Lata temu miałam wątpliwą przyjemność uczęszczać do pewnego gimnazjum cieszącego się swego czasu sławą bielunia dziędzierzawy. Owa szkoła znajduje się w mieście słynącym z regionalnego piwa miodowego.
Kłopoty były od początku - poczynając od zachowania "dzieci" z nieciekawego, trochę patologicznego osiedla na podejściu nauczycieli i dyrekcji do problemów kończąc.
Problemy były od początku - z powodu niewyparzonej gęby "kota" i jego czarnych koszulek zespołów metalowych. Byłam również "nowa". Środowisko było dla mnie obce, nie znałam dosłownie nikogo, a oswojenie się z nowym miejscem po przeprowadzce było problematyczne. Wielokrotnie zgłaszałam problem wychowawcy i rodzicom gdy prześladowanie przybierało na sile i dochodziło do rękoczynów-niestety było tylko gorzej po każdej "interwencji".
Pewnego dnia na lekcji w-f, na której to wyciskaliśmy siódme poty siedząc na ławkach przy boisku, doszło do spotkania pierwszego stopnia pomiędzy mną, a grupką "doświadczonych" dziewcząt. 3 sztuki, każda pod opieką kuratora, agresywne, mające na koncie drobne pobicia i kradzieże i najniższa w klasie, długowłosa pierwszoklasistka. Otóż kretynki podeszły do mnie od tyłu i podpaliły mi włosy. Dziękuję koleżance, która złapała dłońmi moją utrwaloną lakierem kitę i stłumiła płomień.
Klasa momentalnie oślepła i ogłuchła. Ja dostałam histerii. Pobiegłam do szkoły gdzie cała zaryczana zadzwoniłam do matki. Była w szkole po 10 minutach. Akurat trafiła na moment gdy te same dziewczęta w niewybrednych słowach namawiały mnie bym siedziała cicho - przy drzwiach wejściowych (żelazna logika, najlepsze miejsce na wpierdziel).
Obie wparowałyśmy do dyrektorki. Ja przerażona i rozżalona, matka wściekła jak wszyscy diabli i gotowa bronić latorośli, a raczej pourywać łby winowajcom. Po 5-minutowej dość ostrej tyradzie ze strony mojej matki o tym jakie są obowiązki szkoły wobec mnie oraz tuszowaniu problemów z patologiczną młodzieżą przez szkołę i umywaniem rąk w razie problemów wywiązał się taki oto dialog: M(ama), D(yrektorka), J(a):
M:Gdzie był w-f'ista?
D:Oczywiście na lekcji, a gdzie?
M:Jak to gdzie?! Gdzie był gdy mojej córce podpalono włosy na boisku?! Obok stał? Skoro tak to gdzie w takim razie jest teraz?!
J:Był w szkole. Zawsze nas zostawia na boisku.
D:Kłamiesz! To nieprawda! Nauczyciel był tam przez cały czas.
M:Widzę, że wie Pani wszystko najlepiej. Pani też tam była?
D:Nie, byłam tutaj. Nie mam czasu na przechadzki po szkole, mam obowiązki.
M:Między innymi zapewnienie uczniom bezpieczeństwa! To absurd.
M:To jakim cudem do cholery mojej córce podpalono włosy? I to w miejscu w którym moje dziecko podobno jest bezpieczne?!
D:To Pani nie wie, co Pani dziecko robi w szkole?
Tu matce puściły hamulce i powiedziała, co myśli o dyrektorce, jej argumentach oraz tym, pod czyją opieką jestem w szkole i niemożności pilnowania z domu czy pracy czy nie dzieje mi się nic złego w murach placówki. Pani dyrektor trochę zrzedła mina. Tu dołączył do nas nauczyciel w-f blady jak ściana, ale matka co miała powiedzieć to powiedziała. Oświadczyła, że idzie na policję w tej chwili i jej nie interesuje dobre imię szkoły, bo i na takowe nie zapracowało.
Zeznania na policji dały niewiele - ale tu nie narzekam, bo dały cokolwiek. Pół roku w ośrodku wychowawczym dla dziewczynki z zapalniczką, rok dla dziewczynki która jej użyczyła (i podjęła ponoć pierwszą, nieudaną próbę), kurator dla trzeciej, która się przyglądała.
A dyrektorka? Panowała jeszcze przez rok, po czym wybrano na tą funkcję kogoś innego. Do końca kadencji miała na mnie focha.
