Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ostatnio sporo się słyszy o tym, że społeczeństwo się starzeje, dzieci rodzi…

Ostatnio sporo się słyszy o tym, że społeczeństwo się starzeje, dzieci rodzi się coraz mniej (nawet w serialach telewizyjnych poruszają te kwestię). A jak sprawa wygląda od „drugiej” strony?
Jestem pół roku po ślubie, o dziecko staramy się w sumie już 10 miesięcy. I o tych staraniach, a raczej o podejściu lekarzy chciałabym wam opowiedzieć…

Jakieś 3-4 miesiące przed ślubem stwierdziliśmy, że chcielibyśmy już zostać rodzicami (poza tym na podziękowanie dla rodziców byłby fajny „prezent”). No to idę do lekarza, co by sprawdzić czy żadnych przeciwwskazań nie ma. Ginekolog popatrzył, pomacał, stwierdził – Jest pani młoda, zdrowa, proszę działać. Jak się o jakieś badania zapytałam, machnął tylko ręką i stwierdził, że na razie nie ma sensu. No ok, jest lekarzem to się zna. Starania rozpoczęte. Mija miesiąc, dwa, trzy, wesele minęło a ciąży… brak. No to znowu do lekarza, a on, co? A no dalej ta sama gadka – jest Pani młoda, ma Pani czas.

No nic, z tego lekarza rezygnuję i szukam kolejnego. W między czasie rejestruje się na stronach „wspomagających” obserwację cyklu, w aptece zakupuje termometr i testy owulacyjne. Kolejne trzy cykle prowadzę obserwację, notuje wszystkie objawy, a starania w okolicach owulacji wzmagamy. Rezultatów brak... Za to koleni lekarze, mówiący dalej to samo – Pani młoda jest, ma czas, na badania za wcześnie.
A mnie za każdym razem gdy to słyszę ciśnienie się podnosi.

Co pozostaje? Szukamy kolejnych lekarza, a w międzyczasie konsultuje się z dziewczynami/kobietami na forum. Na własną rękę zaczynam się badać – proste badania z krwi, oznaczenie kilku hormonów itp. Wyniki w większości w normie (jeden na górnej granicy). Mijają kolejne dwa miesiące, kolejni lekarze (prywatnie i na NFZ), oglądają mnie i moje wyniki i znowu jak mantrę powtarzają nieśmiertelne słowa, że ja młoda, mam czas a i badania bez sensu robiłam, bo przecież wyniki dobre. I że niepotrzebnie panikuje, bo badać się jest sens, jak przez ROK starań ciąża się nie pojawi...

Jednak mnie niepokoił ten jeden podwyższony wynik. Poszłam do jeszcze jednego specjalisty (polecany przez kilka dziewczyn na forum, przyjmuje prawie 100 km od mojego miejsca zamieszkania). Lekarzowi temu również się ten wynik nie spodobał. Pomacał moją szyję i kazał zrobić jedno proste badanie z krwi. Dodatkowo podczas badania ginekologicznego stwierdził, że najprawdopodobniej mam zrosty.

Jaki jest finał sprawy? W badaniu wyszło, że stężenie przeciwciał przeciwko tarczycy jest u mnie tylko 20 razy większe niż norma, a przy okazji mam jeszcze kilka chorób autoimmunologicznych, no i jakby to było mało to mam też te zrosty na macicy po źle leczonym zapaleniu. Co to w praktyce oznacza? Że na ciąże nie mam szans! A nawet, jeśli jakimś cudem bym zaszła, to na 100% bym poroniła, bo mój organizm by płód zwalczył...

