Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia CichoByc, pokazuje coś, o czym się nie mówi. Miałam 13 lat,…

Historia CichoByc, pokazuje coś, o czym się nie mówi.

Miałam 13 lat, kiedy zaczęłam się głodzić. Jedno jabłko dziennie? Zmniejszałam do ćwiartki. W pewnym momencie, chciałam odmawiać sobie nawet picia wody, bo w moim chorym mózgu uroiłam sobie, że woda też ma kalorie. Gdy musiałam coś wypić, bo nie mogłam wytrzymać, miałam ogromne wyrzuty sumienia, karałam się nacięciami żyletką na ramieniu.

Na początku obsesyjnie ćwiczyłam (póki nie opadłam z sił), po 8-9h dziennie. I to nic, że po połowie czasu nie miałam ochoty chociażby mrugać. Nie mając siły, potrafiłam stać i kiwać się w miejscu ze skakanką, albo leżeć i chociaż tę nogę zginać.
W 3 miesiące zrzuciłam ponad 30kg. Z dziewczynki 160cm/65kg zmieniłam się w szkielet ważący jakieś 30-34kg.

Czemu nikt nie zauważył? W tym momencie mieszkałam tylko z mamą, która pracowała na dwa etaty, wychodziła koło 5 i wracala o 23, kiedy już spałam. Z dalszą rodziną się nie widywałam, tata był za granicą.

Nauczyciele w szkole, pedagog? Dobre sobie. Nosiłam duże ciuchy, raz (!) nauczycielka biologii spytała, czy jestem chora, bo zbiedniałam na twarzy mocno. Wystarczyło, że powiedziałam, że nic mi nie jest. Żadnego tłumaczenia.

Wszystko wydało się, kiedy mama wróciła z pracy szybciej, akurat wychodziłam spod prysznica w ręczniku, kiedy weszła. I zobaczyła nogi jak patyki i wystające łopatki.

Popłakałyśmy się, nie wiedziałyśmy, co robić. Obiecałam więcej jeść, poszłyśmy następnego dnia do dietetyka, który dziewczynie, która od kilku dni jadła jakieś 100 kalorii i nie miała siły wstać, wydrukował menu na 2000 kalorii, zainkasował stówę i dał numer do prywatnego trenera fitness.
Nie wiedziałyśmy, czy to dobrze czy nie, mama wzięła urlop, gotowała mi wg menu (i to jakiego! Kapary, melony, małże itp. - które nie zawsze są najtańsze i dostępne u mnie, o czym facet wiedział, bo mama powiedziała mu, gdzie mieszkamy).

Oczywiście, jadłam mniejsze porcję, bo w tym stanie nie zjadłabym całej michy np. zupy.
Ale po pierwszych kilogramach w górę, dostałam amoku, jedzenie było tak cudowne, jadłam ogórki zagryzając cukierkami, ciastka popijałam żurkiem, wszystko, od czego wymiotowałam potem oczywiście. I zdałam sobie sprawę, że to sposób świetny! Jem, ile chcę i co chcę, a nie przytyję jak świnia, bo wyrzygam wszystko.

Kryłam się tak dobrze, że mimo, że mama była w domu i mnie pilnowała, ja potrafiłam być tak cicho, że święty by się nie zorientował.
Nie chciałam, żeby mi ktoś pomógł, mi było tak dobrze. Gdy próbowano mnie na siłę do psychiatry zaciągnąć, groziłam, że coś sobie zrobię, uciekałam. Po jakimś czasie, gdy po prostu od rzygania zbrzydłam, byłam zaniedbana - wzięłam się w garść. Tak po prostu. Nie umiałam nie liczyć kalorii, dlatego jadłam, nie znałam umiaru, nie wiedziałam, kiedy jestem głodna, a kiedy przejedzona, ale jadłam i nie wymiotowałam. Sama z siebie tak postanowiłam. Oczywiście, najbliżsi już wiedzieli o wszystkim. Nie chciałam wsparcia na siłę. Sama dla siebie to zrobiłam.

