Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jak leczyć nastolatkę, a później młodą kobietę z poważną depresją nawracającą według…

Jak leczyć nastolatkę, a później młodą kobietę z poważną depresją nawracającą według pewnych polskich "specyjalistów" od psychiatrii i psychologii:

1. Nie zrób żadnych, nawet najbardziej podstawowych badań hormonalnych. Tarczyca? A po co. Huśtawki hormonalne w okresie dojrzewania? Bujda na resorach, na pewno nie mają wpływu na nastrój.

2a. Nie zrób żadnych testów psychologicznych, choćby skali Becka, nic. Wydaj diagnozę po dziesięciu minutach rozmowy.

2b. Wydaj diagnozę bez porozmawiania z pacjentem, na podstawie wywiadu z jego matką.

3. Nie spytaj nawet pacjenta o traumatyczne przejścia w przeszłości. Przepisz mu od razu 3 leki antydepresyjne, z czego jeden silnie uzależniający, mimo zgłoszenia w wywiadzie, że pacjent ma spore skłonności do uzależnień, a jego przyjaciółka po kilku latach lekomanii zmarła od przedawkowania i z tego powodu pacjent boi się psychotropów.

4. Wmawiaj pacjentowi, że jeśli nie będzie brać leków, jego choroba przejdzie w chorobę afektywną dwubiegunową, która jest nieuleczalna. Co z tego, że przez to pacjent zaczyna reagować na każde polepszenie się jego stanu paniką, bo myśli, że ma pierwszy napad manii.

5. Podczas psychoterapii zadawaj pytania typu "a może sama prowokowałaś ojczyma, żeby cię molestował?", "a może chcesz się zabić, żeby zrobić mamie na złość?", "a może zasłużyłaś na to, że chłopak cię zostawił?". Pieprzyć poczucie wartości u pacjenta, nie jest mu potrzebne przy wychodzeniu z depresji. Pieprzyć też fakt, że pacjenta prześladuje ciągłe poczucie winy.

6. Próbuj umieścić pacjenta w psychiatryku na miesiąc przed maturą, tylko dlatego, że jego matka naopowiadała ci bzdur. Pieprzyć to, że matka pacjenta próbuje go wsadzić do psychiatryka, żeby umorzono postępowanie przeciwko ojczymowi-pedofilowi.

7. Zdziw się, że pacjent przestał chodzić na psychoterapię i znaleziono go z pętlą na szyi, podczas próby samobójczej.


Efekt: pacjent traci wszystko, co kocha, osiąga dno absolutne i popada w głęboką anhedonię, całkowite zobojętnienie. Nie ma żadnych emocji, nie chce jeść, nie może tworzyć, ciągle chce mu się spać i potrafi przesypiać 16h na dobę. Nie dba o zdrowie, ledwo przędzie na studiach. Izoluje się od otoczenia, żyje w całkowitej samotności. Nie myśli w ogóle o swojej przyszłości, licząc na to, że w międzyczasie jakoś umrze.

Epilog: pacjent zaczyna brać tabletki na uregulowanie cyklu miesiączkowego i po paru tygodniach nagle, MAGICZNYM jakimś sposobem, zaczyna mu się gwałtownie poprawiać. Badania wykazują zaburzenia hormonalne.

Chyba pozwę wszystkich tych leniwych sk*rwieli, którym nie chciało się podjąć minimalnego wysiłku i zrobić badań, tylko od razu przywalili stempel depresji. Siedem pieprzonych lat wyjętych z życiorysu, siedem pieprzonych lat piekła, droga na samo dno. Aż się boję pomyśleć, ile osób też przez to przechodzi z powodu niekompetencji konowałów i zaklinaczy umysłów.

słuzba_zdrowia

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar biala_czekolada
29 31

To co teraz napiszę, to wielki słój musztardy po obiedzie, ale: podstawa to dokładny wywiad o psychologu, do którego się wybiera, obwąchanie opinii o nim. Bez tego narażasz się na marnowanie czasu i co gorsza pogłębienie złego stanu. To samo tyczy się psychiatrów (bonus: jeśli jeden albo drugi odpowiada ci w sposób, który sugeruje, że nie słuchał, co mówisz - nie wracaj do niego więcej).

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 kwietnia 2014 o 23:02

avatar konto usunięte
9 17

@biala_czekolada: U mnie niestety było o tyle do kitu, że najpierw byłam w takim wieku, a potem już w takim stanie, że psycholi wybierała mi głównie matka. W sumie "zaliczyłam" ich 6 czy 7, w tym 4 psychiatrów, i tylko jeden był sensowny, ale cena 100zł za godzinną wizytę, ze wskazaniem, że potrzeba minimum 3 wizyt tygodniowo, była zaporowa. I to prawda, odkąd przestałam chodzić na pranie mózgu aka psychoterapię, trochę mi się polepszyło, ale nie na długo, bo wkrótce anhedonia pożarła mnie całkowicie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
14 14

@DeadAgain: To prawda - po przekroczeniu pewnej granicy zbytnio nie obchodzi Cię do jakiego psychologa/psychiatry pójdziesz i czy w ogóle pójdziesz. Szukanie dobrego specjalisty jest dla osób, które są jeszcze w stanie to robić. Zresztą, z zasady SPECJALISTA powinien być specjalistą. Jak tacy ludzie uzyskują tytuł lekarza niezmiernie mnie ciekawi.

