Poranny tramwaj, nie dość, że wypchany prawie do granic możliwości, to jeszcze zimno, bo ogrzewanie nawala. W związku z tym schodki przy wejściu są raczej śliskie; a to trochę śniegu ktoś na nich zostawi, a to topnieje i jest mokro.
Dłoń przymarza mi do poręczy, ale stoję dzielnie. Stoję, staram się nie zasnąć i obserwuję. Pani Mama rozmawia przez telefon, no tak, tak, już jedzie, tylko synka odstawi do przedszkola i już za momencik będzie, no tak, tak, oczywiście, już, już.
W tym momencie synek "podciąga się" na poręczach, umieszczonych na drzwiach po wewnętrznej stronie tramwaju. Pani Mama nie reaguje. Niedługo później tramwaj zajeżdża na przystanek. Ktoś z zewnątrz te nieszczęsne drzwi otwiera guzikiem akurat wtedy, gdy dzieciak na nich "wisiał". A że ręce miał krótsze niż szerokość drzwi, to, co tu dużo gadać, spadł na schodki, poślizgnął się i wywinął widowiskowego orła bez telemarku na przystankowy chodnik.
Chwila minęła, zanim uświadomił sobie, że to, co stało się przed momentem, zaliczyć można do kategorii "zrobiłem sobie kuku", chociaż skończyło się tylko na siniakach. Chłopak w ryk, matka we wrzask - bo kto normalny otwiera drzwi, jak chce wsiąść do tramwaju, no nie?
(Tutaj dodam, że to jeden ze starych tramwajów, z zewnątrz jest tak obklejony reklamami, że nie widać niczego, co znajduje się w środku).
No, ale przynajmniej człowiek jakiś taki rozbudzony się robi po solidnej dawce krzyków z rana...
komunikacja_miejska
Następnym razem już będzie uważać na dzieciaka. Heh, żartowałam, to na bank ta z tych, co drą się na wszystkich a swojej winy nie widzą.
OdpowiedzJa się jeszcze odniosę do "Z tego co wiem nie można oklejać szyb w taki sposób, by uniemożliwić widoczność. Gdzie macie takie tramwaje?" Jest to prawda. Nie można zaklejać szyb w taki sposób, żeby nie było nic widać z wewnątrz autobusu. Na każdym kroku można zaobserwować reklamy na szybach zrobione metodą sitodruku. Od zadrukowanej strony nie widać środka.
OdpowiedzSzkoda, że ten otwierający nie zwrócił uwagi na dzieciaka.
OdpowiedzSpecjalnie dopisałam, że to tramwaj z tych, które są obklejone reklamami, wsiadający nie widzi, co jest w środku ;)
OdpowiedzNawet jeśli nie byłby oklejony reklamami, drzwi są od wsiadania, a matka od pilnowania gnojka. Też bym nie zwrócił uwagi.
OdpowiedzZ tego co wiem nie można oklejać szyb w taki sposób, by uniemożliwić widoczność. Gdzie macie takie tramwaje?
OdpowiedzToruń, tramwaj oklejony reklamą płatków śniadaniowych (czerwony). Zwykle kursuje linią nr 1. Mam nadzieję, że tyle informacji Ci wystarczy :P http://mw2.google.com/mw-panoramio/photos/medium/68330676.jpg O, tutaj podobny, proszę bardzo :)
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 26 stycznia 2014 o 17:28
No oczywiście, otwierający mógł zwrócić uwagę na dzieciaka. Najlepiej powinien zrezygnować w ogóle z jazdy tym tramwajem, nie? Czy może wystarczyłoby latanie do innych drzwi?
Odpowiedz"Dobra, pojadę następnym, bo tu jakiś dzieciak wisi w wejściu"
OdpowiedzWina jest po stronie matki a nie otwierającego drzwi i tyle
OdpowiedzAleż to wspaniała metoda wychowawcza! Kochająca matka pozwoli dziecku na popełnianie błędów i przekonanie się na własnej skórze, dlaczego pewne zachowania nie są wskazane.
OdpowiedzIronia ironią, ale jest szansa, że chociaż dzieciak następnym razem pomyśli, nawet jeśli matka tego nie zrobi ;) Inna sprawa, że poza "wieszaniem się" ma jeszcze tysiąc sposobów na skręcenie sobie karku.
OdpowiedzJak patrze na to jak matki dzisiaj rozpieszczają dzieci i pozwalają im na wszystko to ja nie chce wiedzieć co to będzie za parę lat. Z drugiej strony też nawet jak ktoś chce wychować inaczej dziecko to ma sprawę utrudnioną. Dziecko będzie uczyło się zachowań od rówieśników niestety.
OdpowiedzBolesna prawda. Mam siedmioletnią siostrę, która jest wychowywana powiedzmy "normalnie" - nie żadne bezstresowe bzdury, ale tez nie klapsy i tym podobne. Tu pomóc, tam uczyć samodzielności, wiecie jak jest. Niestety mała strasznie dużo czerpie od rówieśników i czasami staje się doprawdy nieznośna. Krzyki, tupanie, złość - na porządku dziennym. Inna rzecz - bzdurne "manie" typu kucyki i tym podobne (całe szczęście, że nie te potwory "Monster Haj", to dopiero jest obrzydlistwo). Kosztowny szajs, zaraz po otwarciu pudełka odpadnie to i tamto, ale "Marta ją ma!". Jeszcze gorsza kwestia - jedzenie. Podpatrzy że tamtemu nie smakuje to i to, kolejnemu jeszcze tamto i zaraz potem co? "Nie lubię!". Nie ma lekko, tłumaczy się i tłumaczy, mam nadzieje że z wiekiem zmądrzeje :P
Odpowiedz