Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia przytargana z sobotniego piwka Rzecz o podejściu ubezpieczycieli gdy chodzi o…

Historia przytargana z sobotniego piwka

Rzecz o podejściu ubezpieczycieli gdy chodzi o wypłatę odszkodowania - never ending story.

Sprawa z przed kilku już lat. Pan X drogą zakupu nabył nowy samochód wyższej klasy, jako że samochód "funkiel nówka nie śmigana" prosto z salonu, X ubezpieczył ją pakietem w TU, które miało podpisaną umowę z salonem (tudzież marką - nie jest to istotne).
X dopilnował, żeby wszystko było zapięte na ostatni guzik - papierkologia, zabezpieczenie były zgodne z wymaganiami TU, certyfikowane itd.

Nie wiadomo jaki był poziom wku...nia X gdy po około 2 tygodniach od chwili odebrania samochodu z salonu, nie zastał swoich 4 kółek w miejscu gdzie je poprzedniego dnia zostawił. Ochłonąwszy trochę nasz bohater zadzwonił do ubezpieczyciela aby dowiedzieć się jak ma w takiej sytuacji postępować i zgodnie z otrzymanymi wskazówkami X zaczął się przedzierać przez ubezpieczeniowe procedury.

W związku z tym, że nasz bohater miał naprawdę wysoki pakiet ubezpieczania, od momentu złożenia dokumentów w TU pomykał sobie samochodzikiem zastępczym. Jakoś po upływie 2 tygodni dostał od TU list, w którym ten poinformował w sposób lakoniczny, że o odszkodowaniu może zapomnieć w związku z niedotrzymaniem obowiązku czyli naruszeniem tam jakiegoś paragrafu OWU i ma zwrócić w trybie natychmiastowym zastępczaka, który też mu się w takiej sytuacji nie należy.
Niewiele myśląc X pojechał do prowadzącego jego sprawę oddziału ubezpieczyciela, ażeby sprawę wyjaśnić, to co usłyszał przeszło jego najśmielsze oczekiwanie - na zlecenie TU zostało przeprowadzone badanie mechanoskopijne na podstawie którego rzeczoznawca jednoznacznie orzekł, że z jednego z przekazanych TU przez X kluczyków bez żadnych wątpliwości została sporządzona kopia, w związku z czym X nie dotrzymał warunków ubezpieczenia nie oddając wszystkich kluczy do pojazdu...

X zbaraniał, od Pani w inspektoracie dostał kopie opinie rzeczoznawcy i po dojściu do wniosku, że jedynym miejscem gdzie ktoś mógł wykonać tę kopię był salon w związku z czym udał się żeby sprawę zbadać.
Po bardzo rzeczowej rozmowie w salonie, w którym nasz bohater dowiedział się, że kluczyki do jego samochodu są w praktyce nie do skopiowania i ASO zamawia dodatkowe klucze w fabryce na podstawie jakichś ściśle tajnych procedur i są one robione i kodowane od zera tam, a Pan rzeczoznawca to powinien kury macać, a nie wypowiadać się w temacie na których nie ma zielonego pojęcia i oni mu mogą wydać zaświadczenie na piśmie, że kluczyki nie były zamawiane, już bardzo mocno wku...ny Pan X udał się do prawnika.

Od mecenasa usłyszał, że próba podważenia opinii rzeczoznawcy to walka z wiatrakami i będzie się ciągnąć latami, ale ma inny pomysł. Zapytał się X co się stało z kluczykami po przekazaniu ich pracownikowi TU? X zgodnie z prawdą odpowiedział, że kluczyki wraz z dokumentami wylądowały w koszulce i w jakimś segregatorze. W tym momencie prawnik kazał mu pozyskać od dealera obiecany papier i samemu sporządzić oświadczenia, że on X nigdy nie zamawiał kopii kluczyków, ani nie próbował robić ich kopii w inny sposób.

Razem z tymi oświadczeniami X zaniósł do TU pismo, w którym Pan Mecenas zręcznie napisał, że zważywszy na załączone oświadczania jedynym czasem kiedy próba dorobienia kluczy mogła mieć miejsce jest ten pomiędzy przekazaniem ich pracownikowi TU w oddziale, a badaniami mechanoskopijnymi (w tym miejscu opis, że klucze nie były w tym czasie należycie zabezpieczone przed dostępem osób trzecich, że od momentu przekazania to TU ma obowiązek ich zabezpieczenia przed jakąkolwiek ingerencją itp.). W tym momencie TU stało się bezbronne - bo to na nim w tym momencie spoczywa ciężar obalenia oświadczeń X i salonu, z kolei udowodnienie, co w czasie ponad tygodnia od momentu przekazania do badań się w działo z kluczami jest nierealne.
Pan X w terminie zgodnym z warunkami ubezpieczenia dostał należne odszkodowanie.

by Vege
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Zeus_Gromowladny
30 30

I tu jest pięknie pokazane, że dobry prawnik z głową na karku to naprawdę dobra inwestycja.

