Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach, czyli historia koleżanki (nazwijmy ją…

Z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach, czyli historia koleżanki (nazwijmy ją Monika).

Jakiś czas temu było tak, że jeśli ktoś potrzebował krwi przed operacją to organizowano akcje, ktoś oddawał nawet w innym mieście, ale musiał podać dane dla kogo ta krew. Czyli ktoś mógł oddać krew gr. A w Gdańsku i napisać, że to dla kogoś z Zakopanego, nawet jeśli ta inna osoba miała inną grupę. Coś za coś. Ponoć tego już nie ma, nie wiem, nie wnikam.
Dodam jeszcze, że koleżanka kiedyś zaangażowała się właśnie w podobną akcję krwiodawstwa dla jakiegoś małego chłopca.

Pewnego dnia do domu koleżanki dzwoni telefon. Ciocia- chrzestna dzwoni, że wujek ma coś z nerkami, będzie operacja (szczegółów nie znam), jest w szpitalu i pilnie potrzebna jest krew. Mówi co i jak trzeba zrobić. Ona sama nie może, bo ma nadciśnienie, a jej córki (dorosłe kobiety!) boją się i czy Monika albo Kinga (siostra koleżanki) mogłyby oddać. (Nie pamiętam, co dyskwalifikowało matkę Moniki).

Małe zdziwienie, bo co? Bo dorosłe córki boją się pójść i oddać krew dla własnego ojca? No nic, Kinga poszła, Monika akurat gdzieś wyjeżdżała i nie mogła. Ciocia szczęśliwa, bo rodzina szybko zareagowała, jeszcze ktoś ze znajomych oddał, jest dobrze. Nawet jakiś drobiazg na prezent kupiła w ramach podziękowania.

Minęło parę miesięcy. Któregoś dnia Monika wracała z uczelni i została potrącona przez samochód. Efekt: połamane żebra, ręka do składania operacyjnego, a poza tym jakieś stłuczenia. Wiadomość lotem błyskawicy poniosła się po całej rodzinie, ciocia i kuzynki przyjeżdżały w odwiedziny do szpitala, można powiedzieć: idealna rodzina.

Do czasu...

Minął jakiś czas, Monika wyszła ze szpitala, z ręki jeszcze sterczą szwy, okolice żeber bolą jak jasny piorun. I pewnego wieczoru dzwoni znowu ciocia, odebrała matka Moniki. Bo wujek znowu coś z nerkami i potrzebna krew, trzy jednostki, córki się boją. Dzwoniła do Kingi, ale Kinga nie pójdzie, bo w ciąży, to może Monika?
Matka Moniki: No przecież wiesz, ona po wypadku, nacierpiała się.
Piekielna ciocia: Ale to tylko ukłucie, przecież wiesz. Jej to nie zaboli.
Matka Moniki: Od niej i tak nikt teraz nie weźmie. Szwy jeszcze ma w ręku, wyślij swoje córki, tyle dla ojca mogą zrobić.
Piekielna ciocia: No wiesz! Zaraz mi jedna z drugą zemdleją. A twoja Monika taka dzielna dziewczyna, nic jej nie będzie.
Matka Moniki: Nie ma mowy, przykro mi.
Piekielna ciocia: Twojej nie grozi, że umrze. Jej stan jest lepszy od stanu mojego męża, nie chowaj jej tak pod kloszem! Bo my tu mamy tragedię, a twoja będzie się kiedyś z tego śmiała!

Piekielna ciocia ponoć powiedziała parę słów o Monice i jej "nadopiekuńczej" matce i się rozłączyła. Co nie znaczy, że porzuciła temat. Kilkakrotnie wydzwaniała potem do Moniki i robiła jej wyrzuty, że dla obcego dzieciaka to oddała krew, a wujkowi nie chce. I nie docierały do niej argumenty, że po wypadku i jej własnej operacji oddanie krwi jest niemożliwe.

Ostatecznie z pomocą znowu przyszli znajomi, ale rodzinka jak dotąd nie obchodzi wspólnie świąt. Jak widać rodzinne kłótnie o pieniądze to pikuś w porównaniu z licytowaniem się czyja tragedia jest większa.

rodzina

by astor
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar bazienka
3 13

ta, pol litra w te czy w te, nawet nie poczuje...

