Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego, zwana BUW-em. Kto bywa lub chociaż słyszał, na pewno…

Biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego, zwana BUW-em.

Kto bywa lub chociaż słyszał, na pewno słyszał także o niecnym procederze, jakiego dopuszczają się studenci-chytruski. Mianowicie, chodzi o chowanie książek na regałach tylko sobie znanych, bynajmniej niekompatybilnych z numerami katalogowymi. Po co? Ano, niektóre książki cenne, mało ich, cały rok się na nie czai, to sobie schowam, przyjdę jeszcze jutro i będę miał pewność, że znajdę.

Ostatnio byłam świadkiem takiej właśnie akcji. Normalnie bym się raczej nie wyrywała, ale że akurat z pięciu potrzebnych książek znalazłam dwie (choć w katalogu figurowały jako dostępne), no i że facet kitrał książkę z mojej "branży"... zaatakowałam.

Atak polegał na zadaniu uprzejmego pytania "Co ty, ku**a, robisz?" i uwadze, że biblioteka to nie jego pokój, żeby mógł sobie robić w nim taki burdel jak mu się podoba. W sumie to bardziej niż na objechaniu go, zależało mi na zwróceniu uwagi pani bibliotekarki siedzącej nieopodal (nie usłyszała).
Koleś zmierzył mnie pogardliwym spojrzeniem zza okazałych okularów. Dla uplastycznienia opisu dodam, że był to przedstawiciel turbohipsterów, tzn. kujonki, rurki, pseudopunkowy plecak, odblaskowe skarpetki i czapka a'la kondom. Oto jaką przemową zostałam uraczona, cytuję z pamięci (a tak żałuję, że nie nagrałam!):

- Słuchaj no, wiesz ile osób będzie chciało dziś dostać tę książkę? Kilkaset. Że już o studentach z innych uczelni nie wspomnę. Jest tu rozprawa na jakieś 80 stron, której dziś nie mam czasu czytać, ale ogólnie to muszę, bo profesor, który to zadał w tańcu się nie pier**li. (???) Od tej oceny zależy moje zaliczenie, potem semestr, a w końcu dyplom. A wiesz jakie jest bezrobocie? Ilu z mojego rocznika znajdzie pracę w branży, zaraz po studiach? Paru, może kilkunastu, z czego połowa na gówno wartych stanowiskach, poniżej ich ambicji i marzeń. I wiesz co? Ja to serdecznie pier**lę. Nie chcę być jednym z tych zgorzkniałych fagasów, którzy przegrali życie, a z nerwów nie staje im już po czterdziestce. Mój stary-ekonomista nauczył mnie jednego-jak chcesz coś zawodowo osiągnąć to musisz rozpychać się łokciami i eliminować konkurencję już od samego początku. Dlatego nie pożyczam notatek, nie pomagam ściągać i chowam książki tutaj. Kapujesz już? Myśl o przy-szło-ści. Więc nie wyjeżdżaj mi tu z jakimiś moralnymi frazesami bo ja mam wszystkich gdzieś, łącznie z tobą, bo widzę, że uczymy się na tym samym kierunku. Si ju. Mała.

Gdyby nie to, że na pożegnanie uszczypnął mnie w nos, chyba stałabym tam do dziś.
Uprzedzając wątpliwości: koleś się nie zgrywał, mówił na sto procent poważnie.

Jak można to skomentować..?

Biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego

by Lavinka123
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
37 57

@ziaja: I stąd właśnie biorą się wszystkie buce i ludzie, którzy myślą, że wszystko im wolno. Dobrze wiedzieć, że jesteś jednym z nich.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
20 50

@ziaja: Więc uważasz, że sukces można osiągnąć tylko po trupach i "rozpychając się łokciami"? Współczuję systemu wartości.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
32 48

@ziaja: A może lepiej osiągnąć sukces poprzez reprezentowanie sobą czegoś więcej, niż inni zamiast szczekać najgłośniej ze wszystkich kundli z podwórka? Może lepiej wybrać opłacalną branżę, zamiast śmieciowych, niszowych kierunków jak ten chłopaczek na UW? Naprawdę kimś jest tylko ktoś, kto sobą coś reprezentuje, a nie małomiasteczkowy karierowicz.

