Historia
http://piekielni.pl/57637 przypomniała mi historię na studiach.
Na studiach miałyśmy koleżankę, nazwijmy ją Ania, która trzymała się nas jak rzep psiego ogona. Nie przepadaliśmy za nią, bo lubiła się użalać nad sobą, ogólnie dość smutny i przytłaczający typ. Ania często wpadała do nas na mieszkanie, jakimś dziwnym trafem zawsze w porze obiadowej. Gdy razem z dwiema innymi studentkami nakładałyśmy sobie jedzenie na talerze to z uprzejmości częstowałyśmy też obiadem Anię. Z lekką dozą niepewności, ale jednak nigdy nie odmówiła. Z początku zdarzało się to raz na tydzień, raz na dwa. Ania bardzo nieśmiało mówiła, że jest biedna, że nie starcza jej pieniędzy na jedzenie. Cóż, okazywałyśmy jej odrobinę serca. Z czasem niestety obróciło się to przeciwko nam. Codziennym rytuałem było wpadanie do nas obiad, po obiedzie na kawusię lub na piwko itd. Nie odpuściła nam żadnego weekendu, bo wiedziała, że zawsze razem spędzałyśmy czas z dziewczynami przy piwku oglądając filmy (ah te studenckie czasy). Ania z czasem przestała już nieśmiało pytać czy nie mamy przypadkiem dla niej obiadu, tylko przychodziła, rozebrała się i od razu zaglądała nam do garów. Musiałyśmy podjąć jakieś działania, bo ileż można utrzymywać darmozjada. Tym bardziej, że Ania wcale nie była taka biedna jak o sobie opowiadała. Jakoś stać ją było na papierosy, na piwko (czasami zdarzyło jej się przynieść swoje) czy na wyjście do dyskoteki. Nie zapomnę sytuacji, w której Ania zapukała do naszych drzwi i otworzył jej mój chłopak, który był sam na mieszkaniu. Zaczęła mu się wyżalać, więc chłopak wysłuchiwał i wyciągnął browary, żeby jej się zrobiło lepiej na duchu. Skromna Ania wypiła coś 4-5 piw przez 6 godzin i poszła do domu pijana. Oczywiście wszystko na jego koszt. Na drugi dzień siedzimy w plenerze i wzięła nas ochota na piwko. Ania proponuje, że pójdzie do sklepu, ale mój chłopak nie miał przy sobie portfela. Ania grzecznie zaproponowała, że jedno mu może kupić. I tak też zrobiła. Następnego dnia Ania dzwoni z bardzo pilną sprawą do mojego chłopaka. Chodziło oczywiście o zwrot pieniędzy za kupione wczoraj jedno piwo dla niego. No to wszyscy kopary w dół, z obawą, że może jednak żartuje, ale jak chodzi o Anii pieniądze to nie ma żartów. Chłopak nie miał wyjścia, musiał oddać całą kasę razem z kaucją, bo Ania przeliczyła co do grosza! Nigdy więcej nikt z naszego grona nie postawił jej piwa.
Z dnia na dzień zmieniłyśmy do niej podejście. Zebrałyśmy się w sobie i powiedziałyśmy jej co o tym myślimy, że na alkohol na imprezie ją stać, na papieroski też, więc nie będziemy jej dłużej utrzymywać. Ania się popłakała i próbowała nam wmówić, że to tylko tak wygląda, ale w rzeczywistości ona będzie musiała teraz głodować. Nie złamałyśmy się. Następnego dnia kogo zobaczyłyśmy w drzwiach w godzinie obiadowej? Anię! Wpuściłyśmy ją, ale rozeszłyśmy się po pokojach a ona biedna została sama w kuchni czekając aż ktoś jej poda obiad! Był to czerwiec, więc praktycznie koniec roku akademickiego. Ja się wyprowadziłam i nie musiałam już nikogo utrzymywać.
koleżeństwo
Może będę upierdliwy ale ... gdybym był na miejscu chłopaka nie oddał bym ani grosza. Jeśli na mój koszt wypiłaby 5 piw, zarządał bym zwrotu kasy jeszcze za 4 piwa. Nauczył bym babsko że nie ma nic za friko.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 stycznia 2014 o 17:46
Po "lubiała" przestałam czytać. Może i studiowałaś, ale matury z polskiego bym Ci nie zaliczyła.
OdpowiedzCzasem się zastanawiam czy osoby, które popełniają tego typu błędy językowe nie słyszą, że wszyscy inni mówią inaczej? A może wydaje im się, że inni ludzie mówią niepoprawnie? Przecież to jest bardzo często używane słowo, nie wierzę, że ktos mógłby nie zauważyć różnicy.
