Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

O szukaniu pracownika. Moja matka potrzebuje kasjerki do Żabki. Na już, teraz,…

O szukaniu pracownika.

Moja matka potrzebuje kasjerki do Żabki. Na już, teraz, zaraz. Ale jak się okazuje, pracować nie ma komu.
Tak się złożyło, że jedna pracownica zwolniła się, bo zaoferowano jej lepiej płatną posadę. Wiadomo, kto by nie skorzystał, szczególnie jak samemu wychowuje się 3-letnią córę.
Rozpoczęto poszukiwania. Ogłoszenie wystawione, warunki podane. W odpowiedzi CV od groma, do wyboru, do koloru, powinno pójść jak z płatka. A jednak nie.

70% osób do których zadzwoniono tego samego, ewentualnie następnego dnia stwierdziło, że jednak nie. Bo wakacje zaraz będą, a jak ma się pracę to wyjechać nie można (wakacje znajdują się na pierwszym miejscu powodów "dlaczego nie"), sklep jest jednak za daleko (w ogłoszeniu podana ulica na której znajduje się sklep), "ja jeszcze nie wiem", "poszukam jeszcze innych ofert i ewentualnie się odezwę" itd.

Ostatecznie na rozmowę rekrutacyjną w przeciągu dwóch tygodni zaproszono mniej więcej 20 kobiet z nieco ponad 60 nadesłanych CV. Zjawiły się trzy.
Pierwsza kobieta, młoda, lat 19 niemniej z pozoru nic do zarzucenia, doświadczenie jakieś już było, przeszła rozmowę pomyślnie. Została zaproszona na dzień próbny aby nauczyć się obsługi kasy fiskalnej, zobaczyć co i jak. Ucieszona, w skowronkach, obiecała zjawić się punktualnie.
Nie przyszła. Telefonu nie odbierała, ale pod wieczór przysłała sms'a. Cytuję: "Sorka, ale jednak nie. Wie Pani, wakacje i takie tam". Ok. Rozumiemy. I takie tam.

Druga kobieta. Samotna matka dwójki dzieci, pieniądze potrzebne na gwałt. Nawet nie pytana od razu uprzedziła, że z dziećmi problemu nie będzie, ona z powodu "dziecięcego byle katarku" zwolnienia brać nie będzie, z dziećmi jest babcia i to ona się nimi zajmuje podczas matczynej nieobecności. Stawka odpowiada, zaproszenie na dzień próbny, cud, miód, orzeszki.
Telefon jeszcze tego samego dnia. "Eeee wie pani co, ja jednak nie mogę. Młody coś nie teges wygląda, no i zaproszenie do rodziny mam na wczasy, to tak nie bardzo. Ale ja po wakacjach chętnie".

Trzecia pani. Mój osobisty faworyt. Kobietka po 40-tce, na kasie pracowała, obcykana, z okolicy więc klientelę zna, rwie się do pracy, bo w domu już wysiedzieć nie może. Pytania typu "ale Pani pewna, że nie przeszkadza Pani mój wiek? 40 na karku a podlotki tu same pracują" padają chyba z 10 razy. Nie, wiek nie przeszkadza, mamy przecież już jedną "40-tkę" i sprawuje się doskonale. Powtórka z rozrywki - zaproszenie na dzień próbny.
Treść sms'a nadesłanego na wieczór przed planowanym "treningiem": "Bardzo mi przykro, ale jednak nie mogę. Mąż mi nie pozwala".

Zastanawiam się, czy ludzie już nawet nie czytają ogłoszeń, na które odpowiadają, a jedynie wysyłają CV na chybił trafił zapychając skrzynkę pocztową pracodawcy, czy jak? Pominę już kompletny idiotyzm ze strony aplikujących - "wakacje, to nie". O ile powód jestem w stanie zrozumieć bez problemu to już nie rozumiem pobudek, którym kierował się wysyłający CV - skoro chce mieć wakacje, to po cholerę wysyłał życiorys...? Dzięki takim zapychaczom łatwo jest przeoczyć osoby, którym naprawdę zależy na posadzie.

Żabka

by Dajmynatozosia
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Armagedon
11 21

@jj860: ...nawet jakby stawka była 4,50 brutto...

Odpowiedz
avatar Zeus_Gromowladny
14 24

@jj860: Przez takie osoby jak Ty rynek pracy w Polsce jest taki a nie inny. Pracuj dalej dla samej idei pracowania to nasze dzieci bić się będą o pracę za 4 złote brutto jak psy o ochłapy po pańskiej wieczerzy...

Odpowiedz
avatar jj860
-1 13

@Zeus_Gromowladny:Czytać nie umiesz?Gdzie tu jest napisane że stawka to 4 złote brutto?Jak człowiek nie ma co do gara włożyć to lepiej niech siedzi z dupą w domu a Ty sponsoruj mu zasiłek.Jasne jest że każdy chce jak najwięcej zarobić ale jak niema pracy a dzieci w domu głodne to i 8 zł brutto jest dobre.Masz dobrą prace? Dobrze zrabiasz? To się ciesz bo nie kazdy ma tak dobrze.

