Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Więc tak, najtrudniej się pisze o sprawach dotyczących swojej rodziny, bo po…

Więc tak, najtrudniej się pisze o sprawach dotyczących swojej rodziny, bo po części trzeba pisać o sobie, ale czasem jest to jedyny sposób aby opowiedzieć komiczną sytuację.

Historia rozpoczyna się kilka lat temu, po śmierci mojej Matki i odebraniu praw rodzicielskich Ojcu, sytuacja zmusiła mnie, aby zamieszkać z starszym bratem i jego ,,rodziną''. Z bólem, a jednocześnie z ulgą cieszę się, że to się skończyło. Były to lata, kiedy najczęściej przez głowę przewijała się myśl o ucieczce z tego ,,domu''. Nieustanne furie, awantury i gardzenie drugim człowiekiem, doprowadzały mnie do stanu bezsilności i bezradności w zaistniałej sytuacji.
Sprawa nabrała obrotu, gdy osiągnęłam pełnoletność. W dniu moich osiemnastych urodzin wraz z ironicznymi życzeniami, które mnie osobiście bardzo uraziły, zastałam wyproszona za drzwi. Wiec nie zostało mi nic innego jak wrócić do pustego domu rodzinnego. Szczerzę przyznaję, że Dom ten budził we mnie niepokój, ponieważ parę miesięcy wcześniej mój Ojciec odebrał sobie w nim życie. Do uregulowania spraw spadkowych potrzebne było zgodne współdziałanie mnie i mojego rodzeństwa(jest nas czworo). Oczywiście, oprócz mnie, najmłodszej, nikomu nie było to potrzebne, gdyż każdy ma swój dom i jest ustawiony w życiu. Pomimo niepewnego jutra, starałam się patrzeć pozytywnie w przyszłość, z nadzieją że będzie już tylko lepiej. Niestety okazało się, że nie tak łatwo uwolnić się od roli popychadła starszego brata. Pomimo tego, że mieszka niedaleko, i ma swój własny dom, uważa że ma wyłączne prawa decydowania o domu rodzinnym. Zaczęły się nieustanne groźby, wyzwiska i szykany, miało to miejsce na porządku dziennym. Uważał że, każdy z jego otoczenia jest jego parobkiem i nikt nie może mieć własnego zdania. Sytuacja ta osiągnęła punkt kulminacyjny pewnego wieczoru. Widząc samochód na podwórku, z którego wysiada rozwścieczony i pijany brat, który po kłótni z żona, postanowił rozładować emocje na Bogu ducha winnych osobach. Co prawda, umiem się bronić, ale wtedy coś pękło, nie miałam ochoty poraz kolejny szarpać się z Nim, i być monizaną w dotkliwych sposób, pakowałam się szybko, w popłochu po kilku jego ciosach szumiało mi w głowie, ale ściskając mocno torbę w ręku, uciekłam, wsiadłam do swojego samochodu, i ze łzami w oczach musiałam się poddać! Musiałam to wszystko zostawić, przeniosłam się do mojego mężczyzny. Który z resztą też był szykanowany i nietolerowany przez moją ,,rodzinę''. On sam dobrze wiedział o tej sytuacji, wielokrotnie próbował rozmawiać z moim bratem, ale to sie kończyło na wyzwiskach i groźnych. Widząc że jest na przegranej pozycji, bo nic normalnią rozmową nie jest w stanie osiągnąć, próbował mnie kilkakrotnie nakłonić żebym się wyprowadziła do Niego. Lecz ja twardo twierdziłam ze muszę się zająć domem i nie mogę wszystkiego zostawić(przywiązanie, strach, nie wiem co to było). Od tego czasu minęło kilka miesięcy. Wydawało się że w końcu będę mieć spokój, pomijając groźby telefoniczne.
Przechodząc do sedna sprawy, dziś odwiedziła mnie policja, z informacją, że został złożony wniosek o ściganie mnie, za rzekome przywłaszczenie lampy grzewczej z lat 80. oraz przecinaka ręcznego z lat 90.Rzeczy te byly w moim domu rodzinnym. Sytuacja ta jest tak KOMICZNA, że nie wiem czy mam się śmieć, czy płakać! Tak naprawdę nie rozumiem, jaki cel przyświeca osobom które tak absurdalnymi urojeniami utrudniają i tak niełatwą pracę naszym organom ścigania. Czytając to, pewnie nasuwa sie pytanie dlaczego się nie sprzeciwie, tylko uciekam. A dlatego ze juz nie mam wewnetrzej siły, by to robić. Trudno mi jest uwierzyć w jakąkolwiek pomoc, rodzeństwo woli umyć ręce i udawać ze mnie nie zna. Co do wymiaru sprawiedliwości, też nie wiąże z nią wielkiej nadziei, ponieważ przez tę parę lat były interwencję policji, zgłaszane przez różnych ludzi, którzy mieli nieprzyjemności z moim bratem. Głównie z powodu awantur. O niczym tak bardzo nie marzę, jak o spokoju i normalnym życiu.

CYTUJĄC EINSTEINA: ,,Tyl­ko dwie rzeczy są nies­kończo­ne: wszechświat oraz ludzka głupo­ta, choć nie jes­tem pe­wien co do tej pierwszej''.