Odpowiedz
avatar sharpy
10 12

@bazienka: Technicznie biorąc, prawda. Zdrowa osoba może bez uszczerbku na zdrowiu oddać sporo więcej niż te 450ml. Osobie po wypadku, w którym nie straciła dużo krwi pobranie 450ml też by nie zaszkodziło. Ale się tego nie robi i to z ważnych powodów. 1. Krew podawana jest pacjentom w bardzo złym stanie - sama krew musi być wysokiej jakości bo inaczej pacjentowi może zaszkodzić. Osoba po wypadku ma często różne stany ropne, drobne zakażenia, stany zapalne - coś, z czego sama się wykaraska bez problemów, ale jej krew roi sie od drobnoustrojów, które dla pacjenta w stanie krytycznym będą zabójcze. Dlatego dawca musi być w "idealnym zdrowiu" kiedy oddaje krew. 2. Uzależnienie od oddawania krwi to nie do końca mit. Krwiodawca regeneruje 100% oddanej krwi w ok. tydzień od donacji, i technicznie rzecz biorąc byłby w stanie już wtedy dokonać następnej, ale to bardzo szybko przyzwyczaiłoby organizm do zwiększonej produkcji krwi, i nagłe zaprzestanie oddawania miałoby paskudne konsekwencje zdrowotne. Dlatego też między donacjami trzeba czekać aż 8 tygodni - a w wypadku kobiet jeszcze więcej. Dlatego też brane jest 450ml a nie więcej. Dlatego też nawet jeśli nie wystąpiło ryzyko zakażenia, ale było ryzyko utraty krwi, po wypadkach i zabiegach krwiodawcę obowiązuje okres "kwarantanny".

Odpowiedz
avatar archeoziele
2 2

@sharpy: Generalnie się z Tobą zgadzam, poza jednym- dla kobiet czas jaki musi upłynąć między donacjami to też 8 tygodni. Ale mężczyzna może oddać krew 6 razy w roku, kobieta tylko 4.

Odpowiedz
avatar bazienka
-2 2

@archeoziele: o popatrz a mi wmawiali zawsze ze 12...

Odpowiedz
avatar Timothy
21 27

@ZaglobaOnufry: Sie wie. Najlepsza maca to na dziecięcej krwi. W obrzędach religijnych jaki inaczej symbole mistyczne wyrysujesz jak nie krwią. Bez krwi to i kaszanka źle smakuje. Podobno ;)

Odpowiedz
avatar GorzkaCzekolada
8 12

Szczerze to oddając krew nie myślę komu dokładnie ją oddaję, tylko komuś pomogę i to jest dla mnie najważniejsze. Mnie ciekawi jedno, nie można już oddawać krwi dla konkretnej osoby?

Odpowiedz
avatar ziutka
2 6

@GorzkaCzekolada: Kiedyś jak się oddawało krew dla konkretnej osoby RCKiK wystawiał zaświadczenie, dla kogo tak krew była. Teraz zaświadczeń nie dają, więc nawet jak oddasz krew dla kogoś konkretnego to i tak potwierdzenia, że to właśnie dla tej osoby, nie dostaniesz.

Odpowiedz
avatar Severian
2 6

@GorzkaCzekolada: Nie oddaje się, ponieważ potrzebującym osobom podaje się krew, która spełnia najlepsze parametry w trzydziestu trzech układach grupowych krwi (tak, tak, AB0 i Rh to ledwie początek - Duff, Kelly itd.). W RCKiK krew przechodzi pełną preparatykę i nie ma fizycznej możliwości skierowania pobranej jednostki do konkretnej osoby, którą wyznacza dawca. Zresztą i tak z tej jednostki powstaje kilka preparatów: koncentrat krwinek czerwonych, koncentrat płytek (tu z kilku jednostek krwi wychodzi jedna jednostka płytek) itd.

Odpowiedz
avatar notaras
2 6

@Severian: Tylko, że w przypadku donacji dla konkretnej osoby, oddawało się jedną jednostkę, a biorca otrzymywał odpowiednią grupą. Chodzi o to, żeby ilość jednostek się zgadzała. Jedynym wyjątkiem była donacja dla samego siebie (np. przed zaplanowaną operacją).

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 maja 2014 o 8:59

avatar Severian
4 4

@notaras: jest to mit. W razie wskazań biorca i tak miał podawaną krew i tak. Krew się podaje dopóki są takie wskazania i możliwości. Jeśli w danym Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa nie ma odpowiedniej krwi, to sprowadza się ją z innego Centrum. Zachęcenie oddawania krwi "dla kogoś" promuje samą ideę krwiodawstwa.

