Jesteśmy w trakcie kompletowania wyprawki dla już niebawem mających się pojawić na świecie maluchów. Trzeba kupić wszystko, od smoczków po zapas pieluch, sukcesywnie wybieramy i zaopatrujemy się w konkretne rzeczy. Są to zakupy przemyślane, sprawdzamy opinie, zarówno w Internecie jak i pytając wśród bliskich, sporządzamy listę.
Podczas ostatnich zakupów poszliśmy z taką właśnie dokładną listą do sklepu oferującego wymagany asortyment. Zagadnięci przez - wydawałoby się - miłą sprzedawczynię, powiedzieliśmy konkretnie co nas interesuje. Pani spojrzała na nas z promiennym uśmiechem i zapytała czy to nasze pierwsze, a usłyszawszy, że pierwsze, a do tego drugie gratis, zatrzepotała rzęsami i powiodła nas do regałów uginających się od najwyższej klasy butelek i smoczków. I jak nie zacznie zachwalać... Ta się praktycznie sama myje, ta gra a ta zmieni dziecku pieluszkę! Próbowaliśmy przerwać, że zdecydowani jesteśmy jednak na te konkretne. Ależ co my możemy wiedzieć! Ona się zna, ona nam pomoże! I trajkocze. Byliśmy coraz bardziej rozbawieni aż nie powaliła nas najnowszą teorią "naukową!"
- Proszę państwa, ta butelka pomoże od pierwszych dni życia dziecka! Lekarze teraz odradzają karmienie piersią ze względu na kolki!
Czego się nie robi, byle wepchnąć towar...
bezczelna_handlara
Spytać się którzy lekarze i obserwować reakcję paniusi.
Odpowiedzpowtarzam raz kolejny... TO JEJ PRACA. on ma za zadanie WCISNĄĆ. nie uważam, że to okej, ale ludzie! po to są sklepy! można wejść do sklepu, powiedzieć, że się tylko rozgląda, a kupić przez internet! są sprzedawcy, którzy zrozumieją, jak mówisz NIE, a są tacy, którzy oleją i trajkoczą dalej. a na koniec klient nie wraca z powodu właśnie takich rewelacji o mleku matki. i dobrze. Twoje dziecko - Twój wybór. a baba za chwile nie będzie miała komu pomagać.
OdpowiedzLezard, niech ona mnie namawia i 3 godziny bez przerwy, ja rozumiem, że to jej praca. Ale sposób, w jaki to robi jest nieetyczny. Zakupy zrobiliśmy u konkurencji, tak jak i stojąca nieopodal klientka, która chyba też nie do końca mogła uwierzyć w to, co słyszy.
Odpowiedz@DasUberVixen: jej przełożony sprawdza ile utargowała na godzinę, jaki miała średni paragon itd. porównuje to z wytycznymi i np. straszy zwolnieniem. jedni olewają i nie robią z siebie idiotów, a inni z jakiegoś powodu płyną z prądem. taki świat. chcąc kupić buty idę do sklepu, oglądam i mierzę, wracam do domu, zamawiam przez internet. tak się teraz porobiło, że wszyscy chcą mieć korpo, zasady jak w korpo itd. przykre, ale prawdziwe. i nie pochwalam tego. staram się nie robić z siebie idioty. nie chce - nie wciskam. nic na siłę.
Odpowiedz@lezard: A czemu to robisz? Idziesz do sklepu, prosisz o buty, mierzysz jedne, drugie a potem kupujesz gdzie indziej. To jest już chamstwo według mnie, ktoś poświęca czas, wykonuje swoją pracę ale zarabia na tym ktoś inny. Chcesz kupić w internecie to kupuj, Twoje prawo ale po co marnujesz wcześniej czyjś czas. Sam piszesz, ze sprzedawca jest rozliczany a jednocześnie z premedytacją dajesz zarobić komuś innemu.
Odpowiedz@lezard: Równie dobrze można by stwierdzić, że kradzieże są OK, bo to praca złodzieja. Tak, jej pracą jest utargować jak najwięcej, ma zachwalać towar, nawet naginając trochę rzeczywistość pomijając niewygodne fakty, ale wciskanie bzdur, jakoby lekarze odradzali karmienie piersią, to już jest próba oszustwa. Byłem skłonny dać minusa właśnie ze względu na to, co Ty napisałeś, ale po doczytaniu do tego miejsca zmieniłem zdanie i daję „mocne”.
