Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

O nadgorliwym panu policjancie. Po pracy w piątek jak zawsze poszedłem do…

O nadgorliwym panu policjancie.

Po pracy w piątek jak zawsze poszedłem do osiedlowego sklepiku kupić sobie dwa piwa, nic szczególnego. Zrobiłem co chciałem, wracam do domu i spotykam dwóch policjantów. Prosili żebym się wylegitymował bo robią rutynową kontrolę. Pokazałem dowód, powiedzieli że ok i już chciałem iść dalej gdy jeden mówi " a co tam pan ma w dłoni?". No to zgodnie z prawdą odpowiadam że piwo.
P1- No to będzie mandacik
J- ale niby za co?
P1- za spożywanie alkoholu w miejscu publicznym ( i tu głupkowato się uśmiecha)
J- Jakby pan nie zauważył tylko trzymam piwo w dłoni, nie piję nic
P1- To płaci pan czy nie?
J- Oczywiście że nie
P1- No to w takim razie zabierzemy pana na komendę
J- A chętnie się z wami przejadę. Jestem ciekaw jak pan będzie tłumaczył że piłem piwo z dopiero zakupionych, zamkniętych butelek
Uśmieszek mu co prawda zszedł i widać było że jest zawiedziony, ale jednocześnie chciałby brnąć w to dalej. Na moje szczęście drugi go powstrzymał czymś w stylu " Wyluzuj stefan, idziemy dalej. Do zobaczenia", no i poszli. Ruszyłem w stronę domu lecz jedno mnie zastanawia. Tym policjantom się nudzi czy może ma zasadę jak panowie z filmu drogówka pt. " Nie wiem jak to ku*** zrobicie ale macie wstawić tyle mandatów co mówiłem, to statystyka!".

by konto usunięte
Dodaj nowy komentarz
avatar qpsztal
-5 7

Ciesz się że nie dostałeś mandatu za usiłowanie spożycia alkoholu.

Odpowiedz
avatar peeYie4o
2 4

Wprawdzie za *usiłowanie popełnienia* przestępstwa kodeks karny przewiduje taką samą karę jak za jego *popełnienie*, ale nie wydaje mi się, żeby to samo dotyczyło *wykroczeń*.

Odpowiedz
avatar Toyota_Hilux
31 33

@qpsztal: równie dobrze mogliby go wsadzić za usiłowanie gwałtu. W końcu narzędzie gwałtu miał przy sobie.

Odpowiedz
avatar qpsztal
-1 3

@Toyota_Hilux: Ustawa o wychowaniu w trzeźwość i przeciwdziałaniu alkoholizmowi art. 43 ust. 1 Kto spożywa napoje alkoholowe wbrew zakazom określonym w art. 14 ust. 1 i 2a-6 albo nabywa lub spożywa napoje alkoholowe w miejscach nielegalnej sprzedaży, albo spożywa napoje alkoholowe przyniesione przez siebie lub inną osobę w miejscach wyznaczonych do ich sprzedaży lub podawania, podlega karze grzywny. art. 43 ust. 2 Usiłowanie wykroczenia określonego w ust. 1 jest karalne. Wcześniej nie miałem możliwości podania konkretnej ustawy.

Odpowiedz
avatar LittleShiloh
-2 4

Niech się cieszy, że nie został objechany do trzeciego pokolenia za tytuł historii "o nadgorliwym PANIE policjancie". Policja piekielnych gorsza od SWAT

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@LittleShiloh: się czepiasz :) pomylić miejscownik Z wołaczem, to takie ... współczesne (?)

Odpowiedz
avatar Werchiel
1 1

@LittleShiloh: Przestańcie do cholery z tymi pokoleniami wstecz - naprawdę nei widzicie jak idiotycznie to brzmi? I żadnego sensu też nie ma.

Odpowiedz
avatar zielonylis
15 15

co prawda nigdy nic podobnego mnie nie spotkalo, tylko slyszalam i czytalam, ale potrafie sobie wyobrazic. i pierwsze co mi przychodzi wtedy na mysl, to wskazanie na bron policjanta i powiedzenie czegos w stylu "ooo-ho-ho, usilowanie zabojstwa". wiem, wiem, wiem. nie przeszloby, a nawet rozjuszylo. ale jak czytam o takich historiach, to nie tylko tzw. noz w kieszeni i nie tylko gul skacze, ale i ten piekielnik-chochlik podpowiada zlosliwe rozwiazania. tak czy siak - ja bym prawdopodobnie tak odpowiedziala, ale nie polecam.

Odpowiedz
avatar calodniowysen
2 4

Moi znajomi kiedyś po jakiejś imprezie szkolnej typu dyskoteka stali w klatce, gdzie mieszkał jeden z nich. Nie pili alkoholu, nawet nic ze sobą nie mieli, tylko stali i rozmawiali. Drzwi od klatki na ich nieszczęście były otwarte i weszło dwóch mundurowych (nie pamiętam, czy policja czy straż miejska) i spisali chłopaków na śmiecenie słonecznikiem, ponieważ podłoga była zaśmiecona łupkami. Na argument, że oni nawet słonecznika nie mają, mundurowi tylko stwierdzili, że skąd oni mają to wiedzieć, mogli to zrobić wcześniej. Cóż było robić, dokumentami się pochwalili...