Odpowiedz7sins A jak Ty zdałaś maturę, skoro po wypatrzeniu błędu przestajesz czytać? Bardzo rzadko trafiam na książkę, która nie zawiera błędu. Zresztą, co się dziwić, skoro nad korektą pracuje banda niewykształconych cymbałów. Powinnaś ich wszystkich zjechać z góry na dół. Piekielni... co się z Wami stało?
OdpowiedzAlice - trafiłaś kiedyś w książce na błąd typu "lubiała"? Poza tym ta cała historia jest napisana stylem ledwo składającego zdania gimnazjalisty. Nikt tu nie udaje, że jest "mądry" jak zarzucasz mnie czy innym "czepialskim" w poście poniżej. Po prostu jeśli ktoś publikuje historię to nich najpierw ją przemyśli, sprawdzi błędy, a potem dopiero kliknie. A błędy są podkreślane, "lubiała" też - można było poprawić przed publikacją. Brak błędów świadczy o minimalnym chociaż szacunku dla przyszłych czytelników. A mam wrażenie, że niektórzy w internecie mają to po prostu gdzieś - plotąc/pisząc bez ładu i składu.
OdpowiedzDobra, masz rację, dodajmy do regulaminu pięć podpunktów. 1. Piekielni.pl - strona tylko dla polonistów (w skrajnych przypadkach osób ze zdaną maturą na 90%). 2. Osobom po podstawówce, gimnazjum, zawodówce nie przytrafiają się piekielne historie. 3. Osobom z dysleksją zabrania się opisywać piekielności. 4. Jesteś w szoku? Opisujesz historię na gorąco? Pamiętaj, by mieć w ręce słownik! 5. Nic tak nie uwłacza czytających i komentujących jak: a) literówki b) błędy ortograficzne c) brak polskich znaków b) błędy interpunkcyjne ... cóż za złośliwość. PS Moim zdaniem powyższa historia jest wystarczająco czytelna. Przynajmniej ja wiem, o co w niej chodzi. PS2 Czytanie ze zrozumieniem było już w podstawówce. Jeśli ktoś ma braki, to nie moja wina.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 stycznia 2014 o 11:25
I tak cały rok ją karmiłyście? CO się dziwicie, same ją żeście rozpuściły, więc miejcie pretensje do siebie. Tak trudno np. nie otworzyć drzwi albo powiedzieć prosto w twarz? Mocne w internetach, a słabe w realu.
Odpowiedz5-6 piw przez 6 godzin i pijana?
Odpowiedz4-5 Pizzo!
OdpowiedzAutorka pisze że był wtedy czerwiec. Mogło być bardzo gorąco. W takiej sytuacji kobieta może się upić nawet jednym piwem. Pięć piw to dla kobiety już kosmos.
OdpowiedzWtf, najpierw ją wpuszczają do mieszkania a potem narzekają, że się panoszy. Fuck logic -,-
Odpowiedz"wpadała do nas na mieszkanie" znaczy po dachu wam biegała?
OdpowiedzNie, latała maszyną zaprojektowaną przez Migotka, gdy nagle przywaliła w lecącego na miotle niewidzialnego Bazyliszka i spi*****ła się im prosto na mieszkanie. Teraz kapujesz?
OdpowiedzBtw Wychodzisz do miasta czy na miasto? Udajesz się na stacje benzynową czy do stacji benzynowej? Idziesz na dyskotekę czy do dyskoteki? Czepiajmy się, czepiajmy, udawajmy, że jesteśmy mądrzy. No to ja LECĘ.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 24 stycznia 2014 o 21:10
Jak jestem w lesie to jadę do miasta. Czasami wychodzę z dom i zdarza mi się wyjść na miasto (wiem - rusycyzm). Jadę do stacji benzynowej ale wbrew logice paliwo kupuję na stacji:)
OdpowiedzMożna było po prostu dziewczynę odzwyczaić od dobrego. Raz, drugi czy dziesiąty nie otworzyć drzwi. Jak się takie pasożyty przyzwyczai do dobrego to trudno się odczepić od takiego człowieka. Jednak z historii nie wynika, żebyście kiedykolwiek próbowały odzwyczaić dziewuchę od wpadania na obiadki czy piwko.
OdpowiedzTeż taką jedną znałam... Na szczęście nie przyczepiła się do mnie, ale koleżanki miały z nią skaranie boskie.
Odpowiedz