Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Domyślam się, że historie "bo wszyscy piszą i mi się przypomniało" nie…

Domyślam się, że historie "bo wszyscy piszą i mi się przypomniało" nie są tym, co większość z nas lubi czytać, jednak to aż mi się samo ciśnie na klawiaturę. O "junkersach", czyli piecykach, którymi wielu z nas podgrzewa wodę w łazienkach.

8 lat temu moja klasa rozjechała się na studia. Dwie z dziewcząt trafiły do Szczecinka. Jak każde z nas - jesteśmy z małego miasta, rodzicom się nie przelewa - szukały najtańszego mieszkania i niestety takowe znalazły.

W mieszkaniu był właśnie staruśki junkers. Jak zeznała potem jedna z dziewcząt, nie miały nawet zielonego pojęcia, czy ma przegląd - nawet nie wiedziały, mieszkając w domkach jednorodzinnych całe życie, że musi mieć podbite papiery z dopuszczeniem itp.

Jedna z nich pewnego wieczora poszła się kąpać. Długo nie wychodziła z łazienki. W końcu koleżanka zaczęła dobijać się do drzwi, potem sąsiad pomógł je wyważyć. Niestety, nie ma happy endu. Dziewczyna udusiła się w wannie, gdy junkers zgasł. Po prostu zasnęła. Jej dodatkowym pechem był to, że koleżanka miała uchylone okno w pokoju i nawet nie poczuła, że coś jest nie tak.

Podobno junkers nie miał przeglądu, za to miał tyle lat, że już dawno powinien wylądować na śmietniku. Cóż, mam nadzieję, że właściciela dręczy to nocami do dzisiaj.

by Skarpetka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Zeus_Gromowladny
6 22

Bo niektórzy właściciele traktują najemców gorzej od bydła. Meble ze śmietnika pamiętające chyba czasy dwudziestolecia międzywojennego to standard. Nie mówiąc o sprzęcie elektrycznym, ogrzewaniu itp. Biedny student pójdzie na kompromis kosztem bezpieczeństwa swojego życia i zdrowia. A potem takie właśnie tragedie. Są mieszkania w których człowiek nie powinien mieszkać, gdyż nie spełniają minimum. Ale co tam.

Odpowiedz
avatar glut
12 44

bo niektórzy studenci traktują czyjeś mieszkanie jak wychodek za stodołą, który mają na swojej zakichanej wsi, z której przywlekli swoje buraczane nawyki. Po jednej ekipie część mebli nie nadawała się do dalszego użytku. Po drugiej sprzątanie i czyszczenie trwało tydzień, bo "kwiat nauki" kolekcjonował śmieci do poziomu połowy łydek. Ale jasne, wyposaż mieszkanie w nowiutkie mebelki za kilkanaście tysięcy i dostawaj orgazmu, że jaśnie państwo studenci są łaskawi wynająć 50m2 w odległości 5minut od 10 linii autobusowych, 5 tramwajowych lub 10minut od metra, 4 linii tramwajowych i kolejnych 5 autobusowych, z dojazdem do centrum 10minut, w pobliżu paru parków, centrów handlowych i kin za miażdżące cycki 1000zł.

Odpowiedz
avatar Skarpetka
18 34

Przepraszam, Glucie, ale czy ty właśnie usprawiedliwiasz osobę, która przez zaniedbanie/skąpstwo/głupotę doprowadziła do śmierci młodej dziewczyny, tym, że studenci niszczą meble w mieszkaniach?

Odpowiedz
avatar Zeus_Gromowladny
-2 22

@glut nie ma to jak generalizowanie wszystkich oraz wymyślanie wszystkich najgorszych opcji. Pusty człowieku, zrozum że każdy człowiek zasługuje na godziwe warunki mieszkalne. Przykład ich zaniedbania masz w historii powyżej. Ale dla ciebie śmierć młodej osoby w twoim mieszkaniu to nic. Nie pomyślałeś może o osobach, które dbają o porządek i meblach za paręset złotych? Żal i ciebie człowieku.

