Koleje Mazowieckie od jakiegoś czasu chwalą się faktem postawienia siedemdziesięciu kilku biletomatów, mających ułatwić zakup biletów. Dodatkowo na sporej części stacji są kasy i możliwość dokupienia biletu u konduktora - krótko mówiąc jak dla mnie to trzeba się uprzeć by tego biletu nie kupić. Ale jak to wygląda w rzeczywistości?
1. Kasy biletowe. Pomijam obsługę siedzącą tam za karę, lub co zdarza się u mnie plotkującą z koleżankami, czy kwestie związane z drobnymi, problemem są godziny otwarcia. Na moim przystanku kasa otwierana jest 15 minut po pierwszym pociągu, a zamykana 35 minut przed ostatnim... - czyli trzeba planować podróż z wyprzedzeniem, co nie zawsze się udaje.
2. Biletomaty. Fajnie że są, szkoda tylko że są strasznie powolne w działaniu, zawieszają się i od wprowadzenia w obieg nowych banknotów nie przyjmują ich (równocześnie wydając resztę właśnie takimi banknotami...), co jest problematyczne jak człowiek śpieszy się na pociąg, ma odliczoną kwotę i puste konto.
O konduktorach nie wspomnę - na piekielnych i anielskich jest mnóstwo histori o nich.
komunikacja_miejska koleje
@zirael0: Mam lepszy numer z wczoraj. O 23:01 kupilem bilet u konduktora Kolei Slaskich wystawiony w pociagu, ktory jechal 9 godzin wczesniej w calkowicie innym miejscu. Takie i inne numery sa czesto w tych kolejach.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 czerwca 2014 o 18:36