Odpowiedz
avatar Izura
22 32

@ziaja: Wiesz, mam w robcie taką "osobistość" jak Ty. Też próbuje iść po trupach chociaż o wiele więcej by osiągnęła nie doprowadzając innych do szału a współpracując.

Odpowiedz
avatar Cytokina
25 27

@ziaja: Załóżmy hipotetyczna sytuację: rozpychasz się łokciami i starasz się coś osiągnąć zupełnie sama. Eliminujesz konkurencję już na studiach. Potem znajdujesz pracę w jakiejś dużej firmie i powoli, utrudniając pracę i eliminując "konkurencję" (w domyśle: współpracowników) dochodzisz do stanowiska wyższego niż przeciętny szaraczek. W tym samym czasie ktoś, kogo znałaś na studiach (i mniej lub bardziej skutecznie utrudniałaś mu życie) osiąga swoje stanowisko ciężką pracą, a także dzięki pomocy przyjaciół (być może zdobytych jeszcze na studiach oraz znajomi znajomych i poczta pantoflowa). Walczycie razem o to samo stanowisko, powiedzmy kierownicze. Kto dostanie awans? Ty, której nikt nie lubi (ani firmie ani poza nią) i której nikt nie poprze czy może znajomy ze studiów, który ma szereg rekomendacji i poleceń? W dzisiejszych czasach znajomości to wielka siła i nie należy ich lekceważyć. Jeśli uważasz, że najlepiej iść po trupach do celu to prędzej czy później obudzisz się zupełnie sama, mając tylko dobre stanowisko, które nawet nie będzie pewne (bo któregoś dnia okaże się, że np jedna z osób, którym zaszkodziłaś to bliski znajomy twojego szefa). Jak dla mnie robienie sobie wrogów to niezbyt dobra droga do sukcesu.

Odpowiedz
avatar jurki2121
18 18

@ziaja: U nas jest w pracy taka, co ze swoim facetem idzie po trupach do celu. No cel w połowie osiągnięty, ale ona musi teraz malować całe mieszkanie obryzgane farbami i wymienić okna, a chłoptaś musi kupić inny samochód, bo nie miał AC. Weź pod uwagę, że są ludzie, których jak skrzywdzisz, to lepiej dla Ciebie już ich zabić, bo dopóki żyją, Ty życia miała nie będziesz. Każda kosa trafi kiedyś na kamień, więc nie warto być S..ką, uwierz mi, bo wiem co mówię :)

Odpowiedz
avatar tuxowyznawca
12 12

@Cytokina: Myślę podobnie. I z resztą sam znam taki przypadek. Po studiach mam kontakt z osobami, które mimo wszystko UCZCIWIE harowały jak woły, żeby coś z tych studiów wynieść, a teraz zmieniając pracę poprzedni szef jest w stanie im wystawić pozytywną ocenę pod niemal każdym względem. A dziewczyna a najlepszą średnią na roku pracuje w UK i buja się z miejsca na miejsce. Rozpychać się łokciami? Jeśli napotkam taką osobę i do tego ona złośliwie chce narobić mi problemów, to trzeba znaleźć sposób na obronę.

Odpowiedz
avatar chiacchierona
12 16

@ziaja: Oczywiście, można i tak, ale jak się chce iść po trupach podkładając świnie innym to trzeba być pewnym, że ma się ku temu predyspozycje. Inaczej, prędzej czy później, trafi swój na swego i ktoś okaże się cwańszy, bardziej przebiegły i bezwzględny i załatwi Cię na amen. I co Ci wtedy zostanie? Kto wyciągnie pomocną dłoń do kogoś kto jest po prostu niebezpieczny i lepiej trzymać się od niego z daleka?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 8

@ziaja: Skoro droga po trupach doprowadziła Cię do solarium, to nie wróżę sukcesu.

Odpowiedz
avatar enron
0 6

@ziaja: To znaczy, że jesteś mierny, a chamstwem i prostactwem próbujesz nadrobić braki w intelekcie.

Odpowiedz
avatar goodfather
67 73

Ano miał po części rację bo zamiast prawi mu morały trzeba było poczekać i zabrać książkę jak już by poszedł. Jego mina kiedy by jej nie znalazł tam gdzie schował była by bezcenna no i to nauczyło by go że na każdego cwaniaka przypada większy cwaniak.

