Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Kupiliśmy mieszkanie w starym bloku. Blok tradycyjny odrapany, nie ocieplony, wszędzie linoleum,…

Kupiliśmy mieszkanie w starym bloku. Blok tradycyjny odrapany, nie ocieplony, wszędzie linoleum, ale w miarę bezpieczny i wygodny z windą. Odwiedziliśmy wspólnotę i pytamy się o planowane remonty. A tu zonk, bo odkąd blok stoi to remontów nie było (chyba że coś się sypie albo jest konieczne jak konserwacja windy). Fundusz remontowy od 30 lat opłacany, 200 zł biorą co miesiąc, a remontów nie będzie. Nasza spółdzielnia ma ok 15 bloków pod opieką i wszystkie remontuje- oprócz naszego.
Czyżby wspólnota oszczędzała na wczasy dla kierownictwa?

Nie, winni są sami piekielni lokatorzy. Żeby projekt przeszedł musi 80% mieszkańców wyrazić na to zgodę. I się nie zgadzają. Fundusze są, robotnicy też, spółdzielnia robi projekty a tutaj ludzie nie chcą!

Miał być budynek ocieplany i tynkowany - nie bo hałasy i brud.
Miały być płytki układane na korytarzach (zamiast linoleum)- nie bo brud i hałasy.
Malowanie balkonów, bo nawet rdza odpada, a koloru farby nikt nie pamięta- nie bo obcy nie będą im po domach chodzić.
Instalacje ogrzewania wody z MCP- nie bo oni od 30 lat grzeją wodę gazem z piecyka to nie będą wydawać kasy na rury, odpinanie piecyków i zmianę ogrzewania.
Remont parkingu- nie bo hałas i brud.

Nie rozumiem sensu płacenia funduszu remontowego i odmawiania jakichkolwiek remontów. Ani złotówki nie musieli by dodać z własnej kieszeni, bo od tego jest fundusz. Inne bloki za naszą kasę są ocieplone, wymalowane i wycackane. A u nas nic. Przecież ocieplenie służy wszystkim, parking też - nie jest to wymysł czy moda. A płacić i tak trzeba.

sąsziedzi

by maxcom
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
52 56

Powiedz im, że za ich kasę inni zyskują - w tydzień zarządzą remont od piwnic po strych.

Odpowiedz
avatar mesiaste
23 23

W swojej wspólnocie też mam takich, dopiero niedawno udało się wyprosić ocieplanie i malowanie budynku, ale parking nadal wygląda jak pole minowe. W każdym razie, czy Ci ludzie nie rozumieją, że w ten sposób doprowadzą ten budynek do ruiny, a w dalszej perspektywie, jak będzie niszczał to (może nie za ich czasów, ale może dzieci, wnuków, czy któregoś tam pokolenia), będzie nadawał się zwyczajnie do rozbiórki ? Czasem się zastanawiam czy nie powinny być jakieś regulacje na to, zmuszające do remontu, w określonych okolicznościach.

Odpowiedz
avatar shadowy_name
1 7

Nie jestem w 100% pewna, ale nie jest tak, że pieniędzy z Waszego funduszu nikt nie ma prawa tknąć na inne cele (w tym także remonty innych bloków)?

Odpowiedz
avatar TomX
5 13

@shadowy_name: W teorii może tak, ale spółdzielnie mieszkaniowe w praktyce nie przejmują się żadnymi prawami, z prawami fizyki włącznie...

Odpowiedz
avatar soraja
16 18

@shadowy_name: to nie jest fundusz danego bloku tylko spółdzielni mieszkaniowej, więc jak najbardziej mogą - ideą spółdzielni jest m. in. to, że kasa idzie do wspólnej puli i jest rozdzielana wg potrzeb.

Odpowiedz
avatar shadowy_name
6 6

@soraja: dzięki za wyjaśnienie :)

Odpowiedz
avatar pasia251
0 2

@shadowy_name: autorka historii pisze o wspólnocie, która jest zarządzana przez spółdzielnię - w takim przypadku jak najbardziej mają oddzielne konto i nikt nie może tknąć ich kasy... @soraja: nie do końca jest tak jak piszesz - ostatnia ustawa o spółdzielniach mieszkaniowych zmieniła ten stan rzeczy i teraz każda nieruchomość ma swoja kasę... możliwe jest jedynie pożyczanie pieniędzy między nieruchomościami, ale nie ma już wspólnego worka ;)

Odpowiedz
avatar zendra
0 0

@pasia251: a poza wszystkim, skąd ten wymóg aż 80% poparcia przez mieszkańców?

Odpowiedz
avatar pasia251
0 0

@zendra: może wcześniej tak sobie wspólnota uchwaliła?