Odpowiedz
avatar fenirgreyback
-1 5

@calodniowysen: "spisali chłopaków na śmiecenie"- nie można zostać spisanym ZA COŚ. Albo zostajesz po prostu spisany, albo dostajesz mandat, jeżeli jest ku temu powód.

Odpowiedz
avatar calodniowysen
-1 1

@fenirgreyback: Wybacz źle skonstruowane zdanie! Czuje się z tym naprawdę źle... Jednak oddaje to chyba sens zdarzenia, prawda? Było naśmiecone, więc mundurowi się przyczepili, spisali ich. A został ten ciąg logiczny zawarty w 4 słowach, a każdy zrozumiał.

Odpowiedz
avatar Kyu
0 2

Wydawało mi się, że tego typu policjanci zdarzają się rzadko i ich nie spotkam... Do czasu, jak weszłam na pasy na zielonym, które po chwili zaczęło migać. Zanim doszłam do końca przejścia wskoczyło czerwone (przejście długie, a zielone trwa krótko). I... tak, dostałam mandat za przejście na czerwonym :) Widać oni też mają jakieś limity do wyrobienia.

Odpowiedz
avatar zola1054
0 0

@Kyu: Niestety jest tak jak mówisz, są przełożeni, którzy "ganiają" za wyniki, nie jest to winą samych policjantów. Co do usiłowania spożycia, mandat za takowe wypisuje się, gdy ktoś trzyma otwartą puszkę lub butelkę a policjant nie widział momentu spożywania :) Takie moje skromne zdanie

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@zola1054: Nie przełożeni tylko w przypadku policji rząd który ustala w budżecie wpływy z mandatów a w przypadku straży miejskiej wpływy ustala rada miasta.

Odpowiedz
avatar kalulumpa
0 2

@Kyu: Trzeba było odmówić przyjęcia mandatu. Jeśli wejdziesz na pasy na zielonym, to choćby Twoje przejście miało trwać 4 kolejne zmiany świateł możesz spokojnie, bez pośpiechu, w swoim tempie opuścić przejście.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@kalulumpa: No nie przesadzajmy, przejść przez jezdnię zawsze należy jak najszybciej, bo można dostać mandat za utrudnianie ruchu. Co nie zmienia faktu, że jak się wejdzie na zielonym to nie można dostać mandatu nawet jak zejdziemy już na czerwonym.

Odpowiedz
avatar Kyu
1 1

@kalulumpa: Pytałam, co się stanie, jak odmówię. Dowiedziałam się, że sprawa zostanie skierowana do sądu i będzie moje słowo, czyli osoby w takim przypadku podejrzanej o wykroczenie, przeciwko słowu policjanta. Na tym akurat skrzyżowaniu nie ma kamer. Komu by uwierzyli? :)

Odpowiedz
avatar kalulumpa
1 1

@Sharp_one: Przejść przez jezdnię można zawsze w swoim tempie, niezależnie od tego, czy światło zdążyło się zmienić. Nie oznacza to, że powinniśmy być złośliwi i nagle zacząć się ślimaczyć, jednak każdy ma prawo przejść w tempie w jakim przechodzić zaczął. Baaa, tego uczą nawet na kursach na prawo jazdy... Wyobrażasz sobie starszą panią o kulach biegnącą, bo światło zdążyło się zmienić na czerwone?

Odpowiedz
avatar kalulumpa
0 0

@Kyu: kwestia, czy opłacałoby się im kierować to do sądu ;) w końcu musieliby sami się do sądu stawić... a nawet gdyby, to rozprawa zapewne odbyłaby się zaocznie. U mnie w podobnie idiotycznej sytuacji, gdy nie przyjęłam mandatu za deptanie zieleńca zostałam uznana za winną, jednak sąd odstąpił od wymierzenia kary i zwolnił mnie z opłat sądowych.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 2

@kalulumpa: A gdzie ja to napisałem, co Ty sobie ubzdurałeś? Napisałem - jak najszybciej.

Odpowiedz
avatar guzior
2 2

"O nadgorliwym panu policjancie" powinno być

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 4

Pytanie na końcu dziwne. Skoro minister finansów wpisuje do budżetu ile ma być wpływu z mandatów to policja ma tyle z nas ściągnąć. To nie jest wina policjanta na patrolu czy komendanta. Przykaz jest z góry i są przewidziane kary za jego niewykonanie.

Odpowiedz
avatar kalulumpa
3 3

@Sharp_one: Co notabene jest komiczne. Wpływy z mandatów powinny być dodatkiem do budżetu, a nie jego częścią... To jak wyliczanie "tylu i tylu ludzi łamie prawo w tym kraju"...

