Niedawno pojawiły się dwie historie napisane przez Limimi - poprawcie, jeśli źle zapamiętałam nick. Chodziło o klub Ego w Sopocie.
Teraz zniknęły. Ktoś wie, co się z nimi stało?
Sama historia mnie dosyć umiarkowanie obeszła, ale późniejsze akcje kasowania wszytskich komentarzy bez żadnego odniesienia się do sprawy przez administratorów fanpage'u jakoś mnie rozjuszyły i chciałabym wiedzieć, czy coś wynikło z całej sprawy.
Mozliwe, ze przez to iz autorka historii napisala ich nazwe i moze postraszyli administratorow ^^
OdpowiedzA mogą sobie straszyć. W regulaminie jest to jasno napisane: "Redakcja serwisu nie ponosi odpowiedzialności za treści i publikowane komentarze, nawet jeśli przejdą one proces redagowania. Użytkownik publikuje wszystkie treści (Nazwy piekielnych firm, nazwiska piekielnych osób) na własną odpowiedzialność." Chyba, że ktoś z tego klubu grzecznie ich poprosił o zdjęcie historii bo nastąpił na nich "dziki atak" ze strony użytkowników serwisu.
OdpowiedzNie sprawdzalam, ale moze po prostu zostala przeniesiona do archiwum?
OdpowiedzByły na głownej, przynajmniej jedną tam widziałam.
OdpowiedzObie historie znalazły się na głównej i zdobywały coraz więcej głosów. W pewnym momencie, admin na skutek jakiś tajemniczych poczynań ze strony sopockiego klubu - usunął obie historie. Przez pewien czas widoczne były na profilu Limimi, ale nie dawało się otworzyć komentarzy. Potem obie znikły całkowicie. Były to historie Nr. 57145, oraz 57149 EDIT: Odniosę się do odpowiedzi Draco w ten sposób , gdyż tylko w taki sposób mogę interweniować w swój własny wpis. Masz rację - sprawa śmierdzi. Lecz nie z powodu braku wiarygodności dla historii Limini, które były opisane jasno, czytelnie i wiarygodnie, lecz dalszego działania zarówno klubu, jak i naszego admina. Gdyby historie były nieprawdziwe, Limini dostała by bana. Machlojki szatniarzy są znane od lat i "zgubienie" numerka stosowane było już przed wojną. Gdyby była to nikczemna zmowa wymierzona przeciwko klubowi - dowiedziała by się o tym cała Polska. A tu nic takiego nie miało miejsca. Klub oficjalnie milczy, admin też i tylko ciekawi mnie pozycja szatniarza. Czyżby był tak ważny dla klubu, że warto dla niego warto jest utracić reputację ? Dziwię się tylko brakowi reakcji ze strony społeczności piekielnych na to jawne i bezprawne kunktatorstwo.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 stycznia 2014 o 11:16
Ja bym się powstrzymał z tymi komentarzami. Nikt z nas tam nie był, a wierzyć tak na słowo anonimowej osobie z internetu to trochę mało rozważne jest. Poza tym zauważcie, że autorka za żadne skarby nie chciała wezwać policji, czy nawet jakiegoś kierownika tego klubu, w chwili gdy szatniarz wymuszał na niej i jej koleżance 20 zł. Sprawa śmierdzi.
