Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia również z mieszkaniem, czyli jak staliśmy się najemcami mieszkania po "artystach",…

Historia również z mieszkaniem, czyli jak staliśmy się najemcami mieszkania po "artystach", ze starym piecem gazowym. Miała miejsce ok. 4 lata temu.

Otóż mieszkaliśmy sobie wesoło, w szóstkę, w mieszkaniu ładnym, zadbanym, w spokojnej lokalizacji. Sielanka, aż do momentu, w którym właściciel przyszedł po czynsz w połowie lipca. Oznajmił nam, że do końca lipca mamy się wyprowadzić, ponieważ jego syn chce tu zamieszkać. Żadnego wypowiedzenia umowy, nic - a na umowie był 3-mc okres wypowiedzenia. Po prostu spadajcie. Pieniądze zawsze miał na czas, rachunki popłacone w terminie. Zaproponował nam wspaniałomyślnie, że możemy się zamienić na mieszkanie jego syna. I tak zaczęło się oglądanie mieszkań. Wielkich wymagań nie mieliśmy - trzy oddzielne pokoje, na tyle duże, żeby dwie osoby po sobie nie deptały, oddzielna kuchnia i łazienka. Wiedzieliśmy, że będzie ciężko, gdyż jest to najgorszy okres na poszukiwanie mieszkania w tym mieście.

1- mieszkanie syna: nieco gorsza lokalizacja, cena z kosmosu, niby trzy pokoje, ale pierwszy - wielkości komórki na szczotki, drugi - z aneksem kuchennym do tego w dziwnym kształcie, trzeci - z wejściem przez łazienkę (!!!) I to nie była stara kamienica - to był nowy blok. Odmówiliśmy, ku wielkiemu zdziwieniu właściciela;

2- mieszkanie studenckie - stara kamienica, właściciel oprowadzał nas po nim, kiedy obecni lokatorzy jeszcze byli w łózkach, w popłochu z nich wyskakiwali, "zapomniał" ich poinformować, że szuka nowych lokatorów - świetne podejście do najemców. Standard ok, ale hit w łazience - tron, do kibelka wchodziło się po stopniach do góry. Po prostu schody do nieba.... nawet nie było takie złe, gdyby nie podejście właściciela;

3- mieszkanie przez agencję - piękne, trzy pokoje, nawet nieco za duże, do tego czwarty, dzienny połączony z kuchnią, dwa balkony, łazienka - cudo. Tylko ten czynsz - 3500 zł - w ogłoszeniu było w szczycie sezonu grzewczego, a faktycznie - tyle chciał właściciel + rachunki co miesiąc, ogrzewanie elektryczne. Sam siebie przeszedł właściciel agencji nieruchomości - oglądaliśmy mieszkanie razem z właścicielem, który cały czas powtarzał, ze dla 4 osób, kiedy przez telefon z Panem z agencji, ustalałam, że dla 6 - no dwie musiałyby gdzieś znikać, kiedy właściciel przyjedzie na wizytację. To będą wizytacje??? - z przykrością musieliśmy odmówić.

4- mieszkanie po artystach - trzy pokoje w sam raz, oddzielna kuchnia całkiem spora, łazienka, do tego czwarty pokój, o którym nie było mowy, taki gratis, balkon. Stan techniczny - nie powalał, do tego brud, wszędzie walające się palety, ściery od farby, pomarańczowy sufit, okna, przez które najmniejszy promień światłą nie wpadał (po co myć). Tutaj właściciel był uczciwy - powiedział, że poprzednio wynajął artystom, najbardziej zniszczony pokój odświeżył, resztę możemy urządzić po swojemu. W mieszkaniu nie było pralki i zmywarki - powiedział, ze jak wynajmiemy na rok, to może dokupić. Lokalizacja - Centrum, ale serce najbardziej niebezpiecznej dzielnicy, czynsz bardziej niż ok, do tego nasze koty mu nie przeszkadzają - musieliśmy się zastanowić;

