Historia Traszki przypomniała mi pewne moje spotkanie z panami w niebieskich mundurkach.
Jechałam sobie w miejsce X. Nie znam za bardzo okolic, wiem jak dojechać pewną drogą i tą drogą właśnie jadę. Dojeżdżam do skrzyżowania, gdzie powinnam skręcić w prawo i... koniec trasy. Zakaz ruchu. Właśnie zamknęli drogę, bo będą zmieniać nawierzchnię aż do tego skrzyżowania. Tylko zmieniać będą z lewej, a po prawej stronie od skrzyżowania normalnie można jeździć. W sumie ciężko stwierdzić, czemu zatem zamknęli skrzyżowanie. W każdym razie zrobili to dopiero co, jeszcze nie było żadnych znaków o objazdach ani nic z tych rzeczy.
Ponieważ nie wiedziałam, jak objechać, niewiele myśląc zrobiłam to samo, co cały sznur samochodów przede mną: zignorowałam znak i skręciłam na skrzyżowaniu w prawo, tym sposobem przejeżdżając kilka metrów nielegalnie. No i niestety, za zakrętem cały ten sznur samochodów, wraz ze mną, został zatrzymany przez panów niebieskich.
No cóż, trudno, wiedziałam, co zrobiłam i zrobiłam to świadomie. Mogę sobie uważać co chcę, że to nie w porządku nie wytyczyć objazdu, nie informować, że droga nie ma przejazdu i od razu stać z patrolem w tym miejscu, jednak... dura lex, sed lex. Więc czekam sobie grzecznie, aż panowie obsłużą pozostałych klientów i podejdą do mnie.
Podchodzi pan wąsaty, wita się, dokumenciki, te sprawy, czy wiem dlaczego mnie zatrzymuje, czy wiem, ile to kosztuje, a kto za to zapłaci, po co mi to było i inne takie. Jednak bardziej, niż ten cały zakaz, pana wąsatego zdenerwowało co innego. Co takiego? Ano... Miałam zapięte pasy, mimo, iż jestem w ciąży.
P: Dlaczego ma pani zapięte pasy?!
J: Dla bezpieczeństwa?
P: W pani stanie nie wolno zapinać pasów! Krzywdę pani dziecku zrobi! Proszę je odpiąć.
J: O ile mi wiadomo, w moim stanie nie mam prawnego obowiązku zapinać pasów, jednak zakazu nie ma.
P: Proszę pani, nie można zapinać pasów, chyba, że pani nie dba o dziecko.
J: Szczerze mówiąc wolałabym, żebyśmy się nie spotkali z poduszką powietrzną bez zapiętych pasów w razie stłuczki, więc jednak pozwolę sobie pozostawić je zapięte.
P: No tak! Teraz takich głupot ci instruktorzy na tych kursach kobietom do głów kładą...
Przez chwilę zastanawiałam się, gdzie szukać ukrytej kamery.
Czekaj czekaj, ja tu czegoś nie rozumiem. Policjant martwił się o ciebie i o twoje dziecko, a ty jeszcze opisujesz to na piekielnych jako piekielną przygodę?
OdpowiedzPolicjant się nie martwił tylko chciał być mądrzejszy niż ustawa przewiduje.
OdpowiedzNie, po prostu kiedyś było tak, że kobieta w ciąży nie zapinała pasów. Nie jeździło się wszędzie i ciągle, nie było airbagów, był mniejszy ruch. Z resztą- każdy powinien o takich rzeczach sam decydować- zapina czy nie, przechodzi na czerwonym czy nie- jego sprawa. Jeszcze trochę a ustawowo mocz oddawać będziemy mogli tylko w wyznaczonych godzinach.
Odpowiedz@Izura: niezapinanie pasów nie powinno być decyzją "każdego", bo zagrożenie stwarza nie tylko dla siebie (jak wylecisz z auta i wpadniesz do auta naprzeciwko, to zrobisz dodatkową krzywdę jego pasażerom). Co do czerwonego - zgadzam się w pełni. Zresztą niektórych (chciałoby się rzec "normalnych") krajach tak jest, że czerwone to dla pierwszych raczej znak "stop" niż zakaz przejścia. Podobnie np. dla motocyklistów przy prawoskręcie.
OdpowiedzJaką siłę by musiało mieć ciało, żeby wybiło szybę, wyleciało i przebiło kolejną?
