Jestem w stanie bardzo dużo zrozumieć. Rozumiem, że nie wszyscy sąsiedzi muszą się lubić, ale stwarzanie takiego niebezpieczeństwa to duża przesada.
Dla wyjaśnienia: mój kot, siedząc na słupku naszego płotu został muśnięty z wiatrówki.
W tej sytuacji pokłady mojego zrozumienia mocno się skurczyły.
Również jestem posiadaczką kota i parę historyjek o sąsiadach by się uzbierało :/ Jedna z nich- banda dzieciaków. Zawsze wydawało mi się, że dzieciaki zwierzęta lubią i jeśli zrobią krzywdę, to nie celowo, tylko przesadzą z pieszczotami. A dzieciaki ganiały mojego kota po osiedlu i rzucały w niego kamieniami. Rozmowa z rodzicami piekielnych małolatów zadziałała. Druga- sąsiadka, pewnie koło 70 lat. Śmiało możemy wymontować domofon, bo ona i tak wie kto i kiedy wchodzi do bloku, widzi wszystko, nawet przez ściany. I słyszę, że pewnego dnia krzyczy na mojego kota (który grzecznie siedział sobie na trawniku). Zapytana po co to robi, odpowiada: bo chodzi po drzewach i morduje ptaki. Żeby nadać więcej dramaturgii pokazuje na pokaźnego świerka przed swoim oknem (ma bardzo kujące igły) i mówi, że kto się po tym świerku wspina. Na bank!
OdpowiedzOgółem się zgadzam, ale nie wiem czemu nie dowierzasz, że twój kot wchodzi na świerk i morduje ptaki. Mordowanie ptaków to jednak coś, co koty robią, a co do świerka, to ja mam i kującą sosnę i jodłę i nawet koszmarnie kującego świerka i dwa koty. Oba wchodzą na wszystkie wymienione choinki, zupełnie się igłami nie przejmując.
OdpowiedzZmora- w to, że poluje, to jestem w stanie uwierzyć. Ale w to, że łazi po tym iglaku- już naprawdę nie. Widywałam ją na wszystkich drzewach w okolicy poza tym iglakiem, który dodatkowo jest ogrodzony metalową siatką, coby psów tam nikt sąsiadce nie wyprowadzał. Taka siatka na metr wysokości. Podkopów żadnych nie ma dookoła, a skakać kicia też nie skacze, bo ma coś z łapkami.
OdpowiedzDżisas - naprawdę? One , te igły są naprawdę kujące?
OdpowiedzHmm, może nie tyle że kują, ale pewnie dla takiego kota to niezbyt przyjemne w dotyku. Zwłaszcza, jak ma się wspiąć po pniu. No i jeszcze raz napiszę- świerk jest ogrodzony i mój kot nie ma jak się do niego dostać.
OdpowiedzPewnie miecze kują ;) To się nie dziwię, że ostre. A tak serio, to mój kot się potrafił o kaktusy łasić, więc wątpię, żeby drzewo iglaste było dla pokrytego futrem zwierzaka takim problemem.
OdpowiedzAstor, to jest kot. Koty są bardzo zwinne i wspięcie się na siatkę czy świerk nie stanowi dla nich żadnego problemu. Mój kocur, obrzydliwie leniwy, tłusty wieprz bez trudu wskakuje jednym susem z parapetu na szczyt regału - jakieś 1,5 m w górę.
OdpowiedzA może do egzaminów kują? Uczone takie.
Odpowiedzpolicja, ustawa o ochronie zwierząt - do 2 lat ... niektórzy to po prostu małe dranie
OdpowiedzJak znaleźć delikwenta? Amatorów strzelania z wiatrówki do kotów nie brakuje w tym kraju.
OdpowiedzA jesli strzela sie, poniewaz kot stwarza zagrozenie dla innych zwierzat? ;>
Odpowiedz@Wafeko siedząc na płocie u swojego własciciela? oO
Odpowiedza wiesz kto? bo to by trzeba zglosic.
OdpowiedzAha... tylko kto będzie szukał tego śrutu w trawniku (w końcu dowód rzeczowy) i robił badania balistyczne tej wiatrówki? No chyba, że liczysz na ukaranie człowieka "na gębę"? Bo skoro właścicielka kota pokazała palcem, to na pewno winny...
Odpowiedzy... a moze zeznania swiadkow? mozna sie popytac czy ktos nie widzial co i jak. a uzywanie wiatrowki w okolicy zamieszkanej jest mocno niebezpieczne, bo mogl celowac w kota a trafic dziecko, wiec chyba nie powinno sie tego ot tak zostawiac, oczywiscie jesli jest wogole mozliwe ustalenie sprawcy.
