Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Szlag mnie jasny trafia. Rozmyślania na ten temat, pełne niecenzuralnych słów, aż…

Szlag mnie jasny trafia.

Rozmyślania na ten temat, pełne niecenzuralnych słów, aż mnie zmusiły do wstania z łóżka, żeby o tym napisać i się wyżalić. Informuję, że wszelkie określenia uważane za obraźliwe nie są kierowane w stronę użytkowników piekielnych.
Do rzeczy.

Wraz z nastaniem wiosny, ze swoich kryjówek wypełzły nasze rodzime gady, które zimą śpią. I do jasnej cholery, w ciągu ostatnich kilku dni, spacerując po Puszczy Bukowej pod Szczecinem i lasach wokół mojej rodzinnej miejscowości widziałam SIEDEM martwych padalców. Zamordowanych, ze zmiażdżonymi lub odciętymi głowami, bo jakiś debil nie dość że nie potrafi ich odróżnić od żmii, to jeszcze nie wie, że obydwa gatunki są pod ścisłą ochroną (albo ma ten fakt głęboko w poważaniu). Nie jest to zjawisko nowe, bo od lat co jakiś czas muszę się podczas spaceru wściec nad martwym wężem/jaszczurką, ale takiego natężenia jeszcze nie widziałam.

Informuję wszystkich kretynów, którzy zabijają wymierające w Polsce gady: Wsadźcie sobie głęboko pod kość ogonową wasze idiotyczne i bezpodstawne lęki. Nawet jeśli spotkacie wy kocopoły prawdziwą żmiję, to wystarczy ją obejść dwumetrowym (na wyrost) łukiem. A jak włazicie w krzaki, gdzie możecie jej nie zauważyć, to noście buty z cholewką, barany jedne. Swoją drogą, szansa na to, żeby żmiję spotkać jakaś wielka nie jest, sama od wielu lat dużo chodząc po lasach (na terenach gdzie ponoć zygzaków zawsze było dużo) widziałam żmiję ledwie parę razy. Pewnie dlatego, że wcześniejsze pokolenie bezmózgów je wytłukło. Poza tym polecam zapoznanie się z Art. 181. KK.

O sytuacji gadów w Polsce pisać nie będę, kto chętny może sobie poczytać w sieci. Dodam tylko jedno - jedynym zwierzęciem kręgowym jakie w życiu zabiłam była właśnie żmija. Jakiś... "człowiek" rozciął ją w taki sposób, że wszystkie wnętrzności wypłynęły na zewnątrz (była prawie przecięta na pół) i zostawił jeszcze ŻYWĄ na ścieżce. Zbierałam się przez parę minut, żeby biedaczkę dobić.

las

by Poecilotheria
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar archeoziele
27 33

Nawet ciężko mi to sobie wyobrazić... to nawet nie jest głupota czy strach, tylko bezmyślne okrucieństwo. Ja też boję się żmij łażąc po lesie, ale widząc coś podejrzanego nawet mi na myśl nie przyszło podchodzić czy zabijać. Raczej odruchowo wycofywałam się z dala od potencjalnego zagrożenia.

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
15 19

@archeoziele: żmiję spotyka się rzadko, a odróżnić ją od czegokolwiek innego też trudno nie jest, zygzak bardzo charakterystyczny i widoczny z daleka. Fakt, czasem nie ma zygzaka i wtedy patrzysz tak: kolor - żmija bez zygzaka jest raczej czarno-ciemnobrązowa, padalec jest zawsze jasnobrązowy. A jeśli nie masz pewności nadal, to patrz na głowę - u żmii jest lekko trójkątna i zawsze odznacza się od tułowia, tak, że widać, gdzie się kończy wąż, a zaczyna głowa, nawet z kilku metrów :) A u padalca w ogóle głowy się wyodrębnić nie da. Piszę Ci o tym, bo naprawdę, szanse na spotkanie żmii masz niewielkie, a przed padalcem nie ma co uciekać. Zresztą - szanse na to, że żmija ukąsi(nawet jak postawisz koło niej nogę) też są małe - raczej ucieknie, albo Cię zleje i będzie się dalej wygrzewać ;) bo nie atakuje na chybił trafił wszystkiego co się rusza. Realne zagrożenie jest, jak się na nią nadepnie, albo się drażni - wtedy będzie się bronić.

Odpowiedz
avatar Zmora
8 10

@Poecilotheria: Mnie się wydaje, że jednak ludzie częściej żmiję z zaskrońcem mylą niż z padalcem. Ja sama wspomnę, jak wiele (jak nic z 10-11) lat temu poszliśmy z rodziną na grzyby, a moja mama postanowiła pokazać mi i siostrze zaskrońca, którego znalazła. Dopiero jak ojciec się pojawił (zawsze chodził trochę dalej, bo on uwielbiał zbierać grzyby, więc dzieci żonie zostawiał) i się spytał "Czy wyście zgłupiały, żeby tak się nad żmiją pochylać?!", to mama się zorientowała, że chyba popełniła błąd. Brawo mamusiu. Plus jest taki, że po tym zdarzeniu moje kilkuletnie ja postanowiło nauczyć się je rozpoznawać, więc przynajmniej wiem, że ja błędu nie popełnię. ;)

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
5 5

@Zmora: Powiem tak - Zaskrońce człowiek spotyka dużo rzadziej, bo wolą podmokłe krzaczaste tereny. Padalec lubi się wygrzewać na słonku, a najlepszym ku temu miejscem w lesie jest droga/ścieżka. Po prostu padalce jest najłatwiej dostrzec z "wężowatych" bo się nie chowają po bagnach jak zaskrońce.

Odpowiedz
avatar Zmora
4 4

@Poecilotheria: Niby racja. Może więc to tylko moje doświadczenia, nieco zaburzają mój punkt widzenia, bo padalca w życiu widziałam raz, a zaskrońce to praktycznie kilkadziesiąt razy (będzie koło dwudziestu w różnych częściach Polski), bo co rusz jakiś przez środek drogi (zwykle leśnej, ale i ze dwa razy widziałam na asfaltowej) się przechadzał na drugą stronę. Zaskrońce były to na sto procent, bo żółte plamy widać z daleka. Choć przyznam, że żmiję przechadzającą się przez drogę w lesie też widziałam. A padalców nie. Może kwestia brązowego koloru, przez co tych jaszczurów nie widać, a może takie moje szczęście. ;)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 13 kwietnia 2014 o 19:41

avatar archeoziele
4 4

@Zmora: Padalce widziałam wielokrotnie na obozach harcerskich- ot, taka duża glizda.Zaskrońca widziałam raz, też na obozie. Akurat upolowała i wpierniczyła żabę- fascynujący widok. Ze żmiją osobiście doświadczeń nie miałam. Chociaż koleżanka kilka lat temu została ukąszona przez węża (w okolicznościach bardzo głupich). Czy to była żmija, czy coś innego nie wiemy, nie przyglądaliśmy się.

