Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ostatnio, przy okazji rozmowy ze "starą" znajomą, przypomniała mi się historia z…

Ostatnio, przy okazji rozmowy ze "starą" znajomą, przypomniała mi się historia z mojej matury. Nie było to jakoś bardzo dawno, ale pamięć może trochę szwankować, więc z góry przepraszam za niedopowiedzenia :)
Jestem z tzw. "umysłów ścisłych", ale matury pisemnej z j.polskiego nie bałam się jakoś szczególnie. Problem pojawił się dopiero przy ustnej. Mimo, że prezentacja przygotowana dużo wcześniej, a że pisana samodzielnie, to i nie trudna do nauczenia, dzień przed egzaminem ogarnął mnie ogromny stres. Wiadomo, histeria, załamka, "ja nic nie umiem", "jestem głupia" itd. Sądnego dnia wstałam rano, wypiłam litr melisy i stawiłam się w szkole. Początku nie za dobrze pamiętam, wiem tylko, że serce miałam w gardle i patrzyłam się w konkretny punkt w ścianie przez cały czas. Egzaminowały mnie 2 kobiety, dyrektorka mojego liceum i nauczycielka z innej szkoły. Gdy już swój monolog zakończyłam (prezentacja była sprawdzana przez moją ciocię-polonistkę i również egzaminatorkę), dumna, że zmieściłam się w czasie i powiedziałam wszystko, co chciałam, podeszłam do szanownej komisji na drugą część maturki. 1 pytanie było zadane przez moją P.Dyrektor, wszystko super, odpowiedziane, żadnych uwag. Drugie, przez drugą panią [DP]:
[DP]: Jak OCENIASZ postawę Kordiana gdzieśtam? (nie pamiętam dokładnie, o jaką sytuacje chodziło, ale to nieistotne)
Ja zaczęłam się produkować, opinia, to opinia, możesz powiedzieć praktycznie wszystko.
[DP]: Nie zgadzam się z Tobą.
Ja ogólnie jedno wielkie WTF?!, ale myślę sobie, że może chciała na mnie wymusić jeszcze jakieś argumenty. Książkę przeczytałam, to i o kolejne argumenty ciężko nie było.
[DP]: TY MI TU GŁOSISZ HEREZJE LITERACKIE! Jak możesz tak myśleć, to jest niedopuszczalne!
[J]: (osłupiała) Słucham? To jest moja opinia, nie wiedziałam, że gdzieś była lista opinii, których powinniśmy się nauczyć.
[DP]: Tobie już podziękujemy, za chwile zawołam Cię po wyniki.
Szanowna Pani Dyrektor nie odezwała się słowem, tylko zapisywała coś na tych ich protokołach. Wyszłam. Czekałam z 10 min na granicy rozpaczy. Nie zależało mi na jakimś ogromnym wyniku, bo o tak do niczego oprócz zdania nie był on potrzebny, ale nie chciałam musieć poprawiać matury i mieć jakieś problemy, mimo, że może oprócz trochę niewyparzonego języka, błędu nie popełniłam.
Drzwi od sali się otworzyły, wchodzę, zdałam. Uff. Odjętych sporo punktów, ale ważne, że zdane. Oczywiście nie obyło by się bez puenty od kochanej egzaminatorki:
[DP]: Mimo wszystko gratuluję, ale życzę więcej pokory w życiu.
Zagotowałam się w środku, ale tylko ironicznie się uśmiechnęłam i wyszłam. W dialogach mogłam coś pokręcić (chociaż sens jest ten sam), ale to zdanie zapamiętałam bardzo dobrze.
Wszystkich co wchodzili po mnie ostrzegłam przed "wolnością słowa" i dzięki temu, większość z nich nie wpakowała się w taki kanał jak ja,
Dlaczego dyrektorka nic nie zrobiła? Nie mam pojęcia. Pewnie mogłam pociągnąć sprawę dalej, ale nie miałam już siły, zwyczajnie stwierdziłam, że nie ma sensu.
Jedno pytanie, co ludziom daje męczenie i tak już przerażonych i zestesowanych maturzystów?

Matura

by neyss
Dodaj nowy komentarz
avatar Major
11 13

Jakbyś całe życie uczyła jedynej słusznej ideologii to też nie chciałabyś słyszeć innych wersji prawdy :)

Odpowiedz
avatar Pennywise
-3 19

To niestety smutna rzeczywistosc polskiego szkolnictwa. W Polsce uczysz sie nie po to aby sie nauczyc, ale po to aby trafic w klucz. Sam nie dotrwalem do matury, gdyz wyjechalem z kraju wczesniej, ale mialem przyjemnosc zaobserwowac to zjawisko. Na zachodzie natomiast jest inaczej, mozesz mowic i pisac to co Ty uwazasz za sluszne. I jesli Twoja opinia jest poparta jakimis rozsadnymi argumentami to wszystko jest w porzadku. I tak to powinno wygladac, kazdy jest inny i inaczej interpretuje otaczajacy nas swiat. A wmuszanie na sile jednej ogolnej prawdy jest chore, zabija w zarodku jakakolwiek kreatywnosc.

