Wredna byłam ja. I mam z tego dziką satysfakcję.
Stoję dzisiaj na przystanku(blisko wiaty, nie na środku chodnika). Z przeciwka idzie Ona: Pani ok 50-tki, bardzo szerokie, zamaszyste ruchy, idzie prosto na mnie i wyraźnie oczekuje, że ustąpię jej miejsca pomimo szerokiego chodnika obok.
W głowie zrodził się szatański plan, przycisnęłam torebkę mocniej do boku, w miejscu, na które jaśnie pani powinna trafić łokciem miałam sporych rozmiarów szklany słoik.
Oczywiście musiała mnie "ukarać" za to, że śmiałam stanąć na jej drodze.
Buch! Aż poczułam przez torebkę. Ale Ona chyba poczuła o wiele dotkliwiej
- AŁA! (z pretensja w głosie)
- Widzi pani? Trzeba uważać, jak sie chodzi
Aleś Ty twarda...
Odpowiedz@SecuritySoldier: Nie przymierzając, jak słoik.
OdpowiedzGrunt to nosić ze sobą rzeczony słoik. Brawo, jestem pełen podziwu dla zapobiegliwości. Wzmiankowany szatański plan to przy tym pikuś, Pan pikuś.
OdpowiedzPiekielni są z Ciebie dumni.
Odpowiedz@moodlishka: Mów za siebie. Ja noszę płytę chodnikową.
OdpowiedzA nie lepiej jest nosic w torebce jakis maly powiedzmy 25-kilogramowy odwaznik? Zawsze sie moze przydac, a sloik moglby sie ewentualnie stluc. Czy on byl pusty, czy pelny?
Odpowiedz