Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

O kupnie samochodu przez kolegę, jego naiwnej żonie i piekielnej teściowej. Jakoś…

O kupnie samochodu przez kolegę, jego naiwnej żonie i piekielnej teściowej.

Jakoś przed ostatnimi świętami, odezwał się do mnie kolega (na potrzeby poniższego tekstu użyję jego drugiego imienia - Piotr) i poprosił o pomoc przy zakupie samochodu. Jako, że urodziło mu się drugie dziecko, jego dotychczasowy środek transportu w postaci auta segmentu B stał się nieco za mały.
Kolega wygrzebał w internecie samochód, który go interesował i chciał żebym z nim pojechał, aby go obejrzeć i w razie zakupu pomógł go doprowadzić do stanu bezpiecznego (fundusze pozwalały mu na zakup około 10 letniego samochodu).

Tutaj w kwestii wyjaśnienia - mój OMC (o mało co) Szwagier pracuje w sporej hurtowni motoryzacyjnej, dzięki czemu mam możliwość kupna części czy chemii motoryzacyjnej sporo taniej niż w sklepach, taniej niż na aukcjach internetowych i do tego z gwarancją (również oryginalności, bo z tym ostatnio różnie bywa). Poza tym mój wujek jest z zamiłowania mechanikiem (i fanatykiem starych polskich motocykli) i ma przy domowy bardzo zacnie wyposażony warsztat.

Tak więc wyposażeni w pożyczony od "fujka" miernik lakieru, moduł diagnostyczny i lapka, jedziemy obejrzeć wybrane przez Piotrka cudo. Samochód okazał się w przyzwoitym stanie, trochę zaniedbany pod względem estetycznym, ale sprawny, tak więc po lekkich negocjacjach, kolega stał się dumnym posiadaczem 12-letniego kombi klasy średniej.

Następnego dnia samochód ląduje u wujka w garażu, we trójkę ("fujek" nie mógł sobie odmówić tej przyjemności) rozbieramy pacjenta i przeprowadzamy diagnozę - płyny ustrojowe to wiadomo, że do wymiany, paski napędowe też - jak to w nowym-używanym, ale niestety wyszło, że spora część elementów zawieszenia też już do w pełni sprawnych nie należy, to samo w układzie kierowniczym i hamulcowym.
Napisałem do OMC Szwagra maila z listą potrzebnych części podałem, nr. VIN samochodu, kod silnika, rocznik - jako że niedziela to czekam do dnia następnego na odpowiedź.

Szwagier odpisuje - no niestety za wszytko wyszło sporo, bo ponad 3,5 tys., przekazuje info Piotrkowi - też szczęśliwy nie jest - liczył, ze kasy zostanie mu żeby zrobić jakieś fajne prezenty dla żony i dzieciaka, najmłodszej też trochę rzeczy by się przydało, a samochód trzeba jeszcze przerejestrować, ubezpieczyć, 2% podatku zapłacić i chciał jeszcze gaz wsadzić, bo 2-litrowy spory kombiak to się kropelką benzyny nie zadowoli. Tego samego dnia wieczorem decyzja - zamawiaj Vege te graty, bo jak od razu tego się nie zrobi, to się później będzie człowiek z tym bujał. Uzgodniłem z Piotrkiem, że ja za to zapłacę, a on mi odda jak się będziemy przy robocie widzieć.

Umówiliśmy się na sobotę, zrobiłem przelew, towar w piątek wieczorem OMC przywiózł, wszystko gra, dzwonię do Piotrka, mówię mu, że mam towar i fakturę i ile dokładnie wyszło, - Piotrek mówi OK, rano jak będę do Ciebie szedł wezmę kasę z bankomatu - spoko.

W sobotę rano Piotrek się spóźnia wpada zdyszany - "jego" bankomat jest "out of service", a jakby do kolejnego leciał to by się ponad godzinę spóźnił, a płacić od 3000 tys. prowizje to trochę dużo, przeprasza mnie i oddaje 5 stówek z końcówką, zgodnie z fakturą, z informacją, że resztę mi jutro podrzuci, albo zrobi przelew jak mu nr. konta dam - jak wolę. Mówię żeby mi w poniedziałek przelew zrobił, bo rzut beretem do mnie nie ma, szkoda czasu jak można to prościej załatwić.