Odpowiedz
avatar Pomcia
14 18

Taka mnie naszła myśl, że niektórzy szukają pracy właśnie na wakacje. Może złapiecie jakiegoś studenta lub licealistę, który chętnie dorobi, a przez trzy miesiące, to ktoś się znajdzie. A może ta osoba się sprawdzi i da się ustawić grafik tak, żeby ta osoba mogła pracować też później.

Odpowiedz
avatar archeoziele
13 25

@jj860: Pracy można mieć w bród, no chyba że się nie myją.

Odpowiedz
avatar fondenate
3 3

@jj860: ze statusem ucznia/studenta też nie ma łatwo. Większość ogłoszeń tego typu to rzucanie ochłapów po zmniejszonych kosztach (w stylu 3,50zł/h z wymaganą książeczką sanepidowską vel 6zł/h na nocną zmianę w salonie gier z nielegalnymi maszynami, w okolicy gdzie w każdej chwili możesz dostać kosę w żebra, a w razie kontroli "pani tu jest przypadkiem i nic nie wie"). I uprzedzając hejterów-tak, pracuję. Na krótkich zleceniach hostingowych.

Odpowiedz
avatar camander
11 23

Widać sklep ma "renomę"!

Odpowiedz
avatar Dajmynatozosia
-3 15

@camander: Sklep ma renomę bez "...". Klientów dużo, pijaków brak, okolica wiejsca - wszyscy wszystkich znają. W sąsiedztwie, w którym plotka rozchodzi się lotem błyskawicy, kiepski sklep nie ma prawa istnieć. Ale może to wstyd obsługiwać własną sąsiadkę?

Odpowiedz
avatar camander
19 21

@Dajmynatozosia: "Renomę" wśród pracowników. Kandydaci popytają i rezygnują.

Odpowiedz
avatar Caryca
22 22

fakt, zbyt dobrej opinii Żabki wśród pracowników to nie mają. Zdaję sobie sprawę, że są wyjątki ale niestety większość Żabek to miejsca wyzysku bez umowy...

Odpowiedz
avatar Dajmynatozosia
-2 8

@Caryca: Akurat z tym się zgodzę, zresztą nie tylko wśród pracowników. Mimo że mamy powiązanie z Żabką nie znaczy, że będę tworzyć pieśni na jej cześć, jaka ona cudowna, piękna i wspaniała. Żabka jako firma to dno i kilo mułu, szefostwo robi wszystko żeby jak najwięcej zarobić a jednocześnie jak najwięcej uwalić ajentom, a co za tym idzie - pracownikom również. Naczelny cel firmy - otworzyć jak nawięcej sklepów, wyprzeć konkurencję, a o ajentów martwić się nie trzeba - w wielu miastach ajent na dany sklep zmienia się nawet co miesiąc. Bo zawsze znajdzie się chętny. Niemniej nie znaczy to, że nie ma tego małego procentu, który mimo bagna panującego "u góry" stworzyć jakieś normalne warunki pracy dla pracowników. Problem ze znalezieniem pracownika pojawia się zawsze na lato. Było tak w zeszłym roku, jest również i teraz. Poza okresem wakacyjnym chętnych do pracy jest dużo - tych naprawdę chętnych.

Odpowiedz
avatar Farmer
-4 26

Najśmieszniejsze, że potem taka jedna z drugą będą zrzędzić, że bieda i roboty nie ma..

Odpowiedz
avatar lasooch
22 26

@Farmer: Rzecz w tym, że z taką pracą to dalej jest bieda. 1300 zł/m-c wystarcza ledwo na wegetację, a i to przy założeniu, że nie masz żadnych kredytów, samochodu i nie za wysoki czynsz. Nie ma się co dziwić, że ludzie się nie garną do pracy za takie marne grosze. Taką pracę łatwo znaleźć, więc próbują znaleźć coś choć trochę lepszego. A o lepszą pracę bez odpowiedniego wykształcenia (oczywiście nie chodzi o fakt posiadania wyższego wykształcenia, a o odpowiedni kierunek) ciężko.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 3 czerwca 2014 o 11:13

avatar soraja
12 14

@lasooch: Dodaj do tego pracę w weekendy, która w żaden sposób dodatkowo płatna nie jest. Czyli nie dość że marna pensja, to nawet dorobić nie ma kiedy.

Odpowiedz
avatar lasooch
12 14

@Szyszkowa: Jeżeli stać mnie na to, żeby siedzieć na tyłku zamiast iść do niewolniczej biedapracy, to lepiej siedzieć na tyłku. Wtedy mam więcej czasu na szukanie dobrej pracy i czas na zdobywanie/rozwijanie umiejętności, które zwiększają moją wartość jako pracownika. Lub rozwijanie innych swoich zainteresowań. Praca na kasie w sklepie nie stanowi żadnej wartości w CV (chyba, że w przyszłości chcesz dalej aplikować do takiej samej pracy - wtedy współczuję). Pieniądze są śmieszne, a czas cenny. Oczywiście co innego, jeśli człowiek jest przyparty do muru. Wtedy trzeba i w takiej robocie tyrać, żeby związać koniec z końcem.

