W piątek około 15.00 w 45 minut przejechałem 4 km. Korek, wypadek…
W piątek około 15.00 w 45 minut przejechałem 4 km. Korek, wypadek na DK.... tak myślałem. Spodziewałem się widzieć policje, ambulansy, worki na ciała itd ale nie - szła pielgrzymka całować relikwie blokując drogę krajową.
No i? Z tego co się orientuję, takie wydarzenie jak pielgrzymka, jest znane sporo wcześniej, należy wyszkolić pilotów, poinformować policję. Trasa też jest znana więc dupy dał zarząd dróg nie wytyczając objazdu.
PS. Ciekawy jestem czy taka historia by się pojawiła gdyby korek był spowodowany przez maraton albo wyścig kolarski.
@nhyde: oj, na półmaraton warszawski takie były psioty, że zablokowali pół miasta i w ogóle!
Swoją drogą tam byłam sama, i jedyna piekielność była taka, że kierowcy autobusów sami nie wiedzieli chyba jak jechać, gdy w końcu dojeżdżało się na stadion, musiał się zatrzymać się 1,5km dalej.No i że pierwszy autobus przyjechał na przystanek, stoi, rusza... albo i nie, bo gazował w miejscu, taka awaria :D
@nhyde:
Pewnie tak. Sama ostatnio dreptałam nerwowo po przystanku, bo autobusy spóźniały się z powodu jakiegoś biegu. Nie kapuję, dlaczego ludzie mają spóźniać się gdzieś albo mieć wydłużony dojazd, bo jakaś grupa sobie idzie/truchta ulicami. Nie od tego one są.
@biala_czekolada: Ile razy w ciągu roku spóźniłaś się gdzieś (albo miałaś wydłużony dojazd) przez pielgrzymkę albo maraton a ile razy dzięki tysiącom ludzi, którzy nawet wypadu do osiedlowego sklepu sobie bez samochodu nie potrafią wyobrazić?
@nhyde:
Nie obchodzi mnie, gdzie ludzie jeżdżą samochodami. Muszą, to jeżdżą, są korki. Ale trasa maratonu/wyścigu/pielgrzymki nie musi biec tak, by utrudniać życie ludziom.
@biala_czekolada:
A gdzie niby mają biec, skoro to maraton warszawski, poznański czy jakiś inny? W lesie? W Bostonie czy NY też są maratony, imprezy promują miasta - nie narzekaj. W Poznaniu też mam dziś zamknięte na parę godzin ulice wokoło z powodu biegu, zresztą na długi weekend praktycznie cała Śródka jest zamknięta. Krzywda się nie dzieje - wiedziałam o tym, wiem kiedy będą utrudnienia.
Gdybyś robiła coś więcej w internecie, a nie tylko narzekała na Piekielnych, to byś wiedziała, że trasy są wytyczane wcześniej, a informacje o tym publikowane np. na stronach miejskich. Można się przygotować, zaplanować wcześniejsze wyjście z domu. Daj żyć innym w przestrzeni publicznej - miasto nie jest tylko dla Ciebie.
@nhyde: Tak, gdyby Piekielni istnieli w czasach, gdy chodzilam do ogólniaka, to bym napisala o tym, jak Tour de Pologne odcinal droge do domu wielu uczniom mojej szkoly i z tych w okolicy, musieli albo czekac godzinami, az ruch zostanie wznowiony, albo isc pieszo wiele kilometrow - bo komus sie wymyslilo, zeby puscic kolarzy glowna droga, przecinajaca miasto na pol, blokujac jedyna ulice na polnocna czesc miasta. O ile jednak kolarze potrzebuja wiecej miejsca niz np. 2 m chodnika, to juz pielgrzymke moznaby zorganizowac na mniej waznych drogach, trzymajac ludzi na chodniku, kiedy tylko mozna.
@7sins:
Bo już ty wiesz, gdzie bywam w internecie poza piekielnymi. Yhm.
Nigdzie nie mówiłam o żadnej Warszawie czy innym Poznaniu. W moim mieście są świetne trasy do organizowania biegów i wyścigów, wcale nie daleko od centrum. Mówię o tym, co znam.
Tego dnia, o którym wspominałam, kursowałam między domem a szpitalem, pech, że nie mogłam sobie zaplanować "wcześniejszego wyjścia z domu".
@kalaallit: To świetnie, że Ty byś napisała o czymś takim. Ale tak się składa, że takie wyścigi są organizowane co roku, z tego powodu co roku blokowane są jakieś części miast, wsi, dróg krajowych itd. a jakoś nie widziałem tutaj historii demonizującej kolarstwo. To jest po prostu mało chwytliwy temat. Miasto zablokowane przez wyścig kolarski piekielny? Przecież organizuje się coś takiego we Francji, Belgii czy Azerbejdżanie.
Miasto zablokowane przez pielgrzymkę? Zacofane katole żyć ludziom nie dają!!
@biala_czekolada: Ciekawe myślenie:
Maraton/wyścig utrudnia ruch - źle. Przenieść gdzie indziej.
Ludzie, którzy wszędzie muszą dojechać samochodem - no trudno, skoro muszą to są korki.
Odpowiedz
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
4 maja 2014 o 11:55
@biala_czekolada:
Pech, owszem; współczuję. Ale to nie oznacza, że z powodu Twoich kłopotów należy odwoływać imprezy w miastach.
Taki sam problem miałabyś, gdyby jakiś idiota był przyczyną korku na drodze. A jakoś do nich nie masz pretensji, tylko do biegaczy.
@7sins:
I znów, gdzie pisałam o odwoływaniu imprez? Serio nie ma w miastach tras, którymi można puścić bieg czy wyścig kolarski? Musi odbywać się to kosztem komunikacji miejskiej?
Ulica jest dla pojazdów, dlatego prędzej zrozumiem korek spowodowany wypadkiem niż maratonem.
@biala_czekolada: Korki w większości nie są spowodowane wypadkiem, a idiotami, którzy nie potrafią jeździć, jeżdżą na pamięć i nie przygotowują się do jazdy. Albo, jak napisał ktoś poniżej, interesują się wypadkiem na sąsiednim pasie.
A co do komunikacji - raczej obejmuje całe miasto, więc trudno znaleźć takie ulice, po których nie poruszają się autobusy lub (w przypadku Poznania) tramwaje. Chyba, że uliczki osiedlowe. W dodatku komunikacja miejska zazwyczaj jest przepuszczana przez śluzy na trasie biegu lub ma swój pas. Zatem przyczyną korku nie byli raczej biegacze, a kierowcy, którzy w dzień biegu, nie przygotowali się do jazdy, nie sprawdzili trasy przejazdu lub zacwaniakowali i zablokowali Twój autobus.
I jeszcze raz Ci napiszę - miasto jest dla wszystkich, nie tylko dla pojazdów.
@7sins: Czasami z tymi maratonami jest lekka przesada. Mieszkam w samym centrum więc chcąc nie chcąc natrafiam na wszelkie takie imprezy. Jednego dnia trzy razy (!) stałam po pół godziny w korku ze względu jakiś kolarski przejazd.
@sla: Pół godziny w korku. Tragedia istna.
Przecież o tych przejazdach/biegach zawsze wiadomo wcześniej. Tak trudno pojechać inną trasą, czy wyjść pół godzinki wcześniej? Tak was to boli, że 2-3 razy w roku ludzie sobie pobiegną/pojadą rowerkiem?
Najchętniej to byście te wszystkie imprezy anulowali, a potem zaraz płacz, że inne miasta takie fajne imprezy organizują i pokazy, i przejazdy, i cuda niewidy, a tylko wasze miasto takie nudne. Bo jak was uwiera, to ma tego nie być, a jak wy byście chcieli, to ma być. A o tysiącach ludzi, którzy myślą inaczej, to już nikt nie myśli.
Zresztą, jak już mówiłam: czym jest pół godziny? Pół godziny, czy nawet godzinę wcześniej można wyjść i tyle. Ja raz na autostradzie stałam w 100km korku (a spieszyło mi się raczej), i to takim, że jak się zjechało do pobliskiego miasteczka, poszło do marketu i wróciło na autostradę, to trafiało się w prawie to samo miejsce.
A pewnej zimy cała moja rodzina nigdzie nie dojechała, bo korki (rodzice musieli brać urlop na żądanie, a my do szkoły nie dojechałyśmy z siostrą. Może by się udało, ale zamiast na 8 rano, to na popołudnie raczej, więc sensu nie było). Następnego dnia jak już się dojechać udało, to potem tata wracał z pracy do domu (17-20 km około) przez 6 godzin. Takie korki. I jakoś jeszcze nie zamieściłam tych historii, mimo że o stokroć bardziej piekielne niż "pielgrzymka".
Odpowiedz
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
4 maja 2014 o 14:16
@7sins: mieszkam przy malcie. Każdy bieg utrudnia mi życie, zwłaszcza że pracuję także w weekendy. Chociaż raz mogliby zorganizować bieg w innej części miasta.
@Zmora: Mieszkam tak, że muszę mijać Stadion Narodowy w Warszawie praktycznie codziennie. Nie mam innej opcji. A blokady w jego okolicy to nie coś, co się trzy razy do roku dzieje, tylko często i parę razy na miesiąc. Oczywiście w ramach rekompensaty powstało centrum wypoczynkowo-sportowe przy stadionie, z saunami, restauracjami, siłownią itp. Tylko cholera jakoś co przejeżdżam, to zamiast tego centrum widzę tłuczeń... Omamy mam, albo nam nałgali jak jeszcze był czas na społeczny sprzeciw... Jeśli to drugie, to za każdym razem jak są jakiekolwiek utrudnienia mamy pełne prawo czuć się oszukani i mieć za złe.
@Zmora: Myśleć tak jak Ty, może chyba tylko ten, kto jest jescze na etapie szkolnym. Gdy człowiek zaczyna mieć obowiązki inne niż matematyka czy chemia na ósmą rano, postrzega zakorkowane bez sensu ulice inaczej. Nie muszę wiedzieć o imprezie wcześniej, nie mam obowiązku śledzenia wszystkich lokalnych informacji, ale do pracy mam dotrzeć na czas.
@nhyde: @7sins: @Zmora: miasto jest przestrzenią wspólną. Zgoda. TYM BARDZIEJ nikt nie powinien stać w korku "bo procesja", "bo maraton", "bo pochód". Niby dlaczego mam tracić godzinę z życia na staniu w korku, bo ktoś chce sobie wyjść poprotestowac, albo pogłosić? Zresztą, nikt nie mówi, że takie imprezy, albo pochody nie mają być organizowane. Ale organizatorzy wspólnie z miastem powinni w ten sposób ustalić trasę przemarszu, by nie paraliżowało to ruchu. W przypadku pielgrzymek, procesji, marszów- najlepiej po chodniku. Kiedy jest to niemożliwe- tak ustalić trasy i objazdy imprez- by w każde miejsce dało się dojechać z możliwie najmniejszym opóźnieniem.
Karetce i Straży Pożarnej też powiecie, że stanie w korku przez pół godziny to nic?
