Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia Mijanou przypomniała mi, że komunijni wariaci istnieli także w czasach, gdzie…

Historia Mijanou przypomniała mi, że komunijni wariaci istnieli także w czasach, gdzie najdroższym prezentem dla dziecka na komunię był zegarek.

Komunię przyjmowałam na początku lat 90, moja mama nie pracowała, a poza mną w domu harcowało dwóch braci. Rodziców nie było stać na zakup sukienki, więc moja ciocia zaoferowała się, że uszyje mi suknię za darmo. Sukienka była ładna, ale skromna, zwłaszcza że wtedy była moda na "miniaturową pannę młodą".

Rok później, moja kuzynka, jedynaczka, miała przyjąć komunię. Moja mama zaproponowała jej matce, aby wzięła od nas sukienkę za darmo - była czysta, zadbana i w bardzo dobrym stanie. Ciotka odpowiedziała dosadnie "Ja chcę inną suknię dla mojej Joasi, żeby nie wyglądała jak uboga krewna". Uraza oczywiście była, nie tylko ze strony mojej mamy, ale także drugiej cioci, która odmówiła uszycia kolejnej sukienki. Rodzice kuzynki kupili suknię, w której księżniczka krwi mogłaby spokojnie mogłaby wziąć ślub.


Suknia to kwestia gustu, jednak jak można być tak nieczułym?

Komunijna rewia mody

by Gaja_Z_czekolady
Dodaj nowy komentarz
avatar kasiunda
8 12

Też miałam pierwszą komunię na początku lat 90., do tej pory pamiętam te rozłożyste suknie na kołach i stelażach (dla 8-latek!), całe w koronkach i falbankach... Moja mama kupiła mi bardzo prostą sukienkę z gładkiego atłasu, wtedy może nawet miałam trochę do niej o to żal (wiadomo, też chciałam być księżniczką ;) ale teraz doskonale to zrozumiem. Mam nadzieję, że gdy moja córka będzie szła za kilka lat do komunii, obowiązywać będą alby dla wszytskich i ominie nas ta histeria.

Odpowiedz
avatar Gaja_Z_czekolady
3 5

@kasiunda: Moja sukienka również była skromna - prosta z odrobiną koronki. Do dziś jednak pamiętam, suknie koleżanek - falbaneczki, bufiaste rękawy i inne cuda. Niektóre dziewczynki chyba bokiem wchodziły z powrotem do domu ;)

Odpowiedz
avatar MadameSunshine
3 3

@kasiunda: suknie na kołach były modne również podczas mojej komunii, pod koniec lat 90 ;) Jak widać, niektóre trendy nie przemijają tak łatwo. W pewnych kręgach po prostu musi być "na bogato" ;)

Odpowiedz
avatar kasiunda
7 11

@MadameSunshine: Hi hi, najśmieszniejsze, że u nas w kościele odstępy między ławkami były niewielkie. Wchodzenie i wychodzenie rzędami ćwiczyło sie przed komunią wiele razy, żeby to sprawnie poszło, a w dniu komunii przychodziły dziewczynki w sukniach na metalowych kołach i nie mogły się biedne do tych wąskich ławek pomieścić. Musiały się nieźle nakombinować, koła podnosić i ustawiać jakoś poprzecznie, oczywiście ruch był wstrzymany, wszyscy sie kotłowali w przejściu i robił się bałagan. Ale koło musiało być ;)

Odpowiedz
avatar MadameSunshine
3 9

@kasiunda: no proszę Cię, przecież są rzeczy ważne i ważniejsze! Co tam wygoda, co tam zdrowy rozsądek, co tam opinia własnej córki na temat tego, co ona chce w tym dniu założyć! Przecież jak koła, koronek, bufek, rękawiczek, kwiatków, loczków, diamencików i innych pierdółek nie będzie, to co sobie sąsiedzi pomyślą! Że co, że ich nie stać?! Jakże tak! ;) Dla mnie komicznie wyglądają dziewczynki w sukienkach na kołach, siedzące w pierwszych ławkach, gdzie rąbek sukienki praktycznie sięga im czoła. Ale ludziom do rozsądku się nie przemówi ;)

Odpowiedz
avatar jass
13 15

Oj, trochę jednak przesadzacie ;) Też miałam komunię pod koniec lat '90 i sukienkę na kole - poza tym jednak była dosyć prosta i skromna. I przez długi czas miałam żal do mamy, że nie pozwoliła mi wybrać "falbaniastej" sukienki. Takie małe dziewczynki zwykle chcą wyglądać jak księżniczki, im więcej falbanek i tandetnych ozdóbek, tym lepiej ;) I jeśli sukienka nie jest przy tym droga, to czemu im tego odmawiać? Bo w oczach dorosłych wyglądają kiczowato? To ich dzień, one mają się w tym dobrze czuć, więc czemu im tego odmawiać?

