Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Piekielność z nieco innej beczki. Jakiś czas temu w moim mieście zlikwidowano…

Piekielność z nieco innej beczki.

Jakiś czas temu w moim mieście zlikwidowano PKS - państwowy przewoźnik został wygryziony przez prywatnego "busiarza", który kursował na obleganych trasach częściej, szybciej i taniej. Wiadomo, zdrowa konkurencja.

W momencie, w którym zniknął PKS, komfort podróży nagle zmienił się diametralnie. Trasy X-Warszawa, X-Lublin (ze względu na studentów naprawdę zapchane, zwłaszcza w weekendy) stały się niemal nieprzejezdne - przewoźnik nie zwiększył liczby kursów, a busik nie pomieści tylu pasażerów, co autobus. Jednocześnie czas przejazdu wydłużył się wręcz nieznośnie (wcześniej na trasie X-Warszawa 2h, teraz - 3h), a koszt wzrósł (na tej samej trasie z 19 do 29 zł, czyli więcej niż wcześniej PKS). Nie wspomnę już o stanie technicznym pojazdów - śmierdzi w nich benzyną, klimatyzacja czy ogrzewanie na ogół są tylko wspomnieniem, ostatnio nawet straciłam ulubioną białą sukienkę - przeciekała instalacja klimatyzacji i kierowca nie mógł nic zrobić z ciągle kapiącą z sufitu brudną wodą... Jedyną alternatywą jest pociąg - fakt, tylko 2h do Warszawy (do Lublina torów nie ma), ale za to normalny bilet kosztuje 44 zł.

Na osłodę - przewoźnik prywatny przestał obsługiwać trasy, że się tak wyrażę, egzotyczne. Niewielkie miejscowości przez jakiś czas były odcięte od świata, zlitował się dopiero jeszcze działający PKS w sąsiednim dużym mieście.

Obserwuję to w wielu innych miejscowościach. W miasteczku mojej babci ostatni PKS do Warszawy odjeżdża o 15 - później jedyną opcją jest pociąg, ale stacja oddalona jest o 10 km, a ostatni autobus do niej odjeżdża - żeby było zabawniej - około 11. Do najbliższej dużej miejscowości z jako-taką komunikacją międzymiastową - o 16. Bez samochodu babci nie odwiedzę.

Zastanawiam się, co będzie dalej. Rozumiem, że ekonomia i wolny rynek rządzą się swoimi prawami, jednak kierunek, w którym zmierza transport tego typu, jest wybitnie niekorzystny. Może przydałby się w końcu porządny dyrektor generalny PKS, żeby ratować wioski i wsie od kompletnego odcięcia od świata...?

by Skarpetka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar ihoujin
14 14

Ale przecież PKSy są rozbite. To nie jest Państwowa Komunikacja Samochodowa, tylko Przedsiębiorstwo Komunikacji Samochodowej, także są PPKSy. Są to osobne spółki i nie ma czegoś takiego, że wejdzie jakiś dyrektór i zrobi porządek.

Odpowiedz
avatar IPL
19 29

A dlaczego PKS ma utrzymywać nierentowne połączenia? Sensem istnienia firm prywatnych i państwowych jest ZYSK. Skoro coś się nie opłaca, to się tego nie robi. Komuna skończyła się ćwierć wieku temu. Jeżeli jakaś wieś jest odcięta od świata, bo nie ma przewoźników, to GMINA powinna dopłacać do połączenia, bo dbanie o komfort mieszkańców do zadanie samorządu, a nie dyrektora PKS czy właściciela inne firmy przewozowej.

Odpowiedz
avatar taka_jedna_ja
-2 4

@IPL: w okolicy moich rodziców to wygląda tak: gmina zapewnia połączenie dla dzieci do szkoły. Jedno rano i dwa po południu powrotne. Przez wieś gminną jeździ do miasta powiatowego w dziwnych godzinach prywatny bus, kompletnie nieskomunikowany ze szkolnym. Efekt? Gdy siadasz do szkolego na 7 rano, w mieście przy dobrych wiatrach jesteś o 10. A to raptem 50 km... Więc jedyną opcją jest ciągnięcie dorosłego dziecka z pola/z innej wioski/miasta lub prywatna taksówka - sąsiad, który łaskę zrobi, że do lekarza z dziadkiem pojedzie. I nie za darmo ofc. To jest codzienna piekielność dla wielu schorowanych w okolicy.