Odpowiedz
avatar zendra
19 19

Podważenie opinii rzeczoznawcy, który nie został powołany przez sąd, nie jest takie trudne. Gorzej, gdyby biegły powołany przez sąd potwierdził fakt dorabiania kluczy... Na szczęście adwokat wiedział "od czego muchy zdychają" i zręcznie poprowadził temat :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 lutego 2014 o 10:45

avatar Vege
5 5

TU też, nie są w ciemię bici jak oddają coś do rzeczoznawcy to do takiego zarejestrowanego mającego papiery biegłych. A do obalenie opinii jednego potrzebna jest odmienna opinia drugiego, a to jest jedna klika ... Pozdrawiam

Odpowiedz
avatar zendra
3 3

W sądzie liczy się opinia biegłego powołanego przez sąd. Nawet gdyby TU oddało klucze do analizy przez prof. dr. hab. inż. Politechniki Warszawskiej, to i tak nie zmienia faktu, że nie jest to biegły sądowy, który złożył odpowiednie przyrzeczenie i został wpisany na listę biegłych sądowych przy danym Sądzie Okręgowym.

Odpowiedz
avatar ampH
15 15

Normalnie taki prawnik to wart tyle złota ile sam waży.

Odpowiedz
avatar Garrett
2 10

Pan X drogą zakupu nabył drogą zakupu nowy samochód wyższej klasy, jako że samochód "funkiel nówka nie śmigana" prosto z salonu Za dużo tych zakupów, do poprawy:)

Odpowiedz
avatar Vege
7 9

Przeca pisałem, że historia z piwka :) Poprawione

Odpowiedz
avatar Rukasu
-1 3

Lekcja z tej histori, jak w większości przypadków gdzie mowa o różnego rodzaju ubezpieczeniami/reklamacjami etc. jest taka, że jak kręcą i migają się wypełenienia swoich obowiązków, to zamiast użerać się i wykłócać należy szybciutko podreptać do jakiegoś prawnika i dostarczyć podpisany przez niego papier w którym będzie napisane czemu uważa on, że firma powinna zapłacić i jest gotowy do skierowania sprawy do sądu i reprezentowaniu klienta. To w miażdzącej przewadze przypadków, bo TU i im podobni po prostu próbują się pozbyć klientów, licząc (słusznie), że większość nie będzie wiedziała co zrobić i odpuści.

Odpowiedz
avatar Yorrick
2 4

ciekawe, czy ktoś z TU współpracował ze złodziejami, żeby dorobić kluczyk

Odpowiedz
avatar afro_rasta
6 8

Tak mi się skojarzyło, że w Warszawie kiedyś złapali grupę złodziei, która dogadana była z pracownikami salonów, żeby podklejali przy sprzedaży nowego samochodu kluczyki pod prawe nadkole. Od zakupu upływało najczęściej dwa tygodnie...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

"Sprawa z przed kilku już lat." Powinno być sprzed :)

Odpowiedz
avatar kulka
2 4

Mam ochotę kiedys dodać BARDZO MOCNO skomplikowaną sprawę mojego tescia i jego drugiego syna z byłym pracodawcą. Ale się boję. Bo jest naprawdę zawikłana ;) A taki prawnik to naprawdę inwestycja i w większosci przypadków nie ma co skąpić tej stówy za pomoc, bo potem może być gorzej... Aczkolwiek wielu ludzi nie potrafi korzystać z dobroci internetu w postaci informacji. Sama często szukam tresci natury prawnej, chociażby po to, aby być przygotowanym na ewentualne mataczenia różnych osób. Ludzie boją się pisać odwołania, a odwołać masz prawo się od wszystkiego. Około dwóch lat temu dwukrotnie pisałam odwołanie od decyzji o wypłacie odszkodowania za wypadek. Raz odpisali mętnie. Drugie odwołanie było naszpikowane paragrafami i przy drugiej odpowiedzi nagle okazało się, że jednak nie powinni sobie potrącać 23% kwoty odszkodowania. Kasa po 2 tygodniach była na koncie. Posiłkowałam się tylko i wyłącznie informacjami z internetu i swoim rozumkiem. Wiem, że pewnie nudzę, ale trzeba poswięcić chwilę na zbadanie swojej sprawy albo poprosić kogos o pomoc. I przede wszystkim CZYTAĆ UMOWY/PISMA, które mamy zamiar podpisać! Znam osoby, na które wszyscy krzywo patrzą, ale i tak będą siedzieć godzinę czy półtorej, aż całosci nie przeczyta i nie pojmie. Świadomosc nie boli ;) Pozdrawiam :)

Odpowiedz
avatar bazienka
1 3

@kulka: tru story, pracowalam kiedys na infolinii w TU teraz wszyscy mnie nienawidza za czytanie umow punkt po punkcie ;)

Odpowiedz
avatar lotos5
1 1

@bazienka: Gdzie Ty nie pracowałaś? Co historię czytam, że pracowałaś tu, tam I ogólnie wszędzie.

Odpowiedz
avatar imhotep
-1 1

Chyba, że w biurze TU był monitoring - wtedy szło by pokazać co się z kluczykami działo.

Odpowiedz
Udostępnij