Odpowiedz
avatar Jorn
9 13

Taaa, na zachodzie wszystko jest piękne. A jak jest w rzeczywistości? Bardzo różnie. Niezależnie od kraju zdarzają się takie kwiatki, jak ten tu zaprezentowany, a także prawdziwe, rzetelne dyskusje między uczniami i nauczycielami.

Odpowiedz
avatar Pennywise
-2 2

Ja mowie z doswiadczenia akurat, przeszedlem przez kolejne szczeble edukacji w Irlandii, a wiec liceum, matura, studia licencjackie, studia magisterskie (tutaj nie mozna od razu zaczac magisterskich w Irlandii). Mialem okazje sie przypatrzec i szczerze mowiac bardziej mi sie system tutaj podoba.

Odpowiedz
avatar BlackMoon
4 6

Może nie generalizujmy, ja akurat trafiałam na polonistki, które ceniły osobiste opinie, z matury dostałam 100%, chociaż moje zdanie było bardzo kontrowersyjnie, z referatów też zawsze miałam piątki mimo tego, że moje interpretacje często odbiegały od tych ogólnie przyjętych. I nikt mi też nie wmawiał, że "Słowacki wielkim poetą był" :)

Odpowiedz
avatar Axisss
12 22

Będąc z 4 klasie podstawówki dostałam jedynkę za... uwaga: Złą interpretację wiersza. Pamiętam, że był o dziewczynce i księżycu: część dzieci stwierdziła, że dziewczynka księżyca się boi, więc takie emocje wkładały w swoją recytację (te dostały 5). Większość wkuła po prostu kolejne wersy (tu były 4). Ja czytając wiersz odniosłam wrażenie, że dziewczynka się z księżycem bawi w berka, więc recytowałam na wesoło. Przygotowywałam się 4 dni, jako jedyna w klasie dostałam 1 bo to była ZŁA interpretacja... szkoła nigdy nie była od nauki samodzielnego myślenia ;)

Odpowiedz
avatar CichoByc
7 15

Jakbym moją polonistkę słyszała. Do dziś pamiętam, gdy mieliśmy sami zinterpretować wiersz i dostałam niedostateczny. Dlaczego? Bo pani profesor nie zgadzała się z moją opinią. Gdy próbowałam wynegocjować swoje (w końcu polecenie wypełniłam) usłyszałam, że dopuszczający to może dać a na maturze to życzy mi powodzenia.

Odpowiedz
avatar mijanou
-1 17

Aż dziwne. Opinia to opinia, każdy ma prawo do własnej. Jesteś pewna, że nie popełnilaś przy okazji jakiś błędów merytorycznych?

Odpowiedz
avatar Kumbak
9 11

JakiCHś! Jakiś to może być jeden błąd.

Odpowiedz
avatar mijanou
3 3

Też racja. Dzięki za poprawienie.

Odpowiedz
avatar Austenityzacja
1 7

Muahahahahaha, "każdy ma prawo do własnej". Dobre! Nie w szkole. Pamiętam jak w liceum ryłam interpretacje wszystkich tych durnych książek, które omawialiśmy na lekcjach. Nie było możliwości mieć swojego zdania. Monolog Gustawa - Konrada w Dziadach znaczył to, co znaczył i mogłam sobie sobie uważać, co mi się podoba, byleby tego nie mówić podczas odpowiedzi. To było w liceum, ale wcześniej było to samo. Ponadto baba z polskiego w gimnazjum nie znała magicznego skrótu "etc." i upierała się przy formie "indianinów", bo tak się dogadała z drugą polonistką, że jest i tyle (nawet dostałam niższą ocenę z kartkówki przez to, że napisałam "źle"). Tak więc nie tylko nie można było mieć swojego zdania. Słownik również się mylił. Swoją drogą jak sobie dzisiaj pomyślę, że tacy idioci mnie uczyli w szkole to aż mnie ciarki po plecach przechodzą.

Odpowiedz
avatar Draco
7 9

Niestety tak już jest, że w przypadku nauczycieli języka polskiego występuje wielu, którzy nie tolerują opinii innej niż te wyznawane przez nich. Sprawę trzeba było zgłosić do kuratorium, takie akcje mogła robić na zajęciach, ale nie na MATURZE. Nie miała prawa obniżyć za to punktów. I ciekawe jakby obroniła takie obniżenie oceny za poglądy.

Odpowiedz
avatar neyss
0 4

Pisałam w historii, ze zwyczajnie nie widziałam w tym sensu. Zdałam, punkty i tak poszły do szuflady i nigdzie nie są wymagane :)

Odpowiedz
avatar Przemek77
3 13

Polska szkoła ZAWSZE - czy "za komuny" czy "za demokracji" skutecznie wygaszała w uczniach samodzielne myślenie. W końcu komu jest potrzebny obywatel, który myśli, umie kojarzyć, ma swoje zdanie...?