Odpowiedz
avatar IPL
3 7

@taka_jedna_ja: Skoro gmina nie dofinansowuje wam nierentownych połączeń, to powinniście iść z wnioskiem do radnych lub w najbliższych wyborach wybrać innych. Oczywiście takie dofinansowanie kosztuje, więc albo obetną z innych wydatków, albo wprowadzą nowy lokalny podatek od wspierania komunikacji publicznej. Tak czy inaczej za utrzymanie autobusów/busów w satysfakcjonującej was siatce połączeń zapłacicie wy sami. Nie zasponsoruje wam tego jakieś mityczne "państwo".

Odpowiedz
avatar taka_jedna_ja
-1 3

@IPL: komunikacji publicznej w tej okolicy nie ma, odkąd PPKS upadł. Satysfakcjonująca dla wielu będzie siatka: poniedziałek rano+piątek wieczorem, żeby młodzież do bursy mogła dojechać. W tamtym roku nie było wielkiego zainteresowania radnych, w tym może się ruszą, gdy wybory bliżej.

Odpowiedz
avatar Hamon
1 1

@taka_jedna_ja: - To niech pozamawiają kursy u prywaciarza. Do wsi mojej ciotki z 8 lat temu dojeżdżała prywatna linia pewnej firmy busiarskiej dotowana przez gminę. Potem przestała bo właściciel przestawił firmę na połączenia dalekobieżne i przestał obsługiwać część połączeń lokalnych. Dopiero wtedy gmina zaczęła dopłacać do MPK w celu uruchomienia kursów podmiejskich bo wcześniej prywaciarz był tańszy.

Odpowiedz
avatar pawel78
0 2

@ipl: ale sa tez inne przypadki. Firma X rezygnuje z obslugi z A do B. Wchodzi prywaciarz z dobrymi busami (na bazie Sprintera), jezdzi co godzine i ma oplate akceptowana przez ludzi. Drugi przewoznik jezdzi autobusami z miasta B do D przez C, odjezdza co kilka minut i ma tansza oplate niz komunikacja miejska.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 maja 2014 o 16:26

avatar konto usunięte
1 1

w moim wygrałkowie też zlikwidowano pks ale aż takigo armagedono nie ma... tylko te najmniejsze wioski miały przewalone

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 6

Zdrowa konkurencja? U nas busy jeździły kilka minut przed normalnymi autobusami zgarniając pasażerów za nieco niższą stawkę. Teraz PKS, czy jak to tam się nazywało, zlikwidował nierentowne trasy a mieszkańcy zostali z rękami w nocnikach. Bus, nawet jak się zrobi rezerwację, przyjedzie albo i nie. A czasem przeleci bez zatrzymywania, bo ma komplet.

Odpowiedz
avatar Izura
2 2

@Akacja: Bo na busa często trzeba się zapisać, dzwonisz, rezerwujesz i już. U mnie też busy nie zatrzymują się na każdym przystanku, jadą najszybszą trasą i mają się dobrze.

Odpowiedz
avatar taka_jedna_ja
2 2

@Izura: jeżeli Skarpetka jest z BP, skąd ja parę lat temu się wyniosłam, to wyglądało to tak. I bus, i PKS miały system rezerwacji na najbardziej dochodowej trasie BP-Wwa. Ważny do 5 minut przed odjazdem, bla bla, znamy. Nagminną sytuacją było działanie [oczywiście 'nieznanych osób'], że pojawiały się telefony 'chętnych' na daną godzinę, a klient się nie zgłaszał przy pksie. I jechał autobus czasem niemal pełny, czasem w 50%, czasem niemal zupełnie pusty. Koszta ponoszone, a nuż ktoś w Wwie wsiądzie. Niestety rezerwacji nie było jak zweryfikować w momencie przyjmowania, a w kolejkę zapisać trzeba. I jak normalni ludzie słyszeli, że nie ma miejsc już, to woleli przedzwonić do konkurencji. Jedna czy dwie akcje - dzieci głupie żarty robią. Ale jak to się systematycznie zaczęło powtarzać, to już na żart nie wyglądało. A dziadki po wsiach wymierają, bliżej miast się przenoszą do dzieci czy DPS. Nie wszystkie trasy są rentowne.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@Izura: W naszym wypadku rezerwacja niewiele dawała. Kierowca zbierał ludzi z wcześniejszych przystanków a na rezerwacje miejsc już nie miał. Do tego przebierał pasażerów pod kątem długości trasy. Od lat nie jeździłam busami i możliwe, że się trochę pozmieniało. Co nie zmienia faktu, ze na tej konkretnej linii autobusy przestały kursować.