I ja się teraz pytam. Jak młoda kobieta ma zajść w ciąże, skoro, gdy są problemy to jest zbywana przez lekarzy ze względu na młody wiek? Byłam w sumie u około 15-16 różnych lekarzy i tylko jeden wykazał odrobinę zainteresowania. I jakim cudem pozostała reszta tych zrostów nie zauważyła?
To nie są tylko moje odczucia – na tym forum jest nas (kobiet starających się o dziecko) sporo i niestety większość doświadczyła lekceważenia ze strony ginekologów. Bo ktoś kiedyś wyznaczył magiczną granicę roku, po której dopiero można zacząć myśleć o badaniach...

ginekolodzy

by Hashimo
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar hola
2 8

@Niemoralnie: Nowa idiotyczna moda? To pytanie do językoznawców, którzy coraz więcej językowych dziwolągów zaczynają dopuszczać jako poprawne- skoro "język giętki, żywy, ewoluujący". Potem widać pełno "nowomowy", a spróbuj takie coś zminusować bądź poprawić np na piekielnych - zaraz wrzask :) I podobnież poprawnie jest "w międzyczasie" - pisane łącznie...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 kwietnia 2014 o 17:44

avatar Niemoralnie
0 4

@hola: może i racja. Modna nowo mowa? od teraz też chcę być na czasie ; ) " nie " z przy miotnikami osobno, przy imki wszelakie osobno... Wszystko, co sieda ; ) roz dzielać, a co!

Odpowiedz
avatar kajcia
54 58

Mam bardzoooo podobną sytuację. Też się staram, też mniej więcej tyle co Ty. Z tym, że moje podejście jest ciut inne niż twoje. Rok to nie magiczna liczba wyssana z palca. Zdrowa para ma 20% szans na poczęcie dziecka w trakcie 1 cyklu. Dlatego przyjmuje się, że jeśli po roku się nie udaje to warto się przebadać. Czy gdybyś rok wcześniej wiedziała, że masz zrosty to dało by się je wyleczyć i zaszłabyś? Nie. Wczesne skierowania na badania mają sens, jeśli problemy z płodnością wcześnie wykryte przy zastosowaniu szybko leczenia można by wyleczyć. A z reguły czas (liczony w kilku miesiącach) nie robi tu różnicy. W końcu rok to zaledwie 12 prób. Co do przeciwciał tarczycowych- przy normie aTP i aTPO w okolicach 5 , mój wynosi ponad 300. Czytałam, ze dziewczyny z wynikiem ponad 600 zachodzą. Duża rolę odgrywa psychika. Jeśli już na początku się tak spinasz i tylko się badasz, to największym twoim problemem może być nie tarczyca czy zrosty, a twoja własna psychika.

Odpowiedz
avatar anonimek94
18 18

@kajcia: Bardzo mądrze powiedzane. Jeszcze się nie staram o dziecko, ale juz od kilku lat mam w głowie "a co jeśli". Na początku bałam się samego faktu, że może nie będę mogła mieć dzieci. Teraz boję się, że moje obawy właśnie to "wywołają". Niestety, jestem osobą martwiącą sie na zapas, więc oprócz nie myślenia o tym, nie bardzo mogę coś z tym zrobić... :)

Odpowiedz
avatar namiocik
-5 21

@kajcia: Nie zgadzam się, że "z reguły czas (liczony w kilku miesiącach) nie robi tu różnicy". Robi, i to dużą. Ja o dziecko starałam się 3 lata - w tym 2 lata leczenia zastrzykami, tabletkami, różne badania w każdym cyklu. A można było zrobić badania wcześniej, nie straciłabym tego pierwszego roku, psychika przez te 3 lata nie siadła by mi tak strasznie.

Odpowiedz
avatar hola
11 21

@namiocik: Jak zwykle postawa roszczeniowa. chcę dziecko więc po pierwszym "życzeniowym " razie już ma być dziecko! A tu proszę - natura działa...

Odpowiedz
avatar Nimfetamina
12 12

@kajcia: Też mi się wydaje, że psychika ma w jakimś stopniu na to wpływ. Przykład: moja kuzynka i jej (już były) mąż. Zaraz po ślubie zaczęli starać się o dziecko dość intensywnie, na gwałt, ale "dupa blada". Po roku kuzynka się przebadała (on nie chciał), wyszło, że jest jak najbardziej płodna i wszystko z nią w porządku. Niedługo potem okazało się, że jej mąż ma od kilku miesięcy romans, więc się wszystko rozwaliło. Co lepsze, kochanka zaszła z nim w ciążę bardzo szybko - podczas sprawy rozwodowej była już w zaawansowanym stadium. I jak to, kurczę, wyjaśnić?

