Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jakieś 20 lat temu moi rodzice wybudowali dom. Wyprowadzili się z Warszawy…

Jakieś 20 lat temu moi rodzice wybudowali dom. Wyprowadzili się z Warszawy do pobliskiej miejscowości. Mieszkanie sprzedali, pozałatwiali wszystkie formalności, popodawali gdzie trzeba nowy adres i poszli mieszkać.

Po prawie 20 latach zadzwonił pan, który obecnie jest właścicielem starego mieszkania. Zadał sobie dużo trudu, żeby odnaleźć numer telefonu, ale w swojej skrzynce pocztowej znalazł dwa awiza na listy polecone adresowane do moich rodziców - do każdego z nich z osobna. Pan podał numery przesyłek.

Wyprawa do Warszawy nie bardzo wiązała się z planami rodziców, więc mama zadzwoniła na pocztę, z której miała odebrać listy i dowiedziała się, że nadawcą jest Urząd Miejski z obecnego miejsca zamieszkania. Mama chcąc dowiedzieć się o co chodzi, poszła do urzędu, ale niczego nie dowiedziała się, bo tak naprawdę nikt nie wiedział w jakiej sprawie listy zostały wysłane, wiadomo tylko, że takie wyszły.
Udało się dotrzeć w końcu na pocztę, odebrać przesyłki i co się okazało? Urząd wysłał pismo informujące, że sąsiad zza płotu (w obecnym miejscu zamieszkania) chce wybudować coś na swojej posesji.

Tylko skąd wzięli stary adres, jeżeli podobne listy przychodziły od wielu lat na adres obecny?

urząd

by myscha
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
6 8

W naszym kochanym państwie należy podejrzewać że wysiłek urzędnika został zainicjowany odpowiednią gratyfikacją od osoby zainteresowanej. Należy sprawdzić cóż takiego chce wybudować sąsiad że mógłby być zainteresowany by twoi rodzice się NIE dowiedzieli o tej budowie . Drugie pytanie brzmi czy brak odpowiedzi zainteresowanych skutkuje domyślną zgodą ? Dawniej sąsiad szedł do sąsiada z okolicznościową flaszką i prosił o zgodę(informował) na budowę. Dzisiaj zatrudniamy za własne pieniądze. armię urzędników a i tak jak przychodzi co do czego to dogadać się trzeba z sąsiadem lub szykować granaty(...sąd sądem a sprawiedliwość ma być po naszej stronie...)

Odpowiedz
avatar Draco
1 1

Mi też tym to śmierdzi. Trzeba koniecznie sprawdzić co takiego sąsiad chce wybudować i jak bardzo będzie to uciążliwe. Skoro urzędnik został "zmotywowany" do odszukania jakiegoś starego adresu zamieszkania rodziców autorki to musiała to być duża "motywacja". ;) Oficjalnie wygląda to tak, że sąsiad poprosił o zgodę w urzędzie, urząd przesłał informacje o tym do sąsiadów, w przypadku, gdy sąsiedzi w wyznaczonym czasie nie złożą sprzeciwu (lub jakiegoś innego wniosku w tej sprawie) to wedle prawa nie mają przeciwwskazań i zgadzają się na budowę. Podobną akcję miałem w rodzinie. Sąsiedzi kombinowali równo, bo postawili "bliźniaka" który nijak bliźniaczy do już wcześniej stojącego domu nie był (wyższy, inna bryła). Musieli nieźle "posmarować" w kilku urzędach bo wszelkie pisma z nich były totalnie źle adresowane (drugie imiona jako pierwsze, literówki w nazwiskach, wpisywanie panieńskiego nazwiska) co powodowało, że najczęściej były spore problemy z odebraniem ich z poczty. Sąsiedzi prawnie też to "ciekawie załatwili" bo nagle okazało się, że to dom stojący od ponad 10 lat (własność mojej rodziny) jest źle wybudowany a nie ich stojący od dwóch lat. Cyrk się skończył dopiero w chwili, gdy ja się za to wziąłem i do każdego z urzędów powysyłałem "miłe" listy pełne odwołań do różnych paragrafów z różnych kodeksów i ustaw. ;) Od razu skończyło się złe adresowanie listów i przeciąganie terminów.