Odpowiedz
avatar Karolues
4 4

Najgorsze w tym jest to, że tacy lekarze są we wszystkich dziedzinach. Urodziłem z niedoczynnością tarczycy. Jadłem trzy razy mniej niż inne dzieci i całe dnie spędzałem na dworze, a mimo to tyłem w zastraszającym tempie. Pani endokrynolog oczywiście na wszystko znajdywała zawsze wytłumaczenia, które wyglądały z reguły tak: "On za dużo słodyczy je i to dlatego". Z kolejnymi wizytami tylko zwiększała mi dawki leku i wysyłała do sanatorium(które z kolei było najgorsze co mnie spotkało, bo tamtejsza dieta polegała na siedzeniu cały dzień na oddziale i głodzeniu, przez które mój stan zdrowia się tylko pogorszył, a organizm zamiast spalać to z głodu zaczął magazynować jeszcze więcej tłuszczu). Aż w końcu zerwałem z tym i poszedłem prywatnie lekarza, który w końcu postawił dobrą diagnozę, potem udałem się do dietetyka i na siłownię. Dieta i ćwiczenia dały rezultat w postaci -10kg w ciągu miesiąca. Za 3 lata idę do wojska. Pozdrawiam i je**ać Publiczną Służbę Zdrowia.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

@Karolues: Ja "dzięki" jakże cudownym, postkomuchowskim okulistom zostałam jednookim fotografem. Prawie jak pirat, arrrr! ;)

Odpowiedz
avatar SCIERWO
24 28

pamietam jak w gimbazjum wyslano mnie na jakies badania na fali nowomody ze kazdy ma jakies dysguwno i kobitka w osrodku jako PIERWSZE PYTANIE zadala mi jak czesto moj ojciec pije alkohol... ciekawi mnie do dzis czy zapytala tak z rozpedu czy niewiedziala nawet jaki "pacjent" jej sie trafil i co ma sprawdzac u niego

Odpowiedz
avatar konto usunięte
17 29

@SCIERWO: Ja zgłaszałam każdemu psycholowi, że jestem w konflikcie z matką (bo matka była po stronie mojego ojczyma), co wcale paru z nich nie przeszkadzało w braniu jej zdania pod uwagę, a ona wmawiała im, że mam problemy, których tak naprawdę nie miałam. :/

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
-1 25

Od dawna mam podejrzenia że psycholog i psychiatra to taki lekarz któremu nie chciało się na studiach uczyć. Układ nerwowy, krwionośny, kostny, zawierają całą masę mniej lub bardziej potrzebnych części o skomplikowanych nazwach, chorób jest od metra i trochę, jak to ogarnąć? A psyoszust siedzi, słucha albo i nie, ma kilka standardowych odzywek i diagnoz i kasa leci.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 kwietnia 2014 o 15:16

avatar Fatumka
16 16

@tatapsychopata: Można tak powiedzieć o każdym niekompetentnym lekarzu, nie tylko o psychiatrach. Wszyscy używają wtedy utartych zwrotów itd. Dlaczego więc akurat ci? :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 13

@tatapsychopata: Coś w tym jest. W dodatku choroby umysłu są bardzo "płynne" i łatwo np. komuś coś wmówić, a potem ciągnąć z niego kasę, posiłkując się jeszcze hajsem od firm farmaceutycznych... Chyba nawet był taki eksperyment, że dano paru psychiatrom całkowicie zdrowych ludzi i kazano im diagnozować, u każdego coś "wykryli". :/

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
-1 11

@Fatumka: Tak, można. I nawet trzeba. Tyle że kompetencje chirurga, neurologa, internisty, czy każdego innego lekarza weryfikują szybko sami pacjenci zapisując się do niego lub nie. Bo rezultaty są namacalne. A taki szarlatan psychocośtam powie że potrzeba pierdylion sesji, a efekty będą nikłe i już jest kryty. Dlatego ci bo oni są jakby bardziej...

