Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

O piekielnych współlokatorach. Ostrzegam, będzie długo, bo i dużo rzeczy wyprawiali. Wynajmowałam…

O piekielnych współlokatorach. Ostrzegam, będzie długo, bo i dużo rzeczy wyprawiali.

Wynajmowałam z kolegą pokój. Na posesji 2 budynki, jeden wynajmowany, w drugim właściciele - bezproblemowi, niewtrącający się na siłę, żyć nie umierać. W czerwcu dogadaliśmy się nawet z nimi, że za wakacje zapłacimy trochę ponad połowę ceny, bo nas nie będzie, a od października wracamy.

Okazało się, że w czasie naszej nieobecności zmienili się lokatorzy w pozostałych dwóch pokojach. W jednym mieszkała para z Białorusi, 18-latka nieco postrzelona i z temperamentem + flegmatyczny chłopak, ale ogólnie w porządku, a do drugiego niedługo wprowadziło się dwóch na oko 40-latków.

Dziwne wydawało nam się, że osoby w tym wieku wynajmują coś w mieszkaniu typowo studenckim, ale nie moja broszka. A potem się zaczęło... Panowie nie mieli własnych rzeczy, pieniędzy też nie. Pomyślicie, że to nie moja sprawa? Na początku naiwnie też tak sądziłam.

Zaczęło się tradycyjnie - zaczęły nam się w ekspresowym tempie znikać niektóre produkty - ketchup, margaryna, olej, szampony, żele pod prysznic. No ale za rękę nikt nie złapał, na razie nic nie robiliśmy.

Innym razem wyszliśmy do kuchni, okazało się, że jeden z panów zaczął zabierać się do mycia naczyń. Zobaczył nas i zrezygnował - bo płyny stały na zlewie dwa. Oni nie mieli. Wieczorem natomiast cyrk na kółkach, pojawił się na zlewie słoiczek z odlanym płynem. Płynem tamtej pary. Czy myśleli, że nie zauważą, że z jednej butelki zniknął płyn i taki sam magicznie pojawił się w słoiku? Płyn został przelany z powrotem. Panowie mieli na tyle tupetu, żeby spytać mnie, co się stało, bo tu stał słoiczek...

Panowie nie mieli własnych naczyń. W kuchni część była od właścicielki, część mieliśmy swoich. Na początku z drugą dziewczyną pokazałyśmy, co jest wspólne, które szafki wolne itd. Ze wspólnych rzeczy korzystaliśmy wszyscy, więc jak używaliśmy, to natychmiast myliśmy. Panowie nie. Jedna brytfanna na całe mieszkanie potrafiła leżeć nieumyta tydzień. Później zaczęli pożyczać nasze. Najpierw pytali, potem nie. Wchodzę do kuchni, chcę zrobić obiad, na mojej patelni właśnie szykuje się jakieś ziemniaczane coś. Panowie, że zaraz oddadzą. Ja bliska furii mówię, że chcę natychmiast umytą patelnię. Wychodzę zapalić. Wracam. Panowie z patelni bezpośrednio konsumują obiad. No tak, talerzy też nie mieli.

Dalej - panowie chcieli oszczędzać. Rachunki za wodę itd. były dzielone na 3 pokoje, nie dało się tego zrobić inaczej. Panowie zaczęli żądać od nas oszczędzania również. Jak?
- Piekarnik był na prąd, panowie wiecznie go wyłączali z kontaktu. Szlag trafiał, kiedy wracaliśmy z uczelni głodni, wrzucaliśmy tam np. pizzę, nie sprawdzając, czy się nagrzewa. Po co? Przecież zorientowawszy się, po prostu włączaliśmy. Rozmowy nic nie dawały.

- Terma w łazience - duża, długo się nagrzewała. Rok wcześniej testowaliśmy, czy ciągle włączona pobierze więcej prądu niż włączana tylko przed kąpielą. Różnice były minimalne, czasem w ogóle ich nie było, a jednak ciepła woda przy myciu naczyń jest miłym wynalazkiem. Do panów nie docierało. Do mycia naczyń grzać wodę w czajniku. Termę non stop wyłączali. Wracam chora po świętach w środku nocy do domu, zmęczona, zmarznięta, z walizą, chcę wskoczyć pod gorący prysznic i spać. A skąd! Wskakuję pod strumień lodowatej wody, bo panowie oszczędzają.