@Hannibal: Zabawne, ja obowiązek szkolny mam już kilkanaście lat za sobą, a zgadzam się ze Zmorą. A wracając do meritum to oczywiście, że nie masz obowiązku śledzenia wszystkich lokalnych informacji. Tak samo nie masz obowiązku śledzenia informacji o remoncie drogi, którą dojeżdżasz do pracy. Mam rozumieć, że modernizacji dróg również należy zakazać bo może się przyczynić do spóźnienia się gdzieś?
@Hannibal: i tu się mylisz Hannibalu. Ja mam obowiązki, dużo cięższe niż matematyka i chemia. I bolą mnie korki w Warszawie.
"Nie muszę wiedzieć o imprezie wcześniej, nie mam obowiązku śledzenia wszystkich lokalnych informacji, ale do pracy mam dotrzeć na czas." - to wtedy masz problem. Sam sobie jesteś winien.
Są "imprezy", których nie nagłaśniają, a o których istnieniu dowiadujesz się stojąc wkurzony w korku. Pół biedy jak w autobusie, bo możesz wysiąść i podejść piechotą na inną linię.
@Hannibal: Dla twojej informacji, ja tak samo jak 90% użytkowników tego portalu chodzę do pracy, zarabiam na życie, jednocześnie studiując i starając się znaleźć choć chwilę na życie towarzyskie. I jakoś mimo wszystko jestem w stanie do pracy wstać pół godziny wcześniej, bo w gazecie przeczytałam, że będzie przejazd rowerów. To się da zrobić.
I jeśli wspomniałam o szkole nie zakładaj od razu, że jestem w szkole i że przez to mam takie opinie, a nie inne. Nie napisałam ile lat temu działa się wspomniana historia.
@tysenna: "Niby dlaczego mam tracić godzinę z życia na staniu w korku, bo ktoś chce sobie wyjść poprotestowac, albo pogłosić?" Mogę się założyć o swoje mieszkanie, że gdybym tutaj zamieścił identyczną historię, tylko sprawcą opóźnienia nie byłaby pielgrzymka a parada równości, to bym przez wszystkich 'tolerancyjnych' został zakrzyczany, że trza było zmienić trasę, trza było piechotą iść, a w ogóle to tylko raz w roku więc co mi przeszkadza.
"Ale organizatorzy wspólnie z miastem powinni w ten sposób ustalić trasę przemarszu, by nie paraliżowało to ruchu." No popatrz, ja do tej pory myślałem, że tak właśnie jest robione. Ale wychodzi na to, że albo organizatorzy puszczają wyścig/pielgrzymkę jak chcą bez konsultacji z nikim, albo władze mają interes w tym aby miasto stało zakorkowane pół dnia.
"Karetce i Straży Pożarnej też powiecie, że stanie w korku przez pół godziny to nic" Ja od pierwszego swojego wpisu tutaj nie twierdzę, że korki są spoko. Irytuje mnie jedynie demonizowanie jednej przyczyny przy olewaniu pozostałych. Już raz zapytałem co jest częstszym powodem powstawania korków w miastach - pielgrzymki czy kierowcy, którzy pół kilometra z domu do roboty musza pokonać samochodem. Nikt mi na to sensownie nie odpowiedział, ale minusy się posypały straszliwie (pewnie dlatego, że się ośmieliłem nie obrażać pielgrzymów).
@bloodcarver: No to wam nałgali, jak był czas na sprzeciw. Ale nie zwalaj tego na pochody i imprezy, a na miasto. Jakby miasto lepiej je organizowało, to wszyscy by mieli łatwy objazd wytyczony, zamiast stać w korkach. Ale że miasto często o objazdach zapomina, to może lepiej samemu się zorganizować i jakieś sobie zapewnić, zamiast "czuć się oszukanym". Lepsze wykorzystanie czasu. To nie jest tak, że zamykają wszystkie ulice w okolicy.
@tysenna: Dobra, objazdy imprez powinny być dokładnie ustalone i przemyślane. Powinny stać znaki, którędy należy jechać. Tak, powinny. I to jest wina miasta, że takich rzeczy nie robi. Ale nie zwalajcie winy na samą imprezę, bo tu niektórzy, to najlepiej by chcieli, by te wszystkie imprezy usunąć. Ja co najwyżej widzę potrzebę nieco lepszej organizacji. Ale skoro miasto objazdów nie robi, to co za problem samemu znaleźć sobie jakąś drogę zastępczą, zamiast stękać, że trzeba w korku stać?
@nhyde: nie grzmoć. Uważasz, że jesteś prześladowany religijnie, bo ktoś w korku nie chcesz stać? Napisz historię, w której będziesz stać w korku, wszystko jedno przez jaki marsz. Sprawdź sam.
2. Skoro drogi są zakorkowane, to właśnie oznacza, że nie pilnuje się tego, by dowolny przemarsz nie blokował ruchu. Nie musi to być wyłącznie wina Ty np. nie odpowiedziałeś na coś innego: dlaczego taki przemarsz nie może iść drogą leśną? Albo po chodniku? Bo nikomu by nie wadził?
3.Ulice są dla samochodów i dla autobusów. A zminusowany zostałeś nie dlatego, że "ośmielasz się nie obrażać pielgrzymów"- pod tym komentarzem nikt tego nie robi. Zostałeś zminusowany dlatego, że doszukujesz się religijnego ataku tam, gdzie go nie ma.
Poza tym, skąd wiesz, że większość korków powodują ludzie, którzy dojeżdżają pół kilometra do pracy? Widząc korek idziesz od auta do auta i pytasz, jak daleko do pracy mają i czy nie jechali nigdzie indziej?
@Zmora- nie zawsze jest możliwość zawrócenia i pojechania inną drogą. Nie mówiąc o tym, że część ludzi jeździ autobusami- a te nie mogą sobie dowolnie zmieniać trasy. Poza tym, trasy pielgrzymek, marszów, procesji, nie muszą wieść przez najbardziej ruchliwe ulice- bo to powoduje problemy bez względu na objazdy. Nie mówiąc o tym, że mogłyby wieść chodnikami i ścieżkami, zamiast ulicami. Z korzyścią dla wszystkich.
@Zmora: Napisałam przecież, że 3x PO pół godziny. Co daje 1,5h.
Poza tym, w centrum Warszawy jest tyle parków, że jakby ktoś się postarał, to ten maraton można było przynajmniej w połowie w nich umieścić. Trzeba myśleć. Zaś parada równości, o ile dobrze pamiętam, jest w miejscu, gdzie nie ma w ogóle ruchu samochodowego (albo jest na odcinku, gdzie jeździć może policja / karetki / autobusy / taksówki).
Odpowiedz
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
4 maja 2014 o 17:06
@biala_czekolada:
i vice versa - kogoś, kto biegnie w maratonie może nie obchodzić, że akurat ty chcesz sobie do marketu na zakupy pojechać - jeśli trasa została wcześniej zgłoszona a impreza zorganizowana, to maratończycy mają prawo być na ulicy. To, co dla ciebie jest utrudnianiem życia ludziom (czy raczej pępkom świata, bo o maratończykach żądających by drogi były tylko i wyłącznie dla nich nie słyszałam, a o aż tak zakompleksionych kierowcach - owszem) dla innych jest po prostu demokracją. Twoja ulubiona epoka z drogami tylko dla samochodów i aresztowaniem demonstrujących pieszych skończyła się kilkanaście lat temu.
@sla: Jasne, puśćmy maraton/procesję po parku. Ty będziesz zadowolona, ale zaraz ktoś wrzuci historię, jak to poszedł się relaksować z dzieckiem/pieskiem/po egzaminach do parku, a tam się nie dało, bo maraton.
No to puśćmy małymi uliczkami. Od razu pojawi się historia mieszkańca, który ma dojście do domu kompletnie zablokowane (bo do domu inaczej dojść się nie da, a główną ulicę zawsze jakoś można objechać), któremu przeszkadza hałas i w ogóle nie jest zadowolony. Albo uczestnika, który naraz stwierdzi, że miejsca nie ma, że śmierdzi, bo śmietniki w bocznych uliczkach stoją, że miejsca dla publiki nie ma, że jak się któryś wywali, to karetka nie dojedzie, bo ciasna uliczka + publika + maratończycy = totalny brak miejsca.
No to może w ogóle zrezygnujmy ze wszystkich maratonów/przejazdów/procesji/pielgrzymek/itp. Ale wtedy jak nic zaraz się pojawi historia kogoś, że w Boże Ciało nie może wiary kultywować, że nie może wziąć udziału w maratonie jak co roku, że nie może protestu zorganizować, bo nie ma gdzie, że coś tam.
Nigdy wszystkim nie dogodzisz, każdy się za najważniejszego będzie uważał i takimi historyjkami na piekielnych nas raczył. Cokolwiek się będzie działo, zawsze będzie ktoś czuł się śmiertelnie urażony i oszukany.
Odpowiedz
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
4 maja 2014 o 18:14
@Zmora: Po prostu takie wydarzenia trzeba organizować z głową. Wybierać różne trasy tak, by na przykład jak w moim domku - każdy maraton / masa krytyczna nie biegła obok, szukać mniej uczęszczanych dróg, informować pasażerów na przystankach o utrudnieniach. Wtedy, kiedy wpakowałam się w ten korek to nie było ŻADNEJ informacji. Autobus stoi a pasażerowie nie mają pojęcia dlaczego, nie można też wysiąść - bo nie. Jak tu się nie wkurzyć?
@tysenna: "nie grzmoć. Uważasz, że jesteś prześladowany religijnie, bo ktoś w korku nie chcesz stać?" Gdybyś zadała sobie trochę trudu, poświęciła 3 minuty na przeczytanie moich innych komentarzy to wiedziałabyś, że jestem osobą niewierzącą. Jednakże bardzo nie lubię siłowania się na antyklerykalizm.
"Napisz historię, w której będziesz stać w korku, wszystko jedno przez jaki marsz. Sprawdź sam." Od tego zaczęła się cała dyskusja - nie wdziałem tutaj (może przeoczyłem, albo szybko zniknęła w archiwum) ani jednej historii o utyskiwaniu na korek spowodowany przez maraton, wyścig kolarski czy niedzielnych kierowców. Pozwala mi to domniemywać, że intencją autora nie było narzekanie na samo opóźnienie tylko fakt, że zostało ono spowodowane przez pielgrzymkę.
"Skoro drogi są zakorkowane, to właśnie oznacza, że nie pilnuje się tego, by dowolny przemarsz nie blokował ruchu" Ja mam tego pilnować? Organizator pielgrzymki/wyścigu zgłasza się do władz o wymagane pozwolenia i to w gestii władzy jest ustalić trasę tak aby jak najmniej obciążone zostało miasto. Winą za wszelkie niedopatrzenia należy obarczać tylko i wyłącznie władzę.
Przykładowo - Tragedia na stadionie w Hillsborough w 1989. Przez złą organizację meczu zginęło 96 osób. Kto jest temu winny? Organizator i policja, która zabezpieczała stadion czy może kibice albo sam fakt rozgrywania meczów piłki nożnej?
"dlaczego taki przemarsz nie może iść drogą leśną? Albo po chodniku? Bo nikomu by nie wadził?" Jakbyś chwilę pomyślała to byś wymyśliła. Jak kilkuset osobowa grupa ludzi ma iść drogą leśną? Trasa taka może być zdecydowanie dłuższa, przebiegać przez teren prywatny, urywać się w szczerym polu, dużo bardziej męcząca (szczególnie po deszczu). Nie zapominaj również o tym, że w razie jakby, któryś pielgrzym złamał sobie nogę, dostała zawału itp. dojazd karetki mógłby być bardzo opóźniony, jeżeli nie niemożliwy.