5- mieszkanie po remoncie - wchodzimy do klatki, a tam smród moczu i nie wiadomo czego jeszcze powala, purchle z farby na ścianach - ale ok, to jest klatka, mieszkanie ma być po remoncie. Faktycznie było - jakieś 50 lat temu. Nieszczelna okna, w pokojach zapach stęchlizny, łazienka jak w akademiku po imprezie, nawet kabiny tak samo zrobione. Z kuchni wejście do kibelka. I czwarty pokój - ale my chcieliśmy całe mieszkanie, trzy pokoje. Odp właścicielki - no tak, mają Państwo trzy, czwarty już wynajęłam, ale jak się upieracie, to tamtego przerzucę do innego mieszkania (!!!!), ale to wtedy za całość 3500 zł..... Zrobiliśmy oczy wielkości pięciozłotówek i podziękowaliśmy Pani za tak wspaniałą ofertę.

6- mieszkanie do wynajęcia za tydzień - lokalizacja ok, czynsz ok. Trzy pokoje, oddzielna kuchnia, w jednym nawet kominek. Tyle że pokoje przechodnie, i dwa kolejne bez ogrzewania. Do tego zamieszkane przez rodzinę z dziećmi, którzy absolutnie nie wyglądali na gotowych do wyprowadzki w ciągu tygodnia. Znowu, nie wiedzieć, czemu musieliśmy podziękować.

7 - mieszkanie dwupoziomowe - ładne, po remoncie, wszystko nowe, trzy pokoje, z tym, że tak małe, że ciężko zmieścić łóżko, z co dopiero dwa. I ta lokalizacja - że tak powiem zaciszna - 20 minut pieszo do pętli tramwajowej, z której tramwaj do centrum jedzie 40 minut. O tym fakcie jednak w ogłoszeniu zapomniano, jak i o tym, że za chwilę zaczyna się remont tej trasy - trwał dwa lata, a dojechanie stamtąd na czas gdziekolwiek graniczyło z cudem. I to ogrzewane gazowe... w połączeniu w kwotą czynszu. Podziękowaliśmy.

Po tygodniu wynajęliśmy mieszkanie po artystach. Było najlepsze z oglądanych - i właściciel nic nie kręcił. Współpraca układa się pomyślne do dzisiaj.

I tu nasuwa się pytane, po co kłamać, że pokoje oddzielne, że łatwy dojazd (tak... 40 minut), że po remoncie?? A już pomysł wynajęcia 6 osobom mieszkania z pokojem, do którego wchodzi się przez łazienkę, czy mataczenie właściciela agencji??

Szukanie mieszkania w dużym mieście.

by kotopiesa
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
17 17

Nie rozumiem dlaczego nie zbuntowaliście się jeżeli w umowie mieliście zawarty 3 miesięczny okres wypowiedzenia?

Odpowiedz
avatar kotopiesa
-2 8

@hotarti: Zbuntować się mogliśmy, ale postanowiliśmy uszanować czyjąś własność. Ponadto ten właściciel był oszustem i cwaniakiem jakich mało. Oszukał nas ns kaucji (niemałej), zamknął mieszkanie na klucz,którego nie mieliśmy gdzieś pod koniec lipca, tak, że nawet nie mogliśmy reszty rzeczy zabrać, po czym wydzwaniał do nas i awanturował się, że śmieci mu w mieszkaniu zostawiliśmy. Jak nawet wejść i posprzątać nie można było. Wchodził, zanim jeszcze zdaliśmy klucze, korzystał z mediów, zanim rozliczyliśmy liczniki. Bunt nie miał sensu, lepiej było znaleźć coś innego i mieć spokój.