Odpowiedz
avatar Jorn
0 2

@Sharp_one: Bzdura. Minister Finansów ma obowiązek umieścić w projekcie budżetu przewidywane wydatki i wpływy. Pieniądze z mandatów są wpływem, więc ich przewidywana wysokość musi znaleźć się w budżecie, ale to się nie przekłada na obowiązek ze strony policji zapewnienia tych wpływów. Co do opisywanej sytuacji, podejrzewam, ze policjant nie zauważył, ze butelka jest zamknięta, a nie potrafił przyznać się do błędu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@Jorn: Drogi Jorn, byłoby tak jak mówisz gdyby to były przewidywane pieniądze dodatkowe obok wydatków. Natomiast tak jak pieniądze z podatków, przewidywane wpływy z mandatów są w budżecie rozdysponowywane. Więc w momencie gdyby ich nie było to mamy dziurę budżetową i na coś nagle brakuje. Dlatego budżety jednostek policji wyglądają następująco: tyle i tyle wpływów z mandatów ma być, a jak nie to obcinamy wam budżet, likwidujemy etaty itd. Rząd musi tak wydawać polecenia, żeby budżet się zgadzał. Pamiętajmy, że rząd jest władzą ustawodawczą a policja wykonawczą i działania policji nie oznacza ich widzimisię a właśnie wykonywanie poleceń rządu. Tak samo SM, burmistrzowie i rady miejskie mówią wprost do komendanta: ma być tyle kasy z mandatów albo obetniemy wam budżet a Ty pójdziesz na bruk.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@kalulumpa: Zgadzam się, sam uważam, że pieniądze z mandatów nie powinny być uwzględniane w bieżącym budżecie, a dopiero w następnym (np. cała kasa zebrana w 2013 ujęta w budżecie na 2014). Dodatkowo kasa ta nie powinna iść na służby które te mandaty wystawiają, żeby nie było motywacji na zasadzie im więcej mandatów dowalimy to będzie więcej kasy dla nas.

Odpowiedz
avatar chozjor
0 2

@Sharp_one: minister ministrem, ale tak jak podmiotem odpowiedzialnym za budżet gminy jest jej rada, tak za uchwalenie budżetu państwa odpowiedzialny jest parlament. Nie widzę powodów, dla którego ministrowi można przypisywać większą rolę przy tworzeniu budżetu, niż przypisujesz ją wójtowi. Następna kwestia - mandat jest jak faktura, tzn. wystawienie go nie jest jednoznaczne z wpływem do budżetu. A ponieważ policja nie zajmuje się egzekucją mandatów, trudno o tak jednoznaczne powiązanie działań policji z zapisaną w budżecie kwotą. Kolejna kwestia - pozycja w budżecie nazywa się "Opłaty, grzywny, odsetki i inne dochody niepodatkowe". Skąd policjanci wiedzą na tej podstawie, że to oni mają ściągać określoną kwotę? A co z innymi instytucjami upoważnionymi do nakładania grzywien czy opłat? One też ratują budżet ściganiem za wszystko? A odsetki jak załatwiają? Ostatnia kwestia, to propozycja uwzględniania wpływów dopiero na następny rok. Pytania jakie się nasuwają - dlaczego tylko mandaty mają być wyjątkiem, a nie wszystkie planowane wpływy? I co z mandatami zapłaconymi w styczniu danego roku? Mają leżeć do lutego roku następnego, niewykorzystane? Policjanci może i słyszą od przełożonych, że jest jakiś nakaz nakładania mandatów ze względu na ratowanie budżetu. Ale nie tylko nie jest to wina ministra (bo właściwie każda służba mogłaby naciskać na realizację planów dochodów), ale w dodatku jest to bez sensu - policjant nie ma wpływu na to, czy ktoś go zapłaci.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@chozjor: Oj spało się na WOSie, co? Zacznę od początku. Kwestia stworzenia budżetu leży w naszym kraju w rękach Ministra Finansów. On go tworzy i przedstawia. Sejm, Senat i Prezydent kolejno przegłosowują i podpisują USTAWĘ BUDŻETOWĄ. A to nie jest to samo. Ustawa budżetowa przechodzi ten sam proces jak każda ustawa. Dalej kwestia powiązania mandatu z wpływem. Idąc tym tokiem można stwierdzić, że sędziowie nie skazują w Polsce na więzienie, bo nie zajmują się fizycznie wsadzaniem ludzi za kratki. Trudno więc powiązać wyrok z osadzeniem w więzieniu. Przyznasz, że bez sensu. Co prawda są osobne instytucje "windykacyjne", ale bez wystawionego mandatu nie mają czego ściągać. Inna sprawa, że te instytucje też mają przykaz od władz należności ściągać, najlepiej z odsetkami (dlatego tyle jest spraw, że ZUS wystawia zaświadczenia o niezaleganiu przez x lat po czym ostatniego dnia przed przedawnieniem wysyła pismo, że jednak się zalega wraz z odsetkami). Policjanci wiedzą, ponieważ każda komenda dostaje swój budżet który musi zrealizować. Komendant im przekazuje: Panowie tyle i tyle musimy mieć wpływów z mandatów dziennie/miesięcznie/rocznie, albo dostaniemy mniej kasy w przyszłym roku. Co do innych instytucji to czemu na przedsiębiorców pada strach jak maja kontrolę z ZUS/NIK/Skarbówki etc.? Bo wiedzą, że jak urząd wysyła urzędnika na kontrole to on musi coś znaleźć żeby chociaż zwrócić koszty kontroli. Bo jak będą straty to dostaną mniej pieniędzy w przyszłym roku. Dlaczego mandaty? Chyba odpowiedziałem w poprzednim poście, ale postaram się jaśniej. 1. Jeżeli zakładamy, że tyle i tyle pieniędzy z mandatów nam wpłynie i je wydamy na to i na to, to te pieniądze muszą wpłynąć bo one są de facto już wydane i będziemy w czarnej d... jak nie wpłyną. 2. Prowadzi to do sytuacji patologicznych, że policja nie patroluje ulic żeby zapobiegać przestępstwom tylko siedzi po krzakach i szuka komu tu wlepić mandat. Co do leżenia kasy od stycznia do stycznia. Tak, takie jest moje założenie (plus, jak poleżą to i procenty jakieś urosną). Zbieramy mandaty z całego roku i w przyszłym roku mamy kwotę x na dzień y. Przelewamy środki do budżetu i rozdysponowujemy. Czemu? 1. Unikamy sytuacji organów i urzędów wlepiających mandaty nie za to że się komuś należy, ale żeby wypełnić budżet. 2. Mamy przejrzystą sytuację ile mamy kasy do dyspozycji. Ależ oczywiście, nie jest winą przełożonego że każe wykonać polecenie podwładnemu. Ani trochę, nigdy. Policjant wystawiając mandat wie, że są dwie opcje: 1. Osoba albo się odwoła, co po przyjęciu mandatu jest bardzo trudne, i po batalii sądowej zapłaci lub nie. 2. Osoba mandat zapłaci. Istnienie innych organów czuwających nad procesem nie ma znaczenia. Policjant wystawia mandat z intencją, że zostanie on zapłacony.