A co do chodnika - gdyby na niego weszli to by zaś larum podnieśli wszyscy rowerzyści i przechodnie bo ani w przeciwną stronę iść, ani wyprzedzić, ani ze sklepu wyjść itd.
"Ulice są dla samochodów i dla autobusów" - Nieprawda, są również dla rowerów, motocykli, furmanek, traktorów i zorganizowanych kolumn pieszych.
"Zostałeś zminusowany dlatego, że doszukujesz się religijnego ataku tam, gdzie go nie ma." To chyba nie do końca przeczytałaś tą dyskusję. Oto przykładu 'braku ataku':
- Główną drogą wlecze się stado ok. 100-200 baranów, eskortowanych przez 2 wozy policyjne
- na osiedlu 10 kilometrów dalej banda matołów ma ochotę w imię swoich wierzeń zatruwać życie innym
- Z utęsknieniem czekam, aż pijany litewski kierowca wjedzie tirem na pełnej prędkości w taką pielgrzymkę.
"Poza tym, skąd wiesz, że większość korków powodują ludzie, którzy dojeżdżają pół kilometra do pracy?" - Korki są powodowane przez multum czynników - nieznajomość przepisów, jazda na pamięć, niewykorzystywanie wszystkich dostępnych pasów ruchu itp. Ludzie dojeżdżający pół kilometra to był po prostu jeden z przykładów. Sam pracowałem kiedyś z gościem, który mieszkał kilometr od biura. Na pytanie dlaczego nie przerzuci się na rower albo autobus odpowiedział 'nie chce mi się'. Domyślam się, że nie jest jedynym w dużym mieście, któremu się nie chce.
"nie muszą wieść przez najbardziej ruchliwe ulice" jakoś nie chce mi się wierzyć w coś takiego. Po pierwsze stwarzałoby to olbrzymie zagrożenie dla samych pielgrzymów, po drugie tylko skończony idiota w urzędzie miasto wyraziłby na coś takiego zgodę. A jeśli wyraził do pretensje należy kierować do niego.
@sla: Przecież ja mówię, że informować powinni. Że objazdy powinny być ładnie oznaczone i wszystko powinno być lepiej zorganizowane, bo pochody "z zaskoczenia" są rzeczywiście problemem, bo nie są informacje o nich nagłaśniane. Ale to nie znaczy, że od razu trzeba wszystkie pochody z ulic wywalać, zwłaszcza, że o większości jednak wiadomo zawczasu. Nie znaczy też, że nie trzeba samemu starać się rozwiązać ten problem.
Co do parady równości, z poprzedniego postu: Nie ja o niej wspominałam, więc nie wiem, czemu mi odpowiadasz. Ale co do jej trasy, to sprawdziłam i widzę, że przynajmniej połowa (czasem więcej)trasy co roku prowadzi samym środkiem miasta i jednymi z bardziej ruchliwych ulic (szczególnie, jeśli chodzi o komunikację miejską). A przynajmniej w Warszawie.
Odpowiedz
Zmodyfikowano
3 razy.
Ostatnia modyfikacja:
4 maja 2014 o 18:33
Na temat zbiorowych wycieczek , W Polsce nie wiadomo czemu zwanych pielgrzymkami, wypowiem się osobno w historii z nimi związaną.
Natomiast co do organizacji. Sprawa puszczona na żywioł, bez zabezpieczenia i to po drogach które organizatorzy uważają za najlepsze. Po drogach kategorii DK czyli drogach krajowych powinien być zakaz prowadzenia stada baranów. Bo żeby to jeszcze była kolumna pieszych w rozumieniu kodeksu drogowego. Jest w Polsce tyle rdóg że można wybrać trasę alternatywną, bocznymi drogami a nawet duktami leśnymi. Ale nie, idea pielgrzymki jest na drugim miejscu. Najważniejsze by o pielgrzymce było głośno, by wszyscy widziel. Znowu będzie mnie w sierpniu szlak trafiać i czekam tylko jak jakiś geniusz zgodzi się na wpuszczenie ich na ekspresówki. A może nawet na Autostrady ?
@tatar666: A mnie przeszkadza jak blokuje mi się miasto w ramach studenckich imprez zwanych Igrami. Też mam ich wyzywać od stada baranów do tego pijanych, zaćpanych i często zarzyganych przy powrotach?
@Bastet: Dla mnie nie jest ważny powód tej imprezy. Parada gejów tak samo mi będzie przeszkadzać a moze nawet bardziej. Są określone przepisy dotyczące ruchu pieszych w kolumnach zorganizowanych , są możliwości puszczenia tych kolumn po drogach trzeciej a nawet n-tej kategorii. Dla pieszego to żaden problem a dla zmotoryzowanych spory.
A ja tylko dopowiem w temacie, że dzisiaj w Warszawie zorganizowana została impreza pt. Nightskating Warszawa. Co ciekawe trasa przebiegała koło mojego bloku, a że coś się dzieje zorientowałam się dopiero jak ogólny ryk zaczął zakłócać mi relaks w mieszkaniu. Ostatecznie dowiedziałam się co to za szopka dosłownie przed chwilą - mój spóźniający się chłopak zadzwonił do mnie i powiedział "Wiesz, nie uwierzysz mi. Właśnie mój autobus zatrzymał się i nie możemy dalej jechać, bo po ulicy jadą wrotkarze".
Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że za chwilę będę srogo zminusowana, ale napisać muszę ;)
Chciałam skomentować historię o pielgrzymce, ale zobaczyłam zaciętą dyskusję o maratonach i biegach w Warszawie :)
Sama ostatnio wpadłam w korek spowodowany maratonem, ale tylko z własnego gapiostwa.
Może jestem zbyt świadomym mieszkańcem stolicy, ale oglądając telewizję czy czytając "metro" wpadają w oko informacje o organizowanych imprezach. Jeśli nie ma podanych dokładnych tras biegów, a ja mam coś zaplanowane na dany dzień, to sprawdzam w internecie wszystkie szczegóły.
Piekielny jest tu Samorząd Warszawy oraz samorządy dzielnic. Rzadko kiedy informują, że coś się będzie działo i np. pół Mokotowa jest zamknięte. Kolega o obchodach dnia swojej dzielnicy dowiedział się od robotników wieszających flagi, gdy ich zapytał co to za flagi i po co je wieszają :). Jak się później okazało, plakat o uroczystościach wisiał. Na urzędzie dzielnicy. w żadnym CH, przy metrze, nic. Cisza... I nie dziwię się protestom, złości czy krzykom ludzi, którzy wpadają w korki i stoją w nich niemalże godzinami. Gdyby nie sytuacja rodzinna (opieka nad babcią na drugim końcu Warszawy) robiłabym to samo :)
co do pielgrzymek - głównego tematu historii - to każda powinna być zgłoszona na policji, mieć swoich porządkowych, którzy tak jakby zachowują bezpieczną odległość aut od pielgrzymki i kierują ruchem. Jeśli tak nie było, albo traficie na taką sytuację trzeba to zgłaszać od razu na policję.
@zetana: obstawiam, że zgodnie z ustawą o bezpieczeństwie imprez masowych - wszelkie pielgrzymki, marsze itp są zgłaszane conajmniej na policję, o ile nie wymagają szerszej dokumentacji i większej papierologii od różnych instytucji - i takie spędy są znane władzom miasta minimum miesiąc wcześniej. Tyle, że mieszkańców danych osiedli nie trzeba informować i to już jest niefajne.
Pielgrzymki mnie nie denerwują, tak jak pochody, demonstracje, marsze, itd. O ile są organizowane z głową.
Też jakiś czas temu się wkurzyłam- było jakieś święto, procesja wraca do kościoła. Idzie z jakiegoś zapupia, więc po ulicy. I to mi nie przeszkadzało. Dopóki nie doszli do chodnika- bardzo szerokiego zresztą- ale idą dalej ulicą. Nie wiem po co, żeby kierowcom życie uprzykrzyć? I to już wkurza.
Ostatnio miałem bardzo podobną sytuację.
Sporadycznie dorabiam sobie w 'zaprzyjaźnionym' sklepie monopolowym - po prostu kiedy ktoś nagle nie może przyjść na zmianę, a ja nie mam większych planów na dany dzień, do wchodzę na ostatni moment za tą osobę.
I podobnie było w ostatnią Wielką Sobotę. W sklepie prawie non stop kolejka, jakby to "dni radosne" już były, a nie wciąż "czas wyciszenia". Oczywiście głównie przychodzą 'tubylcy', wracający do domu ze święconkami, aby wcisnąć mniejszą lub większą flachę do koszyczka. I na pewno nie na jutro... sklep od lat jest czynny non stop, niezależnie od wszelakich świąt.
Sorki za może zbyt długi wstęp, ale chciałem zobrazować mniej więcej, jak mogło wyglądać moje 12 godzin na zmianie, jako jedyna osoba ogarniająca wszystko.
Także wracam wymęczony po prawie 13-tu godzinach z pracy, szczęśliwy, że w końcu mogę wsiąść w autobus, i w miarę szybko i spokojnie wrócić do domu. Po kilkunastu minutach jazdy, mając do pokonania już tylko kolejnych kilka... nagle autobus hamuje. W najmniej oczekiwanym momencie. No bo do najbliższego przystanku jeszcze kilkadziesiąt metrów, a że północ na zegarze, to i na ulicach spokój.
Spokój? Na pewno?
Wyglądam przez przednie okno. Główną drogą wlecze się stado ok. 100-200 baranów, eskortowanych przez 2 wozy policyjne. Tuż obok ulicy szeroki chodnik, dodatkowo z biegnącą równolegle przy nim ścieżką rowerową - także ładne parę metrów szerokości. Do tego po niedawnym remoncie, więc jakość spaceru imho lepsza, niż po ulicy. Ale czemu nie iść tamtędy, kiedy można blokować główną drogę?
Oczywiście spędziłem ok. 15-20 dodatkowych minut w autobusie, mając przed sobą już tylko około 5 minut jazdy... gdyby była w normalnych warunkach. Autobus nie mógł pojechać inaczej, gdyż na tej konkretnej trasie, blokowanej przez "owieczki", miał jeszcze dwa przystanki. Byłem na tyle zmęczony, że nie chciało mi się nawet kląć. Kiedy w końcu skręcili w osiedlową uliczkę, zobaczyli tylko przez okno środkowego palca...
Nie wiem szczerze mówiąc, jak to jest z prawem w naszym państwie - niby świeckim. Czy gdybym ja z bandą znajomych chciał połazić sobie po ulicach, do tego zawodząc przez megafon o północy, zakłócając ciszę nocną i blokując ruch,to też bym dostał eskortę policji osłaniającą nas, czy może odwożącą w mniej ciekawe miejsce?
Normalna rzecz, niebawem Boże Ciało, więc będą procesje, które były, są i będą i nikt na tym jeszcze nie ucierpiał, nikt się nie skarży, nikomu nie przeszkadza- ludzka rzecz...