Odpowiedz
avatar LTM87
20 20

@glut nikt nikomu nie każe wynajmować mieszkania urządzonego i wyposażonego jak w katalogu, ale sprawdzenie, czy bytowanie w tym mieszkaniu nie spowoduje czyjejś śmierci lub kalectwa to chyba normalna rzecz. Nie ważne, czy chodzi instalację gazową, grzewczą czy elektryczną - każda z nich jeśli nie działa prawidłowo, może kogoś zabić lub okaleczyć. Czy gdybyś był właścicielem firmy wynajmującej samochody, też stwierdziłbyś, że przecież można komuś wypożyczyć auto bez sprawnych hamulców, z iskrzącą elektryką i wyciekiem paliwa, bo "pożyczonego to nie szanują"?

Odpowiedz
avatar soraja
10 10

@Zeus Ale czym innym jest niesprawny piecyk, a czym innym "meble ze śmietnika" (a w praktyce po prostu sprzed wielu lat). O ile pierwsze podpada pod konkretny paragraf, to drugie już jest kwestią wyboru właściciela i lokatora. Nie ma co robić dramatu, że "ten podły właściciel" nie wstawił najnowszych mebli z salonu, zwłaszcza że prlowskie meblościanki po tylu 20 latach trzymają się lepiej, niż marketowe meble po pięciu. A jak się wystrój wynajmowanego mieszkania nie podoba, zawsze można znaleźć inne, proste.

Odpowiedz
avatar glut
7 11

@Zeus_Gromowladny, nie wiem co bierzesz, ale następnym razem weź połowę lub zmień dilera. Ty napisałeś o idiotach, którzy wynajmują ludziom jakąś ruinę, a do tego ignorują konieczność zapewnienia sprawności jego wyposażenia i to jest niedopuszczalne. Ja, dla równowagi, napisałem o najemcach z piekła rodem. W przeciwieństwie do ciebie, nie robiłem osobistych wycieczek, i wbrew zarzutom, nie wymyśliłem sobie niczego, tylko opisałem dokładne fakty z wynajmowania mojego mieszkania przez ostatnich kilkanaście lat. Co do bezpieczeństwa, to oczywiście jest bezdyskusyjnie najważniejsze, chociaż można by dyskutować, czy najemca nie powinien w odpowiedni sposób zadbać/wymóc na wynajmującym przeprowadzenie przeglądów instalacji gazowej, wentylacyjnej czy elektrycznej. Z drugiej strony jeśli coś ci w danym mieszkaniu nie pasuje, to wynajmujący nie przykłada ci pistoletu do głowy, że masz w nim dalej mieszkać? Co do samych mebli, to zbyt często po jednym wynajmie, niektóre z nich nadają się do bardzo poważnych napraw (jasne, płyta ze sklejki o grubości 2cm w łóżku sama się złamała na pół, a szklana półka w szafce łazienkowej sama wyskoczyła na posadzkę..) lub wręcz do wyrzucenia. Czy mając takie doświadczenia inwestował byś w zestaw nowych mebli + remont mieszkania co zmiana najemców, czyli co 2-3lata, mając na wynajmie zysk paruset złotych miesięcznie? Aha, no i bardzo proszę o namiar na sklep, gdzie dostanę kilka szaf, ze 3 łóżka (w tym coś, co robi za sofę w pokoju dziennym), kilka krzeseł za łączną kwotę kilkuset złotych. No chyba, że każda z nich ma kosztować te "paręset", to łącznie wchodzimy w tysiące, czyli jednak to moja wersja nie jest populistycznym bełkotem. Ale tu znowu ponawiam pytanie, skąd na to brać? zysk na wynajmie ma być konsumowany w całości na odnawianie? No tak, zapomniałem, że mieszkamy w Polsce, więc ten niedobry wynajmujący/pracodawca/ktokolwiek(kto ma jakieś dochody) powinien być organizacją dobroczynną, bo przecież jak to można robić coś dla zysku? Żeby była jasność, nie pochwalam wynajmowania mieszkań wyposażonych w złom, który powinien wylądować na śmietniku, ale kompletnie nie widzę powodu, aby oferować je urządzanych jak z katalogu sprzedawcy mebli, bo wiem, co z tymi meblami będzie po zakończeniu umowy wynajmu. Oczywiście, w grę wchodzi opcja wynajmu pustego lokalu, ale ilu najemców przyjdzie z własnym wyposażeniem? Przez kilkanaście lat tylko jedna osoba pytała o możliwość wynajmu pustego mieszkania.