Przytyłam do 72 kg, ale umiałam już jeść w miarę racjonalnie. Nie akceptowałam siebie, ale wiedziałam, że muszę. Waga wahała się nawet +/- 10kg, ale dawałam radę sama. W ciągu kolejnych trzech lat walczyłam o stałą wagę i zaprzestanie obsesyjnego myślenia. Jadłam, wykluczyłam przetworzone rzeczy, dużo czytałam, brałam witaminy (po drodze przyplątała się anemia), chodziłam na długie spacery, czasami pływałam, czasem jeździłam rowerem.

Teraz, po sześciu latach, ważę około 55kg - nie sprawdzam tego, mówię "na oko". Ciuchy M dobrze leżą. Mam jędrną skórę. Pozostałości po tamtym czasie, to na pewno problemy z zębami, cerą, włosami, ale na tyle drobne, że wyglądam tak, jak chcę. Ale w głowie wciąż coś mam. Taka myśl, kiedy kupuję spodnie i nie mogę się w nie wcisnąć, kiedy kupuję paczkę czipsów albo oglądam się nago w lustrze. Tylko jedna myśl, która od czasu do czasu mnie nawiedza.

Może się żalę tylko, może coś mi w głowie zostało.
A może ktoś, przypadkiem natknie się na historię.
Po prostu się rozejrzycie wokół siebie. Może to Wasze dziecko, rodzeństwo, przyjaciel.

Tego się nie widzi i o tym się nie mówi. Nauczyciele mają to w nosie, dietetyk chce tylko zarobić, rodzice nie mają czasu dla dziecka. Nie każdy jest na tyle silny, by wyjśc z tego.

Nie lekceważcie nas.

ana

by konto usunięte
Dodaj nowy komentarz
avatar Jango_Fett
8 12

Bądźmy szczerzy, większość ludzi ma to głęboko w d.., część nie chce tego widzieć, a tych co by się zainteresowali można potraktować jako błąd statystyczny. Jak to kiedyś skomentował jeden z kolegów nie Moje dziecię, nie Mój problem.

Odpowiedz
avatar catwoman
-2 22

brawa za szybkie podłapanie trendu :) niedawno niejaki Varg wrzucił bajeczkę o narkotykach, sądząc po ilości komentarzy wzbudziła spore zainteresowanie - może będzie dla Ciebie kolejną inspiracją :)

Odpowiedz
avatar mruk
-4 30

a to my ci kazalismy sie odchudzac czy co? nasza wina, ze masz obsesje na punkcie wygladu? ty moze nie zwalaj na innych tylko zastanow sie nad soba.

Odpowiedz
avatar biala_czekolada
6 20

A ty się naucz czytać. Tu nie ma ani słowa o wpędzeniu kogoś w problem, tylko o braku pomocy przez długi czas przy wyraźnych wskazówkach. Ale miejsce na takie wynurzenia dość dziwne.

Odpowiedz
avatar mruk
-2 14

to ty sie naucz czytac, bo skoro nie widzisz zwiazku miedzy moim komentarzem a historia, to cos jest nie tak. autorka ma pretensje do spoleczenstwa, ze nikt jej nie pomogl, a niby z jakiej racji ktokolwiek mialby wyciagac ja z gowna w ktore sama wlazla?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 17

Pretensje mam, nie do społeczeństwa, ale do siebie za głupotę, do dietetyka, który tylko wyciągał rączki po kasę i do tych, którzy mogli (nauczyciele i rodzice) a nic nie zrobili. Obsesji nie mam. Oczywiscie wiem, ze dla niektórych osób zarówno zajadanie stresu, jak i odchudzanie, paranoje i tak dalej to wymysły i najlepiej by było, jakbym do roboty się wzięła, zamiast wydziwiać ;))

Odpowiedz
avatar butelka
0 8

a dlaczego autorka ma nie miec pretensji? 13 lat to dziecko, szkola jest chyba od czegos, a dietetyk powinien skierowac dziewczyne do psychologa. poza tym jak widzisz ze ktos kogos bije na ulicy to tez go mijasz obojetnie? tyle sie mowi o tym, ze trzeba reagowac na przemoc, czemu nie mielibysmy reagowac na to jak ktos krzydzi samego siebie?