Odpowiedz
avatar Szyszkowa
-1 9

@lasooch: Jeśli kogokolwiek stać na coś takiego, żeby siedzieć w domu i nie pracować, a zajmować się szukaniem owej pracy - niech robią co chcą. Takie osoby w okresie "przejściowym" rozumiem. W końcu po zakończeniu pracy w jednym miejscu zawsze potrzeba kilku chwil na znalezienie sobie nowego zajęcia. Ale osobiście denerwuje mnie postawa ludzi, którzy chodzą po swoich sąsiadach i proszą o wsparcie finansowe, a jak się chociaż wychyli człowiek z propozycją "dać nie dam, ale mogę zapłacić 300zł za pomalowanie płotu" to już nie, bo się nie chce. Lepiej im bowiem posiedzieć w domu przed telewizorem. Jeśli komuś się nie przelewa to wydaje mi się, że powinien się zmobilizować i pracować chociaż za te 1300, żeby mieć co do garnka włożyć. A przynajmniej jeśli chodzi o pracę na kasie w Żabce, może nie jest ona pracą marzeń, ale nie przesadzajmy zaraz z tym niewolnictwem.

Odpowiedz
avatar mojwa
5 7

@lasooch: ostatnio moja szwagierka chciała iść pracować do żabki, ale jak usłyszałą 5zł/h + jeden weekend wolny to podziękowała.

Odpowiedz
avatar wonsik
12 18

Pani nr 3 to kojarzy mi się z taką sytuacją, gdzie jest "pan i władca", który kontroluje każdy aspekt życia małżonki. Czasem uda się go sposobem podejść, czasem nie. Pewnie w tym przypadku się nie udało.

Odpowiedz
avatar archeoziele
14 20

Ostatnia pani to bardzo smutna historia...

Odpowiedz
avatar bloodcarver
10 12

Tak z ciekawości, jakie warunki? Normalnie, umowa o pracę na okres próbny itd?

Odpowiedz
avatar Dajmynatozosia
2 16

@bloodcarver: Umowa o pracę, 8zł/h na rękę, próbne 3 miesiące, potem na stałe.

Odpowiedz
avatar sportowiec
21 23

@Dajmynatozosia: 8 zł x 8 h x 20 dni = 1280 zł. Żyć nie umierać. Nie żebym miał jakieś pretensje, bo pewnie kokosów na tym sklepie nie trzepiecie, ale praca musi być ekonomicznie opłacalna. Porzekadło, że lepiej mieć 1000 za pracę niż 600 z zasiłku straciło już dawno aktualność.

Odpowiedz
avatar Draco
17 19

@sportowiec: Cóż bo do 600 zł z zasiłku można dorobić sobie na czarno/złom zbierać itp. drugie 600 zł i jest 1200 ;)

Odpowiedz
avatar Caryca
5 15

@sportowiec: 1280 na rękę to nawet nieco więcej niż najniższa krajowa. Mając zabezpieczenie pod tytułem umowa na etat to szłabym jak w dym.

Odpowiedz
avatar Onatoja
12 12

@Caryca: A jakie to miasto, jeśli można wiedzieć? 1280 zł w Krakowie, a w Pleszewie ma różną wartość...

Odpowiedz
avatar Caryca
-5 5

@Onatoja: aglomeracja śląska

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 6

@sportowiec: Wiesz, co do kokosów, to nie do końca tak. Miałam przyjemność znać właścicieli takiego niewielkiego, wiejskiego sklepiku. Konkurencja spora, bo na około 1000 mieszkańców 4 sklepy, a utarg dzienny rzędu 3000 zł. Nie trzystu, trzech tysięcy, na ten jeden sklep, a nie był specjalnie preferowany przez klientów. Tak że z dochodami sklepów na wsiach różnie bywa.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
2 8

@Akacja: Utarg =/= dochód.

Odpowiedz
avatar Armagedon
5 7

@bloodcarver: Wyszło mi, że przy trzech tysiącach utargu dziennego (zakładając, że zysk właściciela wynosi 30%), po odliczeniu wszystkich składek i podatków, kosztów wynajmu i mediów, a także dwóch najniższych krajowych (pensje) - dochód właściciela na czysto wynosi jakieś siedem, do ośmiu tysięcy miesięcznie. Można żyć. Szczególnie na wsi.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
3 5

@Armagedon: Tylko skąd ci się te 30% wzięło? OK, przy ubraniach czy coś to mogę uwierzyć, ale przy spożywce? Nie wiem jak się ma Makro itp do "prawdziwych" hurtowni, ale jeśli zysk właściciela przekroczy 10 ~ 15% na towarach codziennych, to się zdziwię.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 8

@bloodcarver: Zrób zakupy w wiejskim sklepiku, kup mleko, jakąś wędlinę, mąkę, takie podstawowe rzeczy. I sprawdź ceny. Mleko potrafi mieć przebicie ponad 50%. Ludzie za "luksus" zakupów na kredyt gotowi są zapłacić dużo więcej. Do tego dolicz zatrudnioną w takim sklepie najbliższą rodzinę i jakieś "lewizny", a okaże się, że zyski są zaskakująco wysokie. Wystarczy, że w okolicy nie będzie Biedronki czy innego, taniego sklepu.