Odpowiedz
avatar MadameSunshine
-1 7

@jass: no właśnie pytanie tylko, czy rzeczywiście będą się dobrze czuć w sukience tak wydumanej, że będą miały problem z zajęciem miejsca w ławce. Też miałam sukienkę na kole, też była skromna, aczkolwiek bardzo ładna. I to ja ją wybrałam wraz z mamą. Natomiast obok mnie siedziała taka mała beza, moja koleżanka z klasy. I nie miała wesołej miny, uwierz mi ;)

Odpowiedz
avatar sajko
11 13

Ja swoja komunie miałam przy końcu lat 90. i jeszcze można było samemu wybrać sukienkę, nie było przymusu jednakowego stroju. Moja sukienka była na kole,za to bez falban i koronek, ale były olbrzymie bufki z jakimiś różyczkami chyba. Teraz wydaje mi się baaardzo kiczowata, ale to ja wybrałam strój dla siebie i dlatego dobrze się w niej czułam. Nie rozumiem tego licytowania się ,,a ja miałam skromna sukienkę,inne są be". Każdy ma inny gust, szczególnie dzieci różnią się od dorosłych pod tym względem.

Odpowiedz
avatar MadameSunshine
-2 8

jak dla mnie to można dziewczynkę ubrać jak się chce, sukienka skromna, nie skromna, alba, albo worek pokutny. Gusta są różne, to, co mi się nie podoba, dla innych może być hitem mody. Chodzi mi jedynie o to, że chwilami rodzice po prostu przesadzają i jeśli takie dziecko ma problem, żeby zmieścić się w ławce, bo kiecka jest tak wielka, no to chyba coś jest nie tak. To nie rewia mody, czy ślub cygański, tylko komunia, w której udział biorą 8-letnie dzieci...

Odpowiedz
avatar sajko
6 10

@MadameSunshine: To w końcu dziewczynki mogą mieć sukienki jakie chcą czy nie? Bo raz piszesz, ze tak, a pod koniec dodajesz, ze to nie rewia mody ani cygański ślub. Po prostu to tylko i wyłącznie sprawa dziecka i rodziców, Ty już się nie martw o miejsca na ławce.

Odpowiedz
avatar MadameSunshine
0 2

@sajko: chodzi mi o to, że czasami zdarza się tak, że to nie dziewczynka decyduje o tym, że chce mieć taką a taką sukienkę. Tylko rodzice stwierdzają, że musi być na bogato, co zresztą wynika z większości historii jakie się tutaj pojawiły odnośnie tego tematu w ostatnim czasie. Jeśli ktoś kosztem dziecka chce coś światu udowodnić, no to mam z tym problem, mam do tego prawo, prawda? Ale jeśli tym dzieciom takie kiecki nie przeszkadzają, jeśli są z nich zadowolone i szczęśliwe, to nie mam nic przeciwko temu.

Odpowiedz
avatar jass
1 5

@MadameSunshine: nie przypominam sobie, żebym miała problem z zajęciem miejsca przy kiecce na kole, a siedziałam w którymś z wewnętrznych rzędów, i nie na brzegu ;) Zresztą, to dzieciaki, nie sądzę żeby nawet jeśli taki kłopot się pojawi, stanowił dla nich jakiś wielki problem, a już na pewno nie w porównaniu z możliwością dumnego paradowania w wymarzonej sukience ;)

Odpowiedz
avatar MadameSunshine
2 2

@jass: kasiunda wspomniała, że w u niej w kościele był problem ze zmieszczeniem się w ławce. Pewnie wszystko zależy od tego, jak wąskie są odstępy między rzędami. I tak jak napisałam wyżej - sama miałam sukienkę na kole, bo taką chciałam i dopóki ta sukienka jest rzeczywiście wymarzona, upragniona przez dziewczynkę, to ok :)