Odpowiedz
avatar Leaffe
17 19

Ja u psychiatry nie byłam nigdy, za to u psychologa-idioty owszem. Jako, że w szkole ludzie z klasy lubili się na mnie wyżywać, to po pewnym czasie samo słowo "szkoła" wywoływało u mnie panikę, bóle brzucha i pogorszenie nastroju. Mało spałam, mało jadłam a każde wyjście do szkoły to była tragedia. No to do psychologa, tylko traf człowieku na normalnego. Trafiłam na takiego konowała, co do matki mówił, że jest tak i tak, a do mnie przeciwieństwo tego, co mówił matce. Myślał, że trafił na głupią osobę, a ja gościa rozgryzłam po 3 spotkaniach. Po prostu nie pasowało mi to, co on mi mówił i to, co mówiła mi rodzicielka po spotkaniach. Jak się zaczęłam jej wypytywać, co dokładnie mówi, to aż mi włosy dębem stanęły. Potem powiedziałam, co mi mówi i wtedy rodzicielce się oczy otworzyły. Gość po prostu ładnie manipulował ludźmi, wmawiając im głupoty i trzepiąc za to niezłą kasę... Powiedziałam, że do tego konowała więcej nie pójdę, i nie poszłam. I wiesz co? Nawet mi to bardziej na zdrowie wyszło. Dlaczego? Ten idiota wmawiał mi, że wszystkie nieszczęścia tego świata to moja wina, a nie innych. Że to przeze mnie jestem w szkole dręczona [serio?] i wiele innych tego typu kwitków... Nie chcę wiedzieć ile osób po wizytach u tego konowała zakończyło swój żywot, wierząc, że ich nieszczęścia to ich wina...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
17 19

@Leaffe: To mamy podobne doświadczenia, mi też psychoterapeuta od siedmiu boleści wmawiał jeszcze więcej chorób i problemów, przez co w ciągu pół roku terapii skrajnie mi się pogorszyło i próbowałam popełnić samobójstwo. Od kiedy przestałam się "leczyć", jestem dużo spokojniejsza, nie mam takiego mętliku w głowie, takiego poczucia winy i bezsilności. Ciekawi mnie, co chcą przez to osiągnąć? Niby śmierć jest lekarstwem na wszystko, no ale... ;)

Odpowiedz
avatar Leaffe
6 8

@DeadAgain: ...No ale lekarz jest od leczenia, a nie od uśmiercania pacjenta. Teraz jak o tym myślę, to coś wydaje mi się, że ja po prostu nie miałam żadnej pomocy ze strony tego psychologa, ale za to ten psycholog od siedmiu boleści miał coś nie tak z głową. Bardzo nie tak z głową (: A co chcą przez to osiągnąć, to raczej się nie dowiemy, bo zapewne ani Ty nie myślisz do nich wracać, ani ja xD

Odpowiedz
avatar Asia_Odrzutowiec
0 0

@DeadAgain: wydaje mi się, że niektórzy psychiatrzy/psychologowie po prostu LUBIĄ wmawiać pacjentom rożne dziwne choroby i zachowania. Mnie jedna baba (gruba słonica) starała się wmówić anoreksję, bo bardzo schudłam przez leki, które ona wcześniej zapisała na "symulowanie". Cóż. Niektórzy sami powinni się leczyć. Psychoterapia mnie niszczyła. Teraz łykam prochy (diagnoza daleka od anoreksji jak Kraków od Tokio) i nigdy więcej nie pójdę na terapię i nie będę dawała robić sobie z mózgu gówna.

Odpowiedz
avatar kulka
4 10

Współczuję. Każda osoba jakoś powiązania z psychologią/-terapią/psychiatrią, z którą kiedykolwiek miałam kontakt, miała ewidentnie coś nie w porządku w głowie. Jest stereotyp, że idzie się na psychologię jak się coś ma nie tak ze sobą. Hmm stereotypy też skądś się biorą... Poza tym zastanawiam się - skąd się bierze depresja? Mam bardzo bliską koleżankę, która przez depresję (pewnie nawet niezdiagnozowaną) uciekała w naukę. Miewała myśli samobójcze, ale była na tyle silna, że nie spędziła nawet minuty u jakiegokolwiek lekarza, tylko zawsze uciekała w książki, zeszyty, notatki, dodatkowe zajęcia. Teraz jest naukowcem, robi doktorat w Korei. Więc skąd się bierze depresja? Nie jestem złośliwa, po prostu reakcje ludzi są fascynujące.

Odpowiedz
avatar Leaffe
3 7

@kulka: Co nieco na temat depresji [skąd się może brać] napisałam Ci w prywatnej wiadomości :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 9

@kulka: Ja spotkałam tylko jednego ogarniętego psychiatrę (biegły sądowy), ale tak, jak już napisałam wyżej, cena 100zł za jedną wizytę, przy konieczności minimum 3 wizyt tygodniowo (plus koszt dojazdów) była zaporowa. :/ A mam teraz wykłady z autopromocji z jakąś popieprzoną babą, która myśli, że skoro skończyła roczny kurs coucherski, to może grzebać ludziom w głowach. Większość ludzi jest strasznie wk*rwiona, bo myśleli, że będziemy mieć coś w rodzaju "jak pokazywać portfolio" itd., a tymczasem baba nam urządza jakąś pieprzoną psychoterapię połączoną z debilnymi ćwiczeniami ("napiszcie swoje marzenie 15 razy na jednej kartce, a może odkryjecie w nim coś nowego"), co mnie doprowadza do furii, bo zaraz mi się przypominają te wszystkie cholerne, psychologiczne gabinety tortur. -_-""" Teraz jest u mnie z tym trochę lepiej, ale też uciekałam w pracoholizm, w liceum w skrajnych momentach potrafiłam się uczyć (wliczając w to czas w szkole) do 16-18 godzin dziennie. Zaczęły mi się rozwalać stawy, żołądek, włosy wypadały garściami. Koszmar, dobrze, że nauczyłam się trochę sobie luzować i trzymać swój duet perfekcjonizm & pracoholizm na wodzy. ;) A skąd się bierze depresja... W sumie ile ludzi, tyle może być przyczyn depresji. Nie mogę odpowiadać za wszystkich, mogę ci jedynie opowiedzieć o swoim przypadku, jeśli cię to ciekawi.