Co do korków, nie wiem, czy czytelnicy wiedzą skąd się biorą korki na Niemieckich autostradach czasami. Pomijam wypadek, zwężenie z powodu budowy, koszenie trawników na pasie rozdziału, konserwacje oświetlenia i wentylacji w tunelach i inne techniczne sprawy...
Jest wypadek na odcinku autostrady między miejscowościami A i B, automatycznie tworzy się korek w kierunku miejscowości B-normalna rzecz...
Na przeciwległych pasach z kierunku B do A tworzy się taki sam korek-dlaczego? Objazd? Zwężenie? Dźwig do podnoszenia pojazdów się rozstawił na całej szerokości drogi?
Nie!
Kierowcy jadący w kierunku A widząc mrygające na niebiesko światełka zwalniają do prędkości niemalże 0km/h, tylko po to, żeby POPATRZEC co się stało, po czym znów gaz i zap_erdalają jak wcześniej, zwykła ciekawośc...
Ale to nawet nie jest piekielne, to jest durne, ale mamy jako ludzie silnie zakorzenioną gdzieś ciekawośc, temu się tak dzieje...
Odpowiedz
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
4 maja 2014 o 11:27
Nie zgodzę się, że w Boże Ciało "nikt nie cierpi".
Osiedle, na którym mieszkam, leży na obrzeżu wojewódzkiego miasta. Przez mniej więcej środek osiedla przebiega główna droga, którą jeżdżą autobusy - i mają gdzieś pod koniec tzw. "pętlę". Inną trasą nie pojadą - reszta to głównie 'ślepe', osiedlowe uliczki.
I teraz wyobraźcie sobie co się dzieje, kiedy wychodzi z kościoła, znajdującego się obok tej ulicy, na samym początku osiedla, procesja. I idą. Stają. Pozawodzą. Ruszą na chwilę w tempie godnym wyścigów żółwie kontra ślimaki. I tak dalej.
Kierowcy samochodów osobowych, znający osiedle, jeszcze od biedy sobie poradzą. Przecisną się jakimiś chodniko-ulicami. Ale autobusy nie mają wyboru. Dodatkowo w większości są to linie biegnące z jednego końca miasta na drugi - także nagle ludzie na całej trasie czekają np. godzinę na transport, nie wiedząc nawet jaka jest tego przyczyna. Bo mało logicznie myślący będzie przypuszczał, że na osiedlu 10 kilometrów dalej banda matołów ma ochotę w imię swoich wierzeń zatruwać życie innym. I jakiś debil na to zezwolił.
@Feandil: procesja na Bożym Ciele trwa max dwie godziny, i wiadomo o niej niemalże rok wcześniej. Jak ktoś nie bierze w tym udziału, to na spokojnie, dużo wcześniej może sobie zaplanować ten dzień. Trasy procesji też są raczej stałe... więc nie wiem w czym problem
@Feandil:
@zetana:
"dużo wcześniej może sobie zaplanować ten dzień"
A jak komunikacja miejska ma zaplanować ten dzień? Przestawić na te dwie godziny przystanki na inną trasę? Procesja spokojnie może iść chodnikiem, jeśli jest szeroki, albo wybrać trasę omijającą główne ciągi komunikacyjne, a nie iść środkiem ulicy. Katolicy mają prawo celebrować swoje tradycje i nikt im nie zabrania, ale "wolność jednego człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego".
@Poecilotheria: cóż zrobić. Żyjemy w kraju w którym religia katolicka była od dawien dawna. I jest dość mocno zakorzeniona w naszej kulturze. Każdy ma prawo myśleć co chce, i mimo, że Ty czy ktoś inny nie zgadza się z ideą uroczystych obchodów świąt to trudno.
A komunikacja miejska zna trasy, którymi będą szły procesje i zazwyczaj wcześniej wytycza objazdy. A jak to komuś nie pasuje to idzie piechotą albo jedzie wcześniej/później.
na co szukać problemów tam gdzie ich nie ma?
@zetana: A dlaczego niby "nie zgadzam się z ideą uroczystych obchodów świąt"? Wydaje mi się, że wyraźnie napisałam, że Katolicy (ale na myśli mam też każdą inną grupę, która chciałaby świętować, czy coś demonstrować itd., po prostu tutaj mówimy konkretnie o katolickim święcie) mają prawo świętować i nikt im nie zabrania, tylko niech to robią tak, żeby nikomu nie utrudniać życia.
"A komunikacja miejska zna trasy, którymi będą szły procesje i zazwyczaj wcześniej wytycza objazdy." - nie wszędzie da się zrobić objazd, akurat mieszkam w takim miejscu, że z mojego osiedla można wyjechać tylko obok kościoła.
"A jak to komuś nie pasuje to idzie piechotą albo jedzie wcześniej/później." Do niedawna pracowałam we wszystkie święta, m.in. Boże Ciało. Zawsze dzień przed wyjazdem do pracy w święto sprawdzałam dokładnie możliwości dojazdu, bo w święta są one ograniczone. Na stronie zakładu komunikacji jeszcze nigdy nie widziałam komunikatu typu "objazd bo procesja", czy "możliwe opóźnienia wtedy i wtedy, tu i tu, bo procesja". Skąd mogę się dowiedzieć o wszystkich planowanych procesjach na trasie dom-praca przez całe miasto i dokładnych godzinach w których się one odbędą? Może powinnam odwiedzić wszystkie kościoły w pobliżu trasy(zadzwonić do nich, sprawdzić stronę www, jeśli taką posiadają)? Albo wyjechać do pracy kilka godzin wcześniej, bo nie wiem, ile pochodów mogę po drodze spotkać? Czy może iść na piechotę 20 km?
Trochę tutaj ironizuję, no ale nie da się ukryć, że mnie to czasem irytuje. Bo nie wszystko da się zawsze przewidzieć i zaplanować, a wystarczyłoby zorganizować procesję/pochód z głową.
@Poecilotheria: no dobrze, rozumiem Twoje stanowisko, bo i w moim rodzinnym mieście procesja idzie główną drogą wylotową z miasta i na pewien czas jest ona zablokowana. Ale jakoś się wszyscy przyzwyczaili.
Problem jest w tym, że władze miasta/dzielnicy nie informują jakoś specjalnie o zmianach. Ale czy w rodzinnych stronach (na przystankach, za małe miasto na str internetowe) czy w stolicy (na str ztm) są informacje o zmianach w ruchu drogowym. trzeba tylko poszukać.
Ludzie to zwierzęta z silnym instynktem stadnym. Oni nie mogą sobie tak zwyczajnie pobiegać, oni muszą biegać stadami, blokując przy okazji połowę miasta. Nie pojadą na rowerze do pracy, robią przejazdy jakichś mas krytycznych, przy okazji zniechęcając do siebie tych, którzy byli im obojętni, a nawet przyjaźni. Wreszcie nie pójdą do swoich sanktuariów pokłonić się bożkom w zadumie, zatopieni w modlitwie. Muszą tam pójść "z przytupem" blokując już nie tylko miasto, ale też sporą część dróg krajowych (dobrze, że nie łażą po autostradach). Z utęsknieniem czekam, aż pijany litewski kierowca wjedzie tirem na pełnej prędkości w taką pielgrzymkę.
@Fomalhaut: "Z utęsknieniem czekam, aż pijany litewski kierowca wjedzie tirem na pełnej prędkości w taką pielgrzymkę"- jeden z bardziej obrzydliwych wpisów, jakie udało ci się spłodzić. Czasy, w których można było bezkarnie mordować księży, już minęły, pochody antyklerykałów są nieliczne, a średnia wieku jest bardzo wysoka. W Polsce antyklerykałów nie reprezentuje żaden człowiek na jakimkolwiek poziomie, szczyt waszych możliwości to Ryfiński i jego sławetny i adresowany do najgorszych przygłupów spot wyborczy: https://www.youtube.com/watch?v=zqEuFfo5Sag&hd=1
Wasz czas już minął, śmieszki.
@fenirgreyback: Napisz, że najgorsi są niedzielni kierowcy, którzy powodują korki przez cały rok - minusowanie na potęgę. Napisz, że pielgrzymka to banda debili i oszołomów, którym życzysz śmierci - ludzie z radości klaskają uszami.
Napisz coś przeciwko murzynom/gejom/azjatom/cyganom - ci sami plusujący zakrzyczą o destrukcyjnej nietolerancji.
Mój mózg właśnie eksplodował.
Mieszkając w mieście niekończących się procesji, manifestacji i imprez, cieszę się, że poruszam się głównie na pieszo... Ostatnio, patrzę i z daleka widzę, że ulica zamknięta, poustawiane bramki, których pilnuje straż miejska, myślę sobie "Znowu jakiś pochód". A tam, na całym, długim odcinku ulicy w centrum miasta gdzie korki i bez tego są straszne, stoi sobie z 10 ludzików i a to gwiżdże a to pokrzykuje. Za ponad pół godziny wracam, "manifestacja" ma się ku końcowi, ludzi nie przybyło... Ja rozumiem, że każdy ma prawo wyrazić swoje opinie, ale mało jest placów i pasaży w całym centrum? To aż takie zamieszanie trzeba zrobić?
@chiacchierona: Trzeba trzeba. Widzisz, tyle czasu i jeszcze ich pamiętasz. A staliby sobie z boku na placu, to gucio, nawet byś nie zauważyła! Dokładnie tak samo z pielgrzymką. Szłaby leśną drogą, podziwiając piękno natury jako wyraz doskonałości Boga, to nikt by nie widział. A jak zablokują ulicę to o, o, O! Każdy widzi jaka to wiara w narodzie!
Osiedlowa co wazne dosc dluga i jednokierunkowa uliczka i droga krzyzowa z kilkoma stacjami zorganizowana w porze powrotu zmotoryzowanych z pracy do domow. Szczegolow nie podam bo co mam miec uszkodzony samochod :)
Ja byłam zdziwiona jak na Rakowieckiej widziałam korek(przed skrzyżowaniem z Niepodległości, koło kościoła). Jadę sobie tramwajem, po pracy do chłopaka po klucze skoczyłam i siup do mieszkania, tramwajem mknę, wiatr we włosach a tu ruch zatrzymany, wypatruję trupa, krwi, flaków a co widzę? Droga krzyżowa, ani się tam wycofać, ani zjechać. Kierowcy się cieszyli.
Puscic te wszystkie pieprzone pielgrzymki i inne maratony na stadion i niech sobie draluja te 400m w kolko do usr*nej smierci, nikomu nie przeszkadzajac. Jako alternatywe moge zaproponowac, niech sobie robia lazenie/bieganie, ale TYLKO gesiego, to nie bada nikogo blokowac.
@ZaglobaOnufry: Zgadzam się. Jeszcze tylko wygońmy na stadion wszelkie pochody 1 majowe, defilady z okazji świąt państwowych, przemarsze gejów oraz wszelkie inne pochody. Od robienia takich rzeczy są właśnie stadiony a nie drogi publiczne.
No i? Z tego co się orientuję, takie wydarzenie jak pielgrzymka, jest znane sporo wcześniej, należy wyszkolić pilotów, poinformować policję. Trasa też jest znana więc dupy dał zarząd dróg nie wytyczając objazdu. PS. Ciekawy jestem czy taka historia by się pojawiła gdyby korek był spowodowany przez maraton albo wyścig kolarski.
