Przed chwilą przeczytałam historię o psychologach i przypomniała mi się moja własna wizyta. W związku z pewną traumą którą przeżyłam w dzieciństwie musiałam wybrać się do "specjalisty"
Pani niby wyglądała ma miłą i sympatyczną (pozory mylą). Opowiedziałam całą historię (nie obyło się bez łez i zacinania, czasami po prostu nie mogłam się wysłowić) i "przemiła" pani przerywa mi tekstem:
- No już, uspokój się i dokończ. - dodam że mówiła to strasznie zniecierpliwionym tonem. Wydukałam do końca całą historię po czym usłyszałam:
-Jak wyglądają Twoje kontakty z rówieśnikami? bo z tego co widzę to cała ta historia jest wyssana z palca. Po co wymyślasz takie rzeczy? Żeby zwrócić na siebie uwagę? Nie masz koleżanek i chcesz je złapać na litość? Uspokój się lepiej dziewczyno, weź się w garść i ogarnij.
Na tym zakończyła się moja wizyta. Wybiegłam z płaczem.
I taka osoba ma pomagać ludziom którzy przeżyli traumę i nie mogą się pozbierać? Po tej rozmowie było mi jeszcze gorzej.
słuzba_zdrowia
I idź tu człowieku do wykwalifikowanego specjalisty po poradę i pomoc... Smutne.
OdpowiedzNa tak delikatny zawód jak psycholog czy psychatra powinny decydować się osoby z choć odrobiną empatii.
OdpowiedzUmówiłem się kiedyś na kawę z panną będącą psychologiem. Siedziałem tak sobie u niej, nagle kobieta dostała telefon od jakiejś tam szychy z "góry" i musiała pilnie wyjechać. Jako że randka była u niej w poradni (było tam więcej psycholożek) siedziałem sobie po jej wyjściu, kończyłem kawę i przeglądałem kolorowe gazetki. Nagle drzwi się otwierają i wchodzi jakiś facecik - chudy jak szczapa, wąsik, kapelusz i odzywa się coś w ten deseń: "a to pani Kasi dzisiaj nie ma? To pan pewnie nowy doktor u nas?" Ja go nie wyprowadziłem z błędu, a on jął mi opowiadać historię swojego życia, kompleksy, nieudane historie miłosne, żale z pracy i ogólnie godzinę mi tuplikuje jaki on to beznadziejny i nie widzi sensu życia. Po całej tej paplaninie ja jak nie wstanę a nie ryknę: "Panie, żeś pan jest chłop czy baba? Jaja pan masz? No to pan pokaż w życiu a nie truj do ucha jak stara prukwa na rynku". Facecik spiekł buraka i uciekł z gabinetu. O sprawie zapomniałem, za dwa tygodnie telefon, dzwoni Kaśka: Marian, a coś ty powiedział panu Zenkowi? Pięć lat się u mnie leczy i efektów żadnych, a tu przychodzi odmieniony, nie do poznania, dusza towarzystwa po prostu, lew salonowy, mówi że od kobiet opędzić się nie może a i ponoć pracę starszego referenta rzucił, zaryzykował i wygrał na giełdzie. Ponoć wyrusza z nową kochanką do Nepalu. Ja tylko wzruszyłem ramionami i powiedziałem: "Wot, prosta mądrość ludowa. Studiów kończyć nie trzeba żeby wiedzieć jak do chłopa podejść" I z filuteryjnym uśmieszkiem nonszalancko puściłem oczko do Kasi. Tej nocy była cała moja.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 kwietnia 2014 o 8:00
@Drill_Sergeant: Oj żeby to takie proste było ;)
Odpowiedz@Drill_Sergeant: Uprawiałeś z nią seks przez telefon?
Odpowiedz@Armagedon: Między innymi.
Odpowiedz@Drill_Sergeant: nie na wszystkich takie podejście działa. Nie wiem co chciała osiągnąć ale biorąc pod uwagę wszystko co jej powiedziałam stanowczo powinna być delikatniejsza. Nie wybrałam się do niej po reprymendę tylko po radę jak sobie poradzić.
Odpowiedz@Drill_Sergeant: Jeszcze jakieś bajki opowiesz ?
OdpowiedzPrzed pójściem do jakiegokolwiek specjalisty sprawdzam opinie u znajomych i/lub w internecie... Po kilku akcjach z takimi jak wyżej specjalistami wolę zmarnować 2 godziny przed kompem czytając opinie niż narażać się znowu na nieprzyjemności.
OdpowiedzNiestety, w każdym zawodzie są profesjonaliści i, jakby to ująć, niezupełnie profesjonaliści. Poza tym dobry psycholog musi mieć ogromne wyczucie. Ja osobiście spotkałam w życiu kilka pań psycholog i sporo mi pomogły. Może poza jedną, na którą trafiłam w szpitalu, kiedy miałam 16 lat. Miałam wtedy sporą nadwagę i bardzo to przeżywałam. Pani psycholog, nazywana przez pacjentów czule Rybą wysłucha mnie ze znudzoną miną, a potem po chwili milczenia stwierdziła: "No, ale jak jesteś taka duża to nie musisz na ulicy nikomu schodzić z drogi". Oczywiście, po tym tekście zupełnie inaczej spojrzałam na moją nadwagę.
OdpowiedzMoja przyjaciółka przeżyła podobną sytuację... tyle, że jej "lekarz" ją wyśmiał.
Odpowiedz