Odpowiedz
avatar Skull_Kid
17 25

Tak, wszyscy są winni bo nie zareagowali na twój problem. Każesz się ludziom rozglądać? Niby co to da? Wystarczy obejrzeć dowolny film dokumentalny o anoreksji, bulimii aby dowiedzieć się, że takie osoby gardzą każdą formą pomocy, reagują agresją i potrafią kłamać w żywe oczy. W ogóle cudowna historia jak to sama sobie z tym poradziłaś. Serio, przed napisaniem obejrzyj coś na temat anoreksji bo jak na razie twoja wersja choroby wygląda jak rzucanie fajek.

Odpowiedz
avatar grubyjamnik
16 20

Kolejna osoba, która musi się uzewnętrznić przez internet! Gdzieś w poprzednich podobnych historiach security solder pisał, że to jakaś kampania pomocy ćpunom czy coś takiego i kiedy dochodzą kolejne takie opowieści zaczynam się ku tej myśli skłaniać. Jak masz problemy to idź się leczyć, bo portal to piekielni.pl dotyczaący piekielnych historii, a nie problemów nastolatków...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
15 19

Ok, mamy już osobę, która zjadała ćwiartkę jabłka dziennie, teraz czekam na wyznania człowieka, który odżywia się w wyniku fotosyntezy. A tak poważnie, to serio takie wahania wagi, takie niedożywienie (w końcu jadłaś tylko 1/4 jabłka) nie pozostawiły większego śladu na twoim zdrowiu? Wydaje mi się, że przytycie ze znacznej niedowagi do 72 kg jednak odbija się np. na wątrobie. Nie wspominając o rozstępach, które pewnie się pojawiły. Poza tym bardzo współczuję niskiej samooceny, która pchnęła cię do takiego znęcania się nad własnym organizmem. Mam nadzieję, że już więcej nie będziesz miała takich "epizodów".

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
23 41

Hahaha, "nie lekceważcie nas", jaki wzruszający apel. A ch.. nas to obchodzi, możecie sie nawet na śmierć zagłodzić, więcej zostanie dla nas ;-). Psiakrew, problemy pierwszego świata, gówniarzerii się w dupach od dobrobytu przewraca i wpędza się w choroby. I jeszcze to cięcie się żyletką, no nie mogę, takim z chęcią podarowałbym ze dwa metry mocnego sznura. I jakie pretensje do nauczycieli, że niczego nie zauważyli. Bo nauczyciele niemaja nic lepszego do roboty, tylko wycierać wam noski i pilnować czy zjedliście śniadanko. Na piekielnych powstaje nowy trend - "ja mam straszne problemy i nikt mnie nie rozumie". Czekam na rozwój sytuacji.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 15

"Zwykłą" depresję? Depresja nie jest zwykłą, ani tym bardziej błahą chorobą. I mam wrażenie, że w tych wszystkich komentarzach krytykujących autorkę chodzi o to, że przez takie bajeczki ludzie zmagający się z ciężkimi schorzeniami nie są traktowani poważnie. I słyszą, że chorują na zwykłą depresję.

