Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ostatnio pojawiło się tutaj dużo historii na temat poszukiwań pracy. To i…

Ostatnio pojawiło się tutaj dużo historii na temat poszukiwań pracy. To i ja dorzucę coś od siebie.

Z racji ukończonej szkoły (gastronomik) szukałam pracy w swoim zawodzie lub pokrewnym. I jest! Zatrudnią kelnerkę. Osoba ucząca się,na pół etatu. Status ucznia posiadam bo zaocznie robię liceum. CV wysłałam i za kilka dni odezwała się Pani Właścicielka. Zadowolona,że po szkole gastronomicznej jestem, a i na kuchni w razie "W" mogę też pomóc, zaprosiła mnie na rozmowę.

Na rozmowie ustaliłyśmy, że będę przychodziła na razie trzy razy w tygodniu. Niedziela, poniedziałek, wtorek, a w sezonie to cały tydzień prócz piątku i soboty. Stawka - 8zł/h. I co ważne umowa o pracę na pół etatu. Umówiłyśmy się, że w najbliższą niedzielę stawiam się o 12 w restauracji. Okej, nie ma sprawy.

Kilka minut przed 12 stawiam się w restauracji. Zostaję przedstawiona Michałowi. Jak się później okazuje jest to jedyny kelner i zarazem syn właścicielki. Z racji tego, że szybko pojęłam ich kartę, zostaję oddelegowana do obsługi gości. I tak sobie czas płynął, goście zadowoleni bo smacznie, bo zostali dobrze obsłużeni, to i napiwki zostawiali. Co ważne, to Michał zapisywał wszystkie napiwki na kartkę, które ja dostawałam. Przyszedł czas końca mojej pracy i się zaczęło.

Pani Właścicielka dała mi do podpisania umowę z rozkazem "Nie czytaj,tylko podpisz!" No cóż, wzięłam, przeczytałam umowę i zapytałam się czy serio. Okazało się, że zamiast umowy o pracę była umowa o dzieło. Zamiast stawki 8zł/h była 6.50zł/h. I miałabym pracować cały tydzień, bez dnia wolnego. Doskonale wiedziała, że mam szkołę w piątki i sobotę. O ile w sobotę to nie problem, bo wcześniej kończę. Podziękowałam PW za umowę i powiedziałam, że chcę dostać za te kilka godzin co tu przepracowałam i napiwki, które dostałam od gości.

Oczywiście musiałam się z nią wykłócać, że umowa była inna i ja chcę 8zł/h. Pokręciła nosem ale dla świętego spokoju dała. I najlepsza część całego cyrku to napiwki. Okazało się, że dostałam 80zł napiwków, a syn właścicielki 54zł. I to jest niemożliwe, że jak to tak? Pierwszy dzień i tyle?! Miała pecha, bo to on zapisywał ile dostałam. Dowiedziałam się, że i tak jakbym przyjęła tą umowę to nie przyjęłaby mnie. Powód? "Mój synuś nie może tak mało dostawać napiwków!"

gastronomia

by szlufka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Kecaw
22 22

Pani właścicielka chyba myli pojęcia bo "chętny do pracy" =/= "dam się wydymać na wszystkim co mi pani podsunie"

Odpowiedz
avatar PizzaPlease
11 11

Plus strzał w stopę przy argumencie z "synusiem"

Odpowiedz
avatar Agness92
11 11

To chyba logiczne, że dziewczyna dostaje większe napiwki. Sorry panowie, ale równouprawnienia nie ma :)

Odpowiedz
avatar Hamon
1 1

@Agness92: - niestety, ale potwierdzam. W przewozie osób też nie ma równouprawnienia ;-)

Odpowiedz
avatar bromba13
2 2

@Hamon: Co masz na myśli pisząc, że w przewozie osób nie ma równouprawnienia?

Odpowiedz
avatar Hamon
1 1

@bromba13: - to, że nasze koleżanki za kółkiem dostają większe napiwki od klientów :-)

Odpowiedz
avatar bromba13
1 1

@Hamon: Nie zauważyłam... A jestem przewoźnikiem ;)

Odpowiedz
Udostępnij