Odpowiedz
avatar dzialkis
-4 4

@Armagedon: hahahahaah 30% HEHEEEEE

Odpowiedz
avatar khartvin
4 4

@Armagedon: na spożywce marża wielokrotnie wynosi 5-6%. Mając sporą sprzedaż alkoholu można dobić do 10% średniej marży. Minimalna krajowa też nie kosztuje 1600, tylko prawie 2000. i nagle wychodzi ze przy dziennym utargu 3k PLN zarobek właściciela sklepu wynosi 2-3tys. No kokosy.

Odpowiedz
avatar Dominik
22 24

Jeśli poprzednia kasjerka była dobra i odchodziła z powodów wyższej pensji to może należało ja zatrzymać proponując podobną stawkę? To należy do elementarnego dbania o pracownika. A z drugiej strony jeśli zdarzają się niepoważni kandydaci to możliwe, że warunki są niepoważne?

Odpowiedz
avatar khartvin
0 4

@Dominik: w wielu małych sklepikach po prostu nie ma miejsca na podwyższenie stawki pracownikowi, bo do interesu trzeba będzie zacząć dokładać. Mój ojciec jest właścicielem lokalu w którym co jakiś czas otwiera się sklepik wiejski. Zysk prowadzącego ten sklep rzadko przekracza 2tys/mc, a gdy przychodzi najmniejsze pogorszenie koniunktury, już pojawia się strata. Wszystkie pracownice zarabiają tyle samo, bo podwyższenie pensji jednej powoduje, że cały zespół się rozsypuje, zaczynają się kradzieże itd.

Odpowiedz
avatar Viper1984
20 24

Jaka płaca taka praca i tacy pracownicy. Cóż więcej komentować.

Odpowiedz
avatar Izura
17 23

@Dajmynatozosia: A to dużo? Może jakaś głupia jestem, dla dla mnie to kokosy nie są.

Odpowiedz
avatar Viper1984
14 22

@Dajmynatozosia: oczywiście umowa zlecenia i praca na zmiany równiez w soboty i niedzielę i to ma być dobra stawka? Akurat znam realia,więc komentuje.

Odpowiedz
avatar chiacchierona
3 13

@Izura: Kokosów nie ma, ale kto normalny oczekuje, że na kasie w Żabce czy innej stonce będzie trzepał kokosy? Dodatkowo, autorka wspominała, że sklep znajduje się na terenach wiejskich więc koszta utrzymania też powinny być niższe niż w dużym mieście.

Odpowiedz
avatar party_hard
15 21

To są psie pieniądze. Za ciężką pracę w sklepie akurat tak.

Odpowiedz
avatar soraja
13 15

@Annairu: Dla pracującej pary - da radę. Ale jeśli jesteś singlem lub masz dziecko na utrzymaniu, to przy 1300 opłacisz czynsz, przedszkole (prywatne, bo o państwowe trudno) i dalej nie masz co jeść. W dużym mieście jeszcze da radę wynająć pokój na spółę z kimś obcnym (chociaż w pewnym wieku po prostu wolisz być na swoim), w małych takich ogłoszeń nie ma. Opieka społeczna jaka jest taka jest, ale z dwojga złego wolałabym żyć z zasiłku, niż wysłać dzieci do przedszkola i dalej nie mieć z czego żyć, tudzież zostawiać je same w domu, ryzykując ich odebranie.

Odpowiedz
avatar soraja
7 9

@chiacchierona: tu byś się zdziwiła - nie mam pojęcia, jakie mają na wsi czynsze, ale zwykle jest 1-2 sklepy z cenami dwa razy takimi jak w mieście, usługi typu prąd czy gaz nie są na wsi tańsze (nieraz droższe, bo gaz z butli), a koszt ogrzania domku na wsi przekracza takie miejskie CO nieraz kilkukrotnie. O cenach i jakości transportu publicznego nie wspominając.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 7

@soraja: Kiedyś gospodynie miały warzywniki przy domach, teraz rośnie tam trawa, a po marchewkę idzie się do sklepu. I bierze na zeszyt.

Odpowiedz
avatar Armagedon
11 11

@Annairu: No, niekoniecznie. Jeśli pani jest bez pracy i samotnie wychowuje dzieci - to dużą pomoc dostaje od OPS. I zawsze może jeszcze gdzieś cichcem dorobić. A jako zatrudniona, z pensją 1300, dostanie od państwa figulasa. Widocznie skalkulowała w domu, co jej się bardziej opłaca. Bo utrzymać się w trzy osoby, plus wszystkie opłaty, za 1300 zł - jest fizyczną niemożliwością, chyba, że babcia (matka, teściowa) nakarmi.