OdpowiedzSmal mogłeś po prostu napisać komentarz (przycisk "Odpowiedz"). Człowieku o czym ty piszesz? Trunki z imprezy sylwestrowej jeszcze trzymają? Limini napisała historię wiarygodną na tyle by dać plusa. Takie sytuacje się zdarzają w szatniach... ale wtedy woła się kierownika, albo od razu policję. Przed wojną nie było kamer, teraz są i szatniarz ma wtedy przewalone. To co odwaliła część społeczności piekielnych jest piekielne. Ban za nieprawdziwe historie? Toż to wtedy połowa użytkowników by dostała bany. ;) Jakie dalsze działania klubu i admina? Wygląda na to, że klub kasował wpisy osób które tam w życiu nie były i opierały się tylko na historii do której wstawiały linka. Czy mamy jakikolwiek dowód na prawdziwość słów Limini? NIE. Co dziwne Limini nie napisała kolejnej historii opisującej dalszy rozwój wypadków. Nie napisała też nigdzie nawet głupiego komentarza w tej sprawie. Dziwne, prawda? "Gdyby była to nikczemna zmowa wymierzona przeciwko klubowi - dowiedziała by się o tym cała Polska." A niby w jaki sposób? smrodek w koło klubu już poszedł. Części wpisów jakie porobili piekielni w różnych miejscach internetu już nie da rady usunąć. Historii już nie ma. Autorka milczy. Przykro mi ale wygląda na to, że ktoś wykonał tutaj trolling mistrzowski i wykorzystał użytkowników Pikielnych do ataku na klub. Twój argument o szatniarzu też jest bardzo ważnym dowodem na to, że historia jest mało prawdziwa. Szatniarze to albo dorabiający sobie studenci, albo emeryci. Myślisz, że właściciel klubu ryzykowałby utratę jego reputacji dla ochrony jakiegoś debila który tak wyłudzał po 20 zł? Nawet jakby to był jego brat/dziadek/ojciec/siostra po zmianie płci to - gdyby były dowody na opisaną sytuację - zwolnił by go pokazowo i zatrudnił za miesiąc jak sprawa przycichnie.
Odpowiedz@Draco Ja czytałam dwie historie o tej sytuacji - jedna główna + kolejna z informacją o usuwaniu postów z facebooka z komentarzem autorki, że się nie podda. Także chyba mylisz się troszkę z prawdą twierdząc, że nic takiego się nie pojawiło.
OdpowiedzSla ja też czytałem obie historie. Nawet dałem plusa pierwszej, ale druga historia i komentarze autorki dały mi do myślenia. Nie bronie tutaj ani klubu którego na oczy nie widziałem, ani szatniarza cwaniaka. Daje do przemyślenia kilka faktów: - autorka nie wezwała kierownika ani policji - o całej sytuacji wiemy tylko z jej opowieści - o kasowaniu komentarza z fb wiemy tylko też od niej. Skąd pewność, czy ten komentarz w ogóle istniał? No i najważniejsza sprawa. Szatniarz dokonał WYŁUDZENIA, a nawet WYMUSZENIA, na co autorka miała świadków. To czemu robi krucjatę w internetach, a nie poszła na policję?
Odpowiedz@Draco O ile dobrze pamiętam to ktoś potwierdził kasowanie postów z fejsa, niestety, teraz tego już nie sprawdzimy. Co do policji to też trzeba by zapytać autorkę, jednak mogliby niezbyt dobrze zareagować na podpitą (w końcu to sylwester) dziewczynę, która nie ma żadnego dowodu, że numerek, który podobno zgubiła właśnie oddała szatniarzowi.
Odpowiedz@Sla wiadomości o kasowaniu postów z fejsa były już w czasie "krucjaty", gdy ich się trochę tam pojawiło, a co drugi miał link do historii na piekielnych. Autorka wtedy była bardzo aktywna, a teraz jej nie ma... dziwne. Z tego co pamiętam, autorka twierdziła w komentarzach, że była trzeźwa.
Odpowiedz@Draco, czy sądzisz, że autorka posunęłaby się tak daleko tylko po to, by uwiarygodnić swoje kłamstwa? Widziałam post z opisem sytuacji na sopockim spotted.
OdpowiedzTo dziwne. Bo na miejscu managerów tego klubu ja przysłowiowo "ola..abym" sprawę. Gdybym była tak na 100% w porządku i nie miala nic do ukrycia. Tym bardziej, że na portalu Trojmiasto tenże klub ma sporo negatywnych wpisów ( choć pozytywnych także). Przynajmniej tak było do wczoraj bo dziś nie sprawdzałam i nawet nie mam zamiaru. W tym klubie staram się po prostu nie bywać i nic mnie tam nie ciągnie. Ot, klub, jak klub i tyle.
