Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Skoro już zaczęliśmy o współlokatorach... ;) Wcześniej napisałam historie o Francuskim Piesku,…

Skoro już zaczęliśmy o współlokatorach... ;)

Wcześniej napisałam historie o Francuskim Piesku, która co prawda o higienę dbała ale doprowadzała do szału w inny sposób. Dziś będzie o Matematyku, z którym miałam "przyjemność" dzielić mieszkanie bez ogrzewania :)
Tak jak już napisałam poprzednio, wynajęłam gigantyczny 30-metrowy pokój, przy samej Galerii Dominikańskiej.
Współlokator na pierwszy rzut oka wydawał się sympatyczny i był tylko on jeden. Lokalizacja i cena też były w porządku więc się wprowadziłam. Po wprowadzce okazało się, że mieszkanie, jak i cały budynek jest pozbawiony ogrzewania - ot umknęło mi przy oglądaniu mieszkania. Tak, wiem, że takie rzeczy się sprawdza. Nie, nie trzeba mi tego pisać w komentarzu ;) Jako, że nadchodziło powoli lato, uznałam, że do jesieni pomieszkam a potem się zastanowię.
Sympatyczny współlokator z biegiem czasu okazał się bardzo dziwnym człowiekiem.

Na początku ustaliliśmy, że boiler w łazience będzie w ciągu dnia grzał na tyle, żeby było jak umyć naczynia, czy ręce a tylko przed kąpielą będziemy włączać na maksymalną moc - żeby wystarczyło wody na kąpiel czy prysznic. Byłoby wszystko w porządku, gdyby Matematyk nie wyłączał go za każdym razem, gdy go włączyłam, bo chciałam się wykąpać.
On myślał, że zapomniałam wyłączyć... W efekcie, po każdej jego wizycie w łazience wieczorem, musiałam włączać ponownie boiler... a ten nagrzewał się dość długo...
On nie miał tego problemu - z oszczędności mył się tylko raz na dwa tygodnie - jak jechał do domu.
Nie przeszkadzało mu to jednak w zostawianiu syfu w wannie. Jakieś krótkie włosy, prawie czarny odcisk stopy, kawałeczki papieru toaletowego (???) i tym podobne. Nie zdzierżyłam i poprosiłam człowieka o zostawianie po sobie porządku.
- no sprzątałbym, ale przeszkadza mi to czerwone coś, co tam dałaś... - usłyszałam w odpowiedzi. To czerwone coś, to było plastikowe wyjmowane sitko, które zainstalowałam, bo mam długie włosy, które zapychałyby szybko odpływ przy myciu. Tym sposobem, wystarczyło mi wyczyścić sitko po myciu i nie bawić się w udrożnianie kretem.

Następna ciekawa sprawa: Matematyk usłyszał, że płyn do mycia naczyń jest trujący! Więc go nie używał. Mył po sobie naczynia samą wodą. Powiedziałam człowiekowi, że ja swoje jednak będę myła nadal płynem i w ramach eksperymentu sprawdzimy, które z nas przeżyje dłużej. Byłam nawet złośliwa i kiedy widziałam, że Matematyk odkłada swoje sztućce i talerzyk w jedno konkretne miejsce (żeby nie pomylić z moimi, umytymi trującym płynem) kładłam obok dokładnie taki sam talerzyk albo sztućce ;) Matematyk tak stał i sie zastanawiał, który jest jego... a potem na wszelki wypadek, przed użyciem mył go dużą ilością czystej wody ;)

W związku z tym, że wiedział dobrze, jak ważna jest profilaktyka i wzmacnianie odporności, codziennie pożerał 2 surowe ząbki czosnku. Nie wiem, czy mył zęby - możliwe, że pasta też była trująca. Na ten trop naprowadził mnie zapach unoszący się w powietrzu, gdy Matematyk zaczynał cokolwiek mówić. Oraz braki w uzębieniu...

Papier toaletowy mieliśmy kupować na zmianę. Ostatecznie każdy miał swój, bo Matematyk z oszczędności kupował najgorszy, szary papier, który mógł równie dobrze robić za papier ścierny.