Odpowiedz
avatar Bronzar
12 16

@Annairu: lepsze tez 500 zł niz nie miec co jesc, prawda? Wiec rozumiem ze Tobie i taka stawka by pasowala. Twkie gadki do glupie mielenie zwykle wlasnie pracodawcow, wyzyskiwaczy. Normalny zarobek to taki, ktory pozwoli oplacic mieszkanie, wyzywic siebie i trojke dzieci, wyjechac na wakacje i czasem na weekend, isc do kina, czasem do restauracji, oplacic samochod i jeszcze troszke odlozyc. Przy obecnych cenach i dwojgu pracujacych osob wyceniam to na 4tys zl za osobe (8 tys.) w sumie. Taka kwota dopiero pozwoli takiej rodzinie zyc na normalnym poziomie. Wiem, ze tyle malo kto w Polsce zarabia, ale to wina Polski a nie moja. 1200 zl to wiesz - mozna sobie pokoj za 500 zl oplacic i zyc za 25 zl dziennie. Na jedzenie i dojazd do pracy wystarczy. Jak ktos zyje tylko by jesc spac, zapierdzielac i ubierac sie w szmateksach to tezmu wystarczy. Historia pokazuje jak wiele osob marzy o tym by moc z trudem wegetowac.

Odpowiedz
avatar Izura
10 10

@Akacja: Kiedyś gospodyni siedziała w domu i mogła mieć tą marchewkę. Teraz musi pracować i nie ma ani siły ani czasu na pielenie, podlewanie i babranie się żeby "oszczędzić" kilka zł miesięcznie. A za 1300 to mogę ja egzystować, ale mieszkam z rodzicami i mi w lodówce zawsze coś poza światłem się znajdzie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 3

@soraja: Zgodzę się że sytuacje często są ciężkie szczególnie jeśli chodzi o dzieci. Nie wiem w jakim wieku są dzieci ale przypuszczam że jeśli matka jest sama z dwójką to może się starać o jakieś zapomogi. Z tego co pisała autorka to rzeczona pani zaznaczyła że dziećmi będzie zajmować się babcia. Wiele sie słyszy o samotnych matkach które funkcjonują w taki sposób i pod warunkiem że dzieciom nie dzieje sie krzywda to nie spotkałam się z sytuacją że dzieci były odbierane z powodu tego że są z babcią. Nie chce uchodzić za taką co się wymądrza bo nie wiem jak to jest mieć dziecko ale przypuszczam że wolałabym robić cokolwiek żeby mieć jakiekolwiek pieniądze niż siedzieć w domu, tyłek plaszczyć i się zastanawiać czy cokolwiek dam dziecku jeść, szczególnie ze dziećmi ma się kto zająć.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@Bronzar: Nie, nie pasowałaby mi taka stawka i odnoszę wrażenie że się nie zrozumieliśmy. Nie wiem w jakich warunkach żyjesz/wychowywałeś się ale uwierz mi że niektórzy ludzie cieszą się z każdej złotówki jaką w ogóle uda im się zarobić/dorobić. I bynajmniej swoim komentarzem nie chodziło mi o obronę pracodawców bo sama miałam niestety nieprzyjemność się z takowymi spotkać i do tej pory to odczuwam. Są różne sytuacje w życiu, ja jako osoba młoda z dobrym wykształceniem średnim która mieszka z tatą teoretycznie mogę sobie pozwolić teraz na wybrzydzanie i przebieranie w ofertach. Teoretycznie a dlatego że znam swoją sytuację i wiem że ona mi na to nie pozwala i koniec. Ale nikt tu nie mówił o kwocie 500zł to raz, dwa sytuacja z tą matką dwójki dzieci kręci się wokół najniższej krajowej, mało ale to już jest COŚ. Lepiej w takim razie tej matce siedzieć w domu i nie robić nic? Tak dzieci na pewno najedzą się powietrzem. Nie mówię że te warunki są godne, i są ok, ale jeśli ma się nóż dla gardle to powinno się robić cokolwiek, tym bardziej że dzieci mają opiekę w postaci babci. Z resztą dla znacznej większości nawet 2 tys to jest ochłap więc o czym my tu mówimy?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 8

@Izura: Uprawa ogródka to nie kwestia czasu a mentalności. Jak słyszę wiosną, że się nie opłaca siać warzyw, a latem i jesienią sępy ograbiają maminy ogródek z warzyw, owoców i kwiatów, to mówię "Nie rozdajemy, nie opłaca się". Wielokrotnie słyszałam ile to nie wydajemy na nasiona, cukier do przerobu owoców i jakie to męczące. Po czym radośnie zabierają gotowe przetwory. Na szczęście mama powoli się buntuje:)

Odpowiedz
avatar Bronzar
6 6

@Annairu: widzisz wedlug mnie tak nie jest ze powinno brac sie cokolwiek. Moze wlasnie w teorii. Jak kobieta ma dzieci i dostaje z pewnoscia rozne zasilki i pewnie w miedzyczasie lapie rozne dodatkowe fuchy, to te 1300 nic jej nie daje. Mimo ze straci czesc pomocy, to nie bedzie miala ani czasu dla dzieci, ani nic dorobic na boku.

