Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Sezon narciarski właśnie się rozpoczął toteż i pierwsze ofiary, a wśród nich…

Sezon narciarski właśnie się rozpoczął toteż i pierwsze ofiary, a wśród nich mój ojciec. Troszkę się poturbował, więc miałam kolejną okazję przyjrzeć się bliżej temu dziwnemu tworowi, jakim jest szpital.

Sytuacja I.
W wypadku narciarskim najbardziej ucierpiał bark mojego taty i TYLKO nim zajęli się lekarze. A bark bolał ale wystarczyło nie ruszać ręką i sytuacja z bólem była opanowana. Gorzej coś w żebrach... Ani zakasłać, ani wstać, ani nic zjeść no i widzę że mdleje z bólu i sam mówi że to nie z powodu barku. Sugestie w kierunku lekarza, że chyba też jest żebro złamane nic nie dają (mam wrażenie że udają że nie słyszą a jak już usłyszeli to i tak zbagatelizowali). Co było robić? Przecież lekarz wie lepiej (mimo, że nawet zwykłego RTG klatki piersiowej nie zrobiono). Więc leży sobie borok i 'umiera' z bólu w klatce. Dzielnie się trzyma: Chłop przecież jest a nie baba!
Rano sytuacja najpiekielniejsza. KICHNĄŁ. Coś mu poruszyło się jakby między żebrami no i z bólu zemdlał. 120 kg. Złamana ręka usztywniona CHUSTKĄ(!) nie mówiąc o żebrze.. Łup! o podłogę..
Już nie wstawał nawet do WC. Nie potrafił. ALE ALE! Doprosił się RTG. Przychodzi później lekarz i ze dziwieniem informuje mojego tatę:
- Wie Pan co? Okazuje się że ma Pan jeszcze żebro złamane!
Tata nie zaśmiał mu się w twarz, bo nie potrafił się śmiać. Chociaż jak już łaskawie dostał blokadę to trochę się chichrał przez łzy..

Sytuacja II. Później.
Leży więc smutno mój tata, cały dzień na plecach oczywiście i ani w lewo ani w prawo. Toteż piekielny kręgosłup się przypomniał (stare ale bardzo poważne urazy), a pech chciał że łóżko, na którym leżał było zepsute i nie dało się podnieść oparcia. Obok stało już puste i sprawne łóżko, więc mój tata poprosił pielęgniarkę o pomoc przy przeniesieniu, opowiadając o swoich problemach.
- Co Pan sobie myśli?! Wie pan ile osób czeka na to łóżko?!
W takim razie poprosił chociaż o naprawę swojego łóżka. Przyszedł pielęgniarz. Akcja przenoszenia wszystkiego (razem w moim chorym ojcem), bo łóżko będzie naprawiane! Po podniesieniu materaca od razu widać, że pewna część jest pęknięta i pielęgniarz nie ma szans sam tego naprawić ale chyba miał nadzieję, że jak długo się pomęczy to mój tata odpuści... Niestety mój rodzic głupi nie jest. Ale powiedział pielęgniarzowi, że jak podmieni łóżka to da mu spokój. Podmienił. :)

Sytuacja III
Obok mojego ojca leżał Pan ze zmiażdżoną kostką. Będąc tam widzę jak wije się z bólu, chociaż stara się tego nie pokazywać. (ale co zrobić? nikt nie mówił, że będzie różowo...)
Rano obchód:
- Witam, jestem Pana lekarzem, i dziś będzie miał Pan operację, więc proszę nic nie jeść, no i na razie nie może Pan dostać przeciwbólowych.
No nic nienormalnego.

Pielęgniarki roznoszą posiłki po oddziale:
Śniadanie - Dziękuję, będę miał operację dziś.
Obiad - Dziękuję, będę miał operację dziś.
Jestem tam i widzę jak tęsknie patrzy na mojego jedzącego tatę, nie mówiąc już o piekielnym bólu połamanej kostki.
Kolacja (już blady jak ściana, spocony z bólu)- Dziękuję, będę miał...

