Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

"Ludzki obyczaj ciekawy jest nadzwyczaj". Zaczął się okres komunijny. Na Piekielnych zapewne…

"Ludzki obyczaj ciekawy jest nadzwyczaj".

Zaczął się okres komunijny. Na Piekielnych zapewne już opisano to w tomach, ale wiecie, jak to jest: co innego przeczytać o tym, co część rodziców dzieci komunijnych wtedy wyprawia, a co innego doświadczyć tego na własnej skórze niejako.

W sąsiedniej klatce schodowej mieszka rodzina z trójką dzieci. Umownie nazywam ten układ rodziną, bo pani ma troje dzieci z różnymi partnerami, ale nie oceniam, bo każdy żyje jak chce i nie o to chodzi w historii. To, co jest ważne to fakt, że matka nie pracuje, obecny partner matki zarabia najniższą krajową a pani pożycza od sąsiadów (od pieniędzy po żywność) na długo przed "pierwszym". W małych blokach ludzie na ogół się znają. Ma to swoje dobre i złe strony, gdyż jakaś tam solidarność międzyludzka i pomoc sąsiedzka istnieje ale w zamian "wiedzą sąsiedzi, jak kto siedzi".

Za dwa tygodnie, w niedzielę najstarsza pociecha tej pani przystępuje do Pierwszej Komunii. Tydzień temu spotkałam wspomnianą sąsiadkę w sklepie. No i oczywiście pożaliła się, że pierwsza komunia to taki wielki wydatek, a ona jeszcze nie ma sukienki dla małej (w miejscowym kościele obowiązuje wolna amerykanka w kwestii mody komunijnej). Wysłuchałam, wróciłam do domu, po czym wykonałam szybki telefon do jednej ze starszych kuzynek, której córka przystępowała do komunii w ubiegłym roku.

Kuzynka bez trudu zgodziła się oddać sukienkę po córce. Po sukienkę pojechałam, oddałam do pralni (choć kuzynka po uroczystości i tak ją oddała do pralni, a potem rzecz przez rok wisiała w pokrowcu w szafie, ale pomyślałam, że dziewczynce miło będzie otrzymać rzecz odświeżoną). Sukienka naprawdę słodka, ale dostosowana do komunii, a nie do wizerunku miniaturowej panny młodej, do tego wianuszek i rękawiczki - ładne ale skromnie gustowne.

Zaopatrzona w komunijne ciuszki kilka dni temu zawitałam w progi sąsiadki. Sąsiadka sukienkę obejrzała. Po czym oddała ze słowami, że "za skromna". I ona wzięła pożyczkę, tzw. "chwilówkę" i sukienkę kupi. Szczęka opadła mi do podłogi, ale pożegnałam się, biorąc z powrotem wzgardzoną sukienkę.

Powiedzcie, co trzeba mieć w głowie, by brać "chwilówkę" po to, by kupić za ciężkie pieniądze nową sukienkę do komunii a la "Hollywood diva/cygańska panna młoda", jeśli na co dzień nie ma się na chleb? U nas normą było, że sukienka z jednej dziewczynki służyła drugiej dziewczynce, która do Komunii szła w następnym roku.

A efektem, który wkurzył mnie najbardziej są złośliwości szerzone przez sąsiadkę, której chciałam zrobić dobrze. Podobno przyniosłam jej jakiś "stary łach". Cóż. "Stary łach" wzięła ode mnie sąsiadka z dołu, dla wnusi, która w przyszłym roku ma komunię, bo sukienka naprawdę ładna, śnieżnobiała i w dodatku ani grosza nie kosztuje. Niech się wnusi dobrze nosi w tym dniu.

Refleksja: narzekamy, ze Komunia to taki wielki wydatek, szukamy winnych w kosmosie, w kościele, w klerze. Ale nieraz bywa tak, że sami sobie te wydatki narzucamy porzucając zdrowy rozsądek i wszelki umiar w wydatkach. I kolejna refleksja: z pomocą komuś należy się trzy razy zastanowić, bo dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane.

Komunia

by mijanou
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar DasUberVixen
41 43

Zastaw się a postaw się. :) Do tego huczna balanga z alkoholem i masz wypisz, wymaluj małe wesele. Na Twoim miejscu wstrzymałabym się z pomaganiem sąsiadce, jeszcze jej krzywdę zrobisz. ;)

Odpowiedz
avatar mijanou
32 42

@DasUberVixen: szczerze mowiąc- nie żal mi było sąsiadki ale dziecka. Po prostu chciałam, by mała miała ładną sukienkę i w tym dniu nie czuła się gorsza niż inne dzieci. Swoją drogą uważam, że w każdym kościele alby powinny być strojem obowiązkowym w dniu komunii. I to alby w cenie rozsądnej, dostępnej dla każdego. Wtedy nie byłoby tej rewii mody sukienek komunijnych. Niektóre modele tych sukienek, nawiasem mówiąc, wyglądają wręcz groteskowo na takich małych dziewczynkach. Dziewczynki wyglądają jak przysłowiowe "stare maleńkie"

Odpowiedz
avatar DasUberVixen
36 36

@mijanou: nie zdziw się jak córka sąsiadki po komunii zacznie szpanować wypasionym telefonem lub rowerem. Taka mentalność. Szkoda dzieciaka, ale pewnie niedaleko padnie jabłko od jabłoni...

Odpowiedz
avatar mijanou
16 18

@DasUberVixen: niestety, możesz mieć rację. Obyś jednak jej nie miała:)

Odpowiedz
avatar archeoziele
28 28

@mijanou: Widziałam akcje, kiedy dziewczynki do kościoła maszerowały w albach, ale na imprezę zakładały wypaśne kiecki. Gdzie tu sens?

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
22 30

@DasUberVixen: O wypraszam sobie. U mnie żadnego alkoholu nie było. Tylko śmiałem się z wujka, bo wodę mineralną do takich malutkich szklaneczek nalewał.

Odpowiedz
avatar misiafaraona
34 34

Druga chwilówka bedzie na prezenty

Odpowiedz
avatar konto usunięte
37 37

@misiafaraona: a trzecia na splacenie dwoch poprzednich...

Odpowiedz
avatar kwieku50
1 1

@misiafaraona: a potem eksmisja na bruk, bo chwilówek się nie spłaci

Odpowiedz
avatar chiacchierona
35 35

Pamiętam kupowanie mojej sukienki na Komunię, to był chyba pierwszy w moim życiu ciuch, który nie był po kimś, nie był uszyty przez babcie krawcowe wg ich gustów i nie był prezentem kupowanym beze mnie. Moja mama do tej pory się śmieje z tamtej sukienki mówiąc, że była kiczowata, ale dla mnie była najpiękniejsza na świecie i dzięki niej czułam się dobrze i pewnie. Tak więc, w jakims niewielkim ułamku rozumiem sąsiadkę. Tyle tylko, że moich rodziców na zakup sukienki było stać i nie musieli się zapożyczać.

Odpowiedz
avatar Bastet
13 15

@biala: I naprawdę uważasz że akurat kiecka za grubą kasę jest najlepsza na temat "to co chce a nie co może dostać"? Ubierze ją parę razy i po zawodach. Naprawdę Komunia jest taką okazją do tego aby schlebiać chęci pokazania się? Jeżeli by nią kierowała troska o dziecko to by wydała te pieniądze mądrzej, może i na marzenie dziewczynki ale inne.