Odpowiedz
avatar cicikowo
4 4

Swoja drogą próbowałam sobie wyobrazić powód i przebieg wizytacji właściciela mieszkania. Ot, tak sobie wpada do mieszkania, jak ja w nim jestem i co? Sprawdza w kątach, czy pozamiatane? Patrzy, czy śmieci wyniesione? Test białej rękawiczki na np. piórze drzwi i kontaktach? Krótkie spojrzenie do szuflady czy gatki mam poukładane? I czy potem sobie siadamy: on z lista zarzutów, ja jak na dywaniku się tłumaczę? A ponieważ pewnie wyobraźnię mam ograniczoną, to nie jestem w stanie sobie tego inaczej wyobrazić. Bo przecież jak coś się dzieje, nawalił jakiś sprzęt, odpadł sufit, kibel się przemieścił do kuchni itp., to sama dzwonię i omawiamy problem. Ustalamy wtedy jakieś działania i, w mojej opinii, to nie jest wizytacja:)

Odpowiedz
avatar szafa
5 5

@cicikowo: A ja sobie nie wyobrażam, że właściciel nie miałby prawa wizytowac własnego mieszkania. Od prawie 10 lat jestem najemcą na różnych mieszkaniach i jest dla mnie normą, że właściciel w mojej obecności raz na czas przychodzi skontrolowac stan mieszkania i pozostawionego wyposażenia. Ja sama wynajmując mieszkanie bym nie chciała przez rok nie miec pojęcia, co się tam dzieje i zastac po tym czasie np powyrywany parkiet (co było w niektórych historiach)

Odpowiedz
avatar SoSilly
3 3

@cicikowo: @kotopiesa: Powód jest prosty: umowa. W każdej podstawowej umowie jaką układają agencje nieruchomości jest punkt o tym że właściciel ma prawo (w moim przypadku) do 2 ZAPOWIEDZIANYCH wizyt kontrolnych. I ja jestem najbardziej za, mój właściciel jest bardzo w porządku. Mam np znajomego który cały rok chwalił się jaką "rozpierduche" robią na swoim mieszkaniu studenckim i jak to się ich babeczka zdziwi jak zobaczy po roku co tam zastanie. I faktycznie, widok był koszmarny. Najbardziej w pamięci utkwiła mi dziura w drzwiach, taka na wylot. I co? Kaucji nie odzyskali ale było to coś koło 2 tysięcy i z całą pewnością nie wystarczyło na pokrycie wszystkich szkód. Gdyby zrobiła chociaż jedną taką wizytę to wywaliłaby ich po kilku miesiącach i może nie musiałaby dokładać na naprawę z własnej kieszeni.

Odpowiedz
avatar bazienka
3 5

@kotopiesa- jak zamknal drzwi to proste dzwonisz na policje pokazujesz umowe najmu i pozamiatane. jak przetrzymywal rzeczy- rowniez policja i przywlaszczenie @szafa- mozna sie przeciez umowic np. na przekazywanie czynszu w mieszkaniu- przy okazji sobie obejrzy- ale za kazdym razem JAK JESTESCIE W DOMU; moja poprzednia landlejdi potrafila wpadac kiedy chciala, zostawiajac nam potem karteczki " prosze bardziej dbac o czystosc"... zastanawialismy sie czy kluczy do pokoi przypadkiem tez nie miala

Odpowiedz
avatar szafa
0 0

@bazienka: No to przecież piszę, że w naszej obecności, czytaj uważnie ;) (i tak, właśnie tak wyglądały wizyty - właściciel przychodził po czynsz). Nie martw się, ja też nie wyobrażam sobie łażenia właściciela po mieszkaniu pod moją niebytnośc.

Odpowiedz
avatar kotopiesa
4 6

@clubber84: Wizytacja - wizytacją, ale propozycja agenta o oszukaniu właściciela, że wynajmie czterem, a faktycznie sześciu?? I te dwie osoba na ten czas miałyby się wynosić?? Szkoda było naszego czasu, i szkoda czasu właściciela. Obecnie mamy również na umowie, że właściciel ma prawo wejść do mieszkania, ale po wcześniejszym umówieniu się, chyba, że jest sytuacja typu pożar, zalanie itp. Ale nie ma prawa wchodzić, kiedy mu się podoba, czy z obcymi w ogóle ludźmi. W końcu mieszkanie właściciela, ale płaci się niemałe pieniądze za prywatność. I jeszcze bez uprzedzenia na oglądanie mieszkania?? Brak szacunku dla lokatorów.

