Moja historia, która przydarzyła się kilka miesięcy temu, a którą postanowiłem dziś opisać.
Głównymi bohaterami jest trójka braci:
- Xerozkota - najmłodszy, Wasz uniżony sługa, student, od niedawna pracujący
- Esteban - średni, prawnik, żona i dziecko, jakoś sobie radzą, chociaż ciężko
- Eduardo - najstarszy, trójka dzieci, żona, typ człowieka, który jak ma kasę to przechleje, a potem do szanownej rodzicielki po zapomogę.
Historia wygląda następująco. Naszej matce zdiagnozowano tętniaka, zaraz też operacja się odbyła, niby bezproblemowo, ale jak to zwykle bywa potem zaczęły się schody. Koniec końców różnoracy lekarze, diagnozy, leczenie itp. itd. doprowadziły w końcu do stanu wegetatywnego (leży teraz w ośrodku opiekuńczym, jako że w rodzinnym mieście pozostałem tylko ja i powiem szczerze, nie poradziłbym sobie z tym wszystkim).
Esteban, bardzo pomocny był, robił co mógł żeby Xerozkota pomóc, jako że na głowie Waszego uniżonego sługi nagle znalazły się sprawy urzędowe, kuratela, mieszkanie, rachunki, słowem całe dorosłe życie w pigułce w przeciągu kilku miesięcy.
I jakoś to szło, mieszkał sobie Xero, pracował za marne grosze, zajmował się matką jak mógł i kotem, a w międzyczasie do mieszkania wprowadził się też tymczasowo Eduardo. Bo znalazł pracę w okolicy na budowie, bo bliżej, nie wydaje na dojazdy itp. itd.
Niby ok, jak tutaj nie pomóc, w końcu brat. Taaak. W zlewie sterty brudnych naczyń, strach stanąć bosą stopą na dywanie, wszędzie unosząca się ściana szarego dymu z ruskich fajek, tak gruba, że siekierą nie przerąbiesz. Obiecywał Eduardo, ze do czynszu dokładał się będzie i sam zapewniał sobie wyżywienie. Cóż, jak zapełniłem lodówkę, następnego dnia znajdywałem w niej lód i świecącą lampeczkę. Czynsz pokrywałem sam. I tak to się jakiś czas toczyło.
Ale wreszcie miarka się przebrała. Wyjeżdżałem na Mazury na kilka dni, żeby odetchnąć, odpocząć itd. Dałem znać szanownemu Eduardo iż mnie nie będzie, musi znaleźć sobie na kilka dni inne lokum, bo klucza mu nie zostawię (po rozlicznych akcjach zaufania nie miałem za grosz). No i wszystko pięknie, wracam z Mazur, w poniedziałek do pracy, dziewczyna akurat u mnie w domu spędzała czas, gdy słyszy gmeranie w zamku. Niedługo później wróciłem z pracy, okazało się, że Eduardo skradł zapasowy klucz schowany w przepastnym bajzlu mych szuflad i próbował dostać się do mieszkania.
Zaraz też usłyszałem, że jestem szanownemu braciszkowi winien kilka stów, bo przeze mnie nie pracował i mam mu zwrócić co do grosza. Mi się ciśnienie podniosło, przyznam, że wykrzyczałem iż on wisi mi czynsz za kilka miesięcy oraz pieniądze, które wysłałem na jego prośbę jego żonie, bo nie miała na chleb i kiedy on mi za to zwróci.
Kłótnia toczyła się trochę. Braciszek zagroził, że zadzwoni po policję jeśli nie wpuszczę go do mieszkania, więc co robić, zadzwoniłem pierwszy. Opisałem miłym panom z policji całą sytuację, grzecznie wyjaśniłem, że ów mężczyzna nie mieszka tutaj od lat, zameldowany jest gdzie indziej i próbuje się wedrzeć do mieszkania.
Panowie odprowadzili pana, który odgrażał się, że idzie do prawnika i wprowadzi mi się tam z żoną i dziećmi po czym wygryzie z tego mieszkania.
Rzecz działa się w sierpniu i od tamtej pory ani widu ani słychu o szanownym Eduardo (matki, która spłacała jego długi i wspomagała finansowo też nie odwiedził w ośrodku).
Dodam jeszcze tylko że mam 23 lata, a on jest starszy o lat prawie 17, więc chyba powinien mieć coś poukładane, a nie oczekiwać, że młodszy brat będzie go utrzymywał z marnej pensji w biurze i wspomagał finansowo jego rodzinkę.
Historia z sierpnia, ale wciąż się nad nią zastanawiam i trochę wyrzutów sumienia jednak jest z tego powodu.
rodzinka
Wyrzuty sumienia to, jak się domyślam, z powodu własnej głupoty, że utrzymywałeś pasożyta przez tak długi czas?