Odpowiedz
avatar biala
2 8

@Bastet: Człowieku ja Ci tłumaczę jak myślą tacy ludzie i co nimi kieruje! Mnie nie musisz tłumaczyć co jest w tej sytuacji właściwe a co nie, bo ja na problemy finansowe nie narzekam aż tak bardzo. Skąd wiesz o czym marzy teraz ta dziewczynka, bardzo prawdopodobne, że właśnie o tej pięknej białej sukience, jak każda mała księżniczka.

Odpowiedz
avatar mailme3
4 4

@biala: każdy z was ma trochę racji

Odpowiedz
avatar konto usunięte
31 31

Dlatego są biedni. Nie potrafia oszczędzać ani wykorzystać okazji. Jak to mówia, głupich nie sieją...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@Kosmos2: bogaci mniej wydają, o ironio ;). Są i tacy, którzy byli biedni po wygraniu miliona w lotto. Ale do obrotu milionami trzeba mieć talent, jeśli nie wiedzę, lub, zwyczajnie, rzucać w kółko na lokaty.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
35 39

W zeszłym roku moja chrześnica była u komunii. Wiecie co? Jak słuchałam matek pod kościołem rozprawiających o kosmetyczkach(dla dziewczynek!), fryzurach próbnych, restauracjach i ustalaniu menu, to doszłam do wniosku, że nawet jak ksiądz zarządzi jednolite stroje, to matki znajdą inne sposoby na wydawanie pieniędzy :)

Odpowiedz
avatar archeoziele
3 7

@UglyDream: Niektórzy nawet operacje plastyczne fundują...

Odpowiedz
avatar sla
17 21

@UglyDream: Restauracja to nie taki głupi pomysł. W domu zwykle nie ma się tyle miejsca i mebli dla wszystkich gości, w dodatku parodniowe gotowanie do przyjemności nie należy.

Odpowiedz
avatar chiacchierona
18 18

@sla: Dokładnie. Moi rodzice też uważali, że restauracja to przesada, a po mojej Komunii zmienili zdanie i siostra już miała w knajpie. A jeszcze jak ktoś zaprasza wszystkich "jak leci" to już w ogóle nie ma szans się w domu pomieścić.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
17 17

@chiacchierona: chrześnica też miała komunię w knajpie, wyraziłam się niejasno. Chodziło mi raczej o jedzenie, 4-5 ciepłych dań, stoły z ciastami (osobno! Bo jeszcze fontanna z czekoladą tam będzie!), jakoeś przystawki z łososiem, z serem takim i siakim, no szał pał, jak na imprezę która ma trwać całą noc.

Odpowiedz
avatar Alien
3 19

@archeoziele: operacja to jeszcze niegłupi pomysł (rzecz jasna, jeśli jest bezpieczna dla dziecka), bo przez taki defekt jak np. odstające uszy rówieśnicy mogą zrobić dziecku z życia piekło. Ja moją mamę przez kilka lat błagałam o wycięcie znamienia z twarzy...

Odpowiedz
avatar bazienka
6 8

@Alien: no ok, ale niekniecznie z okazji komunii...

Odpowiedz
avatar archeoziele
5 7

@Alien: Operowanie dziecka bez absolutnej potrzeby jest totalną głupotą. Dziecko rośnie, twarz się zmienia. Często uszy odstające po latach zaczynają bardziej przylegać. A każda operacja to pewne ryzyko.

Odpowiedz
avatar SzynSzylka
24 28

Ja miałam znajomą która grosza przy duszy nie miała, mieszkała w rozpadającej się ruinie w wiosce zabitej dechami ale kiedy przyszło poznać kawalera i zalegalizować związek to plany przewidywały wesele na 140 osób plus okoliczni mieszkańcy wiochy (bo przecież wypada zaprosić na darmowa wódeczkę nawet jeśli na co dzień od połowy dzień dobry się nie usłyszy a poza tym przecież co ludzie by powiedzieli). Nie kumam takich ludzi.

Odpowiedz
avatar katkaTT
17 21

@SzynSzylka: Dlatego jedni mają pieniądze, bo racjonalizują wydatki, a inni ich nie mają, bo wydają bez umiaru na głupoty.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 4

@SzynSzylka: moze dziewcze dobrze za maz wyszlo, zachlysnelo luksusem? bo jak na kredyt takie akcje to normalna glupota

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
12 34

Niby "darowanemu koniowi...", ale jednak lepiej było z sąsiadką porozmawiać przed zrobieniem jej takiego prezentu. Biedacy też mają swoją godność (przynajmniej tak im się wydaje) i nie zawsze rzucą się na darmowy łach.

Odpowiedz
avatar mijanou
14 24

@Fomalhaut: być może. Ale starałam się być tak taktowna i delikatna, jak to było w tej sytuacji możliwe. Poza tym, sukienka serio nie była żadnym łachem. Była "firmowa", założona kilka razy, odświeżona idealnie ( wypożyczając suknię na ślub przecież też nie wypożyczasz nowej, a jedynie odświeżoną), w stanie idealnym. Jedynym zarzutem mogło być to, że była malo "hollywoodzka". Po prostu moja starsza kuzynka ma poukładane w głowie i wie, że komunia to nie bal przebierańców a dziecko idące do komunii ma wyglądać jak dziecko a nie jak księzniczka Barbie w tiulach i falbanach. Moi rodzice są bardzo dobrze sytuowani a jednak do komunii szłam skromnie. Bez makijażu, bez kosmetyczki i bez fryzjera. Komunia to jeszcze nie wesele. Kurczę, nawet do ślubu ( o ile do tego dojdzie) mam zamiar iść skromnie.

Odpowiedz
avatar krolJulian
17 19

@mijanou: Ja ze swojej komunii zapamiętałam to, że koleżanka, u której nigdy się nie przelewało dostała jakąś kosmiczną kwotę pieniędzy (blisko 1000zł), ja 120 zł i dla mnie to był majątek (szczególnie że 20zł dostałam od wujostwa, dla których to było duże wyrzeczenie i mama mi specjalnie zwróciła uwagę, że mam pamiętać i podziękować). A prezenty dostałam najlepsze na świecie, namiot i śpiwór służy mi do teraz, mimo że minęło 12 lat. I to wielka zasługa moich rodziców, że zadbali przede wszystkim o zapamiętanie tego dnia nie ze względu na prezenty i imprezę, ale przyjęcie po raz pierwszy Komunii Świętej.

Odpowiedz
avatar Chomiczek
11 11

@krolJulian: Akurat dziś sprawiłam prezent komumijny jednemu dziecku, właśnie namiot. Sama taki dostałam na komunię, cieszyłam się jak głupia, praktyczny, niedrogi i może służyć wiele lat:)

Odpowiedz
avatar elda24
27 27

ja miałam komunię jakoś 20 lat temu to było tak - biedne dzieciaki były poubierane tak odświętnie, jakby na własny ślub szły, sukienki balowe, fryzury z odpustu, nawet makijaż, za to z tych lepiej sytuowanych rodzin dziewuszki były w skromnych sukienkach, normalnie uczesane, normalnie wyglądające. Szkoda mi było tych biedniejszych koleżanek, bo jak teraz patrzę na nasze zdjęcia to wyglądały one komicznie, zresztą wtedy nie jedna mówiła, że tak się właśnie czuje. Szkoda tylko, że jednak w wielu miejscach stało się to modne - taka cyganeria totalna.

Odpowiedz
avatar Innaodreszty
16 16

@elda24: Aż poszłam zobaczyć swoje zdjęcia z komunii, jak przeczytałam ten komentarz. Nie było to 20 lat temu, ale zasada taka sama.