Odpowiedz
avatar Karl
23 35

nie rozumiem Twojego problemu- słyszeliście o czymś takim jak ksero? Ktoś z roku/grupy fatyguje swoje 4 litery do biblioteki (zwykle pada na jakąś laskę, nie koniecznie ładną, ale chcącą się czegoś naprawdę nauczyc i nie przeszkadza jej pałowanie się z instytucją zwaną biblioteką), wypożycza to to to i kopiuje dla wszystkich (po uprzednim zebraniu siana od zainteresowanych). Jeżeli materiał jest niezmiernie pożądany to zwykle kopia do powielenia w przyszłości jest w punkcie ksero, zatem tam trzeba zapytac zanim się pójdzie do biblioteki, wypełni milion podań o wypożyczenie książki i w ostateczności książki się nie znajdzie, bo jakiś pedał w rurkach ją skitrał...

Odpowiedz
avatar Zmora
5 19

@Karl: To o wypożyczenie książki przez studenta też jest tam milion podań? Ja studentką UW nie jestem, więc w od, ale pamiętam, że kiedyś poszłam do BUW-u z zamiarem zrobienia zdjęć kilku książkom (ksero drogie jak diabli, a za skaner też chyba płacić trzeba), to też mi kazali jakieś papiery wypełniać, gdzie musiałam podać wszystkie dane książek, które chciałam fotografować. No jakaś masakra normalnie. Naprawdę, są metody uczynienia biblioteki przyjazną studentom i innym użytkownikom.

Odpowiedz
avatar villemo
16 16

@Zmora: dziwne, bo w swojej uczelnianej bibliotece zwykle spotykam się z robieniem zdjęć między regałami, gdzie nikt z pracowników nie chodzi. @Karl: książkę się znajdzie zawsze, tylko często będzie to jedyny egzemplarz przeznaczony do użytku w czytelni lub tylko do możliwości skserowania. Ale nigdy nie będzie tak,że wszystkie książki zostaną wypożyczone. Przy problemach z szukaniem można poprosić też o pomoc bibliotekarkę, ona znajdzie zawsze.

Odpowiedz
avatar Karl
-1 9

@Zmora: Ja w bibliotece byłem raz na szkoleniu bibliotecznym i więcej moja noga tam nie postanęła. Ksero jedno było w bibliotece, owszem, droższe, ale na terenie UWr, wydziału Nauk Społecznych, potocznie zwanym Koszmarową było w sumie z 5 takich punktów, prowadziły zdrową konkurencję, nie miały zmowy cenowej, a chętna do pofatygowania się do biblioteki sama się znalazła, więc problem był rozwiązany (albo chodziły tam we trzy nawet, nie pamiętam dokładnie). Dodatkowo jak wcześniej punkty ksero miały najważniejsze książki pokopiowane, więc wystarczyło iśc do punku. Dodatkowym atutem był fakt, że zamiast starej bibliotekarki, była fajna młoda laseczka do obsługi kpiarki i czego tam, bez formalności, siano tylko na stół i sie kopiowało aż furczało...

Odpowiedz
avatar Zmora
8 10

@villemo: No owszem, dziwne. Ja w swojej uniwersyteckiej bibliotece po prostu biorę książkę pod pachę, idę sobie do kopiarki, skanuję za darmo, co mi się podoba i tyle. A jak chcę wypożyczyć, to sobie książkę biorę, skanuję naklejony kod kreskowy, skanuję swoją kartę i książkę wynoszę, bez angażowania miliona podań i bibliotekarek. Tak samo oddaję, tylko w odwrotnej kolejności. Proste i banalne, a sporo bibliotek utrudnia to na wszystkie sposoby.

Odpowiedz
avatar Henio
3 5

@Zmora: Jeśli można spytać, gdzie znajduje się taka cudowna biblioteka?

Odpowiedz
avatar lolaxd
0 2

@Henio: Z opisu wnioskuję, że chodzi o katowicką CINiBĘ ;) Ale być może, takie procedury obowiązują w kilku innych bibliotekach ;D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 5

@Karl: Rany boskie, Koszmarowa... Nawet tu znajdzie mnie ta cholerna zmora... T_T

Odpowiedz
avatar Zmora
1 1

@lolaxd: Nie, nie o nią chodzi, ale to tylko pokazuje, że więcej niż jedna biblioteka potrafi być przyjazna studentom. Czemu więc inne nie?