Odpowiedz
avatar Bryanka
11 13

@kulka: Mówi się, że depresja pojawia się wtedy gdy ktoś za długo próbował być bardzo silny. Uważam, że coś w tym jest, chociaż u mnie depresja wzięła się ze skutków ubocznych nieprawidłowego leczenia. Czyli została spowodowana przez farmakologię. Niektórzy uciekają w naukę, po części ja też, gdyż uciekłam w biologię, zoologię i botanikę no i w sport jeździecki. Zamknęłam się totalnie w tym swoim świecie. Zdarzało się, że jak u siebie w ogrodzie/szklarni wszystko już zrobiłam, trening konia przeprowadziłam, to zaczynałam uskuteczniać prace ogrodnicze na terenie stajni. Też potrafiło to trwać po kilkanaście godzin na dobę. Poszłam do specjalistów niby z polecenia, a okazali się konowałami. Jeden nawet stwierdził u mnie "dwubiegunówkę" co było bzdurą na kiju, drugi upierał się wyłącznie przy jednym leku, który nie działał i powodował wszystkie skutki uboczne wymienione w etykiecie, za to szanowna pani psychoterapeutka wielokrotnie w czasie wizyt stwierdzała, że "nie rozumie o co mi chodzi". Stwierdziłam, że to chrzanię i po prostu wyjechałam, zmieniłam otoczenie, pracę, wszystko. Czuję się teraz znośnie :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
15 15

@kulka: Wiecie, coś w tym wszystkim jest. Nie tylko w przypadku depresji. Ja na przykład leczyłam anoreksję - istny koszmar. W jednym psychiatryku oddział zaburzeń odżywiania w ogóle nie był oddzielony od innych, więc dzieliłam korytarz z schizofrenikami, zabójcami itp. - słowem, myśl człowieku, że z Tobą jest aż tak źle jak z nimi. W drugim kochane pielęgniarki najpierw zabrały odtwarzacz mp3, żebym 'nie nasłuchała się odchudzającej muzyki', a później traktowały nas jak śmieci - zamknęły dwie anorektyczki i bulimiczkę w jednym pokoju. Dziewczyna nie mogła wytrzymać patrzenia na nas i non stop wymiotowała, smród przeokropny, otworzyć okna nie, bo BĘDZIEMY PRZEZ NIE RZYGAĆ (sic!), na obiad wciskali na siłę około kilograma żarcia, a potem darli się i karali za wymioty (bo zastały żołądek zwyczajnie nie mógł sobie poradzić z taką ilością jedzenia). Ot, polscy specjaliści...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

@koalaa: A to tylko kilka przykładów tego, co dzieje się w psychiatrykach. To rzeźnie dla ludzi, współczesne gabinety tortur. Nie wiem, jak niby pobyt w takim piekle miałby komukolwiek pomóc.

Odpowiedz
avatar kulka
4 4

@koalaa: Jezus Maria... :|

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 11

Wiecie co? Od znajomych pielęgniarek slyszalam mnostwo historii o psychiatrach i psychologach.. dwie z ich opinii: " w psychiatryku nie wiadomo kto jest pacjentem a kto lekarzem" albo " ktory psychiatra jest normalny"

Odpowiedz
avatar konto usunięte
13 15

@osvinoswald: "W psychiatryku jest tak - kto pierwszy złapie fartuch, ten jest lekarzem" - coś w ten deseń? ;) Psychiatryki to w ogóle rzeźnie dla ludzi, udzielam się trochę w ruchu przeciwko przemocy psychiatrycznej i to, co się dzieje w psychiatrykach na całym świecie, nawet w najbardziej postępowych krajach, PRZERAŻA.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

@DeadAgain: domyslam się, jak wysyłałysmy naszych podopiecznych na 3 miechy do szpitala to wracali przerazeni. Tez mialam mysli samobijcze, ale nigdy przez mysl mi nieprzeszlo by do psychiatry isc.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 8

@osvinoswald: Mnie zmuszono do pójścia, długa historia.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 12

@DeadAgain: a jak to wyglądalo ze strony policji? W sumie to twoja matka powinna wylądowac w psychiatryku. Są dwa rodzaje kobiet ktorych nienawidzę. Tych co za cudzych męzow sie biorą i tych kochajacych facetow bardziej od wlasnych dzieci...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 11