Odpowiedz
avatar Bakemono
-5 11

Nie przez takie bajeczki tylko dlatego, że depresja ma różne stopnie nasilenia - od zwykłej chandry, po bardzo ciężkie formy, ciężko odróżnić, zwłaszcza patrząc z zewnątrz która to. Ta trudność weryfikacji jest spotęgowana dodatkowo tym, że każdy z nas ma jakieś sposoby żeby się bronić przed/umieć wyjść z dołka, a nieumiejętność wyjścia jest traktowana jako użalanie się nad sobą, bo "ja też miałem dołek, ale się wziąłem w garść, więc się nad sobą nie użalaj". Ekstrapolacja własnych doświadczeń na innych, bez zrozumienia, że inni mogą mieć inaczej. I również dlatego, że "depresja" bywa istotnie nadużywana jako wymówka. Komentarze takie jak Fomalhauta to zwykły brak empatii, zazwyczaj się takim pogląd zmienia, gdy problem zaczyna dotyczyć ich samych, albo kogoś bliskiego.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
23 27

Przeczytałam trzy pierwsze akapity i już mam pewność, że cała historia od góry do dołu jest zmyślona. Dzieweczko, po diecie złożonej z jednego jabłka czy ćwiartki jabłka dziennie po kilku dniach nie byłabyś w stanie samodzielnie utrzymać się na nogach. I po kilku miesiącach, jak tylko mamusia przyłapała nagle cudownie ozdrowiałaś i zgodziłaś się na leczenie. Och, jasne. A kierowca klaskał. Jak już zmyślacie, to chociaż miejcie na tyle dużo przyzwoitości, żeby to miało ręce i nogi. A jak szukasz poklasku w internetach to nie wycieraj sobie gęby chorymi na anoreksję, bo oni są narażeni na ostracyzm społeczny i bez takich debilnych historyjek, które pokazują ich w wyjątkowo złym świetle.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
25 27

oj tam, utrzymać się na nogach. Wg. autorki na diecie z 1/4 jabłka można ćwiczyć po 8-9 godzin dziennie.

Odpowiedz
avatar Izura
8 8

Ale za to nie miała siły mrugać, czepiacie się noooo;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
13 13

Autorko, powiem krótko... idiotyzm. Zarówno Twoje postępowanie jak i ten "apel". Co to kogo obchodzi jak ty się odżywiasz? Mam się rozglądać po ludziach? A nuż trafi się anorektyczka, która po cichu woła o pomoc. No chyba jednak nie. Ludzie mają w dupie takie sprawy i prawidłowo. Chcesz się głodzić? Proszę bardzo. Panienki mają w głowach poprzestawiane i się głodzą bo? No właśnie, nie ma żadnego sensownego powodu. Rozumiem odchudzać się ale są pewne granice. Zresztą, albo wpadnie taka w anemię, albo wyląduje u specjalistów bądź w przypadku braku szczęścia będzie 2 metry pod ziemią.

Odpowiedz
avatar Monomotapa
13 15

Dziewczynko, to, co opisałaś to choroby psychiczne. Nie przejdą po wspólnym płakusianiu z mamunią.

Odpowiedz
avatar fallenangel
-2 8

Kiedy nie trzeba ludzie mieszają się w twoje życie jakby nie mieli swojego, ale jak ktoś potrzebuje pomocy to nigdy nikogo nie ma. Taki już jest nasz gatunek

Odpowiedz
avatar Mirame
2 14

Abstrahując od wiarygodności historii (naprawdę, 8-9 godzin dziennie na ćwiartce jabłka? To chyba w przypadku, gdy cała ta anoreksja trwała 3 dni); jestem zaskoczona ostrością niektórych komentarzy. Anoreksja i bulimia mogą być problemami "pierwszego świata", niemniej jednak są to CHOROBY psychiczne i najczęściej dotyczą nastolatków, a więc wciąż jeszcze dzieci! Naprawdę, sugestia podarowania im sznura, coby szybciej z tego padołu zeszli, mnie szokuje. Przy wszelkich reklamach chudych modelek i idealnych ciał, ja się dziwię, że młodych osób z zaburzeniami odzywiania nie jest więcej - przecież takim dzieciom znacznie łatwiej do głowy włożyć różne bzdury, bo ich rozwój społeczny czy też emocjonalny nie jest jeszcze zakończony. Do tego dochodzą rówieśnicy, którzy potrafią byc okrutni, czy też rodzice, którzy z powodu nakłady pracy nie zawsze mają czas dla dzieci... Na litość, empatii trochę!