Odpowiedz
avatar sharpy
3 5

@ZaglobaOnufry: Nie wiem za co minusy. Krew ma określoną trwałość. Krew, która nie zostanie wykorzystana a zbliża się do końca okresu trwałości musiałaby zostać zutylizowana. Zamiast tego centra krwiodastwa sprzedają ją firmom farmaceutycznym, które produkują preparaty krwiopochodne, np. koncentraty płytek krwi. Z resztą na "ankiecie" jaką wypełnia się przed oddaniem jest kwadracik, którego można nie zaznaczać, oznaczający zgodę na takie właśnie wykorzystanie krwi. Natomiast że są patologie i w niektórych centrach krwiodawstwa dostaniesz opieprz za niezaznaczenie kwadracika, albo np. krew w pierwszej kolejności idzie do koncernów a dopiero w następnej do szpitali - no są, na ile częste nie mam pojęcia.

Odpowiedz
avatar Severian
0 0

@sharpy: mylisz się, koncentraty krwinek czerwonych wykonywane są podczas preparatyki krwi w RCKiK. Firmom farmaceutycznym sprzedawane jest odwirowane osocze niefrakcjonowane. Firmy pozyskują z nich specyficzne elementy krwi, co jest procesem trudnym i kosztownym, lecz pozwala na leczenie m.in. osób chorych na hemofilię.

Odpowiedz
avatar archeoziele
0 0

@Severian: W dodatku osocze to ta naprawdę odpad medyczny- przetacza się to pacjentowi bardzo rzadko.

Odpowiedz
avatar zendra
-1 3

@ZaglobaOnufry: Historia koleżanki wygląda na fake: po pierwsze nie oddaje się krwi dla konkretnej osoby, o czym piszą poprzednicy, a po drugie mam uwierzyć, że obie córki mają dokładnie taką samą krew jak ojciec (grupa, Rh, pozostałe czynniki zgodności)? I jeszcze dwie kolejne dziewczyny też mają wszystko takie same i dokładnie wiadomo (skąd?!), że ta krew od dalszej rodziny może być przetoczona konkretnej osobie? Za dużo niesamowitych zbiegów okoliczności.

Odpowiedz
avatar astor
-2 2

@zendra: Jakbyś przeczytała historię, to byś wiedziała o co chodzi. Po pierwsze- jak wspomniałam- teraz już tak nie można. Po drugie- o tym też wspomniałam z historii- ktoś oddawałam np. A Rh+ i pisał, że to dla Jana Kowalskiego, a Jan Kowalski leżący na drugim końcu Polski mógł dostać B Rh-. Ważne, żeby zgadzała się ilość, coś do "banku" krwi wpływało, coś wypływało. Na tej samej zasadzie kiedyś mój brat oddawał w warszawie krew dla cioci, która była w szpitalu w Lublinie- myślisz, że z Warszawy specjalnie transportowaliby woreczek z krwią dokładnie brata? I jeszcze raz podkreślę- takie coś obowiązywało wtedy, teraz podobno nie można oddać krwi ze wskazaniem konkretnej osoby.

Odpowiedz
avatar zendra
0 2

@astor: Jakbyś przeczytała to, co sama napisałaś to byś zrozumiała, że koleżanka opowiedział ci bzdurę: "Jej stan jest lepszy od stanu mojego męża, nie chowaj jej tak pod kloszem! Bo my tu mamy tragedię, a twoja będzie się kiedyś z tego śmiała!". Zostało to przedstawione tak, jakby oddawanie krwi przez te dziewczyny było nagłą potrzebą, wywołaną stanem zdrowia poszkodowanego - co jest kompletną bzdurą. Pacjent dostanie potrzebną mu krew bez żadnego związku z tym, czy ktoś gdzieś tam w Polsce oddał krew "dla niego". Tak jest teraz i tak było zawsze.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 czerwca 2014 o 20:43

avatar astor
-2 2

@zendra: Wszystko też zależy jak jej to lekarz przedstawił. A być może ciotka przewrażliwiona i odebrała to tak, że się przejęła. Ja wiem tylko jaka roztrzęsiona chodziła koleżanka, która nie dość że cierpiała fizycznie, to została jeszcze tak zjechana przez własną ciotkę.

Odpowiedz
avatar zendra
0 2

@astor: Daruję sobie domysły w tej sprawie, nic nie zmieni faktu, że dramat jest mniemany.

Odpowiedz
avatar astor
-2 2

@zendra: Ty też snujesz domysły. więc również sobie daruj, bo nie Ty pocieszałaś koleżankę. Historia została mi przedstawiona w taki, a nie inny sposób, ja ją tylko opisałam, nie "koloryzowałam" niczego.