Odpowiedz@butelka - zeznania świadków? Poważnie?? Przecież sprawy "słowo przeciwko słowu" to jest jak licytacja - kto ma więcej znajomych gotowych wiarygodnie zeznawać. Nie neguję, strzelanie śrutem do zwierząt jest karygodne, ale bądźmy rozsądni... Nie ma dowodów, nie ma sprawy, niestety.
OdpowiedzWłaśnie tutaj pojawia się u mnie problem, chętnie sama bym parę słów z tą osobą zamieniła i oczywiście to zgłosiła, gdyby nie fakt, że moich dwóch sąsiadów ma wiatrówkę. Jeden mieszka po lewo, z czego nasza działka jest bardziej wysunięta i nie widzimy jego podwórka, a drugi naprzeciw i na podwórku rosną mu wielkie świerki też zasłaniające widok.
OdpowiedzWiatrówkę , może mieć każdy wolno, ale nie wolno strzelać z niej w celach innych niż sportowo - rekreacyjne, taki kawałek metalu, nie tylko musnął kota ,ale poleciał dalej, co wiąże się z możliwością uszkodzenia mienia, nie mówiąc o zdrowiu i życiu przypadkowych przechodniów, to musi być zgłoszone, bo albo komuś się nudzi, albo ktoś ma poważny problem psychologiczny , albo jedno i drugie. jakby to był normalny kraj powinnaś mieć prawo odpowiedzieć ogniem ze swojego okna, no ale to takie nieunijne.
OdpowiedzJakiś czas temu była w mediach głośna historia, jak jakiś facet "sprawdzał" nowy sprzęt strzelając z wiatrówki przez okno w stronę przedszkola. Co prawda przedszkole było już chyba (?) zamknięte, ale i tak...
OdpowiedzDlatego moje koty są niewychodzące...
OdpowiedzBardzo zdrowo dla nich. Mój wychodzi tylko na balkon.
OdpowiedzTylko, że ja mieszkam na "półwsi". Tutaj każdy kot jest wychodzący, po podwórkach biegają psy. Poza tym ciężko byłoby trzymać nam naszego kota w domu, kiedy mamy swoją działkę i kot poza nią raczej nie wychodzi. Mam tego kota już dobre kilkanaście lat i od tego czasu to pierwsza taka sytuacja.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 grudnia 2013 o 12:51
Współczuję. Moją kicię kiedyś znalazłam ze śrutem w tylnej łapie i skopaną tak, że miała przestawioną miednicę... Po serii operacji niestety odeszła, a sku*wysynów, którzy jej to zrobili jakbym spotkała to bym zatłukła...
OdpowiedzJak kot jest wychodzący to prędzej czy później spotka go coś złego... Niezależnie od okolicy, bo nawet w spokojnej może pojawić się zabłąkany pies czy jeśli jest to na przedmieściach, dzikie zwierzę. Miej pretensje głównie do siebie... To Twoja wina że kota to spotkało...
OdpowiedzNie do końca moja. Kota przygarniętego nie da się tak łatwo zamknąć w mieszkaniu, zwłaszcza, jeśli mieszka się w domu, a nie w bloku... Kotka z początku była przez nas dokarmiana, przychodziła, po czym zadomowiła się na stałe. Takiego kota po prostu nie da się zamknąć na cztery spusty... Poza tym - to trochę tak, jakbym miała mieć pretensje do siebie, że ktoś mi pobił dziecko, jak wyszło do koleżanki... No trochę logiki, cholera jasna...
Odpowiedzagusia_1, tak zastanawiam się, czy Ty to piszesz na serio czy dobrze trollujesz. Bo chyba nie masz zielonego pojęcia o kotach. U mnie w dzielnicy, jako że uznawana jest za "półwieś" wszystkie koty są wychodzące i ta sytuacja była pierwszą. Spotka coś złego prędzej czy później? Większość kotów całe swoje życie przeżywa bez większych problemów na zewnątrz. Zabłąkany pies? Ty chyba nie widziałaś jak psy się kotów boją, kiedy te się nastroszą albo podrapią ich po pysku. Dzikie zwierzę? Owszem, były u nas lisy, ale jakoś koty potrafiły dalej przeżyć. Pretensje do siebie, że wypuszcza się kota, żeby nie hamować jego natury, a jakiś powaleniec zrobił mu krzywdę? Chyba pomyliłaś osobę, na którą trzeba zrzucić winę.