Odpowiedz@nhyde: oj, na półmaraton warszawski takie były psioty, że zablokowali pół miasta i w ogóle! Swoją drogą tam byłam sama, i jedyna piekielność była taka, że kierowcy autobusów sami nie wiedzieli chyba jak jechać, gdy w końcu dojeżdżało się na stadion, musiał się zatrzymać się 1,5km dalej.No i że pierwszy autobus przyjechał na przystanek, stoi, rusza... albo i nie, bo gazował w miejscu, taka awaria :D
Odpowiedz@nhyde: Pewnie tak. Sama ostatnio dreptałam nerwowo po przystanku, bo autobusy spóźniały się z powodu jakiegoś biegu. Nie kapuję, dlaczego ludzie mają spóźniać się gdzieś albo mieć wydłużony dojazd, bo jakaś grupa sobie idzie/truchta ulicami. Nie od tego one są.
Odpowiedz@biala_czekolada: Ile razy w ciągu roku spóźniłaś się gdzieś (albo miałaś wydłużony dojazd) przez pielgrzymkę albo maraton a ile razy dzięki tysiącom ludzi, którzy nawet wypadu do osiedlowego sklepu sobie bez samochodu nie potrafią wyobrazić?
Odpowiedz@nhyde: Nie obchodzi mnie, gdzie ludzie jeżdżą samochodami. Muszą, to jeżdżą, są korki. Ale trasa maratonu/wyścigu/pielgrzymki nie musi biec tak, by utrudniać życie ludziom.
Odpowiedz@biala_czekolada: A gdzie niby mają biec, skoro to maraton warszawski, poznański czy jakiś inny? W lesie? W Bostonie czy NY też są maratony, imprezy promują miasta - nie narzekaj. W Poznaniu też mam dziś zamknięte na parę godzin ulice wokoło z powodu biegu, zresztą na długi weekend praktycznie cała Śródka jest zamknięta. Krzywda się nie dzieje - wiedziałam o tym, wiem kiedy będą utrudnienia. Gdybyś robiła coś więcej w internecie, a nie tylko narzekała na Piekielnych, to byś wiedziała, że trasy są wytyczane wcześniej, a informacje o tym publikowane np. na stronach miejskich. Można się przygotować, zaplanować wcześniejsze wyjście z domu. Daj żyć innym w przestrzeni publicznej - miasto nie jest tylko dla Ciebie.
Odpowiedz@nhyde: Tak, gdyby Piekielni istnieli w czasach, gdy chodzilam do ogólniaka, to bym napisala o tym, jak Tour de Pologne odcinal droge do domu wielu uczniom mojej szkoly i z tych w okolicy, musieli albo czekac godzinami, az ruch zostanie wznowiony, albo isc pieszo wiele kilometrow - bo komus sie wymyslilo, zeby puscic kolarzy glowna droga, przecinajaca miasto na pol, blokujac jedyna ulice na polnocna czesc miasta. O ile jednak kolarze potrzebuja wiecej miejsca niz np. 2 m chodnika, to juz pielgrzymke moznaby zorganizowac na mniej waznych drogach, trzymajac ludzi na chodniku, kiedy tylko mozna.
Odpowiedz@7sins: Bo już ty wiesz, gdzie bywam w internecie poza piekielnymi. Yhm. Nigdzie nie mówiłam o żadnej Warszawie czy innym Poznaniu. W moim mieście są świetne trasy do organizowania biegów i wyścigów, wcale nie daleko od centrum. Mówię o tym, co znam. Tego dnia, o którym wspominałam, kursowałam między domem a szpitalem, pech, że nie mogłam sobie zaplanować "wcześniejszego wyjścia z domu".
Odpowiedz@kalaallit: To świetnie, że Ty byś napisała o czymś takim. Ale tak się składa, że takie wyścigi są organizowane co roku, z tego powodu co roku blokowane są jakieś części miast, wsi, dróg krajowych itd. a jakoś nie widziałem tutaj historii demonizującej kolarstwo. To jest po prostu mało chwytliwy temat. Miasto zablokowane przez wyścig kolarski piekielny? Przecież organizuje się coś takiego we Francji, Belgii czy Azerbejdżanie. Miasto zablokowane przez pielgrzymkę? Zacofane katole żyć ludziom nie dają!! @biala_czekolada: Ciekawe myślenie: Maraton/wyścig utrudnia ruch - źle. Przenieść gdzie indziej. Ludzie, którzy wszędzie muszą dojechać samochodem - no trudno, skoro muszą to są korki.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 maja 2014 o 11:55
@biala_czekolada: Pech, owszem; współczuję. Ale to nie oznacza, że z powodu Twoich kłopotów należy odwoływać imprezy w miastach. Taki sam problem miałabyś, gdyby jakiś idiota był przyczyną korku na drodze. A jakoś do nich nie masz pretensji, tylko do biegaczy.
Odpowiedz@7sins: I znów, gdzie pisałam o odwoływaniu imprez? Serio nie ma w miastach tras, którymi można puścić bieg czy wyścig kolarski? Musi odbywać się to kosztem komunikacji miejskiej? Ulica jest dla pojazdów, dlatego prędzej zrozumiem korek spowodowany wypadkiem niż maratonem.
Odpowiedz@biala_czekolada: Korki w większości nie są spowodowane wypadkiem, a idiotami, którzy nie potrafią jeździć, jeżdżą na pamięć i nie przygotowują się do jazdy. Albo, jak napisał ktoś poniżej, interesują się wypadkiem na sąsiednim pasie. A co do komunikacji - raczej obejmuje całe miasto, więc trudno znaleźć takie ulice, po których nie poruszają się autobusy lub (w przypadku Poznania) tramwaje. Chyba, że uliczki osiedlowe. W dodatku komunikacja miejska zazwyczaj jest przepuszczana przez śluzy na trasie biegu lub ma swój pas. Zatem przyczyną korku nie byli raczej biegacze, a kierowcy, którzy w dzień biegu, nie przygotowali się do jazdy, nie sprawdzili trasy przejazdu lub zacwaniakowali i zablokowali Twój autobus. I jeszcze raz Ci napiszę - miasto jest dla wszystkich, nie tylko dla pojazdów.
Odpowiedz@7sins: Czasami z tymi maratonami jest lekka przesada. Mieszkam w samym centrum więc chcąc nie chcąc natrafiam na wszelkie takie imprezy. Jednego dnia trzy razy (!) stałam po pół godziny w korku ze względu jakiś kolarski przejazd.
Odpowiedz@sla: Pół godziny w korku. Tragedia istna. Przecież o tych przejazdach/biegach zawsze wiadomo wcześniej. Tak trudno pojechać inną trasą, czy wyjść pół godzinki wcześniej? Tak was to boli, że 2-3 razy w roku ludzie sobie pobiegną/pojadą rowerkiem? Najchętniej to byście te wszystkie imprezy anulowali, a potem zaraz płacz, że inne miasta takie fajne imprezy organizują i pokazy, i przejazdy, i cuda niewidy, a tylko wasze miasto takie nudne. Bo jak was uwiera, to ma tego nie być, a jak wy byście chcieli, to ma być. A o tysiącach ludzi, którzy myślą inaczej, to już nikt nie myśli. Zresztą, jak już mówiłam: czym jest pół godziny? Pół godziny, czy nawet godzinę wcześniej można wyjść i tyle. Ja raz na autostradzie stałam w 100km korku (a spieszyło mi się raczej), i to takim, że jak się zjechało do pobliskiego miasteczka, poszło do marketu i wróciło na autostradę, to trafiało się w prawie to samo miejsce. A pewnej zimy cała moja rodzina nigdzie nie dojechała, bo korki (rodzice musieli brać urlop na żądanie, a my do szkoły nie dojechałyśmy z siostrą. Może by się udało, ale zamiast na 8 rano, to na popołudnie raczej, więc sensu nie było). Następnego dnia jak już się dojechać udało, to potem tata wracał z pracy do domu (17-20 km około) przez 6 godzin. Takie korki. I jakoś jeszcze nie zamieściłam tych historii, mimo że o stokroć bardziej piekielne niż "pielgrzymka".
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 4 maja 2014 o 14:16
@7sins: mieszkam przy malcie. Każdy bieg utrudnia mi życie, zwłaszcza że pracuję także w weekendy. Chociaż raz mogliby zorganizować bieg w innej części miasta.
Odpowiedz@Zmora: Mieszkam tak, że muszę mijać Stadion Narodowy w Warszawie praktycznie codziennie. Nie mam innej opcji. A blokady w jego okolicy to nie coś, co się trzy razy do roku dzieje, tylko często i parę razy na miesiąc. Oczywiście w ramach rekompensaty powstało centrum wypoczynkowo-sportowe przy stadionie, z saunami, restauracjami, siłownią itp. Tylko cholera jakoś co przejeżdżam, to zamiast tego centrum widzę tłuczeń... Omamy mam, albo nam nałgali jak jeszcze był czas na społeczny sprzeciw... Jeśli to drugie, to za każdym razem jak są jakiekolwiek utrudnienia mamy pełne prawo czuć się oszukani i mieć za złe.
Odpowiedz@Zmora: Myśleć tak jak Ty, może chyba tylko ten, kto jest jescze na etapie szkolnym. Gdy człowiek zaczyna mieć obowiązki inne niż matematyka czy chemia na ósmą rano, postrzega zakorkowane bez sensu ulice inaczej. Nie muszę wiedzieć o imprezie wcześniej, nie mam obowiązku śledzenia wszystkich lokalnych informacji, ale do pracy mam dotrzeć na czas.
Odpowiedz@nhyde: @7sins: @Zmora: miasto jest przestrzenią wspólną. Zgoda. TYM BARDZIEJ nikt nie powinien stać w korku "bo procesja", "bo maraton", "bo pochód". Niby dlaczego mam tracić godzinę z życia na staniu w korku, bo ktoś chce sobie wyjść poprotestowac, albo pogłosić? Zresztą, nikt nie mówi, że takie imprezy, albo pochody nie mają być organizowane. Ale organizatorzy wspólnie z miastem powinni w ten sposób ustalić trasę przemarszu, by nie paraliżowało to ruchu. W przypadku pielgrzymek, procesji, marszów- najlepiej po chodniku. Kiedy jest to niemożliwe- tak ustalić trasy i objazdy imprez- by w każde miejsce dało się dojechać z możliwie najmniejszym opóźnieniem. Karetce i Straży Pożarnej też powiecie, że stanie w korku przez pół godziny to nic?
Odpowiedz@Hannibal: Zabawne, ja obowiązek szkolny mam już kilkanaście lat za sobą, a zgadzam się ze Zmorą. A wracając do meritum to oczywiście, że nie masz obowiązku śledzenia wszystkich lokalnych informacji. Tak samo nie masz obowiązku śledzenia informacji o remoncie drogi, którą dojeżdżasz do pracy. Mam rozumieć, że modernizacji dróg również należy zakazać bo może się przyczynić do spóźnienia się gdzieś?
Odpowiedz@Hannibal: i tu się mylisz Hannibalu. Ja mam obowiązki, dużo cięższe niż matematyka i chemia. I bolą mnie korki w Warszawie. "Nie muszę wiedzieć o imprezie wcześniej, nie mam obowiązku śledzenia wszystkich lokalnych informacji, ale do pracy mam dotrzeć na czas." - to wtedy masz problem. Sam sobie jesteś winien. Są "imprezy", których nie nagłaśniają, a o których istnieniu dowiadujesz się stojąc wkurzony w korku. Pół biedy jak w autobusie, bo możesz wysiąść i podejść piechotą na inną linię.
