Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Samochody mają to do siebie, że od czasu do czasu lubią się…

Samochody mają to do siebie, że od czasu do czasu lubią się zepsuć. Nic wielkiego, każdy to wie i mało kogo to dziwi. Gorzej, jeśli samochód zepsuje się na autostradzie, co wydarzyło mi się dzisiaj - pedał sprzęgła wpadł w podłogę przy próbie zmiany biegu podczas rozpędzania się na pasie rozbiegowym. Nic piekielnego.

Żadna piekielność nie spotkała mnie również ze strony ubezpieczyciela, który w naprawdę całkiem szybkim czasie zapewnił pomoc w postaci lawety.

Jakiś powód jednak musiał być, aby historia się znalazła na tym portalu znalazła, prawda? Ano prawda. Zacznijmy więc od początku - jazda, awaria, zatrzymanie się na pasie awaryjnym z włączonymi światłami awaryjnymi, wystawienie trójkąta ostrzegawczego. I - co ważne - przetransportowanie swoich i nie tylko swoich (jechałem z trzema pasażerami) czterech liter w bezpieczne miejsce - najbliższym w miarę spełniającym te oczekiwania był nasyp z betonowymi płytami, odgrodzony od autostrady solidnymi betonowymi barierami. Znajdował się on około 20 metrów przed samochodem.

Gdy wszystkie formalności z ubezpieczycielem zostały już przez telefon ustalone i oczekiwaliśmy na przyjazd pomocy drogowej, w oddali pojawiły się migające żółte światła, które kilka chwil później zaparkowały za moim samochodem - oczywiście w towarzystwie wesołego żółtego dostawczaka przymocowanego pod nimi. Niestety kierowca okazał się być mniej wesołym - był za to w posiadaniu dość buraczanego usposobienia oraz niezmiernie ciekawych informacji. Mianowicie, patrolmen stwierdził, że placyk na którym byliśmy (a który opuściłem żeby do gościa podejść, bo myślałem że to laweta - autostrada była nieoświetlona więc nie było za bardzo widać, kto zacz) jest placem budowy i mamy go opuścić, żeby się coś nie stało, bo może się coś osunąć, bo to, bo tamto. Okej, to jeszcze jestem w stanie zrozumieć.

Nie jestem jednak w stanie zrozumieć steku bzdur, jakim kierowca wozu patrolu autostradowego nakarmił nas później: że mamy wracać do samochodu i w nim czekać na pomoc drogową. Na moją uwagę, że czekamy w bezpiecznym miejscu walnął, że za barierkami czeka się na Zachodzie, i to pod warunkiem, że ma się kamizelki odblaskowe (my ich nie mieliśmy), w Polsce natomiast - w samochodzie, a jak wolimy inaczej to narażamy się na mandat od policji. Wszystko to tonem wskazującym na fakt, że pan ma w najbliższej rodzinie panią z dziekanatu. Cóż było zrobić - wsiedliśmy, zwłaszcza że wóz patrolu autostradowego stał - jak wspomniałem - za nami, a więc (dzięki "kogutom" na dachu) w sposób istotny poprawiał nasze bezpieczeństwo. Przez mniej więcej dwie minuty, po których odjechał, zostawiając nas w nieszczególnie komfortowej sytuacji. Na szczęście chwilę później przyjechała już laweta, której kierowca w kilku dosadnych słowach powiedział, co sądzi o patrolmenie i dodał, co następuje - psim obowiązkiem gościa z patrolu autostradowego było oczekiwanie tam, dopóki pomoc drogowa nie przyjedzie. Nie wiem, czy faktycznie taki wymóg istnieje, ale nawet jeśli nie - wsadzenie nas do samochodu i odjechanie w siną dal sprawiło, że zaczęliśmy się zastanawiać, czy patrolmen upadł na głowę i dlaczego tak wiele razy.

A dla Was rada: jeśli zdarzy Wam się podobna sytuacja, zażądajcie wydania takiego polecenia na piśmie. ZAWSZE w razie awarii na autostradzie należy czekać na pomoc w bezpiecznym miejscu - samochód do nich nie należy! Jak zresztą mówi Renata Rychlewska, rzeczniczka Autostrady Eksploatacji, "pamiętajmy, że kierowcy jadą za nami z dużą prędkością. Mogą nas nie zauważyć i wjechać w tył naszego auta. Zdarzają się różne sytuacje. Ktoś, kto jedzie za nami, może upuścić telefon, szukać czegoś w torbie albo odwrócić się, aby uspokoić kłócące się dzieci. Dlatego trzeba jak najszybciej opuścić auto i wyjść za bariery."

