Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Z racji emocjonalnych nacisków uczęszczam na kurs przedmałżeński. Słowo daję, gdyby nie…

Z racji emocjonalnych nacisków uczęszczam na kurs przedmałżeński.
Słowo daję, gdyby nie to, że obiecałam sobie, że przetrwam, to już dawno tkwiłabym za kratami jako winna wielokrotnego morderstwa i profanacji zwłok. Ale obiecałam, więc w spokoju i skupieniu zaciskam zęby, starając się nie myśleć o tym, że marnuję czas, taplam się w głupocie i jeszcze za to płacę.

Tylko kilka najbarwniejszych kwiatków:

- Wszelkie dyskusje o miejscu religii i wiary w życiu rodzinnym obowiązują w Jedynym Słusznym Formacie. Z Jedynymi Słusznymi Wnioskami. Dałam się sprowokować i wygłosiłam jadowity komentarz odnoszący się do pozytywnej teologii objawienia i jej przełożenia na możliwości kultywowania wiary w rodzinie - a raczej tego, że takich możliwości dziś nie widzę. Zostałam opatrzona komentarzem "ta pani przyszła się wymądrzać i siać zamęt";

- Gender (nie ma kwadransa bez zwrotu antygenderowego) jest przyczyną i konsekwencją (logiki nawet nie usiłowałam szukać) wszelkiego zepsucia moralnego naszych czasów;

- Bezpłodność to nie problem w rozmnażaniu, wystarczy wierzyć i wszystko jest możliwe (zaczęłam się krztusić ze śmiechu, kiedy to usłyszałam, ale facetowi, który dał z siebie wyrwać, dlaczego dzieci mieć nie będzie, raczej do śmiechu nie było);

- Odmówienie zwierzania się ze wszelkich bolączek, niepełnosprawności ("Ale co takiego konkretnie pani jest? Bo są choroby, z którymi nie można brać ślubu!" - kwiatek w kwiatku) i historii pożycia jest niedopuszczalne i świadczy o tym, że przychodzi się na kurs ze złym nastawieniem;

- Szpanowanie wiedzą - "pani psycholog" odpytuje każdego, jak chce nazwać dzieci, kręci głową, kiedy jakieś imię jest zbyt nowoczesne (no bo kto przy zdrowych zmysłach daje córce na imię Lucyna), bo to prowadzi do zepsucia i konsumpcjonistycznego stylu życia, opowiada historie patronów i patronek "dopuszczalnych" imion. Przychodzi do mnie. Jak chcę nazwać dziecko? Teodycea!

Usłyszałam historię świętej Teodycei, rzymskiej męczenniczki za wiarę z III wieku naszej ery, która nawróciła męża, dzieci, służbę i mało, a nawróciłaby cały świat. Przez moment uwierzyłam, że to ukryta kamera.

Nie dziwię się popularności nowych ruchów religijnych, neopogaństwa, pogaństwa, religii wschodnich, pastafarianizmu, IPU i ateizmu w Polsce. Dziwię się, że ktokolwiek pozostał przy katolicyzmie, skoro nauczanie ludzi w jego duchu właśnie tak wygląda.

by Werbena
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Meliana
28 32

Współczuję Werbeno, po prostu wybitnie źle trafiłaś... Ja swoje nauki wspominam bardzo miło, pogadaliśmy, pośmialiśmy się, żadnego wyciągania zwierzeń, ba! Jedyne o co prowadzący pytali, to nasze imiona i data ślubu. Fakt, faktem - pewne rzeczy muszą przedstawić zgodnie z nauką KK, bo inaczej nie mogli by tych zajęć prowadzić i niektórym kwestiom po prostu przytaknąć nie mogą, ale cóż, decydując się na taki, a nie inny obrządek ślubny trzeba się z tym liczyć.

Odpowiedz
avatar Aescin
22 44

Kościół w pewnym momencie popełnił błąd. Stawił na ilość wiernych a nie ich jakość. Dlatego teraz dzieci w szkołach są praktycznie zmuszane do uczęszczania na lekcje religii (wiadomo, rodzic może dziecko wypisać, ale presja społeczeństwa i dziwne wyobrażenia o odrzuceniu takiego dziecka przez rówieśników do tego zniechęcają). Gdyby te lekcje były tylko dla chętnych, np w salkach katechetycznych wiara byłaby tylko u chętnych do tego. A teraz dzieci w szkołach idą na tą lekcję się powygłupiać, jak to dzieciaki. Kościół to parodia oraz swoiste więzienie i nie jest do niczego potrzebny w wyznawaniu jakiegokolwiek Boga

Odpowiedz
avatar ampH
7 29

Biorąc pod uwagę, że coraz większa ilość osób wierzących się odwraca od samego kościoła jako hierarchii to ten trend odchodzenia od "obowiązków" religijnych będzie rósł. Już teraz część ludzi woli sama się modlić, tak jak nauczał Jezus a nie jak klepią księżą wbrew temu, co jest zapisane w Biblii.

Odpowiedz
avatar Aescin
12 36

fenirgreyback Problem z tym, że Kościół który tworzył Jezus w niczym nie przypomina tego aktualnego, np. sakrament pokuty został wprowadzony z potrzeby inwigilacji społeczeństwa

Odpowiedz
avatar Draco
1 27

Aescin widzę, że nie wiesz nic, a nic na tematy o których mówisz. Grzesznicy wyjawiali swoje grzechy Chrystusowi, a potem Jego Apostołom. Działo się to zazwyczaj publicznie, wiec i tak było kontynuowane. Wyjawienie grzechów stało się elementem mszy (dokładnie na jej początku). Kościół został zmuszony do wprowadzenia spowiedzi w takiej formie jak obecnie z prostej przyczyny. "Bracia i siostry" zaczęli bowiem wykorzystywać informacje o grzechach innych np. do szantażu. Wprowadzono też nakaz by kapłan nie wyjawiał nikomu tego co usłyszał. I powiedz mi jeszcze coś. Jak księża robią tą inwigilację? Przy spowiedzi nikt się nie przedstawia z imienia i nazwiska i nie podaje numeru PESEL. Wierny może też pójść do innej parafii się wyspowiadać bo np. było bliżej jak wracał z pracy. No jak oni to robią? Spisują nas? Nagrywają? A co w przypadku masowych spowiedzi przed Wielkanocą? Z tych dni to musi być materiału do inwigilacji na pół roku. ;)

Odpowiedz
avatar ampH
9 23

fenir - jeśli ten wers upoważnia dostojników Kościoła Katolickiego do pełnej swawoli, niekoniecznie związanej z wiarą to owszem, masz rację, Jezus sam kazał przyszłym pokoleniom wchrzaniać się w politykę, mordować ludzi, palić ich na stosie, pozwolił papieżom zabraniać innym seksu przedmałżeńskiego podczas gdy sami się pieprzyli na prawo i lewo, potępiać homoseksualistów a jak jakikolwiek ksiądz jest homo to jest już ok, Jezus kazał być hipokrytami i Jezus kazał pławić się w bogactwie co niektórym oraz biadolić nad losem tych pokrzywdzonych siedząc na złotym tronie i zajadając się najdroższymi potrawami. Ja nie rozumiem co widzą ludzie broniąc tak całego KK. Wiadomo, znajdą się księża z powołania, sam znam takich trzech a poznałem w całym swoim życiu około 50 biorąc pod uwagę, że byłem ministrantem w asyście biskupiej (jeden biskup nawet jest akurat tym z powołania, Roman Marcinkiewicz, jeśli ktoś go kojarzy). Zaskoczę Cię, ale Nowy Testament przeczytałem od deski do deski. Przyznaję bez bicia, że Stary tylko piąte przez dziesiąte. A szkoda, bo to właśnie tam jest najwięcej sprzeczności, jednak nie mogę się jakoś zabrać za to. Nie rozumiem też tego, że jeśli ktoś powie coś złego na księdza to automatycznie musi być wielkim i ogromnym wrogiem całej wiary katolickiej. Bzdura. Osobiście do samej wiary nic nie mam, mam o niej swoje zdanie, ale wierzących nie zamierzam obrażać bo są wierzącymi. Co innego ze ślepymi niewolnikami księży - skoro sami siebie nie szanują pozwalając sobą pomiatać, to na żaden inny szacunek nie zasługują.