Odpowiedz@Hannibal: Dla twojej informacji, ja tak samo jak 90% użytkowników tego portalu chodzę do pracy, zarabiam na życie, jednocześnie studiując i starając się znaleźć choć chwilę na życie towarzyskie. I jakoś mimo wszystko jestem w stanie do pracy wstać pół godziny wcześniej, bo w gazecie przeczytałam, że będzie przejazd rowerów. To się da zrobić. I jeśli wspomniałam o szkole nie zakładaj od razu, że jestem w szkole i że przez to mam takie opinie, a nie inne. Nie napisałam ile lat temu działa się wspomniana historia.
Odpowiedz@tysenna: "Niby dlaczego mam tracić godzinę z życia na staniu w korku, bo ktoś chce sobie wyjść poprotestowac, albo pogłosić?" Mogę się założyć o swoje mieszkanie, że gdybym tutaj zamieścił identyczną historię, tylko sprawcą opóźnienia nie byłaby pielgrzymka a parada równości, to bym przez wszystkich 'tolerancyjnych' został zakrzyczany, że trza było zmienić trasę, trza było piechotą iść, a w ogóle to tylko raz w roku więc co mi przeszkadza. "Ale organizatorzy wspólnie z miastem powinni w ten sposób ustalić trasę przemarszu, by nie paraliżowało to ruchu." No popatrz, ja do tej pory myślałem, że tak właśnie jest robione. Ale wychodzi na to, że albo organizatorzy puszczają wyścig/pielgrzymkę jak chcą bez konsultacji z nikim, albo władze mają interes w tym aby miasto stało zakorkowane pół dnia. "Karetce i Straży Pożarnej też powiecie, że stanie w korku przez pół godziny to nic" Ja od pierwszego swojego wpisu tutaj nie twierdzę, że korki są spoko. Irytuje mnie jedynie demonizowanie jednej przyczyny przy olewaniu pozostałych. Już raz zapytałem co jest częstszym powodem powstawania korków w miastach - pielgrzymki czy kierowcy, którzy pół kilometra z domu do roboty musza pokonać samochodem. Nikt mi na to sensownie nie odpowiedział, ale minusy się posypały straszliwie (pewnie dlatego, że się ośmieliłem nie obrażać pielgrzymów).
Odpowiedz@bloodcarver: No to wam nałgali, jak był czas na sprzeciw. Ale nie zwalaj tego na pochody i imprezy, a na miasto. Jakby miasto lepiej je organizowało, to wszyscy by mieli łatwy objazd wytyczony, zamiast stać w korkach. Ale że miasto często o objazdach zapomina, to może lepiej samemu się zorganizować i jakieś sobie zapewnić, zamiast "czuć się oszukanym". Lepsze wykorzystanie czasu. To nie jest tak, że zamykają wszystkie ulice w okolicy. @tysenna: Dobra, objazdy imprez powinny być dokładnie ustalone i przemyślane. Powinny stać znaki, którędy należy jechać. Tak, powinny. I to jest wina miasta, że takich rzeczy nie robi. Ale nie zwalajcie winy na samą imprezę, bo tu niektórzy, to najlepiej by chcieli, by te wszystkie imprezy usunąć. Ja co najwyżej widzę potrzebę nieco lepszej organizacji. Ale skoro miasto objazdów nie robi, to co za problem samemu znaleźć sobie jakąś drogę zastępczą, zamiast stękać, że trzeba w korku stać?
Odpowiedz@nhyde: nie grzmoć. Uważasz, że jesteś prześladowany religijnie, bo ktoś w korku nie chcesz stać? Napisz historię, w której będziesz stać w korku, wszystko jedno przez jaki marsz. Sprawdź sam. 2. Skoro drogi są zakorkowane, to właśnie oznacza, że nie pilnuje się tego, by dowolny przemarsz nie blokował ruchu. Nie musi to być wyłącznie wina Ty np. nie odpowiedziałeś na coś innego: dlaczego taki przemarsz nie może iść drogą leśną? Albo po chodniku? Bo nikomu by nie wadził? 3.Ulice są dla samochodów i dla autobusów. A zminusowany zostałeś nie dlatego, że "ośmielasz się nie obrażać pielgrzymów"- pod tym komentarzem nikt tego nie robi. Zostałeś zminusowany dlatego, że doszukujesz się religijnego ataku tam, gdzie go nie ma. Poza tym, skąd wiesz, że większość korków powodują ludzie, którzy dojeżdżają pół kilometra do pracy? Widząc korek idziesz od auta do auta i pytasz, jak daleko do pracy mają i czy nie jechali nigdzie indziej? @Zmora- nie zawsze jest możliwość zawrócenia i pojechania inną drogą. Nie mówiąc o tym, że część ludzi jeździ autobusami- a te nie mogą sobie dowolnie zmieniać trasy. Poza tym, trasy pielgrzymek, marszów, procesji, nie muszą wieść przez najbardziej ruchliwe ulice- bo to powoduje problemy bez względu na objazdy. Nie mówiąc o tym, że mogłyby wieść chodnikami i ścieżkami, zamiast ulicami. Z korzyścią dla wszystkich.
Odpowiedz@Zmora: Napisałam przecież, że 3x PO pół godziny. Co daje 1,5h. Poza tym, w centrum Warszawy jest tyle parków, że jakby ktoś się postarał, to ten maraton można było przynajmniej w połowie w nich umieścić. Trzeba myśleć. Zaś parada równości, o ile dobrze pamiętam, jest w miejscu, gdzie nie ma w ogóle ruchu samochodowego (albo jest na odcinku, gdzie jeździć może policja / karetki / autobusy / taksówki).
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 maja 2014 o 17:06
@biala_czekolada: i vice versa - kogoś, kto biegnie w maratonie może nie obchodzić, że akurat ty chcesz sobie do marketu na zakupy pojechać - jeśli trasa została wcześniej zgłoszona a impreza zorganizowana, to maratończycy mają prawo być na ulicy. To, co dla ciebie jest utrudnianiem życia ludziom (czy raczej pępkom świata, bo o maratończykach żądających by drogi były tylko i wyłącznie dla nich nie słyszałam, a o aż tak zakompleksionych kierowcach - owszem) dla innych jest po prostu demokracją. Twoja ulubiona epoka z drogami tylko dla samochodów i aresztowaniem demonstrujących pieszych skończyła się kilkanaście lat temu.
Odpowiedz@sla: Jasne, puśćmy maraton/procesję po parku. Ty będziesz zadowolona, ale zaraz ktoś wrzuci historię, jak to poszedł się relaksować z dzieckiem/pieskiem/po egzaminach do parku, a tam się nie dało, bo maraton. No to puśćmy małymi uliczkami. Od razu pojawi się historia mieszkańca, który ma dojście do domu kompletnie zablokowane (bo do domu inaczej dojść się nie da, a główną ulicę zawsze jakoś można objechać), któremu przeszkadza hałas i w ogóle nie jest zadowolony. Albo uczestnika, który naraz stwierdzi, że miejsca nie ma, że śmierdzi, bo śmietniki w bocznych uliczkach stoją, że miejsca dla publiki nie ma, że jak się któryś wywali, to karetka nie dojedzie, bo ciasna uliczka + publika + maratończycy = totalny brak miejsca. No to może w ogóle zrezygnujmy ze wszystkich maratonów/przejazdów/procesji/pielgrzymek/itp. Ale wtedy jak nic zaraz się pojawi historia kogoś, że w Boże Ciało nie może wiary kultywować, że nie może wziąć udziału w maratonie jak co roku, że nie może protestu zorganizować, bo nie ma gdzie, że coś tam. Nigdy wszystkim nie dogodzisz, każdy się za najważniejszego będzie uważał i takimi historyjkami na piekielnych nas raczył. Cokolwiek się będzie działo, zawsze będzie ktoś czuł się śmiertelnie urażony i oszukany.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 maja 2014 o 18:14
@Zmora: Po prostu takie wydarzenia trzeba organizować z głową. Wybierać różne trasy tak, by na przykład jak w moim domku - każdy maraton / masa krytyczna nie biegła obok, szukać mniej uczęszczanych dróg, informować pasażerów na przystankach o utrudnieniach. Wtedy, kiedy wpakowałam się w ten korek to nie było ŻADNEJ informacji. Autobus stoi a pasażerowie nie mają pojęcia dlaczego, nie można też wysiąść - bo nie. Jak tu się nie wkurzyć?
Odpowiedz@tysenna: "nie grzmoć. Uważasz, że jesteś prześladowany religijnie, bo ktoś w korku nie chcesz stać?" Gdybyś zadała sobie trochę trudu, poświęciła 3 minuty na przeczytanie moich innych komentarzy to wiedziałabyś, że jestem osobą niewierzącą. Jednakże bardzo nie lubię siłowania się na antyklerykalizm. "Napisz historię, w której będziesz stać w korku, wszystko jedno przez jaki marsz. Sprawdź sam." Od tego zaczęła się cała dyskusja - nie wdziałem tutaj (może przeoczyłem, albo szybko zniknęła w archiwum) ani jednej historii o utyskiwaniu na korek spowodowany przez maraton, wyścig kolarski czy niedzielnych kierowców. Pozwala mi to domniemywać, że intencją autora nie było narzekanie na samo opóźnienie tylko fakt, że zostało ono spowodowane przez pielgrzymkę. "Skoro drogi są zakorkowane, to właśnie oznacza, że nie pilnuje się tego, by dowolny przemarsz nie blokował ruchu" Ja mam tego pilnować? Organizator pielgrzymki/wyścigu zgłasza się do władz o wymagane pozwolenia i to w gestii władzy jest ustalić trasę tak aby jak najmniej obciążone zostało miasto. Winą za wszelkie niedopatrzenia należy obarczać tylko i wyłącznie władzę. Przykładowo - Tragedia na stadionie w Hillsborough w 1989. Przez złą organizację meczu zginęło 96 osób. Kto jest temu winny? Organizator i policja, która zabezpieczała stadion czy może kibice albo sam fakt rozgrywania meczów piłki nożnej? "dlaczego taki przemarsz nie może iść drogą leśną? Albo po chodniku? Bo nikomu by nie wadził?" Jakbyś chwilę pomyślała to byś wymyśliła. Jak kilkuset osobowa grupa ludzi ma iść drogą leśną? Trasa taka może być zdecydowanie dłuższa, przebiegać przez teren prywatny, urywać się w szczerym polu, dużo bardziej męcząca (szczególnie po deszczu). Nie zapominaj również o tym, że w razie jakby, któryś pielgrzym złamał sobie nogę, dostała zawału itp. dojazd karetki mógłby być bardzo opóźniony, jeżeli nie niemożliwy. A co do chodnika - gdyby na niego weszli to by zaś larum podnieśli wszyscy rowerzyści i przechodnie bo ani w przeciwną stronę iść, ani wyprzedzić, ani ze sklepu wyjść itd. "Ulice są dla samochodów i dla autobusów" - Nieprawda, są również dla rowerów, motocykli, furmanek, traktorów i zorganizowanych kolumn pieszych. "Zostałeś zminusowany dlatego, że doszukujesz się religijnego ataku tam, gdzie go nie ma." To chyba nie do końca przeczytałaś tą dyskusję. Oto przykładu 'braku ataku': - Główną drogą wlecze się stado ok. 100-200 baranów, eskortowanych przez 2 wozy policyjne - na osiedlu 10 kilometrów dalej banda matołów ma ochotę w imię swoich wierzeń zatruwać życie innym - Z utęsknieniem czekam, aż pijany litewski kierowca wjedzie tirem na pełnej prędkości w taką pielgrzymkę. "Poza tym, skąd wiesz, że większość korków powodują ludzie, którzy dojeżdżają pół kilometra do pracy?" - Korki są powodowane przez multum czynników - nieznajomość przepisów, jazda na pamięć, niewykorzystywanie wszystkich dostępnych pasów ruchu itp. Ludzie dojeżdżający pół kilometra to był po prostu jeden z przykładów. Sam pracowałem kiedyś z gościem, który mieszkał kilometr od biura. Na pytanie dlaczego nie przerzuci się na rower albo autobus odpowiedział 'nie chce mi się'. Domyślam się, że nie jest jedynym w dużym mieście, któremu się nie chce. "nie muszą wieść przez najbardziej ruchliwe ulice" jakoś nie chce mi się wierzyć w coś takiego. Po pierwsze stwarzałoby to olbrzymie zagrożenie dla samych pielgrzymów, po drugie tylko skończony idiota w urzędzie miasto wyraziłby na coś takiego zgodę. A jeśli wyraził do pretensje należy kierować do niego.