Odpowiedz
avatar myscha
0 0

A wiesz, że coś w tym może być. Znając naszego sąsiada i jego pomysły. Cała akcja miała miejsce wczesnym latem, a jak dotąd nic dziwnego nie powstało, a zawiadomienie miało taką treść, że nie wiadomo było właściwie co to miałoby powstać. Może nas jeszcze czymś zaskoczą. Próby dowiedzenia się czegokolwiek spełzły na niczym.

Odpowiedz
avatar Draco
0 0

@myscha wyślijcie oficjalne pismo do urzędu w celu wyjaśnienia sytuacji ze złym adresem. Na 200% będą się usprawiedliwiać "pomyłką systemu", lub "złym wpisem w ewidencji". Trochę czasu minęło, więc pewnie już terminy na sprzeciw i wnioski już minęły, ale to w Waszym interesie jest dowiedzieć się co on tam będzie budował. Żebyście potem nie mieli przykrej niespodzianki jak sąsiad sobie wybuduje jakąś spalarnie śmieci, rzeźnie, garbarnie itp.

Odpowiedz
avatar Aern
1 1

Niekoniecznie chodzi o to, by nikt nie dowiedział się o tej budowie. Do rzeczy. Taka informacja MUSI być wysłana do sąsiadów. Jeżeli wasz sąsiad chce dobudować np. kolejne piętro domu wy musicie być o tym poinformowani. A że biura/wydziały urzędów gmin i miast mają stare dane meldunkowe (czyli najczęściej te pobierane bezpośrednio z dokumentów dotyczących np. budowy domu) i dodatkowo nie mają wglądu do danych meldunkowych (do tego potrzeba odpowiedniego upoważnienia i wglądu do systemu na czele którego stoi i pieczę trzyma któreś z ministerstw) to wiadomo jakim bałaganem się to kończy. Zwłaszcza że rzadko kiedy przepływ takich danych w urzędach jest zrobiony z głową (nawet pomimo faktu że spora część jednostek ma zaplecze informatyczne do tego by przepływ takich danych uskutecznić). Mówimy tutaj o przypadku wysyłania korespondencji na zasadach KPA. Przy ordynacji Podatkowej wygląda to trochę inaczej (czyli dane są pobierane z deklaracji podatkowej: przez przepisy urzędnik nie ma prawa wysłać listu pod inny adres niż ten który w owej deklaracji widnieje, nawet mimo tego że zna poprawny adres - dodatkowo naczęściej taką deklarację należy złożyć osobiście). Mam nadzieję że zbytnio nie zagmatwałem opisu. Gdyby ktoś chciał dokładniejszych informacji, służę:)

Odpowiedz
avatar rodzynek2
0 0

@Draco: Urzędnik nie musi być motywowany. Nawet komornicy, mimo, że biorą procent od odzyskanych pieniędzy, wysyłają listy z zajęciem na nieaktualne siedziby pracodawcy dłużnika.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 10

Rząd powinien zatrudnić kolejne pół miliona urzędasów, bo widać, że teraz jest ich tak mało, że nie wyrabiają się z pracą i mylą z pośpiechu adresy.

Odpowiedz
avatar notaras
7 7

Obstawiam, że urząd przeszedł informatyzację, w wyniku czego do nowej bazy trafiły dane "bóg wie skąd". Pewnie w jednych papierach widnieje nowy adres, a w innych stary. Dołóż do tego 20 lat i urzędnika który nie wie do końca jakie dane wklepuje w system i jak wyglądają powiązania między nimi (a nawet jak wiedział, to zapomniał 10000 stron temu) i masz gotową sytuację z historii.

Odpowiedz
avatar Draco
1 1

Bardziej prawdopodobna jest wersja kambodia, bo skoro wszystkie inne listy z tego urzędu przychodziły na nowy adres, to znaczy, ze nowy adres mają w bazie.

Odpowiedz
avatar notaras
-1 1

Wszystkie inne listy przychodziły od kiedy? Bo to mógłby być pierwszy list po informatyzacji. Jeżeli mamy przyjąć "teorię spiskową o przekupionym urzędniku", to prościej i skuteczniej by było pomylić się w adresie wysyłki (numer domu 120 zamiast 12, inne miasto o podobnie brzmiącej nazwie, czy coś takiego), zamiast szukać jakiegoś starego adresu sprzed 20 lat.

