Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Często się słyszy, że ubezpieczyciel nie wypłacił kasy,albo że mało i co…

Często się słyszy, że ubezpieczyciel nie wypłacił kasy,albo że mało i co to za firma.. Napiszę jak to wygląda w 80-90% u przeciętnych kowalskich.

Przychodzi w garniturku przedstawiciel firmy X i pyta grzecznie czy np: mieszkanie jest ubezpieczone.
- No.. Nie jest - dowiaduje się.
- Ojj to, nie dobrze, bo jakby się coś stało to.. (tu pokazuje jakie nieszczęścia mogą kogoś spotkać, a ubezpieczenie zdziała cuda, ba on co ma to NAJTAŃSZE na rynku)
Klient tak nakręcony wykupuje to NAJTAŃSZE, bo po co ma płacić więcej np 100 zł jak może tylko 40 zł? (ceny podane z kosmosu). Potem przedłuża takie coś rok za rokiem, bo po co ma zmieniać? Tylko jakieś papierki nowe, czas się zajmuje, a on zadowolony jest bo mało płaci...
A tu nagle rura jakaś pęka i mamy zalaną jakąś część mieszkania, więc wygrzebujemy to nasze tanie ubezpieczenie i zacieramy rączki, bo od 10 lat płacimy, to kasiorkę niemałą zbierzemy. A figa! Najczęściej nasze ubezpieczenie, fajne przyjemne i tanie okazuje się być niewystarczające bo obejmuje jakiś wąski zakres, a mieszkanie warte 250 000zł z meblami i telewizorem za 10 tys, jest ubezpieczone na max 100 000zł, a rzeczy na max 2000, więc dostaniemy jakąś marną część, np 500 zł za to że nasza kuchnia pływa.

Nie chcę stawać w obronie towarzystw, czy przedstawicieli, bo taki przedstawiciel co wpycha nam, bo coś jest najtańsze jest nic nie wart. Tylko na mentalność dużej części ludzi. Ubezpieczenie kupię najtańsze, albo w ogóle, bo mi się nie opłaca większe. Po co mi jak ja jestem ostrożny, mnie się nigdy nic nie złapało, a 10 pokoleń wstecz nie ma ciężkich chorób, więc będę żył 100 lat i więcej. Kto nie zna jakiejkolwiek historii typu: "Ja sobie stoję na światłach, a ten we mnie wjechał" albo "sąsiadowi z góry zapaliło się mieszkanie, straż tak gasiła, że ja mam teraz zalane" "idę ulicą i coś spadło zaraz za mną,ale miałam szczęście".

Uczulam: nie daj się człowieku naciągnąć na NAJTAŃSZE ubezpieczenie, kup takie które pasuje do twoich potrzeb. Może być trochę droższe, ale żeby Twoje mieszkanie warte 300 000 było ubezpieczone na 300 000, a nie na 100 000. Twoje zdrowie i życie też zasługuje na coś dobrego, a nie najtańszy badziew. Przykładowo: najtańszy płyn do mycia naczyń - lejesz i lejesz i się nie pieni, trochę droższy - już dobrze myje. Nie nakłaniam do kupowania niczego najdroższego, ale popatrzcie przy zakupie ubezpieczenia na SUMĘ UBEZPIECZENIA i warunki, a nie na cenę. Owszem są przedstawiciele chcący wcisnąć byle co z firmy X, a wy nie musicie znać tej firmy, ale ZAWSZE powiedzcie, że chcecie się umówić na kolejne spotkanie bo chcecie poczytać warunki, a przedstawiciel nie może wam odmówić. Sprawdźcie firmę w necie i poświęćcie chwilę na poczytanie warunków ogólnych, bo jak tego nie robicie, to potem jest płacz i zgrzytanie zębami.

Takich przypadków, że nie wiemy gdzie jesteśmy ubezpieczeni i co dostaniemy jak nam się coś stanie jest pełno. A przedstawiciel to człowiek. Jeden chce się nachapać i pokazać ile to on nie sprzedał, a drugi idzie niemalże z misją uświadamiania i dobrania rozwiązań specjalnie pod kogoś.

pomyśl zanim zrobisz

by Aeri
Dodaj nowy komentarz
avatar podworkowy_chuligan
3 3

Piszesz, ze nie chcesz bronić firm ubezpieczeniowych a poniekąd to robisz całą winę przerzucając na ludzi którzy kupują to co najtańsze. To chyba oczywiste, ze każdy chce zapłacić mniej niż więcej? Nie widzę w tym nic złego. Natomiast dyskusyjne jest to, ze firmy ubezpieczeniowe wogóle sprzedają produkty, które nie zabezpieczają interesów klientów. Z premedytacją wykorzystują chęć zaoszczędzenia i niewiedzę przecietnego Kowalskiego. Do tego trzeba jasno powiedzieć, ze w polsce nie ma przedstawicieli ubezpieczeniowych z prawdziwego zdarzenia. To sa zwykli handlowcy-domokrążcy, którzy sprzedają to na czym najwięcej zarobią a nie to co jest klientowi potrzebne. Do tego standardem jest zaniżanie sum odszkodowań, opóźnianie wypłaty lub wręcz jej unikanie. Na wszelkie mozliwe sposoby. Oczywiście trzeba czytać co się podpisuje. Ale nawet to raczej nie uchroni Cie przed batalia o odszkodowanie. Bo taka firma użyje wszelkich metod(równiez tych wątpliwych moralnie i prawnie) do tego aby to odszkodowanie było jak najniższe a nie takie jak wynika z umowy.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 grudnia 2013 o 11:30

