Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Naszła mnie niedawno ochota na upieczenie ciasta z jabłkami. Byłam akurat na…

Naszła mnie niedawno ochota na upieczenie ciasta z jabłkami. Byłam akurat na zakupach na drugim końcu miasta, więc zaszłam tam do sklepu, skierowałam się na stoisko z owocami. Obok stoiska waga, ale przy niej kartka, że waga tylko dla celów informacyjnych, bo ważenie właściwe odbywa się przy kasie.
Nałożyłam jabłka do siatki, a ponieważ zupełnie nie potrafię ocenić, czy mam w siatce 700 g czy 1 kg, to postanowiłam z wagi skorzystać. Powiedzmy, że pokazało 850 g.
Dobrałam jeszcze parę rzeczy i skierowałam się do kasy. Przede mną 2-3 osoby, potem ustawiłam się ja, a potem jeszcze kilka osób.

W końcu kobieta zaczyna kasować mnie. Kasa "dwufunkcyjna"- tzn. na środku okienko do skanowania kodu kreskowego, ale całość służy też jako waga. Natomiast klawiaturka do wbijania kodu ważonego produktu nad wagą / skanerem.
Kasjerka dochodzi do jabłek, kładzie je na wadze i nagle widzę, że ważą... nieco ponad 900 g. Hmm, coś jest nie tak.

Ja: - Przepraszam, coś się nie zgadza, jak ważyłam na stoisku przy warzywach to było 850 g.
Babka zaskoczona. Szybko zaczyna tłumaczyć:
Kasjerka: - A bo wie pani, jabłka się tarzają, może zdarzyć się błąd.

Babka kładzie jeszcze raz na wadze jabłka i w tym momencie widzę, że wystukując kod dociska łokciem moje jabłka. Tym razem wyszło jeszcze więcej.

Kasjerka: - O, widzi pani. Trzeba było brać po pierwszym ważeniu.
I z perfidnym uśmiechem przesuwa mi jabłka na część, w której pakuje się towary. Ja natomiast je odpycham.

Ja: - Proszę je jeszcze raz zważyć. Tym razem bez dociskania łokciem.
Kasjerka oczy jak pięć złotych.
Kasjerka: - Pani chyba się wydaje.
Kolejka robi się coraz dłuższa. Ludzie z zainteresowaniem się przyglądają całej sytuacji, o dziwo jeszcze nikt mnie nie wyklina.

Ja: - Nie, proszę pani. Widziałam, że dociska pani łokciem. Proszę położyć jabłka na wadze i tak wstukać kod, żeby nie dociążać jabłek.

Kasjerka, z widocznym grymasem na twarzy, wykasowała dotychczas nabite jabłka, położyła je jeszcze raz i teatralnie podniosła rękę. I co? I 850 g jak w mordę strzelił. Wklepała kod, burknęła ile należy się za całość zakupów, zapłaciłam i kończąc pakowanie słyszałam, jak kolejny klient poprosił, żeby jego arbuza też nie dociążać.

Sprawy nie zgłaszałam kierownikowi sklepu, bo od znajomej, która kiedyś na kasie pracowała, słyszałam, że u niej kierownik nawet zalecił tak robić. Bywało, że nadwyżkę towaru (bo w końcu ilość musi się zgadzać) zabierał sobie do domu.

Naprawdę nie chodzi o to, żebym trochę drożej zapłaciła, bo robienie hałasu o te parę groszy jest stratą nerwów. Ale ile takich przekrętów jest w ciągu dnia i jak na tym do przodu wychodzi sklep? ;)

sklepy

by astor
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar anndab7
38 40

Kompletnie nie rozumiem, dlaczego się tłumaczysz na końcu - nawet jakby kasjerka docisnęła łokciem 2g i wyszło do zapłaty o grosz więcej niż powinno, to nie ma się z czego tłumaczyć. Twoje pieniądze i jak domyślam się to zarobione, a nie wydrukowane na lewo. Kasjerka pewnie jak robi zakupy w innym sklepie to nie prosi o dociśnięcie wagi przy kasowaniu...

Odpowiedz
avatar Armagedon
6 10

Będę musiała następnym razem "przyobserwować", czy w moim sklepie nie robią podobnych numerów!