Odpowiedz
avatar inga
-1 3

@Zmora: Problemy z fotografowaniem w bibliotece miałam ostatnio jakieś... 10 lat temu, później się ucywilizowało. W Jagiellonce i wszystkich bibliotekach instytutowych/wydziałowych można bez żadnych świstków, papierków i podań przefotografować całą książkę. Studenci dzielą między siebie listę lektur, każdy zgrywa je na pendrive'a albo płytę. To, że kiedy ostatnio byłaś w bibliotece, zasady były idiotyczne, nie znaczy że nic od tego czasu się nie zmieniło.

Odpowiedz
avatar Zmora
2 2

@inga: Tyle, że to było niecały rok temu, nie 10. Taka drobna różnica.

Odpowiedz
avatar Karl
1 1

@SecuritySoldier: nie gadaj, że też miałeś wątpliwą przyjemośc tam trafic...

Odpowiedz
avatar kabo
0 2

@Karl: Zaraz tam wątpliwą, ja mam z Koszmarowej dobre wspomnienia, choć bardziej ze względu na brać studencką, niż na sam WNS... Ciekawe, czy gdzieś tam się mijaliśmy na korytarzach :)

Odpowiedz
avatar katarzyna
0 0

@Zmora: w przypadku niektórych pozycji rzeczywiście trzeba wypełniać kwity, żeby skserowac, ale to ułamek procenta zbiorów.

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
7 27

Widzisz, wszystko zależy od tego jaki system etyczny ktoś przyjmuje. Jeśli jest katolikiem to taki proceder będzie dla nie go nie do przyjęcia jako sprzeczny z ósmym przykazaniem. Jeśli jest kantystą, będzie to sprzeczne z moralnym imperatywem. Natomiast równie dobrze facet może być wyznawcą makiawelizmu i stosować etykę sytuacyjną - tylko to dobre co mnie w danym momencie przynosi korzyść. Rozminęliście się po prostu na płaszczyznach światopoglądowych, to co dla Ciebie i regulaminu biblioteki jest istotne, dla makiawelisty niekoniecznie. No, może również wielbić Nietzschego i głosić apoteozę wilka pośród owiec, silnego nadczłowieka pośród słabych jednostek. Moim zdaniem każdy powinien przy skończeniu 18 lat obowiązkowo zdeklarować jakim programem ideowym się kieruje i nosić odpowiednią plakietkę by było wiadomo co się po kim spodziewać.

Odpowiedz
avatar Karl
0 6

@Drill_Sergeant: zatem jeśli jesteś pełnoletni, to jaką plakietkę sobie przykleiłeś?

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
19 25

@Karl: Ultramontanistyczny integryzm z nalecialościami libertariańskimi.

Odpowiedz
avatar Karl
5 15

@Drill_Sergeant: eeee.... nie byłoby krócej filozof? albo mądrala? smerf ważniak? :P

Odpowiedz
avatar zlomierz
10 10

Mój światopogląd nie pozwala zgodzić się na odgórnie narzucone plakietki.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 11

@zlomierz: Umieść to na plakietce, żeby było wiadomo.

Odpowiedz
avatar Mikaz
17 21

To ja się dziwiłam dlaczego u nas w czytelni nie można odnosić książek na półkę, tylko trzeba je zostawić na specjalnym wózku przy pani bibliotekarce... Ale już wiem dlaczego: żeby nie tworzyć bałaganu i uchronić przed takimi pseudo cwaniakami...

Odpowiedz
avatar grupaorkow
4 6

@Mikaz: w BUWie też są takie wózeczki, ale i tak znalezienie potrzebnej książki jest trudne bo zawsze przylezie taki pedał w rurkach i skitra. A to jest naprawdę dużą biblioteka, więc skitranej książki można szukać i szukać... bez szans na powodzenie.

Odpowiedz
avatar hola
9 11

@mietekforce: Nawet jak się popłacze, to i tak się do tego nie przyzna :)

Odpowiedz
avatar Trollita
15 15

@Toyota_Hilux: Respondentów? A jakie badania robisz?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@Toyota_Hilux: Tak tak. Ludzie się z Tobą nie zgadzają, więc są "gupi".

Odpowiedz
avatar blaszka
1 5

Toyota zaraz wam każe spłynąć z Nilem, czy coś takiego. Ah autopsja. Niektórzy silnie, alergicznie wręcz,reagują na trochę krytyki.