Odpowiedz@Sith: ponieważ na rynku jest konkurencja? a co jeśli mam na myśli 'Go Sport'? i akurat mój rozmiar stoi na wystawówce? nikomu nie zawracam głowy, mierzę, oceniam i idę. wcześniej odstawiam towar na swoje miejsce.
Odpowiedz@Jorn: w co trzecim sklepie tak się dzieje, wciskają Ci kit, bo chcą żebyś coś kupił. i też postępują nieetycznie. coś ktoś w tej sprawie robi? nie widzę.
Odpowiedz@Sith: zabronisz mu wchodzić do sklepu? rozumiem, że jeśli już odwiedzasz jakiś sklep, to kupujesz cokolwiek, tak? w końcu ktoś Cie powitał u progu. nie szkoda Ci ich?
Odpowiedz@lezard: Widzę różnicę pomiędzy wciskaniem pani rozmiaru L bluzki rozmiaru S bo "świetnie wygląda" a mówieniem przyszłej matce, że LEKARZE odradzają karmienie piersią. Wątpię czy wiesz jak działa psychika kobiety w ciąży. Mnie to nie dotknęło, bo może jestem silniejsza, może starsza niż przeciętna świeżo upieczona mama, może mam więcej mądrych, doświadczonych kobiet w otoczeniu. Ale wielu mogła zasiać ziarno niepewności, że może faktycznie, karmiąc piersią, przyczynią się do zbytecznego cierpienia swojego dziecka. I to już jest podłe. Rozumiem - mamy ujemny przyrost naturalny a każde dziecko potrzebuje tylko jednej wyprawki, ale nie uprawiajmy kultu wolności rynku. Moim zdaniem nie wszystkie chwyty są w handlu dozwolone.
Odpowiedz@DasUberVixen: wątpisz, bo? mam dziecko. karmiłam piersią. wszędzie słychać o korzyściach idących z karmienia naturalnego, dlatego tym bardziej dziwię się, że kobieta użyła takich argumentów. i rozumiem, że Ty dbając o dobro tych WIELU kobiet umieszczasz tu historię i jedziesz po babie używając słów "bezczelna handlara"? ciesz się, że nie pracujesz w sklepie. i też nie uważam, że wszystkie chwyty są dozwolone, ale nie siedzę tu i nie opisuję pięćdziesiąty raz jak mnie źle potraktowali w sklepie, jak pani kolejny raz nabiła mi (na pewno celowo!) dodatkowy produkt do paragonu. bo na pewno banda ciężarnych kobiet weźmie sobie do serca słowa tej sprzedawczyni i skrzywdzą swoje dzieci. a swoją drogą, jeśli kobieta ciężarna jest podatna i uwierzy, to strach się bać... bo może wsadzi swoje dziecko z temperaturą do pieca na pięć zdrowasiek?
Odpowiedz@lezard: też się zastanawiam co tu robisz. :) Póki co rzucasz się jak wesz w kożuchu o co? O prawo sprzedawcy do stosowania każdej bredni żeby sprzedać towar, bo musi rozliczyć się z wyniku i to nie jego wina? A co jeśli to mały, prywatny sklep i miałam do czynienia z właścicielką? Wtedy też by jej było wolno? Skoro masz dziecko to wiesz jak czasem z byle powodu łatwo popaść w paranoję. Żyjemy w czasach łatwego dostępu do informacji, jesteśmy bombardowane zewsząd coraz to nowymi odkryciami. Tak trudno Ci pojąć, że rewelacje o szkodliwości karmienia piersią mogą do kogoś trafić i zasiać ziarno niepewności? W momencie, kiedy nawet w środowisku naukowym mamy, na przykład, zagorzałych kreacjonistów?
Odpowiedz@DasUberVixen: szkoda pisaniny na Twoje teorie. zdrowia i mniej nerwów. i więcej wyrozumiałości.