Odpowiedz
avatar Ethram
2 22

Pani Werbeno, życzę wytrwałości - rozumiem, że poświęca się Pani w imię Miłości. Uważam, że trafiła Pani na wyjątkowych piekielników, bo znam sytuacje w których wszystko obeszło się bez najmniejszych komplikacji. Jeżeli jednak usłyszałbym uwagi na temat braku możliwości posiadania dzieci (temat dotyczący mnie bezpośrednio), to na 100% skończyły by się moje nauki... Na szczęście ja i moja małżonka zdecydowaliśmy się nie poddać presji rodziny i zrezygnowaliśmy z katolickiego obrządku, co nam oszczędziło takich przeżyć. Powodzenia!

Odpowiedz
avatar misiafaraona
5 31

O "naprotechnologii" pewnie też mówili. Strasznie złosci mnie ta nazwa.

Odpowiedz
avatar sajko
0 18

ach ta naprotechnologia, nowocześniejsza siostra homeopatii

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 19

Hm, misia, dlaczego złości Cię ta nazwa? Masz jakieś argumenty, czy po prostu kolejność literek nie pasuje do Twojego ideału słowa? Bo ja to rozumiem - mam znajomego, który na dźwięk słowa 'haubica' nie może powstrzymać się od śmiechu, zdarza się. Po prostu jestem ciekaw dlaczego. Sajko, tutaj chciałbym zapytać co Twoim zdaniem naprotechnologia ma wspólnego z homeopatią? Hm? Czy po prostu słowa Ci brzmią podobnie, bo takie długie są i mnóstwo sylab?

Odpowiedz
avatar misiafaraona
2 20

W skrócie dlatego, że ta nazwa sugeruje, że obserwaca śluzu z ... ma coś wspólnego z nowoczesną nauką, medycyną i techniką. I jeszcze sa tacy którzy śmią twierdzić, że nawet nieplodność, uwaga, LECZY

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 22

Cóż, obserwacja śluzu ma całe mnóstwo wspólnego z nauką, medycyną i techniką, w tym również współczesną. Zaskoczę Cię być może, ale tak samo całkiem sporo z medycyną ma na przykład obserwacja moczu, a już jestem pewien że tabela obserwacji kału zaskoczyłaby Cię swoją objętością. Pomijam tu już kompletnie to że nazwa nijak o śluzie nie wspomina, ale to taki tam szczegół. I otóż, owszem, leczy, w tych przypadkach gdzie przyczyna niepłodności jest możliwa do usunięcia (szacunkowo 40% przypadków). Powiem więcej, naprotechnologia ma o wiele więcej wspólnego z medycyną niż zapłodnienie in vitro, na przykład. Bowiem w zasadzie całość współczesnej medycyny skupia się na tym, żeby na podstawie uważnej obserwacji pacjenta znaleźć przyczynę jego problemów i ją usunąć - tak jak naprotechnologia. A jeśli chodzi o in vitro... To tak jakby kaszlącego człowieka zdiagnozować, że choruje na 'kaszel przewlekły' i leczyć go środkami usuwającymi odruch kaszlowy. Pewnie że można, i nawet kaszleć przestanie, ale jak umrze na śródmiąższowe zapalenie płuc, którego objawem był kaszel, to komuś może być smutno, prawda? A jakby tak ktoś zdiagnozował to zapalenie płuc i je wyleczył, to kaszel też by minął... Wystarczająco prosto wyjaśniłem?

Odpowiedz
avatar nisza
8 10

A dlaczego niby obserwacja sluzu, zmian temperatury oraz objawow w poszczegolnych etapach cyklu maja nie miec niczego wspolnego z nauka? O ile sie nie myle, nauka ma to do siebie, ze na podstawie obserwacji i badan pozwala wyciagnac wnioski. Nie odnosze sie bezposrednio do samej naprotechnologii, niemniej wysmiewanie obserwacji wlasnego ciala wcale nie jest madre - bo znajomosc cyklu i symptomow poszczegolnych faz naprawde jest dla kobiety istotna. I nie tylko w kontekscie "regulacji poczec", ze tak to ujme...

Odpowiedz
avatar egow
1 9

Z nauką coś tam ma, ale z technologią? Z wiki (kto chce niech szuka innych definicji, będą podobne): "Technologia – metoda przygotowania i prowadzenia procesu wytworzenia lub przetwarzania jakiegoś dobra (także informacji). Technologia może oznaczać konkretny proces (np. technologia klejenia, technologia malowania). Można rozpatrywać produkty pod względem technologiczności czyli optymalizacji konstrukcji dla danego procesu, tak by dany projekt nie sprawiał trudności wykonania daną metodą."

Odpowiedz
avatar biala_czekolada
22 24

Dla mnie tam najbardziej piekielne są emocjonalne naciski.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
14 28

Pewnie ze strony rodziny. Ja przeżywałam to samo - do kościoła ciężko mnie wołami zaciągnąć, ale dla męża się zmusiłam(nasłuchałam się od rodziców, wodę z mózgu mi zrobili, że "skoro mąż wierzący, to jak to tak, żeby w urzędzie ślub, my wiemy, że ty księdza nie trawisz i połowy tego bajzlu, ale tak trzeba"). Ledwo się powstrzymywałam żeby nie wyjść z nauk... Państwo prowadzący przekonywali nas gorąco do bezalkoholowego wesela, do białego małżeństwa kiedy już nie będziemy chcieli dzieci... Chore umysły.

Odpowiedz
avatar Zolto_Niebieska
3 17

Są jeszcze księża i katecheci którzy wierzą ze wiara katolicka może zostać przełożona na język 21 wieku.. Niestety jest ich bardzo mało. Efekt jest taki jak powyżej. Śmiech na sali. Współczuję że tak trafiłaś.

Odpowiedz
avatar fenirgreyback
2 60

Werbena- jesteś WRÓŻKĄ i chcesz wziąć ślub w obrządku katolickim? Szczyty hipokryzji zostały osiągnięte.

Odpowiedz
avatar Katka_43
31 43

A mnie dziwi zdziwienie ludzi,chodzących na katolickie nauki,prowadzone przez księży lub katechetów i oczekujący....no ja sama nie wiem czego,nauczania wbrew wierze i ich przekonaniom?Dziwne.