Odpowiedz"Przy zderzeniu czołowym, nawet przy prędkości nie uznawanej za niebezpieczną, rzędu 64 km/h, może dochodzić do przeciążeń do 30 g (przyspieszenie 30 razy większe niż przyspieszenie ziemskie). Wtedy mężczyzna o wadze – 84 kg będzie oddziaływał na przedni fotel lub/i innych pasażerów tak, jakby jego masa wynosiła 2,5 tony (84 kg x 300m/s2 = 25 200 N)" (Czym może się skończyć jazda bez pasów bezpieczeństwa http://prawko-torun.pl/czym-moze-sie-skonczyc-jazda-bez-pasow-bezpieczenstwa) "Z badań prowadzonych przez ITS wynika, iż przy zderzeniu z przeszkodą, z prędkością ok. 50 km/h, masa uderzeniowa osoby o wadze ciała ok. 70 kg, wynosi 3500 kg – trzy i pół tony! Przy zderzeniu z drzewem lub ciężarówką, gdy kierujący porusza się z prędkością ok 80 km/h bez zapiętych pasów on lub pasażer ginie w ciągu 0,1 sekundy uderzając w deskę rozdzielczą z siłą ok. 7 ton wypadając przez szybę a całe zdarzenie trwa zaledwie 0,15 sekundy."(Pasy bezpieczeństwa i „symulator zderzeń” na drogach woj. podlaskiego http://podlaska.policja.gov.pl/?idart=2934&lang=0)
Odpowiedz@Izura: siła to iloczyn przyspieszenia i masy. Przyspieszenie to zmiana prędkości w czasie. Zmiana prędkości ciała względem samochodu z naprzeciwka to - gdy oba samochody jadą 90 km/h - 180 km/h. Czas tej zmiany to ułamki sekund. Odsyłam do licealnej fizyki, żeby móc ocenić zagrożenie. Trochę wyobraźni, naprawdę.
Odpowiedz@Izura @lasooch Oczywiście przechodząc na czerwonym nikomu nie szkodzisz. Do momentu kiedy wejdziesz pod samochód i wtedy kierowca będzie miał przez Ciebie problemy, bo zabije człowieka. Nawet jeśli prawnie będzie w porządku, to sumienie będzie gryźć (w najlepszym przypadku, w najgorszym wjedzie w drzewo, bo będzie chciał Cię ominąć).
OdpowiedzNo to może inaczej. Droga autorko, powiedz mi z ręką na sercu czy ten policjant każąc ci odpiąć pasy miał złe intencje w stosunku do ciebie, mimo że miał albo nie miał racji?
Odpowiedzjeery22, nie mogę Ci powiedzieć z ręką na sercu, jakie miał intencje policjant, każąc mi odpiąć pasy, bowiem nie mam szklanej kuli ani z fusów wróżyć nie umiem, a w jego głowie nie siedzę. Mógł mieć dobre intencje, mógł po prostu chcieć się pomądrzyć, opcji jest wiele. Prawda jednak taka, że gdybym miała nieco mniej świadomości własnego samochodu, obowiązującego prawa i statystyk odnośnie wypadków, mógłby się przyczynić do stworzenia zagrożenia, a to w tym zawodzie niedopuszczalne. W ten sposób "dobrze radzić" mając na uwadze dziwnie pojęte dobro dziecka mogą wszelkiego rodzaju ciotki-klotki, nie policjant z drogówki.
Odpowiedz@fanfarelle w tej historii nie widzę nic piekielnego. Policjant udzielił ci tylko zwykłego pouczenia i tyle.
Odpowiedzjeery22, ale pouczenie to było niesłuszne. Nie pokrywające się w żaden sposób z kodeksem drogowym (brak obowiązku != obowiązek braku). I to było piekielne, bo kto jak kto, ale policjant z drogówki powinien znać przepisy kodeksu ruchu.
Odpowiedz@lasooch: prędkości przy zderzeniach czołowych się nie sumują. Mythbusters udowodnili to, efektownie rozwalajac kilka aut.
OdpowiedzPolicjant miał rację - bzdure powiedziałaś. Większość aut ma czujnik zapięcia pasów. Nie odpali poduch jak masz nie zapiete Wyszydzilas policjanta choć miał rację. Sorry za monentami brak polskich liter.
OdpowiedzNie miał racji. Owszem, kobiety w ciąży nie maja obowiązku zapinać pasów, ale jest to zalecane; istnieją specjalne adaptery do pasów, ewentualnie można go sobie po prostu przeciągnąć pod brzuchem (ja tak robiłam), jest to bezpieczniejsze, niż ryzyko wypadnięcia przez okno podczas wypadku, np. dachowania. link: http://ciazaipasy.pl/publikacje/jedne-pasy-dwa-zycia/
OdpowiedzGrubyjamnik, zastanów się: czy w razie wypadku lepiej, żeby życie dziecka było zagrożone ze względu na uraz od pasów, czy lepiej, żeby matka przeleciała przez szybę? Brutalny przykład, ale w drugim przypadku zginą oboje. W dzisiejszych czasach pas jednak nie musi być zagrożeniem dla płodu, wystarczy dobrze zapiąć. Ja używam specjalnego adaptera, żeby to sobie ułatwić. Wprawdzie chwilę wtedy trwa, zanim się w ten cały pas porządnie omotam, jednak przynajmniej nic mi się w nieporzadane miejsce nie przesuwa. A policjant nie miał racji. Niestety z powodu poduszek powietrznych brak zapiętych pasów staje się groźny nawet w momencie pozornie błahej stłuczki. Czujniki, powiadasz? Po pierwsze, 'większość' oznacza, że jednak nie każde auto je ma a po drugie to tylko elektronika i może w każdym momencie zawieść. A ja nie chce testować, czy nie zawiedzie akurat w takim przypadku... Zresztą nawet przy braku poduchy łatwo się brzuchem z kierownicą spotkać z impetem, co na zdrowie dzieciątku też by nie wyszło. Podsumowując, argumentów za szpinakiem pasów w ciąży, szczególnie z odpowiednim adapterem, jest mnóstwo. A jakie są przeciw, bo jeszcze się nie dopatrzyłam?