A jak ktoś będzie szukał ofiary, to zawsze ją znajdzie!!!

rodzina

by satan11
Dodaj nowy komentarz
avatar Armagedon
25 27

Sytuacja jest, przede wszystkim, ABSURDALNA! Napisałaś ją tak chaotycznie, że niewiele da się zrozumieć. Brat najpierw wyrzuca cię ze swojego domu, a potem w pijanym widzie przyjeżdża samochodem i BIJĄC cię zmusza do spakowania i ucieczki z domu rodzinnego, w którym masz prawo mieszkać??? A ty PODDAJESZ się i wsiadasz do samochodu z pijanym bratem, bo "musisz to wszystko zostawić"? Czy wsiadasz do innego (swojego?) samochodu i uciekasz do MĘŻCZYZNY, który w żaden sposób nie umie ci pomóc? A słyszałaś coś o bezpłatnych poradach prawniczych, o posterunkach (komendach) policji, o możliwości zgłoszenia pobicia, zastraszania, nękania, gróźb? A co na to wszystko reszta rodzeństwa? W tym opowiadaniu brakuje tak wielu konkretnych informacji, że aż trudno o sensowny komentarz. Czyją to niby lampę i czyj przecinak miałabyś sobie przywłaszczyć? To rzeczy brata - z jego domu, czy sprzęt po ojcu z domu rodzinnego? "Sytuacja ta jest tak KOMICZNA..." - A w którym miejscu? Mnie nawet kąciki ust nie drgnęły... "...dwie rzeczy są nies­kończo­ne: wszechświat oraz ludzka głupo­ta..." - Oj, tak. Wydaje mi się, że twoja...

Odpowiedz
avatar Timothy
9 11

@Armagedon: zgadza się. Jakoś w takich historiach brakuje zdania lub dwóch które "pakowanie się i ucieczkę" czy "opad szczęki i totalny paraliż" uczyniłyby czymś więcej niż tylko "coś się dzieje poza mną, a ja na to pozwalam jak zahipnotyzowany światłami samochodu królik". W/w historia - jeśli prawdziwa - jest piekielna i toksyczna. Natomiast styl i braki pozostawiają sporo do życzenia (co już wypunktował Armagedon)

Odpowiedz
avatar Timothy
5 5

Jeśli wymienione urządzenia nie posiadają statusu antyku, to ich cena nie powinna przekroczyć nawet 100 zł, nie mówiąc o ustawowych jeszcze w zeszłym roku 250. Biorąc pod uwagę niechęć policji do zajmowania się tak banalnymi sprawami, jestem zdziwiony, że się pofatygowali. Co więcej, czy nie była to rutynowa, obowiązkowa i wizyta, która 'musi' się odbyć w takiej sytuacji? Poprawcie mnie, jeśli Autorka przyjmie postawę ofiary - dajcie mi spokój, etc - to nigdy nie uwolni się od toksycznego brata. Tylko ucieczka tak daleko, ze koszty dla brata znalezienia i szkodzenia Tobie byłyby bardzo wysokie to jakieś rozwiązaniem. Co nie zmienia faktu, że prostymi ruchami i ludzką złośliwością mógłby Ci uprzykrzyć życie. Sprawy spadkowe, przy odrobinie determinacji uczestników - potrafią ciągnąć się latami. Ale to jedyna możliwość by je uporządkować. Więc ze wsparciem Twojego Ukochanego i własną determinacją porządkuj je, bo nigdy się od tego nie uwolnisz.

Odpowiedz
avatar Wafeko
-1 3

@Timothy: Pofatygowali sie bo mieli juz wskazanego winnnego :> Inaczej by nawet sie w to nie bawili ^^

Odpowiedz
avatar Wafeko
6 6

Brat Cie zlal a Ty sie nawet nie bronilas, serio?

Odpowiedz
avatar bialamurzynka
8 8

@Wafeko: Po co go w ogóle wpuszczała?? Albo, jeśli ma klucze, czemu nie zmieniła zamków??

Odpowiedz
avatar piotrs72
8 8

To proste: ,,szukał ofiary, to zawsze ją znajdzie'' -- autorka po prostu jest ofiarą i jeśli tego W SOBIE nie zmieni, to zawsze ,,cały świat będzie przeciwko''. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to łatwo zmienić jeśli jest się wychowanym w ,,toksycznej'' rodzinie, ale solidna psychoterapia powinna tu być bardzo pomocna.

Odpowiedz
avatar satan11
-3 3

Drodzy Czytelnicy, sprostowałam parę spraw, podpisując ważne informacje. Chcę tylko, żebyście wiedzieli, że dotychczas każda moja próba sprzeciwu, kończyła sie tym czego nie sposób opisać słowami.

Odpowiedz
avatar satan11
0 0

@SecuritySoldier: Duuuuuuurne sprawy!

Odpowiedz
avatar Pennywise
1 1

Pytanie do autorki: Mialas wczesniejsze konto czy bazujesz na tworczosci innej osoby dopowiadajac dalsze dzieje tamtej bohaterki? Historia ze wspolnego mieszkania z bratem po smierci ojca byla juz tu zamieszczona. Jednakze porownujac styl literacki owczesnego autora i Twoj, odnosze wrazenie ze po prostu puscilas wodze fantazji i dopisalas kontynuacje historii po swojemu.

Odpowiedz
avatar satan11
-1 1

@Pennywise: Ach, myślałam że można napisać tu coś od siebie, mi akurat się przytrafiło coś takiego. Przyznaję że nie czytam wszystkich historii tu zamieszczanych, po prostu z braku czasu. Ale jeżeli spotykam się tutaj z zarzutem puszczenia wodzy wyobraźni, to nic mi innego nie pozostaje, jak usunąć wpis. Przykro mi że macie tutaj takie podejście, mogłam w ogóle tego nie pisać, przepraszam.

Odpowiedz
avatar Pennywise
0 0

@satan11: Przepraszam, ale moglabys odpowiedziec na pytanie? Historia o ktorej wspomnialem jest kropka w kropke identyczna do Twojego opisu. Zbieg okolicznosci? Nie sadze.

Odpowiedz
Udostępnij