymywała wraz z jego alkoholizmem, pozwalała katować siebie i dziecko. Faktycznie, "porządna kobieta"
OdpowiedzAż się popłakałam, nie potrafię być obojętna na krzywdę dzieci. Nie rozumie kobiety, pozwoliła bić siebie a co gorsze własne dziecko. Dla mnie nie ma tłumaczenia,że bała się gdzieś to zgłosić bo jej groził że zakatuje małego, właśnie dla syna powinna to zgłosić żeby był bezpieczny. Co jeśli to on wylądował by w szpitalu zamiast niej. Pewnie większość z was rzuci się na mnie żeby dać minusy, bo nie bronie kobiety,ale nie mam zamiaru bronić kogoś kiedy przez jego głupote cierpi dziecko.
OdpowiedzA ja się zastanawiam, skąd ekspedientka wie, że dlatego bała się zgłosić - rozmawiała z nią o tym, skoro ta tak chroniła partnera? Plotkowałbym o nim kasjerce, żaliłaby się, skoro ze wszystkich się starała się chronić gacha przed wymiarem sprawiedliwości? Podejrzewam, że powód braku zgłoszeń kasjerka wymyśliła, może z żalu i współczucia dla tej kobiety i jej bezsensownej bierności
Odpowiedz@komentator555: Skąd ekspedientka wiedziała to chyba się nie dowiemy. Może od sąsiadów kobiety po fakcie zawsze każdy mówi co wie,a jakby zapytać wcześniej to nikt nic nie widzi, nie słyszy.
Odpowiedz"Jako że" pisze się bez przecinka..
Odpowiedz@guineaPig: Ten przecinek tak się wzruszył, że się w prawo o dwa miejsca przesunął. Przecinki to wrażliwe znaki interpunkcyjne.
Odpowiedz@fak_dak: Dlatego też ok. godzinę temu wstawiłam wpis o spójnikach złożonych, ale został tak zminusowany, że stwierdziłam, że skoro taki wpis proedukacyjny nie jest tutaj mile widziany, to co się będę wymądrzać :) Tak więc kto ma wiedzieć - ten wie, a reszta odporna na polską gramatykę niechaj pozostanie odporna. Ps. Piekielni mają coś z przecinków - są równie wrażliwi na wytykanie błędów.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 czerwca 2014 o 12:09
@guineaPig: Oj tak, bardzo wrażliwi. Chyba "Piekielni", to zakamuflowana frakcja bojkotujaca poprawną pisownię. Zawsze mam takie wrażenie, kiedy jednogłośnie jestem minusowana za poprawianie błędów wszelakich :)
OdpowiedzNo cóż takie czasy, że nikt nie reaguje... ale z drugiej strony moja znajoma kiedyś zareagowała w internecie na znęcanie się nad psem (może co innego, ale bardzo dobrze pokazuje sytuacje). Inni ludzie powiedzieli (i to nie ten co znęcał się tylko INNI), że ma kupić sobie maść na ból dupy i nie wtrącać się w nie swoje życie. To co my się dziwimy, że ludzie nie reagują skoro nawet jak ktoś chce coś zrobić to tylko zostanie jeszcze zwyzwany przez innych.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 czerwca 2014 o 16:07
najbardziej piekielna osoba w tej historii niestety nie wyszła obronną ręką. jaką trzeba być matką, żeby skazywać własne dziecko na życie z fagasem, który się nad nim znęca?!
OdpowiedzTrzeba być "bardzo porządną kobietą" i "aniołem", jak stwierdził ktoś w komentarzu
OdpowiedzA coś Ty sobie myślał, że mały będzie ciągle chodził z nosem na kwintę, bo go stary bije? Co to jakiś teatrzyk dla niedomyślnych? W domu się dzieje dramat a Ty się zachwycasz że dzieciak się maskuje przed obcymi? Kiwnąłeś palcem, jaka chodził w upały w ubrany pod szyję? Pewnie nie, po co sobie ręce brudzić cudzym nieszczęściem. Taki jesteś niedomyślny misio...
Odpowiedz@sparxx: Widzę jak rzucasz się na pomoc takim ludziom. Myślę że tak samo jak ja, nie zrobił/a byś nic, więc patrz najpierw na swoje czyny, później oceniaj innych.
Odpowiedzsyndrom sztokholmski w polaczeniu z wyuczona bezradnoscia i strachem przed odrzuceniem sa straszne...
Odpowiedz