Odpowiedz
avatar biala
9 13

@elda24: Ubożsi ludzie mają to do siebie, że w tym szczególnym dniu chcą choć raz dać dziecku to, co najlepsze, żeby nie czuło się gorsze od innych (jak pewnie czuje się zazwyczaj) i niestety przeginają. Jednak nie winiłabym ich za to- po prostu na co dzień nie mają takich pieniędzy, więc jak mają je od święta, to nie do końca wiedzą jak je wydać...

Odpowiedz
avatar bazienka
14 16

@elda24: przypomina mi to sztuczne podbudowywanie sie imionami dawanymi dzieciom typu Dzesika, Wanessa, Sabrina czy Samanta... i potem chodzisz po swiecie jako Dzesika Burak odbierac zasilki socjalne z MOPSu...

Odpowiedz
avatar paula85
20 34

Moja sukienka zarówno komunijna jak i ślubna (możecie minusować) była po kuzynce i bardzo się z tego cieszyłam i podobały mi się obie.A potem ta sukienka komunijna poszła jeszcze do dwóch młodszych kuzynek i wszyscy byli zadowoleni.Ale to było jakieś 20 lat temu. Moja mała też będzie mieć sukienkę do komunii po siostrzyczce mojej lub siostrzenicy męża.I nie nie dlatego że brak kasy tylko dlatego że nam się te sukienki po prostu podobają a mała jest zakochana szczególnie w jednej.I mimo że dla innych matek to rewia mody dla nas to sakrament duchowy i nie dam się w tą całą kampanie zastaw się a postaw się wciągnąć.

Odpowiedz
avatar mijanou
17 19

@paula85: nie mam zamiaru Cię minusować, bo rację masz.Jakiś umiar trzeba jednak zachować. Rozumiem, że panna młoda kupuje sobie suknię za XXXXX złotych ( choć nie do końca, bo mi by było jednak żal takiej kasy na jednorazową suknię). Ale jednak do komunii idą dzieci i mają wyglądac jak dzieci a nie jak zminiaturyzowane panny mlode bo to serio wygląda i pretensjonalnie i śmiesznie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

@mijanou: suknia komunijna, idealna dla dziecka na jedyną w swojego rodzaju uroczystość, z której po latach większość zapomni? Jak z sukniami ślubnymi a hAmeryce - nie rozumiem amerykańskiego programu z wyborem sukni ślubnej, tego całego szumy wokół "tej-jednej-idealnej" - był na jakimś programie, a, że na programach "naukowych" pokroju Discovery nie było nic ciekawego (buszowali po strychach i piwnicach), to obejrzałam. Mało się nie przekręciłam, gdy usłyszałam dialog: - Jakiej sukni pani szuka? - [...] - W porządku, myślę, że coś znajdziemy. Do jakiej kwoty pani szuka? - Do 5 tysięcy dolarów. (w tym momencie zmiana sceny, rzut na "kanciapę") - To będzie ciężkie poszukiwanie. [...], ale dysponujemy bardzo niskim budżetem, bo tylko 5 tysięcy dolarów. Choć zazwyczaj panny młode, gdy znajdą swoją sukienkę zgadzają się na przekroczenie budżetu, to nie mamy tu pola do popisu. Potem był kolejny problem do rozwiązania - poprawka sukni kosztuje tyle, płaci za to mama, bo się zgodziła, a kobieta miała z 10-15 poprawek, bo COŚ jej nie pasowało. Ostatecznie wyszło, że stara się upodobnić jedną suknię do innej. ,,Niestety, często mamy takie sytuacje, że dzieci nie szanują pieniędzy rodziców". Naprawdę. Niektórym się w dupie przewraca od pieniędzy. Wyszłam sporo poza "komunię", ale myślę, że to w pewnym sensie nawiązuje do tego. Bo która osoba, realistycznie myśląca o swoim budżecie (dopasowuje wydatki do pieniędzy, nie: pieniądze na wydatki), rozkładająca wydatki codzienne racjonalnie i oszczędnie wyda tyle pieniędzy na suknię, nawet ślubną? Rozumiem, piękna suknia. Ładny, porządny ciuch od święta. Okazjonalna sukienka na imprezy, żeby była. U mnie na komunii były alby i stukające buty! Rany, ile ja się męczyłam z mamą, szukając butów, aż w końcu wyszło, że szukam... Stukających! Z obcasem, koniecznie! No i były z obcasem, jedno-dwucentymetrowym. Owszem, niektóre były u fryzjerów, makijażystek... Ale wyglądały dobrze. Wszystko z umiarem. Gdzie są moje pieniądze z komunii? A, no tak, kupiono mi za nie prezenty na gwiazdkę.

Odpowiedz
avatar zielonylis
15 27

i to ostatnie zdanie powinnas sobie jak mantre codziennie powtarzac ;) bo tak to wlasnie jest jak sie mysli nie O innych, ale ZA innych. czy sasiadka cie poprosila: "pani milanou, pani mi zalatwi/ pozyczy/ podaruje sukienke"? nie. sasiadka tylko sobie ponarzekala, nic wiecej. musze przyznac, ze tez nie jestem zachwycona, gdy ktos mnie na sile uszczesliwia i obdarowuje. a jesli chodzi o ciuchy, to w ogole jest to delikatny temat. i to, co dla ciebie sliczne-skromne, dla innego moze sie okazac wstretnym lachem albo kiczem.

Odpowiedz
avatar Bastet
17 19

@zielonylis: Ale opowiadanie wszystkim naokoło, że dostało się "stary łach" jest grubą przesadą. Jak dzieciaki były małe też dostawałam propozycję ciuchów od koleżanek po ich dzieciach, jedne brałam, innych nie, argumentowałam innym gustem - ale grzecznie i z wdzięcznością. Nigdy bym nie obraziła osoby, która chciała mi dać rzeczy, może i kiczowate, ale dawane ze szczerej chęci pomocy.

Odpowiedz
avatar zielonylis
9 11

@Bastet: absolutnie masz racje. ale czy nie bylo tak, ze o tych 'darach' i propozycjach bylas wczesniej uprzedzona? bo to jest wlasnie ta roznica, ktora chcialam zaakcentowac. mijanu nie wspomniala w historii, ze sie sasiadce w rozmowie zaoferowala pomoc. tylko, ze sama, na wlasna reke, nieproszona zorganizowala sukienke. dobrymi checiami.... ;)

Odpowiedz
avatar mijanou
1 9

@zielonylis: nie uprzedziłam. Nie mogłam uprzedzić, bo nie byłam pewna, czy kuzynka ma jeszcze tę sukienkę a nawet, czy zechce ją oddać. A nie lubię robić komuś nadziei i obiecywać gruszek na wierzbie. Trudno, nic się nie stalo. Sukienka przyda się komuś innemu i już.

Odpowiedz
avatar zielonylis
4 10

@mijanou: tak czy siak - na przyszlosc bedziesz wiedziala.

Odpowiedz
avatar mijanou
6 8

@zielonylis: pewnie masz sporo racji. Ale tak sobie myślę, że lepiej nieść pomoc, nawet niespodziewaną, niż nic nie robić:). Oczywiście tam. gdzie pomagać trzeba. W przypadku sąsiadki zapewne nie kiwnęłabym palcem w bucie ale dzieci żal.

Odpowiedz
avatar zielonylis
8 10

@mijanou: ale masz swiadomosc, ze te dzieci, ktorych ci bylo tak zal, to w domu sie "lepszych" rzeczy o tobie nasluchaly, niz 'baba co stare lachy po sasiadach roznosi'...?