Odpowiedz
avatar maulwurf
0 0

@Zeus_Gromowladny: glut napisal "bo niektórzy studenci" w odpowiedzi na Twoje "Bo niektórzy właściciele" - wiec poluzuj warkocze bo nie generalizowal.

Odpowiedz
avatar elprosiako
-1 3

Ja na chwilę obecną mieszkam za granicą... i tu jest o tyle dobrze że jesli chce wynająć mieszkanie powiedzmy za 800e to z góry płacę 800e czynszu na miesiąc i 800 e kaucji i 600 e opłat administracyjnych,Jeśli cokolwiek się dzieje w tym mieszkaniu wołam właściciela i on naprawę załatwia w ciągu 2-3 dni....

Odpowiedz
avatar maupa
7 7

W Polsce też tak jest. Zależy od kogo się wynajmuje i za jaką kasę.

Odpowiedz
avatar glut
2 2

@maupa, potwierdzam. Chyba, że wynajmujesz firmie budowlanej dla jej kadry kierowniczej, to wszystko naprawiają sami, a ty dostajesz informację o tym jako o ciekawostce z życia lub kiedy poproszą np. o zakup dodatkowej kratki do wentylacji w kuchni, bo kominiarz się przyczepił, że być może przez 50lat od wybudowania nie była potrzebna, ale teraz już jest...

Odpowiedz
avatar biala_czekolada
6 8

Też mam w łazience taki piec i raz na dwa-trzy lata sprowadzam do niego faceta, żeby oczyścił i zrobił przegląd, nic mi nie podbija. Poza tym raz w roku kontrolę szczelności instalacji przeprowadzają kominiarze. Muszę się zorientować w sprawie.

Odpowiedz
avatar parapet
10 10

Do mieszkańców mieszkań z piecykami - przeglądy przeglądami, a zawsze z jakiegoś powodu coś sie może spieprzyć, i CO sie zacznie wydzielać. Zainwestujcie w czujniki - nie jest to droga sprawa, umieszcza sie takie cudo gdzieś nisko w łazience (CO jest cieższe od powietrza, gromadzi sie w dole pomieszczeń) i piszczy to to gdy tylko wyczuje CO w pomieszczeniu. Dodatkowa uwaga - ja w zwiazku z piecykiem przebudowywalam lazienke - rezygnacja z wanny na rzecz prysznica. W wannie nic nie poczujesz (CO jest bezwonne, bezbarwne) i leżąc nie zorientujesz sie, ze cos sie dzieje, po prostu zaśniesz. (Poza tym wlasnie w zwiazku z tym, że CO gromadzi sie od dołu pomieszczenia - najniebezpieczniej jest leżeć, tam nisko jest wyższe stężenie.) Pod prysznicem, na stojąco - poczujesz alarmujące zawroty głowy i ogólną słabość, zawsze masz szanse, ze zdazysz wyjsc.

Odpowiedz
avatar Aviehotels
2 2

Najpewniej i najprościej po prostu najpierw nalać wodę przy uchylonym oknie, a potem wejść do wanny, nie dolewać jej przez cały czas... Poza tym po odkręceniu wody powinno się przyłożyć rękę do "wylotu" powietrza w junkersie (nie wiem jak to się fachowo nazywa), jeśli jest tam bardzo gorąco, to znaczy że coś się wydziela. Tak tłumaczyli mi kominiarze, bo sama kiedyś zatrułam się czadem, na szczęście odpowiednio szybko zauważyłam że coś się dzieje.

Odpowiedz
avatar Venefica
1 1

ej mam pytanie w związku z tym, mam piecyk 'junkers' i chciałam jakiś czujnik kupić przez internet, ale do detekcji gazu czy czadu? są rózne a nie wiem jaki mi potrzebny

Odpowiedz
avatar glut
0 2

@Venefica, jeśli nie drogie, to kup oba. Jeden uratuje przed zatruciem, a drugi przed wybuchem. Chociaż ten drugi to nie jest taki konieczny, bo gazu trudno nie wyczuć samemu, kiedy się ulatnia, a do wybuchu potrzebne konkretne stężeni i iskra.