Odpowiedz
avatar zendra
23 47

No właśnie ja też nie bardzo rozumiem, po co chodzić na nauki, z którymi się nie zgadzamy, po co uznawać się za wiernego jakiejś religii, w przesłanie której nie wierzymy, po co pobierać nauki, których nie mamy zamiaru stosować? Naciski emocjonalne? Hmm... Załóżmy, że te straszne naciski tłumaczą, dlaczego dana osoba znalazła się na tych naukach, załóżmy, przemilczając hipokryzję takie zachowania, że to takie poświęcenie dla dobrego samopoczucia drugiego małżonka - ale po co w takim razie to publiczne naśmiewanie się? Jeżeli jeden z drugim, z góry wiesz, że idziesz w miejsce, gdzie otrzymasz nauki w duchu wiary, której nie podzielasz, to przynajmniej nie obśmiewaj, nie szydź - bo to tak, jakby szydzić z tych, dla których to robisz. Trochę sztubackie jest zachowanie osoby, która dobrowolnie decyduje się na uczestnictwo w rzeczach z którymi się nie zgadza, a potem szybciutko biegnie do domu i wpisuje post w internecie w stylu "ha, ha, no mówię wam, ale było jajcarsko"

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 stycznia 2014 o 12:55

avatar soraja
-3 33

Ślub katolicki może wziąć każdy - ateista, pastafarianin, wróżka etc. Byleby nie przeszkadzał drugiej stronie wychowywać dzieci po katolicku. Antyklerykał i katolik to słabe połączenie, ale jeśli komuś religia partnera nie przeszkadza, to czemu nie? Nawet kościół nie jest tak zacofany, żeby zabronić swoim wyznawcom ślubu z niewierzącymi. Tylko ty masz z tym jakiś problem...

Odpowiedz
avatar soraja
7 27

@zendra Litości. Akcje w stylu "wiara leczy z bezpłodności" albo "niedopuszczalne imiona" nie mają z doktryną katolicką nic wspólnego, równie dobrze swoje oburzenie na piekielnych mogłaby wyrazić dziewczyna z oazy. Nauki przedmałżeńskie są wymagane do ślubu katolickiego, ale słuchanie bzdur takich jak opisane w historii nie ma nic wspólnego z przynależnością (lub nie) do danej religii.

Odpowiedz
avatar Werbena
-1 47

Taaaak, zapomniałam, że mój zawód sprawia, że od razu wszyscy moi bliscy są objęci ekskomuniką i nie mogą wziąć ze mną ślubu. To pewnie przez ten wiek, pamięć już nie ta. Taaak. @zendra Moja hipokryzja ma się bardzo dobrze, karmię ją regularnie i szczepię, daję jej też zabawki z rodzaju "kuria wymaga, żeby taki kurs odbyć niezależnie od wyznania, skoro chce pani wejść w związek z katolikiem". A moje poczucie, że chrześcijańskie nauki o rodzinie, z którymi jestem dość dobrze zaznajomiona i to, co mi serwuje duszpasterstwo na "naukach" przedmałżeńskich to dwa zupełnie odrębne światy, z których ten drugi toczy rak gorszy od mojego ma się jeszcze lepiej, z rzetelną wykładnią na kursie mogłabym polemizować, mogłabym ją przyjąć, mogłabym ją rozważać, na serwowaną mi tam (i tu) degrengoladę umysłową mogę co najwyżej napluć. Najlepiej zaś ma się przeczucie, że utożsamianie jednego z drugim w imię podbijania sobie bębenka, żeby potrollować w sieci jest niewątpliwie objawem tych "naszych czasów".

Odpowiedz
avatar Draco
15 17

@Werbena pytanko za 100 punktów. Powiedziałaś księdzu, że Jesteś wróżką? ;)

Odpowiedz
avatar Werbena
6 26

@Draco Prowadzącym nauki nie musiałam - już wiedzieli. Była przednia awantura. :P

Odpowiedz
avatar fenirgreyback
3 53

"mój zawód sprawia, że od razu wszyscy moi bliscy są objęci ekskomuniką"- 1) krytykuj Kościół za to, że jego nauka jest nielogiczna i nieracjonalna. 2)Bądź wróżką. Oficjalnie stwierdzam bekę.

Odpowiedz
avatar Draco
13 39

@Werbena no to ja się nie dziwię, że były cyrki i byłaś traktowana inaczej. Skoro prowadzący wiedzieli, że Jesteś okultystką "z zawodu" i jeszcze na start zrobiłaś awanturę. Zaczyna powoli wychodzić na to, że w tej historii to Ty byłaś piekielna. ;)

Odpowiedz
avatar zendra
17 23

@Werbena, na początek życzenia zdrowia, szczere, może nie w całkiem stosownym momencie, ale skoro w swojej odpowiedzi sama wspominasz o swoim raku, więc mam nadzieję, że wybaczysz mi to małe faux pas. A wracając do dyskusji, to ciekawa jestem co nazywasz podbijaniem bębenka? Czyżby krytykowanie ciebie za to, że robisz sobie bekę z nauk typu "wiara może wyleczyć bezpłodność"? To stwierdzenie może byłoby zabawne dla osoby, która jest ateistką, ale przecież ty jesteś wróżką, a więc wierzysz w istnienie mocy nadprzyrodzonych... Z jednej strony wierzysz, że masz możliwość widzenia przyszłości, i to jest OK, ale wiara w moc sprawczą religii, to jest bzdura, tak? Czyżby hipokryzja do kwadratu? Muszę przyznać, że twoje własne spostrzeżenia na temat twojej hipokryzji, wydają się wyjątkowo celne.

Odpowiedz
avatar zendra
9 15

@soraja, o ile dobrze kojarzę, to jesteś ateistką, a więc nie wierzysz w istnienie sił nadprzyrodzonych. Zamiast więc wdawać się w polemikę o tym, co jest bzdurą a co nie, poproszę cię abyś wytłumaczyła @Werbenie dlaczego w twoim mniemaniu jej zajęcie (wróżbiarstwo) jest bzdurą (moce nadprzyrodzone). Czekam niecierpliwie... Ciekawa jestem także refleksji jakie wzbudzi w tobie to karkołomne zadanie.

Odpowiedz
avatar gorzkimem
-4 46

A jakież to "emocjonalne naciski" skłoniły cię do tak desperackiego kroku? Taka niezależna i samodzielnie myśląca osoba dała się tak zastraszyć? Nie wierzę. I takie opory przed wyznaniem swojej choroby podczas gdy na piekielni.pl wręcz się nią chełpisz? A nie prościej było wziąć ślub cząstkowy, zachować swoje poglądy i wyjść naprzeciw potrzebom partnera? No tak, ale żeby tak zrobić, to opisana sytuacja musiałaby się wydarzyć naprawdę, a nie uroić w czyimś umyśle...

Odpowiedz
avatar Izura
2 22

@fenirgreyback- ja jestem ateistka, mój chłopak jest wierzący, jeśli zdecydujemy się na ślub to on kościelny będzie miał a ją nie a na te mundrosci oboje będziemy musieli chodzić, mimo, że ją formulki o Bogu w przysiedze mieć nie będę.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 stycznia 2014 o 12:26

avatar mysiaPysia132
8 10

znajomi brali taki ślub, ona wierząca, on nie, wszystko idzie ogarnąć, pogodzić, i na księdza normalnego trafić, nawet na "zapyziałej prowincji":)

Odpowiedz
avatar fenirgreyback
10 22

Izura- jeżeli twój chłopak jest "wierzący", to on te wszystkie "mundrości" (jeżeli pod słowem "mundrości" kryje się oficjalne nauczanie Kościoła) uznaje za prawdę.

Odpowiedz
avatar zlomierz
-4 12

On przysięga swojemu Bogu i zarazem ślub jest jednostronny - strona niewierząca nie jest traktowana poważnie i w tym ujęciu nie może traktować poważnie przysięgi strony wierzącej - skierowanej wyłącznie wobec czegoś co nie istnieje. Ponadto strona niewierząca/innowierca musi się zobowiązać nie do dania wyboru i wolności wyznania, ale do wychowania ewentualnych dzieci na katolików. - jeśli druga strona jest kościelna a nie samodzielnie wierząca (lub nie) w cokolwiek - pierwsza jest zawsze podrzędna.