Odpowiedz
avatar mijanou
2 4

@zielonylis: ależ tak. Z tym, że na to akurat nic nie poradzę bo na głupotę dorosłych nie ma panaceum. No co mam Ci powiedzieć? Ja zrobiłam to, co uważałam za słuszne. To, co te dzieci się o mnie nasłuchały to inna sprawa.

Odpowiedz
avatar elda24
10 10

@zielonylis: mnie się wydaje, że sąsiadka wspomniała o tym autorce, bo prędzej liczyła na to, ze mijanou da jej kasę (lub pożyczy) a nie że przyniesie sukienkę, używaną. Mnie tam nieraz zastanawia czemu ci biedniejsi ludzie często gardzą taką pomocą (ja się założę, że sukienka była śliczna i odpowiednia do okazji). Mam tego najlepszy przykład wśród moich znajomych. Jesteśmy teraz wszystkie w wieku reprodukcyjnym, wiec co któraś już się dzieciaka dorobiła, młodszego czy starszego. Wszystkie się ciuchami wymieniamy od lat, żadna nie widzi w tym problemu , prócz jednej, której niestety się w życiu nie powiodło - ale to ona od nas wymaga, żebyśmy my jej kupowały wszystko nowe (tak nam powiedziała, gdy całą grupą dziewczyn przyniosłyśmy jej 4 pudła ciuchów dla noworodka i wzwyż), bo nas stać, ona takich używanych nie chce, bo to wstyd, używane szmatki to mogą nasze dzieci nosić, nie jej.

Odpowiedz
avatar zielonylis
7 9

@elda24: i wlasnie dlatego ja nie zamierzam marnowac czasu ni energii na "domyslanie sie" na co ludzie licza a czym wzgardza, ale "bezczelnie" ograniczam sie do doslownego rozumienia komunikatow. jak ktos mi jojczy-srojczy i narzeka to przy dobrym nastroju wyslucham a przy tym tzw. "lepszym" pokazuje, ze potrafie narzekac bardziej. w skrocie - nie mysle ZA innych.

Odpowiedz
avatar mijanou
8 10

@elda24: ja odczytałam jej komunikat jednoznacznie: " dziecko nie ma sukienki". Niestety, kasy nie dam: sama jeszcze studiuję i pracuję jednocześnie, więc większa kasa (taka, by starczyło na sukienkę z salonu) to nie do mnie:) Co do ciuszków niemowlęcych to u nas w rodzinie jest normą, że przechodzą z dziecka na dziecko. Dwie kuzynki są "dzieciate" i każda stara się szanować te ciuszki bo wie, że potem dostanie je ktoś inny, w dalszej rodzinie lub koleżanki. Mi się wydaje, że idąc z pierwszą wizytą do niemowlaka i jego matki kupujemy na prezent jedną rzecz nową ( nie muszą to być ciuszki, może być jakieś wyposażenie, darujcie bo nie mam dzieci i nie znam się) ale za przyniesienie używanych śpioszków czy kaftaników nikt się obrazać nie powinien. I nie rozumiem argumentu, że " ty masz to musisz mi dać nowe". Nie muszę. Nie ma co roztrząsac problemu. Sukienka komunijna jest naprawdę ladna, ale nie znalazła uznania w oczach sąsiadki. Wzięła ją inna pani i inna dziewczynka się z niej ucieszy. Bo naprawdę jest ładna i w sumie w ogóle nie wygląda na używaną. Problemu nie ma. Zostało tylko zdziwienie, gdy minął już początkowy szok. Pewnie nie jedno takie zdziwienie jeszcze mi się w zyciu trafi.

Odpowiedz
avatar DasUberVixen
11 13

@zielonylis: główna piekielność sąsiadki polega nie na odmowie a na deprecjonowaniu pomocy Mijanou a nawet oczernianiu jej. Mogła odmówić i zamknąć dziób, Mijanou by się podziwiła i wszyscy zapomnieliby o sprawie. A rozpowiadając o rzekomych wciskanych jej łachach próbowała chyba poczuć się lepsza kosztem innych. A powiem Wam co innego - jak przez chorobę mamy biedowałyśmy tak, że nie było czasami co jeść a o jakimkolwiek ciuchu nawet nie marzyłam, żeby nie pogarszać sobie samopoczucia, całowałabym po rękach za taki gest. Widać bohaterka historii jest z tej innej biedy, z roszczeniową postawą i dziwnie wysokim mniemaniem o sobie. Z tych co to dzieci obszarpane, ale plazma za chwilówkę w pokoju stoi. Takim ludziom się nie da pomóc. :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 maja 2014 o 10:16

avatar bazienka
5 9

@elda24: u mnie tez to bylo normalne, ja sie jeszcze nie rozmnazam, ale zalatwilam jednej kolezance ciuszki po coreczce drugiej... w ogole odkad pamietam dostawalo sie ciuszki "po dzieciach znajomych" albo po kuzynach, potem byly lumpeksy .. i szczerze wole, by moje dziecko biegalo w ciuchach z lumpa, nierzadko firmowych i z metka, ale za 5 zl/ szt ( ostatnio za ok 20 sukienek, swetr i marynarke zaplacilam ok 20 zl) i bylo brudne i szczesliwe, niz w garderobie za 200zl/szt i nie moglo wejsc do piaskownicy, bo sie pobrudzi czy biegac, bo przewroci sie i porwie... w ogole kupowanie malym, rosnacym z oszalamiajaca predkoscia dzieciom ciuszkow za 100-200 zl za sztuke, ktore ponosi kilka razy ( bo ile razy mozna w ciagu 2-3 miesiecy cos ubrac), jest raczej marnotrawstwem...

Odpowiedz
avatar mijanou
3 3

@DasUberVixen: ale mi serio nie chodziło o żadne całowanie po rękach, łzy wdzięczności czy inne takie. Po prostu starałam się najnormalniej w świecie pomóc w tej sytuacji, bo komunia, jak by nie patrzeć, to ważne wydarzenie w życiu dziecka. Dla mnie jest normą, że jeśli można pomóc to się pomaga i już. A każdy pomaga tak, jak może i chce. Gdy przeprowadzałam się "na swoje" dostałam stare meble rodziców, używaną pralkę i lodówkę oraz kilkuletni odkurzacz. Teraz tak: miałam się na nich obrazić, bo nie dość, że mi kupili mieszkanie to jeszcze mieli je wyposażyć w plazmę i nowoczesne meble? Gdy zacznę zarabiać lepszą kasę, wtedy sobie chatę wyposażę tak, jak mi się zamarzy. Póki co jednak, skoro nie mam wyboru to grzecznie dziękuję ofiarodawcom. Równie dobrze mogli mi nic nie dać.A tak, dali mi to, co uznali za stosowne. I chwała im za to.