I jeszcze jedno. Jeśli widzieliście trójkąt ostrzegawczy na bodajże 361 kilometrze autostrady A4 w stronę Katowic, jakieś 500 metrów za stacją paliw Orlen - to mój. ;x

autostrada patrol_autostradowy

by KompocikJablkowy
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar dusza90
0 0

Kompot Kompot... Same problemy masz ;) Najważniejsze, że nic Wam się nie stało :)

Odpowiedz
avatar babubabu89
5 5

Trójkąt pewnie już ktoś zayebał

Odpowiedz
avatar chiacchierona
13 13

Miło z jego strony, że przynajmniej nie kazał się Wam ustawić koło trójkąta w roli pachołków... :P

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 6

Jak Ci się tak bardzo nudzi, że komentujesz każdą niemal historię, to może zainwestujesz też kawałek czasu w poznanie słownika ortograficznego?

Odpowiedz
avatar zendra
4 4

Patrol autostradowy to nie policja, nie mogą nikomu wydawać poleceń gdzie ktoś ma stać lub siedzieć, wystarczyło poprosić pana o oddalenie się w szybkim tempie ;)

Odpowiedz
avatar KompocikJablkowy
4 4

Jasne że tak, ale jak człowiekowi pierwszy raz w życiu się podobna sytuacja przytrafia to niekoniecznie myśli racjonalnie. :)

Odpowiedz
avatar PrincePolo
3 3

Ze swojej strony dodam, jak to wygląda w Niemczech. Jak tylko zatrzymasz się na autostradzie, to w przeciągu kilku minut pojawia się taki właśnie patrol. Goście mają ze sobą pachołki, lampy, podświetlane znaki i tak dalej i obstawiają cię razem z samochodem dookoła, żeby było widać z daleka, że coś się dzieje. Do tego pytają czy dzwoniłeś po pomoc - jeśli z jakiegoś powodu nie dzwoniłeś, zadzwonią za ciebie. No i oczywiście czekają aż pomoc przyjdzie po czym zabierają cały majdan, który rozstawili i się zwijają. Tak na marginesie @KompocikJablkowy kamizelki odblaskowe w samochodzie, w liczbie przynajmniej dwóch, no niech będzie że nawet jednej, warto wozić i to w środku, a nie w bagażniku ;).

Odpowiedz
avatar bzyyykk
1 1

To widzę, że patrolman się fantazją wręcz ułańską popisał...

Odpowiedz
avatar coo84
1 1

Swoją drogą biegi można zmieniać bez sprzęgła-wrzucasz luz, dodajesz gazu żeby obroty przewyższały bieg który chcesz wrzucić i ciśniesz leciutko lewarkiem w stronę odpowiedniego biegu-jak obroty na silniku i na kołach się zrównają to bieg zaskoczy.

Odpowiedz
avatar KompocikJablkowy
1 1

Tak, teorię znam. Tylko że: a) nigdy nie próbowałem w ten sposób zmieniać biegów, b) autostrada w ciemnościach chyba nie jest zbyt dobrym miejscem, żeby się tego uczyć ;) c) zanim na to wpadłem, to się zatrzymałem na pasie awaryjnym - a z ruszeniem bez sprzęgła już byłby kłopot, co najwyżej na rozruszniku chyba. Tak czy owak do domu bym tak nie dojechał, bo nie ma sensu na każdych bramkach z opłatami gasić silnika i ruszać na rozruszniku...

Odpowiedz
avatar Azheal
1 1

Pozdrawiam na tej samej autostradzie 65 km od zjazdu auto szlag trafil -_- nie wiem co u ciebie znaczy szybko ale my czekalismy ponad 2 godz na lawete , o tyle dobrze ze bylo lato i cieplo:]

Odpowiedz
avatar KompocikJablkowy
1 1

W moim przypadku od telefonu do ubezpieczyciela do przyjazdu lawety nie minęła chyba nawet godzina, więc nawet sprawnie poszło. :)

Odpowiedz
avatar shpack
1 1

Taka ciekawostka On page 44 of the California Drivers Manual, "If you must stop on a freeway, park completely off the pavement and stay in your vehicle with the doors locked until help arrives. Leave enough space for other vehicles to freely pass by your vehicle."

Odpowiedz
avatar KompocikJablkowy
0 0

Cóż można powiedzieć... Ameryka ;) Ciekawe, czy w innych stanach mają takie same zalecenia.

Odpowiedz
avatar slawcio99
2 2

Osobiście byłem w USA. Jak ci padnie samochód na drodze, nie ważne czy autostrada czy zwykła krajowa czy miasto, policja podjezdża pod ciebie, dopala całą dyskotekę jaką ma na dachu i będzie stał do momentu aż pomoc nie przyjedzie. 2-3 godziny ile trzeba. Jak mu się zmiana kończy to przez radio wezwie inną jednostkę.

Odpowiedz
Udostępnij