Odpowiedz
avatar Zmora
10 10

@archeoziele: Gdyby to była żmija, to chyba byście zauważyli, bo ona tak jakby jest jadowita.

Odpowiedz
avatar archeoziele
4 4

@Zmora: Nie czekaliśmy na objawy. Koleżanka z marszu została zapakowana do auta i zawieziona do najbliższego szpitala. Tak na wszelki wypadek.

Odpowiedz
avatar Zmora
4 4

@archeoziele: I rozumiem, że nigdy się nie dowiedzieliście czy to była żmija, czy nie? Przecież w szpitalu chyba musieli tej koleżance powiedzieć, a znając ludzi, ona by przekazała informację dalej. Zresztą miejsce ukąszenia jest dość charakterystyczne, a objawy pojawiają się szybko, z tego co wiem. Znaczy jasne, żmija może zawsze na sucho ukąsić (tj. bez jadu), a wtedy to tylko należy się cieszyć. Różne rzeczy się zdarzają.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 kwietnia 2014 o 1:39

avatar archeoziele
1 1

@Zmora:Objawy, poza drobną opuchlizną się nie pojawiły. Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia jak wygląda ukąszenie żmii. Więc nie mamy pojęcia, co to było. Ale słyszeliśmy, że w tamtych rejonach widywano już żmije, więc woleliśmy nie ryzykować.

Odpowiedz
avatar Zmora
2 2

@archeoziele: Skoro była opuchlizna to prawdopodobnie była to żmija. A ugryzienie chyba najłatwiej w sumie rozpoznać po kształcie rany. Żmija zostawia dwa małe otworki, węże niejadowite (które w końcu nie mają takich długaśnych kłów) zostawiają ślad zupełnie inny.

Odpowiedz
avatar Karl
12 38

żmija... ja z jedną żmiją byłem nawet zaręczony, ona miała mamusie i tak mnie dwie kąsały co jakiś czas, także ja odporny na jad jestem... ich nie zabiłem, ale z tego co piszesz, jest szansa, że ktoś to zrobi...

Odpowiedz
avatar Karl
6 30

taka piosnka ludowa jest: "szła teściowa przez las pogryzły ją żmije żmije wyzdychały a teściowa żyje" To z pewnością ataki jakiejś teściowej, część zdechła w boleściach od jadu, inne pocięły się na sam jej widok... Ścigać zbrodniarza, gady i ludzie na tym skorzystają...

Odpowiedz
avatar pawel78
-1 9

@karl: umorza, bo nie wykryja sprawcow.

Odpowiedz
avatar toomex
8 18

Strach przed wężami (i jaszczurkami pozbawionymi nóg) jest zaprogramowany w ludzkim instynkcie. Nie, nie pochwalam zabijania tych niegroźnych stworzeń, ale przyznam, że nawet jak widziałem padalca i byłem racjonalnie pewien jego nieszkodliwości, to i tak instynkt kazał mi czuć strach. I ktoś nie mający racjonalności może działać... no nieracjonalnie. Tyle.

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
6 14

@toomex: Ja chyba jestem jakaś inna (baby są jakieś inne ;)), ale już od dziecka nie bałam się pełzających zwierząt. Jak spotkałam gdzieś na ulicy/chodniku/podwórku to brałam w łapę i wynosiłam do lasu wszystkie jaszczurki,zaskrońce, żaby i ropuchy. Może to jest kwestia ich obecności w moim otoczeniu od najmłodszych lat i dobrego poznania tych zwierząt i ich zwyczajów, że się nie boję. Rozumiem, że ktoś może się bać, nawet panicznie, ale w takim wypadku to raczej powinien uciec/odejść w innym kierunku, a nie zabijać, co naraża na bliższy kontakt ze źródłem strachu. No nie ogarniam tego.

Odpowiedz
avatar toomex
0 12

@Poecilotheria: Tak, jesteś inna ^^ Gdyby nie to, że jesteśmy cywilizowani, nie wróżyłbym Ci długiego życia ^^ Przed strachem można uciekać lub walczyć z jego przyczyną. Ci ludzie widocznie wybierają to drugie.

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
5 9

"Gdyby nie to, że jesteśmy cywilizowani, nie wróżyłbym Ci długiego życia" Heh, nie musisz się o mnie bać. Już idąc do podstawówki wiedziałam, co jest niebezpieczne i gdzie nie pchać rąk :D

Odpowiedz
avatar wumisiak
6 6

@Poecilotheria: Dokładnie, ja bardzo się boję wszelkich pełzających, i dlatego właśnie na widok węża uciekałabym, gdzie pieprz rośnie, zamiast próbować sił w "starciu". Zaczynając czytać wahałam się, czy to faktycznie takie piekielne, jak piszesz. Ale kiedy przeczytałam zakończenie i pomyślałam chwilę... no, okrucieństwo ponad miarę, i nawet nie wiadomo w imię czego.

Odpowiedz
avatar ampH
10 12

@Poecilotheria: właśnie dziwne, że na otwartej przestrzeni człowiek przerażony się jeszcze zbliża. Zasada w fobiach jest taka, że się ucieka. Jedynie w pomieszczeniach stara się unicestwić źródło lęku zgodnie z zasadą "póki wroga widzisz jesteś bezpieczny". Także całkowicie odpada, że te gady zostały zabite przez człowieka z fobią. Jakby ktoś miał prawdziwą fobię, nawet lekką, od razu by zwiewał jak najdalej na otwartej przestrzeni. Także mamy do czynienia ze zwyrodnialcami.

Odpowiedz
avatar Iskandar
1 1

@Poecilotheria: Jesteś szalona albo to ja jestem nie normalny, a tak serio to ze wszystkich zwierząt na jakie mogę się natknąć boję się (może nie panicznie ale czuje ogromny respekt do tych które są jadowite) i jak by mnie mieli zamknąć w klatce z jakimś jadowitym pajączkiem/wężem albo niedźwiedziem biorę niedźwiedzia.