Za każdym razem, kiedy byłam w łazience a Matematyk przyszedł po coś do kuchni (do łazienki wchodziło się z kuchni), mówił "Uważaaaj, jestem w kuchniii!" Do dziś nie wiem, co miało oznaczać to ostrzeżenie ;)

Czas mojego mieszkania tam, przypadł na powódź, która wdzierała się do Wrocławia. Nam zalanie co prawda nie groziło, ale poszedł komunikat, że w mieście wyłączają czasowo wodę. Byłam akurat w pracy, więc zadzwoniłam do Matematyka i poprosiłam, żeby nalał wody do jakiegoś garnka, tak żeby było na umycie zębów, itp. Alarm okazał się fałszywy a ja po powrocie zastałam wannę, wszystkie możliwe miski, garnki, kubki i wszystkie przedmioty, do których dało się wlać choć trochę wody - po brzegi nią wypełnione. Cieszyłam się, że nie znalazł 2 opakowań jednorazowych kubków - było ich 100! Dziwiłam się jednak, że nie nalał jej jeszcze do moich kaloszy. Potem uznał, że tyle wody to szkoda wylewać, więc prosił mnie, bym się nie kąpała dopóki nie zużyjemy całej wody z wanny ;) Wieczorem powiedziałam mu, że wypiłam całą wodę, bo bardzo się chciałam wykąpać. Było mu przykro ;)

W związku z tym, że z jego pokoju wydobywał się nieludzki zapach brudu, prosiłam, żeby zamykał drzwi do pokoju. Mówił, że nie, bo wtedy ma w pokoju duszno - okna nie otworzy, bo wychodzi ono na ruchliwą ulice i mu leci do pokoju zanieczyszczone powietrze i brud. Okazało się jednak, że drzwi do jego pokoju, zamyka muzyka... a najszybciej Depeche Mode, puszczone dość głośno ;)

Tak więc, jak z początkiem zimna, szukałam nowego lokum i trafiłam do pięknego mieszkania, w którym były kaloryfery, całkiem miła i dbająca o higienę i porządek współlokatorka a do tego miałam płacić jeszcze mniej, to myślałam, że nie wyprowadzę się z niego nigdy. Życie jednak chciało inaczej...

współlokatorzy

by Calioppe
Dodaj nowy komentarz
avatar Drill_Sergeant
15 21

Dla mnie matematyk który nie jest dziwakiem to żaden matematyk. Najlepsi są tacy którzy żyją w świecie całek, topologii, teorii mnogości, a przy tym zaniedbują świat zewnętrzny, chodzą w jednym swetrze, okularach jak denka od butelek, a jak jeszcze mają brodę to +10 do matematycznego skilla. Tak właśnie wygląda najsłynniejszy matematyk na świecie, Grigorij Perelman, który rozwikłał jeden z problemów milenijnych, ale nie przyjął milionowych nagród ani nawet prestiżowego Medalu Fieldsa i mieszka z matką w klitce w bloku. Matematyka, zwłaszcza ta wyższa to proszę ja was trudna kochanka. Nie uznaje kompromisów. Albo ona, albo higiena, żona, dzieci, pieniądze czy co tam chcecie.

Odpowiedz
avatar Calioppe
7 9

Brody na szczęście nie miał - nie wiem, ile zwierząt by w niej mieszkało. Jednak ubranie ciągle to samo :D

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
8 8

Sierżant tym razem dobrze prawi. Mnie na myśl przyszedł Paul Erdös.

Odpowiedz
avatar Monomotapa
1 1

Z pierwszym zdaniem się zgadzam, ale ni przesadzajmy, u mnie to informatycy są dziwniejsi. ;)Chyba że mówimy o teoretycznych.

Odpowiedz
avatar Mahmurluk
1 1

I bracia Czudnowscy (czy po hamerykańsku Chudnovsky).