Odpowiedz
avatar Skull_Kid
0 12

Kiedyś oglądałem film dokumentalny o francuskiej klinice, która zajmowała się zaburzeniami żywienia. Warunkiem do przyjęcia było osiągniecie najpierw odpowiedniej wagi, również za brak dostosowania się do zasad lub kombinowania z jedzeniem skutkowało z opuszczeniem ośrodka. Klinika miała wyniki i nikt się nie bawił w leczenie żywych trupów bo kolejka oczekujących była duża. Również nikt się nie rozczulał nad wiekiem pacjentek. Z tego co pamiętam jedna z bohaterek po opuszczeniu ośrodka(ciągle histeryzowała jako ona jest biedna i jak ją dręczą jedzeniem, próbowała grać na emocjach i empatii) zagłodziła się. Sprawa jest prosta, jeśli ktoś nie chce się leczyć to w końcu i tak umrze, więc nie widzę sensu zabawy w empatie. Tym bardziej dokładanie sobie na głowę problemów psychicznych osób trzecich(zakładając, że taka osoba nie wykazuje chęci do leczenia). Klinika była prywatna, więc miała pełno prawo przyjmować na leczenie określonych ludzi. Nawet jak dziewczyna była na skraju śmierci nie była przyjmowana przed osiągnięciem odpowiedniej wagi.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
2 4

Widzę lekką dziurę w logice tej kliniki. Skoro chory był w stanie przybrać na wadzę samodzielnie i się nie zatłukł własną pięścią z rozpaczy nad stratą chudości i jeszcze ma ochotę na terapię, to w zasadzie leczenie stacjonarne nie jest mu potrzebne. To jest dobre dla ludzi, którzy są w tak złym stanie, że nie są w stanie sami zmusić się do jedzenia bez bata nad tyłkiem i przymusu, dla osób, które kompletnie się posypały. Dziwnym nie jest, że mieli wyniki, skoro przyjmowali ludzi już w zasadzie zdrowych. Ta dziewczyna, która umarła nie histeryzowała, nie grała na emocjach, ona po prostu była chora i postępowała zgodnie ze zniekształconą przez ED logiką. I to ona potrzebowała leczenia w szpitalu, a nie kobiety, które i bez kliniki dawały radę z jedzeniem.

Odpowiedz
avatar Skull_Kid
2 4

@grupaorkow Przybranie na wagę to pokazanie chęci do leczenia(wcale to nie były wymogi z kosmosu typu masz przytyć 10kg), tak jak pisałem to była prywatna klinika i nikt nie musiał się w niej leczyć. Istnieją państwowe ośrodki, więc bohaterka o której wspomniałem mogła się zdecydować na leczenie państwowe. Nie przyjmowali prawie zdrowych dziewczyn ponieważ bohaterki wyglądały jak żywe szkielety(sam widok tych dziewczyn był przerażający). Jak znajdę ten dokument to wyśle link i sama ocenisz czy były tam jakieś luki logiczne. Alkoholik jak zaczyna terapię to też musi zrobić pierwszy krok i przestać pić. Wtedy też napiszesz, że takie ośrodki przyjmują prawie zdrowe osoby(bo przyszedł na terapie trzeźwy i nie pił np. 3 dni)? Sam fakt zdecydowanie się na leczenie ma być pierwszym krokiem, ale siła rzeczy w czasie terapii ludzie zaczynają się łamać i potrzebują rygoru aby wytrwać w leczeniu. Nikt nikogo nie zmusi do leczenia a ośrodki nie mają nieograniczonej liczby miejsc.

Odpowiedz
avatar Skull_Kid
-1 1

*na wadze

Odpowiedz
avatar Skull_Kid
2 2

Zapomniałem dopisać, że bohaterki dokumentu nie wcinały kotletów z uśmiechem na twarzy. Również osoba, która zaczyna łamać zasady nie wpływa dobrze na leczenie reszty grupy. Pacjentki, która jest na skraju śmierci głodowej i jest już odżywiania kroplówką nie ma sił aby brać udziału w terapii grupowej w ośrodku zamkniętym, który nie zajmuję się takimi przypadkami. Jest różnica między bardzo niską wagą a wagą, która zagraża już życiu.