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
1 1

@Iskandar: Kwestia gustu. niedźwiedź strasznie śmierdzi ;)

Odpowiedz
avatar Hachimaro
1 1

W kulturach, w których pająki czy węże otaczane są czcią bądź uznawane są za przysmak ludzie boją się ich znacznie mniej, więc nie przesadzajmy z tym "zaprogramowanym" strachem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
29 31

Mój ojciec był 40 lat leśniczym. Znam las od podszewki i dokładnie wiem o czym piszesz. Takie zjawisko nazywa się "stonka turystyczna". Łażenie wataha , łamanie gałęźi , wrzaski,i niszczenie wszytkiego co żyje i sie rusza. Dochodzi jeszcze stary jak świat zwyczaj wysypywania worków ze smieciami po rowach i parkińgach. Czyli proza życia. Człowiek jest największym drapieżnikem bo zabija i niszczy bez powodu.

Odpowiedz
avatar mijanou
12 18

Coś w tym jest, kurczę. Nie wiem, czy w przypadku żmij i innych jaszczurów działa irracjonalny ludzki strach, ale co ludzie mają do jeży? Znalazłam już dwa martwe i to nie potrącone przez auta a ewidentnie zabite przez ludzi. U nas jeżyków jest sporo-mieszkam na terenie parku krajobrazowego i te stworzonka nocą przychodzą na teren Kotkowa by się pożywić (widocznie lubią kocią karmę). Nie wiem, co komu wadzą jeże. Może ludziom już wszystko przeszkadza?

Odpowiedz
avatar Agness92
14 14

@mijanou: "Czasem stojąc chwilę w krzakach- krótka chwilka taaa- Zauważy się ślimaka, który tam pełzaaa… To się go kamulcem trzepnie, trzepnie się i już! No bo, kurde, kłuje w oczy czyjś wrodzony luz…"

Odpowiedz
avatar Skull_Kid
15 19

@mijanou: Jeże mają zdradliwy wygląd. Na swoich małych stópkach są w stanie dogonić każdą ofiarę, więc ludzie się boją ich.

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
8 14

@mijanou: dokładnie, wszystko już przeszkadza. Podobnie jest z nietoperzami. Ludzie wolą wybić zwierzaki pod ochroną, niż zadzwonić do odpowiednich służb, które za darmo przyjeżdżają i lokatorów ze strychu zabierają. Przeszkadzają zwierzęta bo fuj, a gatunków na ziemi ubywa z każdym dniem. Niedługo zaczną pszczoły pewnie przeszkadzać, bo użądlić mogą.

Odpowiedz
avatar mijanou
11 13

@Poecilotheria: nietoperzyki fajne są. Gdy jeszcze mieszkałam z rodzicami, zimowaliśmy netoperka ze złamanym skrzydłem. Skrzydło poskładał jakoś weterynarz. Fajnie było na niego patrzeć. Skrzydło się zrosło, netoperka uwolniliśmy z nastaniem cieplejszych dni. Przez trzy lata miałam też jeża, znalezionego ciachniętego kosirką na trawniku osiedlowym. Ten się całkowicie oswoił, został, bo na wolnosci by nie przeżył. Hibernował w budce na balkonie a latem tuptał nocą po domu. Nawet nieraz leżał koło mnie na poduszce,ku niezadowoleniu kotów. Mi się dawał głaskac bez przeszkod- nie stawiał kolców i nie zwijał się w kulkę. Ale obcemu nie dał się dotknąć. Niestety, po trzeciej hibernacji już się nie obudził.

Odpowiedz
avatar Skull_Kid
4 10

Wątpię, że ktoś zabija żmiję(padalca) z powodu strachu a bardziej dla zabawy. Padalec(wiem jest jaszczurką) nie jest anakondą a żmiją super jadowitym australijskim wężem.

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
3 11

@Skull_Kid: to trochę jak z pająkami. Niby ludzie wiedzą, że nasze krajowe wszystkie niegroźne, a i tak się boją (i trzaskają kapciem). A wiesz co? Próbując zabić żmiję masz większe szanse na ukąszenie, niż jeśli spokojnie koło niej przejdziesz. O ironio.

Odpowiedz
avatar Zmora
1 3

@Poecilotheria: Oj, weź nie wspominaj o pająkach, bo jak ja wspomnę tę historię, że ktoś ze strachu zabił tarantulę, która od sąsiadów do niego przywędrowała, a ludzie w komentarzach jeszcze krzyczeli, że dobrze zrobił, to nie wiem, czy się śmiać, czy płakać. Jakoś ta historia o zabijaniu węży niby ze strachu (tak przynajmniej niektórzy w komentarzach twierdzą) i komentarze, które żartują ze żmii, przypominają mi tamtą właśnie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 kwietnia 2014 o 20:15

avatar Poecilotheria
2 2

@Zmora: Pamiętam tę historię bardzo dobrze. Ja bym się tam ucieszyła, jakbym znalazła ptasznika (nie tarantulę, bo one wcale nie są takie duże) w wannie :D Ale ja to ja, pewnie bym wiedziała co to za jeden i czego się po nim spodziewać mniej więcej(np. czy chodzi po pionowych powierzchniach). Ogólnie nie pochwalam zabijania "bo tak" i szkoda mi pająka, ale jestem w stanie zrozumieć, że ktoś w panice mógł go trzepnąć. Trzeba też pamiętać, że pająk odczuwa na poziomie podobnym jak mucha czy komar, a tych nie waham się "skapciować" ;)

Odpowiedz
avatar SunnyBaby
4 4

@Zmora: No faktycznie jak można było zabić słodką tarantulkę... Jak ktoś chce trzymać takiego obrzydliwca w domu, proszę bardzo, niech trzyma ale czemu naraża kogoś kto nie znosi tego typu zwierząt na takie widoki. Właściwie nie wiadomo co zrobić z takim "prezentem". Zabić? Wynieść? Zostawić? Jak ktoś się boi takiego czegoś choćby dotykać to co dalej? Ma pół nocy się zastanawiać czy mu "maluszek" nie wejdzie podczas snu do łóżka?