Odpowiedz
avatar chozjor
0 0

@Sharp_one: "Kwestia stworzenia budżetu leży w naszym kraju w rękach Ministra Finansów. On go tworzy i przedstawia. Sejm, Senat i Prezydent kolejno przegłosowują i podpisują USTAWĘ BUDŻETOWĄ" Jeżeli być takim precyzyjnym, to minister tworzy projekt ustawy budżetowej, w której znajduje się budżet, załączniki i obowiązkowe postanowienia. Ale nie w tym rzecz. Jeżeli projekt ministra i tak przegłosowują potem inni, to dlaczego on ponosi wyłączną odpowiedzialność za jego zawartość? Szczególnie w przypadku, w którym odpowiedzialność za budżet miasta ponosi jego rada, chociaż projekt budżetu przygotowuje jego organ wykonawczy? Niekonsekwencja. "Idąc tym tokiem można stwierdzić, że sędziowie nie skazują w Polsce na więzienie, bo nie zajmują się fizycznie wsadzaniem ludzi za kratki" Nie można, bo jest to podwójnie absurdalny tok rozumowania - oderwany od kontekstu wcześniejszej wypowiedzi. Policjanci jakoby dbają o wykonanie budżetu w części wpływu z mandatów. Nałożenie na nich takiego obowiązku byłoby absurdalne, ponieważ skuteczność policji w egzekwowaniu, pozbawionej takich uprawnień, jest znikoma. Sędziowie nie są też podejrzewani o wypełnianie jakichś obowiązkowych zapisów statystycznych. Krótko mówiąc - nie o to chodzi. "Panowie tyle i tyle musimy mieć wpływów z mandatów dziennie/miesięcznie/rocznie, albo dostaniemy mniej kasy w przyszłym roku" Być może. Nie znam tych policjantów. W każdym razie - to nadal nie jest wina ministra finansów, bo dysponentem części dla policji jest inny minister. "Bo wiedzą, że jak urząd wysyła urzędnika na kontrole to on musi coś znaleźć żeby chociaż zwrócić koszty kontroli" Niczego nie musi. A przynajmniej nie zawsze i nie każdy. "Jeżeli zakładamy, że tyle i tyle pieniędzy z mandatów nam wpłynie i je wydamy na to i na to, to te pieniądze muszą wpłynąć bo one są de facto już wydane i będziemy w czarnej d... jak nie wpłyną". Po to tworzy się rezerwę budżetową, żeby nie być w czarnej dupie. A nawet jeżeli rezerwa nie wystarczy - czy podobnie nie jest z podatkami i innymi dochodami niepodatkowymi? Czy wówczas też państwo nie jest w kłopocie? A jednak propozycja dotyczy tylko mandatów. Dlaczego? "Policjant wystawia mandat z intencją, że zostanie on zapłacony" Intencje policjanta to jedno. Opieranie budżetu na intencji policjanta to drugie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