Odpowiedz
avatar smeg
2 4

@Nimfetamina: Może kochanka już była w ciąży i szukała frajera, który jej dziecko wychowa ;)

Odpowiedz
avatar Nimfetamina
1 1

@smeg: Nie, córka jest do niego strasznie podobna :) Prędzej bym powiedziała, że to nie jest jej dziecko haha ;)

Odpowiedz
avatar butelka
0 0

@kajcia: swieta prawda, ja rozumiem pewne rozgoryczenie autorki, bo okazalo sie, ze cos rzeczywiscie bylo nie tak, ale przeciez naprawde nie bylo zadnych przeslanek, lekarz nie jest wrozka, nieplodnosc moze byc powodowana przez milion czynnikow. i skad ten biedny lekarz ma wiedziec o co chodzi jak nie ma absolutnie zadnych objawow, a pacjentka twierdzi ze jest bezplodna po paru miesiacach staran? moj lekarz jak mu powiedzialam, ze zaczelismy sie starac kazal mi tylko zrobic badanie prolaktyny, bo mialam nieregularne okresy. i powiedzialm, zebym sie nie martwila na zapas i ze moze zejsc z rok. i faktycznie zaszlam w ciaze po 14 miesiacach, w sumie juz mialam isc znowu zeby sie przebadac, czemu jeszcze nie zaszlam, ale zanim zdazylam sie umowic na wizyte okazalo sie ze jestem w ciazy. naprawde wiele par nie zachodzi w ciaze tylko dlatego, ze sie za bardzo stresuje. czasem tez czuje sie podswiadomie, ze partner jest nieodpowiedni, czasem partnerzy sa plodni ale niekompatybilni biologicznie ( co wyjasnia historie z kochanka ). czasem trzeba sie wyluzowac, no ok autorce moze to by akurat nie wystarczylo, ale powtarzam nie mozna oczekiwac od lekarza, ze ma rentgen w oczach, skad on moze wiedziec ze akurat ty autorko jestes ta jedna na 1000 ktora nie jest tylko przewrazliwiona.

Odpowiedz
avatar pasia251
24 26

Mnie zastanawia jak lekarz wykrył te zrosty w trakcie zwykłego badania? bo u mnie nawet HSG nie było w stanie ich wykluczyć całkowicie, dopiero laparoskopia... a skoro ktoś robi badania w kierunku tarczycy i ich wynik jest niepokojący to powinien udać się do endokrynologa lub ginekologa - endokrynologa, bo zwykły ginekolog nie jest od tego. Zmagam się z niepłodnością wtórną już 5 rok a mimo to zgadzam się z lekarzami, że 1 rok przy staraniach o dziecko to nic. Prawda jest jednak, że w zasadzie żadne z badania w kierunku płodności nie są refundowane, a to jest błąd, bo nie każdego stać na wizyty w klinice leczenia niepłodności.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 kwietnia 2014 o 13:25

avatar pasia251
24 28

@Hashimo: w Twoim przypadku okazało się, ze jednak jesteś chora - ale 10 innych nie będzie i w ciągu tego roku zajdzie w ciążę. Właśnie dlatego nie kieruje się wcześniej na żadne badania.

Odpowiedz
avatar pasia251
28 28

@Hashimo: zapytam z innej beczki - nie miałaś żadnych objawów? tarczyca daje ich całkiem sporo, a takie duże zrosty również powinny uprzykrzać życie. Jeżeli nie zgłaszałaś lekarzom żadnych dolegliwości, to co niby lekceważyli? Brak ciąży po 3 miesiącach? To akurat nie jest nic niezwykłego. Nie wysyła się każdego z marszu na badania mimo, że nie ma objawów, bo to jest bez sensu...

Odpowiedz
avatar mailme3
9 13

@misiafaraona: Po czterdziestce to trzeba dużej odwagi by się bawić w pierworódkę...

Odpowiedz
avatar Hashimo
-4 14

@pasia251: Zgłaszałam. Mówiłam, że przytyłam jakieś 10 kg w niespełna 3 miesiące bez przyczyny, mówiłam też że jestem wiecznie przemęczona, że mi zawsze zimno, że mam bardzo bolące miesiączki (czasem nawet błoniaste miesiączki). Tylko jak lekarz ma dla pacjenta 5 minut... A co do badań, to uważam, że każdą kobietę lekarz powinien wysłać na podstawowe badania z krwi + cytologia, przed rozpoczęciem starań. Niestety są i tacy ginekolodzy, co pomimo poronień nie widzą podstaw do badań, tylko tłumaczą - tak wyszło...