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
3 3

@SunnyBaby: Teoretycznie powinieneś zadzwonić na policję/do schroniska/innych służb, żeby przyjechali odłowić potencjalnie niebezpieczne zwierzę. PTOP Salamandra się takimi rzeczami zajmuje, tak podpowiadam. Ale! Często osoby zajmujące się tym z urzędu niezbyt dobrze się znają na egzotycznych zwierzakach - i tak mogą nie wiedzieć, co zrobić z pająkiem, więc można też się skontaktować z hodowcami na forum terrarystycznym - powinni pomóc. A żeby unieruchomić takiego potworka, jeśli nie chce się go zabijać, robisz tak: na dłuższym kiju czy pręcie mocujesz pojemnik większy od pająka (np. pudełko po lodach litrowych) i zdecydowanym ruchem go nakrywasz. Między pudełko a podłoże delikatnie wsuwasz pokrywkę(tak, żeby odnóży nie przytrzasnąć). Zamykasz i masz potwora unieszkodliwionego. Taka króciutka odpowiedź na pytanie, co zrobić ;)

Odpowiedz
avatar archeoziele
0 0

@SunnyBaby: Szczerze mówiąc, gdybym znalazła ptasznika w wannie też bym go utłukła. Długim kijem, bo blisko nie podejdę. Pająków boję się panicznie, a pająk+ja w zamkniętym pomieszczeniu to bardzo zła kombinacja.

Odpowiedz
avatar Agness92
3 3

@archeoziele: ja bym uciekła z takiego pomieszczenia z wrzaskiem. Mi wystarczy mały pajączek w wannie, żebym dostała zawału, a co dopiero takie wielkie bydle

Odpowiedz
avatar BlackMoon
2 2

@archeoziele: W takim razie Twoja fobia nie jest aż tak silna, ja bym w życiu się nie zdobyła na zabicie pająka kijem, nawet badzo długim. Moja fobia jest tak silna, że nawet nie dotknę poplątanych włosów gołą ręką, bo przypominają mi pająka. Już nawet chciałam się na hipnozę wybrać, ale tata mi odradził, bo "jeszcze ci cos w mózgu poprzestawia" :P

Odpowiedz
avatar Zmora
3 3

@archeoziele: Ja mam fobię przed dość rozległą grupą owadów. Może nie tragiczną, bo np. pluszowych się nie boję, ale na zdjęcia już na przykład patrzeć nie lubię, a w obecności żywego osobnika zwykle zamieram w bezruchu i wykonuję powolny strategiczny odwrót, żeby bydlęcia nie drażnić. Przynajmniej zwykle, choć często zdarza mi się piszczeć, uciekać w popłochu (jeśli bydle się zbliży za bardzo), chować za kimś/czymś itp. No różnie. Staram się walczyć, choć czasem jest to trudne. Ale to do czego zmierzam, to to, że choć ja się boję, to jakoś nie latam po okolicy z packą, starając się obronić poprzez wybicie każdego napotkanego osobnika. A to dlatego, że a) jest to sprzeczne z instynktem, który zabrania mi się do stwora zbliżać, b) próby zabicia tylko by stwora rozdrażniły i c) rozumiem, że to co odczuwam to tylko fobia, irracjonalny strach. Nie będę zabijała owada, który w rzeczywistości mi nie zagraża, tylko dlatego, że coś sobie ubzdurałam. I dla mnie moja postawa jest normalna (na ile fobia może być normalna). A jakoś pod tamtą historią wiele osób twierdziło, że pająki trzeba ukatrupiać (co jak co, ale w przypadku ptasznika można by jeszcze pomyśleć o właścicielu, który ciężko przeżyje stratę pupilka), bo przecież są straszne. W historii opisanej przez Poecilotherię najwyraźniej ktoś sobie tak ubzdurał z wężami, bo też straszne i groźne (ew. ktoś miał głupi pomysł na okrutną zabawę, ale przecież toomex chociażby już sugerował, że węże należy wybijać, bo są groźne). A co tam, tylko czekać na moment, aż ludzie z kynofobią odstrzelą te wszystkie skowyczące yorki. Bo przecież są groźne (ugryźć mogą). PS. Nie jest tak, że jestem zaciekłą obrończynią wszystkich stworzeń czy tylko bezkręgowców, czy tylko owadów i pająków. Bla, bla. Nie, ja nie bronię żadnej grupy, ja jedynie twierdzę, że bezsensowne zabijanie różnych organizmów zostało nazwane bezsensownym nie bez powodu. Ale komar, który odważy się wlecieć do mojego pokoju i/lub do mnie podlecieć zostaje ukatrupiony w ramach obrony własnej, a z mrówami co roku zaciekle walczę o pokarm i terytorium (na wsi mieszkam), więc staram się je eliminować jako konkurencję.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 14 kwietnia 2014 o 1:16

avatar Zmora
0 0

@Zmora: Wybaczcie pomyłkę: Na wsi mieszkałam do zeszłego lata. Ciężko mi się przyzwyczaić do zmiany. Cóż, w tym roku pewnie z mrówami walczyć nie będę.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 kwietnia 2014 o 1:23

avatar archeoziele
1 1

@BlackMoon: Jest dość silna. Na "wolności" przed pająkiem ucieknę. W zamkniętym pomieszczeniu pierwszą reakcją jest zawołanie chłopa. Jak go nie ma i nie mam możliwości uniknięcia pająka, to w ruch idzie odkurzacz z długą rurą.

Odpowiedz
avatar BlackMoon
1 3

@archeoziele: No, chłop się czasami przydaje :) A wyobraź sobie minę mojego sąsiada, którego wtedy praktycznie nie znałam, bo było to po przeprowadzce, gdy mu zapukałam spanikowana do drzwi, żeby mi pająka w łazience zabił. Trochę się zdziwił, ale pokonał bestię. Jeżeli chodzi o odkurzacz i inne kije to ja mam jakies durne, nierealne wyobrażenie, że on mi wlezie na ten kij i pobiegnie niczm Usain Bolt w górę, a później wejdzie na mnie. Raz tylko, gdy już całkiem nie miałąm wyjscia zdobyłam się na to, aby pająka oblać wrzątkiem z bardzo dużej odległosci (był w umywalce, ale musiałam wziąć czajnik i chlusnąć na niego z przedpokoju aż), a ile się strachu najadłam tego nie zapomnę nigdy.

Odpowiedz
avatar chiacchierona
1 1

@BlackMoon: Chłop się przydaje o ile sam się pająków nie boi. Natomiast, jeżeli tak jak mój, też dostaje paniki i zamiast skutecznie bydlaka ubić zaczyna wymachiwać na niego parasolką, nic dobrego z tego nie wynika. Zwłaszcza w samochodzie, na autostradzie, daleko od zjazdu, kiedy wielki potwór strącony wcześniej z klamki parasolką, nagle pojawia się na moim ramieniu i radośnie macha przednimi nóżkami w stronę mojej twarzy. To co działo się w samochodzie ciężko opisać. Cud, że się nie zabiliśmy. :D

Odpowiedz
avatar BlackMoon
1 1

@chiacchierona: Wow, aż mnie ciarki przeszły, taka pułapka! Mój też się trochę boi, ale mu wstyd i stara się ogarnąć sytuację, chociaż widzę, że używa do tego wszystkich pokładów swojej odwagi :)

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
1 1

@BlackMoon, archeoziele: Mój chłop woła mnie :D 'a ten robaczek to co to?'