Odpowiedz@sla: Przecież ja mówię, że informować powinni. Że objazdy powinny być ładnie oznaczone i wszystko powinno być lepiej zorganizowane, bo pochody "z zaskoczenia" są rzeczywiście problemem, bo nie są informacje o nich nagłaśniane. Ale to nie znaczy, że od razu trzeba wszystkie pochody z ulic wywalać, zwłaszcza, że o większości jednak wiadomo zawczasu. Nie znaczy też, że nie trzeba samemu starać się rozwiązać ten problem. Co do parady równości, z poprzedniego postu: Nie ja o niej wspominałam, więc nie wiem, czemu mi odpowiadasz. Ale co do jej trasy, to sprawdziłam i widzę, że przynajmniej połowa (czasem więcej)trasy co roku prowadzi samym środkiem miasta i jednymi z bardziej ruchliwych ulic (szczególnie, jeśli chodzi o komunikację miejską). A przynajmniej w Warszawie.
OdpowiedzZmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 4 maja 2014 o 18:33
Na temat zbiorowych wycieczek , W Polsce nie wiadomo czemu zwanych pielgrzymkami, wypowiem się osobno w historii z nimi związaną. Natomiast co do organizacji. Sprawa puszczona na żywioł, bez zabezpieczenia i to po drogach które organizatorzy uważają za najlepsze. Po drogach kategorii DK czyli drogach krajowych powinien być zakaz prowadzenia stada baranów. Bo żeby to jeszcze była kolumna pieszych w rozumieniu kodeksu drogowego. Jest w Polsce tyle rdóg że można wybrać trasę alternatywną, bocznymi drogami a nawet duktami leśnymi. Ale nie, idea pielgrzymki jest na drugim miejscu. Najważniejsze by o pielgrzymce było głośno, by wszyscy widziel. Znowu będzie mnie w sierpniu szlak trafiać i czekam tylko jak jakiś geniusz zgodzi się na wpuszczenie ich na ekspresówki. A może nawet na Autostrady ?
Odpowiedz@tatar666: A mnie przeszkadza jak blokuje mi się miasto w ramach studenckich imprez zwanych Igrami. Też mam ich wyzywać od stada baranów do tego pijanych, zaćpanych i często zarzyganych przy powrotach?
Odpowiedz@ichiban: thx :) zapamiętam
Odpowiedz@Bastet: Dla mnie nie jest ważny powód tej imprezy. Parada gejów tak samo mi będzie przeszkadzać a moze nawet bardziej. Są określone przepisy dotyczące ruchu pieszych w kolumnach zorganizowanych , są możliwości puszczenia tych kolumn po drogach trzeciej a nawet n-tej kategorii. Dla pieszego to żaden problem a dla zmotoryzowanych spory.
OdpowiedzA ja tylko dopowiem w temacie, że dzisiaj w Warszawie zorganizowana została impreza pt. Nightskating Warszawa. Co ciekawe trasa przebiegała koło mojego bloku, a że coś się dzieje zorientowałam się dopiero jak ogólny ryk zaczął zakłócać mi relaks w mieszkaniu. Ostatecznie dowiedziałam się co to za szopka dosłownie przed chwilą - mój spóźniający się chłopak zadzwonił do mnie i powiedział "Wiesz, nie uwierzysz mi. Właśnie mój autobus zatrzymał się i nie możemy dalej jechać, bo po ulicy jadą wrotkarze".
OdpowiedzDoskonale zdaję sobie sprawę z tego, że za chwilę będę srogo zminusowana, ale napisać muszę ;) Chciałam skomentować historię o pielgrzymce, ale zobaczyłam zaciętą dyskusję o maratonach i biegach w Warszawie :) Sama ostatnio wpadłam w korek spowodowany maratonem, ale tylko z własnego gapiostwa. Może jestem zbyt świadomym mieszkańcem stolicy, ale oglądając telewizję czy czytając "metro" wpadają w oko informacje o organizowanych imprezach. Jeśli nie ma podanych dokładnych tras biegów, a ja mam coś zaplanowane na dany dzień, to sprawdzam w internecie wszystkie szczegóły. Piekielny jest tu Samorząd Warszawy oraz samorządy dzielnic. Rzadko kiedy informują, że coś się będzie działo i np. pół Mokotowa jest zamknięte. Kolega o obchodach dnia swojej dzielnicy dowiedział się od robotników wieszających flagi, gdy ich zapytał co to za flagi i po co je wieszają :). Jak się później okazało, plakat o uroczystościach wisiał. Na urzędzie dzielnicy. w żadnym CH, przy metrze, nic. Cisza... I nie dziwię się protestom, złości czy krzykom ludzi, którzy wpadają w korki i stoją w nich niemalże godzinami. Gdyby nie sytuacja rodzinna (opieka nad babcią na drugim końcu Warszawy) robiłabym to samo :) co do pielgrzymek - głównego tematu historii - to każda powinna być zgłoszona na policji, mieć swoich porządkowych, którzy tak jakby zachowują bezpieczną odległość aut od pielgrzymki i kierują ruchem. Jeśli tak nie było, albo traficie na taką sytuację trzeba to zgłaszać od razu na policję.
Odpowiedz@zetana: obstawiam, że zgodnie z ustawą o bezpieczeństwie imprez masowych - wszelkie pielgrzymki, marsze itp są zgłaszane conajmniej na policję, o ile nie wymagają szerszej dokumentacji i większej papierologii od różnych instytucji - i takie spędy są znane władzom miasta minimum miesiąc wcześniej. Tyle, że mieszkańców danych osiedli nie trzeba informować i to już jest niefajne.
OdpowiedzPielgrzymki mnie nie denerwują, tak jak pochody, demonstracje, marsze, itd. O ile są organizowane z głową. Też jakiś czas temu się wkurzyłam- było jakieś święto, procesja wraca do kościoła. Idzie z jakiegoś zapupia, więc po ulicy. I to mi nie przeszkadzało. Dopóki nie doszli do chodnika- bardzo szerokiego zresztą- ale idą dalej ulicą. Nie wiem po co, żeby kierowcom życie uprzykrzyć? I to już wkurza.
OdpowiedzOstatnio miałem bardzo podobną sytuację. Sporadycznie dorabiam sobie w 'zaprzyjaźnionym' sklepie monopolowym - po prostu kiedy ktoś nagle nie może przyjść na zmianę, a ja nie mam większych planów na dany dzień, do wchodzę na ostatni moment za tą osobę. I podobnie było w ostatnią Wielką Sobotę. W sklepie prawie non stop kolejka, jakby to "dni radosne" już były, a nie wciąż "czas wyciszenia". Oczywiście głównie przychodzą 'tubylcy', wracający do domu ze święconkami, aby wcisnąć mniejszą lub większą flachę do koszyczka. I na pewno nie na jutro... sklep od lat jest czynny non stop, niezależnie od wszelakich świąt. Sorki za może zbyt długi wstęp, ale chciałem zobrazować mniej więcej, jak mogło wyglądać moje 12 godzin na zmianie, jako jedyna osoba ogarniająca wszystko. Także wracam wymęczony po prawie 13-tu godzinach z pracy, szczęśliwy, że w końcu mogę wsiąść w autobus, i w miarę szybko i spokojnie wrócić do domu. Po kilkunastu minutach jazdy, mając do pokonania już tylko kolejnych kilka... nagle autobus hamuje. W najmniej oczekiwanym momencie. No bo do najbliższego przystanku jeszcze kilkadziesiąt metrów, a że północ na zegarze, to i na ulicach spokój. Spokój? Na pewno? Wyglądam przez przednie okno. Główną drogą wlecze się stado ok. 100-200 baranów, eskortowanych przez 2 wozy policyjne. Tuż obok ulicy szeroki chodnik, dodatkowo z biegnącą równolegle przy nim ścieżką rowerową - także ładne parę metrów szerokości. Do tego po niedawnym remoncie, więc jakość spaceru imho lepsza, niż po ulicy. Ale czemu nie iść tamtędy, kiedy można blokować główną drogę? Oczywiście spędziłem ok. 15-20 dodatkowych minut w autobusie, mając przed sobą już tylko około 5 minut jazdy... gdyby była w normalnych warunkach. Autobus nie mógł pojechać inaczej, gdyż na tej konkretnej trasie, blokowanej przez "owieczki", miał jeszcze dwa przystanki. Byłem na tyle zmęczony, że nie chciało mi się nawet kląć. Kiedy w końcu skręcili w osiedlową uliczkę, zobaczyli tylko przez okno środkowego palca... Nie wiem szczerze mówiąc, jak to jest z prawem w naszym państwie - niby świeckim. Czy gdybym ja z bandą znajomych chciał połazić sobie po ulicach, do tego zawodząc przez megafon o północy, zakłócając ciszę nocną i blokując ruch,to też bym dostał eskortę policji osłaniającą nas, czy może odwożącą w mniej ciekawe miejsce?