Odpowiedz
avatar Zmora
16 16

@Hashimo: "No tak, lepiej przez rok się zastanawiać co ze mną nie tak niż skierować (nawet prywatnie) na proste badanie z krwi." Jeśli miałaś inne objawy, jak piszesz w komentarzach, to zgadzam się, że lekarze wcześniej na badania powinni cię skierować. Ale z samej historii to nie wynika. Naprawdę jeśli kobieta nie ma żadnych niepokojących objawów, a przez kilka miesięcy nie może zajść w ciążę, to nic niezwykłego. Ciąża to nie jest takie hop-siup, jak się obecnie nastolatkom wmawia (swoją drogą słusznie, ale z innych powodów), że jak raz się z kimś prześpisz bez zabezpieczenia, to od razu zajdziesz w ciążę. Nie jest to takie banalne, nawet dla zdrowych osób, dlatego lekarze każą czekać rok.

Odpowiedz
avatar pasia251
16 16

@Hashimo: Podstawowe badania krwi i cytologia nie wykryłyby Twoich problemów. na badanie aTPO skierowanie może dać tylko endokrynolog, lekarz rodzinny może wystawić tylko na TSH, a zwyczajny ginekolog na nic w kierunku tarczycy skierowania dać nie może, bo nie ma tego w pakiecie. Chodziłam po wielu różnych ginekologach - nie zaliczyłam ich aż tylu co ty, bo tylu to nawet w moim mieście nie ma - ale zawsze czy to prywatnie czy na nfz lekarz poświęcał mi tyle czasu, ile trzeba. Swoją drogą to zaliczyć 15-16 ginekologów w ciągu 10 miesięcy to powalający wynik... rozumiem, że żadnemu nie dałaś szansy się wykazać i po jednej wizycie leciałaś do innego?

Odpowiedz
avatar Hashimo
-3 7

@pasia251: aTPO możesz zrobić prywatnie - 32 zł...

Odpowiedz
avatar pasia251
6 8

@Hashimo: Możesz - ale wtedy nie potrzebne ci skierowanie.

Odpowiedz
avatar Pelococta
1 1

I właśnie dlatego, drogie dziewczyny, polecam znaleźć porządnego lekarza/lekarkę ginekologa-endokrynologa :) ja dopiero ostatnio trafiłam na specjalistkę z prawdziwego zdarzenia - a wcześniej byłam u 2 innych takich lekarzy. Jeśli ktoś jest z południowo-wschodniej Polski, mogę polecić ^^

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 6

@pasia251: czytając Twoje komentarze coraz bardziej jestem przekonana, że cała historia to fejk :)

Odpowiedz
avatar Hashimo
-2 4

@Pixi: Dobrze, następnym razem zamieszczę skany wszystkich badań i rachunki za lekarzy i lekarstwa. Może kwota jaką zobaczysz przekona Cię, że to nie fejk.

Odpowiedz
avatar pasia251
7 7

@Pixi: Ja wierzę w tę historię, bo wiem jak wygląda rzeczywistość osób, które mają problemy z płodnością. Kwestia jest tylko taka, że autorka bardzo emocjonalnie do tego podchodzi i momentami nie myśli racjonalnie - ale to również rozumiem. Kto nie borykał się z tym problemem, będzie miał problem zrozumieć. @Hashimo: mam nadzieję, że osiągniesz upragniony cel i zostaniesz mamą - musisz troszkę uspokoić nerwy i wyciszyć się - stres nie pomaga przy chorobach tarczycy ;)

Odpowiedz
avatar butelka
0 0

@Hashimo: nie obrazaj sie ( chyba rzeczywiscie jestes bardzo mloda ) ale czemu nie napisalas w historii o wadze itd. bo to rzeczywiscie brzmi jakbys to teraz napisala dla uwiarygodnienia historii, ale nie posadzam cie o fejk.