Odpowiedz
avatar elda24
6 6

@mijanou: kupiłyśmy koleżance łóżko z materacem i przewijak wcześniej, bo wiedziałyśmy, że jej się to przyda na pewno. Potem zaniosłyśmy te ciuchy. Za łóżeczko podziękowała, choć marszczyła nosek na to, że już pościeli nie dokupiłyśmy ( no a przecież nasze dzieci to w takich łożach leżały!). Już za takie gadanie powinnyśmy się zebrać i tyle, razem z tymi używanymi ciuchami, szczególnie że obieg tych ciuszków stanął na tej koleżance, chyba więc takie straszne szmaty to nie były (chyba, że je na śmieci wywaliła, nie wiem). Ja swoją sukienkę też oddałam biedniejszej dziewczynce, obie z jej mamą nam bardzo dziękowały, bo nie było ich stać na nową. Jak widać można być normalnym człowiekiem, nie mając nic. Szkoda tylko, że tak wielu ma postawę roszczeniową nie dając nic od siebie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

@bazienka: kupuję ciuchy w lumpach jak jestem u rodziców, u nich jest dosłowne "zagłębie lumpeksowe" ;) moja siostra która często chodzi po nich ma nakaz dzwonienia do mnie jak zobaczy coś fajnego, dostaję ciuchy od kuzynek, ba, nawet po moim sporo młodszym bracie. Mąż się na początku obutrzał, teściowa do dziś nie zaakceptowała. Mąż zmienił zdanie jak mi pokazałam prosty przykład - tu masz dwie pary spodni z lumpa za dyszkę, prane przeze mnie dziesiątki razy. Widać? Nie. Tu są spodnie od babci. Kupiła w Pepco. Wyprałam dwa razy i zobacz jaka szmata.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 19

Sama biblia nie wspomina wcale o komunii a tym bardziej o tzw pierwszej komunii. Wprowadzenie idei eucharystii trwało dosyć długo.Chociaż w czasach apostolskich obrządek Pamiątki Wieczerzy Pańskiej był bardzo prosty i zrozumiały (obecnie taki kultywują Świadkowie Jehowy), to z czasem pojęcie pamiątki nabrało zupełnie nowego znaczenia.W roku 394 wprowadzono już codzienną celebrację. Na soborze nicejskim (787 r) przyjęto twierdzenie, że chleb i wino używane do wieczerzy Pańskiej ulega przeistoczeniu. W związku z tym doszło do wielu nieporozumień i starć. W końcu jednak nauka o magii przeistoczenia zwyciężyła. Doktryna ta została usankcjonowana przez sobór laterański w 1215 roku. Papież Honoriusz III w 1220 roku wprowadził adorację, tak zwane podniesienie hostii, a Urban IV w roku 1264 ustanowił święto Bożego Ciała wraz z uroczystymi procesjami. Tomasz z Akwinu i Albert Wielki sprecyzowali teorię mszy. Podczas soboru w Konstancji (1415 r) wiernych pozbawiono prawa korzystania z kielicha, zaś sobór Trydencki (11.11.1551) ostatecznie sformułował doktrynę eucharystii, a 17 września 1562 doktrynę mszy. Sam "wynalazek" komunii dla dzieci to świeży wynalazek bo ma zaledwie 100 lat. Tak więc rytuał stworzony przez hierarchię kościelną a mający podobno tworzyć sacrum wiary, jest tworem sztucznym. Dziś stał się cyrkiem towarzyskim. Część prezentowo-imprezowa oderwała się od duchowości religijnej i żyje własnym życiem. Nie wierzę w duchowość dziewięciolatków wychowanych w społeczeństwie konsumpcyjnym. To czysta fikcja. Komunia stała się też przymusem społecznym, dlatego wiele dzieci przystępuje do niej, choć rodzice są umiarkowanie wierzący i nie chodzą do kościoła. I tak miast przeżycia duchowego mamy spotkanie towarzyskie któremu towarzyszy licytacja zamożności rodziny.

Odpowiedz
avatar mijanou
5 9

@advocatusdiaboli: nie twierdzę, że nie masz racji, bo faktom nie sposob zaprzeczyć, ale nie dyskutujemy tutaj o słuszności czy niesłuszności sakramentu komunii.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 11

@mijanou: w skrócie : mało że impreza nie mająca nic wspólnego z wiarą/biblią to jeszcze na dzień dzisiejszy to tylko występ rewiowy i pokaz zamożności za wszelką cenę

Odpowiedz
avatar mijanou
8 10

@advocatusdiaboli: wiesz, czy komunia nie ma nic wspólnego z wiarą to można polemizować. Każdy czci Pana tak, jak nakazuje mu jego religia. Dla niektórych sakramenty są integralną częścią ich wiary. Natomiast w tym, że obecnie ten sakrament mylony jest z rewią, pokazem mody i zasobności portfela to masz zupełną rację.

Odpowiedz
avatar lady0morphine
6 12

Kiedy czytam takie historie i wasze komentarze, to cieszę się, że moja komunia przypadła na okres "szatkowy" i wszystkie dzieciaki (i chłopcy, i dziewczynki) miały na sobie identyczne białe alby, które można było kupić w kościele, albo dostać po starszym rodzeństwie/ znajomych (bo ten sam wzór szatki był "modny" przez kilka lat). Moda na cygańskie, wielkie ślubne kiecki dla ośmiolatek mnie zwyczajnie śmieszy. Wygląda to zabawnie, a sądząc po minach dziewczynek które widziałam na zdjęciach, jest im dość niewygodnie kiedy suknia zajmuje połowę ławki a rąbek spódnicy sterczy im nad uchem.

Odpowiedz
avatar naste
3 7

@lady0morphine: Też do komunii szłam w takiej samej "szacie" jak reszta dziewczynek. Chłopcy mieli krótsze alby i czarne spodnie od garnituru. Wyglądało to bardzo ładnie i schludnie. Tylko 2-3 dziewczynki były zrobione na księżniczki i raczej nie były bardzo szczęśliwe z tego powodu - wszyscy zwracali na nie uwagę i przypominały kilkulatki przyozdobione w falbanki.

Odpowiedz
avatar karolka93
13 15

Im człowiek biedniejszy tym bardziej rozrzutny.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

@karolka93: Jak to się mówi: a kto zabroni biednemu bogatożyć?

Odpowiedz
avatar nuclear82
7 11

Ja miałem komunię już koło 20 lat temu, nawet trochę ponad. Nie zmieniło się zbyt wiele od tego czasu jeśli chodzi o modę komunijną, już wtedy kombinowali jak zarobić a się nie narobić - kosztem rodziców. Wykombinowali ujednolicone mundurki. Pomysł fajny, ale. No własnie - koszt. Umyślili sobie koszt wynoszący na dzisiejsze pieniądze 350 złotych, za mundurek uszyty z najgorszego możliwego materiału o zerowej przepuszczalności powietrza. W maju zwykle jest ciepło. Koszt wykonania jednej sztuki z tego g*wna wynosił może 20 zł + robocizna na maszynie, krawcowa chciała 350. Nie przeszło, rodzice podnieśli głośny protest. Mieliśmy klasykę czyli sukienki i garnitury. Mój garnitur kosztował sporo mniej niż ten mundurek (ok. 250) a nie był to tani śmieć tylko markowy produkt z Sunsetu. Dzisiaj widzę jak ludzie mający wielkie domy z ogrodem i tak komunię robią w knajpie. Po co, w jakim celu?? Dla dziecka to koszmar a nie wydarzenie, nudzenie sie pare godzin pośród rozgadanych dorosłych mord, zapewne przy jakiejś wódce. Na mojej komunii wróciłem z kościoła, przebrałem ciuchy i fru na dwór bawić się jak to 9 latek. Rozumiem że w małym mieszkanku może nie być miejsca dla wszystkich gości. Ale do jasnej cholery ci ludzie mają piętrowe domy z ogrodami!

Odpowiedz
avatar Katka_43
13 15

@nuclear82: Taaaa,najpierw się nagotuj,urządź stoły,biegaj z podawaniem,a potem posprzątaj.Nie,to nie dla mnie.Przeżyłam dwie komunie swoich dzieci i właśnie pierwszą robiłam w domu.I tak,mam duży dom z ogrodem,ale nigdy więcej.Druga już była w knajpie,z dużym ogrodem,więc dzieci miały się gdzie bawić,a my pogadać.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

@Katka_43: święta racja - ale to zależy od wielkości imprezy. A impreza w restauracji dla dzieciaka to nie lada wydarzenie ;).