Odpowiedz
avatar Mirame
1 3

Skull, jest chyba jednak pewna różnica między "chęcią" do leczenia dorosłego, dojrzałego emocjonalnie alkoholika, a kilkunastoletniej dziewczynki, która nie bez powodu potrzebuje DOROSOŁEGO rodzica w wielu aspektach życia społecznego, bo sama nie jest wystarczająco dojrzała do podejmowania pewnych decyzji.

Odpowiedz
avatar Skull_Kid
1 3

@Mirame Czyli alkoholikiem może tylko zostać dorosła? Jeśli kilkuletnia dziewczynka nie ma żadnych chęci do leczenia to rodzice mogą stanąć na głowie i nie zmienią decyzji swojego dziecka. Dla mnie różnicy nie ma bo we wszystkich przypadkach osoba chora musi chcieć się leczyć. Też anoreksja trwa latami, więc nastolatka staję się w końcu dorosła i może o sobie decydować i olać troskę rodziców. Nigdzie również nie wspomniałem, że rodzice mają olać swoje dziecko bo rodzić zawsze będzie walczyć o swoje dziecko. Podałem przykład kliniki, która leczy osoby wykazujące chęci do leczenia. Z tego co pamiętam w dokumencie nawet nie było osób niepełnoletnich. Co innego walczyć o życie swojego dziecka a co innego angażować się emocjonalnie w problemy osoby trzeciej, która nie chce się leczyć.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
1 1

Skull_Kid - głównym problemem chorych na ed i tym co przede wszystkim blokuje ich przed podjęciem leczenia to paniczny (naprawdę paniczny, to nie jest figura retoryczna) lęk przed przybraniem na wadze i byciem "grubym". Jeżeli ktoś jest w stanie ten lęk przezwyciężyć, celowo przytyć, zmierzyć to, nie spanikować i zgłosić się na leczenie, to znaczy, że jest w naprawdę dobrym stanie psychicznym (oczywiście jak na anorektyka). Ta klinika nie osiągała tak dobrych wyników w leczeniu ze względu na swoje super dobre metody terapeutyczne czy świetne podejście do chorych, tylko, ze względu na to, że na wejściu robili odsiew i przyjmowali tych, którzy już i tak byli naprawdę blisko celu. Czy pacjentki, które są bardzo zachudzone i chore nie mają siły na terapie grupową... no nie do końca się zgadzam. Osobiście znam dziewczynę, która z BMI 11,5 (czyli na skraju śmierci głodowej, waga poniżej 30 kg i mowa tu o dorosłej kobiecie) funkcjonowała niemal zupełnie normalnie, uczestniczyła w terapii i robiła postępy i opowiadała, że czuje się dużo lepiej niż w domu. Znam też takie, które mając stosunkowo niewielką niedowagę były wrakami człowieka. O stanie chorego nie świadczy masa jego ciała tylko jego stan psychiczny. Wiem, że w różnych dokumentach i filmach bardzo lubią skupiać się na tragicznym wyglądzie chorych, bo to robi największe wrażenie, najbardziej szokuje. Ale nie to jest clue sprawy. Ktoś kto chce się leczyć jest dużo łatwiejszym pacjentem niż osoba, która się leczenia boi, nawet jeżeli wygląda jak trup.