Na co pielęgniarka spokojnie i z uśmiechem: Ale przecież u nas operacje to tylko do 15:00..

słuzba_zdrowia

by kicaj
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar ZaglobaOnufry
-1 11

Nie wierze w cala historie. Powody: 1. U KAZDEGO pacjenta po wypadku, skarzacego sie na bole klatki piersiowej robi KAZDY szpital röntgena klatki piersiowej, bo koszta sa minimalne, a i tak na pewno robili zdjecie barku, czyli mozna bylo uskutecznic to "za jednym zamachem", tym bardziej, ze bole byly typowe, a zlamania zeber sa bardzo czeste, czyli tylko idiota by to olal. 2. Operacja nie jest przeciwskazaniem dla otrzymania srodkow przeciwbolowych przed nia.

Odpowiedz
avatar archeoziele
5 11

Tyle teoria. Ale jak wygląda praktyka w szpitalu? Różnie może być.

Odpowiedz
avatar kicaj
-2 6

Niestety cała historia w 100% prawdziwa. Myślę, że zbagatelizowali żebro, ponieważ uraz barku był tak nietypowy, że na nim skupiła się całą uwaga, a jedyne co mogli dać na złamane żebro to blokada- więc i tak niewiele. (Tak mówili) Nie znam się. Tak mówił sam poszkodowany. Nie konsultowałam tego z lekarzem :).

Odpowiedz
avatar venasque
0 4

Niby też nie chce mi sie wierzyć, bo wiele czasu spędziłam w szpitalach (różnych) a jednak nasza służba zdrowia nieraz potrafi nas zaskoczyć (niestety zwłaszcza negatywnie)

Odpowiedz
avatar blondasek
-2 6

Szpital typowo urazowy, gdzie większość pacjentów ze stoku jest zwożona i nie robi RTG klatki? Podaj nazwę szpitala i adres. Nie ma nazwy szpitala, to jest to grubymi nićmi szyte. Lekarz (!) przychodzi i mówi pacjentowi, że będzie operacja, po czym jej nie robi? Ehe, na pewno. Tak więc, adres i nazwę placówki.

Odpowiedz
avatar kicaj
4 6

Środek śląska, więc średnio z tymi stokami. Zabrze-biskupice. Dokładniejszej nazwy czy numeru nie znam. W syt. III po prostu nie zdążyli wykonać operacji, odbyła się ona następnego dnia. Piekielne jest to, że pacjentowi nikt nic nie powiedział. :)

Odpowiedz
avatar Armagedon
6 8

Wierzę w każde słowo, bez NAJMNIEJSZYCH zastrzeżeń! Obiekcje może mieć tylko ktoś, kto nie był pacjentem szpitala, lub był tylko raz i akurat miał dużo szczęścia. Sytuacja 1 Tok rozumowania pana doktora: Kontuzja barku. Pacjent mówi, że go boli w klatce. No boli, bo mu ból "promieniuje". Pacjent się nie zna. Jednak ma złamane żebro? No, cóż niczego to nie zmienia w zasadzie, samo się zrośnie. Sytuacja 2 Rozpieprzone łóżka na oddziałach szpitalnych - to standard. Trzeba mieć dużo szczęścia, żeby trafić na wygodne. Więc nikt nie chce stwarzać precedensów i pozwalać na "podmianki", coby łóżkowych autostrad w korytarzach nie robić. Sytuacja 3 Lekarz informuje pacjenta, że będzie miał operację, ale nie ma pewności, czy się z nią przed piętnastą wyrobi. Jednak na wszelki wypadek zabrania pacjentowi jeść. Pacjent karnie sam tego pilnuje. Pielęgniarki nie maja w "rozpisce" jego operacji, gdyż wiedziałyby, że chory jest na głodówce. Ale skoro pacjent twierdzi, że będzie operowany - nie wtrącają się. A pan doktor zrozumiawszy, że jednak się nie wyrobi, nie uważa za stosowne poinformować o tym ani pacjenta, ani pielęgniarek. Pielęgniarek - bo nie ma o czym, pacjenta - bo i tak się dowie. A że nie jadł? Na zdrowie mu pójdzie...

Odpowiedz
Udostępnij