Na prośbę komentujących mój poprzedni wpis, dodaję ciąg dalszy walki o parking.
Zasadniczo nie było żadnych spektakularnych akcji, nie została wezwana policja, pomoc drogowa tym bardziej, nasze auto stało tak, jak zostało zaparkowane do czasu, aż starszy pan się w końcu zreflektował. Powiadomiliśmy natomiast spółdzielnię o zaistniałej sytuacji, niestety nie byliśmy w stanie udzielić informacji jak się właściciel zastawionego auta nazywa, jak również od której sąsiadki otrzymał klucze. Podaliśmy w razie czego markę, kolor i numery tablic rejestracyjnych, tak jak nas o to poproszono. "Spółdzielnia" przyjęła do wiadomości.
Pan zajmujący nasze miejsce nagminnie wydzwaniał, co spotykało się z moim zupełnym ignorowaniem, dopóki nie wysłał sms’a o treści: "Przepraszam, nie będę więcej parkował na Państwa miejscu, chciałbym wyjechać". Po tej wiadomości postanowiłam odebrać telefon i wywiązał się taki dialog:
(F)acet
(J)a
F: Mogłaby pani przestawić auto? Chciałbym wyjechać z garażu.
J: (pomna furii starszego pana) Oczywiście, mąż przestawi jak tylko wróci z pracy. To będzie za jakąś godzinę.
F: No ale przecież ma Pani prawo jazdy.
J: Mam, ale kawałkiem plastiku nie jestem w stanie się przed Pana agresją obronić.
I tu w pana demon wstąpił. Znowu zaczął się wytrząsać, rzucać mięchem, oberwało mi się okrutnie. ;)
J: Widzi Pan, właśnie ze względu na takie zachowanie z Pana strony właśnie na męża czekam.
Mniej więcej po godzinie wrócił mój mąż.
Poszliśmy do garażu, starszego pana nie było, przestawiliśmy auto, zadzwoniliśmy do jegomościa, ten przyszedł i wyjechał. Zanim jednak to uczynił, został poinformowany o tym, iż powiadomiliśmy spółdzielnię o jego bezprawnym parkowaniu. Pan wpienił się nieco, trzasnął drzwiami swojej rakiety i – póki co – tyle go widzieliśmy.
Ale, ale.. Pan chyba niezbyt przejął się naszą skargą do zarządu, wszak dzisiaj przyuważyłam jego zaparkowane auto na innym miejscu w garażu podziemnym.
Chyba ma zamiar psuć krew innym mieszkańcom. ;)
parking #2
No co za uparty dziadyga, ciekawe jak jego obecne ofiary będą sobie z nim radziły... Chyba jedyną nauczką dla takiego pajaca, skoro zastawienie mu auta niczego go nie nauczyło, byłoby gdyby ktoś ze spółdzielni ustalił jak się nazywa i pod którym numerem mieszka i dołożył mu opłatę za parking do najbliższego czynszu. Chociaż 40 euro to nie majątek więc też nie wiadomo czy cokolwiek by to zmieniło.
OdpowiedzMyślę że teraz wypadało by powtórnie zgłosić sprawę do Spółdzielni. Pisemnie, z kopią za potwierdzeniem odbioru. Papier wszystko wytrzyma i mają wtedy ustawowy termin na odpowiedź. Nie mogą olać sprawy.
OdpowiedzA to ciekawostka. Jaki jest "ustawowy termin" odpowiedzi spółdzielni ?
OdpowiedzDla niewiedzących: nie ma żadnego terminu.
OdpowiedzChyba bym dziada udusiła, przecież na takie zachowanie, ludzkie odruchy zanikają! Przynajmniej u mnie...
Odpowiedzhttp://www.elmomcelroy.neostrada.pl/files/a8.jpg Wydrukować i za wycieraczkę.
OdpowiedzZauważyłam błędy w rozmieszczeniu kilofów. Jeden na szybę w zupełności wystarczy. Drzwi albo błotnik, tak, żeby zahaczyć o oponę, a może nawet felgę. Albo lampa, ewentualnie chłodnica. Nieekonomiczne wykorzystanie narzędzia.
OdpowiedzChciałbym zobaczyć jego minę jak by znalazł takie zdjęcia za wycieraczką.
OdpowiedzTak mnie korciło, coby wydrukować i wstawić mu za wycieraczkę. Ostatecznie doszłam do wniosku, że jednak przed kamerami w naszym garażu nie da się uiec' i w razie jakiegoś uszkodzenia auta intruza, ja byłabym pierwszą na dywaniku w komendzie. :) Ale korciło, oj... korciło. :)
OdpowiedzW którym to konkretnie garażu? Po 40€/monat to chyba jedynie 23 i bezyrk ma :) Może podpowiem Ci skuteczną i zgodną z prawem metodę na tego jegomościa... Wszystko zależy do kogo należy parking.
Odpowiedzmieszkam na pograniczu 3 i 4 ringu miasta :) Bezirk nie mam pojęcia który, w Wiedniu powiedziałabym Ci bez problemu, ale Monachium inna sprawa :)
OdpowiedzChciałbym coś podpowiedzieć: w tym garażu występuje niezbadane zjawisko, powietrze znika z opon nielegalnie zaparkowanych samochodów :)
Odpowiedz