Odpowiedz
avatar Skull_Kid
1 1

@up Widzę, że bez oglądania dokumentu o którym wspomniałem wiesz w jakim stanie przyjmowali pacjentki i czy były blisko celu czy daleko. ''w różnych dokumentach i filmach bardzo lubią skupiać się na tragicznym wyglądzie chorych'' Trudno nie zauważyć tragiczne wyglądu bohaterek dokumentu chyba, że ty znasz taki gdzie chodzą w workach i nie widać ich wychudzenia. http://www.drzewozycia.com.pl/ ''Warunkiem podjęcia terapii jest ocena kwalifikacyjna naszego lekarza specjalisty''. Nawet w polskiej prywatnej klinice odbywa się ocena pacjenta Czyli uważasz, że najlepszym wyjściem dla anorektyczki jest zamknięte oddziały psychiatryczne z przymusowym leczeniem, gdzie leczą naprawdę a prywatne kliniki przyjmują prawie zdrowe osoby aby podnieść sobie statystyki? Bo samo zgłoszenie na terapie już świadczy, że ktoś jest prawie bliski celu i zdrowy? Tak wnioskuje z twojej wypowiedzi. Wcale w leczeniu nie jest ważna sama chęć wyzdrowienia? To AA muszą mieć bardzo wysoką skuteczną, jeśli samo zgłoszenie jest równoznaczne z bliskością osiągnięcia celu. W ogóle sama chęć leczenie nie świadczy o tym, że ktoś się nie boi przytyć i cały pobyt wcina obiadki z uśmiechem na twarzy. Podejmując leczenie w klinice godzisz się z automatu na ograniczenie swoich praw, więc nie jest tak różowo jak ty sobie to wyobrażasz, że prawie zdrowa osoba wpada na leczenie z nudów. Ciekawe ile pacjentek po przymusowym leczeniu na oddziale psychiatrycznym faktycznie staje się osobami zdrowymi? Na pewno w statystykach biją na głowę prywatne kliniki bo nić tak nie pomaga choremu jak przymus i leczenie wbrew woli. Ogólnie głównym zamysłem mojego wpisu było podkreślenia mojej opinii, że nie warto się angażować w pomoc osobom trzecim, które nie chcą się leczyć bo jak alkoholicy będę na każdym kroku kłamać. Ty za to się uczepiłaś, że anorektyczki możemy podzielić na takie mocno chore i na takie, które są już u celu do pokonania choroby. Dla mnie anoreksja to choroba i co najwyżej można dzielić ludzi na tych, którzy chcą leczenia i na osoby które go nie chcą. Widzisz dla mnie pierwszym krokiem do leczenia jest sama chęć(choć człowiek może nie dać rady i się złamać w trakcie). Widocznie ty masz na tę sprawę inny pogląd, więc nie ma opcji na porozumienie. Choć sobie pogadaliśmy. Pozdrawiam

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 12

Some bitch don't wanna eat? Fuck her.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 grudnia 2013 o 21:09

avatar SunnyBaby
11 11

Dziecko kochane! Jakbyś Ty przez 3 miesiące jadła ćwiartkę jabłka dziennie to Ty byś już nie żyła, a w najlepszym przypadku byłabyś takim nieurośniętym gnomem jak z czasów gimnazjum, nie miałabyś okresu, mdlałabyś, codziennie bolałaby Cię głowa, byłabyś przeziębiona niemal non stop bo jak niby organizm miałby się bronić? Z czego? A Ty opowiadasz słodkie głupotki w stylu "ale po sześciu latach ciuchy na mnie dobrze leżą". Naprawdę radzę poczytać jakąś książkę niż wiecznie przeglądać się w lustrze.

Odpowiedz
avatar BlackCat
2 4

A poza tym, Autorka pisze, że ma 166cm wzrostu i przy 55kg wagi idealnie leży na niej rozmiar M. Ciekawe, bo mam tyle samo, ważę 64 i na mnie M-ka leży idealnie :)