OdpowiedzZłe jest prawo dotyczące wiatrówek. Ja mam następujące postulaty i mogę złożyć obywatelski projekt ustawy na ten temat jeśli tylko się pod nim podpiszecie. Każda wiatrówka winna być rejestrowana w Urzędzie Gminy oraz na komisariacie Policji i na dany rok obowiązywałaby określona ilość śrutu z której należałoby się rozliczać - wystrzelone sztuki byłyby notowane na strzelnicy i stan musiałby się zgadzać. Ponadto nie wolno by było strzelać samemu, a tylko pod nadzorem rusznikarza, ewentualnie policjanta lub wojskowego, który miałby obowiązek notować godziny strzelania i przesyłać te dane do Urzędu. Oczywiście wydawanie śrutu podlegałoby ścisłemu zarachowaniu i na każdej śrucince musiałby być wygrawerowany indywidualny numer pozwalający na ustalenie właściciela. Strzelający musiałby być obowiązkowo ubrany na czerwono lub pomarańczowo a koło niego musiałby oprócz nadzorującego strzał policjanta czy żołnierza stać jeszcze człowiek z gwizdkiem i chorągiewką sygnalizujący że tu się strzela.
OdpowiedzTen troll jest o tyle niebezpieczny, że napisany bardzo poprawnie, i ktoś jeszcze gotów się nabrać.
OdpowiedzJaki troll? Albo popieracie mój pomysł i macie koty całe i nieuszkodzone, albo zostawcie to tak jak jest teraz i jęczcie że ktoś kici kręgosłup przetrącił.
OdpowiedzDrill: http://guardianlv.com/wp-content/uploads/2012/10/barack_obama_thumb.jpeg
OdpowiedzPorypało cię? to kompletnie pogrąży strzelectwo! Jak ktoś strzela do przedmiotów lub do istot żywych jest niespełna rozumu, ale to jest jakiś niewielki odłamek w stosunku do normalnych strzelców.
Odpowiedzrykacz- ty poważnie uwierzyłeś w to, że gość na poważnie mówi o "nadzorującym strzał policjancie", albo o człowieku z gwizdkiem i chorągiewką? Widzę, że dobry inteligent jesteś.
OdpowiedzCzytam komentarze tego człowieka i nigdy nie wiem, czy jest taki dziwny i rzeczywiście ma takie poglądy, czy po prostu robi sobie ze wszystkiego jaja... Także wilkołaku - nie dziwię się zamieszaniu jakie powstaje w głowach ludzi po przeczytaniu jego komentarza...
OdpowiedzW moich okolicach ostatnio jeden genialny postrzelił wiatrówką swego znajomego. Nie wiem czy tylko u mnie ludzie mają głupi zwyczaj strzelania w pola w celu odstrzelania dzików. Policja może i przyjedzie i pouczy. Wieczorami istny "dziki zachód".
OdpowiedzCzekolado, sprawdź sobie w słowniku, co oznacza "odstrzelić" i czym się różni od "odstraszyć". Polecam tak robić z każdym niezrozumiałym słowem, naprawdę pomaga. :) Uderzenie śrutem może jest bolesne, ale prawdopodobnie nawet nie przebije skóry i sprawa kończy się na siniaku. Oraz ucieczce dzików, bo chodzi o to, żeby nie niszczyły plonów, a nie jakiś "głupi zwyczaj".
OdpowiedzChodziło mi o odstraszenie * Mój błąd (głupia autokorekta). Piję do tego, że niektórzy robią to bez myślenia. Mieszkam na odludziu, gdzie momentami z każdej strony słyszę odgłosy strzelb. Posiadam zwierzęta, często przyjeżdżają do mnie mali siostrzeńcy czy dzieciaki znajomych, lubię nocą przesiadywać na polu. Może i głupie, bo śrut mnie nie zabiję, ale nie chce nim oberwać, bo jeden z drugim nie patrzy gdzie mierzy i kierują je w stronę mojej posesji.
OdpowiedzW mieście w którym pracuję, w ubiegłe wakacje mieliśmy serię zwierząt postrzelonych z wiatrowki. Na szczęście żaden przypadek nie skończył się śmiertelnie. Policja nawet prowadziła dochodzenie, ale zostało umorzone.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 grudnia 2013 o 18:51
A kociak przeżył? ;_;
OdpowiedzTak, przeżyła. "Na szczęście" kula ją tylko musnęła, a nie wbiła się w ciało. Została zawieziona do weterynarza. Ale ma teraz traumę i zrywa się przy każdym gwałtowniejszym ruchu nawet domowników...
Odpowiedz