Odpowiedz
avatar Aniula
0 0

Uzupełnię o czasy zaborów. Cały czas uczą nauczyciele przystosowani do niszczenia zalążków myślenia. Czasy niepodległości były za krótkie, by wymarli.

Odpowiedz
avatar Bellatrisia
4 6

Moja nauczycielka od wf opowiadała kiedyś o tym, jak jej córka zdawała maturę z polskiego: po prezentacji egzaminatorka zapytała ją... jaką postać z "Lalki" przypomina. Odpowiedź "Na pewno nie Rzeckiego" na szczęście była punktowana. :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 8

Draco, mnie polskiego uczyła dyrektorka. Jakoś sobie nie wyobrażam żebym zgłosiła jej postępowanie do kuratorium. Też nie tolerowała własnych opinii, tylko takie które były zgodne z kluczami. A jak raz miała wizytację to ćwiczyliśmy lekcję przez tydzień- łącznie z tym kto odpowiada na jakie pytanie i co dokładnie mówi. Czułam się jak na wyreżyserowanym przedstawieniu. Najlepsze, że nikt z klasy wtedy nie widział w tym nic złego, a na dodatek wszyscy się bali polskiego i dyrektorki...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

Ino się cieszyć, że ma się maturę za sobą :)

Odpowiedz
avatar ziaja
0 0

To w końcu zapamiętałeś czy ostrzegałaś?

Odpowiedz
avatar neyss
0 2

ZapamiętAłam :) słownik w telefonie jest bezlitosny :)

Odpowiedz
avatar jukatan
1 3

Niestety, mialam bardzo podobna sytuacje, ale obylo sie bez zbednego stresowania mnie. Otoz, zrobilam prezentacje o odwadze i tchorzostwie, a jednym z pytan bylo przyrownanie postaw dwoch bohaterow - Marka Edelmana oraz fikcyjnego, z ksiazki fantastycznej i standardowe: ktory z nich byl wedlug ciebie odwazniejszy. Wiec porownalam ich czyny, a potem zawyrykowalam, ze wobec takich argumentow, to jednak stawiam na bohatera fantastycznego. Ich spojrzenie moglo zabic, ale nic zlego mi nie powiedzialy, ocena byla wyjatkowo niska... Lepiej nie miec swojego zdania.

Odpowiedz
avatar Kyu
-1 1

U mnie też podobna sytuacja, z tym, że mi powiedzieli, że nie uznają moich argumentów, bo nie zgadzają się z przytoczonymi przeze mnie cytatami. W każdej szkole się taki trafi, ważne że zdane :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

Wielu polonistów, których znam ma tak samo jak ta kobieta. Ona ma rację i koniec. Nie masz prawa do własnego zdania czy interpretacji. W technikum zawsze nienawidziłem polskiego. Któregoś dnia coś tam omawialiśmy i ona nagle " Te czerwone firany oznaczają krew przelaną przez polaków", aż miałem ochotę wstać i powiedzieć że nie, te piep*rzone firany miały po prostu być czerwone i tyle. Ogólnie mówiąc niezbyt lubię polonistów. To przeświadczenie że oni zawsze mają rację denerwuje mnie.

Odpowiedz
avatar calodniowysen
1 1

Pewnie zostanę zminusowana, ale niestety tak jest na maturach, że egzaminator musi się nie zgodzić z jedną Twoją wypowiedzią, żebyś uargumentował swoją wypowiedź. Mój luby miał sytuację na ustnej, że opisał Odyseusza, jako odważnego, a egzaminatorka stwierdziła, że on był sprytny i ma to uargumentować. Ja za to zostałam prawie zjedzona za wygłoszenie dwóch spojrzeń na interpretacje opowiadania Mrożka. Tak niestety jest prowadzony ten egzamin...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Owszem, jest tak. Ale na maturach ustnych z języków obcych. Na polskim skoro chcą argumentacji to o nią proszą wprost zadając pytanie. Skoro Twój chłopak miał taką sytuację to prawdopodobnie egzaminatorka chciała go nakierować na dobrą (lepszą?) odpowiedź.

Odpowiedz
avatar neyss
-1 1

Co nie znaczy, ze nauczycielka powinna mnie o jakieś herezje oskarzac ;)

Odpowiedz
avatar calodniowysen
0 0

Nie, oczywiście, że nie. Wydaje mi się, że w przypadku mojego chłopaka chodziło pani o wypowiedzenie jej myśli, ale co ja wiem? Sama miałam cudną komisje oprócz tego jednego pytania, na które chciałam odpowiedzieć w pełni, więc podałam dwie interpretacje, najpierw taką bardziej "kontrowersyjną", za co pani egzaminatorka chciała mi przerwać i pytania nie zaliczyć... W sumie jak bym musiała siedzieć i słuchać przez cały dzień tych prezentacji, to też pewnie czepiłabym się niewinnej dziewczyny z własną opinią ;)

Odpowiedz
Udostępnij