Odpowiedz
avatar inga
5 7

@kasiunda: Ja też, 1992 :) I wyglądałam jak księżniczka! Rękawy i karczek z drobnej koronki, tiulowe falbany z wszytą żyłką, cudna była! Kupiona na bazarze od "ruskich", inna niż wszystkie, bo jak na tamte czasy bardzo delikatna (była moda raczej na ciężką "satynę" niż tiul i koronki). Teraz wydaje mi się być kiczowata, ale przypomnijcie sobie, jakie to były czasy. Bieda, inflacja, wspomnienie lat 80. kiedy naprawdę nic nie dało się kupić, a jeden dolar od wujka z Wiednia to było coś. Wszyscy wtedy nadrabiali stracone lata, moda była kiczowata, dominowały bazary, mało kto wiedział, jak wygląda prawdziwy szyk, reszta mogła się wzorować co najwyżej na Dynastii :) Jasne, teraz wybrałabym coś innego, ale wtedy też nie bardzo było z czego wybierać. Zresztą nie tylko "komunistki" wyglądały kiczowato. Wujkowie w błyszczących garniakach, ciotki z toną lakieru na włosach, turkusowe cienie i czarna krecha wokół każdego oka. Więc nie oceniajmy siebie i swoich rodziców tak krytycznie!

Odpowiedz
avatar bonsai
3 5

@inga: Też marzyłam o "książęcej" sukience :D... Na szczęście mama i babcia były ode mnie mądrzejsze. Chociaż [ponieważ obiecały mi, że sama sukienkę wybiorę] chyba 2 miesiące mi delikatnie tłumaczyły, czemu to nie jest dobry wybór ;). Za to pomogły mi znaleźć prześliczną, skromniejszą ale również piękną [dla mnie] sukienkę, na którą to ja się zgodziłam.

Odpowiedz
avatar kasiunda
1 5

@inga: Wiadomo, że niektórzy lubią rzeczy proste, a niektórzy bardziej zdobione, ale chodzi o zachowanie w tym zdrowego rozsądku... Mieliśmy w klasie dziewczynę o pretensjonalnym imieniu, którą wychowywała samotna matka mająca zapędy na ksieżną. Nie przelewało się u nich, ale zawsze musiało byc na "bogato". Sukienkę komunijną miała szytą na miarę i była ona tak bardzo przesadzona, że wysoka i przy kości dziewczyna wyglądała w niej jak ogromny biały tiulowy stóg. Było ją widać z każdego końca kościoła, a oczywiście śmichom chichom i docinkom nie było końca. Do tej pory mam kontakt z 3 koleżankami z podstawówki i nie uwierzysz - kiedy ostatnio zeszło na temat komunii, my, 30-letnie baby, dalej rżałyśmy nad tą kreacją :) Więc moda i gust swoją drogą, ale trzeba też uważać, żeby przez nadgorliwość nie skrzywdzić dziecka.

Odpowiedz
avatar kasiunda
2 4

@inga: a co do realiów początku lat 90., zaśmiewaliśmy się ostatnio z rodziną ze zdjęć z Wigilii z tego okresu. Na stole była wystawka prezentów, jakimi zasypali się rodzice i wujostwo. Były to m. in. dezodoranty, płyn do spryskiwaczy, jakiś kolorowy bajerowy płyn do prania lub płukania, takie luksusy! :)

Odpowiedz
avatar bonsai
4 4

@kasiunda: i papryka w oleju, kolorowa koniecznie! Mamósia dostała taką jakieś 15 lat temu... Wtedy nie otwieraliśmy, bo ładnie wyglądała [czerwona i żółta, w "eleganckiej" butelce], teraz nie otwieram bo się boję.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
2 2

@kasiunda: ja miałam wielką bezę na stelażu, z bufami, różyczkami i wielkim pasem haftu (czy koronki) na dole. Sukienka robiła taką furorę, że przede mną obsłużyła dwie dziewczynki, a po mnie jeszcze kolejne ;) Z perspektywy czasu myślę, że była niemożliwie przesadzona i kiczowata, ale te kilkanaście lat temu... był szał :D Przy moim mikrej posturze wyglądałam jakby hobbit wpadł w bitą śmietanę, a wszystkie ciotki się rozpływały z zachwytu, hehe :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 maja 2014 o 17:19

avatar Timothy
-1 13

"Jak można być tak nieczułym?" Jest retoryczne pytanie zadane - historia +10 głosów więcej.

