Udzielam bezpłatnych porad prawnych w Ośrodku Pomocy Społecznej.
Na konsultację można zapisać się telefonicznie lub bezpośrednio w sekretariacie Ośrodka. Zawsze zostawione są też dwa lub trzy wolne miejsca dla osób, które przychodzą "z biegu".
Akurat trafił mi się mocno zapracowany dzień, na liście zapisany komplet zainteresowanych poradą. Mniej więcej w połowie mojego dyżuru do gabinetu puka sekretarka.
- Pani Zuzanno, dałoby radę wcisnąć na dziś jeszcze jedną osobę? Proponowałam pani X termin w przyszłym tygodniu, ale ona mówi, że to bardzo ważne, zależy jej bardzo żeby to było dziś.
- Dobrze, proszę przekazać, że przyjmę ją jeśli poczeka do końca - zadecydowałam, choć jęknęłam jednak troszkę w duchu. Piątkowe popołudnie, miałam ogromną nadzieję wyjść do domu o czasie.
Prawie dwie godziny później do gabinetu zaprosiłam panią X.
- W czym mogę pani pomóc? - zapytałam kiedy ta już wygodnie usadowiła się po drugiej stronie biurka.
- Ja widziałam dzisiaj Igrekowską, jak od pani wychodziła. Takie swoje sprawy tu załatwiałam, patrzę, Igrekowska! W końcu postanowiła kopnąć w dupę tego swojego chlejusa i nieroba? Bo jeśli tak, to ja pani będę świadczyła na jej korzyść! Świadkować będę! Albo może o alimenty na dzieciaka, co?
Policzyłam w głowie do pięciu. Wzięłam trzy głębokie oddechy.
- Pani X, nie jestem upoważniona by rozmawiać o sprawie z jaką przyszła tu dziś pani Y.
- Tak, tak, ja rozumiem, rozumiem... ale powie mi, pozbędzie się tego mężulka swojego?
- Jak już mówiłam, nie mogę rozmawiać... - nie zdążyłam nawet dokończyć zdania.
- PANI! Co to za kanalia jest! Ochlej! Moczymorda! Nierób! Chociaż ta Igrekowska też swoje za uszami ma...
Czekała prawie dwie godziny, żeby dowiedzieć się z jaką sprawą przyszła po poradę sąsiadka i dołożyć kilka słów od siebie. Nie dała sobie przetłumaczyć, że obowiązuje mnie tajemnica i ani słowa powiedzieć jej nie mogę.
Złożyła na mnie skargę.
OPS
Hahaha :D Spodziewałam się jakiejś historii z gatunku smutnych i smutniejszych, a tu Ci się taki kwiatek trafił :D Rozumiem Twoja irytację, szczególnie w piątek po godzinach pracy, ale sytuacja tak absurdalna, że ja ryczałabym ze śmiechu pewnie jeszcze w drodze do domu :D
OdpowiedzSpodziewaj się, że powie Igrekowskiej, jak to się dowiedziała i tak dalej... Takie lubią być złośliwe
Odpowiedz@komentator555: Oczywiście, że powiedziała! Powiedziała, że siłą wyrzuciłam ją z gabinetu. Ona dobra chciała być, bezinteresownie pomóc sąsiadeczce, a ja nie dość, że bezczelnie ją na kopach wywaliłam, to jeszcze niczego powiedzieć nie chciałam.
Odpowiedz@RainbowDash: Ty zła babo, powinnaś nagrywać spotkania ze swoimi klientami, a potem urządzać seanse dla zainteresowanych :P
Odpowiedz@cher: Po co ma nagrywać, czasami to klienci sami nagrywają :P
Odpowiedz@cher: albo obslugiwac warsztatowo- siedzi grupa powiedzmy 10 osob, jedna wychodzi na srodek i mowi ;)
OdpowiedzPani włączył się tryb "bomisia". Często się tak dzieje, gdy rozdają coś za darmo. Gdyby ta pani przyszła do twojej kancelarii, to miałaby do ciebie zupełnie inny stosunek. Jakoś się tak dziwnie dzieje, że moment przekazywania pieniędzy powoduje, że ludzie nabierają szacunku do osoby, z której usług korzystają. Jak usługa jest za darmo, to jakoś często tego szacunku brakuje.
Odpowiedz@fak_dak: Do mnie przychodzą ludzie, czasami kładą przede mną wszystkie pieniądze jakie mają, a i tak mnie zwyzywają od najgorszych, jak złotówkę do nalewki braknie, a ja nie chcę się dorzucić ;)
Odpowiedz@Poecilotheria: Komornika/czke nikt nie lubi ;)
OdpowiedzTo już wiem skąd taka korupcja w służbie zdrowia - lekarzom nie chodzi o pieniądze, tylko o szacunek pacjentów.
Odpowiedz@Poecilotheria: Powinnaś spod lady na kubki sprzedawać. Czasami człowiekowi niewiele trzeba do szczęścia.
Odpowiedz@Fomalhaut: Jedno nie wyklucza drugiego. A tam gdzie są regulacje państwowe, limity i bezpłatne rozdawanie reglamentowanych drób, tam zawsze będzie korupcja. Jakoś nikt nie korumpuje lekarza w prywatnym gabinecie, w którym płaci sam za wizytę. Nikt też nie daje łapówek ekspedientce w sklepie. Mnie podoba się model czeski. Współpłatność za wizyty w ramach NFZ. Za wizytę u lekarza rodzinnego 10zł, za wizytę u specjalisty 20zł, płatne w chwili zarejestrowania się. W wypadku przegapienia wizyty lub rozmyślenia się bez wcześniejszego odwołania jej pieniądze przepadają. Nikogo to nie zrujnuje, a spowoduje, że pacjenci inaczej będą traktować system ochrony zdrowia. Nie będzie rejestrowania się u 10 specjalistów na raz i notorycznego nieprzychodzenia na wizyty.
Odpowiedz@fak_dak: Jestem ogromną zwolenniczką czeskich rozwiązań w służbie zdrowia! Zastanawiam się dlaczego nasz rząd na siłę naśladuje ubezpieczeniowy model niemiecki, kiedy widząc z jakimi problemami boryka się taka przeciętna placówka (ot, chociażby te odwoływane wizyty, sztuczne kolejki), można by było zaczerpnąć odrobinę od naszych południowych sąsiadów...
OdpowiedzCiekawe jak ta skarga wyglądała " RainbowDash wykonywała poprawnie swój zawód i nie chciała zdradzić mi sekretów innego bywalca ośrodka społecznego"
Odpowiedz@Kecaw: Obstawiam, że zaczynała się od "ta brzydka, pyskata zołza..." :D
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 czerwca 2014 o 14:43
@cija: Bliko! - chamska - wulgarna - o lodowatym sercu (!) - a tak w ogóle to za młoda i gówno się zna.
Odpowiedz