Odpowiedz
avatar zendra
0 0

@pasia251: być może, ale taka uchwała jest nieważna z mocy prawa.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 13

Swoją drogą podziwiam ludzi którzy dzisiaj zadłuzaja sie w banku na 30-40 lat by kupić mieszkanie w wielkiej pycie. Konstrukcja wielkiej płyty była przewidziana na 50-70 lat użytkowania, Dochodzi do tego "oszczędzanie" przy budowie i miernej jakości materiały oraz pracownicy rodem z PRLu na budowie. Źle nie życzę ale żywotność takich budynków może być nagle określona przez rzeczywistość w ciągu najbliższych kilkunastu lat.

Odpowiedz
avatar misiafaraona
13 13

@kambodia: Sam z siebie chyba jeszcze żaden się nie zawalił.

Odpowiedz
avatar PizzaPlease
2 4

@misiafaraona: No jeszcze nie.

Odpowiedz
avatar 777i
4 4

@kambodia: wiesz co, bloki z wielkiej płyty dużo dłużej wytrzymają niż budowane w ostatnich latach "nowoczesne i bezpieczne" osiedla, w wybudowanych niedaleko mnie po 2 latach były wymieniane płytki na schodach bo już odpadały, a przez niedoróbki nad klatkami schodowymi pojawiał się w nich piękny grzyb. teraz się robi jak najtaniej, nikt nie liczy się z tym, jaka będzie żywotność bloku.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@kambodia: "Nie znam się, a się wypowiem". Większość osiedli wielkopłytowych w ostatnich latach przechodzi remonty i rewitalizację. Nie jest to piękne budownictwo, ale w większości jest dość trwałe - trwalsze od współcześnie budowanych osiedli developerskich. Owszem, zdarzają się wyjątki. Zależnie od stosowanego systemu budowy trwałość i jakość jest różna. Nie można jednak powiedzieć Twoim wzorem "wielka płyta be".

Odpowiedz
avatar Vege
3 3

@kambodia: Panie kolego - technologia francuska, z tego co pamiętam to żywotność była liczona na 110 lat, a największą bolączką są metalowe łączenia płyt które obecnie się zabezpiecza przy okazji termomodernizacji bloków - pewnie przy odpowiednim rygorze technicznym ze 150 lat postoją.

Odpowiedz
avatar MrSpook
0 0

@mietekforce: Mam nieruchomości, oraz z przyczyn praktycznych parę zawodowych uprawnień co do dozoru technicznego, różnych instalacji. Zaznajomi często proszą mnie o ekspertyzy, gdy chodzi o zakup mieszkań w loftach... oj parę razy złapałem się za głowę... a miało być nowocześnie, pięknie, modnie, desinersko... a jest kupa instalacji wykonanych największą tandetą na rynku, zaprojektowanych chyba przez studencin na kacu gigancie...

Odpowiedz
avatar kotwszafie
-3 7

A ja powiem inaczej. Spółdzielnia, którą opisujesz, ma marne pojęcie o sposobach włączania ludzi w działania na rzecz własnej okolicy. Zamiast zrobić projekt, zamówić ludzi, to się zbiera zainteresowanych, omawia problem, pyta, jak oni by to rozwiązali, może nawet włącza do drobnych prac później. Oczywiście, trwa to dłużej, ale ostatecznie wszyscy są bardziej zadowoleni. I też dbają o to potem lepiej, bo w końcu to ich własnymi ręcyma zrobione. Trzeba znaleźć odpowiednie podejście, a nie się zżymać, że "ja mam taki wspaniały pomysł, a nikt mnie nie docenia".