Odpowiedz
avatar krogulec
10 10

To niedługo pojawi się nowy busiarz i tyle- natura nie lubi pustki

Odpowiedz
avatar taka_jedna_ja
0 4

@krogulec: niekoniecznie. Za czasów mojego mieszkania w domu rodzinnym był PKS i 3 busy. PKS splajtował po wojnach podjazdowych jednego z busiarzy (fakt, że dyro+ekipa swoje za uszami też mieli) i ten busiarz przejął plac, co lepsze auta i resztę. Drugi bus zmienił terytorium i wycofał kursy z okolicy, trzeci ledwo przędzie i myśli zwijać biznes z końcem grudnia. Przy agresywnej polityce konkurenta trzeba mieć duże cojones, żeby świadomie się pchać w taki interes. W okolicy moich rodziców nikt się jeszcze długo nie pojawi konkurencyjny, bo po prostu nie ma dla kogo. Niż demograficzny, dużo prywatnych aut na podwórkach i mnóstwo innych przeciwnych inwestycji powodów. A kokosów też się w tej okolicy nie zarobi.

Odpowiedz
avatar ardilo
1 1

@krogulec: Niestety, nowy busiarz nie pojawi się wkrótce, bo musi spełnić pierdylion wymogów przepisowych, zanim łaskawie dostanie koncesję. A jak ktoś sobie "radzi" -- to potem mamy w TV newsa, że "trumna na kółkach rozbiła się i 17 ludzi zginęło w drodze do pracy". Większość życia do autobusów wchodziło tyle osób ile mogło ustać. W komunikacji miejskiej dalej tak jest. Ale w dalekobieżnej -- nielzia i już. Jest przepis, że pasażerowie mogą tylko siedzieć, więc nawet jak chcesz i jesteś gotów godzinkę postać -- to nie pojedziesz.

Odpowiedz
avatar AureliuszReturn
0 6

bo to jest prywatyzacja po polsku czyli dorobic sie najlepiej w rok za wszelka cene BHP pracownikow i klientow

Odpowiedz
avatar Gregorius
4 4

To że PKS na danych trasach gdzie kursuje również prywaciarz polikwidował większość połączeń to w dużej mierze wina samych ludzi, bo nie wiem jak w wiosce autorki ale mogę przytoczyć moja wiochę. Kilka lat temu kursował u mnie tylko PKS, połączeń dużo i rzadko kiedy był taki tłok że nie dało się wejść. Potem wszedł na rynek prywaciarz z cena o 50 groszy mniejsza, więc ludzie wybierali busa nawet jak musieli na niego dużej poczekać na mrozie to i tak wybrali bus. W efekcie PKS polikwidował 70% połączeń i narzekają że to wina PKS że nie maja czym do pracy dojechać. A to sami sobie są winni ludzie że wybierali gniecenie kolan w busach niż wygodę kosztem 50groszy ;)

Odpowiedz
avatar sharpy
0 4

Ot, wolny rynek - tak właśnie wygląda. Mamy rynek lokalny głębokości X, gdzie nie ma dość miejsca na dwóch przedsiębiorców, a jeden szarogęsi się jako monopolista. Jeśli powstanie konkurencja - ceny znów spadną, dopóki konkurencja nie zdechnie. O tym pan Korwin nie mówi...

Odpowiedz
avatar przeh
1 3

Hmmm... koleżanka z Białej ? :)

Odpowiedz
avatar Tosiek
1 1

niech żyje Biała Podlaska! ;)

Odpowiedz
avatar znmd
2 2

Za lokalny transport zbiorowy odpowiada GMINA. To ona powinna ułożyć rozkład jazdy, wyłonić w przetargu przewoźnika (bus lub prywaciarz), a potem mu zapłacić za wykonywanie kursów. To nie jest tak (przynajmniej nie powinno zgodnie z prawem) że to dyrektor PKS czy busiarz sobie wybiera, że będzie jeździł tam i owam. Z komunikacją zbiorową jest jak z drogami. To jest coś, co się nie zwraca i nie opłaca się tego generalnie robić, ale MUSI to być zrobione, żeby komfort życia mieszkańców stał na jako-takim poziomie, dlatego tu nie ma miejsca na "wolny rynek". Sytuacja taka, jak tu, jest w wielu polskich gminach i to najzwyczajniej efekt zaniedbań.

Odpowiedz
avatar sharpy
1 1

Cóż, tak działa niewidzialna ręka wolnego rynku. Trasa jest mniej opłacalna niż alternatywa - bierze się alternatywę. Trasa jest mało opłacalna lub nieopłacalna - nie bierze się jej wcale. Nie ma już gospodarki planowej, gdzie dojazdy z odległych wsi i przysiółków byłyby dotowane przez państwo.

Odpowiedz
Udostępnij