Pracuję w markecie. Mamy w sprzedaży żywe karpie, jak większość marketów w okresie świątecznym. Dziś wykładałam towar i zobaczyłam, jak facet pochyla się nad basenem z karpiami wraz z dzieckiem, takim na oko rocznym. Dzieciaczek wesoło grzebie rączkami w wodzie, cieszy się do rybek, ojciec też ma radochę. Podchodzę do niego i mówię.
- Przepraszam, te karpie czasami podskakują, chlapią, mogą dziecko wystraszyć.
Sama zostałam dziś ochlapana przez karpia, a przechodziłam tylko dość blisko basenu. Wystraszyłam się tym, bo było to niespodziewane, a małym dzieckiem nie jestem, więc co dopiero taki dzieciaczek.
- Oj tam, oj tam, nic się nie stanie - odpowiada tatuś i kontynuuje zabawianie brzdąca.
No nic, odwróciłam się i poszłam.
Po minucie słyszę płacz dziecka. Karp wierzgnął, ochlapał małemu buzię, no i oczywiście go wystraszył.
Kogo to była wina? Oczywiście, że nasza, bo mamy zbyt "żywotne" karpie i nawet dziecko się nie może pobawić. Skandal!
market
Obawiam sie ze przez nastepne 3 dni jeszcze wiele razy spotkasz sie z takimi sytuacjami. Bydlo wyszlo na zakupy :)
Odpowiedztrauma na całe życie http://i419.photobucket.com/albums/pp273/Browneyedmami/GIFs/Glee/annoyed.gif
OdpowiedzDla mnie traumą jest widok tych stłoczonych żywych ryb. Nie jestem nawiedzonym ekologiem, ale męczenie zwierzaka najpierw w sklepowym baseniku, potem w wannie a potem zabicie go (często niewprawne) na kuchennym stole jest niepotrzebnym okrucieństwem. Generalnie nie jadam ryb
Odpowiedzdalam plus zanim doczytalam ostatnie zdanie, nie jadasz ryb bo sa w zlych warunkach? a kurczaki jadasz?
OdpowiedzDla mnie też zawsze traumatyczny był widok tych ryb. Pamiętam jak byłam w podstawówce i stałam w jakimś tesco czy gdzieś patrząc smutno na basenik, w którym tyle tych ryb było, że ledwo mogły tam się poruszać a w dodatku na wodzie unosiły się brzuchami do góry dwie ich koleżanki. A trzymanie karpia w wannie zawsze mi się wydawało, delikatnie mówiąc, lekko dziwne... :P
OdpowiedzNieee, Butelko. Po prostu ryb nie lubię, wbrew rozsądkowi, który mówi, że są zdrowe. Co do kurczaków to nie wiem, jakie mięso bym jadała, gdyby ich nie było, bo świniny i wołowiny/cielęciny/kaczek/indyków też nie lubię. Po prostu Tadek-niejadek i tyle.
OdpowiedzA juz myslalam, ze tatus sie pozlizgnal i wpadli do tego basenu :)
OdpowiedzMnie zastanawia jaki sens jest kupowanie pół żywego karpia tyle dni przez wigilią. W Tesko karpie pakują do worków bez wody. Podejrzewam, że taki karp zdąży umrzeć 3 razy za nim trafi z nowym właścicielem do domu. W ogóle karp na tackach jest w podobnych cenach(niby mniej kupi się kg ale chyba nikt nie zjada flaków i głowy karpia, więc prawie na to samo wychodzi). Nie ogarniam komu chce się bawić w czyszczenie ryby. Nigdy nie miałem schiz ekologicznych ale jestem na tyle leniwy aby nie kupować żywego karpia.
OdpowiedzDzisiaj w Carrefour widziałem całkiem nieźle zorganizowane "rybołówstwo". Względnie duży zbiornik z dwoma dopływami powietrza, a samo zabijanie natomiast za czarną kotarą. Jak ktoś chciał żywego to z kolei pytano czy ogłuszyć przed podaniem. Nie powiem, chyba czytali piekielnych, bardzo słusznie
OdpowiedzMogłaś zaproponować żeby pomachał dziecku mintajem, mrożonym filetem. Ten by go na pewno nie ochlapał, nawet żywotny by nie był, wręcz sztywny trochę
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 grudnia 2013 o 16:49
No sztywny by był, to by przecież dzieciaka nie rozśmieszył. W końcu sztywniak :D.
OdpowiedzPo pierwsze - nie kogo wina, tylko czyja wina! A po drugie - jeśli taka jesteś wrażliwa, to może trzeba cię zamknąć w szklanej kuli? Nie martwisz się losem stłoczonych karpi, tylko tym, że się przestraszyłaś i że cię ochlapał. Żenada. Ileż ty masz lat! 2-3?
OdpowiedzDla porządku dodam jeszcze, że karp wierzgać nie może z powodu braku kończyn.
OdpowiedzSkandal, że w ogóle macie żywe karpie.
Odpowiedz