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
3 17

Panowie u góry. (Karl, pawel) Przytoczone żarty znam i uważam za zabawne, jednak nijak mają się do treści historii. Już pominę ochronę zagrożonych gatunków, ale żmija, z której sobie żartujecie, czy padalec, są kręgowcami i jak inne kręgowce odczuwają ból, cierpią i się boją. Ciekawe, czy byście tak żartowali, gdybym napisała, że widziałam psa (albo siedem psów) z odciętą/zmiażdżoną głową. Albo, że musiałam dobić kota, bo ktoś mu wypruł flaki i zostawił na śmierć w męczarniach. Jest mi teraz średnio do śmiechu po prostu, proszę, żebyście to uszanowali.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 kwietnia 2014 o 10:32

avatar toomex
-1 9

@Poecilotheria: Pragnę zauważyć, że inny jest stosunek większości ludzi do gadów, a inny do zwierząt uznawanych powszechnie za domowe.

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
4 10

@toomex: Zdaję sobie sprawę. Zaznaczyłam tylko, że gady cierpią tak samo. W miejsce psa czy kota można sobie wstawić jakiegokolwiek kręgowca.

Odpowiedz
avatar toomex
-1 7

@Poecilotheria: Ciekawe, czy krokodyle myślą nad cierpieniem swoich ofiar :)

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
3 9

@toomex: Ciekawe, czy kot bawiący się myszą myśli nad jej cierpieniem :) Zwierzę to zwierzę i działa zgodnie z instynktem, od myślenia jest człowiek.

Odpowiedz
avatar Zmora
9 11

@toomex: Nie, nie myślą. Tak samo jak lew nie zastanawia się nad cierpieniem zebry, tylko raczej nad tym, z której strony najpierw ugryźć. Na tym polega łańcuch pokarmowy, krąg życia (Król Lew xD) itp. i nie ma tu nic do gadania. Ja też się zwykle nie zastanawiam nad cierpieniem mojego schabowego (chyba bym zwariowała jakbym się nad tym zastanawiała przed każdym kęsem mięsa, jakie jem), bo dopóki jest zabijany w najszybszy i najprostszy sposób, to ja jestem zadowolona. Jak się dowiem, że ktoś się nad świnkami znęcał, to już inna kwestia, bo niepotrzebne okrucieństwo jest, no... niepotrzebne. I ja wiem, że niektórych mój post zaraz urazi i zaraz się ktoś pojawi mówiąc, że przecież w ogóle nie powinniśmy zwierząt zabijać (jakoś pod moimi komentarzami zawsze się ktoś przeciwny mięsu pojawia), to tylko powiem, że tutaj naprawdę nie ma co na wegetarianizm przechodzić, bo jakby roślina mogła mówić, to też by wam powiedziała, że woli żyć. Ale zabijanie psa/kota/węża jest zupełnie inną kategorią, bo nie zabijasz ich by przeżyć (tj. je zjeść), lecz dla własnej satysfakcji i uciechy lub z własnej głupoty. Niezależnie od powodu, niepotrzebne zabijanie zwierząt jest okrutne samo z siebie. Krokodyl, w przeciwieństwie do ludzi, zabija tylko po to, by przetrwać.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 13 kwietnia 2014 o 11:58

avatar Zmora
5 5

@toomex: A gdzie ja się odcinam? Twierdzę tylko, że człowiekowi zdarza się zabić różne stworzenia dla zabawy, krokodylowi nie. Ogólnie im większa pojemność mózgu, tym większa jest potrzeba zabawy, ale zabijanie węży nie jest najlepszą jej formą. Zresztą "likwidacja", jak to nazwałeś jest rozwiązaniem ostatecznym. Zabija się ofiary i konkurentów, a niebezpieczeństw się unika jak tylko się da i w ich przypadku ucieczka/ukrycie się jest naturalnym i instynktownym zachowaniem. W szranki się staje, tylko gdy się nie ma gdzie uciec, lub niebezpieczeństwo stwarza zagrożenie dla młodych, ale nawet wtedy najpierw się napastnika raczej próbuje odstraszyć. Ogólnie węże są taką takim właśnie stworzeniem, które albo się zjada, albo unika za wszelką cenę, a nie "zabija dla ochrony". A przynajmniej tak robią zwierzęta. Więc jak człowiek (ludzie raczej węży nie jedzą, więc powinni być w drugiej kategorii), który tez zwierzęciem przecież jest, zabija węże w lesie (czyli z dala od ludzkich siedzib i młodych), to po prostu ma coś z głową, a nie "likwiduje wrogów, żeby przetrwać".

Odpowiedz
avatar toomex
-1 3

@Zmora: Koty też zabijają nie tylko w celach pokarmowych. Ba, w naturze jest sporo walk o terytorium, a zwalczanie węży można zinterpretować za walkę o teren właśnie (tam, gdzie są węże, tam mnie nie będzie. Ale jakby pozbyć się węży...). Tu jeszcze jest kwestia tego, że węże są najgroźniejsze, jeżeli się ich nie wykryje. Jeśli się takowego wykrywa, to instynkt podpowiada (zlikwiduj, kiedy go widzisz, bo jak go później nie zauważysz, to może być tragedia). Węże zabijają (polski tylko jeden, ale to i tak rzadko) i to się z punktu widzenia przetrwania liczy. Wyeliminować zagrożenie, a jeśli nie ma innej opcji, wtedy cuieczka.