OdpowiedzA ja pamiętam jeden z komentarzy do tej historii, który mówił, żeby podejść do sytuacji na spokojnie bo może to być jakaś prowokacja wymierzona w ten klub. Teraz widzę, że ta osoba chyba miała rację, a reakcja wielu osób byłą ostro przesadzona. Bo ktoś napisał na portalu historię o złym szatniarzu i wszyscy bezkrytycznie nie dość, że w nią uwierzyli (w czym nic złego nie ma) to jeszcze rozpoczęli krucjatę "spamując" profile klubu na kilku serwisach i ich stronę. Nikt chyba nie wpadła na to, że to mogła być historia napisana przez konkurencję, albo jakąś obrażoną na nich nastolatkę z powodu, że np. jej alkoholu nie chcieli sprzedać itp. W tym wypadku nie dziwię się reakcji osób prowadzących te profile i stronę, że kasowali te wszystkie komentarze i linki. Ludzie zastanówcie się kolejnym razem przed robieniem takiej krucjaty, bo taką historię może napisać każdy. A to, że po uzyskaniu efektu w postaci ataku na strony i profile klubu historie zniknęły świadczy tylko o tym, że to był cel ich zamieszczenia tutaj.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 stycznia 2014 o 10:47
Tyle, że zapominasz o jednym. Na początku, to nie był żaden spam, nawet linki się nie pojawiały, tylko komentarz niezadowlonej klientki. A jedyną reakcją klubu było usunięcie komentarza. W takiej sytuacji najczęściej zaprasza się taką osobę na rozmowę chociażby na privie i wyjaśnia sprawę.
Odpowiedz@mircea Ty też zapominasz o jednym, nie ma żadnego dowodu na to, że komentarz "niezadowolonej klientki" w ogóle tam był! To powiedziała już Limini i tylko od niej to wiemy. A co jeżeli jej komentarza nigdy nie było? Że był to tylko zabieg motywujący użytkowników Pikielni.pl do spamowania? Bo późniejsze usuwanie wpisów ludzi którzy w życiu w tym klubie nie były i nawiązują do historii opublikowanej w internecie, można uznać za obronę przed atakiem elektronicznym.
OdpowiedzJa jeszcze widziałam komentarze bez linku, z krótkim opisem sytuacji i próbą kontaktu z jakąś osobą odpowiedzialną. Dla Ciebie to żaden dowód, bo to tylko słowo anonimowej (albo i nie) osoby. Ale przynajmniej widziałam ja jedna.
Odpowiedz@ mircea ok, tylko powiedz, czy te komentarze były z przed opublikowania historii w internecie? Bo później rozpoczęła się już "krucjata" i osoby które w życiu w Trójmieście nie były pisały podobnie brzmiące komentarze o złym szatniarzu.
OdpowiedzTo co ja widziałam, było zaraz po opublikowaniu historii, ale piekielnych tam jeszcze mało było, jeszcze to nie była krucjata. Ja też nie wykluczam opcji, że to trolling, jednak uważam, że nawet jeśli to był trolling, to manager mało sensownie sobie z tym radzi.
Odpowiedz@mircea ja też uważam, że menager się nie popisał. Nie powinni nic kasować z tych wielu komentarzy które wypisywali piekielni tylko zachować je jako dowód dla policji - bo jeżeli są niewinni powinni sprawę zgłosić.
OdpowiedzWidzę ż tylko Ty głównie piszesz - czy Cię to nie skłania do określenia się obrońcą tego "baru" - jesteś dzieciaku śmieszny
OdpowiedzDraco, to niekoniecznie musiał być fejk, czy konkurencja. Ludzie są różni. Jedni, gdy w jakimś lokalu usługowym (branża obojętna) spotka ich przykrość, machną ręką, wyzloszczą się i tyle. Inni jednak nie odpuszczają tak łatwo i robią temu lokalowi złą passę bo nie potrafią się pogodzić z wyrządzoną im przykrością. Ten klub jest bardzo uczęszczany, więc jeden negatywny wpis (chocby na stu portalach) tak naprawde nie wyrządziłby im żadnej krzywdy i nie odciągnał klientów. Miejsce i położenie atrakcyjne, klub z założenia "ekskluzywny" ( mam mieszane uczucia co do tego słowa) więc jeden niezadowolony, wojujący klient nie zmieniłby radykalnie sytuacji klubu na gorszą.