Odpowiedz
avatar inga
12 12

Brałam ślub "mieszany", nie było żadnych problemów, nikt nikogo nie uważał za "podrzędnego", zwłaszcza że to opcja dostępna wyłącznie dla osób ochrzczonych, deklarujących szacunek dla wiary katolickiej i wierzącego partnera, nie uważających ślubu za szopkę dla czegoś co nie istnieje, w dodatku - tych, którzy nie są oficjalnymi apostatami. Co więcej - w momencie, gdy strona niewierząca przeżyje nawrócenie, przystąpi do spowiedzi - sakrament ślubu zacznie ją "automatycznie" obowiązywać.

Odpowiedz
avatar reinevan
4 24

Jak to nie? KK niestety ale zmusza osoby niewierzące do udziału w tym cyrku, jeśli chcą się związać z osobami wierzącymi (dla których ślub kościelny jest sprawą ważną) zdecydowana większość księży ŻĄDA zaświadczenia o odbyciu nauk przedmałżeńskich od obojga młodych bez względu na ich stosunek do wiary i kościoła.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 30

To dlaczego człowiek wierzący "zmusza" osobę niewierzącą do udziału w tej szopce? Dlaczego zawsze ma ustąpić niewierzący?

Odpowiedz
avatar reinevan
8 14

zmywarka, nigdzie nie jest powiedziane (i nikt tak nie twierdzi) że zawsze w takich sytuacjach ustępują jedynie niewierzący. Z drugiej strony ciekaw jestem jaki ksiądz udzieli Ci rozgrzeszenia, za grzech cudzołóstwa jeśli nie obiecasz poprawy (czytaj nie zmusisz partnera/partnerki do ślubu kościelnego). soraja, no wybacz, ale kwestie tego jak sobie wyobrażamy nasze dalsze wspólne życie, są podstawowym tematem rozmów 99% osób, które na wspólną drogę się zdecydowały, nikt mi nie wmówi, że osoby takie nie rozmawiają o podziale obowiązków, dzieciach czy antykoncepcji (jeśli nie to raczej znak, że się ze ślubem powinny jeszcze wstrzymać). Żadne nauki przedmałżeńskie nic w tej kwestii nie zmienią.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-5 13

@reinevan Żaden. Bo wali mnie to, co jakiś klecha ma zrobić czy nie zrobić. @MrSandal Skoro sprawię tym mojej najbliższej osobie przyjemność a ona będzie miała spokój ducha i u siebie i w rodzinie to chyba warto poświęcić swoją ideologię? Na ten jeden dzień w życiu? I nie pójść na szopkę, która jest dla niej ohydna.

Odpowiedz
avatar fenirgreyback
7 15

"Dlaczego zawsze ma ustąpić niewierzący?"- no pomyśl chwilę. Może dlatego, że katolik nie może mieć żony bez kościelnego ślubu? Podaj mi propozycję jakiegoś kompromisu rozwiązującego ten problem. A jak ktoś niewierzący decyduje się na związek z jakimkolwiek wierzącym, to powinien wiedzieć, jak to się skończy.

Odpowiedz
avatar fenirgreyback
5 7

"Czemu nie wierzący ma w tym przypadku ustąpić"- ale jak "łatwiej"? W jaki sposób "ustąpić" ma wierzący? Świadomie całe życie robić coś, co uważa za ciężki grzech? Ślub mieszany to wystarczające ustępstwo.

Odpowiedz
avatar nisza
4 8

Kompromis? A jaki komppromis? Niestety, ale wiara jest wymagajaca. Jezeli deklarujesz sie jako katolik, winienes byc nim 100%. Nie 30, nie 50 ani 99%. Jak katolik, to katolik. Co z tego,ze ktos mowi,ze jest katolikiem, skoro nie przestrzega zasad KK? Zreszta - czyz sami przeciwnicy KK nie uzywaja argumentu o takich "katolikach na polgwizdka"? Jezeli ktos jest katolikiem i zyje zgodnie z zasadami, to nie moze tylko "troche zgrzeszyc". Albo sie grzeszy, albo nie. I tu niestety nie ma ustepstw. Zreszta - stroy niewierzacej nikt do niczego nie zmusza. Jesli decyduje sie wiazac z katolikiem, to dobrowolnie zobowiazuje sie rowniez do pewnych decyzji. Jezeli dla strony wierzacej pewne sprawy sa faktycznie wazne, wtedy niestety - ale strona niewierzaca powinna sobie zdawac sprawe, ze zmuszajac do kompromisow itd powoduje, ze katolik niestety, ale nigdy w pelni szczesliwy nie bedzie zyjac wbrew swojemu sumieniu. Jeszcze raz powtarzam - nikt nikogo nie zmusza. To obie osoby w zwiazku decyduja sie na krok, jakim jest malzenstwo. I powinny to czynic w pelni swiadomie waznosci tej decyzji oraz jej konsekwencji. Stad tez jak nabardziej zasadne sa kursy majace przygotowac mlodych do tego, czym jest malzenstwo, stad tez jak najbardziej zasadne jest stawianie nie na seksualnosc, ale na jakosc relacji "miedzyludzkich". Tak naprawde wiara katolicka jest niesamowicie wymagajca i swiadome w niej trwanie jest trudnym zadaniem. Nie ma tu polsrodkow, ne ma kompromisow, nie ma malych grzechow. Zwiazek z osoba niewierzaca sprawe dodatkowo utrudnia. I z wlasnego doswiadczenia doskonale wiem, o czym pisze. Nie rozumiem Zmywarko, dlaczego tak mierzi Cie, ze sa ludzie, ktorzy decyduja sie na udzial w sakramencie malzenstwa, choc sami nie wierza. Naprawde - nikt nikogo na sile przed oltarzem nie stawia. Wymogi przy takich slubach sa jasne i znane przynajmniej na 3 miesiace wczesniej. Podejrzewam, ze osoby silnie nienawidzace KK nie zwiazalyby sie po prostu z katolikiem scisle przestrzegajacym nakazow swojej wiary - jednak pojawilyby sie zbyt istotne roznice w postrzeganiu swiata. Jezeli jednak ktos niewietrzacy decyduje sie na umozliwienie ukochanej osobie slubu koscielnego, czyni to dobrowolnie.

Odpowiedz
avatar mysiaPysia132
4 10

a sie uśmiałam, teraz już wiem, że kuzyn z zoną nie sa przy zdrowych zmysłach, skoro małej dali na imię...LUCYNA:) i kilka osób z otoczenia tez doznało kilkananście lat temu załamania nerwowego:P

Odpowiedz
avatar bromba69
2 6

Chętnie usłyszałabym historie o św. Teodycei :) Ciekawe, czy ta pani sprawdziła skąd wzięłaś to imię? :)

Odpowiedz
avatar Werbena
0 18

Nie wiem, za bardzo śmiałam się w duchu, żeby ją zapytać, która hagiografia o niej opowiada. :D Święta Teodycea może stać się teraz patronką cierpiących ze strony ludzi wymyślających nieistniejących świętych.

Odpowiedz
avatar Draco
13 31

To po co braliście ślub kościelny w Kościele Rzymskokatolickim skoro nauki przed małżeńskie, na których jest mowa o zasadach tego Kościoła starasz się wymazać z pamięci? I niech zgadnę, siedzieliście potulnie jak myszki i czekaliście na pieczątkę?