@chozjor: O jakiej rezerwie Ty mówisz jak w Polsce co roku jest dziura budżetowa? Jak chcesz negować rzeczywistość to Twoja sprawa. Niech Ci będzie. Policjanci na siłę starają się wyrobić normy mandatowe z własnego widzimisię. To, że od ich ilości zależy budżet jednostki, czyli de facto to czy będą pracować nie ma przecież żadnego znaczenia. To, że władza ustawodawcza ustala ile ma być wpływu do budżetu z mandatów nie wpływa na ilość wystawianych mandatów przez policję, SM i inne organy władzy wykonawczej. Ani trochę, no skąd. Policja, SM i inne organy władzy wykonawczej nie wpływają na ilość wpływów z mandatów, przecież oni je tylko wystawiają i czy ich wystawią 10 czy 10.000.000 nie wpłynie na ilość kasy w budżecie z mandatów. Skądże znowu.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 11 marca 2014 o 19:36

avatar chozjor
0 0

@Sharp_one: "O jakiej rezerwie Ty mówisz jak w Polsce co roku jest dziura budżetowa?" O 95 mln złotych zapisanych w ustawie budżetowej w art. 16: "Tworzy się ogólną rezerwę budżetową w wysokości 95.000 tys. zł". Obowiązek jej utworzenia wynika z ustawy prawo finansowe (art. 140): "W budżecie państwa tworzy się rezerwę ogólną nie wyższą niż 0,2% wydatków budżetu". Podoba mi się zwrot "negocjowanie rzeczywistości". Zatem nie negocjuj. Wysokość rezerwy budżetowej możesz sobie zweryfikować sam, zaglądając do ustawy budżetowej na dany rok. "To, że od ich ilości zależy budżet jednostki(...)" Wcześniej pisałeś o kwotach tych mandatów, a nie o ich liczbie. Liczba istotnie ma znaczenie - jest elementem statystyk, które wpływają na ogólną ocenę jednostki i być może nawet na jej istnienie. To jednak nie jest jednoznaczne z wspominanym przez Ciebie wcześniej obowiązkiem wykonywania założeń budżetowych. "Policja, SM i inne organy władzy wykonawczej nie wpływają na ilość wpływów z mandatów, przecież oni je tylko wystawiają i czy ich wystawią 10 czy 10.000.000 nie wpłynie na ilość kasy w budżecie z mandatów. Skądże znowu" Oczywiście, że liczba mandatów ma jakiś wpływ na dochody z tego tytułu. Ty jednak upierałeś się, że policjanci otrzymują zadanie wykonania planu dochodów. Pseudoironia, którą się teraz usiłujesz posługiwać, dowodzi dwóch rzeczy. Nie tylko nie zrozumiałeś rozmówcy, czyli mnie, ale w dodatku twoja wiedza na ten temat jest mniej więcej na poziomie WOS w liceum.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

@chozjor: Czytanie też widzę u Ciebie szwankuje, co ciekawe zarzucasz niezrozumienie? Uśmiałem się jak norka. Gdzie ja napisałem o "negocjacji" rzeczywistości?! Gdzie ja napisałem cokolwiek o kwotach mandatów? Napisałem prostą tezę: Jeżeli narzucamy organom wystawiającym mandaty minimalną ILOŚĆ pieniędzy którą mają zebrać, to oni te mandaty będą wystawiać nawet na siłę żeby to wyrobić. Czego przykład mamy w tej i setkach podobnych historii. Ogarniasz?

Odpowiedz
avatar Jorn
0 0

@Sharp_one: Na takie przypadki są rezerwy budżetowe. A dziura jest i tak, bo wpływy nie nadążają za wydatkami. Finansuje się ją obligacjami. P.S. Rząd jest władzą wykonawczą. Ustawodawczą jest parlament (ograniczone prerogatywy w tej dziedzinie ma też prezydent – może wetować ustawy lub kierować je do Trybunału Konstytucyjnego) i to on decyduje o ostatecznym kształcie budżetu (rząd jest autorem projektu, który w Sejmie i Senacie może zostać zmieniony).

Odpowiedz
avatar Jorn
0 0

@Sharp_one: Tym komentarzem ostatecznie udowodniłeś, że nie masz bladego pojęcia, na jakich zasadach opiera się rachunkowość budżetowa. Budżet krajowy konstruowany jest na zasadzie kasowej, więc wpływów z tego roku nie można zapisać w następnym.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

@Jorn: Tym komentarzem udowodniłeś że nie potrafisz czytać ze zrozumieniem. Nigdzie nie napisałem żeby wpływy zapisywać w następnym roku! Napisałem żeby te wpływy rozdysponować w roku następnym, a to różnica. Pomijam już fakt, że postulowałem zmianę w obecnej sytuacji a nie opisywałem obecną sytuację, skąd więc stwierdzenie że nie wiem jak to działa obecnie?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

@Jorn: Niemożliwe, dziura budżetowa powstaje kiedy wpływy nie nadążają za wydatkami? Skąd Ty wiesz takie tajemne rzeczy? Dzięki że nas oświeciłeś. Co do reszty, co też Ty nie powiesz?