OdpowiedzStylistycznie ta historia jest słaba :) Ale brat faktycznie świnia :/
OdpowiedzSzlag, przeczytałem to raz jeszcze. Rzeczywiście stylistycznie słabe. Na swoją obronę powiem, że piszę to podczas przerwy w pracy i na szybko ;) kolejne historie (jeśli coś się wydarzy) poddam gruntownej obróbce xD Fomalhaut wiesz, sam zdaje sobie sprawę z własnej głupoty w tym względzie, ale i tak czasami człowiek naiwnie wierzy w drugą szansę (w końcu rodzina itd.), chociaż wiara ta została "nieco" zachwiana
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 stycznia 2014 o 12:01
Hmm widzę że nie jestem odosobniony. Jak bym czytał o mojej rodzince. Różnica tylko w tym że moja siostra wpadła w nałóg kupowania (i tonie w długach) a brat to skończony leń i naciągacz. Rodzina .....
Odpowiedza mi się stylistyka podoba - przez "uniżonego sługę" przypomina mi się Mordimer Madderin. cóż, Ty zachowałeś się fair.
Odpowiedz@newena: Wiedziałam, że skądś to znam! Piekara, oczywiście :)
OdpowiedzWyrzuty sumienia to powinien mieć Twój brat i nikt inny. Spotkała Was rzecz bardzo przykra, a on zamiast zapewnić Ci wsparcie uznał to za świetną okazję żeby na Tobie żerować. Od takich elementów najlepiej się konsekwentnie odcinać mimo, że to brat więc to wcale nie takie proste.
OdpowiedzTo twoj brat, ale swinia i darmozjad jakich malo!!!!
OdpowiedzŻal w sumie tylko jego żony i dzieci, bo oni na tym cierpią mając takiego tatuśka nieudacznika-pasożyta.
OdpowiedzNie powinieneś mieć ich wcale, bo tak naprawdę to przecież obcy dla Ciebie człowiek. Bzdury o więzach krwi można spuścić w kiblu, bo widocznie te więzy są z ekskrementów utkane, skoro pan brat nawet nie poczuwał się do tego, by WŁASNĄ MATKĘ, która sobie dla niego żyły wypruwała, odwiedzić w ośrodku i wspomóc poprzez pomaganie Wam. Nie truj się tym, skup na własnym życiu. Będzie lepiej, a mamie życzę zdrowia.
OdpowiedzJakie wyrzuty, możesz być co najwyżej na siebie wściekły, że wcześniej nie pokazałeś dziadowi drzwi. Znam takich na pęczki, dzieci narobią, niby gdzieś pracują ,a le jakimś zrządzeniem losu non stop ich widzę pod sklepem z kumplami albo w Golfach II z faflami zimny łokietek i piwencjo, a potem wisi taki na klamce albo na telefonie "Pożycz 50 oddam z wypłaty" tak z tej wypłaty , którą zaliczkami wybrałeś od szefa na 2 miesiące do przodu ,żeby było za co się bujać, a żona w domu czeka a chłoptaś się bawi, kolejny gatunek ludzi do odstrzału.
OdpowiedzSkoro masz takiego brata, później dopiero jajca mogą się zacząć. Chociażby jak Twojej mamie przyjdzie pić kawę z Panem Bogiem, ciekawe kto zacznie rościć sobie pierwszy prawa do spadku, jakiegokolwiek zostanie. W taki sposób obudziłem się z ręką w nocniku umazaną po sam łokieć.
OdpowiedzCo to za moda plucia w necie na własną rodzinę? Macie problem, to rozwiązujcie go we własnym gronie, pożal się ewentualnie kolegom. Bo następnym krokiem jest marudzenie w necie jak to moja kobieta się łóżku nie sprawdziła...
Odpowiedz@yarpenzirgin: Udowodniono naukowo, że wyżalenie się ma bardzo pozytywny wpływ na ludzką psychikę, szczególnie taką poturbowaną przez życie. Zostało też dowiedzione, iż internet nie zdziera z ludzi aż tak jak psychiatra. Znanym faktem jest również, że anonimowość dodaje odwagi i może zapobiegać niepotrzebnym plotkom, które bardzo lubią powstawać, gdy temat jest tak delikatny, jak ten wyżej. Więc moda modą, ale człowiek musi sobie jakoś radzić. I lepiej w ten sposób, niż miałby chłopak kłaść się na tory z bezsilności. Poza tym, obcy ludzie mają bardziej obiektywne i bezinteresowne podejście do spraw internautów, niż rodzina i przyjaciele, którzy lubią być stronniczy.
Odpowiedzty niedobry, ty... nie chciałeś braciszka przyjąć na stan i utrzymywać go wraz z rodziną ? niewdzięcznik...
Odpowiedz