Pojechaliśmy, robota w miarę poszła, "fujek" zadzwonił do swojego znajomego, i pojechaliśmy do niego ustawić geometrię, jak się spytaliśmy ile za to, to facet stwierdził, że wujek tyle razy, mu w warsztacie za browarek po robocie i "Bóg zapłać" pomagał, że niech go ręka Boska broni przed wzięciem jakichkolwiek pieniędzy od nas za 40 minut pracy - odzyskuję wiarę w ludzkość.

Wróciliśmy do domu już późnym wieczorem, przesłałem Piotrkowi sms'em swój nr. rachunku, w odpowiedzi dostałem "wielkie dzięki za pomoc, masz u mnie wielkie piwo :), w poniedziałek pierwszą rzeczą którą zrobię to przelew na ten rachunek.

W niedzielę do mnie dzwoni, po głosie poznaje, że coś jest nie teges, a znam człowieka od podstawówki i pyta się czy może mi tą kasę oddać później, jakoś po wypłacie, a jeżeli to możliwe w 2-3 ratach. Mówię mu, że nie za bardzo, że święta idą, a my nic nie mamy kupione i w tym momencie też już jedziemy na rezerwie..., bardzo przeprasza za sytuacje prosi chociaż o 2-3 dni...
O tym jak się rzeczy mają, poinformowałem swoją ślubną - zadowolona nie jest, nie chcemy ruszać "żelaznej rezerwy", ale może Piotrkowi jakaś poważna sprawa wyskoczyła, może coś z dzieciakami, w razie czego jest jeszcze karta kredytowa, którą bez kosztowo można w 2 miesiące spłacić. Piszę sms'a do niego, że chwilę się jeszcze mogę wstrzymać, ale dobrze by było żeby mi się do piątku określił, a po za tym znamy się nie od wczoraj i chyba w takiej sytuacji należy mi się wyjaśnienie w czym problem, może mogę jakoś pomóc, coś razem wykombinujemy. W odpowiedzi dostaję, że nie sprawa na telefon, żebym do niego podjechał.
No więc wsiadam w samochód jadę do Piotrka.

I tu znowu w kwestii wyjaśnienia - Piotrek z żoną (Elą - również dla potrzeb niniejszego tekstu) i teściową mieszka w domu zbudowanym przez dziadków żony - domek nie za duży, ale się mieszczą nie wchodząc sobie w drogę, teściowa ma swoją łazienkę, małą kuchnię, 2 pokoje, wszystko osobno zamykane na pięterku itp. Po ślubie Piotrek wziął spory kredyt na remont tego domu bo był on w stanie średnim (stare instalacje, nieocieplony, stare powypaczane okna itd), teściowa przepisała dom na młodych, ale kazała sobie podpisać tzw. dożywocie (czyli, że będzie tam mieszkać do końca swoich dni), niestety teściowa po jakimś czasie okazała się osobą nieodpowiedzialną i z wybiórczą pamięcią, dodatkowo miała nieciekawy wpływ na swoją córkę i wnuki. Ela nie za bardzo potrafiła powiedzieć matce "nie" tym bardziej, że od 10 roku życia była wychowywana tylko przez nią - akcja typu kupienie robota kuchennego za 4 tys., bo można w nim zdrowo i ekologicznie gotować dla dziecka i zażądanie zwrotu pieniędzy za niego. Jak odmówili, bo ich na takie rzeczy nie stać, odebrała sobie nie dokładając się do opłat przez ponad rok. Na stwierdzenie córki, że przeciąga strunę powiedziała jej, że ona nie powinna się w ogóle tym przejmować, bo to facet ma w domu zarobić na potrzeby i zachcianki żony i dzieci.

Jak napisałem wcześniej oboje uzgodnili, że jak po zakupieniu samochodu zostanie jakaś kasa, to trzeba kupić jakieś rzeczy dla małej, coś do świąt dołożyć, Piotrek żonie i starszemu jakieś lepszy prezenty chciał kupić.