Odpowiedz
avatar nisza
6 10

"By skrócić swoje cierpienia, wybraliśmy kurs weekendowy" to kiepsko u Was z matematyka. Kursy standardowe trwaja zwykle 4x 1 badz 2h, a wiec max8h (przynajmniej u mnie), natomiast weekendowy to 2x8h, czyli ok 16. Wbrew pozorom kurs weekendowy pozwala tylko pozornie na zaoszczedzenie czasu - owszem, tylko 1 weekend, zamiast 4 tygodni, niemniej sumujac czas spedzony na zajeciach - de facto tracimy go 2 razy wiecej.

Odpowiedz
avatar Draco
5 33

Osoba praktykująca okultyzm będzie brała KATOLICKI ŚLUB?? To jest dziwne i głupie. Prawdą jest, że czasem osoby prowadzące te nauki są dziwne. Wiem to od moich dobrych znajomych, którzy trafili na takich dziwnych prowadzących. Cóż, ale wystarczą podstawy wiedzy na temat chrześcijaństwa i katolicyzmu by z taką osobą spokojnie dyskutować. A jaki mam dowód, że dla praktykującego katolika te nauki są bezproblemowe? Cóż mam własne doświadczenie. ;) Pamiętam z własnych nauk przedmałżeńskich, że najtrudniej było na nich "odnaleźć się" narzeczeństwom, które były "wierzącymi-niepraktykującymi". Oni nie mieli zielonego pojęcia po co na te nauki uczęszczają. Przychodzili po pieczątkę. Na księdza który prowadził nauki patrzyli jak na ufoludka i z podobną miną odbierali oczywiste oczywistości o których mówił. Ja wspominam nauki bardzo miło. Podyskutowałem sobie na nich z księdzem, pogadaliśmy o kilku zagadnieniach filozoficznych, teologicznych i historycznych. Miło wspominam też zajęcia z panią psycholog. Nie zajęły nam długo czasu. To były chyba dwa spotkania po 30 minut. Czemu? Bo pani nie miała o czym z nami rozmawiać. Wszystko co miała nam przekazać wiedzieliśmy. Luźno rozmawialiśmy sobie przy herbatce. Co ciekawe w opinii pozostałych par ta pani psycholog to był diabeł wcielony.

Odpowiedz
avatar Kanna
0 6

Moja siostra niedawno odbywała takie nauki. A i wraz z narzeczonym są wierzący praktykujący. Owszem z księdzem mówiła, że problemów nie było, wręcz bardzo miła atmosfera. Ale z psycholog to już inna sprawa. Ponoć niezłe rzeczy wygadywała o cyklu miesiączkowym kobiety, co moją siostrę jako lekarza o mało krew nie zalała:P Ja na szczęście mam papierek z liceum, że na lekcji religii miałam przeprowadzone nauki przedmałżeńskie i będzie mnie czekać jedynie spotkanie z p. psycholog.. Jeśli zdecydujemy się na kościelny, bo póki co jesteśmy po cywilnym z dzieckiem jednym na świecie, a z drugim w drodze i nam to jakoś nie przeszkadza bardzo.

Odpowiedz
avatar Draco
-2 8

Bo te "panie psycholog" czasem dziwne są. Tak samo jak część katechetek. Takie odchyły zgłasza się nadzorującemu je księdzu, ale najpierw trzeba najczęściej wiedzieć co jest odchyłką, a co nie. Dlatego wierni powinni wiedzieć w co wierzą. Dziwne, że siostra nie zgłosiła tego do proboszcza. Możliwe, że po prostu nie wie co ona tam za głupoty gada, bo nikt nic nie zgłaszał.

Odpowiedz
avatar Werbena
3 27

Z moich doświadczeń wynika, że o wiele lepiej wiem, w co (oraz: jak, dlaczego, po co i z jakiej przyczyny) nie wierzę niż oni wierzą i w duchu tej "wiary" nauczają. Bo treści, które mi się serwuje stoją w sprzeczności z wiedzą medyczną, psychologiczną, historyczną i teologiczną. Czego nie omieszkałam wytknąć już na pierwszym spotkaniu. Reakcja - kazano mi się uciszyć i nie przeszkadzać.

Odpowiedz
avatar sajko
1 23

Skupiacie się na prywatnej sprawie Werbeny, nic Wam do tego, dlaczego się wybrała na te nauki. Dlaczego nie krytykujecie herezji, które pani prowadząca głosiła? Np. ,,bezpłodność to nie problem w rozmnażaniu, wystarczy wierzyć i wszystko jest możliwe". Super, ktoś tu zrobił z Boga ginekologa. I jeszcze to memłanie o gender, ile można?

Odpowiedz
avatar sajko
5 19

Nie zdziwiłabym się, gdyby ksiądz miał takie same poglądy. Bolesław Krzywousty- to jest ten dowód, tak? Ten nie zbity dowód, który ma przekonać wątpiących?? Czyżby chodziło Ci o zapiski Galla Anonima? Nie kpij sobie z nauki i medycyny.

Odpowiedz
avatar Draco
-3 9

Dałem przykład o którym każdy w szkole słyszał. O takich nowych przypadkach można poczytać w przypadku bardziej współczesnych świętych. Teraz jest dokumentacja medyczna i inne informacje. Z tego co kojarzę to chyba Jan Paweł II ma taki cud na swojej "liście cudów".

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
9 25

Draco - o kwiecie paproci i złotej rybce spełniającej życzenia też prawie każdy słyszał. Czy to dowód na ich prawdziwość? "A są udokumentowane cuda..." - chłopie, zacznij pisać teksty kabaretowe. Świetnie ci idzie.

Odpowiedz
avatar CzekoladowyBaron
-1 1

@sajko: Z Boga nikt raczej Ginekologa nie zrobił. Według tej wiary to on nas stworzył. Więc myślę, że nielogicznym byłoby nazywaniem tego w ten sposób.

Odpowiedz
avatar squirrel
7 17

Też się kiedyś zastanawiałam po co ludzie biorą ślub kościelny, kiedy sami nie wierzą w Boga, nie chodzą do kościoła, a na dodatek głośno krzyczą o tym, że kościół, wiara i w ogóle to wszystko jest be. I pomijając naciski rodziców, rodziny to kilka koleżanek odpowiedziało mi na moje pytanie. No bo jak to, ona MUSI zrobić wielkie wesele i mieć białą sukienkę,a w ogóle to w kościele przecież będzie ładniej! No cóż, hipokryzja i płytkość takiego rozumowania osiągnęły chyba dno...

Odpowiedz
avatar Draco
-3 19

A konsekwencje potem mogą być bardzo przykre. Cóż... z tego co mówi Biblia Bóg bardzo nie lubi jak ktoś robi czyny świętokradcze i tym bardziej nie lubi fałszywych przysiąg. Wedle chrześcijaństwa Bóg "za dobro wynagradza, a za zło karze". A tu jest zło w postaci niedotrzymania przysiąg. Dla osób niewierzących to jest to "karma", a dla wyznawców Jedi oznacza to, że "moc nie jest już z tymi osobami". Nie jest tak zawsze, ale jeżeli się przyjrzymy swojemu otoczeniu to te osoby, które dotrzymują złożonych na ślubie przysiąg i zasad wiary, zawsze jakoś sobie radzą i dają radę mając sześcioro dzieci. Natomiast osoby które składały przysięgi fałszywie, albo olały je, to tak zaczyna im się jakoś gorzej układać. Któreś z parterów zaczyna nawalać, nawzajem się niszczą i w końcu często biorą rozwód wchodząc w nowe związki co powoduje dalsze perypetie.