@osvinoswald: Właśnie przez policję mało nie wylądowałam w psycholu, bo namówili mnie, żebym złożyła zeznania przeciwko ojczymowi i wtedy zaczęło się tournee po wszelkich psycholach, żeby stwierdzić moją niepoczytalność i mnie ubezwłasnowolnić, nawet za koszt wsadzenia do psychiatryka... A moja matka to osobna historia, nie będę tutaj wywlekać prywatnych spraw, w każdym razie sądzę, że byłabym całkiem normalnym, zdrowym i dość szczęśliwym człowiekiem, gdyby nie ona.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

@DeadAgain: Gdyby nie sytuacja, powiedziałabym: żółwik. Jak bardzo rodzice potrafią zniszczyć dziecku życie. : )

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 7

@koalaa: Moja matka całe życie mi powtarzała, że byłam wpadką i zmarnowałam jej karierę, marzenia etc. etc. Może dlatego jestem zwolenniczką aborcji - bo czasem chyba lepiej byłoby, żeby dziecko się nie narodziło, niż żeby musiało dorastać w różnorakich patologiach.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 11

Tzn. Nie chcę nikogo obrazać. Niekiedy leczenie psychiatryczne to jedyna deska ratunku, ale czy nie ma jakiegos organu nadzorującego tego typu placowki?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 11

@osvinoswald: Tak, ale po pierwsze, po kiego grzyba zamykać w psychiatryku człowieka, który nawet w domu ledwo schodzi z łóżka i nie ma nawet siły na żadne akty autoagresji? Po drugie, LECZENIE, a nie faszerowanie pacjenta psychotropami, aż nie wie, jak się nazywa, i trzymanie go w tym stanie parę miesięcy, licząc na to, że od tortur mu się polepszy. Ta przyjaciółka, zanim zmarła z powodu lekomanii, wylądowała w psychiatryku. Kiedy wyszła i opisała mi, co tam się działo... To przechodzi ludzkie pojęcie, metody rodem z osiemnastego-dziewiętnastego wieku, dobrze, że chociaż lobotomii już nie przeprowadzają. :/ Co do organu nadzorującego to nie mam pojęcia, Najwyższa Izba Kontroli może?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

@DeadAgain: pewnie tu chodzi o jakies finansowanie lub cos w tym stylu. Pacjent z zaburzeniami psychicznymi jest bezbronny. Nikt mu nie wierzy, zawsze mozna powiedziec, ze sam zrobil sobie krzywdę a to co powie, to tylko jego wymysly lub halucynacje. U ciebie, matka mogla powiedziec, ze nie chcesz chodzic na terapię a tylko udajesz, ze nie masz sily wstac z lozka.

Odpowiedz
avatar matias_lok
10 10

Z lekarzami niestety jest tak, jak z każdym innym specjalistą - jest pełno niekompetentnych niedouków i kilku świetnych specjalistów, którzy rzeczywiście znają się na robocie. IMO wysyp tego typu niekompetentnego narybka psychologii to wynik boomu zaintererowania tą dziedziną te 10 lat temu. Bo rodzice uważali, że lepiej jest być beznadziejnym psychologiem niż dobrym spawaczem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 8

@matias_lok: Możliwe. Ja znam dwie osoby, które poszły na psychologę, bo "wiesz, nie wiem, na jakie studia iść, a w sumie to lubię słuchać ludzi itd....", szczęśliwie przynajmniej jedna odpadła na drugim roku.

Odpowiedz
avatar kalaallit
9 9

@DeadAgain: przynajmniej lubili słuchać ludzi... Mam koleżankę, która z braku pomysłu studiuje psychologię, ale rozmowa z nią zdecydowanie daleka jest od przyjemności, podnosi głos z byle jakiego powodu, obraża, przerywa - mam nadzieję, że do zawodu nigdy nie dojdzie, bo ludzie będą potrzebowali dodatkowo psychoterapeutę po traumatycznych rozmowach z nią... Szkoda, że nie ma testów predyspozycyjnych przed studiami psychologicznymi, że by odsiać takich ludzi.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

@kalaallit: Generalnie uważam, że pewne zawody (np. właśnie psychole, nauczyciele, wykładowcy, lekarze / pielęgniarki etc. etc.) powinny obowiązkowo mieć testy psychologiczne przed dopuszczeniem na studia / do zawodu. Dlaczego niby są badania psychologiczne dla zawodowych kierowców, a nie ma badań dla nauczycieli / wykładowców? To by odsiało znaczną część świrów typu "uwalę pół roku, bo nie podoba mi się charakter pisma".