Po dotarciu na miejsce dowiedziałem się, że żona Piotrka pochwaliła się matce, że resztę kasy z samochodu przeznaczają na święta i rzeczy dla małej i matka przez tydzień wierciła jej o to dziurę w brzuchu (nie po to się kupuje nowy samochód, żeby w niego kasę ładować, a jeśli nawet to ile, paręset złoty, no przecież nie więcej). W końcu Elka uległa i w czasie kiedy my żeśmy robili przy samochodzie, kartę w łapę i hulaj dusza piekła nie ma, w jedno popołudnie poszło ponad 6 tys. złotych. Przy okazji zakupów mamusia uszczknęła co nieco dla siebie, między innymi komóreczkę z topowej półki w niskim abonamencie i coś tam jeszcze, w każdym razie jak Piotrek wrócił do domu doszło do takiej awantury, że przyjechała Policja wezwana przez sąsiadów.

Piotrek kategorycznie zażądał zwrotu zakupów do sklepów. Teściowa powiedziała, że ona nie ma zamiaru niczego oddawać, to są już jej rzeczy, i nie powstrzymała się nawet przed szantażem emocjonalnym wobec własnej córki - w skrócie - ma wybierać albo matka albo mąż, a poza tym stwierdziła, że Piotrek jest chamem, sknerą, żałuje na własne dzieci i powinien się wstydzić, że one nie mogą sobie częściej pozwolić na takie zakupy ...
W tym miejscu teściowa nie skończyła jeszcze swoich popisów, schodząc po schodach usłyszała o czym rozmawiamy i wyskoczyła na mnie (może nie do końca dokładnie, ale sens oddany)
(TP) - teściowa Piotrka
(J -ja)
(E) - Ela
(P) - Piotr)

(TP) - To Pan był z zięciem po ten samochód?, to Pan doradził tego trupa kupić?!
(J) - Tak proszę Pani, a jak na ten wiek i cenę samochodu, to trupem bym go nie nazwał.
(TP) - Trup, proszę Pana, trup, za tyle pieniędzy to samochód powinien być jak nowy! A nie żeby w niego jeszcze pieniądze ładować. I to Pan Piotrusiowi te strasznie drogie części kupował, ciekaw jestem ile Pan z tego interesu ma.
(J) - Na razie proszę Pani to mam w plecy 3000, które Piotrek nie jest w stanie mi oddać nie ze swojej winy, a w stosunku do cen sklepowych to i tak jest o co najmniej 25% taniej.
(TP) - Na pewno, pewnie jak Piotruś sprawdzi to się okaże, że za 20% tej kwoty mógłby to wszystko kupić, Pan naciągnął mojego zięcia i na pewno nie bezinteresownie.
(J) - Proszę Pani, nie widzę sensu dyskusji z osobą, która nie ma w temacie bladego pojęcia.
(TP) - Przez Pańskie szemrane interesy ja omalże wczoraj zawału nie dostałam, Tu Policja wczoraj była przez Pana, przez Pana rozpadnie się małżeństwo mojej córki, bo Pan Piotrusia ...
(E) - Mamo, Vege jest kolegą Piotrka jeszcze z podstawówki, pomagał nam przy remoncie domu, Piotrek chciał go na świadka wziąć, obrażasz go.
(TP do córki) - Ciebie ten cwaniaczek też przekabacił, czym ja sobie na coś takiego zasłużyłam, własna córka przeciwko mnie...
(E) - Mamo, znowu zaczynasz swoje gierki...
(J) - Piotrze, nie mam zamiaru w tym uczestniczyć, zdzwonimy się i ustalimy co i jak, ale musimy to załatwić jak najprędzej.
(P) - Przepraszam cię za to, jutro się odezwę do ciebie.

Wychodząc zastawiałem się co "mamusia" tak z tym "Piotrusiem"..., co to za przedstawianie robiła. Wyjaśniło się dnia następnego, jak Piotrek do mnie zadzwonił - mamusia robiła szopkę, bo pod kopułką zaświtał jej pomysł, że może jak na mnie wyskoczy, to mi serce zmięknie i ja przynajmniej część długu Piotrkowi daruje.