Odpowiedz
avatar BlackCat
0 0

Tyle samo wzrostu*

Odpowiedz
avatar ampH
1 9

Tyle, ze Fomal ma racje. Pomijajac fakt co nas to obchodzi, ze ktos ma depresje/anoreksje/bulimie czy inna chorobe, ktora jakims cudem sie pojawila w okolicach XX wieku (moze deprecha nie ale pozostale dwie owszem) to co niby nawet nauczyxiel moze zrobic? Powoedziec rodzicom i tu koniec jego roli. A co rodzic moze? Sila zaciagnac do psychiatry? Nawet on takiego prawa nie ma. Anoreksja i bulimia to fanaberie sfrustriwanych nastolatek. Owszem, sa niebezpieczne dla zycia ale to ich w pelni swiadomy wybor popelniac powolne samobojstwo i nikt mi nie wmowi, ze to gleboki problem niezalezny od nich. Porownywanie zreszta anoreksji czy bulimii do depresji jest co najmniej smieszne. To tak jakby porownac ciecie sie zyletka do wypadku samochodowego, w ktorym pieszy zostaje potracony przez pijanego kierowce. Anoreksja i bulimia to wybrana droga przez dana osobe i to ona sama sie wpedzila w problemy i ona dama musi ruszyc tylek i sie za to wziac, nikt jej (tej osobie) nie pomoze.

Odpowiedz
avatar butelka
-4 4

hm, a moze ideal ciala sie zmienil w xx wieku? a moze ubrania sie zmienily? a moze pojawila sie telewizja? swiat sie zmienia, ale choroby zawsze beda te same? jakos nikt juz nie choruje na gruzlice. a co do chorob psychicznych to skad wiesz co kiedy bylo, jak psychologia/psychiatria to bardzo mlode dziedziny nauki i wczesniej ludzie poprotu mowili ze ktos jest szalony i juz nie wnikajac zby tnio w istote problemu. a co do komentarzy powyzej leczcie sie ludzie! nawet jesli historia jest nieprawdziwa i moze w nieodpowiedznim miejscu to nie rozumiem tej fali nie nawisci po tytulem - cpuny, anorektycy i innezjeby mamy was w dupie, zgincie. wow swietnymi musicie byc ludzmi jesli macie gdzies wszystko co nie dotyczy was samych, ciekawe co byscie zrobili jak by to spotkalo wasze rodzenstwo albo dzieci, tez byscie im powiedzieli, a to umrzyj.

Odpowiedz
avatar ampH
2 2

Tak zmieniły się. Tylko, że trzeba mieć porządnie nie po kolei w głowie, żeby próbować używać photoshopa bez photoshopa, bo te modelki to wykreowane graficznie twory. Także owszem, to jest ciężka choroba psychiczna. Jednak nie sama anoreksja czy bulimia, taka dziewczyna już przed wpadnięciem w nią miała ostre zaburzenia psychiczne i nie była w ogóle przystosowana do życia w społeczeństwie, była słabą jednostką, która całe życie powinna spędzić mając ścisłą kontrolę zarówno lekarską jak i rodzicielską bądź w postaci innego opiekuna. Ubezwłasnowolnienie mimo, że niekonieczne, byłoby wskazane, ponieważ sama nie ma pojęcia co ona w ogóle robi. Odpowiem Ci, co by było, gdyby spotkało to moje dziecko - wylądowałoby w szpitalu psychiatrycznym nawet jeśli musiałbym stoczyć batalię w sądzie o ubezwłasnowolnienie. Gdybym tego nie zrobił, to tak jakbym rzucił noworodka na ulicę i niech radzi sobie samo - takie osoby mają właśnie umysł noworodka, który nie ma pojęcia jak się zachowywać w tym świecie.

Odpowiedz
avatar butelka
0 0

sama napisalam przeciez ze pomoc psychiatryczna jest niezbedna, ale same szpitale psychiatryczne mnie przerazaja, chociazby jak w tej historii cihobye. chyba wolaalbym sie zwolnic z pracy, byc z dzieckiem w domu i chodzic do psychiatry na wizyty.

Odpowiedz
avatar GorzkaCzekolada
8 8

No wiecie co, jak możecie nie wierzyć w taką historię przez was autorka zamknęła konto. :( A tak serio cała historia to wielka bujda, lub strasznie podkoloryzowana.

Odpowiedz
Udostępnij