- Próby monitorowania, jak długo korzystamy z laptopów. Bo oni nie mają, dlaczego mają płacić. To, że oni mieli TV w pokoju, który wiecznie chodził, nie przeszkadzało.

Do tego wiecznie byli brudni, prali ubrania pod prysznicem płynem do naczyń (zgadnijcie, czyim? ;)) i robili afery o wszystko (np. mamy nie siedzieć po nocy przy świetle - jasne, od dzisiaj do sesji kuję po ciemku).

Ostatecznie dobił nas czajnik. Panowie spalili. Czajnik jeden na całe mieszkanie, prosimy, żeby odkupili. Stwierdzili, że pójdą do właścicielki i ona odkupi. Nie nasza sprawa, skąd, po prostu czajnik ma się znaleźć. Miałyśmy już jednak dość i postawiłyśmy na konfrontację. Akurat "naszych" chłopaków w domu nie było. Wyciągamy więc panów z pokoju i podsumowujemy, raz kolejny, czego sobie nie życzymy. Panowie nas olewają, bo my młode. Poszłyśmy po właścicielkę. Wszystko zostało wyciągnięte - co najlepsze, przez nich, jako dowód jakie my złe. Właścicielka uznała, że ją nie interesuje, ile prądu zużywamy, bo za to płacimy. Czajnik ją wkurzył i mówi, że to oni mają odkupić. Co oni na to? Uwaga...
- No to się możemy złożyć wszyscy.

Bezczelność jednak nie ma granic. Awanturka się zaczęła, może lepiej przytaczać nie będę, grozili nawet niepłaceniem rachunków, właścicielka oznajmiła, że w takim razie niech się wyprowadzą.

Zostali. Na krótko. Pomogliśmy im w wyprowadzce, ale jak, to już może zachowam dla siebie, jako że to może nie do końca zgodne z prawem, sumieniem czy innymi DROBIAZGAMI. :D

wynajęte mieszkanie

by Etincelle
Dodaj nowy komentarz
avatar hangarek
-4 18

Jak ktoś w wieku 40 lat nie ma swojego mieszkania to już jest podejrzane. A tymbardziej jak wynajmuje z podobnym sobie, zamiast z kobietą.

Odpowiedz
avatar Etincelle
5 9

@hangarek: o homoseksualizm ich nie podejrzewaliśmy tak naprawdę, chociaż żarty się pojawiały. Wyglądali raczej na dwóch facetów, szukających szczęścia w stolicy - prostych, niewykształconych (pytanie w 1. dzień "Po ile kilo złomu chodzi?").

Odpowiedz
avatar MyCha
5 11

@hangarek: To jest nawet bardzo dziwne, nietypowe i podejrzane. Na miejscu właścicieli miałabym spore wątpliwości czy wynająć takim cokolwiek. Choćby o terminowe płacenie czynszu bo gospodarni to oboje nie byli. Swoją drogą na miejscu autorki nie chciałabym mieszkać jako młoda kobieta z dwoma facetami w wieku własnego ojca. Bałabym się zwyczajnie.

Odpowiedz
avatar soraja
4 4

@MyCha: To akurat standard w wielu akademikach - część studentów zostaje na wakacje, a akademiki są wynajmowane jako hostele. Pół biedy, jeśli chociaż łazienki nie są koedukacyjne... Co do właścicieli, to często wolą wynajmować osobom starszym, bo te zwykle mniej imprezują, pracują i regularnie płacą czynsz. Gorzej, jeśli dotychczasowym lokatorom dokoptuje się kogoś na siłę - dlatego lepiej zawczasu samemu znaleźć współlokatorów.

Odpowiedz
avatar MyCha
12 14

@drumm: Gdyby awaria była spowodowana zużyciem materiału to nowy czajnik powinni zakupić właściciele. Tutaj podejrzewam, że czajnik spalił się z powodu nalania zbyt małej ilości wody, a to już jest winą owych panów.