Odpowiedz
avatar Chomiczek
5 5

Polska mentalność, zastaw się a postaw się. Ja osobiście nigdy nie lubiłam i nigdy nie szastałam pieniędzmi, których nie mam, ale co kto woli. Więcej pomocy nie ofiarowuj sąsiadce, a jak dodatkowo chcesz być troszkę piekielna, wspomnij o tym incydencie kiedy zobaczysz sąsiadkę proszącą kogoś o pomoc.

Odpowiedz
avatar mijanou
2 2

@Chomiczek: nie lubię takich podchodów. Widać jestem za mało piekielna^^ No i też musze pamiętać, ze przez jej głupotę nie mogą ucierpieć dzieci.

Odpowiedz
avatar Chomiczek
2 2

@mijanou: No cóż, ja z natury jestem troszkę mściwa, ale rozumiem, że nie każdy taki musi być:) Dzieci szkoda, ale ich sytuacja się nie zmieni póki matka się do porządku nie doprowadzi, a na to bym niestety nie liczyła.

Odpowiedz
avatar biala
4 10

Z jednej strony tak ale... Skoro zawsze pożycza, to może raz chciała się szarpnąć i dać córce to co najlepsze i to, czego na co dzień nie ma. Komunia to szczególny dzień, może mała zawsze ma pożyczone/ lumpeksowe ciuszki i matka chce jej zapewnić trochę zbyt wystawną sukienkę, żeby choć raz poczuła się wyjątkowo? Tak szybko oceniacie i patrzycie przez pryzmat tylko jednej strony. Poza tym, z tego co rozumiem, to nikt autorki o taki gest nie prosił. Nie wiem... nie oceniam w tej sytuacji nikogo.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 3

@biala: a potem bedzie "pozyczac" na kolejne raty...

Odpowiedz
avatar biala
1 1

@bazienka: I tak pożycza przez całe życie (zdaniem autorki), po prostu nie potrafi dysponować pieniędzmi ale tu nie o to chodzi. Chodzi o to, że matka ma dwie możliwości: - dać małej wypasioną suknię, o jakiej zapewne marzy, - kolejny raz pożyczyć i nie zrobić właściwie dla córki nic specjalnego.

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 1

@biala: ja sie dziwie, ze sa jeszcze ludzie, ktorzy jej "pozyczaja"...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 6

U mnie w parafii od kilkunastu lat jest "moda" na alby. Co roku ta sama. Biała, prosta, do ziemi, bez falban, koronek etc. Dla dziewczynki i chłopczyka identyczna, tylko dla dziewczynek dodatkowy żółty pasek, a dla chłopców niebieski. Choć wiele osób mówi, że to źle, że tak samo co roku każdy, to jednak jest to dobre rozwiązanie, bo można mieć albę po kimś (choć jak ja miałam komunię xy lat temu to nowa kosztowała 100zł, co nie było tak dużo jak gdyby ktoś chciał kupić sukienkę, mundurek), oraz nie rozróżnia się tych biedniejszym od bogatszych.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 maja 2014 o 0:52

avatar mijanou
8 16

@Bedrana: absolutnie nie interesuje mnie styl życia sąsiadów. Napisałam wyraźnie, że nikogo nie oceniam. Z prostej przyczyny: sama nie lubię, gdy ktoś ocenia mnie. Co do "zadbania" jej dzieci- też się nie wypowiadam. Natomiast widuję je dość często na podwórku: od chwili, gdy wrócą ze szkoły aż do późnego wieczora ( nie, nie obserwuję, po prostu je słychać). Podobnie, jak inni sąsiedzi daję im czasem słodycze i owoce. Poza tymi obserwacjami ani nie analizuję ani nie roztrząsam sposobu zycia tej rodziny. Nie mam na to ani czasu ani ochoty. A teraz wyobraź sobie, Bedrana, że ktoś, o kim wiesz, że mu się nie przelewa żali Ci się, że dziecko nie ma sukienki do komunii? Co robisz? A) wysłuchujesz i użalisz się werbalnie B) pomyślisz, że nie Twoja sprawa, wysłuchasz, wzruszysz ramionami i zapominasz C) działasz, bo Ci najnormalniej dzieciaka żal Ja wybrałam opcję C. I nie wiem, dlaczego stale i z upodobaniem dokonujesz nadinterpretacji moich wypowiedzi, gdyż: 1. Na żadne peany dziękczynne nie liczyłam. Ot, dostrzegłam możliwość rozwiązania problemu i z niej skorzystałam. 2. W żadnym miejscu nie napisałam, że sąsiadka jest niewdzięcznym chamem. Napisałam jedynie, że się zdziwiłam. To niejaka róznica. 3. Nie decydowałam, za co sąsiadka ma być wdzięczna. Ba, w ogóle tematu wdzięczności nie poruszałam. Poza tym nie był to mój jaśniepański kaprys: pani wprost powiedziała, że mała nie ma sukienki. Więc sukienkę a nie darmowe obiady w szkole zorganizowałam, nie licząc na całowanie jaśniepańskiej ręki. Tak samo postąpiłabym w przypadku osoby mi bliskiej- pomogłabym, gdybym dostrzegła szansę możliwości pomocy. 4. Wybacz, że się dziwię, że ktoś nie ma na owoce i słodycze dla dzieci a decyduje się wydać kasę na zbędne luksusy. Bo jeśli ja mam ciężki miesiąc w finansach to nie myślę raczej o kupnie butelki Chanel. Po prostu wiem, że jeśli kupię sobie Chanel to będę obgryzać tynk ze ścian przez cały miesiąc. Z tego punktu widzenia mam jednak prawo nie rozumieć takiego niefrasobliwego podejścia sąsiadki. RESUME: Bedrana, kolejny raz upraszam Cię o WNIKLIWĄ lekturę moich postów i nie przypisywanie mi intencji, których nie mam. Bo idąc Twoim Tokiem rozumowania, powinnam tej pani albo dac kasę na nową sukienkę z salonu (której to kasy sama nie mam) albo nie robić zupełnie nic.