Odpowiedz
avatar Skarpetka
-4 8

Spoooko. U mnie przez 3 lata ginekolodzy przyjmujący w szpitalu wojewódzkim nie zauważyli braku szyjki macicy. Pierwsza doktor poza szpitalem była przerażona, że mam jakiś ponawiający się krwotok wewnętrzny, bo ponoć wyglądam, jakbym nie miała macicy, a nieregularny okres jest ;)

Odpowiedz
avatar pawel78
-1 7

Dziewczyny, dziwicie sie. Wedlug jednego z lekarzy (po USG) moja matka miala woreczek zolciowy - a jest duzy slad na brzuchu po usunieciu. Dzisiaj w radio mowili, ze lekarz stwierdzil zgon u zyjacego pacjenta. Na pogotowiu lekarka stwierdzila, ze pacjent (z Parkinsonem) jest pijany. Przyklady mozna mnozyc.

Odpowiedz
avatar namiocik
-3 9

Dlaczego jak "plusuję" jakąś wypowiedź to nalicza się minus???

Odpowiedz
avatar Garrett
20 20

Znajomi się starali, starali, starali i nic, zero. Wiadomo badania, lekarstwa, obserwacje kiedy będzie owulacja i nic. Lekar po pewnym czasie i dokładniejszych badaniach stwierdził, że będzie cud jeżeli dziewczyna zajdzie w ciążę a drugi cud jak donosi i urodzi. No to przestali się starać, spinać, wyjechali sobie na urlop i jak się okazało niewiele później wrócili w trójkę! Chłopak ma teraz 16 lat. Najlepsze, że lekarz po porodzie stwierdził, że teraz to już na 100% dziewczyna nie będzie mogła zajść w ciążę. No to skończyły się gumki i pigułki, luzik... więc "dorobili" się jeszcze córki :) Zawsze jest nadzieją, a lekarz też człowiek i może się pomylić. Próbujcie, próbujcie a może coś kiedyś...

Odpowiedz
avatar majkaf
22 22

Bo przestali o tym obsesyjnie myśleć. Często to właśnie w głowie tkwi problem z zajściem w ciążę. Para ma za duże ciśnienie, że musi wszystko wyjść od razu przy pierwszej owulacji, a im więcej czasu upływa tym bardziej zależy. Lekarze często zalecają urlop i odpoczynek.

Odpowiedz
avatar Condemned
8 8

@Garrett: Podobnie miała moja ciotka. Jakiś czas po urodzeniu pierwszego nieplanowanego dziecka lekarze musieli usunąć jej jeden jajnik, a podobno z tym, który jej pozostał nie miała na dzieci szans. Urodziła jeszcze dwójkę zdrowych dzieci. Chyba już o tym kiedyś pisałam. Więc chyba faktycznie im mniej człowiek się stara tym ma większe szanse. ;)

Odpowiedz
avatar Autre
9 9

dokładnie im mniej się ludzie spinają tym im łatwiej - ci co nie chcą wpadają. Zadawanie sobie po 3 miesiącach pytania - co jest ze mną nie tak i wylewanie łez? Z takim podejściem autorka nawet jak by była zdrowa to chyba byłby problem.

Odpowiedz
avatar Zmora
7 9

@Autre: Takimi nerwami to się mogła do tej choroby nawet doprowadzić.

Odpowiedz
avatar butelka
1 1

@Garrett: mojej mamie kiedys lekarz powiedzial "pani to jest latwo wpasc a ciezko zajsc". bo ze mna w ciaze zaszla kiedy stracila dziewictwo, a w druga ciaze 8 lat pozniej, kiedy juz od 5 lat nie stosowala antykoncepcji i dawno juz przestala o tym myslec.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

@pawel78: No tak, lepiej zaprzestać 'produkcji' lekarzy i niech się dzieje co chce... -,-