Odpowiedz
avatar abcd1234
1 3

@parapet: Najbezpieczniej w ogóle się nie myć, i jaka oszczędność :)

Odpowiedz
avatar misiunio1234
0 8

Piecyk i przegląd? To nie jest wymóg dopuszczenia do pracy, a jedynie zdrowego rozsądku i chęci właściciela. Piecyk sam w sobie raczej nie ma nic do rzeczy, powodem prędzej jest zapchany komin albo niesprawna wentylacja grawitacyjna (bo raczej wątpię, że w budownictwie wielorodzinnym ktoś zastosował centralę wywiewową i nawiew do każdego pomieszczenia). Poza tym dramatyzm historii jest jakby udawany. W prasie także brak jakiejkolwiek wzmianki o tej sprawie. Przypadek? Nie sądzę. Żeby nie było - całe życie mieszkam w bloku z piecykami. Częściej zdarzały się awarie wynikające z rozszczelnienia się bloku grzewczego - po ludzku wodny przeciek, jak z ulatniania się gazu. Nigdy nie powstały warunki spalania niepełnego (w wyniku którego tworzy się czad) - najczęściej ma na to wpływ nie właściciel wspomnianego junkersa, a administrator budynku. Bo zastanowiwszy się zdroworozsądkowo: koleżanka padła, bo brała kąpiel i co? Junkers cały czas pracował? W jaki sposób powstał czad? Jedyne co mi do głowy przychodzi, to fakt, że: - albo łazienka była za mała, okna i drzwi zbyt szczelne, wentylacja grawitacyjna zatkana; - albo komin zapchany, wskutek tego cofające się spaliny doprowadziły do niepełnego spalania i wytworzenia CO. Jeszcze raz pytam - gdzie tu wina potencjalnego właściciela? Raczej administratora budynku i wszystko w tym temacie. P.S. Piecyków gazowych nie należy się bać - poczytać jakieś opracowanie w jakich warunkach powinny pracować, w jakich warunkach zachodzi optymalne spalanie, czego unikać posiadając piecyk itp. Sąsiad sprzedawał mieszkanie i większość potencjalnych klientów wycofywała się z transakcji po tym, jak usłyszeli, że ciepła woda jest podgrzewana piecykiem gazowym. Ma to związak z podobnymi bzdurnymi obiegowymi opiniami, co przedstawione w niniejszych komentarzach i samej treści piekielnika.

Odpowiedz
avatar obserwator
1 1

A prokuraturę zawiadomiłyście?

Odpowiedz
avatar PrincePolo
2 2

W kwestii technicznej: "Dziewczyna udusiła się w wannie, gdy junkers zgasł." Gdyby zgasł, to nic by się nie stało. Gaz ziemny nie jest toksyczny, a sytuacja gdzie wypiera cały tlen z pomieszczenia jest raczej niemożliwa. Prędzej by doszło do wybuchu przy zapalaniu/gaszeniu światła. "Jej dodatkowym pechem był to, że koleżanka miała uchylone okno w pokoju i nawet nie poczuła, że coś jest nie tak" Tlenek węgla, który to ją zabił, jest bezbarwny i bezwonny. Koleżanka mogła najwyżej zaobserwować u siebie objawy zatrucia, ale wtedy i tak byłoby już za późno dla tej, która przebywała w pobliżu źródła. Z tym gromadzeniem się czadu na dole to też nie jest do końca tak. Tlenek węgla ma masę molową (a zatem i gęstość w warunkach normalnych) zbliżoną do powietrza. Warunków normalnych nigdy nie mamy. Zawsze też występuje jakaś konwekcja, czy to naturalna, czy wymuszona wentylacją, a zatem stężenie czadu bedzie w przybliżeniu takie samo w całej objętości. Czujnik CO (czadu) to jest najlepsza możliwa rada. Czujnik gazu, jak ktoś ma ochotę. Gazu ciężko nie wyczuć, no chyba, że w nocy, ale raczej rzadko przez noc ulotni się go tyle, żeby przekroczyć dolną granicę wybuchowości w pomieszczeniu.

Odpowiedz
Udostępnij