OdpowiedzTak jak w poprzedniej historii napisała Traszka - bezpieczniej dla dziecka jechać w pasach niż przy wypadku obijać brzuch.
OdpowiedzIstnieją specjalne pasy dla kobiet w ciąży, umiejscowione poniżej brzucha. W innym wypadku - gdy mamy zwykłe pasy, przy gwałtownym hamowaniu auta pasy mogą wyrządzić dziecku więcej szkody niż ich nie zapięcie. Policjant po prostu miał rację, a wybór należy do pani.
OdpowiedzKarioka, poprawnie zapięte pasy nie wyrządzą dziecku krzywdy, nie obwija się nimi brzucha. Ja dla pewności używam specjalnego adaptera, zeby mi pas na brzuch nie najeżdżał przypadkowo. Ale to tylko udogodnienie, bo zwykle pasy też się da bezpiecznie ułożyć.
OdpowiedzMam 3 dzieci, jeżdżę od lat. Prawdopodobieństwo ostrego hamowania jest większe niż wypadku śmiertelnego. Ostre nagłe hamowanie może zadusić dziecko. Nie ma "poprawnie zapiętych pasów" na ciąży - zwykłe pasy zawsze będą uciskać, dlatego ja używałam specjalnych szelkowych. Nie rozumiem, jak można pisać takie rzeczy. Może kiedyś dojdzie pani do swojej niewiedzy.
Odpowiedz@Kariolka, a w jaki sposób pasy mają zadusić dziecko, skoro jedna ich część styka się z moim ciałem na klatce piersiowej pomiędzy piersiami i potem "idzie" pod piersią, a druga znajduje się POD brzuszkiem? Ja nie wiem jak Ty pasy zapinasz, że mogą zaszkodzić maleństwu... Zresztą autorka wyraźnie napisała, że używa adaptera, więc jej ten problem nie dotyczy. Btw. jakie to są pasy szelkowe?
OdpowiedzKarioka, być może jestem ignorantką pod względem anatomii, niemniej zastanawia mnie, jakim cudem pas może zadusić dziecko, skoro ono nie oddycha samodzielnie, tylko dostaje tlen ode mnie za pośrednictwem pępowiny? Moja wyobraźnia tak daleko nie sięga. Zresztą myślę, że jednak przy gwałtownym hamowaniu niezapięty pas (czyli to, co sugerował policjant) jest bardzo kiepskim pomysłem, bo wtedy ląduję brzuchem z dużym impetem na kierownicy, a to już niestety dla dziecka najprawdopodobniej skończy się tragicznie.
Odpowiedz@MaryAnnn - widzę, że czytanie ze zrozumieniem nie wychodzi dobrze, więc wytłumaczę: - "J: Szczerze mówiąc wolałabym, żebyśmy się nie spotkali z poduszką powietrzną bez zapiętych pasów w razie stłuczki" ! Prawie wszystkie samochody mają czujnik zapięcia i poduszka nie wybuchnie jak one są NIEZAPIĘTE. ! " No tak! Teraz takich głupot ci instruktorzy na tych kursach kobietom do głów kładą" - Policjant powiedział to co ja tylko brutalniej. @MaryAnn - Pijesz to tego, że pasy można zapinać, ale ja nie mówię, że to jest złe - przeczytaj co napisałem raz jeszcze, a skoro omijałaś specjalną wtyczką pasy to gratuluję wyobraźni - wiesz co się stanie jak przy kolizji z pełną siłą uderzysz w nadlatującą poduszkę z jeszcze większą siłą ?
OdpowiedzGrubyjamnik, na pewno nie są to prawie wszystkie samochody. Wiele jeżdżących po polskich ulicach nie jest samochodami najnowszej generacji. W tym, którym ja się poruszałam w tamtym momencie, poduszka wybucha niezależnie od pasów. Obecnie już jeżdżę innym ale i tak zapinam pasy, bo za to, czy ta poduszka się przy niezapiętych pasach odpali czy nie odpowiada elektronika i wolałabym na własnej skórze nie testować jej niezawodności. Tyle w temacie poduszek, bo z oczywistych względów pasy i tak zapinać trzeba, na drodze nas nie tylko drobna stłuczka może spotkać. Zaś komentarz policjanta o instruktorach głupi, bo ja do świeżo upieczonych kierowców nie należę (i raczej na świeżo upieczoną osiemnastkę nie wyglądam niestety), jeżdżę od ponad 10 lat.
Odpowiedz@ grubyjamnik prawie wszystkie to nie wszystkie, i robi to ogromną różnicę
Odpowiedz