Odpowiedz
avatar Vege
-1 1

@soraja: Bardzo ciekawe rzeczy piszesz tylko tak w kwestii wyjaśnienia Teraz większość bloków (nowych) ma własne kotłownie gazowe, a nie miejskie CO czy CWU. Rzeczywiste porównanie: Dom 160m^2 (z 2012) kotłownia z piecem kondensacyjnym, solary, rekuperator i kominek z płaszczem (kuchnia elektryczna) - od maja do końca września zużycie gazu prawie zerowe, w miesiącach grzewczych czyli od połowy października do kwietnia za gaz coś około 600 miesięcznie (płatne co 2 miesiące) wychodzi w graniach 3 tys + 2-3 metry drewna do kominka na rok - w 3,5-4 tys. się zamkniesz. W mieszkaniu 64 m^2 co miesiąc prawie 600 w zębach trzeba zanieść.

Odpowiedz
avatar Draco
13 15

@timo: Ta... to spróbuj znaleźć normalną pracę na dłużej w Warszawie od ręki. No skoro nie ma bezrobocia to powinieneś od ręki pracę dobrą znaleźć. Czekaj, czekaj, nie da się? Bo na jedno normalne ogłoszenie w pół godziny odpowiada kilka tysięcy osób? Ojej.

Odpowiedz
avatar Armagedon
11 13

@Draco: Timo jest przedsiębiorcą, lub właścicielem jakiegoś interesu i chciałaby zatrudniać ludzi za 2,50/h. A jak nie ma chętnych - znaczy to, że ludziom się w dupach poprzewracało, mają wymagania i grymaszą, nieroby jedne. JAKIE BEZROBOCIE?

Odpowiedz
avatar Bedrana
7 7

@timo: Nie chcę być złośliwa, ale coś nielogiczna ta twoja wypowiedź jest. Tysiące ludzi pracuje na śmieciówkach, bo innej pracy nie mogą znaleźć. Znaczy to, że są nierobami? Jednak to w twoim mniemaniu praca na śmieciówce jest kiepska, skoro wybierasz wyłącznie te na umowę. Pozwala to sadzić, że albo sam jesteś wybredny, albo że sugerujesz, jakoby pracy na umowę było w bród. A to znowu jest czystym idiotyzmem. Poza tym - gratulacje. Musisz mieć niezłe kwalifikacje, skoro zawsze dostajesz pracę, jakiej szukasz. Chyba, że jest to niewymagająca specjalnych umiejętności robota, co prawda na umowę, ale ze stawką 3,70 brutto. Wtedy gratulacje cofam. Bo, prawdę mówiąc, wolałabym pracować za całodzienne utrzymanie, plus opłata mediów i czynszu, grosza do ręki nie biorąc. Bardziej by się opłacało.

Odpowiedz
avatar timo
-1 3

@Bedrana: Nigdy nie pracowałem za mniej, niż ~150% minimalnej krajowej (a zwykle za sporo więcej), nawet na pierwszym roku studiów, czyli teoretycznie z wykształceniem średnim ogólnym. A kwalifikacje owszem, mam niezłe. A dlaczego mam? Bo zamiast siedzieć przed TV z browarem chciało mi się szukać w internecie informacji o różnych darmowych szkoleniach itp., zapisywać się na nie i w nich uczestniczyć. A ofert na umowę owszem, jest dużo - jak się coś chciało ze sobą zrobić i ma do wpisania w CV coś więcej, niż skończoną podstawówkę albo idiotyczne studia na byle jakiej uczelni i byle jakim kierunku.

Odpowiedz
avatar Faltharis
0 2

@timo: Przyznaje Tobie rację ale czy aby niezbyt agresywnie się zachowujesz? Też skierowałem się w specjalistycznym kierunku i też jest mi lepiej niż innym ale czy to powód aby tak miotać jadem i zadzierać nosa? Zresztą już kiedyś w innym komentarzu na temat polskiego rynku pracy wspominałem, że nasz kraj to nie rynek niemiecki gdzie z pracy w żabce można samodzielnie (i godnie) wyżyć tylko to my poszukujący pracy MUSIMY dostosować się do rynku a wbrew pozorom wcale nie jest źle jak ludzie piszą. Są poszukiwani specjaliści i to nie tylko w moim kierunku (i studia nie są niezbędne do osiągnięcia godnego życia) ale odnoszę wrażenie, że przez jakieś zaślepki/nawyki/brak informacji ludzie tego nie zauważają. Czasy się zmieniają i na oczy widzę różnicę na lepsze między dziś a kiedyś (a mam 26 lat).

Odpowiedz
avatar khartvin
-3 3

@Faltharis: @timo słusznie broni swojego zdania w sposób agresywny. Ja też od samego początku studiów zarywałem wieczory by rozwijać swoje umiejętności, chwytałem się różnych zleceń, dzięki czemu nie mając nawet studiów pierwszego stopnia ukończonych bez problemu zarabiam średnią krajową i mam realne perspektywy zwielokrotnienia tego dochodu w przyszłości (przewidywalnej). Mam dość wytykania palcami przez leni, którzy maturę zdali na 30%, poszli na idiotyczne studia, gdzie przez 5 lat się opierdzielali, imprezowali i marudzili, jak to nie ma w kraju pracy dla ludzi z ich wykształceniem. Sorry, to nie rynek pracy ma się dostosowywać do kwalifikacji |(lub ich braku) pracowników, tylko to kwalifikacje pracowników muszą podążać za zmianami na rynku pracy. Nikt nie otworzy biznesu, lub nie utworzy stanowiska tylko dlatego, że ktoś chce na tym stanowisku pracować. Zatrudnić potencjalnego kandydata można wyłącznie dlatego, że to się opłaca i przynosi on dochody. Nauczcie się czegoś, co może przynosić pracodawcy dochody, a nie będziecie mieli problemu ze znalezieniem pracy za więcej niż 8zł/h.