Odpowiedz
avatar squirrel
6 10

Nie wnikam w to, co może wydarzyć się w trakcie dalszego wspólnego życia. Czasami tak się dzieje, że ludzie się rozchodzą, więc nie oceniałabym tego w ten sposób. Ale jak ktoś jest hipokrytą, nie jest szczery, a na dodatek wszystko robi na pokaz to rzeczywiście rozpad związku takiego człowieka jest chyba tylko kwestią czasu. Ja osobiście w Boga wierzę, natomiast nie chodzę do kościoła, a mój mąż jest niewierzący. Ślub wzięliśmy tylko cywilny z kilku powodów, z mojej perspektywy wygląda to tak: 1) nie chodzę do kościoła 2) nie jestem hipokrytką. Do tego uważam, że jak ktoś jest już zmuszony, żeby wziąć ślub w kościele, bo druga strona jest wierząca i bardzo tego chce, to sam przystaje na pewne warunki, w tym takie nauki przedmałżeńskie. I niech się potem ludzie nie dziwią, że na naukach się mówi takie rzeczy, w końcu są to nauki przedmałżeńskie kościelne. Zgodziłeś się wziąć taki ślub- nie marudź i tyle. 3) Wydaje mi się, że dla prawdziwego praktykującego katolika obrazą są hipokryci i ludzie, którzy z tak niskich powodów "korzystają" z różnych sakramentów. W końcu kościół to nie jest koszyk z łakociami, w którym można sobie grzebać i wybierać to co lepsze i co bardziej mi odpowiada. Zresztą, wszystkie zasady są jasne i każdy jest chyba świadomy na co się decyduje, więc ewentualne pretensje można mieć potem tylko do siebie.

Odpowiedz
avatar reinevan
8 12

squirrel otóż niestety ale zasady nie są jasne. Skoro KK dopuszcza coś takiego jak ślub z innowiercą czy osobą niewierzącą, to dlaczego jednocześnie zmusza taką osobę do udziału w cyrku pt. nauki przedmałżeńskie? Skoro to są nauki przedmałżeńskie KK to co tam robi jedna z drugą nawiedzona pani psycholog, w dodatku opowiadająca najczęściej duby smalone, żeby nie powiedzieć brednie z naukowego punktu widzenia? (co ma psychologia do wiary?)

Odpowiedz
avatar squirrel
1 3

Z tymi zasadami to właśnie o to mi chodzi- jeśli decydujesz się, nawet jako osoba niewierząca, na ślub w kościele to jasne jest dla mnie to, że ktoś Cię wcześniej uprzedził, że będziesz zmuszony/a do uczęszczania na kurs. A że jest to kurs organizowany w kościele to przepraszam, ale czego się możesz spodziewać? Przecież nie wykładu o tabletkach antykoncepcyjnych, spiralach itp. Niestety, ale Ty, niewierzący/ innowierca, chcąc dla swojej drugiej połówki zrobić coś takiego, zgadzając się na to- przystajesz na wymagania kościoła. Jasne, mogą Ci się nie podobać jakieś zasady, ale sam się na nie zgadzasz chcąc mieć ten ślub w kościele. Swoją drogą wcale Ci się nie dziwie, że Ci się takie rzeczy nie podobają, mi też nie, ale ja nie miałam takiego dylematu i nie narzekam dzięki temu. Myślę, że to i tak jest fajne, jak się robi coś takiego dla osoby, którą się kocha. A na pewno jest to ważniejsza rzecz niż nie wierzyć wcale, a wziąć ślub kościelny, bo ładnie.

Odpowiedz
avatar Draco
-3 3

@MrSandal O "karmie" mówią co chwila głównie niewierzący, nie wiem czemu ten element hinduizmu uznają ale tak już jest. To zresztą widać na Piekielnych. Co chwila te wtrącenia, że "karma to suka", najczęściej w wykonaniu osób deklarujących się jako niewierzące. A co do Jedi to widzę, że znasz dobrze historie związane z Gwiezdnymi Wojnami. :) A ten tekst kiedyś przeczytałem w poście typa który nazywał się wyznawcą Jedi. Nie pamiętam jak to się nazywa Jedijaństwo, Jedizm, chodzi mi o religie którą świrusy założyły na podstawie gwiezdnej sagi. Myślałem, że oni sobie jaja robią, ale potem zobaczyłem, że nie, gdy to się skończyło kilkoma wypadkami, bo dekle zaczęły używać katan i próbowali oddziaływać mocą na przedmioty i ludzi. ;)

Odpowiedz
avatar reinevan
1 7

squirrel w tym właśnie problem, że nikt nikogo nie uprzedzał. Mam w swoim najbliższym otoczeniu przypadek, gdzie ślub się nie odbył bo pan młody (buddysta) nie uczęszczał na nauki przedmałżeńskie (mimo iż wcześniej ksiądz proboszcz nie zgłaszał takiej konieczności). Wracając jeszcze na chwilę do twoich wcześniejszych komentarzy. Antyklerykał wcale nie jest synonimem osoby niewierzącej. Antyklerykalizm bowiem, jest odrzuceniem kościoła jako instytucji i nadrzędnej roli księży jako nieomylnych wyroczni.

Odpowiedz
avatar nisza
0 10

Reinevan - no to przepraszam Cie bardzo, ale to swiadczy nie o wymaganiach KK, a o niedojrzalosci i kiepskim zainteresowaniem slubem ze strony pary mlodej. Jak zamierzasz brac slub, zreszta nawet podpisywac jakakolwiek wazna umowe - bo slub mozna w pewien sposob tak potraktowac przyziemnie - wypada sie zorientowac we wszystkich kwestiach prawnych, przepisach i zasadach "podpisania". A jak ktos sobie czegos nie wyczytal i nie sprawdzil - to kogo winic, tego kto zasady ustalil, czy tego, kto zaniedbal przygotowania?

Odpowiedz
avatar reinevan
1 7

nisza czytanie ze zrozumieniem nie boli, ale specjalnie dla ciebie wyjaśnię. Państwo młodzi udali się do proboszcza celem uzyskania informacji w jaki sposób katoliczka może wziąć ślub z buddystą. Ksiądz poinformował ich, że z racji tego, iż pan młody jest innowiercą, zapowiedzi i nauki przedmałżeńskie są wymagane jedynie od panny młodej, od pana młodego wymagał jedynie pisemnego oświadczenia, że nie będzie się przeciwstawiał wychowaniu dzieci w wierze katolickiej. Gdy przyszło co do czego (dzień przed ślubem) nagle ten sam ksiądz stwierdził, że nie może udzielić sakramentu, ponieważ pan młody nie ma potwierdzenia zapowiedzi, oraz odbycia nauk przedmałżeńskich.

Odpowiedz
avatar nisza
-3 3

Faktycznie, informacja o wypowiedzi ksiedza mi umknela, niemniej docinki o czytaniu ze zrozumieniem wcale dobrze o Tobie nie swiadcza. Jesli probosz tak im powiedzial, to faktycznie wprowadzil ich w blad, niemniej - przyznam, ze w takim przypadku moim zdaniem lepiej jest sprawdzic informacje w kilku zrodlach. I nie pisze tego tylko "tak o", bo z penych poodow temat jest mi bliski, wiec wiem, o czym mowa. Pozdrawiam.