Efekt końcowy jest taki, że podczas całych świąt mamusia siedziała sama, bo Piotrek z Elą i dzieciakami wyjechali do jego rodziców. Piotrek zmuszony został do wzięcia kredytu gotówkowego, żeby skończyć temat z samochodem (nie wszystkie zakupy dało radę oddać), kasę mi oddał w dwóch ratach (całość miałem na koncie przed nowym rokiem), mamusia za swoje akcje dorobiła się własnego licznika na wodę, energię i c.o, oraz drzwi zamykanych na klucz do części domu Piotrka i Eli.

by Vege
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar pawel78
10 18

@Vege 3000tys to 3.000.000

Odpowiedz
avatar Vege
2 8

Przeoczanie chodzi o 3 tys. Pozdrawiam

Odpowiedz
avatar chiacchierona
21 21

Coś mi mówi, że z taką teściową to ten cały Piotrek jeszcze nieraz będzie się po głowie drapał i główkował jak załatać budżet uszczuplony przez nią i swoją żonę. Bo żona pewnie nauczkę zapamięta na trochę, a potem znowu się mamusi da na coś namówić. Powinni uciekać od niej w podskokach, a nie tylko zamknąć drzwi i założyć osobne liczniki. Żeby to jeszcze było takie proste...

Odpowiedz
avatar Vege
15 21

On też żałuje, że zamiast w ten remont to mógł za ten kredyt pomyśleć o jakimś 2 pokojowym mieszkaniu - teraz to już tylko podnieś rękę i opuść. Ale chłopak nauczył się na błędach, żona na swojej karcie ma limit dziennych transakcji, a każdą on ma raportowaną sms'em. Ponieważ po ostatniej akcji (opisanej powyżej) nasze relacje się zacieśniły wiem np. że w związku z tym, że teściowa ma niezłą emeryturę po mężu to nawet jak coś nawywija (jakieś kredyty czy coś w tym stylu), to alimenty na mamusię im nie grożą, tak podobno powiedział mu prawnik. Pozdrawiam

Odpowiedz
avatar biala_czekolada
20 22

Bardzo satysfakcjonujące zakończenie.

Odpowiedz
avatar moniap
12 12

Dokładnie to samo pomyślałam. Najczęściej kończy się " i co jak mam zrobić z taką teściową?"

Odpowiedz
avatar sla
42 46

Mnie zastanawia jedno - żona. Przecież powinna wiedzieć, że jej mąż nie jest Billem Gatesem, że nie zarabia miliardów. Mając kredyt, nowy samochód wymagający remont, małe dziecko i święta za pasem NIE WYDAJE się 6k na zbędne zakupy, ba, nawet w bardziej zamożnych rodzinach taki wydatek jest spory.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 stycznia 2014 o 18:21

avatar Majonez
-3 15

widocznie nie wiesz, jak to jest mieć tak "charyzmatyczną" mamuśkę ;-]

Odpowiedz
avatar Vege
6 12

Witam Widzę, że pewne wyjaśnienie się należy. Piotrek Billem Gatesem nie jest, ale też do domu najniższej krajowej nie przynosi (pracuje w IT), w dodatku facet ma taką robotę która mu umożliwia wzięcia na klatę dodatkowej pracy i dorobienia i właśnie w momencie jak się okazało, że ma drugie dziecko w drodze i zdecydował się na zmianę auta to tak na nie odkładał, poza tym sprzedał swoje stare stąd miał dodatkowy grosz - zresztą tak jak napisałem nie kupował funkiel nówki tylko samochód 12 letni za jakąś 1/10 ceny nowego. Co do kredytu to po ślubie teściowa przepisała na młodych dom (podobno po perturbacjach i dopiero jak się okazało, że Piotrek bez tego nie ma zamiaru nawet złotówki w niego inwestować, a bank jest niechętny na udzielenie kredytu pod zastaw nieruchomości którego kredytobiorca nie jest właścicielem) właśnie na remont tego domu (już jest dawno po tym remoncie), Piotruś teraz grzecznie spłaca kredyt. Ela nawet nie ma prawa jazdy i w temacie utrzymania samochodu jest kompletnym laikiem, a Piotrek też jej jakoś specjalnie nie wtajemnicza - stąd pewnie jej naiwność zresztą jak pisałem, to co zostanie z samochodu mieli przeznaczyć na inne sprawunki - Mamusia jak się o tym dowiedziała bez skrupułów to wykorzystała. Pozdrawiam