Odpowiedz
avatar Krash001
3 5

Ciężko mi to pisać, ale jakiś czas temu chciałem się właśnie udać do psychologa... a teraz gdy czytam to co napisałaś, to już sam nie wiem czy warto. Skoro zamiast otrzymać pomocy, może być jeszcze gorzej...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

@Krash001: Jeśli chcesz, napisz do mnie na privie, chętnie pomogę, jeśli dam radę. :)

Odpowiedz
avatar Casandra
3 3

@Krash001: Spokojnie - nie nakręcaj się, proszę:-) Ja wiem, że do pierwszej wizyty czasem potrzebny jest taki impuls zwany wewnętrznym aktem odwagi. Jeśli stać Cię na to, to udaj się do prywatnego gabinetu. W międzyczasie szukaj informacji kto w Twoim mieście jest najlepszy i przyjmuje na NFZ. Dlaczego tak doradzam? Pierwsza wizyta w takim miejscu, jeśli okaże się niewypałem, może skutecznie zniechęcić do dalszego leczenia. I najważniejsze - dobry psycholog sprawi, że poczujesz do niego zaufanie, chęć podzielenia się swoimi myślami (to nie musi się stać od razu) oraz będziesz czuł, że Cię słucha. Jeśli nie czujesz którejś z tych rzeczy, to Twoja psychika nie otworzy się odpowiednio na leczenie (rozmowę, sugestie). Uwierz mi, że będziesz wiedział, kiedy trafisz w dobre ręce i nie zniechęcaj się proszę, z tego co obserwuję naokoło, to łatwiejsze niż myślisz:-)

Odpowiedz
avatar Krash001
2 2

@Casandra: Tu nie chodzi tyle o to, że teraz potrzebuję pomocy. Pomocy potrzebowałem jakiś czas temu i otrzymałem ją nie od jakiegoś lekarza, tylko przyjaciółki. Ale był taki moment, gdy sam już nie wiedziałem co robić i wahałem się, czy nie pójść do jakiejś poradni. A teraz jak zobaczyłem tą historię, to się po prostu wystraszyłem, że co jeśli znów to się powtórzy? Co jeśli następnym razem będę potrzebował pomocy kogoś z zewnątrz? Trudno jest zaufać komuś gdy czyta się, lub słyszy takie historie. Bo to nie pierwsza, z którą się spotkałem.

Odpowiedz
avatar Krash001
2 2

@DeadAgain: dzięki. Na szczęście już nie ma takiej potrzeby. I mam nadzieję, że nie będzie :)

Odpowiedz
avatar letmefly
5 5

Jako studentka psychologii czuję wstyd za osoby z "mojej branży". Powiedzcie mi, skąd się biorą tacy ludzie? Może z tych całych kursów psychologii i powstających jak grzyby po deszczu "akademii".

Odpowiedz
avatar rudamalpiatka
2 2

@letmefly: W każdej branży są ludzie niekompetentni. Jako(miejmy nadzieję!)przyszła studentka psychologii - wstydzę się wraz z tobą... Choć wiem,że nie warto.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

@letmefly: W pewnym sensie jestem w stanie zrozumieć, że NFZowscy psychole odwalają chałę, skoro mają 3 razy więcej pacjentów, niż są w stanie tak naprawdę, solidnie przerobić. Ale skąd takie konowały w prywatnych multi-przychodniach typu Luxmed czy Medhouse, które z założenia bardzo dbają o pacjenta i wybierają sobie świetnych lekarzy (bo słono płacisz za każdą wizytę)...? Niepojęte.

Odpowiedz
avatar rudamalpiatka
0 0

Niezmiernie ci współczuję z powodu tej sytuacji:c Dobrze, że się poprawiło! :) Bądź silna! Do pani psychiatry uczęszczam od 4 lat.I powiem szczerze, że gdyby nie ona, prawdopodobnie nie pisałabym tego komentarza. Jest to jedna z tych dobrych psychiatrów, pamięta wszystko, co jej opowiedziałam o moich problemach, dawała przemyślane rady, wypisała mi papier na nauczanie indywidualne. Walczyła długo, żebym nie musiała iść do psychiatryka( do którego zapewne inny psychiatra by mnie wysłał, kwalifikuję się ;) ), bo wie, co się tam dzieje. Jest bardzo kompetentna, generalnie baba do rany przyłóż. Co ciekawe, mam też problemy z hormonami, jeżdżę do endokrynologa, płacę krocie(na publiczną wizytę musiałabym czekać... długo) a babka... No jest conajmniej niekompetentna i baaaardzo nieogarnięta. Jestem zdania, że w każdym zawodzie są ludzie i taborety, niezależnie, czy to psycholog, psychiatra, lekarz, nauczyiel(oj...)czy krawcowa. Jednak co do psychologa, co wyjeżdża z takimi pytaniami... Hmm... Nawet nie wiem, jak to skomentować. Dla mnie to po prostu skandal. Kończąc chciałam ci życzyć wszystkiego, co dla ciebie najlepsze... I jeszcze raz siły! :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@rudamalpiatka: *poprawia się. ;) Powoli, ale do przodu, choć ostatnio jakoś mi wszystko znowu siadło, chyba kwestia przemęczenia, bo ostatnie tygodnie to był cyrk na kółkach, do tego jeszcze problemy w życiu osobistym i trochę się zmęczyłam. Ale sprzedaję czarnym myślom kopa w tłuste dupska i walczę dalej. ;) Oj, to radziłabym ci zmienić tego endokrynologa, jak sobie raz człowiek rozpieprzy hormony, to potem jest masakra, widzę po sobie. x_X Tak, tylko wiesz, jak krawcowa spieprzy ci spodnie, to odżałujesz jakoś. A jak lekarz urąbie ci nie tę nogę, co trzeba, albo psycholog dobije cię, zamiast ci pomóc, to jest to sprawa cokolwiek poważniejsza... Dlatego w pełni się zgadzam z kalaallit odnośnie testów psychologicznych. Dzięki, przyda się, bo walczę samotnie. :)

