Recepta zagranicznej cioci na bezrobocie po studiach. Cytuję: "Weź od kogoś pożycz dziecko, najlepiej w wózku, chodź po firmach (oczywiście z dzieckiem i wózkiem), opowiadaj o swej trudnej sytuacji (samotne macierzyństwo itd.) i pytaj, czy znajdzie się dla ciebie praca."
Ciocia wyemigrowała z naszego wspaniałego kraju w czasach głębokiego PRL. Do dzisiaj myśli, że pracę można nadal załatwić jak za PRL. Tłumaczyłam, że do firmy by nie wpuścili osoby postronnej, bo siedzi na portierni ochroniarz i pilnuje. Po drugie samotna matka jako potencjalna pracownica jest od razu na gorszej pozycji. Odp. kochanej cioteczki: "A ty to zawsze masz jakieś problemy i pokrętne tłumaczenia!"
Jakoś z ciotczynej rady nie skorzystałam.
zagranica rodzina praca
"Tłumaczyłam, że do firmy by nie wpuścili osoby postronnej, bo siedzi na portierni ochroniarz i pilnuje." - yyy, starasz się o pracę w Fort Knox..? o.O Co to za firma że ochroniarz nie wpuszcza ludzi - potencjalnych klientów bądź pracowników..? Wnioskuję bowiem że masz jakąś bardzo bardzo konkretną firmę na myśli, bo ciężko mi sobie wyobrazić Biedronkę w której ochroniarz nie wpuszcza ludzi...
OdpowiedzChodzi o np. biurowiec w tym momencie. W firmie, gdzie pracuję, nie ma mowy o tym, żeby wejść bez przepustki - chyba że ktoś staranuje bramki. Akurat wtedy pracy w Biedronce nie szukałam, a i ciotce o biurowce chodziło, żeby tam szukać roboty "na dziecko" :)
OdpowiedzWystarczy pracować w banku w tzw. backoffice. Jeśli ktoś chce wejść bez przepustki to musi się wylegitymować i podać powód dla którego chce wejść. Dodatkowo pracownik musi wcześniej zapowiedzieć, że ktoś taki, a taki się pojawi. OliwaDoOgnia: Wtf!?? Co to za firma gdzie między biurkami pracowników po biurach mogą się kręcić klienci??? Albo jeszcze lepiej po produkcji :P. Dla nich tworzy się punkty obsługi klienta oddzielnie albo oddzielne wejście. Nie każdy pracuje w sklepie lub usługach przy obsłudze klienta bezpośrednio!
OdpowiedzMyCha założyłem że chodzi o pracę w sektorze usługowym bo autorka pisała o problemach ze zdobyciem pracy, a nie kojarzy mi się to ze stanowiskami które wymieniasz.
OdpowiedzOliwaDoOgnia- raczej wątpie, by osoba po studiach szukała pracy w Biedronce, by to był jej docelowy szczyt marzeń. W sektorze usług też nie jest tak ciężko dostać pracę - np. jako kelnerka, ekspedientka itp. tylko czy o to chodzi, czy po to się kończy studia? By potem tyrać za 7 zł?
OdpowiedzNo...., ciekawa opowiastka. Ale chyba Ci ją urwało. Gdzie piekielność? Bo chyba nie rozumiem. Że masz ciocię? No nie. Że dawno nie była w kraju? Hm, chyba też. Że chciała dobrze? Nie żartuj. Aaaa, że poroniony pomysł pożyczenia dziecka? Ojoj, piekielność nad piekielnościami!
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 12 grudnia 2013 o 12:42
Ta, też mam w rodzinie osobę która nosi się z zamiaram powrotu na stałe do PL po 30 latach emigracji. Przy każdej okazji wtrąca, że przywiezie nam troszkę DOLARÓW! Jak my możemy nie skakać pod sufit ze szczęścia?
OdpowiedzPoproś, żeby ci coś kupiła w Pewexie, po przyjeździe.