OdpowiedzPadłam :))) A ja głupia myślałam, że jest na odwrót i moim młodym cyca dawałam. Żadne nie miało kolek :)
Odpowiedz@bromba69: Możliwe, że uważałaś co jesz. Znajoma karmiła piersią, a dziecko miało okropne kolki. Jak powiedziała mi jaką ma "dietę" to aż mi się słabo zrobiło ;) Ja jak karmiłam to moja mama tak się przejmowała, że aż chyba za bardzo restrykcyjną dietę mi zarządziła ;) Ale przynajmniej syn kolek też nie miał :)
Odpowiedz@Kanna: a ja sie nie przejmowalam co moge a czego nie i syn kolek tez nie mial. Wydaje mi sie ze to tez odb dziecka zalezy, albo po prostu mialam szczescie :)
Odpowiedz@Kanna: u jednego niemowlaka dieta matki ma znaczenie, u drugiego nie. W Polsce panuje przekonanie, że jak matka karmi, to powinna żywić się tylko kurczakiem, ryżem i niektórymi warzywami. Broń boże smażone albo surowe, żadnej kawy, żadnej czekolady. Jest to jednak totalną bzdurą wg mnie :) jak dziecko ma mieć kolki, to kolki będzie też miało po sztucznym mleku, nieraz jeszcze gorsze, niż po matczynym. A tak restrykcyjne diety, o których ciągle słyszę wśród koleżanek (bo mama mówiła, że tak trzeba, bo lekarz starej daty tak mówił, bo to dzidziuś malutki, ciu ciu ciu), to matka powinna wprowadzić dopiero wtedy, jak to dziecko fatycznie te kolki dostanie. Ja po porodzie zrezygnowałam tylko i wyłącznie z ostrych potraw, poza tym nie wyeliminowałam nic z jadłospisu. Syn nie miał kolki ani razu a na piersi był 1,5 roku. Nie miał też żadnych wysypek niewiadomego pochodzenia, ciemieniuchy i nie miał problemu z przyswajaniem nowych potraw, warzyw czy owoców. Za to widzę, że dzieciaki znajomych są strasznie delikatne - pomarańcza nie, bo to cytrus i dziecko dostaje wysypkę od razu, truskawka nie, bo silnie alergenna, kotlet nie, bo był usmażony na patelni i dziecko potem brzuszek boli. Nie wiem czy to wina tego, że matki przez rok jadły tylko ryż z wybranymi warzywami, czy dlatego, że taka już uroda tych maluchów, ale tłumaczyć sobie to własnie tak mogę - że dieta matki wcale nie jest aż tak dobra dla maluszka. To samo mówili mi lekarze i położne.
Odpowiedz@Kanna: jak się nawpierniczała gruszek, czekolady, i innych tego typu wynalazków to miało kolki. Widać nie słucha co mówi lekarza ani nie czyta - bo po co?
Odpowiedz@elda24: Zgadzam się. W Austrii lekarze na pytania o dietę przy karmieniu odpowiadali: "Kobieta ma jeść zdrowo, ale wszystko na co ma ochotę".
OdpowiedzTo nie tylko kwestia diety matki, ale też, hm hm, budowy cyca. Jak dziecko nie umie zassać piersi z takiego czy innego powodu, to łyka powietrze i wtedy brzusio boli. Czasem butelka jest lepsza. Czasem nie ma możliwości karmienia piersią. I wtedy dobrze jest wybrać butlę, na której dziecku będzie najlepiej - zamiast np. wpadać w stresy, że jest się złą matką, bo dzidzia cyca nie dostaje.
Odpowiedz@kotwszafie: jak dziecko nie ssie prawidłowo, to ktoś powinien mamę poinstruować, jak dziecku pomóc, a nie zostawiać ją często samej sobie. Mój syn też musiał nauczyć się ssać, ja musiałam się nauczyć to ssanie mu ułatwiać. Uczyli mnie tego już w szpitalu, sprawdzali "technikę" parę razy dziennie. Jak powiedziałam o tym koleżankom, które mieszkają w Polsce, to się trochę dziwiły, bo one poza "no co, nie umiesz własnego dziecka nakarmić?!" nie usłyszały prawie nic. Po tych słowach też bym pewnie poszła w butelki. I butelki to też temat rzeka. Jak dziecko nie ma kolek, to butelka jest totalnie obojętna (wiadomo, że smoczek musi mieć odpowiednią przepustowość, dostosowaną do wieku niemowlaka), ale przy dzieciach kolkowych, to nawet te najfikuśniejsze często nie pomagają.