OdpowiedzZapominacie, kto prowadzi takie kluby. :)
OdpowiedzHistorię można jeszcze znaleźć tutaj: http://namonciaku.pl/3miasto/1,113047,15212105,_Szatniarz_w_klubie_okradal_ludzi__Wmawial_im__ze.html#LokTrojTxt
OdpowiedzDzięki za link. No proszę, już opisali to w formie artykułu. Jaja będą jak to się oprze o policję i wyjdzie, że autorka historii nie miała racji, a część osób z Piekielni.pl beknie za "atak elektroniczny" i zniesławianie. ;)
OdpowiedzNo i wypowiedź managera, że nie kasowali żadnych komentarzy. Teraz nawet nigdy tego klubu wcześniej nie widząc, wiem, że kłamie. Dlatego bardziej jestem skłonna uwierzyć w inne ich machlojki.
Odpowiedznumerek znalazł na ziemi ciekawe skoro obie kurtki były na jeden numerek który miała autorka, to jest spisek i ja to wiem.
OdpowiedzPomyślał ktoś, ze autorkę... "poniosło"? Jeśli by tak było, a klub by ścignął autorkę strasząc ją konsekwencjami sama autorka mogłaby prosić administrację piekielnych o usunięcie wpisu.
OdpowiedzWreszcie jakiś rozsądny głos. Masz racje istnieje też taka możliwość, choć ja obstawiam, że autorka zrobiła mistrzowski trolling.
OdpowiedzPrzecież swoje historie i komentarze można usuwać nie prosząc administratora o działanie. Nie wiem kto w powyższej sprawie kłamie, a kto mówi prawdę, ale przypomina mi to scenkę z szatni w "Misiu": -Nie mam pańskiego numerka i co mi pan zrobi? -Cham się uprze i mu daj.
OdpowiedzHmm, kiedyś nie dało się kasować historii z głównej, coś się w tej materii zmieniło?
OdpowiedzI nadal nie można. Sprawdziłem, nie ma przycisku "usuń" ani "edytuj" na historiach które trafiły na główną.
OdpowiedzDraco fascynuje mnie Twoja determinacja w bronieniu klubu i ochrzanianie autorki. "Nikt z nas tam nie był, a wierzyć tak na słowo anonimowej osobie z internetu to trochę mało rozważne jest."- cała historia była opisana rzetelnie nie widzę powodu, żeby nie uwierzyć zwłaszcza patrząc na zachowanie klubu(może i bym jej mogła nie uwierzyć gdyby nie to). "Poza tym zauważcie, że autorka za żadne skarby nie chciała wezwać policji, czy nawet jakiegoś kierownika tego klubu, w chwili gdy szatniarz wymuszał na niej i jej koleżance 20 zł."-, a Ty zawsze zachowujesz się rozważnie i logicznie. Zazdroszczę. Chętnie bym usłyszała wypowiedzi zarówno autorki, jak i adminów odnośnie tej sprawy.
OdpowiedzJa ich nie bronie. Chodzi mi tylko o to, że w wyniku wpisu historii na stronie Piekielni.pl nastąpił zbiorowy atak na jakiś klub, bez żadnych dowodów. To było bardzo głupie, użytkownicy brali udział w czymś co dobry prawnik bez problemu podciągnie pod paragraf o przestępstwie elektronicznym. Jedyny plus to to, że zniknęła historia z Piekielnych, ponieważ w komentarzach użytkownicy namawiali się do prowadzenia działań na szkodę klubu. Czym innym jest wystawienie plusa/minusa dla historii, a czym innym jest taka zbiorowa akcja działająca na szkodę konkretnej osoby albo firmy. To można porównać tylko do linczu. Motłoch z widłami i pochodniami zaatakował kogoś, bo ktoś krzyknął, że to czarownica i krowa przez nią dała skwaśniałe mleko.
Odpowiedz"Można to porównywać do linczu"?! Żartujesz prawda? Wpisywanie linku do historii na fanpage klubu, żeby zmusić klub do reakcji? Gdyby klub się ustosunkował- okay, mogłabym się zgodzić, że trzeba wysłuchać relacji też drugiej strony, ale w tym wypadku? Zbiorowa akcja działająca na szkodę firmy? To tylko wolność słowa i wyrażania poglądów oraz przedstawiania czyjejś opinii- nic więcej, a jedynymi, którzy zadziałali na szkodę firmy byli administratorzy fanpage, którzy nie dążyli do wytłumaczenia sytuacji, czy chociaż sprostowania.