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
1 1

toomex: Przede wszystkim: historia mówi o padalcach, które wężami nie są i w żaden sposób człowiekowi nie zagrażają. A co do dyskusji: "(...)przetrwanie, co ma być umożliwione m.in. przez likwidację zarówno faktycznych, jak i wyimaginowanych wrogów. Śmieszy mnie to odcinanie się na siłę od biologicznej sfery człowieka. " - W mojej naturze (a podejrzewam że i w naturze wielu innych ludzi) leży strach przed łysymi karkami. Rozumiem, że mam kupić kałacha i do nich strzelać, ewentualnie obcinać im głowy maczetą? W końcu moja natura każe mi zwalczać zagrożenie... Śmieszny, to jest twój argument. "Koty też zabijają nie tylko w celach pokarmowych." - prawda, zabawa zdobyczą służy treningowi umiejętności łowieckich. Na pewno nie robią tego dla zabawy, z sadyzmu czy głupoty. "zwalczanie węży można zinterpretować za walkę o teren właśnie" - Sorry, ale swój teren to masz w swoim domu/mieszkaniu, a nie w środku lasu. Zresztą, idąc tym tropem - tępić pszczoły, też są niebezpieczne! Jak ktoś jest uczulony, to mogą nawet zabić! Nie chce mi się całości opisywać, odsyłam tu: http://chronmy.pszczoly.pl/chronmypszczoly/pszczoly-wymieraja-rolnictwo-zagrozone/ może jednak skoro już mamy ten rozum, który nas odróżnia od zwierząt, to wypada czasem go użyć? Tępienie organizmów zagrożonych, prowadzące do ich wymarcia NIE JEST korzystne dla człowieka. Jeśli masz jakiekolwiek pojęcie na temat działania ekosystemów, to powinieneś wiedzieć, o co chodzi. Skutków zmian w ekosystemach nie da się przewidzieć. A całkiem swoją drogą - zabijanie gadów jest w Polsce prawnie zabronione i jak ci się nie podoba to się kłóć z ustawodawcą, albo wyjedź, lub też licz się z tym, że jeżeli zabijesz, to możesz zostać ukarany.

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
2 2

"zabawa zdobyczą służy treningowi umiejętności łowieckich. Na pewno nie robią tego dla zabawy" -Trochę to niezborne. Powinno być, że nie robią tego dla "zabawy" w sensie rozrywki.

Odpowiedz
avatar Zmora
5 5

@toomex: "eśli się takowego wykrywa, to instynkt podpowiada (zlikwiduj, kiedy go widzisz, bo jak go później nie zauważysz, to może być tragedia). Węże zabijają (polski tylko jeden, ale to i tak rzadko) i to się z punktu widzenia przetrwania liczy. Wyeliminować zagrożenie, a jeśli nie ma innej opcji, wtedy cuieczka." Przepraszam, że co? Ja wiem, że żyjemy w erze kiedy naturalna selekcja już na nas właściwie nie działa, ale żeby poprawnie działający instynkt samozachowawczy tak szybko zanikł? I instynkt i zdrowy rozsądek (często mający podstawy w instynkcie) powiedzą ci, że do jadowitego węża się po prostu nie podchodzi. I tyle. Wąż ma znacznie większe szanse na ukąszenie ciebie, niż ty na jego zabicie. I jest to prawdziwe dla większości zwierząt, bo węże są po prostu szalenie szybkie. Jezu, kto o zdrowym rozsądku podłazi do jadowitego węża, jeśli czuje się zagrożony z jego strony. Kierując się instynktem, to bym węża takiego nawet dwumetrowym kijem nie tknęła, tak na wszelki wypadek. Ucieczka jest zawsze na pierwszym miejscu, walka to ostateczność. W walce narażasz się bardziej.

Odpowiedz
avatar Zmora
3 3

@toomex: Zapomniałam dodać: "a zwalczanie węży można zinterpretować za walkę o teren właśnie" Bzdura. O teren walczy się z konkurencją, nie z bezpośrednim niebezpieczeństwem. Niebezpieczeństwa się UNIKA. Węże przez zwierzęta są najpierw klasyfikowane jako bezpośrednie niebezpieczeństwo (przynajmniej te jadowite), a dopiero potem jako konkurencja, ale to i tak słaba, bo węże takie to sobie jedną żabkę i myszkę na dwa tygodnie zjedzą, to rzeczywiście masakra. Dla ciebie węże konkurencją nie są (no chyba, że się leśnymi myszkami żywisz), więc nie rozumiem po co miałbyś do nich w ogóle podłazić. Owszem zdarzają się przypadki odwrotne, jak na przykład obecny problem z pytonami na Florydzie. Tam się aligatory z pytonami naprawdę o terytorium biją, ale jednak pyton jadowity nie jest, więc choć jest on śmiertelnie groźny i aligatory przetrzebia, to aligator ma szanse z nim wygrać. Do jadowitych zwierząt nikt normalny się nie zbliża.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 kwietnia 2014 o 21:52

avatar Iskandar
1 1

@Poecilotheria: Ty czegoś nie rozumiesz i to naprawdę. A ktoś już to bardzo trafnie określił. Ludzie boją się jadowitych zwierząt, przynajmniej większość (i nie bez powodu). Jeżeli spotkam Węża/Dość dużego pająka (nie nie mówimy tu o klasie ptaszników) w lesie to po prostu wybiorę ściężke na około i nie będę jak debil się pchał ku niemu. (Specjalnie napisałem Pająka/Węża gdyż nie znam i nie będę w życiu się znał na ich gatunkach bo obcowanie z czymś takim nie sprawia mi przyjemności nawet na zdjęciach. Tak to jest jak się zostawia dzieci w wieku 4 lat na programach przyrodniczych o zwierzętak z afryki - to co zapamięta to Pająk -> Jadowity (i nie ważne, że większość jest nie jadowita i tak to skojarzenie zostaje). (Analogicznie do węży). Co innego jak bym takiego skurczybyka spotał na przykład w domu (nie mówie o "pajączkach z nimi nauczyłem się żyć ba czasem nawet porzuce ubitego owada" takiemu za oknem :P). W tym momencie traktuje go jak bezpośrednie zagrożenie, a jak ktoś trafnie napisał pająk to nie niedźwiedź może się schować (to samo wąż) to oczywistym wyjściem wydaje się próba natychmiastowego pozbycia się zagrożenia z mojego terytorium, a przynajmniej unieszkodliwienia (aka uwięzenia).