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
-2 14

Czesto kasjerki myla sie, albo licza wyzsza cene, bo tak podana jest przez system (a nie zmieniona recznie na n.p. promocje). Mnie czesto wkurza, ze po zwroceniu im uwagi na ta nieudana probe nabrania klienta, nawet nie przepraszaja, jak by im sie cos jeszcze nalezalo, albo siedza naburmuszone, ze klient mial czelnosc nie przeplacac towaru. Czesto nie jest to nawet proba oszustwa, ale po prostu glupota, albo nieznajomosc cen, mimo wszystko powinne przeprosic, a niestety nierzadko tego nie robia, bo brak im kultury.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 15

Kierownikowi nie zgłaszałaś - ale na Piekielnych opisałaś... Ech... Ludzie... A potem się dziwicie, że Was oszukują...

Odpowiedz
avatar cynthiane
1 15

@Alexander_74: zwróciła kasjerce uwagę, więc ta na pewno już więcej Autorce nie 'dociśnie', bo zapewne zapamięta ją na długo. A i Autorka będzie bardziej pilnować kasjerek. Na razie wystarczy. Po co tracić czas i nerwy na wycieczki do kierownika, skoro ten głową pokiwa, obieca reprymendę i w duchu będzie przeklinał klientkę, że przyłapała pracownicę na niecnym procederze, który sam zalecił?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 12

@cynthiane: Nie no oczywiście, że lepiej nie iść z tym do kierownika...Skąd z góry założenie, że ten tylko głową pokiwa? Sami jesteśmy sobie winni. Nie potrafimy zadbać o własne interesy.

Odpowiedz
avatar Visenna
1 7

@cynthiane: Może gdyby ludzie zgłaszali to do kierownika, to by się kapnął że zauważają ten proceder i że długo już tak nie pooszukuje, bo zaczyna się robić niebezpiecznie?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 czerwca 2014 o 16:15

avatar cher
9 11

Czy nie był to czasem Polo Market? Kupowałam kiedyś cukinie i - jak zwykle tego nie robię - zważyłam sobie kontrolnie, wyszło jakieś 1,5 kg, a pani przy kasie już 1,8. Okazało się, że miała wagę (osobną, nie tę przy czytniku) przyblokowana jakimiś papiórami - wiecie, zwykle mają te wszystkie kody, zapiski, obrazki z bułkami. Nie wiem, czy celowo, czy nie, ale w sumie od razu załapała, że to o to chodzi, więc kto wie, czy to nie przykaz od szefostwa.

Odpowiedz
avatar Rukasu
14 14

Można zgłośić do kierownika, można do działu obsługi, można też wysłać meil/list do firmy. Oczywiście, kierownik łotr się może trafić, ale zakładać, że każdy jest taki raczej nie należy. A kraj się sam nie zmieni, trzeba zgłaszać takie rzeczy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 8

@Rukasu: Zależy jaki sklep... Jeśli osiedlowy warzywniak - OK, kasjerka może być chytra, nadwyżkę warzyw/owoców brać sobie. Ale w markecie? Jaki zysk ma kasjerka z dociskania łokciem? Na 99% to jest robione na polecenie kogoś wyżej. 1% zostawiam na czystą złośliwość.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 4

@Aster812: no to tym bardziej do kierownictwa wyzej, beda miec przemile kontrole :)

Odpowiedz
avatar czesiuwisniak
13 13

W Carrefourze przy wcale niewielkich zakupach potrafią doliczyć niż gruchy ni z pietruchy damskie rajstopy a inne towary tego samego asortymentu (np. dwa identyczne soki w kartonie, dwa identyczne garnki) mają różne kody kreskowe i jak nie zapamiętasz ceny to cię przewalą na elegancko. Tak właśnie miałem dwie ostatnie wizyty w tymże przybytku urozmaicone - kupuję kosz artykułów spożywczych i do tego dwie pary rajstop (WTF! przecież nic z ubrań nie kupowałem, to jeszcze pamiętam, tym bardziej damskich), od razu przed odejściem od kasy zwróciłem uwagę, co mi baba na paragon nabiła, a paniusia oj zdarza się pomyliłam się... Tak samo sok w kartonie - niby promocja 2,49 na stojaku a w kasie 4,99 i pytanie a skąd pan sok brał? Ze stojaka czy z półki. Bo ten na stojaku w promocji a ten na półce bez promocji. I nieważne że to ta sama firma i to samo w środku siedzi. Także uważajcie drodzy Piekielnicy na Carrefour!