Odpowiedz
avatar CzekoladowyBaron
0 0

@squirrel: Może i hipokryzja ale też i dwoistość czy jak to tam nazwać natury człowieka. Człowiek jako stworzenie myślące ma w sobie sporo sprzeczności ot dualizm bądź i nie. Gdzie dobro ściera się ze złem w sensie religijnym jak i również bez otoczki wiary. Jestem w stanie zrozumieć Werbenę, że ustąpiła i poszła na takie nauki. Wszak w życiu ulegamy wielu naciskom i wychodzimy na tym różnie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-5 17

Wiecie co? Mówicie, że jest to hipokryzja ze strony Werbeny (co oczywiście jest racją), ale zapominacie, że Kościół też okazuje się hipokrytą, dopuszczając do ślubu osoby wierzącej z kryptosatanistką xD Sorry, Werbena za te określenia, ja Ciebie nie oceniam i nie chcę być złośliwa, chciałam tylko pokazać ogrom absurdu w całej tej śmiesznej sytuacji. Btw Studiowanie szkodliwości ideologii gender w celu uświetnienia małżeństwa? Przepraszam, a co ma piernik do wiatraka?

Odpowiedz
avatar reinevan
0 14

AliceBloom gender to nauka ideologię do niej dorabia właśnie KK. MrSandal tak na szybko: Według WHO gender to stworzone przez społeczeństwo wzorce zachowań, ról społecznych, atrybutów i aktywności jakie dane społeczeństwo uznaje z właściwe dla kobiet i mężczyzn.

Odpowiedz
avatar fala
4 16

MrSandal - coś ode mnie: Gender to potocznie "płeć kulturowa". Gender studies ma studiować różnice kulturowe dotyczące płci, które wydają się nie być uwarunkowane biologicznie (typu predyspozycje do na przykład sprawowania władzy). Gender mainstreaming to polityka wprowadzana choćby przez UE, żeby wydatki publiczne w równej mierze zaspokajały potrzeby obu płci (typu może zamiast zbudować dziesięć stadionów do piłki nożnej, zbudujemy pięć stadionów i pięć sal do tańca). To tak w dużym uproszczeniu. Natomiast ideologia gender to coś, co wymyślił KK, tak mniej więcej dwa-trzy dni po tym, jak abp Michalik odniósł się do pedofilii wśród księży, oskarżając o to feministki i rozwodników (dzień-dwa potem jakiś inny ksiądz twierdził, że 10-letnie dzieci z takich rodzin poszukują zaspokojenia i same wskakują księżom do łóżek). W momencie, jak afera zaczęła się robić coraz większa, wymyślili ideologię gender. No i im wyszło, jest wojna o gender, a o chorych usprawiedliwieniach hierarchów się nie mówi...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 8

Ja jestem za tępieniem pedofilii w Kościele, ba, jestem za tępieniem pedofilii wszędzie, obojętnie kto komu wchodzi do łóżka. No ale też nie przesadzajmy z tym, że wszyscy księża są źli. Jestem Katoliczką i wstydzę się za tych medialnych katolickich błaznów, co to pi****lą głupoty. To tak na marginesie.

Odpowiedz
avatar nisza
11 15

Po pierwsze: Werbena nie bedzie brala slubu koscielnego. Ona bedzie jedynie uczestniczyla w obrzedzie sakramentu waznego dla jej narzeczonego. To,ze ona nie wierzy czy est wrozka nie ma na to wplywu - liczy sie to,ze poniewaz zalezy jej na narzeczonym, umozliwia mu wziecie slubu i zycie zgodnie z sumieniem i wyznawanymi przekonaniami. Dwa - dla mnie to, ze niewierzacy ma uczestniczyc w kursie przedmalzenskim nie jest wcale glupie. Chodzi o to, aby osoba taka poznala obraz malzenstwa katolickiego, wizje pozycia mezczyzny i kobiety wedle KK, ktora (przynajmniej w teorii) wyznaje tez jej przyszly maz/zona. Oczywiscie na tego typu tematy para narzeczenska powinna tez rozmawiac z soba tak, czy siak, ale co zlego w tym, ze Kosciol chce, aby dwoje ludzi, ktorzy decyduja sie zwiazac ze soba raz na zawsze - byli do tego dobrze i odpowiednio przygotowani i wiedzieli na co sie decyduja? Wydaje sie wrecz, ze tym zasadniejsze jest uczeszczanie niewierzacego na tgo typu kurs - zakladajac ze nie mial wczesniej stycznosci z KK nalezy uznac, ze nie zna wizji malznstwa katolickiego, a co za tym idzie - wizja ta powinna mu zostac przedstawiona, aby mogl zdecydowac sie na slub z katolikiem w pelni swiadomie. Tyle teoria niestety, bo w praktyce roznie to wyglada. Ale kursy sa rozne - sa wielotygodniowe, sa weekendowe, sa prowadzone przez nawiedzone cnotliwe stare panny, ktore tak naprawde nie wiedza wiele o nauce KK na temat malzenstwa (co w momencie, kiedy maja do niego przygotowywac zakrwawa na ironie) i gada takie bzdury, ze za glowe chwytaja sie takze wierzacy i praktykujacy, ale sa tez prowadzone przez ludzi madrych i z powolaniem do tego. Waznym jest, aby trafic na dobrych prowadzacych. Natomiast jesli idzie sie kurs "odbebnic" w miejscowce z pierwszym wolnym terminem to trudno - skoro ktos sie decyduje na udzial w takim kursie to skoro powiedzial A, niech powie B i odczeka ten kurs. Albo niech pomysli wczesniej i poszuka kursu wartosciowego - z tym,ze na takie zapisy odbywaja sie zwykle duzo wczesniej.

Odpowiedz
avatar Goszka
8 16

Chyba wszystko, co chciałam napisać, napisali przedmowcy. Werbeno, jeszcze raz chciałam jednak podkreślić, że czasem niewarto pokazywać swoich fochow, "wymądrzać się i siać zamętu". Z samego szacunku. Nie zawsze musisz na siebie zwracać uwagę, naprawdę. Ta, ktora prowadziła nauki, widocznie pomyliła imię, chyba miała na myśli św.Cecylię. Błąd jak błąd. Nie ma potrzeby aż tak się natrząsać. Aha, i zaskoczę Cię. Są choroby, z ktorymi nie można brać ślubu.

Odpowiedz
avatar Agness92
1 1

Zaciekawiłaś mnie. Jakie to choroby?

Odpowiedz
avatar sajko
1 3

Oficjalnie określane jest to jako ,,Przeszkoda choroby psychicznej lub niedorozwoju umysłowego", jednak jeśli te choroby nie zaszkodzą małżeństwu ani dzieciom, wtedy nie ma takiej przeszkody. Jeśli chodzi o niepłodność, to ten fakt nie jest argumentem przeciw zawarciu małżeństwa.

Odpowiedz
avatar Austenityzacja
0 6

Na religii w liceum zakonnik mówił nam jeszcze, że impotenci nie mogą brać ślubu kościelnego.