Odpowiedz
avatar zendra
-1 1

@astor: Ja nie snuję żadnych domysłów. Słowa krytyki kierowałam do koleżanki, a nie do ciebie, wyraźnie napisałam, że "historia koleżanki wygląda na fake", "koleżanka opowiedziała ci bzdurę".

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 czerwca 2014 o 0:39

avatar Sine
26 28

Zdarzyło mi się zaliczyć reset po pobraniu krwi do badań, ale dla własnego ojca leciałabym do szpitala oddać krew w podskokach, choćby mnie potem mieli szufelką z fotela zbierać. Jak bardzo trzeba własnego rodzica czy męża nie lubić, żeby urządzać sobie nad nim takie szopki?

Odpowiedz
avatar SlimSkinhead
19 21

A rzeczony mąż jakoś skomentował miłość córek swoich i ich gotowość do poświęceń dla niego?

Odpowiedz
avatar yogsothoth
3 3

@SlimSkinhead: Jak nie teraz, to oby w testamencie.

Odpowiedz
avatar sharpy
13 13

Po wypadku jest pół roku kwarantanny - nawet jeśliby chciała nie zostanie dopuszczona do oddawania!

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 7

Na miejscu autorki opowiadania zaczął bym oddawać regularnie. Samo zdrowie! Robię to już ponad 30 lat i uważam że warto. Nie przejmuj sie ludzkim gadaniem, czasami najtrudniej znaleźć szacunek we własnej rodzinie. Pogoń bractwo w cholerę i nie odzywaj sie do Nich jak tacy durni. To bardzo ułatwia życie.

Odpowiedz
avatar Sine
0 0

@Kosmos2: a jak stan żył po takim czasie? Powiem szczerze, że przymierzam się do oddania krwi, ale ogromnie boję się zrostów.

Odpowiedz
avatar Caryca
1 1

@Sine: nie ma się co bać zrostów. Poza tym idź do punktu i przed ewentualną donacją pogadaj z lekarzem tam. On ci odpowie na wszelkie możliwe pytania.

Odpowiedz
avatar sharpy
3 3

@Sine: po ok. 12 latach regularnego oddawania zaczęły mi się robić zrosty. Wygląda to jak malutkie blizny, trzeba się dobrze przyjrzeć żeby zobaczyć. Jedynym praktycznym ujemnym skutkiem jest to, że wkłucie igły przy pobraniu bardziej boli niż wcześniej - nadal nic strasznego, ale różnica jest odczuwalna. W każdym razie, zanim zaczniesz mieć pierwsze powody by martwić się o zrosty, minie dobre kilkanaście lat. Jako kobiecie (4 donacje zamiast 6 na rok) - licz o połowę więcej niż mnie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 8

Kiedyś, kiedy jeszcze mogłam, oddawałam krew regularnie. W szpitalu, gdzie moja mama miała transfuzję, poproszono o "uzupełnienie" zużytych jednostek. Młodzież w rodzinie się skrzyknęła i oddała z nawiązką. Chłopcy stwierdzili, że skoro mają pierwszy krok za sobą, zostaną dawcami. Gdyby nie ta cicha prośba lekarza, pewnie nadal by się nie mogli zdecydować pomagać w ten sposób.

Odpowiedz
avatar SpiskujeZSzatanem
-1 3

Specjalnie założyłam konto by napisać o zachowaniu córek. Wcale im się nie dziwię, ponieważ sama nie oddam za nic krwi ani nawet nie dam sobie POBRAĆ. Mam awersję razy DWA MILIARDY i nic mnie na świecie nie namówi do dania się ukłuć prędzej pozwolę sobie głowę uciąć. Jeżeli te dziewczyny boją się pobrań krwi tak bardzo jak ja to się im nie dziwię! Takich osób jest dość mało w porównaniu z "normalnymi, niebojącymi się". I na prawdę nie sądźcie, że to dla osoby która tylko niby mdleje małe przeżycie, bo sama osobiście wiem, że to stres i strach długoletni, a także takie oddawanie krwi to rzucenie się na głęboką wodę! Założę się, że te dziewczyny by tam padły trupem na sam widok "sprzętu mordercy" niżby dały sobie choćby kropelkę pobrać.

Odpowiedz
avatar GERO230
-1 1

Osobiście chciałbym oddawać krew, ale nie mogę z powodu przyjmowanych leków. I takie to jest zawsze człowiekowi wiatr w oczy :/

Odpowiedz
Udostępnij