Odpowiedz
avatar mesensei
25 25

Jestem pielęgniarką w prywatnej klinice leczenia niepłodności, więc może dorzucę swoje 3 grosze. Jakby na to nie patrzeć trochę się na temacie znam. Nasi lekarze nawet najmłodszym pacjentkom starającym się o ciążę (jedna miała dopiero 19 lat) zlecają podstawowy komplet badań. Wiem skądinąd, że działa to raczej jako placebo na zasadzie: pacjentka ma wierzyć, że zajęto się nią w 100% bo wtedy jest bardziej pewna siebie, mniej się stresuje i tym samym zwiększa swoje szanse na naturalne zajście w ciążę. Zdecydowana większość tych badań wychodzi prawidłowa, a niektóre z nich są wyjątkowo kosztowne (przeciwciała przeciw plemnikom - 70 zł, AMH - 110 zł), więc mogę zrozumieć, że co niektórzy lekarze je pomijają. Pełen rozszerzony komplet badań krwi, pobierany u nas w celu diagnostyki niepłodności to blisko tysiąca zł. A dodatkowo HSG 500 zł, test PCT 100 zł i badanie nasienia partnera 100 zł. Gdyby tak wykonać to wszystko pacjentce która dopiero zaczyna starania, żeby okazało się, że wszystko jest w jak najlepszym porządku i wystarczyło poczekać jeszcze miesiąc czy dwa to suchej nitki nie zostawiłaby na lekarzu. Że naciągacz, że aby pieniądze się dla niego liczą i że nie należało mu ufać.

Odpowiedz
avatar anonimek94
7 7

@Hashimo: Ale z punku widzenia medycyny 12 miesięcy to naprawdę mało. A co jeśli musiałabyś wziąć pożyczkę na te badania (bo tak bylaś wystraszona, że zrobiłabyś je gdyby tylko wspomniał) a potem okazałoby się, że były kompletni niepoitrzebne bo jesteś zdrowa? I co wtedy? Dasz sobie radę? No fajnie, ze tak, ale kiedy przyjdzie dziecko wydatków będzie dużo więcej. Chyba jednak lepiej jest mieć mniej kredytow i długów jeśli się da? Ja rozumiem, że w Twoim przypadku badania okazały się przydatne ale w większości będą zbędne. Mało kto ma tyle pieniędzy aby wydac nagle... Tymbardziej, że leczenie niepłodności kosztuje bardzo dużo.

Odpowiedz
avatar pawel78
8 10

@ciemnablondynka: czy to jest smierc?:)

Odpowiedz
avatar ciemnablondynka
-5 5

@pawel78: Nie, ale trzeba mieć jaja, żeby przez tę kurację przejść :P Wygooglaj sobie "post Breussa".

Odpowiedz
avatar citronella
-1 3

To jest dopiero piekielność. Bardzo współczuję, choć sama za dziećmi nie przepadam. Zastanawia mnie tylko, czy podczas wizyt prywatnych też Cię tak zbywali?

Odpowiedz
avatar Hashimo
-4 4

@citronella: Nie aż tak bardzo. Tz. mówili głównie aby się nie stresować i z badaniami zaczekać, bo to może siedzieć w mojej psychice. Objawy inne zrzucali na co innego - np. stres związany ze ślubem, czy zmianę stylu życia po ślubie. No bo w sumie objawy nie są jakieś specjalne, ot przytyłam, jest mi cały czas zimno, non stop jestem zmęczona i chce mi się spać no i w ciąże nie mogę zajść...

Odpowiedz
avatar citronella
-3 3

@Hashimo: Znam problemy z lekarzami. Od dłuższego czasu walczę ze słabą morfologią. Zbywali mnie do tego stopnia, że już machnęłam ręką i stwierdziłam, że tylko będę sama dla siebie ją od czasu do czasu kontrolować. Skoro im się nawet nie chce szukać przyczyny.