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
2 2

@Iskandar: Hmm. Z moich wypowiedzi: "Rozumiem, że ktoś może się bać, nawet panicznie" "szkoda mi pająka, ale jestem w stanie zrozumieć, że ktoś w panice mógł go trzepnąć" - napisałam tak, bo nie rozumiem, że ktoś się boi, prawda? "Jeżeli spotkam Węża/Dość dużego pająka (nie nie mówimy tu o klasie ptaszników) w lesie to po prostu wybiorę ściężke na około i nie będę jak debil się pchał ku niemu." - Prawidłowo i pisałam już w dyskusji, że tak powinno się zachować. Przeszkadza mi tylko, kiedy ktoś bezsensownie zabija. Ostatni akapit - prawidłowo i nikt nie ma pretensji, jeśli bronisz się we własnym domu. Ja nikogo nie zmuszam, żeby lubił pająki i inne takie zwierzątka tak jak ja. Ogólnie nie wiem, o co ci chodzi O_o Jeszcze tylko jedna uwaga "Specjalnie napisałem Pająka/Węża gdyż nie znam i nie będę w życiu się znał na ich gatunkach" - W Polsce zwierzaka jadowitego na tyle, żeby zrobić krzywdę (nie licząc reakcji alergicznych itp, bo tak to i pszczoła może zabić) mamy aż jednego i jest to żmija(ok. 1% zgonów po ukąszeniu). Wyżej napisałam, jak ją rozpoznać, więc nawet na zdjęcia patrzeć nie musisz. W ogóle w naszym kraju zwierząt, które możesz pomylić ze żmiją, jest aż cztery gatunki, z czego jeden żyje tylko w Bieszczadach, jeden jest bardzo bardzo rzadki i jeden nie jest nawet wężem. A jeśli bywasz w lasach/górach, to dla własnego bezpieczeństwa jest lepiej wiedzieć, co można tam spotkać i jak się w takich sytuacjach zachować.

Odpowiedz
avatar mijanou
9 13

@the: a ja sądzę, że dobrze, ze ktoś jednak zjawisko zauważył. Zadawanie cierpienia jakiemukolwiek stworzeniu dla zabawy jest karygodne i nieludzkie. To, jaki jest nasz stosunek do zwierząt świadczy o naszym człowieczeństwie. Nie należę do fanów żmij,padalców i innych gadów/płazów, ale po co zaraz zabijać albo się znęcać?

Odpowiedz
avatar chiacchierona
9 11

@the: Nie rozumiem czemu bagatelizujesz opisaną sytuację. Nikt by na nikim psów nie wieszał gdyby temu padalcowi nadepnął na głowę niechcący. Ot, pewnie był słaby, nie uciekł, człowiek się zagapił i tak wyszło. Celowe i masowe zabijanie tych stworzeń natomiast to proceder, który trwa od wielu lat i to już całkiem inna bajka. Jeżeli nie rusza Cię to, że one też cierpią, to zastanów się jakie spustoszenie to sieje w ekosystemie. Chcemy skończyć jak pewien cesarz, któremu przeszkadzały ptaki? Jak dla mnie, skoro ktoś tak bardzo boi się żmii, że aż musi wytłuc wszystko co choćby minimalnie ją przypomina, to niech do lasu nie włazi wcale. Jego prawowici mieszkańcy za ludzkim towarzystwem wcale nie tęsknią...

Odpowiedz
avatar grupaorkow
7 11

Debili, którzy dla zabawy zabijają polskie gady i płazy powinno się tłuc umową pałką po nerach tak długo, aż zrozumieją czym jest gatunek chroniony. Aż mi się ciśnie nie podniosło, co za banda matołów, powinni ich w klatach pozamykać, bo jak łażą wolno to potrafią tylko niszczyć!

Odpowiedz
avatar Fergi
7 9

Uwielbiam łazić po lasach i często to robię ale żmii nie spotkałam jeszcze zakrońca czesto .A co do bezmyślnego zabijania dla zabawy uważam że taki zaczyna na zwierzętach a kończy na ludziach, bo to nic innego jak brak szacunku dla życia

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 kwietnia 2014 o 13:24

avatar mijanou
3 7

@Lypa: rolnik, który zabija swoją świnkę to co innego. Jesteśmy, jako gatunek mięsożerni. Jednak nawet to zabijanie swinki dla mięsa odbywa się w sposób humanitarny- przecież najpierw świnkę się ogłusza prądem. Nie wyibrażam sobie rolnika, wykrawającego kawałki z żywej świni. Fergie ma sporo słuszności. Zwyrodnialcy zaczynają jako nastolatki od dręczenie i podpalania psów i kotów ( wiele już takich przypadków widziałam niestety) a potem kończą znęcając się nad innymi ludźmi.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 kwietnia 2014 o 19:12

avatar tick
3 3

@mijanou: człowiek jest jak świnie i kura - wszystkożerny kot - bezwzględnie mięsożerny pies - względnie mięsożerny

Odpowiedz
avatar SCIERWO
1 13

Gadal dziad do obrazu a obraz don ani razu... moje dwe ciotki mieszkaja dziecmi na osiedlu znajdujacym si "na skraju" miasta przez co tuz za blokowiskiem maja zwyczajne pola i laki... jakies 10-15 lat temu gdy jako dzieciaki szlismy z kuzynami sie tam bawic uslyszelismy od cioci informacje jakoby "ona tamtedy ostatnio spacerowala" i zobaczyla mnowstwo"wielkich groznych gadow" po czym wyrazila swoja opinie iz NAPEWNO nie sa to nasze rodzime gatunki tylko WSZYSTKIE powyrzucali przemytnicy i to grozne tropikalne gatunki.. a skad te wnioski? bo w tv mowili bardzo dramatycznym tonem jak to teraz wyrzucaja krokodyle i piranie do odry a do lasu to juz anakaondy poza tym w polsce NIE MA tak WIELKICH gadow... najlepsze ze moeila to osoba wychowana na wsi

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 kwietnia 2014 o 13:40

avatar konto usunięte
3 5

@SCIERWO: Potrenuj trafianie w klawisze, bo Ci nie idzie.

Odpowiedz
avatar kochanicadziedzica
8 8

Ciekawe ile z tych 7 padalców zostało zmiażdżonych przez koła samochodów służb leśnych- u mnie to jest największym problemem i niestety nie do przeskoczenia, bo leśnicy muszą się jakoś po terenie pracy przemieszczać.

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
4 6

@kochanicadziedzica: rozjechany padalec wygląda zupełnie inaczej, niż taki, którego ktoś zabił. Poza tym poruszam się raczej po ścieżkach, gdzie samochód, nawet terenowy raczej nie wjedzie. Na gady rozjechane nie narzekam. Są niewielkie, wyglądem mogą przypominać zwykłego patyka, kierowca ma wszelkie prawo nie zauważyć.

Odpowiedz
avatar mailme3
0 2

A co zrobić, jak żmije (tak, żmije, nie padalce, nie zaskrońce), za swoje tereny uznają tereny zabudowane? Wyjaśniam - jest sobie kilka wsi, które znajdują się na terenie występowania żmii i te własnie gady (które osobiście bardzo lubię), można znaleźć wszędzie - w ogródku, na podwórku, na ganku... tak po prostu. Co wtedy zrobić? Co radzicie przyjaciele gadów?