Odpowiedz
avatar Bedrana
-3 21

@mijanou: A ja upraszam o wnikliwą lekturę moich. Sąsiadkę oceniasz - pisząc o niej to, co piszesz. Myślisz, że jak nie użyłaś zwrotu "puszczalska bezrobotna" - to już nikt o niej tak nie pomyśli? Zadbanie jej dzieci też oceniasz - biorąc słowo "zadbanie" w cudzysłów. Poza tym, rzeczywiście, "stylu" życia tej rodziny nie analizujesz, bo tam nie ma żadnego stylu. Jest bida, która dyktuje warunki i roztrząsać nie ma czego. "...ktoś, o kim wiesz, że mu się nie przelewa żali Ci się, że dziecko nie ma sukienki do komunii? Co robisz?" Ani A), ani B), ani C). Ale zanim odpowiem, zadam Ci inne pytanie. Powiedzmy, że potrzebujesz sukni ślubnej i chciałabyś jakąś wypożyczyć, lub kupić, ale nie bardzo Cię stać. Mówisz koleżankom w pracy, że masz taki kłopot, ale o nic żadnej nie prosisz. Upatrzyłaś sobie śliczną, skromną sukienkę i uznałaś, że jeśli weźmiesz niewielką pożyczkę w banku - to ją sobie kupisz. Tę pożyczkę Ci w banku przyznają i już w myślach widzisz, jak pięknie będziesz wyglądała na ślubie. A tu któregoś dnia wpada do firmy jakaś rozpromieniona koleżanka i wyciąga z pokrowca używane CUDO! Strojne, dekoracyjne "dzieło sztuki" na kole, całe w koronkach, falbankach i tiulach, zupełnie nie w Twoim guście. Wręcza Ci owo cudo zaznaczając, że specjalnie dla Ciebie pożyczyła od znajomej, długo ją namawiała, ale wie, że nie zniszczysz, więc - MASZ! Bez opłat. Co robisz? A) Bierzesz, radośnie dziękujesz, pożyczkę zwracasz do banku ciesząc się, że oszczędziłaś. B) Bierzesz, radośnie dziękujesz, pożyczkę przeznaczasz na inny cel. C) Uprzejmie dziękujesz za fatygę, sukienki nie przyjmujesz i tym samym robisz sobie wroga i narażasz na głupie komentarze. Wracając do Twojego pytania. Najpierw upewniłabym się, że sukienkę mogę zorganizować. Potem poszłabym do sąsiadki powiedzieć, że jeśli się nie obrazi - to ja mam taką używaną sukienkę, mogę przynieść, niech obejrzy, a jak się spodoba i będzie dobra na córkę - niech biorą za darmo. A propos wnikliwych lektur. Nie zwróciłaś uwagi, że druga część mojej wypowiedzi, zaczynająca się od słów "I teraz z innej beczki." - nie dotyczy konkretnie Ciebie, tylko dużej części komentarzy tu zamieszczonych i ogólnie opinii społecznych. A ostatnie dwa akapity - to moje osobiste podejście do tej sprawy i jej podsumowanie.

Odpowiedz
avatar BlackMoon
15 17

@Bedrana: ''Sąsiadkę oceniasz - pisząc o niej to, co piszesz. Myślisz, że jak nie użyłaś zwrotu "puszczalska bezrobotna" - to już nikt o niej tak nie pomyśli?'' Gdzie tu ocena? Po prostu stwierdzila FAKT, ze sasiadka ma 3 dzieci z roznymi facetami i jest bezrobotna. To, co inni o niej pomysla nie jest problemem mijanou. Poza tym nie rozumiem dlaczego nie mozna miec o kims negatywnej opinii? Jezeli babka uprawia seks z roznymi mezczyznami bez zabeczpieczenia, plodzi dzieci, chociaz jej na to nie stac, jest bezrobotna to co ja mam pomyslec o takiej kobiecie? I pozniej jeszcza taka musi sie zalic wszem i wobec jak jej ciezko- przepraszam bardzo, ale czyja to jest wina? Tylko i wylacznie jej wlasna.

Odpowiedz
avatar mijanou
7 7

@BlackMoon: Blackie, ale ja serio nie oceniam nikogo. Dla mnie to po prostu kobieta, która ma troje dzieci, każde z innym facetem. Gdzie tu ocena? To tylko fakty. I to, co sobie kto o niej pomyśli to już rzeczywiście nie moja sprawa. Bedrano- osiągnąłeś już chyba mistrzostwo. Nadinterpretacja nadinterpretacji. "Najpierw upewniłabym się, że sukienkę mogę zorganizować. Potem poszłabym do sąsiadki powiedzieć, że jeśli się nie obrazi - to ja mam taką używaną sukienkę, mogę przynieść, niech obejrzy, a jak się spodoba i będzie dobra na córkę - niech biorą za darmo." A co ja niby zrobiłam? Poza tym, że przyniosłam odświeżoną- tak własnie zrobiłam. Nigdzie nie pisałam o moim oburzeniu, ani o braku wdzięczności a jedynie o zdziwieniu. To jest róznica. Nikt nikomu nie nakazuje brać tej sukienki. Odpowiadając na Twoje pytanie: przede wszystkim mierzyłabym siły na zamiary. Gdybym serio byla bez kasy to sukienkę wypożyczyłabym do ślubu. Gdybym skarżyła się na prawo i lewo, że nie stać mnie na ślubną sukienkę to pewnie bym się nie zdziwiła, że w końcu ktoś mi ją przyniesie. Tak więc, zamiast skarg udałabym się do najbliższej wypożyczalni sukien ślubnych (chyba tak się to nazywa- nie wiem, nie mam praktyki w braniu ślubu). Zrezygnowałabym też z wystawnego wesela ograniczając je do obiadu dla rodziców, rodzeństwa i świadków. Nie wiem, czy w nową drogę życia pragnęłabym wkroczyć z długiem na karku. Raczej nie.

Odpowiedz
avatar Bastet
6 6

@Bedrana: zapomniałaś o punkcie D) - nie bierzesz, a ofiarodawczyni obrabiasz dupę za plecami w pracy aż furczy. A swoją drogą ja właśnie wybrałam taki jakby B. Nie miałam zamiaru płacić fortuny za kieckę, chciałam się ubrać elegancko i tyle. A że trafiła się kieca za koszt czyszczenia, nie w moim stylu ale na moją miarę - wzięłam ze śpiewem na ustach, zamiast wesela miałam przyjęcie na 25 osób, za to urządziłam sobie prawie 3 tygodniową podróż poślubną. I śmiem twierdzić że więcej z niej miałam niż z kiecki ;)

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 3

chwilowka na sukienke, impreze tez wstyd w domu robic, goscie pewnie maja liste prezentow typu laptop, tablet, a pieniadze z komunii pokryja pozyczke albo inny wymysl mamusi i dziecie ich pewnie nie zobaczy... zgroza

Odpowiedz
avatar bazienka
0 2

@bazienka: no nie wmawiajcie mi, ze wszyscy dostaliscie do reki pieniadze z komunii ja ze swoich 400 zl zobaczylam rower za 180, reszta sie rozplynela ..

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

@bazienka: ja teleskop i walkie-talkie. W przecenie były. Jedno się kurzy i robi za wieszak w pokoju, drugie używane przez kogo innego.

Odpowiedz
avatar bazienka
4 6

pamietam swoja komunie, sukienke mialam ladna, nie przesadzona, z motywem hostii na piersiach, zywy wianuszek, swetr mama sama udziergala... moj brat 2 lata pozniej szedl na komunie w albie i to wydaje mi sie najlepszym rozwiazaniem- niby uniformizacja, ale nie ma licytacji bogactwem koronek i nie tylko, ladnie wyszyta hostia przypomina, o co chodzi w tym dniu, a dzieci moga alby po sobie "dziedziczyc" bez przeszkod- czy to od znajomych te alby brac, czy na parafii trzymac i uzyczac...

Odpowiedz
avatar mijanou
2 4

@bazienka: ja miałam sukienkę po kuzynce, skromną, bez żadnych krynolin, koronek i szczypanek. Pelerynkę udziergała mi Babcia. Jedyne, co miałam nowe to wianuszek i rękawiczki. Rodzice też zastrzegli, że goście ( a była tylko najbliższa rodzina bo przyjęcie komunijne w pobliskiej restauracji skladało się tylko z obiadu i deseru, żadnego alkoholu) nie mają przynosić drogich prezentów. Najcenniejszą rzeczą, która dostałam był zloty krzyżyk na łańcuszku. Na stole stanęła też puszka na datki. O ile się nie mylę te pieniądze zostały przeznaczone na dofinansowanie obiadów i kolonii dla najuboższych dzieci. Z ciekawości spytam potem mamy bo ja pamiętam tylko tyle, że ja sama tę puszkę potem niosłam na plebanię. Jeden z księzy prowadził świetlicę środowiskową i pamiętam, jak mi podziękował i pochwalił. Może się mylę, ale idea komunii polega na przyjęciu Chrystusa do serca i trzeba dziecku wyjaśnić, że z tej okazji trzeba raczej z czegoś zrezygnować na rzecz innych a nie tylko liczyć na prezenty.

