Moja sąsiadka ma psa. Jakiegoś tam teriera, sznaucera czy coś. Pani ma 28 lat, i podobno miała problemy z zajściem w ciążę. Pogodzili się z mężem, że nie mogą mieć dzieci, więc 3 lata temu sprawili sobie szczeniaka, co by im potomka zastępował. Lata mijały, piesek rósł, był oczkiem w głowie właścicieli, kochany, głaskany, karmiony szyneczką, kurczaczkiem i czym tylko się da, powiedziałabym - psi książę normalnie. I żyło mu się tak dobrze, dopóki pani nie zaszła w ciążę. Pies zszedł nawet nie na drugi, a na ósmy plan. Pani w ciąży zwierzała się mojej babci, że "kundla oddadzą do schroniska albo uśpią, bo pies brudny, śmierdzący, zawadza tylko, bakterie ma! Dziecku zaszkodzi!" - i powiedzcie, czym ten pies sobie zasłużył?
Dla mnie niepojęte.
Śliska sprawa z takim "wychuchanym" psem. Z jednej strony był zawsze faworyzowany, co diametralnie zmieni się po pojawieniu się dziecka i może odebrać je, jako zagrożenie jego pozycji w "stadzie". Z drugiej strony lepiej jest wychowywać dziecko w towarzystwie jakiegoś zwierzaka domowego, zmniejsza to ryzyko wystąpienia alergii u dziecka.
OdpowiedzNo ale przecież bakterie! Mydło też trzeba kupić w bezdotykowym pojemniku, bo bakterie wstrętne wszędzie są. A potem dziwne, że dzieci chorowite i z alergią na wszystko.
Odpowiedzten pojemnik to jest dla mnie najsmieszniejsza rzecz pod sloncem,sluzy do tego zeby nie pobrudzic sobie rak przed ich umyciem... a co do psa to niestety jak sie kupuje psa jako zastepstwo dla dziecka to tak sie moze to skonczyc, bo psa powinno sie brac dlatego, ze chce miec sie psa, a nie dlatego, ze nie moze sie miec dziecka.
OdpowiedzButelka - bezdotykowy pojemnik ma zapobiegac roznoszeniu bakterii/zarazkow. W warunkach domowych moze byc niepotrzebny, ale uwazam ze w toaletach publicznych powinien byc obowiazkowy, tak samo jak bezdotykowe splukiwanie wody i bezdotykowe krany.
Odpowiedzno ok, odnosilam sie raczej do reklamy, gdzie byly pokazane dzieci w domu, mietekforce tez mowil o takim kontekscie. w toaletach publicznych ma to moze wiekszy sens, chociaz dalej, dotykasz pompki a potem myjesz rece... aw toaletach zawsze beda zarazki, dlatego wlasnie myjemy rece i dlatego ktos je sprzata.
Odpowiedz@lucy1980: Gdzieś tam w Austrii, czy inny miejscu (nie pamiętam) była taka toaleta. Na fotokomórkę. Wstałam i o mało nie umarłam na zawał jak woda sama się spuściła :)
OdpowiedzCiekawe czy pozbędą się dziecka przy kolejnej ciąży.
OdpowiedzKolejna "mondra", która nie odróżnia psa od dziecka, czy człowieka wogóle...
OdpowiedzNie, ma rację. Tutaj pies miał być obiektem miłości. W momencie pojawienia się ciąży, nagle okazał się, że tej miłości już dla psiaka nie starczy. Ciekaw jestem, czy w przypadku kolejnej ciąży nagle się nie okaże, że miłości znowu jest za mało, i czy nie będą rozważac aborcji albo zaniedbania pierworodnego...
Odpowiedzgorzkimem - kolejny "mondry", który nie wie, że pisze się "w ogóle"
OdpowiedzTo jest straszne. Tacy ludzie się nie nadają ani na rodziców, ani na właścicieli psa. Jest mnóstwo ludzi, którzy jakoś potrafią podzielić te dwa istnienia, więc da się.
OdpowiedzDla mnie jest to niepojętne jak można tak postąpić ze stworzeniem, które do tej pory kochaliśmy. Mi osobiście serce by pękło jakbym miała oddać psa, który de facto jest członkiem mojej rodziny.
OdpowiedzTacy ludzie nie powinni mieć zwierząt pod opieką, co dopiero dziecko...