Odpowiedz
avatar moodlishka
2 6

Ja miałam jeszcze lepszy przypadek ignorancji lekarzy. Doostałam skierowanie na konizację szyjki macicy (z powodu stanu przedrakowego, stwierdzonego na podstawie cytologii i badania histopatologicznego). Pojechałam do szpitala, żeby ustalić termin zabiegu ( był ostatni kwartał roku, więc i końcówka budżetu). Pani ginekolog, z którą rozmawiałam, powiedziała, że mnie przyjmą, tylko wyślą mnie jeszcze na kolposkopię. Z badania tego wyniknęło, że jestem, czary mary, zdrowa jak rybka i lekarz mi powiedział, że chyba jestem niepoważna, że chcę się dać okaleczyć na własne życzenie. Z tego szpitala wyszłam i więcej tam nie wróciłam. W wojewódzkim, gdzie miałam zabieg lekarz pochwalił, że nie dałam wiary konowałowi, bo jakbym zwlekała pół roku, rok, to oprócz pozbycia się paru części, leczyłabym się na raka, biorąc chemię.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 kwietnia 2014 o 0:16

avatar vinca
-2 2

Wspolczuje, wiem jak to jest... Od 18 roku zycia chodzilam do ginekologow, od 23 juz regularnie, przynajmniej raz na pol roku. Pozniej z Mezem ponad rok staralismy sie o dziecko i nic z tego nie wychodzilo - zglaszalam mojemu lekarzowi problemy, chocby najwiekszy - coraz dluzsze cykle (jak mial 40 dni to mowilam ze krotki, bo rekordowy mial 90), do tego z mierzenia temperatury wychodzilo ze prawdopodobnie w ogole nie mam owulacji. Zbyl mnie jeden gin, drugi laskawie wyslal mnie na badanie prolaktyny, ktora wyszla lekko ponad norme. Co zrobil gin? 'Leczyl mnie' przez pol roku tabletkami anty, ktore narobily w organizmie jeszcze wiekszego burdelu - prolaktyna po tym wszystkim skoczyla jeszczenrazy dwa. Na moje pytania o kolejne badania w zwiazku z brakiem ciazy odpowiadal ze gdzies jeszcze z rok trzeba poczekac i wtedy wysle mnie dalej. Super. Stracilam w koncu cierpliwosc i poszlam we wrzesniu zeszlego roku do innego lekarza. W MIESIAC mialam badania na NFZ zrobione w szpitalu, diagnoze i wdrozone leczenie. I teraz najlepsze - przez caly ten czas wczesniejsi lekarze nie raczyli zauwazyc ze mam najzupelniej typowy, ksiazkowy obraz PCO jajnikow i sporo przeslanek do calego zespolu PCOS - ponoc mialam to wypisane na twarzy, mimo, ze z waga nie mam problemow. Do tego inne sympatyczne jednostki chorobowe, jak insulinoopornosc i hiperprolaktynemia - razem to wszystko praktycznie uniemozliwialo mi zajscie w ciaze bez leczenia. Co z tego wyniklo? Zaczelam brac leki w polowie pazdziernika. W polowie listopada juz bylam w ciazy - niestety szybko sie ten stan zakonczyl, ale to akurat bylo zdarzenie losowe - przykre, ale jednak nie mialam na to wplywu. ...i niech ktos powie, ze to nie bylo klasyczne olanie. Zajscie w ciaze uniemozliwialo mi naprawde glupstwo- w tej chwili przyjmowanie dwoch lekow sprawilo, ze mam ksiazkowe cykle i perspektywe na kolejna ciaze jak tylko minie okres szlabanu po poronieniu. Mowia zeby nie leczyc sie w internecie a gdyby nie internet to dalej wierzylabym tamtym konowalom ze 'taka moja uroda'.

Odpowiedz
avatar Hashimo
-1 5

@vinca: Oj tak, znam to "powiedzenie". Jest kilka którymi pseudo ginekolodzy karmią pacjentki: - taka pani uroda - jest pani młoda, ma czas - po pierwszym dziecku pani minie

Odpowiedz
avatar vinca
-2 2

@Hashimo: O tak, to "po pierwszym dziecku pani minie" to też znam aż za dobrze... A jak jeszcze raz usłyszę od jakiegokolwiek lekarza, do którego pójdę z czymś, co na pewno nie jest normalne, że "taka moja uroda" to w zęby dostanie i tyle. Mój obecny ginekolog na pierwszej wizycie jak wysłuchał wszystkiego, z czym do niego przyszłam pokręcił głową i powiedział, że to zdecydowanie nie tak powinno być i że niestety ale musi mi skierowanie do szpitala na badania wypisać. A ja miałam ochotę mu się rzucić na szyję za tą przemowę, co zważywszy na okoliczności i miejsce byłoby chyba trochę nie na miejscu ;) W każdym razie teraz gonię wszystkie koleżanki, które są karmione podobnymi bzdurami i tylko na siebie jestem zła, że tyle czasu dawałam się oszukiwać. W tej chwili przy baaaaaardzo dobrych wiatrach uda mi się zostać mamą mając na koncie trzy i pół roku starań o dziecko - a mogło być parę miesięcy...

