Pracuje na ochronie. Tego dnia miałem służbę na dużym, wolno stojącym sklepie sportowym. Można w nim kupić wszystko, od skarpetek po kajaki, toteż klientela bardzo różna, a i złodziei całkiem sporo.
Tu celem wyjaśnienia: sklep ten ma najczulsze znane mi bramki antykradzieżowe, zamontowane dodatkowo tuż przy wejściu/wyjściu. Zdarzało się nie raz, że uruchamiał je telefon komórkowy, pilot do samochodu czy inna elektronika. Ot po prostu zaczynały wyć gdy ktoś wchodził (!) lub wychodził. Zazwyczaj klient kładł do koszyka gadżety i wycie ustawało. Takie zabezpieczenia działają na wyobraźnie złodziei, więc wesoło było niemal na okrągło. Przez 3 godziny służby, wyłapaliśmy 16 przypadków kradzieży przedmiotów tańszych niż 250 zł, więc takich których nie zgłasza się policji. Były to w większości zwykłe próby wysondowania systemu i jego ominięcia.
Tamtego gorącego, męczącego dnia pojawił się pan, który przez bitą godzinę nawet nie wszedł na sklep, stojąc tuż za bramkami. Obserwował jedynie mnie, wejście i sposób pracy systemu alarmowego. Wiadomo było, że coś kombinuje, nawet jeśli nie sam, to jest "zwiadowcą" i należy się spodziewać czegoś dużego. Rzecz jasna, nie zawiódł mnie.
W chwili gdy od około minuty nikt nie wchodził do sklepu, wyżej wymieniony pan wyrwał jednemu z klientów rower który ten właśnie zakupił, wskoczył na niego postanowił... wyjechać ze sklepu najszybciej jak można.
Plan miał nawet niezły, instynkt to instynkt, uskoczyłem zanim we mnie uderzył, ale rozsuwane, szklane drzwi nie miały takiego refleksu. Pan całą masą, swoją i roweru, przy maksymalnej prędkości jaką mógł osiągnąć rower na niecałych 15 metrach przywalił w drzwi i... odbił się od nich, przewracając i tłukąc jedną z bramek. Drzwi pękły, ale nie zbiły się dopóki nie wierzgnął w nie ze złości nogami, przez co obsypał go deszcz potłuczonego, hartowanego szkła.
Straty, poza jakimiś drobnymi uszkodzeniami roweru (je liczono osobno), wyniosły 8000 zł które ten pan, wyrokiem sądu, musiał oddać sklepowi. Najśmieszniejsze jest to, że za rower nie dostałby więcej niż... 500 zł, bo trafił na klienta bez wypchanego portfela.
Ochrona
Fajne opowiadanko, ale co ma przydługi wstęp o nadwrażliwych bramkach do fragmentu o kradzieży roweru? Całość dało by się streścić w czterech zdaniach.
Odpowiedz@Nietoperzyca, zakładam, że gdyby nie nadwrażliwe bramki, pan spróbowałby innego numeru, mniej "efektownego". :-)
OdpowiedzNietoperzyca, zatrudnij się jako korektorka w jakimś wydawnictwie, tam się spełnisz ;)
OdpowiedzDziwne, że ukradł kupiony rower w sklepie. Mógł to zrobić na zewnątrz albo ukraść jakikolwiek inny.
OdpowiedzQlaz, osoby kupujące rower/kajak/cokolwiek dużego w tym sklepie podjeżdżają samochodami pod drzwi, ładują i odjeżdżają. Taki system.
Odpowiedz,,[...]bo trafił na klienta bez wypchanego portfela.'' Mogłeś sobie oszczędzić tego na koniec, nie każdy w tych czasach ma pieniądze, ale skoro coś kupił to jeszcze coś tam ma PS: sugerujesz ,że jesteś wyższy czy coś? Ostatnio czytam twoje komentarze i aż się we mnie gotuje, masz szacunek do innych ludzi z otoczenia bo piszesz jakbyś był PONAD innymi.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 17 stycznia 2011 o 23:33
Oj uspokoj sie. Na pewno nie mial nic zlego na mysli. Po prostu dobry rower kosztuje. Ja sama kupilam za ponad 2 tysiace i nie uwazam sie za lepsza z tego powodu. Rowery potrafia kosztowac nawet do 10 tysiecy. Taki za 5 stow nie jest zly ale bardzo dobry tez nie jest.
Odpowiedz@Toki221: Gotuje się w tobie, a nawet nie pomyślałaś, że w tym sklepie kupują głównie ludzie mający na koncie dość spore kwoty? Stąd takie zgrupowanie złodziei, tam nawet skarpetki kosztują tyle co dobre buty gdzie indziej. Napisałem o tym by zaznaczyć, że facet ryzykował do 500 zł i przegrał, przez co musiał zapłacić szesnaście razy tyle. Co do mnie, zarabiam ledwo 7,5 zł na godzinę i nie uważam, żebym był jakoś szczególnie dobrze opłacany. Nie widzi mi się też stawianie dzięki temu nad innymi, bo w takim wypadku 3/4 kraju powinno traktować z góry mnie. Nim zaczniesz ochrzaniać, zapytaj o powody.
OdpowiedzWłaśnie za to Cię kocham... (czyt. szanuję)
Odpowiedz