Odpowiedz
avatar rudamalpiatka
0 0

@DeadAgain: Życie to generalnie sinusoida, raz lepiej, raz gorzej. Ale wierzę, że dasz sobie radę (i nie tylko ja, pewnie większość komentujących jest tego samego zdania!):) Z tymi testami psychologicznymi - cóż, pomysł w sumie dobry (albo chociaż egzaminy na studia T.T wtedy chodzili by tam ludzie którym NA PRAWDĘ zależy). Ha, problem w tym, że innego endokrynologa nie ma w okolicy. I tak dojeżdżam ~70 kilometrów. Samochodu nie mam, komunikacja międzymiejska ledwo ciągnie(znaczy ciągnie dobrze - ciągnie druta -,-'')więc jest to trochę utrudnione. Pół roku zostało mi do przeprowadzki do metropolii(studia), tam sobie kogoś znajdę na miejscu. Będę mogła pochodzić, popytać... myślę, że jakoś dotrzymam :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@rudamalpiatka: Dzięki. :) A bóle dennej komunikacji miejskiej też znam, więc łączę się z tobą w bólu. ;)

Odpowiedz
avatar LoonaThic
2 2

Cóż - powiem tak - nie zastanawiaj się, nie odpuszczaj. Jestem z Tobą dziewczyno rękami i nogami :(:(:(

Odpowiedz
avatar CzekoladowyChochlik
0 0

Jakiś czas temu czytałam, że psychologowie mają taką swoją Biblię - gigantyczną książkę, gdzie masa zachowań pasuje do jakieś choroby psychicznej i trzymają się tego strasznie. No, ale to było o Amerykańskich nie wiem jak to wygląda u nas. Sama nigdy nie miałam kontaktu z psycho, jednak od znajomych którzy mają z nimi kontakt nasłuchałam się wielu mniej i bardziej złych rzeczy. Tobie życzę wszystkiego dobrego, bo aż w głowie mi się nie mieści, że psycholog może mówić rzeczy typu "Prowokowałaś do molestowania". Taki psycholog, sam powinien się leczyć.

Odpowiedz
avatar BlackMoon
-4 4

Wybacz, ale ja nie wierzę, że psycholog zapytał Cię "a może sama prowokowałaś ojczyma, żeby cię molestował?". Jak żyję słyszałam tylko raz, aby ktos uważał, że to może być wina dziecka, które sprowokowało takie zachowanie, a mówił to pewien ksiądz- chyba wszyscy wiemy, o czym mowa :) NIKT o zdrowych zmysłach nie zadałby takiego pytania, a tym bardziej osoba pracująca jako psycholog, która powinna się liczyć z tym, że taki pacjent może narobić jej problemów: choćby dzieląc się tym z innymi i przestrzegając przed taką wariatką (a co za tym idzie- strata pacjentów-> hajs się nie zgadza). Nie mówię, że wszystko zmyslone, ale w tę częsc nie wierzę.

Odpowiedz
avatar LoonaThic
1 1

@BlackMoon: Zwróć uwagę, że ta dziewczyna była nastolatką. Psycholog musi zebrać dokładny wywiad i musi zadać pytania z pozoru bulwersujące. Przecież równie dobrze dziewczyna moze chcieć odegrać się na mężczyźnie, bo odrzucił jej zaloty (jest pojęcie tzw. lolitek). Nie jest to ani specjalnie rzadkie ani specjalnie bulwersujące. Więc tu akurat nie dziwie się że padło takie pytanie :(

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@BlackMoon: To była ta sama pożal się Boże psychoterapeutka, co w punkcie 2b, a moja matka wszystkim, którzy chcieli jej słuchać, wmawiała, że wymyśliłam sobie całą sprawę, żeby zwrócić na siebie uwagę...

Odpowiedz
avatar bazienka
0 2

jako psychologowi pozostaje mi tylko przeprosic za kolegow po fachu mozesz sie sadzic, mozesz tez ogarnac ich kwaliikacje- jesli sa certyfikowanymi terapeutami albo w PTP ( Polskie Towarzystwo Psychologiczne/Psychiatryczne), to do ww instytucji rozniez powinna pojsc skarga dramat i dno totalne :( w ogole brak Becka czy chocby ACL zeby juz nie meczyc czlowieka MMPI ( chociaz tu akurat przy pstchiatryku powinien byc pierwszym krokiem), albo glupiego NEO-FFi to jest skrajna niekompetencja, podobnie jak bazowanie na wywiadzie z matka ja bym sie zastanowila czy oni w lape nie brali