Odpowiedz
avatar Draco
5 7

Po pierwsze Spółdzielnia Mieszkaniowa to nie Wspólnota Mieszkaniowa. Różnice są ogromne i status mieszkańców jest inny. Opisana sprawa śmierdzi. Czemu? Bo Spółdzielnie Mieszkaniowe nie są ograniczane opinią mieszkańców bloków. To Spółdzielnia jest WŁAŚCICIELEM BUDYNKU! Jego mieszkańcy są tylko "współudziałowcami" i w ramach swojego udziału mogą mieszkać w "swoim" mieszkaniu. Tak to w dużym uproszczeniu wygląda. Tak więc Spółdzielnia może robić remonty jakie chce i kiedy chce. Głos mieszkańców jako udziałowców może być co najwyżej głosem doradczym. W żadnej Spółdzielni w Warszawie nie spotkałem się z tym by ktoś brał pod uwagę jakieś głupie protesty mieszkańców. Jak spółdzielnie radzą sobie z niechęcią mieszkańców do pomysłu remontu? Prezes dzwoni do pana Zbyszka konserwatora i prosi o wystawienie "Protokołu Konieczności". Pan Zbyszek robi taki protokół opisując, że np. remont jest konieczny bo stan bloku może niedługo doprowadzić do zagrożenia życia mieszkańców. Spółdzielnia tylko powiadamia mieszkańców, że będzie remont i tyle. Chyba, że... sprawa ma drugie dno i tylko Spółdzielnia zwala brak remontów na "złych mieszkańców". Spotkałem się z podobną sytuacją kilka razy. Mianowicie chodzi o własność działki na której stoi budynek. Zdarza się, że sprawa własności gruntów nie była odpowiednio załatwiona za czasów PRL i teraz pojawiają się spadkobiercy dawnych właścicieli. Co się dzieje w takiej sytuacji? Cóż, czy to Spółdzielnia Mieszkaniowa, czy Gminny ZGN, mają one duży problem, bo status działki nagle staje pod znakiem zapytania. Często przez lata znani spadkobiercy nic nie robią, bo po prostu nie chcą robić komuś i sobie kłopotu. Często jednak idą do Sądu i nie wiadomo jak sprawa się potoczy. Spadkobiercy mogą chcieć np. załatwić sprawę polubownie i zadowolą się rekompensatą finansową o zdroworozsądkowej wysokości. Ale są też tacy, którzy korzystają z sytuacji i chcą sądownie przejąć działkę, a Sąd najprawdopodobniej im ją przyzna. Tacy właściciele często wtedy oferują możliwość odsprzedaży działki za sumy liczone w milionach złotych, lub zaczynają "zarabiać" na Spółdzielni. A właściciel gruntów właściwie może wszystko. W takim wypadku działka jest jego, a blok Spółdzielni stoi na niej, czyli on ma prawo ustalić opłatę za korzystanie z jego własności. Właściwie może powiedzieć dowolną stawkę bo przepisy tego nie regulują. Spadkobierca może w taki sposób skutecznie wszystkim utrudnić życie np. ustając opłatę za korzystanie z jego nieruchomości na 100 zł od mieszkania, albo od samochodu na parkingu. Spółdzielnie i Gminy w takich wypadkach robią jedną rzecz. Gdy tylko wiadomo, że pojawiają się jacyś spadkobiercy właściciela gruntów, to z automatu przestają inwestować w stojące tam budynki. Czemu? Celem jest doprowadzenie do jak najgorszego wyglądu budynku i remonty robią wtedy gdy jest to naprawdę konieczne. Dzięki temu: - Spółdzielnia/Gmina nie traci pieniędzy na inwestycję w coś co niedługo będą zmuszeni sprzedać, - Budynek ma wyglądać na zapuszczoną ruderę, by zniechęcić spadkobierców do prób pozyskania kasy. Tak wiec maxcom proponuje dowiedzieć się o numer działki i sprawdzić jej status w KRSie. Można to zrobić przez internet.

Odpowiedz
avatar mesiash
1 1

@Draco: Masz rację aż do momentu szukania drugiego dna. Dla mnie po prostu wygląda to tak, że nie ma kasy na remont tego konkretnego bloku, i spółdzielnia wymyśla jakieś fanaberie, w które niedouczony autor (to nie zarzut, każdy ma prawo nie wiedzieć wszystkiego) wierzy.

Odpowiedz
avatar cher
4 4

@Draco: Cyt. z historii: "Nasza spółdzielnia ma ok 15 bloków pod opieką i wszystkie remontuje- oprócz naszego. Czyżby wspólnota oszczędzała na wczasy dla kierownictwa?" - sądzę, że Autor historyjki po prostu nie rozróżnia wspólnoty od spółdzielni, a różnice warto poznać przed nabyciem swojego kwadratu.

Odpowiedz
avatar pasia251
1 3

@Draco: bardzo możliwe jest, że autorka mieszka we wspólnocie, która na zarządcę wybrała spółdzielnię mieszkaniową i podpisała z nią stosowną umowę...pozostałe 14 bloków zapewne jest własnością spółdzielni i tam faktycznie nie musi ona pytać o zgodę na remonty...

Odpowiedz
avatar Gadzina
0 4

Od 2007 r. dla każdej nieruchomości jest prowadzony rachunek funduszu remontowego - wpływy i wydatki, dla tej jednej, konkretnej nieruchomości. Spółdzielnia nie wydaje tych pieniędzy "na co chce" , może jedynie na remonty. ( Sorry Soraja :) ale nie masz racji.) A jak mieszkańcy nie chcą remontu - bo trzeba wpuścić do domu, jest hałas itp to nie robi. Przecież ta kasa leży na koncie i procentuje, to co za problem? Co do gruntów - 20 lat w dobrej wierze, 30 w złej - zasiedzenie. W drodze ustawy o Spółdzielniach mieszkaniowych także Spółdzielnia może zasiedzieć taką działkę. W KRS nie ma działek. Dziaki są w ewidencji gruntów i budynków w Gminnym lub miejskim ośrodku geodezji. W księdze wieczystej sa właściciel i działki wchodzące w skład nieruchomości. Numer księgi można uzyskać w ośrodku geodezji a z pewnością zna go Spółdzielnia. Księgi Wieczyste są jawne. Dokładny tryb przeprowadzania remontów reguluje statut Spółdzielni i regulamin.

