Szukam pracy. Branża nieistotna, dlatego wysłałam chyba ze 100 CV w miejsca, gdzie poszukiwali kelnerek, pomocy kuchennej, sprzątaczek, sekretarek itp. Kilka razy otrzymałam wiadomość, że oferta nieaktualna, że mam nieodpowiednie wymagania i takie tam.
W końcu jest!! Zadzwoniła kobieta, która szuka kelnerki do swojej restauracji. Umówiłyśmy się na dzisiaj, na godzinę 14. Miałam przyjść zapoznać się ze swoimi obowiązkami i rozpocząć dzień próbny w pracy. Niby wszystko pięknie i zapytacie gdzie piekielność?
Złożyło się tak że na 13 muszę jechać z moją mamą do lekarza, więc chciałam zadzwonić, że troszeczkę się spóźnię, niestety z przyczyn ode mnie nie zależnych. Jako że wtedy dzwoniono do mnie z numeru zastrzeżonego, postanowiłam odszukać w internecie numer telefonu do danej restauracji. Dzwonię i co się okazuje? Wyszło na to, że to jedna wielka pomyłka, bo ich restauracja nie poszukuje nikogo do pracy. Gdybym przyszła byłabym jedną z kilku osób, które od trzech dni przychodzą do nich na "dzień próbny".
Powiedzcie mi jakim trzeba być debilem (?), żeby dać w internecie ogłoszenie o pracę ot tak, dla żartu?
P.S. Postanowiłam dopisać po niektórych komentarzach: kobieta przedstawiła się jako menager restauracji podając prawdziwe imię i nazwisko, teraz przypuszczam, że znalezione w internecie. Rozmowa wyglądała jak prawdziwa rozmowa kwalifikacyjna tyle, że przez telefon. Była na prawdę wiarygodna.
P.S. Czyli wychodzi na to, żeby nie odpowiadać na żadne ogłoszenie, które pojawia się w internecie bo może być zwykłym "żartem"?
Raczej nie dla żartu tylko dla danych osobowych. Jakie informacje podałaś w czasie rozmowy telefonicznej? Imię, nazwisko, nr telefonu na pewno i na pewno wyraziłaś zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych (,,no wie pani, taka formalność, wszyscy teraz tego wymagają'')?
OdpowiedzTo nie był żart raczej. "Żartownisie - debile" najczęściej kończą na ustawieniu automatycznej odpowiedzi na przesyłane maile i w tym mailu się nabijają z osób które szukają pracy. W tym wypadku coś jest podejrzane, bo samo CV to dla kogoś, kto zbiera dane wystarczające źródło informacji. Żeby uzyskać zgodę na przetwarzanie danych, to trochę za dużo zachodu. Firmy pozyskujące na lewo dane osobowe najczęściej drukują "oświadczenie" i podpisują je jakimś bazgrołem. Moim zdaniem najprawdopodobniej ofiarą żartu, lub zemsty jest restauracja. Ktoś poświecą swój czas i dzwoni do ludzi przesyłających CV by podać namiary na lokal i uwiarygodnić telefonem całą sytuację. Wiadomo, że taka osoba po dowiedzeniu się na miejscu, że nie ma żadnej rekrutacji będzie wnerwiona i może swój gniew wyładuje np. obsmarowując restaurację w internecie, albo robiąc awanturę na miejscu.
OdpowiedzA jakim trzeba być debilem, żeby stawiać się "do pracy" po jedynie jednej rozmowie, i to z nie wiadomo kimś, ba, z kimś kto z premedytacją się ukrywa? A teraz ktoś ma komplet danych, i może się za ciebie bardzo skutecznie podawać. Pilnuj, żeby się nie okazało że wzięłaś jakąś "fajną" chwilówkę czy coś. Na policji / w prokuraturze z tym byłaś? Oni mogą sprawdzić, kto dzwonił, nawet jeśli to był zastrzeżony.
Odpowiedz@bloodcarver: Dlaczego debilem? Tak to chyba zazwyczaj wygląda: czytamy ogłoszenie, wysyłamy CV, ktoś dzwoni i zaprasza nas na rozmowę lub dzień próbny, umawiamy się na termin i jedziemy. Jak postępują tacy nie-debile jak ty? Wysyłają CV bez danych osobowych? Czy też od dzwoniącego potencjalnego pracodawcy domagają się jakiegoś specjalnego uwierzytelnienia? Komplet danych ktoś otrzymał w momencie, kiedy autorka wysłała swoje CV. Takie dane zgodnie z prawem nie wystarczą do wzięcia chwilówki, bo na tej zasadzie mógłbyś wziąć kredyty na wszystkich sąsiadów, w końcu znasz ich nazwiska i adresy.
Odpowiedz@bloodcarver: a Ciebie ile razy trzeba zapraszać na rozmowę kwalifikacyjną?
Odpowiedz@bloodcarver: Wow, toś teraz walnął jak krowa na klepisko. Jak wyedług Ciebie miałoby wyglądać szukanie pracy?
Odpowiedz@bloodcarver: Po jednej rozmowie telefonicznej stawiłam się na dzień próbny i dostałam pracę. Jestem debilem :)
OdpowiedzJakie wyłudzanie danych? Wszystkie dane typu imię, nazwisko, adres itp są w cv, wyłudzacz raczej nie musiał zadawać sobie trudu żeby dzwonić, wystarczy dać ogłoszenie, żeby otrzymać dziesiątki lub setki CV z kompletem danych.
OdpowiedzJeżeli to ogłoszenie z Gumtry.pl to się nie dziw. Ten portal należało by zaorać i śrubokręty zasadzić, podsypane rączkami od pilników. Mam najgorsze doświadczenia z tym portalem dlatego nie dziwi mnie że taka była sprawa. Pani oferentce należało by żłożyć wizytę z CBA lub ABW.Zbieranie danych osobowych bez dania racji jest zabronione i "wyczerpuje znamiona paragrafu". Zadzwoń z zastrzerzonego numeru i postrasz babę. Posmiejesz się trochę.
OdpowiedzMój chłopak kiedyś też szukał pracy przez portal z drzewkiem. Dostał telefon od "właścicielki" stacji benzynowej, że im pasuje i żeby się zjawił na dzień próbny. Na miejscu okazało się, że to żart czy zemsta byłej pracownicy i już kilka osób było a oni nikogo nie szukali.
Odpowiedzzemsta eks pracownicy? tak mi to pachnie...
Odpowiedz