Odpowiedz
avatar Hashimo
-2 2

@vinca: a no mogło. Niestety większość ginekologów patrzy na USG i na wyniki cytologi... A jak to mój obecny lekarz mówi, sam wynik bardzo prosto wyleczyć - bierzesz marker, przekreślasz go i obok piszesz nowy, prawidłowy. Niestety trudno trafić na lekarza który wychodzi poza utarty schemat...

Odpowiedz
avatar vinca
-3 3

@Hashimo: U mnie to jest o tyle piekielne, że naprawdę wystarczyło spojrzeć na USG, które nota bene miałam robione tyle razy, że kilkakrotnie zabrakłoby mi palców do liczenia, a zdjęć z tych USG mam więcej niż legitymacyjnych x_x Stąd też noszę się z zamiarem złożenia skargi na poprzedniego lekarza, który mi te moje policystyczne jajniki (na każdym przed leczeniem sznurek powyżej 12 pęcherzyków) pokazywał na monitorze i mówił, że piękne i zdrowe - "nic tylko dzieci robić". Tia.

Odpowiedz
avatar Sarah
0 6

To adoptujcie.

Odpowiedz
avatar anq
0 4

adoptuj

Odpowiedz
avatar afro_rasta
2 2

Żona ma endometriozę. Jednen lekarz powiedział jej, że nigdy nie będzie mieć dzieci... a we wrześniu będziemy mieć już drugie! Pamiętam tylko, że czym bardziej żona myślała o tym, robiła badania co chwilę itp. to nic nie mogliśmy zdziałać. Udało się dopiero jak zrezygnowaliśmy i pogodziliśmy się, że dzieci mieć nie będziemy. Stres to bardzo lekceważona sprawa. Pamiętaj, nic nie ma na pewno. To nie serial Dr. House tylko życie. Życzę Ci powodzenia!

Odpowiedz
avatar nazywaj2mnie
0 2

Powiedzcie mi moi drodzy, czemu tak jest, że jeżeli para stara się o dziecko to zazwyczaj kobieta robi badania? Mężczyzna nie może być bezpłodny? Mężczyzna robi badania dopiero jak u kobiety wyjdzie, że wszystko jest ok...Nie można zacząć od niego albo 2 jednocześnie?

Odpowiedz
avatar butelka
1 1

@nazywaj2mnie: swieta prawda, zwlascza ze mezczyzne jest latwiej przebadac, nawet nie musi na fotelu siadac :D

Odpowiedz
avatar kajcia
1 1

@nazywaj2mnie: Z tego względu, że w 90% przypadkach problem leży po stronie kobiecej. Czysta statystyka. Badanie nasienia może coś wnieść ale nie musi, bo aby były aktualne trzeba by je robić co 2-3msc a nie są refundowane. Co z tego, że np wyjdą problemy z małą ruchliwością plemników, skoro np twój partner zacznie się lepiej odżywiać i kolejny wynik będzie już o niebo lepszy. Ty jeśli zmienisz dietę, nie zmienisz znacząco wyników badań od strony "ginekologicznej".

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

Nie do konca rozumiem co w tym piekielnego... Wyobrazasz sobie, ze KAZDA kobieta starajaca sie o dziecko robi szereg badan, w wiekszosci przypadkow niepotrzebnych? Pomysl ile poszloby na to pieniedzy z NFZ. Mysle, ze sa wazniejsze wydatki np. na sprzet, ktorego ciagle brakuje. Zreszta nie do konca rozumiem ta mode na mierzenie sobie temperatury i inne "wspomagania" zajscia w ciaze. Uwazam ze lepiej dac na luz i poczekac. W Twoim przypadku badania okazaly sie potrzebne, ale nalezysz raczej do mniejszosci.

Odpowiedz
Udostępnij