Odpowiedz
avatar soraja
12 12

Biorąc pod uwagę warunki pracy w Żabkach (znajoma pracowała - ganione w tym czasie Biedronki stanowiły w porównaniu z Żabką wzór poszanowania praw pracownicznych) nie dziwię się, że brakuje chętnych. Jeśli dodatkowo dzień próbny był za darmo i bez umowy, kobiety miały rację, nie przychodząc - popracują cały dzień, pracodawca stwierdzi że jednak się nie nadają - i kto im zapłaci? Niektórzy pracodawcy codziennie przyjmują nowego naiwniaka na dzień próbny - w wakacje właśnie, żeby zapchać kimś urlopową dziurę.

Odpowiedz
avatar Onatoja
9 11

Jeśli praca i warunki są dobre, to chętnych nie brakuje. Musi być jakiś powód, dla którego nikt nie chce tej pracy, skoro są takie rewelacyjne warunki.

Odpowiedz
avatar Viper1984
11 15

@Onatoja: -cieżka praca -słabo płatna -brak możliwości rozwoju to są powody W dużych marketach przynajmniej jakieś dodatkowe świadczenia pracownicze można dostać. Chodź tez nie jestem za rozwojem wielkich sieci handlowych.

Odpowiedz
avatar Armagedon
9 15

@Viper1984: Dodałabym jeszcze: -niesympatyczny pracodawca Może to jest główny powód? Bo przecież warunki, podobno, podane były w ogłoszeniu, więc dziewczyny w ciemno nie szły. Tyle, że "warunki" - to nie tylko pensja. Może kasjerka (oprócz tego, że sprzedającą) musiała być jeszcze magazynierką wykładającą towary, sprzątaczką i ochroniarzem. Lub miała, tak zwaną, odpowiedzialność materialną, za, na przykład, kradzieże. Albo nie miała przerwy na posiłek, siusiu i papieroska (kawkę)?

Odpowiedz
avatar Onatoja
8 8

@Armagedon: I chyba tutaj jest sedno i odpowiedź dla Autora opowieści dlaczego nikt nie chce przyjść pracować.

Odpowiedz
avatar mg1987
13 13

"Moja matka potrzebuje kasjerki" "łatwo jest przeoczyć osoby, którym naprawdę zależy na posadzie" Tak - na przykład mężczyzn. Są jakieś wewnętrzne zasady w żabce każące zatrudniać tylko kobiety? A tyle się mówi o równouprawnieniu.

Odpowiedz
avatar sportowiec
5 5

@mg1987: Faktem jest, że w małych osiedlowych sklepikach lub na kasach w supermarketach mężczyźni to rzadkość. Owszem, zdarzają się, sam widziałem kilka razy, nawet w osiedlowym sklepiku (i nie był to właściciel), ale chyba generalnie mężczyzn do tego fachu nie ciągnie.

Odpowiedz
avatar Bronzar
5 7

@mg1987: o rownouprawnieniu mowimy gdy to kobiety gdzies maja gorzej od mezczyzn, w przeciwnym wypadku, to po prostu szowinizm ;)

Odpowiedz
avatar mg1987
5 5

@sportowiec: Sam siedzę na kasie w kiosku, ale do takiej biedronki to bym się już (pewnie) nie dostał. Ciekawi mnie po prostu jak się matka autorki by wytłumaczyła z tego, że narzeka na poziom kandydatów, a na starcie już odrzuciła około połowy ewentualnych chętnych. Co lepsze widziałem w żabce faceta, ba nawet mi chciał wydać 5 gorszy zamiast jednego przy cenie typu "99" (tłumaczył, że nie każdy klient się godzi na brak grosika). Oczywiście mu już tą resztę podarowałem.

Odpowiedz
avatar viola
3 3

@mg1987: Mężczyźni nie zgłaszają się na ogół do takiej pracy. Zresztą, wiem, że wkurzę wiele osób, ale kilku panów to my u nas zatrudnialiśmy. No i już nie zatrudniamy. Bo - przynajmniej tak trafiałam - w sklepie, gdzie pracuje 5 pań, jedyny przedstawiciel płci męskiej uważa, że to koleżanka zawsze powinna jechać na szmacie i na miotle, nieczęsto również jest zaskoczony, że damska część załogi nie myje po num jego kubeczków. Ale bez obrazy panowie, może tak mi się trafiało...