Odpowiedz
avatar Draco
-3 3

@Gadzina: A skąd takie dane? Fundusz remontowy jest dobrym zwyczajem, a nie przepisem. Lepiej zbierać wcześniej kasę po trochu i niech leży w banku, niż w razie konieczności szybkiego remontu od każdego właściciela brać po kilka tysięcy. Zasiedzenie owszem jest coś takiego w naszym prawie, ale niestety nasze sądy na to zazwyczaj leją, zwłaszcza, gdy w Księgach Wieczystych jest wpisany stary właściciel, a co się często zdarza, bo za PRLu władzy nie obchodziły jakieś tam śmieszne "własnościowe papierki". A jeżeli spadkobierca właściciela pochodzi z Zachodniej Europy lub z USA, a do tego jest wyznania Mojżeszowego to sprawę wygra już na starcie. Niestety takie są nasze sądy, dlatego Spółdzielnie i Gminy nie ryzykują w takich wypadkach i czują się niepewnie.

Odpowiedz
avatar MrSpook
0 0

@Gadzina: Polska siedzi na wielkiej bombie zegarowej związanej z totalnym burdelem w księgach wieczystych, co do własności gruntów pod budynkami, radzę wam, jeśli macie mieszkania własnościowe bez wykupionego gruntu, szybko to ogarnijcie, dotyczy to też pomiarów geodezyjnych pod prywatnymi budynkami, by się nie okazało, że jakiś wycinek waszego gruntu nie należy jeszcze do jakiegoś dawnego właściciela. Z doświadczenia różnych znajomków wiem, że w tym kraju notarialnym aktem własności, bez poprawnego wpisu w księgach można się podetrzeć...

Odpowiedz
avatar kulka
5 5

A może lokatorzy nie wiedzą za co płacą w czynszu? ;) Śmieszny pomysł, ale mam koleżankę, która kupowała mieszkanie w nowym budownictwie i nie wiedziała nawet jaki będzie płacić czynsz...

Odpowiedz
avatar Draco
-1 1

@kulka: W nowym budownictwie zazwyczaj się nie płaci "czynszu". W przypadku mieszkań własnościowych tworzących Wspólnoty Mieszkaniowe właściciele płacą tylko za swój procent opłat za media i za utrzymanie nieruchomości.

Odpowiedz
avatar Jasiek5
1 1

Z opisu nie wynika czy to jest Wspólnota w ramach Spółdzielni Mieszkaniowej, czy Wspólnota w ramach ZBM. Najprawdopodobniej w ramach Spółdzielni Mieszkaniowej która to rządzi się własnymi prawami i ma w wielkim powarzaniu sprawy lokatorów. Ja mieszkam w ramach Wspólnoty ZBM dotyczącej konkretnego budynku i coś takiego jak przerzucanie pieniędzy z funduszu remontowego na remonty innych budynków było by nie do pomyslenia. Co roku odbywają się na wiosnę zebrania Wspólnoty i co roku Zarząd ZBM rozlicza sie nam z wydatków. Proponowałbym zebranie Wspónoty jedynie tego bloku i wyciągnięcie na wierzch przy wszyskich lokatorach takich spraw. I niech zarząd szczególowo się tłumaczy ile w danym roku wpłynęło pieniędzy z funduszu remontowego tego bloku i co za do dla tej wspólnoty zostało wykonane. Jeśli zarząd nie potrafi się wytłumaczyć z wydatków dla tej Wspólnoty to będzie to sprawa dla prokuratora.

Odpowiedz
avatar Draco
0 2

@Jasiek5: Ja jednak obstawiam, że maxcom myli pojęcia. Takie wyparowanie kasy z funduszu remontowego na Wspólnocie Mieszkaniowej skończyłoby się sprawą w Sądzie i najprawdopodobniej porządnym obiciem winnego.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 3

moze by im zrobic karteczke w prosty sposob obrazujaca, ile na tym ogrzewaniu ( i wody przez miasto, i po ociepleniu budynkow) ZAOSZCZEDZA np. w skali roku? ( powolujac sie na srednie koszty ciepla dla mieszkania podobnego w innym, ocieplonym bloku? najczesciej argument finansowy dociera, nawet do opornych...

Odpowiedz
Udostępnij