Odpowiedz
avatar margo6
7 7

Smutne to ale prawdziwe, i to w wielu innych dziedzinach życia. "Zastaw się, a postaw się", jak już ktoś wyżej napisał. W tym roku wychodzę za mąż więc jestem w miarę na bieżąco ze ślubnymi sprawami, słucham też znajomych którzy niedawno brali ślub lub niedługo to robią, i często jak słyszę te kosmiczne kwoty wykładane na jakby nie było jedną noc, to mi ręce opadają. Sama niedawno byłam na weselu, gdzie przepych tak bił po oczach, że aż się słabo robiło. A młodzi byli oboje z niezbyt zamożnych rodzin, ale co, jakieś 20 tys. uzbierali z pomocą rodziców, na resztę wzięli kredyt - 40 tys, no i poszło na bal... a po ślubie wrócili mieszkać do rodziców na piętrze domu, bo na wynajem ich nie stać - przecież trzeba spłacać pożyczkę... Świat zmierza w dziwnym kierunku. Ja się cieszę, że na komunię miałam albę - nikt nie był "lepszy" ani "gorszy", nikt nie urządzał pod kościołem istnego "tygodnia mody". Mama zrobiła mi do tego piękny wianek i tak czy inaczej czułam się wyjątkowo :)

Odpowiedz
avatar qyyz
-3 7

Cala komunia to tradycja wyjątkowo cebularska. Ostatnio dostałem list od rodziny z drugiego końca polski, z którymi widuje się tylko kiedy wschodzi niebieski księżyc, z zaproszeniem na taka właśnie farsę. Nie dość ,ze 600 km autem to jeszcze jak doczytałem , dołożona do zaproszenia, wydrukowana kartkę z treścią typu " żadnych fizycznych prezentów, tylko hajs bo już małemu kupiliśmy quada" to podziękowałem.Ledwo wiążą koniec z końcem , ale "zastaw się a postaw się" pełną gębą.

Odpowiedz
avatar mijanou
3 3

@qyyz: komunia to sakrament, ważny z punktu widzenia religii. Niestety, to sami ludzie wypaczyli postrzeganie tego sakramentu. A kupowanie dla 11 latka quada jest szczytem nieodpowiedzialności. Nie wyobrażam sobie takiego jedenastolatka zasuwającego samopas quadem. Potem zapewne będą zbierać po rodzinie na szpital i rehabilitację.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

@mijanou: ośmiolatka. Albo, najwyżej, dziewięciolatka. Powiem tak: u nas quady dostali co niektórzy na koniec podstawówki. Największy lans po komunii - kto ile pieniędzy dostał. Tysiące!! I ten zawód, kiedy nauczycielka się pytała kto co dostał i moja lista nie dość, że najkrótsza, to jeszcze najgorsza. Ci najbiedniejsi dostali najwięcej i koszmarnie bogatożyli, wywyższali się nad innymi i pokazywali, że ci, co dostali mniej nie są niczego warci. Oceniali czyjąś wartość po wartości prezentów jakie miała, lub, akurat, miała przy sobie. To była niezła trauma, ta cała komunia.

Odpowiedz
avatar marmolada
0 2

Ja na szczęście miałam albę. Owszem, można było inny strój, ale sama chciałam wyglądać jak inne dzieci.

Odpowiedz
avatar mijanou
5 5

@nanab: a potem znów dziecko nie będzie miało co jeść-mądra matka.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 3

@mijanou: Będzie miało, pomoc społeczna i sąsiedzi dadzą

Odpowiedz
avatar mijanou
3 3

@nanab: zapewne tak. Ale czy tak być powinno? I czy w tym kontekście kupno sukienki komunijnej za ciężką kasę jest naprawdę mądre i rozsądne? I czy jest to naprawdę najlepsze dla dziecka?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-4 4

@mijanou: Przynajmniej nie będzie wytykane palcami przez inne dzieci że biedak bez smartfona i w zwykłej albie. Dzieci sa okrutne.

Odpowiedz
avatar niika95
2 2

Jak ja miałam Pierwszą Komunię 10 lat temu to wszystkie musiałyśmy mieć identyczne sukienki, żadna nie mogła mieć torebeczki, rękawiczek. Żadna matka się nie wykłucała o to. 3 lata później Komunie ma mój brat co to było masakra jakaś, każda dziewczynka inaczej przebrana. Jedna nawet dwa miejsca zajmowała bo taką miała suknienke "komuniją"

Odpowiedz
avatar krzychuz76
1 1

No cóż, znak czasów

Odpowiedz
avatar Kemishi
0 2

U nas w parafii, jak szłam do Komunii, było specjalne zebranie na plebanii. I obie 2 klasy z mojej szkoły poszły. Najpierw były dziewczynki. Na wieszakach wisiały 3 sukienki, stała krawcowa i ksiądz, i rodzicie mieli wybrać jedną sukienkę, którą będzie miała każda dziewczynka. (Wybrali tą najdroższą...xd)Może nie była to skromna alba, ale na pewno nie mini suknia ślubna - ot, prosty dół, ,,tors" biały, z napisem IHS i delikatnym deseniem (również na biało) kwiatuszko-listków, rękawy do łokci takie 2 częściowe (przód i tył). Żadnych bufków i innych ozdób. I było ok. Koszt - 180 zł. Może i drogo, ale wszystkie dziewczynki były identyczne (chyba 2 miały alby po rodzeństwie).

Odpowiedz
avatar Kanapka_z_serem
-4 4

OMG nie mg, w to uwieżyć co, za debilka. Tżeba jej było, normalnie nogi, z dupy powyrywać.

Odpowiedz
avatar ja_2
2 2

@Kanapka_z_serem: Ja też nie mogę uwieRZyć, że sposób w jaki napisałaś nie jest ironią... Inaczej wyszłabyś na analfabetkę.. Normalnie, tRZeba było ci nogi z dupy powyrywać za nieuctwo w szkole podstawowej...

Odpowiedz
avatar ja_2
2 4

dużo komentarzy, na jedną modłę... mało kto stara się zrozumieć i przemyśleć temat. Ot, gimbaza z pokolenia google. Kilka osób zaledwie wspomniało o sposobie myślenia ludzi biednych. Można się zżymać, że nie oszczędzają, że nie są racjonalni. Ćwiczyłem to niemal codziennie. Pochodzę z bardzo zamożnej rodziny + sam wiele osiągnąłem, a dużo bardziej oszczędzam niż moja dziewczyna, która jest z dokładnie drugiego krańca finansowego. Ona z kolei nie potrafi przeboleć, że będąc bogatym można tak oglądać i zastanawiać się nad rzeczą. Ja nie wstydzę się wejść do ekskluzywnego sklepu czy powiedzieć, że coś jest za drogie. Ona - bardzo. To nie jej świat. Nie miejsce i portal na rozwijanie teorii psychologicznych ale ogólnie ludzie ci mają kompleks biedy. Nie chcą się przyznać do tego, że są biedni. Szczególnie w takim dniu chcą błyszczeć, choć raz (komunia czy wesele). Nie jest to ani racjonalne ani dobre ale ... to silny mechanizm i czasami naprawdę nie do pokonania. I nie ma to nic wspólnego z brakiem inteligencji(moja właśnie kilka godzin temu zdała ostatni egzamin przed obroną pracy doktorskiej)

Odpowiedz
Udostępnij