Odpowiedz
avatar Etincelle
12 14

@drumm: a jakby nawet niechcący zbili okno w kuchni czy złamali klucz w drzwiach, to też mamy się dokładać? Zresztą "niechcący" nie oznacza "przypadkiem". Chyba że przypadkiem nazwiemy zapomnienie o gotującej się wodzie i oglądanie meczu z browarami w ręku. Nie czułam się w obowiązku do zrzuty, serio. ;p

Odpowiedz
avatar Etincelle
9 9

@MyCha: Czajnik spalił się, bo panowie po prostu zapomnieli, że gotują wodę. Zresztą to tamta para go znalazła, wywabiona z pokoju niepokojącym zapachem.

Odpowiedz
avatar Fergi
2 4

@drumm: z historii wynika że panowie spalili czajnik a nie że się zużył , logiczne wiec że kto zepsuł ten powinien odkupić.

Odpowiedz
avatar drumm
-1 3

@Fergi: okk myślalam że to elektryczny i jakieś spięcie było czy coś:P

Odpowiedz
avatar irbis
10 10

Chętnie przeczytam, jakiej pomocy udzieliliście tym panom. Prawo nie podziała, bo w sumie to by podchodziło o notoryczne przekraczanie norm funkcjonowania między ludźmi: niewielkie, lecz powtarzalne straty materialne, szykany (wyłączanie termy i nadużywanie "parku naczyniowego" w taki sposób, jak to robili) i pewnie jeszcze parę innych ładnych określeń by się znalazło. Niby drobnica i ciężka do udowodnienia, ale w takiej dawce potrafi potężnie wku... zirytować. Po tym, co przeczytałem o ich zagrywkach (jak sądzę, to tylko wierzchołek góry lodowej) - sumienie powinno iść na zasłużony urlop. Bo panowie nie mieli sumienia. Tak że nie wiem jak inni czytelnicy, ale osobiście bardzo proszę o opis wielkiego finału - chyba każdy tu lubi happy end w stylu "piekielny dostał co się należało".

Odpowiedz
avatar Devotchka
9 9

Mam dokładnie te same problemu z jedną współlokatorką, która ma zaledwie 24 lata. Ciągle podbiera nam jedzenie, moje kosmetyki i pastę do zębów. Sama wymyśliła, że wszyscy mamy myć podłogę co tydzień ktoś inny, bo myślała, że damy jej nasze środki. Mus to mus więc nie mając ich zaczęła robić roztwór z... płynu do mycia naczyń. Do tego nagminnie podrzuca nam naczynia do mycia, zmienia ustawienia (mojej) mikrofalówki i używa wszystkiego, co zostawię w kuchni (miseczki, durszlaka) jednocześnie chowając swoje pod biurko we własnym pokoju. Dla mnie to wieśniactwo i syfiarstwo, nienawidzę takich ludzi.

Odpowiedz
avatar soraja
5 7

Panowie piekielni, ale w wynajmowaniu pokoju w wieku 40 lat nie ma nic złego. Czasy ciężkie, nie każdego stać na kredyt czy wynajem mieszkania - wystarczy utrata pracy czy bycie singlem z najniższą krajową, nie mówiąc już o problemach typu choroba czy długi.

Odpowiedz
avatar Ashca
0 0

Koleżanka "ofiarowała" swój czajnik społeczeństwu na mieszkaniu, ale czajnik się spalił i wodę trzeba było gotować na gazie (jaka szkoda) a ja miałam swój w pokoju. Współlokator mnie zagadał, że się czajnik spalił i co teraz? To mu powiedziałam, że jakoś sobie będą musieli poradzić, albo kupić nowy... Odpowiedź: A tak to jak on sobie kupi, to on do kuchni nie wystawi! Ale ja i Kaśka to się mamy swoimi sprzętami dzielić...

Odpowiedz
avatar irbis
0 0

@Ashca: "Dla nas wszystko, od nas nic" - dziwnie często spotykane i dość wku... irytujące podejście.

Odpowiedz
Udostępnij