Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jestem szczęśliwą posiadaczką męża i mniej już szczęśliwą posiadaczką szwagierki Iwonki, o…

Jestem szczęśliwą posiadaczką męża i mniej już szczęśliwą posiadaczką szwagierki Iwonki, o której będzie dzisiejsza historia.

Mąż od miesiąca przebywa na kursie na drugim końcu kraju, córki w domu dwie pod moją opieką. Pech chciał, że na początku tygodnia obie zaczęły chorować. Gorączki, katary, kaszle, antybiotyki, marudzenie, wstawanie w nocy... Kto ma 1,5 roczne dziecko wie o czym mówię. Tydzień z piekła rodem. Na domiar złego i mnie świństwo złapało, ledwo z łóżka mogę się podnieść. Iwonka doskonale zorientowana w temacie, ale nie zrobi i nie podrzuci zakupów, bo przecież podając reklamówkę z bułkami przez drzwi zarazi się świństwem i przeniesie na syna.

Dzisiaj po południu sms od Iwonki: rób kawkę, będziemy za 5 minut, nie zdążyłam nawet oddzwonić, a już u mych drzwi Iwonka, mąż Iwonki i synek Kubuś, rezolutny, pełen energii i werwy trzylatek. Młody od razu do pokoju starszej córki, Iwonka z mężem jakoś stoją w progu i wchodzić nie mają zamiaru. Rzucili tylko, że jadą kupić Iwonce sandałki, wrócą za godzinkę. Zanim się zorientowałam już ich nie było, a telefony wyłączyli.

Nosz ku...wa, dzieci chore, ja ledwo nogi za sobą ciągnę, a tu jeszcze Kubuś do ogarnięcia. Wrócili po trzech godzinach, uśmiechnięci, zadowoleni, bo jeszcze dobry obiadek w knajpce zjedli. Do domu nie weszli, kazali małemu pożegnać się z kochaną ciocią i zniknęli, ani dziękuję, ani przepraszam. Czekam tylko na telefon z pretensjami, że młodego zaraziłyśmy.

by odzunia
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar sla
5 15

Może trochę i nie na temat, lecz nie lepiej, zamiast się prosić, samemu zrobić sobie zakupy przez neta? Przywiozą, wniosą...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 maja 2014 o 23:07

avatar odzunia
-1 9

@sla: może i tak, ale świeżych bułek nam się zachciało, takie z nas burżujki a osiedlowa piekarnia jakoś nie chciała się do nas fatygować:-)

Odpowiedz
avatar sla
8 10

@odzunia: Świeże pieczywo też przywożą ;]. Tylko niestety paru bułeczek się nie kupi, trzeba zrobić większe zakupy (w tym sklepie, w którym ja kupuję). Zawsze też można kupować więcej i mrozić (ach, to lenistwo).

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 maja 2014 o 23:14

avatar Berucian
4 6

@odzunia: Tesco dowozi świeże bułki.

Odpowiedz
avatar Cynamonka
7 7

@Berucian: Mapa ze strony ezakupów tesco pokazuje mi, że ta opcja nie jest dostępna w moim województwie :D Więc chyba pozostaje mi tradycyjne dreptanie po sklepach.

Odpowiedz
avatar birdgirl
1 1

@Cynamonka: alma też wozi :) i wcale nie jest drożej niż w tesco :)

Odpowiedz
avatar Malibu
2 2

@sla: Tylko na mrożenie trzeba mieć miejsce w zamrażalniku. A pieczywo wypiekane w marketach jest zazwyczaj z mrożonego ciasta, które dobre jest jedynie świeże, na drugi dzień w najlepszym wypadku jest twarde jak kamień.

Odpowiedz
avatar huhu
24 24

Byłabym ostrożna z oczekiwaniem przysług od takiej rodzinki, bo przez 10 lat byś się nie była w stanie godnie zrewanżować za te bułki ;)

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
29 41

Bez sensu jest taki zwyczaj, że brat/siostra męża albo żony staje się automatycznie twoim szwagrem/szwagierką. Skoro męża można sobie wybrać, dlaczegóż nie można by zdecydować czy jego brat będzie twoim szwagrem czy też nie? Można by stworzyć tzw. deklarację szwagrowską, w której rodzeństwo współmałżonka i osoba zawierająca małżeństwo potwierdzaliby urzędowo swoją przyjaźń i oficjalnie się uznali. Po jej podpisaniu, wójt/burmistrz/prezydent oficjalnie nadawałby tytuł Szwagra. Jeśli by zaś deklaracji umawiające się strony nie podpisały, brat/siostra męża/żony pozostawałyby obcymi osobami.

Odpowiedz
avatar BlackCat
15 15

@Drill_Sergeant: O matko, cudny pomysł Drill ;) ja bym coś takiego z chęcią podpisała i myślę, że wiele osób też :) Szczególnie, że cały czas słyszę głównie o bratowych "ta ku*wa/suka/szmata" etc. etc.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 maja 2014 o 23:55

avatar sla
3 3

@BlackCat: No i może jest sobie tą bratową lecz kto każe się z takim ewenementem spotykać czy mieć jakiekolwiek relacje? Jeśli kogoś nie lubię to z nim nie rozmawiam, niezależnie od tego, czy i jak bliską rodziną jest.