Odpowiedz
avatar TheCuteLittleDeadGirl
3 3

@sla, brat mojej mamy miał żonę, która też potrafiła koszmarne sumy pieniędzy w jeden dzień przepuścić bo jest kompletnie nie obeznana z tym, jak wygląda racjonalne gospodarowanie pieniędzy. Ma bogatych rodziców i zawsze jak mówiła, że coś chce to dostawała. Jak poszła do pracy to też jej rodzice dokładali, żeby jej poziom życia nie spadł. I jej matka też jej zawsze powtarzała, że to chłop jest od tego, żeby była kasa w domu a jak przynosi mniej niż ona jest w stanie wydać to za niedojdę życiową wyszła. Jeśli żona Piotrka - jak sam autor pisze - nie "ogarnia" jakie są koszta utrzymania/naprawy/kupna auta to będąc i tak pod dużym wpływem mamy mogła łatwo dać się przez nią przekonać, że samochód dużo nie kosztuje a są inne "ważniejsze" wydatki.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
22 24

Zawsze się zastanawiam na co starej babie komórka z topowej półki, jak jedna z drugą nie umie smsa wysłać.

Odpowiedz
avatar korinogaro
23 23

Teraz już wiecie dlaczego większość morderstw dokonują mężczyźni ;p

Odpowiedz
avatar inmymind
6 12

Przydługie, ale niezłe :) Tylko proszę - nie "w każdym bądź razie" - powinno być "w każdym razie" :)

Odpowiedz
avatar katarzyna
0 2

Lub "bądź co bądź" ;)

Odpowiedz
avatar Path5
11 13

Ehh całkiem podobnie jak z moją teściową. Tylko o ile twoj kolega nie dał sie kompletnie przekręcić tak my wdepnęliśmy po czubki uszu. W tej chwili mieszkamy juz w wynajętym mieszkaniu a w remontowanym domu radośnie urzęduje teściowa i jej dwa koty. Niekiedy człowiek mądry po szkodzie.

Odpowiedz
avatar PrincePolo
2 2

A ja się zastanawiam, czy autor słusznie używa pojęcia "dożywocia", bo jeśli tak, to to że "mamusia za swoje akcje dorobiła się własnego licznika na wodę, energię i c.o" jest sprzeczne z art. 908 KC i teściowa może dochodzić swoich praw przed sądem ;).

Odpowiedz
avatar Vege
3 3

Jak dla mnie to mamusia się łapie pod art. 286 § 1 kk ;) Przekaże koledze tą informację, ale z tego co się orientuje to nie jest "dożywocie" w sensie takim, że "mamusia" przeniosła na młodych dom w zamian za wikt i opierunek, tylko tam były ostre walki bo Piotrek raczej skłaniał się do kredytu na własne M, niż na mieszkanie z teściową i ładowanie kasy z kredytu w remont. Sytuacja była taka, że dom został przepisany na nich, w zamian za przeprowadzenia remontu i wygospodarowania dla teściowej osobnego lokum - taka była umowa, zresztą projekt domu po remoncie był częścią umowy (notarialnej). Czyli wg. mojej wiedzy nie jest to umowa "dożywocia" w sensie takim, że ktoś przenosi własność nieruchomości w zamian za dożywotnie utrzymanie.

Odpowiedz
avatar PrincePolo
4 4

Niekorzystne rozporządzenie mieniem by się zgadzało, ale raczej wątpię, żeby twój kolega składał doniesienie na teściową :d. Teściowej natomiast, sądząc z historii, nie wiadomo co może do głowy strzelić. Jak to było dożywocie, to ktoś jej podpowie to co ja napisałem, uzna że jej się należy i gotowa się z córką i zięciem procesować ;). Jak jest tak jak piszesz, to wszystko w porządku. Ja po prostu grzecznie informuję jak się sprawy dotyczące dożywocia mają. Ostatnio czytałem w jakimś brukowcu artykuł o gościu, który zostawił długi w spadku. Jego córka spadek oczywiście odrzuciła, ale nie zrobiłą tego w imieniu syna, bo nie wiedziała, że trzeba. A teraz kasę należy spłacić. Wniosek z tego taki, że zawsze lepiej wiedzieć ;). Pozdrawiam.

Odpowiedz
Udostępnij