Odpowiedz
avatar chozjor
0 0

@Sharp_one: "Gdzie ja napisałem o "negocjacji" rzeczywistości?!" Fakt, o tym napisałem ja. "Napisałem prostą tezę: Jeżeli narzucamy organom wystawiającym mandaty minimalną ILOŚĆ pieniędzy którą mają zebrać, to oni te mandaty będą wystawiać nawet na siłę żeby to wyrobić" Czyli napisałeś o kwotach, czyli o ilości pieniędzy. "Nigdzie nie napisałem żeby wpływy zapisywać w następnym roku! Napisałem żeby te wpływy rozdysponować w roku następnym, a to różnica" Napisałeś - cytuję - 'Zgadzam się, sam uważam, że pieniądze z mandatów nie powinny być uwzględniane w bieżącym budżecie, a dopiero w następnym (np. cała kasa zebrana w 2013 ujęta w budżecie na 2014'. Jeżeli jednak istotnie nie sugerowałeś, żeby wpływy uwzględniać dopiero w roku następnym, to jak sobie to technicznie wyobrażasz? W 2014 (na przykład) w budżecie uwzględniać dochody z mandatów, ale nie uwzględniać żadnych wydatków w takiej kwocie, a w 2015 pojawiają się wydatki, które w budżecie formalnie nie mają żadnego pokrycia? "Pomijam już fakt, że postulowałem zmianę w obecnej sytuacji a nie opisywałem obecną sytuację, skąd więc stwierdzenie że nie wiem jak to działa obecnie?" Stąd, że rząd nazywasz władzą ustawodawczą, a policję władzę wykonawczą?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@chozjor: To jest dość proste w budżecie na 2013 rok wpisujemy przewidywany wpływ, ale ich nie wydajemy. W budżecie na 2014 wpisujemy pozycje: "Kwota uzyskana z mandatów etc. w roku ubiegłym" . A faktycznie gdzieś to wyżej napisałem, mój błąd chodziło mi o sejm jako władze ustawodawczą a rząd jako nadrzędną władzę wykonawczą. Jednak Twój komentarz o mojej nieznajomości pojawił się później w odniesieniu do innego komentarza gdzie już tego nie powtarzałem.

Odpowiedz
avatar chozjor
0 0

@Sharp_one: "To jest dość proste w budżecie na 2013 rok wpisujemy przewidywany wpływ, ale ich nie wydajemy. W budżecie na 2014 wpisujemy pozycje: "Kwota uzyskana z mandatów etc. w roku ubiegłym". No, to jest jakiś pomysł. Ale to kreowanie sztucznej nadwyżki budżetowej, sprawa w sam raz dla OLAF. "Jednak Twój komentarz o mojej nieznajomości pojawił się później w odniesieniu do innego komentarza gdzie już tego nie powtarzałem" Gwoli ścisłości - nie pisałem o Twojej nieznajomości, tylko o Twoich brakach. O nieznajomości pisał Jorn, do komentarza Jorna się odniosłeś i moje przypomnienie o Twojej definicji władzy ustawodawczej dotyczyło tego odniesienia. Cieszę się jednak, że potrafisz przyznać się do błędu - serio.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@chozjor: Czy ja wiem czy sztucznej? Jeżeli byłoby to usankcjonowane ustawą to nie ma się do czego przyczepić.

Odpowiedz
avatar Wafeko
-1 1

Niedlugo kupione piwo bedzie trzeba dokladnie chowac zeby dojsc do domu bez problemow :>

Odpowiedz
avatar Pennywise
-5 9

"...w piątek jak zawsze poszedłem do osiedlowego sklepiku kupić sobie dwa piwa, nic szczególnego." Skoro kupujesz 'jak zawsze' dwa piwa, to nie wyglada to na nic szczegolnego, a wskazuje na problem z alkoholem. I uprzedze tutaj komentarze na temat malej ilosci alkoholu, nie ma to znaczenia (kazdy ma inne zapotrzebowanie).

Odpowiedz
avatar Werchiel
4 8

@Pennywise: Jasne, każdy kto wypije co tydzień dwa piwa ma problem z alkoholem - może dla odmiany tak sam/a się lecz zamiast próbować znajdować problemy u innych?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

Raz w miesiącu kupuję skrzynkę piwa, butelki 0,33 l i wypijam je ze znajomymi. Czy to oznacza alkoholizm?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@Pennywise: Tak, na bank mam wielki problem. Powinienem do AA się zgłosić, no bo żeby dwa piwka po pracy w piątek sobie kupić!? Toż to poważny problem!