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
15 21

Wszyscy tu jadą, a to po autorce że hipokrytka, a to po kościele że zły, a to po naukach że głupie, a umyka wam wszystkim fakt najważniejszy! Werbena bierze ślub! Gdzie, kiedy, o której? No bo można by zrobić jej taki psikus, kto może stawia się na wydarzeniu w takich zabawkowych rogach. Że niby z piekielnych. Wyobrażacie to sobie? Werbenko, więc kiedy i gdzie? ;-D

Odpowiedz
avatar obserwator
4 8

Cieszmy się, że nie jesteśmy w Arabii Saudyjskiej ani w Iranie. Nie stanowimy państwa wyznaniowego. Szariatu nie ma. Na Zachód pchają się z szariatem między wódkę a zakąskę (wolałbym, żeby pokojowo się wycofali - takie historie kończyły się tragicznie). U nas, przez analogię, prawa biblijnego nie ma. Religia rzymskokatolicka jest wyznawana przez większość. Mniejszościom źle nie jest - podlegają jednak obserwacji (zaczepki spowodowane propagandą stanowią wyjątek potwierdzający regułę)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 28 stycznia 2014 o 15:05

avatar BananUst
5 11

Powiedz, że to jest ironia z tym szariatem i prawem wyznaniowym - bo niby jak uzasadnić klauzulę sumienia aptekarza, lekarza, posła, niby czym wytłumaczyć, że w dyskusji o finansowaniu in vitro poglądy religijne kościoła katolickiego grały główną rolę? Niby czym tłumaczyć próby przeforsowania kary za aborcję albo poronienie? Niby czym tłumaczyć wciskanie się kościoła do ustanowienia prawa o związkach partnerskich albo obecny cyrk z gender? Nie, kościół nie próbuje tworzyć nam prawa. I najeżdżania na ludzi za inną wiarę (np. islam lub judaizm) nie nazwał bym wyjątkami.

Odpowiedz
avatar Adnama
8 12

Nauki przedmałżeńskie są potrzebne, aby wziąć ślub kościelny. Jeżeli ktoś nie chodzi do Kościoła, nazywa siebie "ateistą", nie ma wiary to po co on bierze ślub kościelny?? Ślub kościelny jest praktyką religijną (nie to co ślub cywilny) i podejmowanie się go jest rzeczą ABSOLUTNIE dobrowolną i powinno wynikać z wiary. Nie potrafię zrozumieć ludzi, którzy ciągle narzekają na praktyki katolickie, a pchają się w nie nie wiedząc co tak naprawdę mają one na celu.

Odpowiedz
avatar Morog
1 3

@Adnama: to jakaś specjalna ateistyczna logika chyba

Odpowiedz
avatar Joseta
4 6

Na naukach przedmałżeńskich naprawdę można znaleźć kwiatki. I tak naprawdę wcale nie trzeba mocno szukać. Na moich i Męża naukach, które robiliśmy w 2012 roku było np takie coś: mężczyzna, osoba świecka, który "robił" m.in. poradnię przedmałżeńską stwierdził, ŻE KOBIETA ROZWIJA SIĘ PRAWIDŁOWO TYLKO I WYŁĄCZNIE WTEDY, KIEDY DOSTAJE REGULARNIE DAWKĘ SPERMY SWOJEGO MĘŻA. I nie chodzi tu o partnera, tylko o poślubionego MĘŻA. Myślałam, że spadnę z krzesła. Chciałam się zapytać co z zakonnicami, czy one rozwijają się prawidłowo skoro nie mają mężów, ale mój ówczesny narzeczony bardzo prosił, żebym nie wszczynała dyskusji bo nie dostalibyśmy papierka ;) Chyba nigdy nie zapomnę tych nauk przedmałżeńskich. Aha! no i jeszcze to, że pory w prezerwatywie są na tyle duże, że plemnik i tak jest w stanie przez nie przepłynąć :) więc tylko naturalna antykoncepcja, tfu! planowanie rodziny :)

Odpowiedz
avatar BananUst
4 10

Mój kumpel mówił, że on na naukach miał tekst, że miesiączka to krwawy płacz macicy, bo nie może urodzić dziecka

Odpowiedz
avatar herminator
-1 3

Korzystając z nośnego tematu i burzliwej dyskusji na "zły kościół" tym z Was, którzy będą przez "to" (czytaj: nauki przedmałżeńskie) przechodzić, chciałbym zareklamować weekendowy kurs przedmałżeński. Aby go znaleźć wystarczy wpisać w wujka Google "Kana kurs przedmałżeński". Ma on w zasadzie tylko 3 wady: 1) lokalizację w okolicach Poznania (dla osób mieszkających dalej), 2) Cenę (uzasadnioną) 3) Częstotliwość (w 2014 roku odbędzie się cztery razy). Jeżeli pomimo powyższych 3 wad chcemy się zapisać trzeba się nastawić na "walkę ;)" przy zapisach - miejsca na nim schodzą na pniu.

Odpowiedz
avatar voytek
5 5

jak trzeba byc zdesperowanym aby sie na cos takiego zgodzic?

Odpowiedz
avatar dedal
4 8

Mnie jedno zastanawia, masz w sobie tyle odwagi i zawzięcia, żeby wykłócać się z psychologami i klerem, ale jakoś zabrakło Ci zapału na dyskusje z (jak mniemam) rodziną czy innymi ludźmi, którzy "emocjonalnie naciskali" na kurs przedmałżeński. Nie jestem 'fanatycznym katolem' i uważam, że poruszasz ważne problemy współczesnego katolicyzmu, ale z całym szacunkiem - jesteś hipokrytką.

Odpowiedz
avatar BananUst
-2 10

Nazywacie Werbenę hipokrytką. A tak na prawdę to hipokrytami jest cały kościół - no bo jak nazwać sytuację, gdy wszędzie nawijają, że miłość jest najważniejsza, że rodzina, itp. a jak przychodzi co do czego, to jaka miłość, papierek i kaska.

Odpowiedz
avatar Ethain
3 5

Chodzę do kościoła co tydzień, regularnie, ale z racji tego, że jestem studentką i nie zarabiam, nie daję na tacę, nie daję na kolędzie i nie wrzucam do skarbonki. Jakoś nie zostałam z tego powodu ekskomunikowana. Co więcej, znam mnóstwo świetnych księży, którzy innym pomogliby w potrzebie oddając ostatnią kromkę chleba. Ale tak to już jest, że na temat kościoła najwięcej wypowiadają się Ci, którzy nie mają z nim nic wspólnego. Jeżeli nie pasuje Ci jakaś parafia, zmień ją. Nie rozczulaj się nad strasznym KK tylko dlatego, że tak mówio w telewizorze.

Odpowiedz
avatar Alta
1 1

żle trafiłaś... to nie było przpadkiem stowarzyszenie do walki ze złem XXI wieku? ufff, dobrze że ja nie katoliczka, tylko prawosławna... :)

Odpowiedz
avatar Notorious_Cat
1 1

Byłam na kursie weekendowym, było w porządku:) Znaleźliśmy taki, który ma najwięcej pozytywnych opinii. Nie było żadnego dopytywania, odpytywania, kazania itepe. Nie oczekiwano od nas i innych kursantów konkretnej zapłaty - przy otrzymywaniu dyplomów mogliśmy zostawić jakiś datek, którego wysokość zależała od nas. Jedyny zarzut, jaki mogłabym na siłę wysunąć, to trochę naiwne podejście do ról płci, np. kobieta powinna się uśmiechnąć, żeby mąż dał jej na sukienkę; mężczyzna ma być silny pod względem fizycznym, to konieczne itede.

Odpowiedz
avatar Morog
2 4

naprawdę nie mogę pojąć czemu ludzie którzy całkowicie nie rozumieją zasad chrześcijańskiej religii starają się o jej sakramenty? po za tym że to kompletna hipokryzja to jeszcze naraża was na kontakt z "oszołomami", wrodzony masochizm?

Odpowiedz
avatar DzibrilLampka
4 4

Trzymasz się jakoś Dziewczyno? Długo Cię tu już nie ma a tak dobrze się czyta. Tak trudno znaleźć kogoś inteligentnego z lekkim piórem.

Odpowiedz
Udostępnij