Odpowiedz
avatar Calioppe
-1 5

Widzisz, wbrew pozorom to on nie był tak absorbujący jak Francuski Piesek ;) Większość czasu gnił w swoim pokoju a ciekawe rzeczy działy się dopiero, jak się z niego wynurzał ;)

Odpowiedz
avatar Zolto_Niebieska
10 14

Możesz sobie nienawidzić kogo chcesz ale to nie upoważnia cie do obrażania ludzi. Trochę kultury.

Odpowiedz
avatar calodniowysen
1 1

Widzę, że nick adekwatny do wypowiedzi ^^

Odpowiedz
avatar the
0 22

co piekielnego w tym, że każdy jest inny? wynajęłaś mieszkanie z obcym w końcu człowiekiem. tragedii nie widzę. ciekawe, czy będziesz tak złośliwa w stosunku do odmiennych niż oczekujesz zachowań męża czy dziecka..

Odpowiedz
avatar Calioppe
7 11

Widzisz, inność a dbanie o higienę - zwłaszcza jak się z kimś mieszka - to całkiem dwie różne sprawy. Nie czepiam sie jego poglądów, czy charakteru. Pomyśl tylko, że gdyby zaczeło tak się nie myć więcej ludzi, to szybko znów mielibyśmy plagi chorób biorące się z brudu.

Odpowiedz
avatar CatGirl
10 14

Po tekście, że wypilas całą wodę, bo bardzo chciałaś się umyć leżę i nie wstaję:)

Odpowiedz
avatar Jorn
24 24

Krzycząc, że jest w kuchni ostrzegał cię, żebyś czasem nago z łazienki nie wyszła. To akurat dobrze o nim świadczy.

Odpowiedz
avatar Calioppe
9 11

Możliwe :) No to trzeba Matematykowi przyznać - zawsze był uprzejmy :)

Odpowiedz
avatar Grevil
9 11

> kładłam obok dokładnie taki sam talerzyk albo sztućce Jesteś niedobra.

Odpowiedz
avatar cynthiane
3 5

Złośliwa... ; D

Odpowiedz
avatar Calioppe
2 6

nie mogłam się powstrzymać... :)

Odpowiedz
avatar cynthiane
2 2

I mnie to nie dziwi... ; D

Odpowiedz
avatar konik
4 4

Nie taki zły ten matematyk :) Przypomina mi trochę taką osobę, która ma złe nawyki wyniesione z domu - brak higieny, oszczędzanie wody (np. kąpanie się po starszym bracie w tej samej wodzie), ale w sumie taki zły nie był. Lepszy niż Francuski Piesek.

Odpowiedz
avatar Calioppe
4 4

Z jakiegoś powodu wytrzymałam z gościem 7 miesięcy pod jednym dachem i wyprowadziłam się, bo już się zrobiło zimno. Z Francuskim Pieskiem wytrzymałam 1,5 miesiąca. A nawyki cóż... czasem odwiedzał go brat. Skromny ale czysty i zadbany. Zawsze jak do niego przyjeżdżał, to zostawiał mu np. pomidory pieknie poukładane w szafce na ręczniku papierowym i robił zakupy, bo Matematyk żył na daniach instant i bułkach drożdzowych. Brat nie był matematykiem :)

Odpowiedz
avatar vonKlauS
9 11

Gdybym ja się dowiedział że dostawa wody ma być wstrzymana w związku z powodzią, która nie wiadomo jak długo potrwa, to także starałbym się zgromadzić jak największy zapas. Nie tylko na umycie ząbków, ale też do zaparzenia herbatki, spłukania kibelka itp.

Odpowiedz
avatar Calioppe
0 2

To miało być kilka godzin - na czas przejścia fali. Ostatecznie i tak okazało się tylko plotką.

Odpowiedz
avatar vonKlauS
0 0

W sosnowieckiej dzielnicy Zagórze w związku z wymianą rur wodociągowych problemy z wodą też miały trwać niedługo. Dzień jeden chyba. Wszystkie media o tym głośno mówiły gdy do tygodnia się przeciągnęło, a i prokuratura chyba też się tym zajęła.

Odpowiedz
Udostępnij