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@bazienka: z ciekawości zapytam: co to za badania? (tak, jestem zbyt leniwa by spojrzeć w google, mimo wszystko wolałabym by mi to wytłumaczono "łopatologicznie") Jeśli nie masz ochoty mówić, lub nei możesz, to nie ma sprawy

Odpowiedz
avatar bazienka
0 2

@SviDhm: proszę bardzo, niech wiedza w naród idzie skala depresji Becka- krótki test pozwalający sprawdzić nastrój, po osiowych objawach depresji ( spadek nastroju, napędu i anhedonia- brak możności czerpania przyjemności), w sumie to powinien być pierwszy test zrobiony osobie podejrzewanej o depresję MMPI- test z ponad 570 pytan ( T/N), pozwalajacy ocenic osobowosci pacjenta- czyli oprocz depresji np. psychopatie, hipochondrie, meskosc/kobiecosc, introwersje spoleczna, schizofrenie, manie ( przeciwienstwo depresji), paranoje, itp- pelny przekroj osobowosci, dodatkowo posiada skale kontrolne, pozwalajace okreslic symulacje i dyssymulacje, http://pl.wikipedia.org/wiki/MMPI-2 ACL- idea podobna do MMPI, tylko wybierasz sposrod przymiotnikow najbardziej ci pasujace, czasem uzywa sie go pomocniczo do MMPI NEO-FFI- test osobowosci zawierajacy 5 skal - Wielka Piatke http://pl.wikipedia.org/wiki/Wielka_pi%C4%85tka

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 kwietnia 2014 o 19:24

avatar konto usunięte
0 2

@bazienka: a któreś z tych pomaga określić IQ? Tak z ciekawości pytam bo w sumie nie wiem czy podczas wizyty w psychiatryku (nigdy więcej!) miałam robione badania czy mnie zwyczajnie olali i woleli słuchać rodziców. Już nie wspomnę o kompetencji personelu... "W nocy trzeba leżeć w łóżku! Nie można siedzieć na krześle i gapić się przez okno!", "Nie możesz mieć bezsenności bo całą noc leżysz w łóżku!"

Odpowiedz
avatar bazienka
0 2

@SviDhm: juz bardziej cechy pozwalajace przyblizyc poziom 'inteligencji emocjonalnej', chociaz tu jest dosc rozmyta kwestia do testów inteligencji najczesciej stosuje sie test Wechslera ( kilkanascie roznych skal slownych i bezslownych- np. wyjasnianie pojec, test z wiedzy ogolnej, zadania matematyczne, ukladanki, labirynt itp.) albo Ravena- wybierasz element ktory bedzie pasowal do ciagu symboli lub liczb

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@bazienka: ok, dziękuję za odpowiedź ^^

Odpowiedz
avatar kurkawodna
2 2

A ja bym chciała dodać tylko tyle, że gdyby nie mój psychiatra, to wąchałabym kwiatki od spodu. Są lekarze, którzy po 10 minutach rozmowy potrafią wykryć co dolega. Jeśli trafiałaś na takich konowałów, to mogę tylko współczuć, trzymam kciuki za Ciebie i Twoje zdrówko :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@kurkawodna: Wiadoma sprawa, jednak liczba tych niekompetentnych psycholi mnie przeraża, bo to już nie zaledwie niechlubne wyjątki... Dzięki. :)

Odpowiedz
avatar nighty
1 1

Widzę że miałam spore szczęście do psychologów, większość po jednej wizycie wiedziała z czym problem (a jest ich trochę) i udawało im się mnie z nich wyciągnąć. Problem zaczynał się w momencie jak psycholog dochodził do wniosku że za 90% moich problemów odpowiada rodzina (wszyscy trzej w którymś momencie doszli do tego samego wniosku), wtedy rodzice byli zapraszani do gabinetu i delikatnie im sugerowano że terapia rodzinna jest konieczna. W tym momencie zwykle zaczynała się awantura - jak psycholog śmie sugerować że oni mają coś nie po kolei w głowie, że jest konowałem a nie psychologiem skoro nie umie mnie wyleczyć, że on pewnie przejaskrawia moje problemy żeby więcej kasy wyciągnąć, a może to ja coś nazmyślałam a poza tym to oni są za starzy na terapię, czasu nie mają i na żadną terapię nie przyjdą. Albo psycholog będzie się zajmował tylko mną albo oni znajdą mi nowego lekarza. Wszyscy trzej powiedzieli że w takim razie ich praca jest bezsensu bo rodzice swoimi działaniami niszczą wszystko co uda się wypracować na terapii. Po 3 psychologu rodzice stwierdzili że właściwie to mnie już nic nie jest i po co mi psycholog. Życie jest i będzie ciężkie i mam się po prostu przyzwyczaić.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@nighty: Powiem ci, że ja dopiero po paru miesiącach studiów w mieście daleko od mojej "wspaniałej" rodzinki zrozumiałam, jaki mój dom rodzinny jest toksyczny i sporo czasu zajęło mi dostrzeżenie, jak pozornie drobnym, ale nieustannym wbijaniem szpili można wykończyć człowieka psychicznie.

Odpowiedz
Udostępnij