Odpowiedz
avatar cicikowo
2 6

@clubber84: Nigdy nie wynajęłabym mieszkania, którego właściciel robi wizytacje. Co więcej, z jednego kiedyś zrezygnowałam z tego powodu. Płacę kasę, niemałą, za dach nad głową i prywatność. Mam w mieszkaniu rzeczy o różnej wartości, mam czasem bajzel i nie życzę sobie, żeby ktoś mi właził i to oglądał. I poza tym jednym przypadkiem wścibskiej baby, nigdy żaden z właścicieli mieszkania nawet nie zasugerował "wizytacji". Mieli (teraz też mają) klucze, jakby coś się działo pod moją nieobecność w każdej chwili mogą zainterweniować, ale wizytacje? No f...g way:)

Odpowiedz
avatar matias_lok
1 7

@clubber84: I tu się mylisz. Właściciel w momencie podpisania umowy najmu - nie ma prawa wejść do Twojego mieszkania bez Twojej zgody. Jest na to paragraf! Jeśli wejdzie gdy ciebie nie ma w domu, to jest to w świetla prawa uznawane za włamanie, jeśli przychodzi po 22 i cię nęka - to jest to zakłucanie miru domowego. Co więcej, masz prawo, jako najemca - do wymiany zamku w drzwiach! Właściciel może sprawdzić stan mieszkania - ale po umówieniu się z najemcą, kiedy temu taka wizyta odpowiada. Co do wcześniejszego rozwiązania umowy najmu - jeśli nie masz podpisanego najmu okazjonalnego, to właściciel musi ci znaleźć mieszkanie zastępcze w takiej sytuacji i ten okres wypowiedzenia trwa 3 miesiące właśnie, jeśli ten lokal jest. Ludzie nie dajcie się oszukiwać. Najem mieszkania, to nie jest wynajem roweru. Student studentem, ale co, gdy mieszkanie wynajmuje rodzina przez wiele lat, a w tym obiekcie ma zgromadzony swój - nie mały dobytek i cenne rzeczy. Obca osoba, którą w tym momencie jest właściciel mieszkania, nie ma wam prawa włazić do mieszkania. Podczas najmu, tak na prawdę to WY jesteście jego prawnymi"właścicielami" i nikt bez waszej zgody nie ma prawa wam tam wleźć, czy z dnia na dzień was wywalić. Ba, nawet jeśli niszczysz to mieszkanie, zakłucasz porządek, nie płacisz, to właściciel musi mieć nakas z sądu o tym, żeby cię stamtąd wywalić - takie jest polskie prawo. Znam te kruczki bo od wielu, wielu lat wynajmuję mieszkanie i różne kwasy z osobami wynajmującymi swe lokale miałam. Ja jestem uczciwym najemcą, płacę nie mało, często te koszta najmu to jest cena utrzymania drugiego mieszkania więc nie dajcie się traktować jak popychadla bo ci ludzie z was niezłą kasę trzepią codziennie.