Tu pragnę podziękować wychowawcy, który wziął za mordy największych cwaniaków w szkole i załatwił mi fizyczną nietykalność. Rodzicom z kolei dziwię się, że ta sytuacja nie była wystarczającym powodem by przepisać mnie do innej szkoły o co prosiłam nie raz - zwłaszcza, że nie było problemu ani z odległością ani z dojazdem do którejkolwiek z nich.
Polskie spokojne gimnazjum
Pół roku w ośrodku wychowawczym, bo ktoś przyniósł do szkoły zapalniczkę? Oj wycierpiałaś się za te metalowe koszule, no jestem pełen podziwu, współczesna męczennico
Odpowiedz@komentator555: Pewnie jeszcze za karę szoruje szczoteczką do zębów z jednym włosem wszystkie kible w ośrodku wychowawczym :D
Odpowiedz@komentator555: Za to że jej użył by komuś podpalić włosy. Proponuję zakupić maść na ból dupy :)
Odpowiedz@komentator555: autorka wspomniała, że osoby te miały wcześniej kuratora. Grosz do grosza...
Odpowiedz@zly_kotek: oj zły, zły kotek!
OdpowiedzTak miała ta dziewczyna już wcześniej problemy z prawem - rozboje, pobicia, drobne kradzieże, ale przyniesienie zapalniczki ostatecznie przekonało urzędników do umieszczenia w ośrodku wychowawczym. Ludzie wy naprawdę w to wierzycie? Nie widzicie, że 90% tego typu historii jest tylko po to, by pochwalić się glanami/słuchaniem metalu? Jakby cała szkoła mnie nienawidziła za koszulki metalowe to bym ich nie ubierał, jakbym nie potrafił się obronić, nie żeby chodzić od razu na różowo, ale neutralnie, ludzie, naprawdę, a zły kotek naprawdę za to że ktoś jej włosy próbował podpalić? Jak to udowodniono? Siedź cicho albo psami poszczuję
OdpowiedzNie zwróciłem uwagi, że ty napisałaś tę beznadziejną opowiastkę. No tak mam ból dupy, bo ubierasz koszulki metalowe i jesteś taka fajna i w ogóle. No zaimponowałaś mi, już cicho spokojnie, wszyscy cię lubimy
Odpowiedz@komentator555: Widzę że komuś się ostro nudzi w domu. Współczuję :)
Odpowiedz@komentator555: a rozumiesz pojecie "podzeganie do popelnienia przestepstwa"?
Odpowiedz> w mieście słynącym z regionalnego piwa miodowego Ciechanów?
Odpowiedz@Cysioland: Bardzo możliwe.
Odpowiedz@zly_kotek: Do jasnej Anielki, co wy ludzie macie, że nazwy miasta nie napiszecie normalnie tylko kilkuzdaniowe kalambury? Już szybciej napisać gdzie niż tak kombinować.
Odpowiedz@PizzaPlease: Chyba im chodzi o poniższy wyciąg z zasad: Redakcja serwisu nie ponosi odpowiedzialności za treści i publikowane komentarze, nawet jeśli przejdą one proces redagowania. Użytkownik publikuje wszystkie treści (Nazwy piekielnych firm, nazwiska piekielnych osób) na własną odpowiedzialność. Redakcja serwisu nie ponosi odpowiedzialności za naruszenie przez Użytkowników dóbr osobistych, autorskich oraz naruszeń dobrego imienia firmy, przeczytaj tu. Archanioł Gabriel, Dobromir i Mistrz Yoda polecają w takich przypadkach odrobinę zmienić nazwę i pozostawić czytelnika w sferze domysłu i kalamburów.
Odpowiedz@Cysioland: ja obstawiałem Miłosław. Miodowa Fortuna to klasyk i unikat (jedyne znane mi ciemne piwo miodowe).
OdpowiedzCo do całej historii ma to jakiej muzyki słuchasz? Sama jestem tzw. metalówą, ale nie mogę pojąć jak ludzie słuchający tej (bądź jakiejkolwiek muzyki) się tym szczycą i uważają za ambitniejsze od disco polo, techno, etc. Muzyka jak muzyka, każdy słucha tego co lubi, ale nikt nie powinien czuć się lepszy, bo słucha (we własnym mniemaniu) lepszej muzyki.