Odpowiedz
avatar Aniela
2 4

@czesiuwisniak: Ja już zrezygnowałam z robienia zakupów w tym sklepie po zakupieniu w promocji za wcale niemałe pieniądze mięsa śmierdzącego zgniłym jajem. Napisałam meila do centrali z prośba o sprawdzenie co się dzieje w ich sklepie i zostałam zbyta standardową formułą, że oni dokładają wszelkich starań itp.

Odpowiedz
avatar szafa
2 2

@Aniela: Sama pracuję na mięsnym i nie rozumiem, co to jest za problem dla ludzi, żeby, jeśli dostaną zepsute mięso, wrócic z tym mięsem po swoje ciężko zarobione pieniądze i przy okazji dac znac kierownictwu, że coś jest nie tak. Podam dla przykładu sytuację od nas - przyszło na promocję 300 kilo cwiartek. Poza samymi cwiartkami przyszedł też normalny asortyment, czyli kolejne ponad 300 kilo różnego rodzaju mięsa, wędlin, ryb, serów itp. To wszystko przyjmuje jedna osoba, która ma się z tym wyrobic w absolutnie maksymalnie dwie godziny (a lepiej mniej) (czyli przyjąc i sprawdzic, czy zgadza się kilaż każdego jednego gatunku produktu, czy - UWAGA - produkt się nadaje do spożycia, no i rozładowac to wszystko na magazyn). Oczywiście jestesmy zobowiązane do wąchania mięsa, ale jest oczywiste, że nikt nei jest w stanie powąchac każdej cwiartki, jak jest ich 300 kilo, a ze sklepu już słychac oburzonych klientów, że gdzie te cwiartki z promocji i co ta pani tak długo odbiera towar. A dostawcy kombinują jak przysłowiowe konie pod górę i bywa że co 10ą cwiartkę dadzą sprzed dwóch dni, moze jeszcze się nada. W sytuacji, w której przyjdziesz jak człowiek z taką cwiartką do nas, to od razu wiemy, że dostawca nas oszukuje i możemy do neigo zadzwonic, zje*ac, ewentualnie go zmienic. A Ty dostajesz kasę i przeprosiny. Jeśli piszesz bezpośrednio do centrali, to jedno z dwojga - albo Ci po prostu nie uwierzą (bo w sumie nie ma dowodu, a bywało, że to obrażona koleżanka albo ekschłopak próbowała wyrypac kogoś z roboty anonimem) albo uwierzą i zrobią całemu sklepu z d*py jesień średniowiecza, choc zawalił dostawca, nie ktoś ze sklepu. Ale wiem, że łatwiej napisac anonimowego maila i cieszyc się, że ktoś wyleci z roboty i pójdzie na żebry niż pójśc i powiedziec komuś w oczy "Słuchaj paniusiu, coś mi za syf sprzedała?"

Odpowiedz
avatar JaCzyliJa
0 0

@czesiuwisniak: Jak pracowałam w markecie na kasie, to mieliśmy promocję: do dwulitrowej coca-coli była przyklejona taśmą butelka 0,5l sprite. I taki sklejony zestaw był w promocji, a jak klient wziął z półki osobno coca-colę i sprite'a to kupował w normalnej cenie, mimo że to niby to samo w środku...

Odpowiedz
avatar Makaron666
2 2

Ja bym ją jeszcze przegonił do biura po świadectwo legalizacji wagi sklep ma obowiązek na żądanie klienta okazać papier :)

Odpowiedz
avatar zendra
2 2

"Proszę mi nie dociążać arbuza" :)) No, po takiej akcji klienci nie powinni się już pojawiać się w tym sklepie.

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 1

albo zaplacic wezwac policje i zglosic wyludzenie- do tego nie ma minimalnej kwoty

Odpowiedz
Udostępnij