Odpowiedz@Kanna: Jadłam wszystko to co przed ciążą i w ciąży :) Na początku ograniczałam tylko produkty wzdymające i ostre (np. zamiast dwóch łyżek kapusty tylko pół łyżki), a z czasem zwiększałam stopniowo te ilości. W ten sposób przyzwyczajałam dziecko do takich potraw i spokojnie karmiłam około rok każde :) Plus takiego karmienia to tez i to, że jak zaczęłam wprowadzać "normalne" jedzenie, to też nie było problemów z brzuszkiem :)
Odpowiedz@Kanna: @elda24: Dokładnie, jakby wierzyć we wszystko, czego się nie powinno jeść, to należałoby się żywić wyłącznie gotowanym kurczakiem. Ja jadłam wszystko w ciąży i w czasie karmienia i nigdy nie mieliśmy problemów z kolkami, alergiami itp.
Odpowiedz@elda24: Jeśli chodzi tylko o nieumiejętność dopasowania się, to owszem, nauka pomaga. (Choć o nią w polskich szpitalach trudno...) Ale, jak napisałam, czasem możliwości karmienia piersią nie ma. Bo były wcześniejsze operacje piersi, bo to, bo tamto. I wtedy dobrze jest wybrać butelkę nie tylko o właściwej przepustowości, ale też taką, która dobrze się trzyma, minimalizuje późniejsze wady wymowy, ma (moim zdaniem pomocny) odpowietrzacz. Nie uważam, że butelka butelce równa, a wypróbowałam parę modeli.
Odpowiedz@kotwszafie: butelka co ma wpływ na wymowę? Co to za ustrojstwo wymyślają teraz? :) mój maly miał najzwyklejszego aventa, nie przeszkadzało mu to, ze nie ma butelka wypasnych odpowietrzaczy, nie jest powyginana w kazda stronę itd :) ale wiem, ze są dzieciaki, co niestety z taką butelką sobie rady nie dają. Btw jak nie chcesz, żeby dziecko mialo wady wymowy, to odstaw butelkę po roku czy 1,5. Można przecież przejść juz wtedy na kubeczki różnego sortu
OdpowiedzOto powód dla którego wszystko kupuję przez internet :D
OdpowiedzAle ja uwielbiam chodzić na zakupy! Lubię obejrzeć, dotknąć przedmiotu, który mam kupić. Zakupy przez Internet nie mają tej magii.
Odpowiedz@DasUberVixen: Ale za to są cholernie wygodne dla kompletnego lenia :D Nienawidzę chodzić na zakupy, a jeszcze niech w marketach poprzestawiają wszystko... Ja rozumiem, że to ma być chwyt marketingowy, że klient będzie łaził i szukał, przypominając sobie po drodze co jeszcze miał kupić, ale to zniechęca (mnie na pewno) do kupowania w takich sklepach.
Odpowiedz@DasUberVixen: dlatego nic nie odpowiedziałaś "inteligentnej" sprzedawczyni?
Odpowiedz@kwiacior: to, że nie ujęłam tego w historii, nie znaczy, że pozostawiliśmy to bez komentarza. Po prostu nie uważam, żeby cięte riposty mojego męża mogły cokolwiek wnieść do opowieści.
Odpowiedz@DasUberVixen: a opowieści na piekielnych coś zmienią?
Odpowiedz@lezard: Troszkę się chyba zagalopowałaś. :) Nikt tu nie mówi o zmianie. To już ten etap, że dopowiadasz sobie treść komentarzy i na te dopowiedzenia odpowiadasz? ;) Opowieści na piekielnych służą opowiadaniu o piekielnych. Mój mąż piekielny wobec sprzedawczyni nie był, w związku z czym jego odpowiedź nie należy do historii.
OdpowiedzNadgorliwość zawsze była, jest i będzie gorsza od faszyzmu
Odpowiedz