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

@Pennywise: Ja nie rozumiem jak w XXI wieku można mieć problem z alkoholem, przecież sprzedają go praktycznie wszędzie w ilości która starczy dla wszystkich. W PRL można było mieć problem z alkoholem ale teraz?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 4

@Pennywise: Śmieszy mnie ten Twój " mechanizm obronny". Odpowiedziałem Ci sarkazmem i co? Oczywiście znaczy to że się przed czymś bronię? Pozwól że coś Ci wytłumaczę, bo najwyraźniej podstawowych rzeczy nie rozumiesz. Wiesz co to jest problem z alkoholem? Wiesz kim dokładnie jest alkoholik? To osoba, dla której alkohol staje się bardzo, ale to bardzo ważny. Takie osoby często popadają w długi, kończą jako amatorzy tanich win z biedronki, wpadają w agresję gdy nie mają dostępu do swojego trunku i wiele innych, to co podałem to raptem kilka przykładów. Odpowiedz mi na jedno pytanie. Siedzę w pracy od poniedziałku do piątku, a w tym ostatnim dniu idę sobie na 2 piwa bo lubię, bo mam ochotę, z jakiegokolwiek innego powodu. Wracam do domu a następnie piję te piwa oglądając film czy grając na kompie. Nikomu nie zawadzam, spożywam w zupełnym spokoju to co zakupiłem. Czy to czyni mnie alkoholikiem? Czy to sprawia że jestem taki sam jak ci, co to nieustannie mają ponad dwa promile we krwi? Czy to czyni mnie awanturującym się alkoholikiem, który pod wpływem alkoholu bije swoją rodzinę? No proszę Cię, to co Ty mówisz to jest dalece idąca nadinterpretacja więc zastanów się o czym tu mówisz. Co z tego że robię to regularnie akurat w piątki? Nie ma to znaczenia. Dajmy na to ktoś ma ochotę na piwo ale pracę ma taką że w razie czego musi wsiąść w auto i jechać gdzieś. Znaczy to tyle że nie może wypić tego co chce, prawda? No i przy tym na przykład ma ten jeden dzień w tygodniu, gdzie ma absolutnie wolne. Wtedy wypije te swoje 2-3 piwa, które chciał i nikomu tym nie przeszkadza. Nie robi nic złego i przy tym w żadnym wypadku nie jest alkoholikiem. W przypadku Akacji też powiesz że to alkoholizm? Przecież co miesiąc pije ze znajomymi, straszne, prawda? Proponuję Ci jedną rzecz. Przemyśl dokładnie to co mówisz, bo nazywanie alkoholikami wszystkich, którzy regularnie raz na tydzień napiją się jednego czy dwóch piw jest idiotyczne

Odpowiedz
avatar Pennywise
-1 1

@Lucysan: Naprawde zapraszam do przeczytania mojego komentarza jeszcze raz. Nie nazwalem Ciebie alkoholikiem ani razu. Zasugerowalem PROBLEM z alkoholem. Do alkoholizmu jeszcze kawalek. Jednakze nie moge przemilczec tego ze reagujesz w tak agresywny sposob. I to wlasnie bardziej niz te dwa piwa sugeruje ze cos jest na rzeczy:) Odnosnie Akacji, to odpowiedzialem wyzej, nie bede sie powtarzal. I w koncu ogolna dygresja odnosnie alkoholizmu (zanim sie znowu obruszysz to pamietaj ze nie pisze stricte o Tobie). Twoje przyklady sa trafne, jednakze sa to skrajnosci, ostatni etap drogi alkoholika, ktory poprzez swoj nalog osiagnal dno. Zanim to sie stanie, musi przejsc wiele etapow uzaleznienia, nie tak znowu spektakularnych jak tutaj wskazujesz. Wiec prosze Cie, nie ograniczaj definicji alkoholizmu tylko do zachowan skrajnych. Alkoholik to osoba uzalezniona. Glowna cecha natomiast nalogowca jest powtarzalnosc zachowan. Teraz dochodzimy do kwestii spornej, jaki okres czasu uznamy za wystarczajaco krotki aby uznac problem? Chyba sie zgodzilismy oboje, ze miesiac to zbyt dlugo. Mysle ze rowniez zgodzisz sie ze mna gdy powiem, ze osoba ktora wypija te przyslowiowe dwa piwka DZIENNIE to faktycznie juz alkoholik. Teraz pozostaje ustalic granice kiedy konczy sie normalna konsumpcja a zaczyna problem. Jest to bardzo sporna kwestia, kazdy ma inne zdanie. Powiesz tydzien to duzo, sporo czasu na wyplukanie alkoholu z krwi. Zgodze sie. Ale gdy powiesz KAZDY piatek, to zwracam uwage ze to moze byc cos wiecej. Bo tutaj musimy cos wyjasnic. Mowisz kazdy piatek - ja to rozumiem ze tak to wyglada od lat i ze tak to bedzie wygladac. Dla argumentu zalozmy sobie okres 5 lat. Czy uwazasz ze normalnym zachowaniem jest wypijanie tydzien w tydzien dwoch piw przez okres 5 lat? A jak zapatrujesz sie na to samo, tylko przez 10 lat albo 20? Czy to czasem nie zaczyna przypominac definicji nalogu? Chyba powinienes juz rozumiec dokad zmierzam. Ilosc alkoholu, ktora spozywasz jest mala, ale tutaj chodzi o powtarzalnosc zachowan. A sam przeciez przyznajesz ze chodzi tutaj o kazdy piatek. Pozdrawiam.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@Pennywise: regularnie też piję wodę, jem i śpię. To chyba nałóg... :) Tak postrzegam Twoje wypowiedzi. Przecież to powtarzalność zachowań