Odpowiedz@ekstramocne: A gdzie tu ktoś się uważa za lepszego? Może trafiła do środowiska typowych "dziuń" i dresów, których obecność metala z jakichś niewyjaśnionych przyczyn bardzo boli. Jeśli nie odczułaś tego na własnej skórze - ciesz się. Na mnie raz taka zgraja plastikowych dziewczynek napadła, a nawet nie chodziłam z nimi do szkoły :P
Odpowiedz@ekstramocne: Nie chodziło mi o wywyższanie któregokolwiek gatunku muzycznego tylko o fakt że ubierałam się w charakterystyczny "subkulturowy" sposób co dresiarstwu się wyjątkowo nie podobało. W szkole w której większość młodzieży to dresiarze ( i nie chodzi mi tu tylko o ubiór ale przede wszystkim "stan umysłu") bardzo rzucałam się w oczy :)
Odpowiedz@Alien: Tak właśnie było.
OdpowiedzZly_Kotek, trafiłaś do patologicznej szkoły, to fakt, ale Twojej zasługi w tym, że stałaś się ofiarą też trochę jest. Nie miałaś dosyć silnego charakteru by się przeciwstawić(podejrzewam, że zazwyczaj stałaś z boku, cicha i odłączona od reszty stadka, ignorując wszelkie docinki), ale mimo wszystko prezentowałaś swoją "inność" poprzez noszenie "koszulek zespołów metalowych". Ludzkie społeczności nie różnią się wcale od stad dzikich zwierząt. Ty, jako osoba pozwalająca sobie wskoczyć na głowę, nie posiadająca żadnego wsparcia wśród rówieśników automatycznie stałaś się słabym ogniwem w łańcuchu, na którym patologia mogła się spokojnie wyżyć. To jest brutalne, ale niestety, tacy są ludzie.
OdpowiedzWspółczuję Ci. Ja miałam szczęście, że rodzice zmienili mi szkole. W nowej odnalazłam się doskonale i do tej pory żyję bezkonfliktowo, mam wielu znajomych.
Odpowiedz@karolka93: Ja musiałam przeczekać do liceum ale fakt że po tej sytuacji i kilku mniejszych było nawet spoko. SWoja grupa też się znalazła ;)
OdpowiedzPrzede wszystkim - brawa dla Twojej mamy. Tak trzeba było załatwić sprawę, nie odpuszczać i nie dać załagodzić sprawy przez dyrektorkę. Niestety - dość często się zdarza, że szkoła takie sprawy "zamiata pod dywan" bojąc się o "dobre imię". Ja tylko bym to jeszcze rozdmuchał w lokalnych mediach. A co.
Odpowiedz@Przemek77: Myśmy tak sprawę z koleżanką rytmiczką rozdmuchały sprawę jednego chłopca w przedszkolu, w którym pracowałyśmy (obie zatrudnione przez firmę zewnętrzną i obie na odejściu, z własnej woli, z tego cudnego przybytku), bo nauczycielki się bały utraty pracy a dyrektorka zamiatała pod dywan no bo przecież jak to, zepsuć dobre imię tak słynnej (w jej opinii jedynie) placówki?! Na jej nieszczęście, firma zewnętrzna nas zatrudniająca się zgodziła z naszą oceną sytuacji. Szef zerwał z przedszkolem umowę i zgłosił sprawę gdzie trzeba. Niestety, ja w tym momencie zmieniałam pracę i nie mam info, jak to się skończyło.
OdpowiedzZ jednej strony fakt, mogli Cię przepisać, z drugiej strony uciekanie od problemu mogłoby skutkować tym, że w szkole dalej by się działo nieciekawie, bo przecież jak zaszczują kogoś, to ten ktoś sobie pójdzie i będzie spokój.
Odpowiedz@yogsothoth: W sumie matula obawiała się, że pójdzie plota "to ta która skablowała taką nie taką" i będę miała przerąbane na wejściu w innej szkole. Mimo to każda inna byłaby lepsza, bez dresiarskiej rejonizacji.
OdpowiedzNo tak gimnazjum nr 3 ;), a co do wychowawcy - ciekawe który to taki, hmm ... Fakt faktem stara dyrektorka nie bardzo wiedziała co się dzieje w jej szkole ;) , a co do w-f to przeważnie właśnie tak to wyglądało - wuefista stoi na schodach - rzuca piłkę i krzyczy grajcie po czym znika w czeluściach swojej kanciapy :P ... co do przemocy w szkole, ja byłem ostatnim rocznikiem, który chodził do tego budynku od 4 klasy podstawówki, były jednostki które nie dawały żyć młodszym, ale teraz po 10 latach od opuszczenia tej szkoły widuję właśnie te jednostki na mieście i śmiać mi się chce z ich nieporadności życiowej ;), a Ci co byli gnębieni ? - wybili się jak na poziom tego miasta ;)
Odpowiedz