OdpowiedzFaktycznie, ciocia jeszcze głęboko tkwi w komunizmie. Poza tym pewnie myśli, że tu praca w zawodzie jest dla każdego, kto studia skończył. Bo kiedyś tak było - nieliczni kończyli studia, więc w sumie mieli już pewność pracy w zawodzie po szkole. A co do bezrobocia po studiach - praca jest. Jest dużo pracy. Ale płatnej 5 czy 7 zł za godzinę, absolutnie nie związanej z zawodem, a za tą płacę normalnie nie da się żyć.
OdpowiedzWezmę i tą za 5zł/h ale pokaż mi gdzie, bo od 3 miesięcy szukam i nie ma. Tylko że nie mieszkam w dużym mieście a w miasteczku w rejonie sadowniczym;/
OdpowiedzCi w Stanach tak mają, że do końca życia utrwala im się obraz kraj w tego czasu, w którym go opuścili i dana ciocia tylko potwierdza to moje spostrzeżenie z czasów gdy tam gościłam. Aby było śmieszniej - tego obrazu wcale nie zmienia im fakt bywania w kraju przodków np. w wakacje.
OdpowiedzUwielbiam tych ludzi, którzy wyjechali 30-40 lat temu do Stanów Zjednoczonych albo Kanady, głosują na jedyną słuszną partię i psioczą na Polskę sądząc, że od czasu ich wyjazdu nic się w kraju nie zmieniło. Zawsze to tacy mają najwięcej do ponarzekania, choć najmniej wiedzą.
OdpowiedzA może po prostu ciocia żyje w jakimś normalnym kraju, gdzie dziecko nie jest największym złem i defektem, jakie się mogą przydarzyć potencjalnemu pracownikowi? Do tego może nawet jeszcze państwo zatrudnianie kobiet z dziećmi promuje, a sam pracodawca wie że zyskuje w ten sposób pracownika lojalnego. Bo skoro ma na utrzymaniu dziecko to będzie jej na pracy zależało i nie złoży wymówienia za trzy miesiące "bo myślała że to będzie inaczej wyglądać". A jedyną 'piekielnością' cioci jest wtedy naiwne założenie, że skoro tyle lat temu już się tu ustrój zmienił, to i u nas jest normalnie. A piekielnościa prawdziwą - to że państwo nadal nie potrafi stworzyć spójnej polityki prorodzinnej, tylko kraść pieniądze z OFE na zasypanie dziury w ZUS.
OdpowiedzNajlepszą polityką prorodzinną będzie zostawienie tego w spokoju. Państwo zabiera nam 84% pensji, niech biorą dziesięcinę to jeden pracujący rodzic da radę utrzymać rodzinę dopóki dziecko nie podrośnie na tyle, żeby iść do przedszkola. Ja nie chce polityki prorodzinnej, dzięki niej też nie mogę znaleźć pracy- mam 20 lat, jestem kobietą a to znaczy, że mogę zaciążyć i zniknąć obciążając pracodawce, nikt nie jest głupi żeby ryzykować skoro na moje miejsce mogą wziąć faceta.
OdpowiedzPrzypomina mi się rozmowa z moimi rodzicami, którzy kilka lat temu mocno nalegali abym się wyprowadził. Nie docierało do nich to, że przy ówczesnych zarobkach nie dostałbym nawet kredytu na zakup mieszkania, a wynajem kosztował więcej niż ja zarabiałem - takie czasy. Na moją sugestię, że oni dostali mieszkanie za komuny od zakładu pracy, a później wykupili za ułamek ceny, ojciec odpowiedział krótko: "Trzeba było się wcześniej urodzić, to też byś dostał". Jak odpowiedzieć na taki argument? ;-)
Odpowiedzustrój się zmienił, zatem rada nieaktualna i niekompletna - za matką z dzieckiem powinien chodzić prawnik i straszyć pozwem o dyskryminację. jeśli nie z pracy, to z odszkodowań byłyby pieniądze.
Odpowiedz