Odpowiedz
avatar Aern
0 0

Masz rację. Po informatyzacji najczęściej wklepuje się dane z dokumentów bazowych (czyli w tym przypadku pewnie z pozwolenia na budowę czy informacji o zmianie właściciela działki). Dodatkowo dostęp do bazy meldunkowej w biurach innych niż meldunkowe nie jest powszechny (patrz mój komentarz wyżej)

Odpowiedz
avatar beacisko
4 4

Dane wziął z Ewidencji Gruntów. Wiele osób po przeprowadzce, w tym podejrzewam Twoi rodzice, nie udali się do ewidencji gruntów i nie zmienili danych adresowych. Urzędnik nie wróżka, nie czyta z chmur, nie mieszka też koniecznie za Twoim płotem, żeby wiedzieć gdzie obecnie przebywasz. aaaa i kara za nieprawidłowe dane w ewidencji gruntów może wynieść nawet do 5 tys zł.

Odpowiedz
avatar SomewhereOverTheRainbow
2 2

Zara, zara, a co to jest ta Ewidencja Gruntów w ogóle? Czy mieszkańcy bloków (»mieszkanie sprzedali«) w ogóle mają coś z tym wspólnego?

Odpowiedz
avatar glos_w_sluchawce
0 0

@SomewhereOverTheRainbow jeśli są właścicielami mieszkania to tak, coś w tym rodzaju mają. Wiem bo kuzyn z żoną niedawno kupowali mieszkanie i mi opowiadał na kawie ile z tym załatwiania.

Odpowiedz
avatar SomewhereOverTheRainbow
0 0

To ma coś wspólnego z tzw. księgą wieczystą? Moim zdaniem powinni zgłosić zbycie praw do mieszkania (udziału w gruncie pod nim) i tyle. A potem nabycie (zapewne już w innym urzędzie) innej działki (z domem, czy pod budowę domu). A czy jeden urząd się z drugim porozumie to już ich sprawa, przecież jak auto sprzedajesz i już nie masz żadnego, to jeśli się przeprowadzasz to nie informujesz o tym już urzędu komunikacyjnego.

Odpowiedz
avatar Aern
0 0

To fakt. Powinno się zgłosić coś takiego (czy choćby zmianę adresu do korespondencji). Ale w czasach powszechnej informatyzacji (hehehe) urzędów (HAHAHA!) takie dane powinny być zapisywane gdzieś w zbiorczej bazie danych ( z pewnymi wyjątkami). Obieg informacji w urzędach jest dosyć marny niestety. Inną kwestią jest toi że najczęściej zmianę danych adresowych trzeba przeprowadzić W KAŻDYM Z BIUR w którym się cokolwiek, kiedykolwiek załatwiało. Paranoja.

Odpowiedz
avatar urzedas
2 2

jako urzędas związany z tym na co dzień, obstawiam wersję beacisko związaną z brakiem zmiany danych w ewidencji gruntów i budynków, niestety wiele osób o tym nie wie, a później jeszcze pretensje "to pan nie wie gdzie ja mieszkam?" nosz kurczaczek nie jestem wróżką ze szklaną kulką

Odpowiedz
avatar SomewhereOverTheRainbow
0 0

Pewnie masz rację, tylko, że… Zasada powinna być prosta: mam długi czy zobowiązania (umowy, prawa własności), to koresponduję. Jeśli one ustają (na co oczywiście musi być potwierdzenie), to przestaję utrzymywać kontakt z danym podmiotem prawnym/gospodarczym/administracyjnym, bo i po co?

Odpowiedz
avatar smuga50
0 0

Polak potrafi, a już polski Urzędnik yo naprawdę potrafi zagmatwać najprostszą sprawę...

Odpowiedz
avatar rodzynek2
0 0

Do mnie też przychodzą listy, od rozmaitych urzędów również, na adres moich rodziców, od których wyprowadziłem się ponad piętnaście lat temu.

Odpowiedz
Udostępnij