Odpowiedzcertain - dlaczego głos rozsądku w dyskusji, który namawia do weryfikacji i DOPIERO WTEDY reagowania odbierasz jako obronę drugiej strony? Dlaczego dzielisz ludzi TYLKO na obrońców i atakujących? Dwa - nikt z nas nie wie ile i jak często klub tłumaczy się z dowolnych sytuacji. Co więcej, jak Draco napisał - równie dobrze mogła być to podkoloryzowana historia urażonego klienta. I teraz udowadniaj człowieku, żeś nie koń. Pytanie podstawowe - weryfikacja materiału z dwóch różnych źródeł. Dlatego też zdecydowana większość historii nie zawiera nazwy firmy, właśnie z powodu tak prostego a uciążliwego fenomenu 'internetowych obrońców'. Kliknąć i skopiować krytyczny tekst, a potem chodzić w glorii obrońcy uciśnionych.
OdpowiedzDla zainteresowanych kopia historyjki... Sylwester jak sylwester - większość kręci się po pubach, klubach, lekką ręką pieniążki na alkohol wydają, zostawiając niekiedy całkiem ładne sumy w barze, szatnie w klubach dwa razy droższe... No właśnie. Barman (czasem) dostanie napiwek, a jak może dorobić sobie szatniarz? Wylądowałyśmy z przyjaciółką w klubie. Ludzi pełno więc i szatnia zapełniona. Oddawałam kurtki. Pan (młody gnojek) zainkasował 10 złotych (5 za każdą) i dał w zamian jeden numerek. W porządku, miejsca w szatni brak, pewnie taka polityka. Ale... Wychodząc daję panu numerek na co on... Oddaje mi jedną kurtkę. Zwracam uwagę (grzecznie), że tam, na wieszaku została jeszcze jedna i chciałabym ją odzyskać. Co robi ten przemiły pan? Stwierdza, że była jedna. Dalej grzecznie tłumaczę, że oddawałam dwie, że widziałam jak sięgał po mój płaszcz i na tym samym wieszaku wisi jeszcze jedna. Co Pan robi? Stwierdza, że zgubiłam numerek. I tak, należy się zapłata. 20 złotych. Staram się być miła, tłumaczę, proszę - nic. Zgubiłam numerek. Który oddałam. Pod którym były dwie kurtki i notabene jedną odzyskałam. Nerwy mi puściły. Zresztą, nie tylko mi. Dziewczynie która stała z boku też. Dziwnym trafem ta sama sytuacja. W końcu pan wysuwa wniosek, że on tak naprawdę nie wie, czy rzeczywiście jest to moja kurtka, więc proszę, żeby sprawdził metkę, podaję nazwę marki. Pan bierze kurteczkę do ręki, ogląda, po czym wkłada rękę do kieszeni (swoją drogą nie miał do tego prawa). Sukces! Koleżanka zostawiła w niej telefon, więc podaję model, kolor, wszystko. I co pan wtedy robi? Tak, dalej twierdzi, że numerek zgubiony. Koniec końców zapłaciłam te 20 złotych, kazałam mu się udławić tymi pieniędzmi i wyszłam. Bo co miałam zrobić? Zostawić jej kurtkę z telefonem, wrócić rano i modlić się, żeby dalej tam była? Swoją drogą gratuluję panu sprytu, myślę, że niewiele osób zostawiłoby swoje rzeczy i wyszło. I z premedytacją napiszę jaki to klub - serdecznie pozdrawiam środkowym palcem pana szatniarza z klubu Ego w Sopocie. Domyślam się, że tym sposobem dorobiłeś się drugiej wypłaty.
OdpowiedzNiektórzy z Was piszą „autorka milczy”. A co ma robić?! Wstawiać kolejne historie typu „ale naprawdę, no było tak jak pisałam”, kopiować je i wklejać od nowa, skoro admin skasował jej historie? Czego oczekujecie od autorki historii na tym portalu?!
Odpowiedz