Odpowiedz
avatar Sicily
7 7

Wcale sie nie dziwie. Pracowalam w tej sieci. Umowy, chocby ja zlecenie na oczy nie zobaczylam. Szef placil wg uznania, jedna osoba dostala1500 zl, a reszta po 600-700zl za ten sam czas pracy. Obciazanie kasjerow kosztami w przypadku gdy nie zlapano zlodzieja, chociaz na monitoringu byl zatrudniony ktos teoretycznie odpowiedzialny za lapanie takich elementow (bardzo aktywny na serwisach spolecznosciowych i yt). Dla klientow przydatna moze sie okazac informacja o przemywaniu i nacieraniu olejem wedlin ( codziennie przed otwarciem i w trakcie dnia), co jest odgornym zaleceniem zabki.... Ba, pracownik krojacy wedliny i sery nie musi miec ksiazeczki sabepidu. Do dzis stanowczo omijam sklepy zabka i fresh.

Odpowiedz
avatar galatea
-4 8

Aż mi się nie chce wierzyć w to, co tu czytam... 1500 na rękę za pracę na kasie to "psie pieniądze"? No ludzie.. Nie wiem, kto to wypisuje, ale chyba ktoś, kto pojęcia o rynku nie ma. Ciekawa jestem na ile wycenilibyście pracę kasjerki, hm? Płaci się za pracę tyle, ile jest warta. Waszym zdaniem warta jest np. 2500? Bo za 2500 taka biedronka założy sobie kasy automatyczne i potrzeba będzie 1 człowieka dla 4 kas i zero pracy dla 3 człowieków. Proste. Sama też mam z poszukiwaniem pracowników problem. Historie mi znane, mogłabym dopisać wiele własnych. Powiem tak: rąk do pracy nie ma, za to pod blokiem 8h na dobę siedzą baby i dziady mając czas na ploteczki, w sile i kwiecie wieku. No, ale po co iść do pracy, skoro listonosz co miesiąc kasę im przynosi.. A to rentka jakaś, a to zasiłeczek. A że ja muszę na nich co miesiąc oddawać ponad 1tys. czystego ZYSKU to już inna inność... No to się wyżyłam :/

Odpowiedz
avatar Anusiowa
2 4

@galatea: Ale, że jak? Kasjer to gorszy produkt i mu się godne pieniądze nie nalezą? Bo takie odniosłam wrażenie. Kasjer czy nie swoje musi zrobić i też się ciężko narobi. Bo w takich małych sklepach typu biedronka itp to muszą sami towar rozkładać, obsługiwać klientów w ciągu dnia sprzątać i po zamknięciu też posprzątać i według ciebie to mało i nic nie warte? Nie wiem jakie ty masz pojęcie o rynku, ale w Polsce jest przekonanie, że prace do których nie trzeba wysiłku umysłowego a czysto fizycznego to nic nie warte i im się więcej niż minumum krajowe nie należy. Szkoda wielka, że ludzie na ,,niżowe'' zawody patrzą z góry a na ludzi którzy muszą tyrać jak osły jak na robaki.

Odpowiedz
avatar galatea
0 2

@Anusiowa: To ja zapytam raz jeszcze: na ile wyceniłabyś pracę kasjera? Wiem, że kasjer ma swoją pracę i to potrzebną pracę, ale pisanie, że 1500 to "psie pieniądze" jest dla mnie lekkim przegięciem.

Odpowiedz
avatar Anusiowa
2 2

Pracowałam w żabce parę lat temu i nigdy więcej. Praca zmianowa, świątek/piątek i niedziela z jednym weekendem wolny. Płaca... Niby miało być 5 zł za godzinę (wtedy to była całkiem normalna stawka) a za dzień (8 godzin) dostawało się 25 zł czyli jak byk coś nieco więcej niż 3 zł na rękę... Do tego towar co chwilę dokładaj na półki, dostawy odbierz, w między czasie obsługuj klienta przy okazji w zębach dokładaj towar bo półki muszą być pełne i jak masz wolną rękę to jeszcze sprzątaj. Sądzę, że na przełomie tych lat w żabkach mało się zmieniło, jedynie co płaca (niby) się podniosła bo takie wymogi. Żabki to zło samo w sobie, wyzysk na pracownikach, ajentach i klientach. Nie dziwię się, że nikt nie aplikuje z poważnymi zamiarami. Może miał na początku, ale pewnie ktoś mu coś powiedział jak wyglądają realia i dziękują z durnymi wymówkami.

Odpowiedz
avatar viola
0 2

Nikt nie każe zmieniać nikomu na gorszą prace, jeżeli zarabia lepiej ani też wybierać gorszej i bardziej niekorzystnej oferty. Ale z czego żyją ludzie i ile za to dostają ludzie, którym nie opłaca się pracować? Pytam poważnie. Bo może mnie też się nie opłaca, a pracuje jak debil i utrzymuję tych, którym się nie opłaca????

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

Nosz kur@@ mac a ja szukam pracy i znaleźć nie mogę! Co to za miasto?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 czerwca 2014 o 12:00

avatar kamilaa
-1 1

Niestety znam ten temat :/ szama szukałam osób do pracy CV nadesłane 1500 a z tego jeden pracownik. Liczba osób potrzebnych to 5 ale po prostu nie chce się szukać tych pracowników widząc ich chęci do pracy. Stawka odpowiednia, praca nie jest trudna ani ciężka można wykonywać ją w domu lub biurze :D a chętnych jest wuchte ale pracować ni ma komu

Odpowiedz
Udostępnij