Odpowiedz
avatar peeYie4o
19 23

> Od tej oceny zależy moje zaliczenie, potem semestr, a w końcu dyplom. > A wiesz jakie jest bezrobocie? Ilu z mojego rocznika znajdzie pracę > w branży, zaraz po studiach? Paru, może kilkunastu, z czego połowa na gówno > wartych stanowiskach, poniżej ich ambicji i marzeń. Cóż, tak to jest jak się studiuje nikomu niepotrzebny kierunek...

Odpowiedz
avatar Izura
9 19

@peeYie4o: Myślisz o europeistyce, politologii czy innym strasznie ważnym, humanistycznym przedłużaczu dzieciństwa;)?

Odpowiedz
avatar Jorn
8 8

@Izura: Najśmieszniejsza jest europeistyka. Niektórym się wydaje, że po czymś takim pójdą do pracy w instytucjach UE, podczas gdy prawda jest taka, że te instytucje najbardziej potrzebują prawników, finansistów, tłumaczy i sekretarek/sekretarzy. Przy czym finansistów najbardziej im brakuje, bo się uparły, że jest to praca pomocnicza, więc należy ich zatrudniać na podrzędnych warunkach.

Odpowiedz
avatar Pennywise
2 2

@peeYie4o: Tu sie zgodze, wiele osob wybiera kierunki, ktore po prostu nic nie daja. U nas na studiach kierunek konczylo 120 osob. Jeszcze na rok przed ukonczeniem 75% roku mialo juz kontrakty z firmami, do konca studiow na palcu jednej reki mozna bylo policzyc studentow, ktorzy nie mieli jeszcze znalezionej pracy (glownie ze wzgledu na to ze nie szukali takowej). Wiec jak sie wybiera odpowiednie studia, to praca jest.

Odpowiedz
avatar inga
2 2

@Pennywise: Proszę, nie wrzucaj wszystkich do jednego worka. Jest praca w zawodzie dla humanistów, nawet tych po najbardziej niepraktycznych studiach. Ale to szansa dla mniejszego % absolwentów niż w przypadku kierunków ścisłych. I to nie jest wyłącznie wina studentów, a systemu. Jestem absolwentką jednej z hobbystycznych wylęgarni bezrobotnych (i pracuję w wymarzonym zawodzie), w czasach moich wykładowców przyjmowano tam 15 studentów, w moich - 30, teraz - ponad 100. Bo inaczej nie da się utrzymać obecnego - i tak mizernego - poziomu zatrudnienia (nie chodzi o utrzymywanie na siłę pseudonaukowców, którzy od dekady nic nie opublikowali, ale zapewnienie ciągłości zastępowania odchodzących na emeryturę - młodymi). Nadal tylko 15 znajdzie pracę w zawodzie, pozostali przyznają wprost - jeśli i tak mamy skończyć w korpo, nieważne co skończymy, a przynajmniej poszerzymy horyzonty. I dzięki nim znajdują zatrudnienie młodzi zdolni pracownicy naukowo-dydaktyczni.

Odpowiedz
avatar Pennywise
2 2

@inga: Nie do konca mnie zrozumialas. Wcale nie wrzucam wszystkich do jednego worka, mowie o 'wielu' studentach, nie o wszystkich. Sa studenci, ktorzy wybieraja studia zgodnie ze swoimi zainteresowaniami/umiejetnosciami tak jak na przyklad podajesz na swoim przykladzie. Ale sa tez studenci, ktorzy wybieraja kierunki nijak majace sie do tego co ewentualnie mieliby w pozniejszym zyciu robic. I to wlasnie jest glupota w czystej postaci - strata paru lat aby sie potem obudzic ze nic sie nie osiagnelo. Przykre jest ze bardzo duza ilosc osob tak konczy. A potem placz ze po studiach nie ma pracy. Otoz jest, tylko trzeba sie ogarnac jeszcze przed rozpoczeciem studiow i wybrac odpowiedni kierunek. Nie wiem jak to wyglada obecnie w Polsce, ale gdy ja bylem w liceum, to w szkole byla osoba ktora zajmowala sie doradzaniem w wyborze dalszej drogi. Kazdy uczen spotykal sie z ta osoba parokrotnie w przeciagu finalnego roku aby przedyskutowac dostepne opcje.