Odpowiedz
avatar GorzkaCzekolada
9 9

Jeszcze takie deklarację z niektórymi teściami przydałaby się. :)

Odpowiedz
avatar moodlishka
9 9

@Drill_Sergeant: No i koniecznie ta sama sytuacja w przypadku teściów. Nie uznałabym.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

@Drill_Sergeant: Bo kto to widział, razem z małżonkiem/małżonką ślub brać z całą familią.

Odpowiedz
avatar Litterka
7 9

Nie życzę dzieciakowi źle, ale choroba Kubusia chyba wyleczyłaby jego rodziców z takiego chamstwa?

Odpowiedz
avatar Taczer
21 21

@Litterka: Jest nadzieja, że sam nie zachoruje, ale przeniesie dość zarazków, żeby dorwało troskliwych rodziców. Taki gratis do sandałków.

Odpowiedz
avatar Xirdus
3 3

@Litterka: jesteś stanowczo zbyt optymistyczna. Choć szczerze bym chciał jeśli nie braku takich historii jak ta, to chociaż żeby piekielni wyciągali wnioski jak coś złego się stanie.

Odpowiedz
avatar Armagedon
17 17

Dobrze, że chociaż tej kawki nie zdążyłaś zrobić, bo by się zmarnowała. Powiem tak. Nie dałabym się wrobić w takie gówno nawet kosztem opinii najgorszego chama w rodzinie! Trudno! Jestem chora, czuję się źle, sama potrzebuję pomocy. Więc, koleżanko szwagierko - zbieraj swój przychówek z powrotem do samochodu, będziesz musiała zakup sandałków robić wraz z zainteresowanym. Jednym słowem - spadaj! Koniec i kropka. A przy okazji zrób mi zakupy, zaraz ci dam kartkę z listą potrzeb i pieniądze. Reszty nie trzeba!

Odpowiedz
avatar Armagedon
9 11

EDIT Nie zauważyłam, że sandałki miały być dla mamusi, nie dla synka. Mniejsza o to. Reakcja ta sama.

Odpowiedz
avatar Nobody
12 14

Ja bym drzwi nie otworzyła, udawałabym, że mnie nie ma. Może w końcu by sobie poszli.

Odpowiedz
avatar ocelota
1 5

@Nobody: to najlepsze rozwiązanie pod warunkiem, że nie ma się w domu 1.5 roczniaka

Odpowiedz
avatar blair
11 15

Trzeba było zadzwonić na policję że dziecko porzucili;-)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 maja 2014 o 15:06

avatar ardilo
1 1

@blair: Nie no, super pomysł... Wiesz co się wtedy dzieje? Uruchamiasz maszynę urzędniczą, nie do zatrzymania: policja, kurator, sąd rodzinny... Tego naprawdę nikomu nie należy życzyć. Nawet jak ich nie znosisz. Jedyne co Cię może tłumaczyć, to że młoda jesteś i nie masz dzieci -- ergo o życiu nic nie wiesz. A jeżeli masz dzieci i takie pomysły proponujesz, toś zwykłą mentalną k*rwą (bo o fizycznych aspektach nie mam podstaw by się wyrażać). Howgh.

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 3

nie zycze dziecku zarazenia sie, ale moze wtedy dotarlaby do nich ich wlasna hipokryzja.. no i nie wpuszczalabym "na kawke" ani na nic osoby, ktora doskonale zna moj stan, nie zainteresowala sie pomoca, spytaniem, czy czegos nie trzeba nastepnym razem nie otwieraj drzwi, od czego jest "judasz"? opcjonalnie postaw sie i przy rodzicach wytlumacz dziecku, ze bardzo je lubisz, ale jestes chora, nie chcesz zarazic..

Odpowiedz
avatar czarls
2 4

Nie wiem jakie masz relacje z teściową ale mały telefon o tym że szwagierka podrzuciła ci Kubusia, a wy tacy ciężko chorzy i tyle godzin jej nie było a biedny Kubuś może się przez to rozchorować itd.. Może to trochę piekielne ale jak sama nie chcesz jej uwagi zwrócić to teściowa jak jest trochę ogarnięta powinna jej niezłą haje o to zrobić. Przecież to jej córka ];-> i jedno z ukochanych wnucząt. Bo z tego co zauważyłem większość babć jest przewrażliwione na punkcie swoich wnucząt ;]

Odpowiedz
avatar j3sion
0 6

W przypadku takiego podrzucenia dzieciaka są 2 opcje. 1. Zadzwonić na policję że masz dziecko którego nie jesteś opiekunem, a nie ma kontaktu z rodzicami. (Gwarantowany spokój z dzieciakiem do końca życia) 2. Jak rodzice wrócą, to poinformować ich przez drzwi o punkcie 1. potrzymać trochę w niepewności i potem wypuścić dzieciaka.

Odpowiedz
avatar ardilo
0 2

@j3sion: Jest jeszcze trzecia opcja -- zająć się dzieckiem, bo ono nie winne temu, że ma rodziców kretynów. A na przyszłość ograniczać kontakty na ile się da. Tak, wiem -- jakoś tak nie wspołcześnie. Bez vendetty, bez krwi, bez policji, bez gróźb... Normalnie, jak jakiś p*olny chrześcijanin z katakumb.

Odpowiedz
Udostępnij