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
3 3

@mailme3: Na pewno nie poradzę zabijania, bo jest niezgodne z prawem. Proponuję za to dowiedzieć się jak najwięcej o żmii i jej zwyczajach - np. w jakich miejscach lubi przebywać. Kontakt z leśnictwem w okolicy też nie jest głupim pomysłem. Należy zorientować się, jakie instytucje mogą pomóc(odłowić, wywieść gdzieś daleko w las), kiedy żmija włazi nam na podwórko/do domu i w razie czego z nimi się kontaktować. A tak poza tym: Wiem, że żmija lubi kryjówki między kamieniami, więc zalecałabym zlikwidowanie skalniaków/innych stert kamieni w obrębie ludzkich siedzib. Trawę wokół domu kosić na króciutko, żeby żmije nie miały się gdzie chować i były w razie czego widoczne. A PRZEDE WSZYSTKIM uczyć dzieci już od najmłodszych lat jak wygląda żmija i jak się zachować: patrz gdzie idziesz, patrz gdzie siadasz, nie ruszaj węża, idź w drugą stronę, jak słyszysz syk idź w drugą stronę. Bo to dzieci są najbardziej narażone. Dla dorosłego zdrowego człowieka jad żmii wcale nie jest taki groźny. I bez paniki. Nasza żmija wcale taka zła nie jest, jak się pomyśli o Australii czy Afryce, a tam ludzie też jakoś żyją.

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
2 2

Przyszło mi jeszcze do głowy, że umieszczenie wzdłuż płotu otaczającego podwórze/ogród siatki o drobniutkich oczkach - wkopanej w ziemię i sięgającej kilkadziesiąt cm wzwyż też może powstrzymać gadziny od wpełznięcia na teren.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Podziękujmy naszym mediom, które napędzają bezsensownie spiralę strachu. Z ukąszeniami żmij jest tak samo, jak ze pszczołami. Jednych w ogóle nie ruszy, innych zabije.

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
3 3

@Helmut: To nie do końca tak. Jad żmij nie jest śmiertelny dla dorosłego, zdrowego człowieka. Ale pewne szkody w organizmie wyrządza u każdego(szczególnie na skutki działania jadu narażone są dzieci - mała masa ciała, osoby starsze - słabszy organizm, osoby chore np. na serce - jad może wpłynąć na jego pracę) i każde ukąszenie powinno się kończyć hospitalizacją. Zdarzają się u każdego jadowitego zwierzęcia (czyli też żmii) ukąszenia tzw. "suche" bez wstrzyknięcia jadu, zostawiają tylko ranki po zębach. Ale nawet przy takim ukąszeniu warto iść do lekarza choćby po zastrzyk przeciwtężcowy. A najlepiej zachować tych kilka środków ostrożności (buty z cholewką, omijanie łukiem) i nie dać się ukąsić :) Co do mediów - pamiętam artykuł(internetowy) w gazecie na F, który opisywał, jak to gigantyczny PAJĄK zaatakował i pogryzł biedne dziecko, a cytowana w artykule pani doktor wyciągnęła ŻĄDŁO. Na zdjęciu był ptasznik najłagodniejszego chyba gatunku jaki znam. Hodowcy ptaszników mieli ubaw po pachy w komentarzach, do tej pory śmiać mi się chce jak sobie przypomnę:) A byli ludzie, którzy w te bzdury uwierzyli. Nawet w artykułach opisujących prawdziwe zjawiska i niby dobrze napisanych potrafią być takie błędy rzeczowe, że się człowiek za głowę łapie. Jakiś czas temu ze znajomym szukaliśmy książki dla dziecka o egzotycznych zwierzętach - wiadomo, dla dzieci, więc nie wymaga się jakiegoś naukowego poziomu, no ale jednak fajnie by było, żeby informacje zawarte w książeczce były prawdziwe. A w większości pozycji, które miałam w ręku, było pełno bzdur(typu zaliczenie skorpiona do owadów).

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
2 2

Zastanawiałam się, czy to wrzucać, czy nie, ale co tam. Z dzisiejszego spaceru. Odrzuconego ogonka w pobliżu nigdzie nie było, więc prawdopodobnie zwierzak uciekał przez kilka ładnych metrów zanim padł. Bo nie wydaje mi się, żeby ktoś, kto zostawił coś takiego tuż przy ścieżce, gdzieś przeniósł ogon. Od czego padalec zginął można się domyślić po drugim zdjęciu. Nie chce mi się już nawet wściekać, po prostu jest smutno. Widok do miłych nie należy: http://www.wrzucajfotki.pl/obrazki/normal/FPQ9GWFB.jpg http://www.wrzucajfotki.pl/obrazki/normal/B3WGTSFF.jpg

Odpowiedz
avatar santiraf
7 7

@Poecilotheria: Straszne, ze wszystkich gatunków chyba tylko ludzie potrafią być tak okrutni :( Przypomniała mi się historia jak kobieta w stanach chciała zabić kota i włożyła go do mikrofalówki na minutę. Nie zabiło go to, więc wezwała... policję... kotek z licznymi oparzeniami wewnętrznymi i m.in. wypłynięciu oczu umierał w męczarniach. Wezwany przez policję Vet tylko skrócił cierpienia zwierzęciu. Za takie coś moim zdaniem powinno się dawać coś więcej niż zwykły mandat.

Odpowiedz
avatar marmolada
2 2

Nigdy nie zrozumiem takiego bezpodstawnego okrucieństwa. Raz miałam sytuacje, jak wchodzę sobie grzecznie do kibelka, mojego własnego domu a tu wąż. Oczywiście narobiłam wrzasku, wybiegłam i zawołałam ojczulka żeby zabrał to coś. Wąż, zwykły zaskroniec został w całości wyprowadzony na zewnątrz. Po co zabijać? Nie jego wina, że zawędrował gdzie nie trzeba.

Odpowiedz
avatar ShadowQueen
0 0

Jak dla mnie, to jeżeli ktoś się boi węży, to niech nie łazi do cholery po takich lasach. Pamiętam raz jak jakiś dzieciuch dusił padalca, a gdy go spytałam dlaczego to robi, to odpowiedział, że przepełzł mu przed butami. Kilka metrów dalej stała mamuśka, która po dowiedzeniu się o poczynaniach synka, powiedziała,że niech się dzieciak bawi, a ona w to nie ingeruje, bo się brzydzi takich zwierząt. Ciekawe, co by było, gdyby to była żmija i by ugryzła dzieciaka...

Odpowiedz
Udostępnij