Odpowiedz
avatar clubber84
-1 3

Czy wy umiecie czytać?! Bo widzę, że nie bardzo... Jeśli chodzi o wizytację, to miałem na myśli to, że właściciel ma prawo do wizytacji, o ile jest któryś z najemców w mieszkaniu! Gdzie napisałem, że może wejść do mieszkania, gdy nikogo nie ma? Napisałem, że właściciel swojego mieszkania ma prawo do wizytacji, kiedy jest ktoś w tym mieszkaniu. Tak ciężko zrozumieć to zdanie?! Widzę, że ciężko... A już tym bardziej nie wejdzie, kiedy zostaną wymienione zamki - ludzie, naprawdę zacznijcie czytać ze zrozumieniem. I nie może także wejść Wam do mieszkania z obcymi ludźmi, kiedy Was w tym mieszkaniu nie ma - tylko po telefonicznym, mailowym, bądź pocztowym uprzedzeniu. @kotopiesa, @cicikowo, @matias_lok: Jeszcze raz powtarzam - nigdzie nie napisałem, że właściciel mieszkania może wejść do niego, jeśli nikogo w nim nie ma - może (ma prawo) przyjść z niezapowiedzianą wizytą, ale wejdzie do mieszkania, jeśli tam ktoś będzie z najemców, czyli go wpuści! Żebym musiał tłumaczyć komuś to, co wyraźnie napisałem, to jeszcze tego w kinach nie grali... Pozdrawiam

Odpowiedz

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 5 lutego 2014 o 17:41

avatar matias_lok
1 1

@clubber84: Cluber, lecz jeśli wizytacje będą się odbywac ciągle, niezapowiedziane itp. to możesz go oskarżyć o zwykłe nękanie. Odwiedzić cię może na zasadzie gościa, gdy jesteś w domu i gdy masz na to ochotę.

Odpowiedz
avatar clubber84
0 0

@matias_lok: I o to mi właśnie chodzi - wpuścisz właściciela, jeśli będziesz miał ochotę, a nie że on sobie wejdzie za każdym razem, kiedy on będzie miał ochotę (o ile będzie ktoś w mieszkaniu). A co do ciągłych wizyt, to masz rację - to już nękanie i można to zgłosić odpowiednim instytucjom

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 lutego 2014 o 18:14

avatar ZaglobaOnufry
2 6

Jesliby sprawa dziala sie w Niemczech, to wlasciciel mieszkania moglby wam tylko nakukac, bo prawo wynajmu jest bardzo silnie po stronie lokatorow i nawet przeciw legalnemu wypowiedzenia umowy moga sie bronic miesiacami w rozny sposob w sadach. A wlasciciel nieruchomosci nie ma prawa zatrzymywac ani jednego klucza do niej, ani nawiedzac mieszkania bez zgody lokatorow, albo pod ich nieobecnosc. Tylko sensownie jest znac wlasne uprawnienia i umiec sie bronic (najlepiej przez adwokata, co moze byc nawet niedrogie, jak sie wie, co i jak). W Polsce jest jednak widocznie inaczej.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 4 lutego 2014 o 23:03

avatar obserwator
0 2

@ZaglobaOnufry: Gdzie Niemcy, a gdzie Polska? Sąsiadują, a przepaść nieziemska...

Odpowiedz
avatar matias_lok
2 2

@ZaglobaOnufry: W Polsce jest dokładnie takie samo prawo, jeśli chodzi o najem, wystarczy trochę poczytać ;)

Odpowiedz
avatar clubber84
1 1

@ZaglobaOnufry: W Polsce właściciel mieszkania może wpaść z niezapowiedzianą wizytą, ale do mieszkania wejdzie, jeśli ktoś w nim z najemców będzie, czyli jeśli go ktoś wpuści. Nigdy nie powinno dojść do takiej sytuacji, że właściciel mieszkania wchodzi do niego, kiedy nikogo z najemców nie ma. A jeśli takie coś się zdarzy (np. ktoś z najemców będzie w domu i nakryje jak właściciel mieszkania wchodzi do niego jak do siebie), to jest to bezprecedensowa sprawa i wygrana w sądzie.

Odpowiedz
avatar JaCzyliJa
1 1

@clubber84: Chyba nie rozumiesz słowa "precedens"...

Odpowiedz
avatar KompocikJablkowy
4 4

<kurt> nie pękaj, mamy tam dobry dojazd <kurt> jest bezpośredni tramwaj do bezpośredniego autobusu <kurt> potem 10 min z buta przez działki i po sprawie :)

Odpowiedz
Udostępnij