Odpowiedz
avatar Zeus_Gromowladny
4 6

Jedno wielkie leczenie kompleksów rodzicieli.

Odpowiedz
avatar CatGirl
7 9

Ale co w tym nieczułego? Ciotka może niezbyt delikatna i taktowna, ale przecież nie ma obowiązku przyjmowania sukienki, która jej się nie podoba. Kupiła sobie inną i tyle. Nic nadzwyczaj piekielnego.

Odpowiedz
avatar zlotareneta
6 8

@CatGirl: Też to chciałam napisać. Może też wcale nie chciała nikogo obrazić, a zwyczajnie szczerze powiedziała co myśli - przecież w rodzinie szczerość nie jest przestępstwem, prawda? Brak tu informacji o stosunkach z rzeczoną ciotką, więc wychodzę z założenia, że to normalna krewna, z którą też można normalnie, otwarcie pogadać;) Swoja drogą, to ja dostałam taką sukienkę po kuzynce. I wiecie co? Do tej pory mnie lekka cholera bierze, jak o tym pomyślę. Bo po pierwsze, jako 8-latka chciałam być tą pieprzoną księżniczką, chciałam mieć suknię na kole i wyglądać jak dobrze wypieczona beza. I chciałam mieć coś mojego, co sama bym zaakceptowała. A dostałam sukienkę wprawdzie w dobrym stanie i nawet całkiem ładną, ale na mnie zwyczajnie za krótką. Byłam wyższa od reszty dziewczynek z klasy i wyższa niż moja 2 lata starsza kuzynka była w moim wieku. Przez tą różnicę czułam się i tak jak pokraka, taki wielkolud wśród krasnali, a tu jeszcze ta nieszczęsna kiecka, sięgająca mi do kostek(i nie był to taki krój, rękawy też były za krótkie, sięgały ledwo do nadgarstków) i podkreślająca mój wzrost. No i dochodził jeszcze zawód - bo dostałam znów coś po kimś, coś co mi się nie podobało, nie było spełnieniem mojego marzenia. Tylko, czy ktoś mnie w ogóle spytał, jakie było to moje marzenie? Nie. Mama i ciotka się naradziły, dogadały, stwierdziły, że ładnie będę wyglądać i po sprawie. Tak więc o. Może "niewdzięczna" ciotka z historii zwyczajnie chciała jednak spełnić marzenie córki, która chciała wyglądać jak księżniczka;)?

Odpowiedz
avatar chiacchierona
3 5

@zlotareneta: Szczerość szczerością, ale wszystko albo prawie wszystko można powiedzieć tak żeby nikogo nie urazić. Stwierdzenie, że córka nie będzie wyglądała jak uboga krewna jest niegrzeczne, istnieje mnóstwo bardziej kulturalnych i delikatnych sformułowań. Co do reszty, to zgadzam się w pełni. Niech i sobie te dziewuszki wyglądają jak bezy, ptysie czy co kto woli, ważne żeby czuły się dobrze, zwłaszcza że to chyba pierwsza taka podniosła i w miarę świadoma uroczystość w życiu dziecka.

Odpowiedz
avatar zlotareneta
2 2

@chiacchierona: Jasne, wszystko można powiedzieć taktownie. Z drugiej strony są ludzie, którzy potrafią "walnąć między oczy" wcale nie chcąc urazić, a tylko szczerze i nie bawiąc się w ładne słówka powiedzieć co myślą. A jako że nie ma w historii nic o osobowości ciotki i jej stosunkach z resztą rodziny, dopuszczam możliwość, że należy ona do takich właśnie osób.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
-4 6

Biznesy "zaradnych" katolików, he he.

Odpowiedz
avatar fenirgreyback
3 5

@Fomalhaut: jakie "biznesy", chłopie? Ty chyba nawet nie przeczytałeś tej historii, zobaczyłeś coś o sukience komunijnej i że "za darmo", więc znów musiałeś się napiąć. Żałosne. BTW, przeczytałeś już najważniejszą wiadomość tygodnia z okładki Faktów i Mitów? Tą o "katolickiej świętej z brodą"? Powiedz mi, jakim prymitywem trzeba być, żeby coś takiego czytać?

Odpowiedz
Udostępnij