Odpowiedz
avatar Pennywise
0 0

@Lucysan: W takim razie, niestety blednie postrzegasz moje wypowiedzi :) Zazwyczaj nalogi maja jeszcze jedna, dosyc wazna charakterystyke, ktorej ani picie wody (no chyba ze zabraklo kreski nad o :)), jedzenie ani spanie nie spelnia - sa one szkodliwe dla czlowieka. A chyba nie sposob zaprzeczyc stwierdzeniu ze spozywanie alkoholu jest szkodliwe.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@Pennywise: Problem z alkoholem nie jest wtedy gdy wypijesz te dwa piwa co tydzień. Problem z alkoholem jest wtedy gdy pijesz i nie możesz przestać, nie potrafisz sobie odmówić. A i jeden szczegół. Jedzenie podałem bo i ono może być szkodliwe, zależy od tego czym się pożywiasz. Wiadomo że codzienna wizyta w KFC nie będzie czymś dobrym. Spożywanie alkoholu tak, jest szkodliwe ale w nadmiernych ilościach. Chyba wszystko w nadmiernej ilości jest szkodliwe. Wszystko jest dla ludzi i jeśli już z tego korzystać to z głową, z umiarem

Odpowiedz
avatar Pennywise
0 0

@Lucysan: Gdy pijesz i nie mozesz przestac, to nie jest problem - to jest alkoholizm. A picie dwoch piw w kazdy piatek (podkresle jeszcze raz, kazdy, w sensie bez przerwy, przez dlugi czas, przez cale zycie nawet) to nie rekreacja, to problem. Co do szkodliwosci jedzenia, owszem czesc jest szkodliwa. Co nie zmienia faktu ze jedzenie jest potrzebne nam do przezycia i musimy jesc. Alkohol nie jest potrzebny aby przezyc, a wiec jest to inna kategoria spozywcza. Porownanie Twoje nie ma wiec zadnego sensu. Zakonczyles znanym frazesem, wiele ludzi ma podobne zdanie, jest to jednak blad. Nie wszystko jest dla ludzi i nie z wszystkiego nalezy korzystac. Wezmy na pierwszy strzal narkotyki, wiesz ze kokaina, metamfetamina, heroina oraz morfina potrafia uzaleznic juz za pierwszym razem? Raz sprobujesz i mozesz awansowac na pelnoetatowego cpuna. Czy to tez jest dla ludzi wedlug Ciebie? Co powiesz na temat trucizn, powinnismy wszyscy probowac szczypty cyjanku aby poznac bukiet smaku tej substancji? A moze jak nasi czworonozni przyjaciele, powinnismy zasmakowac w naszych wlasnych fekaliach (byl taki jeden film w tym temacie, wiem)? Nie. Nie wszystko jest dla ludzi. Sa rzeczy ktore mozna sprobowac i sa rzeczy ktorych nalezy za wszelka cene unikac. Wiec prosze Cie abys nie argumentowal swojej tezy uzywajac blednego zalozenia. Pozdrawiam.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

@Pennywise: Właśnie że wszystko jest dla ludzi. Jeżeli ktoś chce jeść cyjanek niech je, jeżeli ktoś chce jeść fekalia niech je. To jest jego sprawa i nie będzie nam jakiś faszysta jak Ty zabraniał.

Odpowiedz
avatar Pennywise
0 0

@Sharp_one: Oho, widze ze argumenty sie koncza skoro przechodzisz do personalnych wycieczek :) Polecam jednak sprawdzac znaczenia slow zanim je uzyjesz, moje wypowiedzi nie odpowiadaja charakterystyce faszyzmu. Masz ode mnie minusa, daje bardzo rzadko, wiec potraktuj to jako wyroznienie.

Odpowiedz
avatar Ashca
0 0

Dzielni stróże prawa ;) Na Juwenaliach w 4 się przyczepili mnie i koleżanki za, akurat faktyczne, spożywanie piwa omijając grupkę 7 czy 8 dobrze zbudowanych, pijanych i agresywnych typków :D

Odpowiedz
Udostępnij