Odpowiedz
avatar Hamon
1 1

@Jorn: kiedyś był marksizm - leninizm, dziś europeistyka.

Odpowiedz
avatar avtandil
12 18

I takich czasów się doczekaliśmy, że Polak Polakowi wilkiem. Nie wiem, może ja miałem nietypowe studia. Ale u mnie na roku to było nie do pomyślenia. Dzieliliśmy się notatkami. Między sobą, z młodszymi rocznikami. Od starszych też dostawaliśmy. Każdy drugiemu pomagał, tłumaczył, jeśli coś było niezrozumiałe. No może z jedna osoba się trochę wyłamywała z tego. Ale była wzajemna życzliwość. Zero wyścigu szczurów. I mimo wszystko sporo osób wiedzę zdobytą na studiach wykorzystuje w pracy na co dzień...

Odpowiedz
avatar wumisiak
4 4

@avtandil: To nie kwestia czasów, tylko ludzi - zdarzają się tacy jak osobnik opisany w historii teraz, zdarzali się pewnie i dawniej. Na szczęście - to nie wszyscy! U mnie na roku też pełno jest wzajemnej życzliwości; pożyczanie, kserowanie, tłumaczenie i wszechstronne wsparcie między studentami są na porządku dziennym. ;-)

Odpowiedz
avatar avtandil
1 3

@wumisiak: Niestety, czasów też. Mam cały czas kontakt ze swoją uczelnią. I po prostu wiem, że ledwie te 10 lat od czasu, jak skończyłem studia, tego typu postaw jest coraz więcej, a dawną dobrą atmosferę szlag trafił :/ Ale fajnie, że jeszcze są takie miejsca, jak chociażby u Ciebie :)

Odpowiedz
avatar Pytajnik
14 16

Strasznie smutne. Nie popieram zachowania, ale widac ze chlopak rozgoryczony, wierzy w to co mowi, czarno widzi przyszlosci i swiat jako zagrozenie. Najgorsze ze w przypadku niektorych zawodow tak naprawde moze byc. Piekielnosc oczywista, ale zamiast zlosci czulbym raczej smutek.

Odpowiedz
avatar maranocna
12 12

Piękne, prawie jak wielka improwizacja.

Odpowiedz
avatar ampH
3 5

@soraja: Nie żeby coś, ale te ponad 3 miliony woluminów różnego rodzaju gdzieś trzeba upchnąć. Niestety nie uda się to na powierzchni 100 metrów kwadratowych, gdzie jedna bibliotekarka ogarnie całe pomieszczenie i usłyszy nawet najcichszy szept dobiegający z drugiego końca sali.

Odpowiedz
avatar Pennywise
4 6

@soraja: Chyba ktos tu dawno w uniwersyteckiej bibliotece nie byl. Otoz biblioteki takie to zazwyczaj sporej wielkosci budynki, ktore sa w dodatku podzielone na sekcje. W czesci sekcji obowiazuje bezwzgledna cisza, jako ze to sa miejsca przeznaczone na nauke, w innych natomiast spokojnie mozna prowadzic rozmowy (oczywiscie z zachowaniem rozsadku), a i sa jeszcze pomieszczenia sluzace do spotkan, wykonywania grupowych projektow i tak dalej, gdzie rozmowy sa na okraglo.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 7

Po części miał rację. Książek rzeczywiście niewiele, kto pierwszy dopadnie, ten ma. Ale... Normalni się podzielą (ksero, zdjęcia, notatki, cokolwiek), a buce będą bucami. Na dodatek chłop ma też rację z tym, że konkurencja jest OGROMNA.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 marca 2014 o 22:26

avatar Fomalhaut
1 1

Co to za kierunek studiów?