OdpowiedzNormalna rzecz, niebawem Boże Ciało, więc będą procesje, które były, są i będą i nikt na tym jeszcze nie ucierpiał, nikt się nie skarży, nikomu nie przeszkadza- ludzka rzecz... Co do korków, nie wiem, czy czytelnicy wiedzą skąd się biorą korki na Niemieckich autostradach czasami. Pomijam wypadek, zwężenie z powodu budowy, koszenie trawników na pasie rozdziału, konserwacje oświetlenia i wentylacji w tunelach i inne techniczne sprawy... Jest wypadek na odcinku autostrady między miejscowościami A i B, automatycznie tworzy się korek w kierunku miejscowości B-normalna rzecz... Na przeciwległych pasach z kierunku B do A tworzy się taki sam korek-dlaczego? Objazd? Zwężenie? Dźwig do podnoszenia pojazdów się rozstawił na całej szerokości drogi? Nie! Kierowcy jadący w kierunku A widząc mrygające na niebiesko światełka zwalniają do prędkości niemalże 0km/h, tylko po to, żeby POPATRZEC co się stało, po czym znów gaz i zap_erdalają jak wcześniej, zwykła ciekawośc... Ale to nawet nie jest piekielne, to jest durne, ale mamy jako ludzie silnie zakorzenioną gdzieś ciekawośc, temu się tak dzieje...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 maja 2014 o 11:27
Nie zgodzę się, że w Boże Ciało "nikt nie cierpi". Osiedle, na którym mieszkam, leży na obrzeżu wojewódzkiego miasta. Przez mniej więcej środek osiedla przebiega główna droga, którą jeżdżą autobusy - i mają gdzieś pod koniec tzw. "pętlę". Inną trasą nie pojadą - reszta to głównie 'ślepe', osiedlowe uliczki. I teraz wyobraźcie sobie co się dzieje, kiedy wychodzi z kościoła, znajdującego się obok tej ulicy, na samym początku osiedla, procesja. I idą. Stają. Pozawodzą. Ruszą na chwilę w tempie godnym wyścigów żółwie kontra ślimaki. I tak dalej. Kierowcy samochodów osobowych, znający osiedle, jeszcze od biedy sobie poradzą. Przecisną się jakimiś chodniko-ulicami. Ale autobusy nie mają wyboru. Dodatkowo w większości są to linie biegnące z jednego końca miasta na drugi - także nagle ludzie na całej trasie czekają np. godzinę na transport, nie wiedząc nawet jaka jest tego przyczyna. Bo mało logicznie myślący będzie przypuszczał, że na osiedlu 10 kilometrów dalej banda matołów ma ochotę w imię swoich wierzeń zatruwać życie innym. I jakiś debil na to zezwolił.
OdpowiedzMiało być "mało kto logicznie myślący" - zjadło mi wyraz, a już nie mogę edytować ;)
Odpowiedz@Feandil: procesja na Bożym Ciele trwa max dwie godziny, i wiadomo o niej niemalże rok wcześniej. Jak ktoś nie bierze w tym udziału, to na spokojnie, dużo wcześniej może sobie zaplanować ten dzień. Trasy procesji też są raczej stałe... więc nie wiem w czym problem @Feandil:
Odpowiedz@zetana: "dużo wcześniej może sobie zaplanować ten dzień" A jak komunikacja miejska ma zaplanować ten dzień? Przestawić na te dwie godziny przystanki na inną trasę? Procesja spokojnie może iść chodnikiem, jeśli jest szeroki, albo wybrać trasę omijającą główne ciągi komunikacyjne, a nie iść środkiem ulicy. Katolicy mają prawo celebrować swoje tradycje i nikt im nie zabrania, ale "wolność jednego człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego".
Odpowiedz@Poecilotheria: popieram w 200% :). Nie rozumiem organizowanie takich "imprez" z całkowitym brakiem poszanowania dla innych.
Odpowiedz@Poecilotheria: cóż zrobić. Żyjemy w kraju w którym religia katolicka była od dawien dawna. I jest dość mocno zakorzeniona w naszej kulturze. Każdy ma prawo myśleć co chce, i mimo, że Ty czy ktoś inny nie zgadza się z ideą uroczystych obchodów świąt to trudno. A komunikacja miejska zna trasy, którymi będą szły procesje i zazwyczaj wcześniej wytycza objazdy. A jak to komuś nie pasuje to idzie piechotą albo jedzie wcześniej/później. na co szukać problemów tam gdzie ich nie ma?
Odpowiedz@zetana: A dlaczego niby "nie zgadzam się z ideą uroczystych obchodów świąt"? Wydaje mi się, że wyraźnie napisałam, że Katolicy (ale na myśli mam też każdą inną grupę, która chciałaby świętować, czy coś demonstrować itd., po prostu tutaj mówimy konkretnie o katolickim święcie) mają prawo świętować i nikt im nie zabrania, tylko niech to robią tak, żeby nikomu nie utrudniać życia. "A komunikacja miejska zna trasy, którymi będą szły procesje i zazwyczaj wcześniej wytycza objazdy." - nie wszędzie da się zrobić objazd, akurat mieszkam w takim miejscu, że z mojego osiedla można wyjechać tylko obok kościoła. "A jak to komuś nie pasuje to idzie piechotą albo jedzie wcześniej/później." Do niedawna pracowałam we wszystkie święta, m.in. Boże Ciało. Zawsze dzień przed wyjazdem do pracy w święto sprawdzałam dokładnie możliwości dojazdu, bo w święta są one ograniczone. Na stronie zakładu komunikacji jeszcze nigdy nie widziałam komunikatu typu "objazd bo procesja", czy "możliwe opóźnienia wtedy i wtedy, tu i tu, bo procesja". Skąd mogę się dowiedzieć o wszystkich planowanych procesjach na trasie dom-praca przez całe miasto i dokładnych godzinach w których się one odbędą? Może powinnam odwiedzić wszystkie kościoły w pobliżu trasy(zadzwonić do nich, sprawdzić stronę www, jeśli taką posiadają)? Albo wyjechać do pracy kilka godzin wcześniej, bo nie wiem, ile pochodów mogę po drodze spotkać? Czy może iść na piechotę 20 km? Trochę tutaj ironizuję, no ale nie da się ukryć, że mnie to czasem irytuje. Bo nie wszystko da się zawsze przewidzieć i zaplanować, a wystarczyłoby zorganizować procesję/pochód z głową.
Odpowiedz@Poecilotheria: no dobrze, rozumiem Twoje stanowisko, bo i w moim rodzinnym mieście procesja idzie główną drogą wylotową z miasta i na pewien czas jest ona zablokowana. Ale jakoś się wszyscy przyzwyczaili. Problem jest w tym, że władze miasta/dzielnicy nie informują jakoś specjalnie o zmianach. Ale czy w rodzinnych stronach (na przystankach, za małe miasto na str internetowe) czy w stolicy (na str ztm) są informacje o zmianach w ruchu drogowym. trzeba tylko poszukać.
OdpowiedzLudzie to zwierzęta z silnym instynktem stadnym. Oni nie mogą sobie tak zwyczajnie pobiegać, oni muszą biegać stadami, blokując przy okazji połowę miasta. Nie pojadą na rowerze do pracy, robią przejazdy jakichś mas krytycznych, przy okazji zniechęcając do siebie tych, którzy byli im obojętni, a nawet przyjaźni. Wreszcie nie pójdą do swoich sanktuariów pokłonić się bożkom w zadumie, zatopieni w modlitwie. Muszą tam pójść "z przytupem" blokując już nie tylko miasto, ale też sporą część dróg krajowych (dobrze, że nie łażą po autostradach). Z utęsknieniem czekam, aż pijany litewski kierowca wjedzie tirem na pełnej prędkości w taką pielgrzymkę.
Odpowiedz@Fomalhaut: "Z utęsknieniem czekam, aż pijany litewski kierowca wjedzie tirem na pełnej prędkości w taką pielgrzymkę"- jeden z bardziej obrzydliwych wpisów, jakie udało ci się spłodzić. Czasy, w których można było bezkarnie mordować księży, już minęły, pochody antyklerykałów są nieliczne, a średnia wieku jest bardzo wysoka. W Polsce antyklerykałów nie reprezentuje żaden człowiek na jakimkolwiek poziomie, szczyt waszych możliwości to Ryfiński i jego sławetny i adresowany do najgorszych przygłupów spot wyborczy: https://www.youtube.com/watch?v=zqEuFfo5Sag&hd=1 Wasz czas już minął, śmieszki.
Odpowiedz@fenirgreyback: Napisz, że najgorsi są niedzielni kierowcy, którzy powodują korki przez cały rok - minusowanie na potęgę. Napisz, że pielgrzymka to banda debili i oszołomów, którym życzysz śmierci - ludzie z radości klaskają uszami. Napisz coś przeciwko murzynom/gejom/azjatom/cyganom - ci sami plusujący zakrzyczą o destrukcyjnej nietolerancji. Mój mózg właśnie eksplodował.
OdpowiedzMieszkając w mieście niekończących się procesji, manifestacji i imprez, cieszę się, że poruszam się głównie na pieszo... Ostatnio, patrzę i z daleka widzę, że ulica zamknięta, poustawiane bramki, których pilnuje straż miejska, myślę sobie "Znowu jakiś pochód". A tam, na całym, długim odcinku ulicy w centrum miasta gdzie korki i bez tego są straszne, stoi sobie z 10 ludzików i a to gwiżdże a to pokrzykuje. Za ponad pół godziny wracam, "manifestacja" ma się ku końcowi, ludzi nie przybyło... Ja rozumiem, że każdy ma prawo wyrazić swoje opinie, ale mało jest placów i pasaży w całym centrum? To aż takie zamieszanie trzeba zrobić?
Odpowiedz@chiacchierona: Trzeba trzeba. Widzisz, tyle czasu i jeszcze ich pamiętasz. A staliby sobie z boku na placu, to gucio, nawet byś nie zauważyła! Dokładnie tak samo z pielgrzymką. Szłaby leśną drogą, podziwiając piękno natury jako wyraz doskonałości Boga, to nikt by nie widział. A jak zablokują ulicę to o, o, O! Każdy widzi jaka to wiara w narodzie!
OdpowiedzNo i gdzie tu piekielność?
OdpowiedzOsiedlowa co wazne dosc dluga i jednokierunkowa uliczka i droga krzyzowa z kilkoma stacjami zorganizowana w porze powrotu zmotoryzowanych z pracy do domow. Szczegolow nie podam bo co mam miec uszkodzony samochod :)
OdpowiedzW naszym rzekomo świeckim państwie? niemożliwe przecież! (sarkazm)
Odpowiedz@inmymind: na szczęście są na świecie szczęśliwe kraje absolutnie świeckie, jak na przykład Francja: https://www.youtube.com/watch?v=Do0jCdAliS0&hd=1 Może tam ci będzie lepiej?
OdpowiedzJa byłam zdziwiona jak na Rakowieckiej widziałam korek(przed skrzyżowaniem z Niepodległości, koło kościoła). Jadę sobie tramwajem, po pracy do chłopaka po klucze skoczyłam i siup do mieszkania, tramwajem mknę, wiatr we włosach a tu ruch zatrzymany, wypatruję trupa, krwi, flaków a co widzę? Droga krzyżowa, ani się tam wycofać, ani zjechać. Kierowcy się cieszyli.
OdpowiedzPuscic te wszystkie pieprzone pielgrzymki i inne maratony na stadion i niech sobie draluja te 400m w kolko do usr*nej smierci, nikomu nie przeszkadzajac. Jako alternatywe moge zaproponowac, niech sobie robia lazenie/bieganie, ale TYLKO gesiego, to nie bada nikogo blokowac.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Zgadzam się. Jeszcze tylko wygońmy na stadion wszelkie pochody 1 majowe, defilady z okazji świąt państwowych, przemarsze gejów oraz wszelkie inne pochody. Od robienia takich rzeczy są właśnie stadiony a nie drogi publiczne.
Odpowiedz