avatar Timothy
0 0

To jest klasyczny problem pod tytułem - nie czytamy tego co podpisujemy. Czy w banku otwierając konto lub lokatę czy w towarzystwie inwestycyjny lub ubezpieczeniowym. I właściwie do kogo pretensje? Jakoś zapytani o rzetelność sprzedawców większość jednym tchem rzuca obelgi jak to zostali okłamani lub oszukani. Obejrzeć, obmacać, przeczytać - o to już nie. Nie znam się, nie mam czasu, w ogóle mnie to nie interesuje. PS. W 1997 ówczesny premier Cimoszewicz na uwagi o ewentualnych zapomogach od rządu rzekł "to jest kolejny przypadek, kiedy potwierdza się, że trzeba być przezornym i trzeba się ubezpieczać, a ta prawda jest ciągle mało powszechna." Inna sprawa, że 'uczynne' media skróciły tą wypowiedź do 'trzeba było się ubezpieczyć'. Za tę chwilę prawdy odszedł na drugi plan i grzeje się na europoselskiej diecie.

Odpowiedz
avatar podworkowy_chuligan
2 2

A jak to co napisałeś odnośi sie do OC komunikacyjnego chociażby? Czy zaniżanie wypłat odszkodowań przez firmy ubezpieczeniowe tez jest wina tego, ze klient "nie doczytał" czy tego, że te firmy cynicznie wykorzystuja niewiedzę ludzi? Nie każdy ma obowiązek być biegłym w sprawach ubezpieczeniowo-finansowych ale ma prawo oczekiwać, że nie zostanie oszukany. I najgorsze w tym wszystkim jest to, że takie działanie ubezpieczalni nie jest incydentalne a stało się wręcz normą.

Odpowiedz
avatar Timothy
0 0

Masz rację. Tutaj odnosiłem się głównie do uwag z historii. Podpisując umowę oczekujemy wywiązania się z niej. To, że w Polsce nie mamy tylu prawników, a sądy nie rozstrzygają tak jak w USA skutkuje brakiem bata na takiego oszusta. Dwa - w interesie TU jest by jak najmniej wypłacić. Więc kręcą i przeciągają. Bo ich to nic nie kosztuje. Trzy - masz rację, nie każdy jest specjalistą prawnym. Prawdę mówiąc idąc tym tropem to przy braku etycznych reguł i zasad każdy usługodawca może i często oszukuje klienta. Przykre to i smutne.

Odpowiedz
avatar Armagedon
3 3

Ten tekst to typowa "agitka" pod tytułem LUDZIE UBEZPIECZAJCIE SIĘ WYSOKO A NIE POŻAŁUJECIE. W dodatku napisany marnym językiem i z błędami. Jesteś przedstawicielem jakiegoś TU? Im wyższa kwota ubezpieczenia, tym wyższa prowizja, nie oszukujmy się. A moim zdaniem firmy ubezpieczeniowe to jedne z najbardziej pazernych, oszukańczych i podstępnych firm na świecie. Zrobią WSZYSTKO, żeby klienta oskubać. Zatrudniają w tym celu armię cwanych prawników, którzy doskonale wiedzą jak konstruować niekorzystne dla ludzi umowy, żeby wyglądały jak super-hiper oferta. I nie ma tu znaczenia wysokość płaconych składek, bo jeśli ubezpieczysz dom wart pół miliona - na pół miliona, to w razie jego zniszczenia otrzymasz połowę tej kwoty, jeśli ten sam dom ubezpieczysz na 100 tysięcy - dostaniesz tylko pięćdziesiąt. Pod warunkiem, oczywiście, że nie znajdą ci czegoś, co w ogóle pozbawi cię odszkodowania. Na przykład ekspertyza wykaże, że domownik zostawił w popielniczce tlącego się papierosa i chałupa poszła z dymem. Albo, że nie miał w drzwiach odpowiedniego zamka, więc złodziej się włamał i okradł mieszkanie do gołych ścian.

Odpowiedz
avatar Aeri
1 1

Tak jestem z TU i na piekielnych szukam klientów. Weź pomyśl... Przeczytaj ze zrozumieniem. Chodzi mi głównie o to: przedstawiciel TU to człowiek i tak chce zarobić, często sprzedając byle co. Jak juz ubezpieczasz dom warty 300 000 to nie na SU 100 000 bo jak ci się cały spali to dostaniesz 100 000 i będzie płacz. A jak masz kawalerkę za 100 000 to nie ubezpieczaj jej na 300 000, bo dostaniesz tyle ile kawalerka jest warta a nie więcej. Ludzie podpisują, prawie zawsze jak im się coś wpycha, a to był tekst żeby ludzi uświadomić jak łatwo dają się nabierać na najtańsze, a potem płaczą jak cis się stanie. Dobry przedstawiciel powie ci: panie, pan może płacić 20 zł, bo to najtańsze co mamy, ale pana nowy dom jest wart więcej i lepiej dać 40zl. A co do prowizji to przedstawiciele zarabiają na ub. na życie z funduszami inwestycyjnymi, a ub. domu to "dodatek". Owszem sä handlowcy, którzy wcisną byle więcej, ale są też tacy normalni co doradzą. Napisałam to bo mam sama masę przykładów znajomych typu "mnie to nie dotyczy" po czym coś się stało i np ktoś umiera i zostawia żonę z dzieckiem bez pieniędzy, bo on pracował, a ona nie.

Odpowiedz
Udostępnij