Odpowiedz
avatar CatGirl
4 4

U nas jest podobnie. Ktoś wypożyczy jedną, jedyną książkę z biblioteki i nie może nawet powiedzieć, co jest na konkretnych stronach,gdy wykładowca je poda, żeby inni mogli sobie wypożyczyć inne wydanie :/

Odpowiedz
avatar Cytokina
7 9

Chłopak ma piekielne podejście do życia, a biblioteka piekielną organizację. Nigdy nie spotkałam się z taką postawą, a studiuję kierunek, który skupia same ambitne osoby (przynajmniej teoretycznie). Nigdy nie było tak żeby ktoś utrudniał znajomym z roku zdanie kolokwium/zaliczenia czy zdobycie niezbędnych materiałów na następne zajęcia. Przeciwnie. Informacje na temat prowadzących, wejściówek oraz materiały na zajęcia pojawiają się regularnie. Notatki, giełdy, materiały, skany fragmentów książek (o ile nie jest to kilkaset stron) mnożą się przed każdym kolokwium. Jeśli ktoś ma czas to te giełdy przerabia i udostępnia całemu rokowi rozwiązania, jak ktoś ma mniej czasu to je potem sprawdza podczas korzystania :) Przed egzaminem następuje wysyp notatek z wykładów dla tych, którzy na nie nie chodzili, o giełdach nie ma co wspominać, bo często jest ich aż za dużo. Jeśli zaś chodzi o Bibliotekę: Potrzebuję książkę -> idę do czytelni -> zostawiam legitymacje -> biorę książkę -> zostawiam kartę książki i wychodzę z czytelni -> idę do ksero -> wracam do czytelni -> oddaję książkę -> odzyskuje legitymacje. To naprawdę takie trudne do zorganizowania? Oczywiście jeśli jakiejś książki nie ma w czytelni (zdarzyło się raz czy dwa) to skany wędrują od starszego rocznika albo do starostów grup albo z rąk do rąk miedzy studentami. I jeszcze nikt nikomu nie robił o to problemów. Swoją drogą polecam mieszkanie w akademiku: wszystkie niezbędne książki, wszystkie możliwe materiały, notatki i giełdy w jednym budynku + nieoceniona pomoc ustna "jak postępować z danym asystentem" :)

Odpowiedz
avatar bugmenot
0 0

@Cytokina: O co chodzi z giełdami, handlujecie czymś?

Odpowiedz
avatar Draco
5 7

BUW - czyli same niemiłe wspomnienia. Byłem tam dwa razy i nigdy więcej nie mam zamiaru tam pójść. Czemu? Bo biblioteka jest niby otwarta dla wszystkich studentów, a jedyna różnica jest taka, że studenci UW mogą wypożyczać, a pozostali nie. Niby wszystko zrozumiałe i logiczne. Czytelnia jest duża i książek jest tam naprawdę sporo, a do tego samoobsługowe ksera. Tylko jest małe "ale", a mianowicie traktowanie. Jeżeli jest się z innej uczelni niż "Jedyny i Przecudowny Uniwersytet Warszawski" to człowiek zyskuje status "podludzia". Dokładnie tak zostałem potraktowany ja i wielu moich znajomych z roku, a nawet innych uczelni niż moja. Różnice w traktowaniu przez obsługę były rażące. Dodatkowo zachowanie osób w czytelni i okolicach. Ja naprawdę nic nie miałem do studentów UW, ale takiego nagromadzenia buraków i tępoty nigdzie indziej nie widziałem. Ich rozmowy były tak durne, że nie dało się wytrzymać. To było w stylu tego, że jeden przekonuje drugiego, że Ziemia jest płaska, a on na to, że kwadratowa. Nie mam pojęcia z jakich oni byli kierunków. Wywyższali się też nad innych podkreślając, że oni z UW i są najlepsi, a pozostali to banda bydła. Potrafili zabierać innym książki, które im były potrzebne i jeszcze zwyzywać taką osobę. Do mnie się nie zbliżali nawet, bo byłem dwa razy większy od każdego z nich. To było jakieś 6 lat temu więc to jeszcze nie byli hipsterscy hipsterzy, ale to były egzemplarze "bananowej młodzieży". Wtedy stwierdziłem, że wolę spokój i równe traktowanie i stałem się częstym gościem Biblioteki Narodowej. Co prawda tam nie mogłem wypożyczać książek i nie zawsze wszystko można kserować (prawa autorskie), ale miałem tam dostęp do prawie wszystkich publikacji wydanych w Polsce.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

@Draco: Ja miałam takie wrażenie o studentach z UJ, oni byli po prostu dziwni. UR, AGH, UP to dla nich nic, bo oni studiują na ujocie...