OdpowiedzDla nich ten pies był taką namiastką dziecka, którego nie mogli mieć. I kochali go niejako w zastępstwie. Jeśli nie chcą go dalej mieć, to powinni poszukać mu dobrego domu, w którym znajdzie miłość i opiekę. To co oni planują z nim zrobić jest okrutne.
OdpowiedzTak na marginesie - dzieci wychowywane w domach, w których jest jakieś zwierzę futerkowe są zdrowsze. Lepiej rozwija się ich układ odpornościowy, gdyż jest naturalnie stymulowany przez (szczególnie) psie patogeny. Oczywiście nie mam na myśli sytuacji skrajnych, typu alergia na sierść, czy zapchlony, zarobaczony pies.
OdpowiedzJa się wychowałam wśród psów, kotów i koni, do tego z niezrozumiałą dla mnie teraz namiętnością pakowałam sobie winniczki do japy, w efekcie alergię mam jedynie na chemicznie barwione żele pod prysznic, a choruję raz w roku. :D W dodatku moje bydlęcia (w domu rodzinnym) wymagają dużej dawki ruchu, więc oprócz tego, że mają wielki wybieg, łaziłam z nimi codziennie po 8-10km, bez względu na pogodę. ;)
OdpowiedzDziecko też powinni im zabrać. Już widać, co się z nim stanie. Też będzie rozpieszczane, do czasu, aż zacznie nie odpowiadać standardom, albo starzy się znudzą dzieckiem i znajdą sobie coś "fajniejszego". Poza tym co za przyszłość dziecko będzie miało. Być może kiedyś się dowie że rodzice mieli pieska, ale go zabili, bo on miał się urodzić. Na kogo ono wtedy wyrośnie, skoro rodzice tak się z żywymi istotami obchodzą?
OdpowiedzA może by tak tą panią uśpić? Krótko mówiąc wkurza mnie takie zachowanie. Jak do cholery można tak postępować? Co z tego że żyje i ma uczucia? No przecież to tylko pies! Ciekawe co będzie, jak znajdą coś "lepszego" od dziecka
OdpowiedzJak ja pomyślę, że samotnie wychowuję dwoje dzieci i do tego ani nie pomyslałam przez moment aby pozbyć się naszego psa to zastanawiam się czy z takimi osobnikami jak to babsko na pewno należymy do jednego gatunku....
Odpowiedzhttp://i.imgur.com/NpfkNTP.jpg
OdpowiedzŚwietna grafika, krąży w sieci już od jakiegoś czasu, szkoda tylko, że do niewielu ludzi przemawia. A jest w stu procentach trafna. Nie chodzi tu o "nierozróżnianie dziecka od psa" jak ktoś wyżej próbował nieudolnie argumentować, ale o podjęcie pewnego zobowiązania do opieki nad żywą istotą. Nie ma znaczenia, czy to pies, chomik, rybka czy dziecko - zobowiązałeś się, obiecałeś kochać "na dobre i złe", obiecałeś karmić/przewijać/wyprowadzać na spacer - rób to! Tak samo jak nikt nie każe nikomu na siłę rodzić dzieci, tak nikt nie wciska ludziom niechcianych zwierzaków. I żeby uprzedzić ewentualne komentarze - tak, zdaję sobie sprawę i przymuję do wiadomości fakt, że niektóre psy mogą nietolerować dzieci bądź nawet stanowić dla nich zagrożenie. Ale w takiej sytuacji są dwa wyjści - jeśli "fochy" psa na dziecko są tylko chwilowe bądź niegroźne dla dziecka, można poprosić o poradę behawiorystę, który pokaże nam jak zachować prawidłową równowagę w domu i jak pokazać psu, że dziecko nie jest jego wrogiem i zagrożeniem dla niego, albo, jeśli pies nie daje się "zresocjalizować" można oddać go do kogoś z rodziny, popytać wśród przyjaciół, czy w ostateczności zgłosić się do jednej z dziesiątek fundacji zajmujących się pomocą psom z prośbą o pomoc przy znalezieniu nowego domu. Oddawanie jakiegokolwiek zwierzęcia "na zapas", bo może być zazdrosne, bo może być agresywne, bo może uczulać dziecko itp. uważam za okrutne i niemoralne.
Odpowiedz