Odpowiedz
avatar miyana
0 2

Hahaha. Odwiedzam buw regularnie od kilku lat, nieraz siedzę od rana do wieczora i nigdy nikt nie potraktował mnie gorzej, bo jestem z innej uczelni. Panie z obsługi zwykle są bardzo pomocne i nie zaczynają rozmowy od wywiadu czy, aby na pewno nie jestem spoza uw. Nie podsłuchuje też ludzkich rozmów, a jeśli ktoś zachowuje się w czytelni nieodpowiednio zwracam mu uwagę i nie zdarzyło mi się, żeby nie poskutkowało. Może wystarczy wyzbyć się kompleksów i przestać szufladkować ludzi, bo żalisz się że ktoś zaszufladkował Ciebie, a wrzucasz wszystkich ludzi korzystających z biblioteki do jednego worka "prymitywnych bananowych studentów UW".

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 kwietnia 2014 o 22:51

avatar Draco
-1 3

@miyana: Hmmmm... Nie? Nie szufladkowałem ludzi, to oni sami się zaszufladkowali. To znaczy te konkretne egzemplarze, a niestety było ich naprawdę sporo. Jak pisałem nie mam pojęcia z jakich oni byli kierunków, ale obstawiam te dla mało rozgarniętych. Nie pisze że wszyscy studenci UW są tacy. Takie same zresztą obserwację miałem, gdy odbywałem praktyki na Starym Mieście i jeździłem tymi samymi autobusami co studenci UW to mogłem się wtedy nasłuchać, że ho ho! Tysiące przechwałek "Kim oni to nie są", "pozostali to bydło", jakieś durne historyjki jak sobie "robili bekę" ze studentów innych uczelni itp. Czemu nie doświadczyłem takich sytuacji i nie słyszałem takich komentarzy ze strony studentów innych warszawskich uczelni których jest naprawdę sporo? No czemu? A co do BUWu to proponuje sprawdzić co jest wpisane w ich bazę danych. Tak, tam jest wpisana uczelnia na której się studiuje. Co prawda na karcie tego nie ma (w każdym razie kiedyś nie było), ale selekcja jest wyraźna bo ta informacja pojawiała się paniom z obsługi gdy się chciało coś załatwić. Złe doświadczenia - jak już wspominałem - miało tam sporo znajomych osób, tak wiec nie jest to tylko moja opinia. Może teraz zmienili podejście? A co do podsłuchiwania. Tych "bananków" ciężko byłoby nie usłyszeć. Szczerze to wolałbym nie słyszeć tych wszystkich durnot które pierdzielili, ale niestety ich rechot i podniesiony głos przebijał się nawet przez słuchawki mojej mp3.

Odpowiedz
avatar kuli
4 4

Ja gdy czegos potrzebowalem, to wybieralem sie do biblioteki z malym aparacikiem cyfrowym, siadalem blisko okna, 2 godziny i mam zdjecia 30 ksiazek, ok 800 stron. Ktos inny moze korzystac, a ja moge pracowac spokojnie w domu, pijac herbate, siedzac w samych gaciach i co pare godzin, w ramach relaksu, podziwiajac wdzieki polnagich kobiet na ekranie komputera

Odpowiedz
avatar hola
3 3

@kuli: tak tak, to siedzenie w samych gaciach w pełni koresponduje z twoim sposobem na relaks... :)

Odpowiedz
avatar Draqulina
4 4

A to dla pana hipstera studia nie są zbyt mainstreamowe?...

Odpowiedz
avatar sharpy
-3 3

K A P I T A L I Z M.

Odpowiedz
avatar 123terrorysta321
-2 4

Niejako gościu miał racje bez chamstwa i siły często ciężko się wybić w życiu.

Odpowiedz
avatar kokomando
2 4

Ja bym mu wywalił bułe w ryj a jakby sie sapał to bym powiedział że sam mówił ze konkurencje trzeba eliminować.

Odpowiedz
avatar aikus
1 1

No jak to jak to skomentowac... Pasozyt i tyle. Idealny kandydat na typowe stanowisko kierownicze sredniego szczebla w duzej ale niedojrzalej firmie, czyli w takiej jak wiekszosc dzisiejszych duzych firm w tym kraju. Ma dobre wytyczne wg. dzisiejszego status quo, ale nie bierze pod uwage, ze rzeczywistosc sie zmienia... i nic dziwnego. Gowniarzem jest to i doswiadczenia brakuje. Zycie go nauczy - spoko spoko, nie on pierwszy i nie ostatni.

Odpowiedz
Udostępnij